-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-04-13
2013-04-16
"Aniele Boże Stróżu mój
Ty zawsze przy mnie stój..."
Od wieków matki uczą swoje dzieci tej modlitwy. W ten sposób chcą im zapewnić dodatkową obronę, opiekę a poprzez wizerunek pięknego, dobrego i szlachetnego Anioła, do którego maluchy się modlą, chcą im przybliżyć świat Boga i religii.
Jednak czy Anioły są tak uczynne i wspaniałe jak je malują???
Niedaleka przyszłość, Ameryka, Kalifornia, San Francisco...
Nadszedł czas Apokalipsy...Niebieskie Zastępy Anielskie uzbrojone w ogromne miecze wymierzają sprawiedliwość gatunkowi ludzkiemu. Anioły są nadludzko potężne, obdarzone nadnaturalną siłą i wysoce rozwiniętą intuicją. Walka jest nierówna i z góry skazana na zagładę ludzkości, eksterminację człowieczej duszy, na upadek potomków Adama i Ewy.
Świat pogrążył się w chaosie, miasta stały się ruiną, zagruzowanym cmentarzyskiem cywilizacji.
Garstka ludzi, która przeżyła starcie, próbuje przetrwać, odnaleźć się w nowym porządku świata. Jednymi z ocalałych są siedemnastoletnia Penryn Young, jej niepełnosprawna siostra Paige i szalona, chora psychicznie matka.
Pewnego dnia kobiety są świadkami walki pomiędzy Aniołami. Próbują zniknąć, uciec niezauważone...Niestety, nie udaje im się ta sztuka. Przypadkowo zostają wplatane w anielskie porachunki. Paige zostaje porwana przez bandę Aniołów, a matkę dopada kolejny atak choroby. Penryn zostaje sama. Jenak nie poddaje się. Postanawia odnaleźć i uratować siostrę. W tej niebezpiecznej misji może jej pomóc ranny w bójce, pozbawiony skrzydeł Anioł. Ale czy zrobi to z własnej woli, po dobroci???
Książki postapokaliptyczne stały się ostatnio bardzo popularne, a rynek wydawniczy został zalany przez powieści tego gatunku. Jak się w tym odnaleźć i wybrać tytuł, który okaże się hitem? Nie powiem, to trudne zadanie...Większość powieści jest oparta na podobnym pomyśle przez co wydają się jednakowe, szablonowe i pospolite. Jednak od czasu do czasu trafi się książka, która zdecydowanie zaprzecza tym cechom i staje się perełką, dziewiczym odkryciem czytelnika. Dla mnie taką książką okazała się "Angelfal".
Jednym z wielu atutów książki jest jej różnorodność. Nie jest to powieść stricte dystopijna. "Angelfal" to efektowne połączenie kilku gatunków, w tym: romantycznego paranormal romanse, elementów fantastyki, trzymającego w napięciu thrillera oraz kilku scen grozy i prawdziwej makabry. Susan Ee umiejętnie skomponowała składniki swojej książki, tak aby każdy czytelnik miał możliwość wyłuskania z niej indywidualnych wartości.
Kolejnym plusem powieści jest język- prosty, momentami dosadny w wyrazie i odbiorze, wyjątkowo plastyczny i sugestywny. Każda scena, każde wydarzenie jest opisane z wyraźną dbałością o szczegóły, dzięki czemu bez zbędnego wysiłku można wizualizować sobie poczynania bohaterów- kadr po kadrze tworząc swój własny seans filmowy.
Zdumiała ale i zachwyciła mnie wyobraźnia Susan Ee. Szczegółowe opisy postapokaliptycznego krajobrazu, ruin świata, brutalne walki Aniołów, odrażających stworów, kanibalizm jerzyły włos na głowie, twarz wykrzywiał grymas obrzydzenia i budziły niezdrową fascynację. Wszystkie podjęte przez autorkę kontrowersyjne wątki zmuszają do refleksji i dyskusji.
Pomysł na przedstawienie Aniołów w postaci złowrogich wojowników, bezwzględnych morderców, którzy bez zbędnych pytań zabijają ludzi, niszczą miasta, rozbijają w perzynę dobrodziejstwa cywilizacji, uważam za bardzo nowatorski i godny uwagi.
Uroda cielesna Aniołów z jednej strony, a ich okrutne, brutalne oblicze z drugiej to dla mnie fascynujące połączenie.
W świecie Susan Ee nie ma Archaniołów niosących dobrą nowinę, Posłańców obwieszczających radosne wydarzenia, Stróży ochraniających człowieka przed złem i demonami. Są za to Anioły niosące nieszczęście i śmierć, Anioły rozlewające ludzką krew, Anioły walczące o władzę, Anioły, dla których miłość do córy człowieczej jest największą hańbą...
