Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Kris Kelvin przybywa z Ziemi na planetę Solaris. Praktycznie od razu uderza w czytelnika ponury nastrój tajemnicy i chaosu. Mieszkańcy zachowują się dziwnie, a Kelvin zauważa, że na stacji panuje spory bałagan, trudny do wyjaśnienia. A zaczną się dziać rzeczy jeszcze dziwniejsze. "Solaris" jest trudny do opisania, bo i sporo emocji towarzyszy lekturze. Mamy tutaj fragmenty spokojniejsze, romantyczne, oparte na relacji dwojga postaci czy też po prostu takie, kiedy bohater siedzi w bibliotece i czyta książki. Są też elementy filozoficzne, czasem momenty bardziej ekscytujące, w których pojawiają się zalążki akcji. Generalnie Lem pozostawia spore pole do interpretacji swojej powieści, to co się w niej dzieje można odczytywać na naprawdę wiele sposobów. Także finał jest tak skonstruowany, że pewnie czytelnicy będą mieli sporo własnych analiz końcówki powieści. Na pewno interesujący jest sam klimat stacji i planety Solaris. Interesujące są fragmenty, kiedy Kelvin przebywa w bibliotece i tak naprawdę przedstawia nam podstawy nauki zwaną solarystyką. Nie są to może porywające fragmenty, no i też poza pewnymi wyjątkami nie wpływają zbytnio na samą fabułę, ale w zasadzie należy docenić, to w jaki sposób Lem opisał ten świat.

Kris Kelvin przybywa z Ziemi na planetę Solaris. Praktycznie od razu uderza w czytelnika ponury nastrój tajemnicy i chaosu. Mieszkańcy zachowują się dziwnie, a Kelvin zauważa, że na stacji panuje spory bałagan, trudny do wyjaśnienia. A zaczną się dziać rzeczy jeszcze dziwniejsze. "Solaris" jest trudny do opisania, bo i sporo emocji towarzyszy lekturze. Mamy tutaj fragmenty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Macedońska machina wojenna 359-281 p.n.e." to niezwykle wnikliwa i zarazem interesująca książka poświęcona macedońskiej wojskowości. Warto na wstępie zauważyć, że nie jest to kolejna pozycja omawiająca podboje Aleksandra Wielkiego, ale spojrzenie na armię macedońską jako instytucję - innowacyjną i będącą wzorem dla kolejnych armii świata. Karunanithy omawia takie kwestie jak szkolenie wojskowe Macedończyków, ich ubiór, uzbrojenie metody pozyskiwania koni, marsze, obozy, medycyna, nagrody, namioty czy rozrywki żołnierzy. Ważnym aspektem poruszanym przez autora jest też miejsce macedońskiej machiny wojennej w militarnym świecie, ale też transfer wiedzy, czyli skąd swoje wzorce czerpali Macedończycy i co przejęły inne ludy, na przykład Rzymianie. Całość jest niezwykle dokładna, poparta licznymi rysunkami i ilustracjami. Mowa tu między innymi o mieczach, obojczykach księżycowych, tarczach czy narzędziach chirurgicznych. Trzeba też mieć sporo wyobraźni, żeby na planszach dostrzec wszystkie aspekty czy kolory, o których pisze Karunanithy. Oczywiście, trzeba pamiętać, że sporo też prezentowanych przez autora to mniej lub bardziej dokładne hipotezy, aczkolwiek sporo z nich wgląda niezwykle interesująco. Dosłownie jest to barwna książka, bo chociażby autor dużo miejsca poświęca kolorom noszonym przez macedońskich żołnierzy na swoich strojach czy na tarczach, ale nawet kolory końskich derek mogą służyć za oznaczenia szwadronów. "Macedońska machina wojenna 359-281 p.n.e." dla mnie na pewno okazała się pozycją odkrywczą, aczkolwiek trzeba brać pod uwagę, że nie jest to pozycja na początek przygody z historią wojskowości, bo dobrze znać chociażby ogólny zarys kampanii Aleksandra Wielkiego, a i poziom szczegółowości może przerazić niedzielnego czytelnika.

"Macedońska machina wojenna 359-281 p.n.e." to niezwykle wnikliwa i zarazem interesująca książka poświęcona macedońskiej wojskowości. Warto na wstępie zauważyć, że nie jest to kolejna pozycja omawiająca podboje Aleksandra Wielkiego, ale spojrzenie na armię macedońską jako instytucję - innowacyjną i będącą wzorem dla kolejnych armii świata. Karunanithy omawia takie kwestie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Klasyka pamiętnikarstwa wojennego. Historia Ksenofonta opowiada o konflikcie o perski tron między Cyrusem Młodszym a Artakserksesem II. Tego pierwszego wspierali greccy najemnicy, wśród których znajdował się Ksenofont. Autor opowiada drogę do bitwy pod Kunaksą oraz późniejszy odwrót do Grecji przez górskie szczyty Armenii. Nie są to może najlepsze pamiętniki jakie czytałem, ale sam wiek tych wspomnień, ich popularność, czy zapadające w pamięć fragment jak ujrzenie morza przez Greków sprawia, że "Wyprawa Cyrusa" do dziś się cieszy zainteresowaniem. Jak to w tego typu literaturze bywa, dostajemy opis wszystkich przeciwności losu z jakimi zmagali się żołnierze, problemy z żołdem, walkę z wrogiem, niesprzyjający teren, ale także opisy krain przez które przechodzili Grecy. Sporo jest zwłaszcza informacji na temat taktyki czy szeroko pojętej wojskowości. Podczas lektury zapoznałem się także z kontrowersjami dotyczącymi przekazu Ksenofonta odnośnie przebiegu bitwy pod Kunaksą czy ewentualnych prób rekonstrukcji trasy powrotu, ale uważam, że te rozważania historyków nie wpływają na pozytywny odbiór dzieła.

