Londyn Dickensa - to się kojarzy natychmiast - z koszmarnym miastem-molochem, wszechobecnym brudem, chorobami, przestępczością i ogólnie nieszczęściem. A jednocześnie z powierzchownym blichtrem życia klasy wyższej. Tymczasem książka Flanders opowiada o takich aspektach życia o których rzadko się myśli - na przykład o ... zdążaniu na właściwą godzinę, kiedy zegary były niezmiernie kosztowną rzadkością. Albo o gotowaniu kiedy dom, w którym wynajmowało się pokój (nie mieszkanie) nie miał żadnego źródła wody i trzeba było biegać po nią do pompy na zewnątrz. A ona funkcjonowała kilkanaście godzin .... w tygodniu. I o setkach podobnych szczegółów. Pasjonujące.
W sumie to spodziewałem się, że lata życia Dickensa będą w tej książce pewnymi ramami czasowymi, nie spodziewałem się zaś tak wielkiej liczby odwołań do jego dzieł. Pewnie gdyby ta pozycja nazywała się "Londyn w twórczości Dickensa" czy "Londyn oczami Dickensa" to pewnie też byłyby to odpowiedni tytuły. Książka trochę się różni od innych czytanych przeze mnie w tej serii. Przede wszystkim można rzec, że jest to biografia miasta. Zobaczymy przemianę Londynu w XIX wieku, jego rozwój architektoniczny, budowę kolei czy metra czy rozwój dróg. No, ale życie codzienne w końcu nie istniałoby bez ludzi zamieszkujących miasto. Judith Flanders pokazuje w jaki sposób wyglądało przygotowywanie posiłków, co jedzono, jak wyglądał handel uliczny w tamtym czasie, jak gaszono pożary czy jak wyglądały "restauracje". Wszystko to poznamy również przez pryzmat prozy Dickensa. Jeśli mamy fragmenty o samobójstwach, pobycie w celi czy smrodzie w Londynie, to z pewnością dowiemy się jak opisywał je ów pisarz w swojej twórczości. Siłą rzeczy jest to w dużej mierze książka poświęcona biedocie, czyli głównym bohaterom dzieł Dickensa. Raczej mało miejsca poświęcono tutaj arystokracji, ale na przykład bardzo podobał mi się fragment o pogrzebie Wellingtona. Książka ma świetne momenty jak opis pożaru przy Tooley Street w 1861 roku czy katastrofa na ślizgawce w Regent's Park, ale jednak czasami jest to dosyć ciężka lektura dla kogoś, kto tak jak ja nie fascynuje się twórczością Dickensa. Mimo to, książkę uważam za kopalnię wiedzy na temat XIX-wiecznego Londynu, pełną ciekawostek i interesujących faktów.