Klasyka pamiętnikarstwa wojennego. Historia Ksenofonta opowiada o konflikcie o perski tron między Cyrusem Młodszym a Artakserksesem II. Tego pierwszego wspierali greccy najemnicy, wśród których znajdował się Ksenofont. Autor opowiada drogę do bitwy pod Kunaksą oraz późniejszy odwrót do Grecji przez górskie szczyty Armenii. Nie są to może najlepsze pamiętniki jakie czytałem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Ruchome Święto" to zbiór kilkunastu tekstów dotyczących pobytu Ernesta Hemingwaya w Paryżu w latach 1921-1926. Poznajemy perspektywę amerykańskiego pisarza, który wraz z żoną i skromnymi możliwościami finansowymi przebywa we francuskiej stolicy. Pod pewnymi względami jest to typowy Hemingway. Spora ilość alkoholu, kawiarnie, jedzenie, ale też znajdziemy tu portrety kilku amerykańskich pisarzy - Ezra Pound, Francis Scott Fitzgerald czy Gertrude Stein. No i właśnie jest to też pokazanie amerykańskiego środowiska kulturalnego w Paryżu, w jaki sposób funkcjonowało, jak wyglądały ich znajomości, jak wyglądały kontakty między nimi. Podobały mi się też nawiązania sportowe, do kolarstwa, boksu czy wyścigów konnych. Teksty są dla mnie trochę nierówne. Niektóre są bardzo interesujące jak te poświęcone relacji z Fitzgeraldem i jego problemom zdrowotnym - komiczne, trochę ironiczne, napisane w bardzo dobrym stylu. Inne są z kolei typowo przeciętne, brzmią jak zwyczajna relacja z pobytu w mieście, tu wyprawa po książki, tu wypita kawa, w tych wypadkach jedyne co mi się podobało to oddanie klimatu powojennego Paryża.

"Ruchome Święto" to zbiór kilkunastu tekstów dotyczących pobytu Ernesta Hemingwaya w Paryżu w latach 1921-1926. Poznajemy perspektywę amerykańskiego pisarza, który wraz z żoną i skromnymi możliwościami finansowymi przebywa we francuskiej stolicy. Pod pewnymi względami jest to typowy Hemingway. Spora ilość alkoholu, kawiarnie, jedzenie, ale też znajdziemy tu portrety kilku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka posiada podobną konstrukcję jak inna pozycja autora - "Wiedeń 1913", czyli została podzielona na dwanaście rozdziałów, z których każdy odpowiada jednemu miesiącowi. Siłą rzeczy są to dość porównywalne pozycje, chociaż Paryż wypada moim zdaniem trochę słabiej niż Wiedeń. Oczywiście mamy tutaj multum postaci różnych narodowości ze świata nauki, polityki czy sztuki. Przewijają się więc Hannah Arendt, Ilia Erenburg, Arthur Koestler, Leon Blum, Coco Chanel, Vladimir Nabokov czy Josephine Baker. Wydaje mi się, że "Wiedeń 1913" bardziej koncentrował się na świecie sztuki, był bardziej hermetyczny. Tutaj Szarota koncentruje się na naprawdę wielu rożnych tematach począwszy od antysemityzmu poprzez konferencję w Monachium aż do mistrzostw świata w piłce nożnej czy do tematów filmowych lub piosenek Edith Piaf śpiewanych w roku 1938. Motywem przewodnim jest oczywiście Paryż. Niektórzy byli rdzennymi mieszkańcami tego miasta, jedni trafili tam dosłownie na chwilę jak Zygmunt Freud, inni na dłużej uciekając przed rządami swoich krajów. I chyba właśnie wątki dotyczące uchodźców, którzy trafili do Francji są najciekawsze. Poznajemy jak odnaleźli się w nowej rzeczywistości, jakie targały nimi rozterki i jak zmieniała się sytuacja międzynarodowa wokół nich. Poza tym, znów książka stała się dla mnie pewnego rodzaju inspiracją. Poszukiwałem wymienionych przez autora obrazów czy słuchałem wspomnianych przez niego piosenek, a kilka pozycji znów wpadło na listę do przeczytania.

Książka posiada podobną konstrukcję jak inna pozycja autora - "Wiedeń 1913", czyli została podzielona na dwanaście rozdziałów, z których każdy odpowiada jednemu miesiącowi. Siłą rzeczy są to dość porównywalne pozycje, chociaż Paryż wypada moim zdaniem trochę słabiej niż Wiedeń. Oczywiście mamy tutaj multum postaci różnych narodowości ze świata nauki, polityki czy sztuki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bardzo ciekawa, aczkolwiek powinna nosić podtytuł "Wojny morskie Hellady oczami antycznych pisarzy". Autor we wstępie zaznaczył, że jest to praca popularnonaukowa, ale jeśli klasyfikować ją pod tym względem, to jest to popularnonaukowość jednak dość toporna. Temat jest arcyciekawy, ale Pasiut głownie kompiluje tekst na podstawie dzieł czterech historyków, no i ile nie ma w tym nic złego, to jednak mam wrażenie, że bardzo mało jest w tej książce samego autora. Pasiut zrezygnował z przypisów, w bibliografii brak jest jakichkolwiek opracowań, nie poznamy poglądów innych współczesnych historyków na poszczególne zagadnienia, nie mówiąc już o jakiejkolwiek polemice. Generalnie brak mi tutaj trochę takiej morskiej otoczki. Przydałby się jakiś rozdział o greckich okrętach, taktyce, uzbrojeniu, werbunku marynarzy, no cokolwiek co wprowadziłoby czytelnika w ten morski świat Hellady. O ile jeszcze ilustracje mogę przeboleć, to mapy są kiepskie i jest ich za mało. Podczas lektury posiłkowałem się atlasem Veitha i Kromayera, a już w ogóle rozwaliła mnie mapka Hellespontu i Chersonezu Trackiego, w której nie wiadomo po co zaznaczono krzyżykiem przypuszczalne miejsce bitwy pod Granikiem (starcie to nie mieści się w ramach czasowych książki i nie ma nic wspólnego z jej treścią). Generalnie, jeśli ktoś czytał Herodota, Diodora, Tukidydesa czy Ksenofonta, to może sobie lekturę tej książki podarować, bo nie znajdzie w niej nic nowego, jeśli ktoś tak jak ja antycznych źródeł nie czytał, to będzie w tam jakimś stopniu zadowolony, bo to jednak solidny przegląd starożytnej literatury w kontekście wojen morskich. To dobra książka, natomiast nie traktowałbym jej jako popularnonaukowej, to że nie ma w niej przypisów, jeszcze jej takową nie czyni.

Książka bardzo ciekawa, aczkolwiek powinna nosić podtytuł "Wojny morskie Hellady oczami antycznych pisarzy". Autor we wstępie zaznaczył, że jest to praca popularnonaukowa, ale jeśli klasyfikować ją pod tym względem, to jest to popularnonaukowość jednak dość toporna. Temat jest arcyciekawy, ale Pasiut głownie kompiluje tekst na podstawie dzieł czterech historyków, no i ile...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Książka, jak autor sam informuje we wstępie, jest rozszerzoną i uzupełnioną o najnowszą literaturę wersją jego "Amidy 359", która ukazała się przed dobrymi kilkoma laty w serii "Historyczne Bitwy" wydawnictwa Bellona. Pozycja jest podzielona na sześć rozdziałów. Pierwsze dwa skupiają się na opisaniu rywalizujących ze sobą stron, czyli Imperium Rzymskiego od początku panowania Konstancjusza Chlorusa (293 r.) oraz Persji Sasanidów. Oba rozdziały zajmują praktycznie połowę książki, a zwłaszcza pierwszy z nich poświęcony Rzymowi przedstawiający liczne konflikty wewnętrzne czy los chrześcijan jest moim zdaniem zbyt długi, ale to w zasadzie moja jedyna negatywna uwaga. Kolejne fragmenty skupiają się już na wojskowości walczących stron oraz na wojnie 359-360 r, której najbardziej znanym epizodem było oblężenie Amidy. Do końcowych rozdziałów już się trudno przyczepić, a wspomniane zdobycie Amidy zostało napisane w interesujący i błyskotliwy sposób, zwłaszcza, że oparte mierze na przygodach i relacji Ammianusa Marcellinusa. No i jak zawsze z pewnym niepokojem sięgam po pozycje Infortu, to w tym wypadku autorowi należą się słowa uznania, że jego praca jest poprawnie napisana, bez literówek, cyfrówek czy innych gramatycznych lub ortograficznych fikołków.

Książka, jak autor sam informuje we wstępie, jest rozszerzoną i uzupełnioną o najnowszą literaturę wersją jego "Amidy 359", która ukazała się przed dobrymi kilkoma laty w serii "Historyczne Bitwy" wydawnictwa Bellona. Pozycja jest podzielona na sześć rozdziałów. Pierwsze dwa skupiają się na opisaniu rywalizujących ze sobą stron, czyli Imperium Rzymskiego od początku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka jest podzielona na trzy części. Pierwsza z nich dość ogólnie mówi o wojnie w Wietnamie, przyczynach jej niepowodzenia oraz odbiorze konfliktu przez amerykańskie społeczeństwo. Druga opowiada już o operacji Cedar Falls przeciwko tak zwanemu "żelaznemu trójkątowi". Jednym z jej elementów, na którym akurat najbardziej skupia się Schell był przymusowy exodus ludności do obozów. Autor pokazuje jak funkcjonowały takie osiedla, co jedzono, jak wyglądały kwestie pomocy humanitarnej. Trzecia opowieść to już historia jednego ze zniszczonych rejonów Wietnamu. Poznajemy ją z perspektywy amerykańskich pilotów, z którymi na akcje wyrusza także Schell. Autor opisuje jak wyglądają takie bombardowania od strony technicznej, jak wygląda namierzanie celów, współpraca z wojskami lądowymi. Sporo miejsca autor poświęca też w jaki sposób tworzono statystyki dotyczące zadawanych przez Amerykanów strat, no i przede wszystkim jak kuriozalnie często wyglądały takie poszczególne loty, w których walczono z wyimaginowanym przeciwnikiem. Jest to reportaż raczej dosyć specyficzny, mało jest tutaj żołnierzy, chociaż co jakiś czas poznajemy jakieś osobiste historie. Zdecydowanie najbardziej Schella interesował los zwykłych mieszkańców Wietnamu oraz postawa Amerykanów wobec nich, czyli jak w praktyce wyglądała batalia o serca i umysły Wietnamczyków.

Książka jest podzielona na trzy części. Pierwsza z nich dość ogólnie mówi o wojnie w Wietnamie, przyczynach jej niepowodzenia oraz odbiorze konfliktu przez amerykańskie społeczeństwo. Druga opowiada już o operacji Cedar Falls przeciwko tak zwanemu "żelaznemu trójkątowi". Jednym z jej elementów, na którym akurat najbardziej skupia się Schell był przymusowy exodus ludności...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę się już stęskniłem za Uniwersum Metro, lecz z wiadomych przyczyn nie dostajemy już rosyjskich opowieści na ten temat. Przyszedł więc czas na Paryż i jest to całkiem przyzwoita powieść. Madonna z Bac snuje wizję federacji rozmaitych stacji metra, wyrusza więc w drogę, aby znaleźć swoich zwolenników i przekonać ich do połączenia sił. Akcja rozgrywa się w podziemiach, przesuwamy się ze między stacjami, gdzie na naszych bohaterów czekają rozmaite przygody oraz intrygi. Lecz Madonna, to tylko jedna z postaci, a perspektyw jest kilka, bo są jeszcze dzieciaki jak Juss i Plaisance czy uciekająca przed pastorem Zorza. Ci, którzy lubią klimat i ciasnotę metra powinni być zadowoleni. Mamy tutaj bowiem połączenie znanych więc motywów jak wędrówka po podziemiach, militarne potyczki, intrygi polityczne, sekciarskie społeczności, tajne przejścia oraz sporą liczbę rozmaitych stworów. Co mi się jeszcze podobało? Kilka oryginalnych rozwiązań jak dzieci mające nadprzyrodzone zdolności czy procedura wyłonienia, bliskość rzeki, brud i brutalność samego metra, sporo akcji i strzelanin. Natomiast trzeba też spojrzeć na inne kwestie. Bohaterowie są trochę sztampowi, musimy mieć dzieci, silne postacie kobiece, no i oczywiście kogoś w typie mędrca, który jest przekaźnikiem wiedzy o dawnym świecie. Brutalność świata mi się podobała, ale też po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że okrucieństwo to chyba jedyna rzecz jaką ma ta powieść do zaproponowania. W pewnym momencie robi się to przewidywalne, że na każdą kobietę w metrze w byle jakim zaułku czai się gwałciciel. Na pewno to dobrze, że "Paryż. Lewy brzeg" nie jest odgrzewanym kotletem. Jest to zgrabna powieść, chociaż niepozbawiona pewnych kalk czy schematów, jednak jeśli komuś znudziły się już wyjścia na powierzchnię i łażenie po rosyjskich pustkowiach, to na pewno w jakimś sensie jest to powrót do klasycznej formy Metra.

Trochę się już stęskniłem za Uniwersum Metro, lecz z wiadomych przyczyn nie dostajemy już rosyjskich opowieści na ten temat. Przyszedł więc czas na Paryż i jest to całkiem przyzwoita powieść. Madonna z Bac snuje wizję federacji rozmaitych stacji metra, wyrusza więc w drogę, aby znaleźć swoich zwolenników i przekonać ich do połączenia sił. Akcja rozgrywa się w podziemiach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przyznam szczerze, że niewiele wiedziałem o panowaniu Septymiusza Sewera (żeby nie powiedzieć, że nic), lecz po lekturze pozycji Krzysztofa Królczyka czuję się niezwykle zadowolony. Książka skupia się na polityce zewnętrznej cesarza, której hasłem przewodnim było tytułowe "propagatio imperii", które możemy rozumieć jako poszerzanie granic państwa rzymskiego. Autor przedstawia w jaki sposób właśnie wyglądało ów powiększanie terytorium omawiając kampanie wojenne Septymiusza Sewera, tworzenie nowych prowincji, budowę umocnień czy stosunki dyplomatyczne z terytoriami znajdującym się poza granicami imperium rzymskiego. Geograficznie mowa o kilku regionach. Polityka wschodnia związana jest z dwiema wojnami partyjskimi jak i próbami zdobycia Hatry, a północna Afryka z budową nowej linii granicznej. Świetnie prezentuje się natomiast rozdział o posiadłościach położonych nad Morzem Czarnym i ich roli w rzymskim państwie, natomiast książkę wieńczy wyprawa Septymiusza Sewera do Brytanii. Trzeba również zwrócić na materiał źródłowy jaki wykorzystuje Krzysztof Królczyk, mowa bowiem o sporych ilościach materiałów epigraficznych i numizmatycznych, które są również prezentowane w książce. Przyznam, że po lekturze tej pozycji panowanie Septymiusza Sewera jawi się nie tylko jako niezwykle interesujące, ale również skuteczne, bowiem faktycznie realizował on tytułową ideę, a terytorium imperium rzymskiego osiągnęło wówczas swój największy rozmiar.

Przyznam szczerze, że niewiele wiedziałem o panowaniu Septymiusza Sewera (żeby nie powiedzieć, że nic), lecz po lekturze pozycji Krzysztofa Królczyka czuję się niezwykle zadowolony. Książka skupia się na polityce zewnętrznej cesarza, której hasłem przewodnim było tytułowe "propagatio imperii", które możemy rozumieć jako poszerzanie granic państwa rzymskiego. Autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Na wstępie, cieszę się, że po wydanej przez NapoleonaV biografii Gotfryda z Boullion, polski czytelnik doczekał się kolejnej pozycji z serii "Rulers of the Latin East" wydawnictwa Routledge. Trzeba też zauważyć, że nie mamy do czynienia z typową biografią. Nie znamy prawdziwego wyglądu Sybilli, a Helen Nicholson robi wszystko, aby na podstawie skąpych źródeł sfragistycznych, epistolarnych czy dyplomatyki odtworzyć osobę Sybilli i jej panowanie. Niewiele wiemy także o dzieciństwie i edukacji królowej Jerozolimy, dlatego też autorka stara się zrekonstruować jej wychowanie w porównaniu do innych kobiet z rodów arystokratycznych i królewskich współczesnych Sybilli. Królowa Jerozolimy jest tu pokazana również na szerszym tle historycznym, związanym z kryzysem państw krzyżowców i klęską pod Hittin. No właśnie, biografia Sybilli jest historią Królestwa Jerozolimskiego. Autorka omawia panowanie jej ojca Amalryka, jej brata Baldwina IV oraz krótkie rządy jej syna Baldwina V. Nie zawsze Sybilla jest tu centralną postacią, ale nie brak jej osoby w polityce wewnętrznej państwa, głównie poprzez poszukiwania dla niej małżonka. Autorka tworzy wokół Sybilli znakomitą opowieść, dobrze radzi sobie z krytyką źródeł, wskazuje na prawdopodobne wersje wydarzeń i motywacjami kierującymi poszczególnymi postaciami. Z pewnością interesujący jest również wizerunek Sybilli jaki kreuje Nicholson - silnej kobiety, która w ważnym momencie ograła możnych koronując swojego męża, ale też mecenaski sztuki, patronki zakonów, która posiadała stały dwór w Jafie i Askalonie, która niekoniecznie zgadza się z czarną legendą stworzoną przez późniejsze pokolenia.

Na wstępie, cieszę się, że po wydanej przez NapoleonaV biografii Gotfryda z Boullion, polski czytelnik doczekał się kolejnej pozycji z serii "Rulers of the Latin East" wydawnictwa Routledge. Trzeba też zauważyć, że nie mamy do czynienia z typową biografią. Nie znamy prawdziwego wyglądu Sybilli, a Helen Nicholson robi wszystko, aby na podstawie skąpych źródeł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Drugi tom "Stalowych Fortec" opowiada o pierwszej wojnie światowej na morzu w latach 1914-1915, tym razem Robert Massie omówił takie starcia jak bitwa u Wysp Falklandzkich, Rajd na Yarmouth i Scarborough czy bitwa przy Dogger Bank. Nie ma się za bardzo co powtarzać, to dalej jest znakomita lektura. Opisy bitew zapadają w pamięć, są niezwykle literackie, napisane z nieprzeciętnym talentem, zwłaszcza ostatnie chwile okrętów czy dowódców (jak von Spee) są oddane po prostu doskonale. Poza tym, dalej jest to opowieść o ludziach, chociaż w mniejszym stopniu niż w tomie poprzednim. Tutaj bardziej się już koncentrujemy na losach Fishera, Churchilla i Beatty'ego (a zwłaszcza tej pierwszej dwójki). Podoba mi się też jak autor przedstawia relacje między poszczególnymi członkami generalicji, jak wyglądały próby szukania kozłów ofiarnych po bitwach albo dlaczego kogoś postanowiono oszczędzić i jak komentowano poszczególne, jak się czasami okazywało, niedokładne czy kontrowersyjne rozkazy. Tłumacz jest ten sam co w pierwszej części, ale tekst aż tak nie razi jak w poprzedniej części, na pewno pod tym względem nastąpiła zdecydowana poprawa. Brak mi tylko map, pierwszy tom miał ich kilka, w tej pozycji nie ma żadnej.

Drugi tom "Stalowych Fortec" opowiada o pierwszej wojnie światowej na morzu w latach 1914-1915, tym razem Robert Massie omówił takie starcia jak bitwa u Wysp Falklandzkich, Rajd na Yarmouth i Scarborough czy bitwa przy Dogger Bank. Nie ma się za bardzo co powtarzać, to dalej jest znakomita lektura. Opisy bitew zapadają w pamięć, są niezwykle literackie, napisane z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co tu dużo mówić, niezwykle fachowa i merytoryczna pozycja poświęcona działalności włoskich podwodniaków na Atlantyku w czasie drugiej wojny światowej. Już od pierwszych stron widać ogromną wiedzę autora opartą głównie na włoskiej literaturze. W pierwszych rozdziałach Sobski omawia powstanie Betasom, włoską doktrynę, typy okrętów oraz prezentuje biogramy włoskich dowódców. Najważniejszą częścią książki jest jednak przedstawienie 197 patroli włoskich okrętów podwodnych na Atlantyku. Autor pokrótce omawia trasę poszczególnego patrolu, zatopione statki czy ewentualne "przygody" poszczególnych okrętów podczas wypraw łącznie z hipotezami dotyczącymi ich zatopień. Ciekawe są również fragmenty dotyczące losów włoskich statków oraz ich marynarzy na Dalekim Wschodzie. Wiadomo, że jest to trochę monotonna lektura, ale jednocześnie temat jest na tyle niszowy i fascynujący, że każdy zainteresowany drugą wojną światową powinien się zapoznać z tą pozycją.

Co tu dużo mówić, niezwykle fachowa i merytoryczna pozycja poświęcona działalności włoskich podwodniaków na Atlantyku w czasie drugiej wojny światowej. Już od pierwszych stron widać ogromną wiedzę autora opartą głównie na włoskiej literaturze. W pierwszych rozdziałach Sobski omawia powstanie Betasom, włoską doktrynę, typy okrętów oraz prezentuje biogramy włoskich dowódców....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Yorktown 1781. Decydująca kampania amerykańskiej rewolucji Marcin Leszczyński, Michał Leszczyński
Ocena 7,0
Yorktown 1781.... Marcin Leszczyński,...

Na półkach: , , , , ,

Książka przedstawia epizod z amerykańskiej wojny domowej - zakończone amerykańskim sukcesem oblężenie Yorktown. Zanim jednak przejdziemy do tytułowej batalii to autorzy prezentują nam wydarzenia roku 1780 i 1781 - kampanię w Karolinie Południowej oraz działania w Wirginii poprzedzające oblężenie miasta. Co ciekawe, autorzy omawiają zarówno działania lądowe jak i na morzu. W tego typu książce nie mogło oczywiście zabraknąć również omówienia armii walczących stron - brytyjskiej, amerykańskiej, francuskiej czy niemieckiej (heskiej). Jak na standardy wydawnictwa jest to całkiem poprawna książka. Co prawda przytrafiają się autorom rozmaite wpadki (na przykład najpierw piszą, że Charleston dwukrotnie oparł się siłom brytyjskim - w latach 1776 i 1778, żeby stronę dalej przeczytać, iż działo się to w latach 1776 i 1779), nie brak również literówek w nazwiskach bohaterów omawianych wydarzeń, ale generalnie oczy nie bolą podczas lektury, co jestem w stanie docenić i sprawia, że nie mam nic przeciwko, żeby autorzy pokusili się o kolejną pozycję dotyczącą amerykańskiej wojny o niepodległość.

Książka przedstawia epizod z amerykańskiej wojny domowej - zakończone amerykańskim sukcesem oblężenie Yorktown. Zanim jednak przejdziemy do tytułowej batalii to autorzy prezentują nam wydarzenia roku 1780 i 1781 - kampanię w Karolinie Południowej oraz działania w Wirginii poprzedzające oblężenie miasta. Co ciekawe, autorzy omawiają zarówno działania lądowe jak i na morzu. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pięć krótkich opowiadań, które łączy jeden wątek przewodni - Triest, lecz nie Triest współczesny, lecz dawne miasto, pochodzące z innej epoki. Każdy z bohaterów jest dojrzałym, żeby nie powiedzieć, starym człowiekiem. Z nostalgią wspominają oni Starą Europę, a także monarchię austro-węgierską. Każdy z nich pochodzi z innego miejsca, ale pamiętają o Morawach czy Biłgoraju, o czasach kiedy tereny te stanowiły jedno państwo. Każdy z nich ma inne wspomnienie, poprzecinane pożogą Wielkiej Wojny czy krematoriami obozów koncentracyjnych, ale mimo to tęsknią za dawnymi czasami. Nie jest to łatwa lektura, pomimo dość krótkiej objętości, ale czasem warto sięgnąć po coś napisanego w tak ciekawym stylu, gdzie przeszłość jawi się jako coś interesującego i żywego w pamięci bohaterów.

Pięć krótkich opowiadań, które łączy jeden wątek przewodni - Triest, lecz nie Triest współczesny, lecz dawne miasto, pochodzące z innej epoki. Każdy z bohaterów jest dojrzałym, żeby nie powiedzieć, starym człowiekiem. Z nostalgią wspominają oni Starą Europę, a także monarchię austro-węgierską. Każdy z nich pochodzi z innego miejsca, ale pamiętają o Morawach czy Biłgoraju, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wznowienie tego habeka było już otoczone swoistą legendą ze względu na ceny na rynku wtórnym i czas oczekiwania, ale warto było czekać. Habek z gatunku tych, jakie bardzo lubię, czyli stosunkowo mało znane tytułowe bitwy, spora objętość oraz naprawdę dużo informacji o wojskowości walczących stron. Autor omawia działania wojenne wojenne między Rzeczpospolitą a Moskwą od 1654 roku, charakteryzuje litewski teatr działań wojennych oraz naprawdę szczegółowo omawia wojskowość litewską oraz rosyjską. Całość prezentuje się świetnie i naprawdę jest to jeden z bardziej interesujących habeków, aczkolwiek ma on też swoje wady. Chyba największe zarzuty można mieć do stylu autora. Momentami skacze po chronologii wydarzeń, miałem też wrażenie, że autor trochę na siłę stara się zapychać opisy bitew różnymi ciekawostkami, na przykład jeśli Pasek w pamiętnikach wspomniał o hulaj - gorodzie, to dostajemy całe wyjaśnienie o tym, że jest to błędne stwierdzenie wraz z opisem tej machiny. Trochę szkoda również, że w porównaniu do reszty książki, zakończenie przebiega w ekspresowym tempie, trochę jakby na siłę było skracane. Całość jednak prezentuje się bardzo okazale i to chyba jeden z ciekawszych habeków na temat historii Polski jakie czytałem.

Wznowienie tego habeka było już otoczone swoistą legendą ze względu na ceny na rynku wtórnym i czas oczekiwania, ale warto było czekać. Habek z gatunku tych, jakie bardzo lubię, czyli stosunkowo mało znane tytułowe bitwy, spora objętość oraz naprawdę dużo informacji o wojskowości walczących stron. Autor omawia działania wojenne wojenne między Rzeczpospolitą a Moskwą od 1654...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wiedeń 1913", może trochę wbrew tytułowi, to nie jest opowieść o samym mieście, raczej trudno tutaj szukać gwaru wielkiego miasta, dziesiątek budynków, kawiarni czy pałaców, ale jest to przede wszystkim opowieść o ludziach. A w owym pamiętnym roku znalazło się w tej metropolii naprawdę wiele znakomitych osób: lekarzy, polityków, muzyków, malarzy, pisarzy jak Alban Berg, Zygmunt Freud, Lew Trocki, Stefan Zweig, Oscar Kokoschka, Egon Schiele, Georg Trakl, Karol Szymanowski czy Alma Mahler. Formą książka przypomina trochę kronikę, każdy rozdział poświęcony jest poszczególnemu miesiącowi roku. Autor wprowadza nas w życiorysy każdej z postaci, pokazuje ich problemy, romanse, relacje, traumy, przedstawia ich twórczość, swoiście umiejscawia ich na wiedeńskiej mapie społecznej tamtego okresu. No jest to po prostu kopalnia informacji o literaturze, muzyce czy sztuce tamtych lat, jednocześnie pełna dramatów, samobójstw i nieszczęścia, gdzie czuć już w powietrzu zmierzch starego świata. Uwielbiam kiedy książki stają się inspiracją. W tym przypadku tak właśnie jest. Podczas lektury googlowałem chociażby dzieło Alfreda Kubina "Die Dame auf dem Pferd", słuchałem "Gurrelieder" Schoenberga i już spoglądam w kierunku kolejnych dzieł literackich wspomnianych przez Piotra Szarotę w swojej książce.

"Wiedeń 1913", może trochę wbrew tytułowi, to nie jest opowieść o samym mieście, raczej trudno tutaj szukać gwaru wielkiego miasta, dziesiątek budynków, kawiarni czy pałaców, ale jest to przede wszystkim opowieść o ludziach. A w owym pamiętnym roku znalazło się w tej metropolii naprawdę wiele znakomitych osób: lekarzy, polityków, muzyków, malarzy, pisarzy jak Alban Berg,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Podczas lektury "Podróży do kresu nocy" Celine'a bardzo mi się podobały fragmenty dotyczące pierwszej wojny światowej, stąd też z zaciekawieniem sięgnąłem po "Wojnę" tegoż autora, która jest niejako rozwinięciem wątków autobiograficznych pisarza. Celine 27 października 1914 roku został ranny w ramię i głowę w belgijskim Poelkapelle, trafia do szpitala, a następnie zostaje odznaczony orderem. Całość koncentruje się na pobycie w lazarecie oraz na erotycznych przygodach bohatera i przyjaźni z niejakim Bebertem - Cascadem. Jest to typ powieści wojennej, który lubię, pisana w trochę takim turpistycznym stylu. Jest więc brud, krew, śmierć, brutalność, wulgarna erotyka oraz szpital pełen rannych i konających, czyli po prostu pierwsza wojna światowa w pełnej krasie, bez pudrowania. Mimo to, uśmiałem się również przy tym dziele i tutaj następuje pewien zgrzyt. Kiedy czytałem fragmenty, że bohater ma ochotę wsadzić kobiecie język do dupy, to odniosłem wrażenie, że autor/tłumaczka są stałymi bywalcami Wykopu. Język został tu dość poważnie uwspółcześniony, więc czyta się to po prostu jak internetowe pasty, no i nie wiem na ile był to zamysł samego Celine'a, a na ile ingerencja tłumaczki.

Podczas lektury "Podróży do kresu nocy" Celine'a bardzo mi się podobały fragmenty dotyczące pierwszej wojny światowej, stąd też z zaciekawieniem sięgnąłem po "Wojnę" tegoż autora, która jest niejako rozwinięciem wątków autobiograficznych pisarza. Celine 27 października 1914 roku został ranny w ramię i głowę w belgijskim Poelkapelle, trafia do szpitala, a następnie zostaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka to reedycja wydania z 1967 roku, więc chyba śmiało można mówić, że to klasyka polskiej historiografii. Marian Biskup omawia trzynaście lat walk między Polską a Zakonem Krzyżackim. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście działania militarne, bo autor przedstawia wiele wypraw, potyczek, oblężeń czy starć zarówno na lądzie jak i na morzu. Sporo miejsca poświęcono również rokowaniom dyplomatycznym oraz sprawie pruskiej na arenie międzynarodowej i jak postrzegały ją państwa Rzeszy, Czechy, Dania czy papiestwo. Ponadto, zarysowano także inne tematy jak wojskowość walczących stron (w przypadku strony polskiej świetnie mamy pokazane przejście od pospolitego ruszenia do wojsk zaciężnych), elementy taktyki rola najemników czy koszty finansowe wojny. Jest to naprawdę ogromne dzieło, z którym jednak warto się zaznajomić. Skala szczegółowości jest naprawdę wysoka, ale jednocześnie zachwyca lekkość pióra Mariana Biskupa, jego trafne spostrzeżenia oraz jasność w wyrażaniu poglądów.

Książka to reedycja wydania z 1967 roku, więc chyba śmiało można mówić, że to klasyka polskiej historiografii. Marian Biskup omawia trzynaście lat walk między Polską a Zakonem Krzyżackim. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście działania militarne, bo autor przedstawia wiele wypraw, potyczek, oblężeń czy starć zarówno na lądzie jak i na morzu. Sporo miejsca poświęcono...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka jest kontynuacją innej pozycji autora - "Dardanele 22-23 V 1807", która, żeby było śmieszniej, ukazała się w innej serii wydawnictwa. Tym razem Eugen Gorb omawia działania militarne między Rosją a Turcją w latach 1807-1810 i jeśli dobrze zrozumiałem, można się spodziewać kontynuacji tego wątku w kolejnej pozycji, która omówi wydarzenia z lat 1811-1812. Przede wszystkim cieszę się, że kolejna biała plama, jeśli chodzi o epokę napoleońską została w naszej historiografii wypełniona. Autor omawia zarówno działania lądowe jak i morskie - nad Dunajem, na Kaukazie, na Morzu Czarnym oraz na Morzu Egejskim (bitwa koło wyspy Lemnos). Jak zwykle u autora mamy do czynienia z solidnym poziomem merytorycznym i interesującym przedstawieniem wydarzeń głównie od strony carskiej, ale także ze wskazaniem na rosyjskie przekłamania w tej materii. Całość jak zwykle jest okraszona licznymi ilustracjami oraz sporą liczbą map oraz schematów, bo jest ich aż 26. Książki Eugena Gorba czytam z wielką przyjemnością, doceniam zwłaszcza jego wkład w prezentowanie polskiemu czytelnikowi tematów mało u nas znanych, jednak mam wrażenie, że ta pozycja jest napisana najsłabiej językowo. Nie wiem jak to wyglądało przy wcześniejszych publikacjach (nie ma informacji o tłumaczeniu, więc zakładam, że autor pisze w języku polskim), ale można odnieść wrażenie, że przy wcześniejszych pozycjach, ktoś się bardziej przyłożył do korekty i redakcji, bo w tym wypadku ilość przejęzyczeń i dziwnych sformułowań jest jednak dosyć spora.

Książka jest kontynuacją innej pozycji autora - "Dardanele 22-23 V 1807", która, żeby było śmieszniej, ukazała się w innej serii wydawnictwa. Tym razem Eugen Gorb omawia działania militarne między Rosją a Turcją w latach 1807-1810 i jeśli dobrze zrozumiałem, można się spodziewać kontynuacji tego wątku w kolejnej pozycji, która omówi wydarzenia z lat 1811-1812. Przede...

więcej Pokaż mimo to