A jacy są bohaterowie "Angelfal"? Postać Penryn zdecydowanie przypadła mi do gustu. Dziewczyna ma dopiero siedemnaście lat a zachowuje się i postępuje dojrzalej niż nie jeden dorosły. Jednak to zachowanie nie wzięło się znikąd. Penryn nie jest typową nastolatką a jej życie pozbawione jest wesołych, niewinnych i beztroskich chwil. Byt ludzi na świecie determinuje i zmienia Apokalipsa. Penryn także musi się dostosować do nowych warunków i nowych reguł. Nie ma czasu na popełnianie błędów i użalanie się nad sobą. Żeby przeżyć trzeba być asertywnym i zdecydowanym na podjęcie ryzyka. Osobiste i poniekąd traumatyczne przeżycia Penryn- odejście ojca, choroba matki, odpowiedzialność za niepełnosprawna siostrę powodują, że dziewczyna przechodzi szybki proces dojrzewania. Pomaga jej to odnaleźć się w tym nowym, trudnym czasie. Asymilacja chociaż przebiegła w miarę bezproblemowo nie jest pozbawiona wewnętrznych rozterek i rozważań.
Penryn jest postacią, którą nie trudno polubić i się z nią utożsamić. Dodatkowo pomaga w tym pierwszoosobowa narracja. Tak więc z pierwszej ręki poznajemy uczucia, myśli nastolatki oraz kształt nowego świata. Jesteśmy też świadkami podziwu dla Anioła o imieniu Raffe i narodzenia romantycznego uczucia.
Postać Anioła jest najbardziej oczywista i przewidywalna. Oprócz wizerunku, Raffe niczym nie różni się od Edwarda Cullena, Stefana Salvatore czy innych kultowych już kochanków z powieści młodzieżowej. Nieziemsko piękny, bardzo męski, szorstki w słowie, czuły w geście. Mimo swojej stereotypowości idealnie wpasował się w klimat książki i był ogniwem scalającym i umacniającym wrażenia.
Jest jednak taka postać, która wybiła się ponad przeciętność. To matka Penryn. Nieobliczalna, szalona, kontrowersyjna. Nie sposób przewidzieć jak się zachowa, co zrobi, co powie...Wydaje się być oderwana od rzeczywistości, po uszy zanurzona w swoim mrocznym, chorym świecie ale niektóre jej zachowania zupełnie temu przeczą. Albo jest to działanie instynktowne albo ma jakiś konkretny cel...Postać matki wywarła na mnie największe wrażenie i najwięcej sprzecznych emocji, od litości, poprzez zrozumienie po obrzydzenie czy przerażenie.
Z fabuły "Angelfal" wyłania się jedna, ważna, uniwersalna i ponadczasowa wartość- MIŁOŚĆ- macierzyńska, siostrzana czy romantyczna. Dla niej warto żyć i umierać.
Powieść "Angelfal" pochłonęła mnie bez reszty, dla niej przełamałam swoje ograniczenia, zastrzeżenia i nie żałuję. Książka niejednokrotnie mnie zaskoczyła, porwała wraz z wartką i dynamiczną akcją, wzbudziła morze emocji, które napływały falami i uderzały znienacka.
"Angelfal" polecam wszystkim miłośnikom postapokaliptycznych wizji świata :)
http://aleksandrowemysli.blogspot.com/
"Aniele Boże Stróżu mój
Ty zawsze przy mnie stój..."
Od wieków matki uczą swoje dzieci tej modlitwy. W ten sposób chcą im zapewnić dodatkową obronę, opiekę a poprzez wizerunek pięknego, dobrego i szlachetnego Anioła, do którego maluchy się modlą, chcą im przybliżyć świat Boga i religii.
Jednak czy Anioły są tak uczynne i wspaniałe jak je malują???
Niedaleka przyszłość,...
2014-11-21
"Albowiem podstępem będziesz prowadził wojnę."
Są takie książki i ich autorzy, których traktuje się protekcjonalnie, z lekceważeniem, a które przy bliższym poznaniu burzą spokój i stają się obiektem największego pożądania.
Dla mnie taką lekturą okazała się "Angielska dziewczyna". Długo obchodziłam Daniela Silvę szerokim łukiem, wyobrażając sobie jego powieści jako nijakie kryminaliki z rozbudowanym wątkiem artystyczno- malarskim. Jakież było moje zdziwienie gdy akcja książki zainteresowała mnie tak, że przepadłam na kilka godzin, całkowicie oderwana od rzeczywistości...
Madeline Hart to młoda, zdolna, inteligentna, zdeterminowana i bardzo ambitna pracownica sztabu wyborczego partii rządzącej Wielką Brytanią. Kiedy udaje się na zasłużony urlop, na Korsykę zostaje uprowadzona, a za jej życie zażądany okup- dziesięć milionów euro. Okazuje się, że dziewczyna miała romans z premierem, Jonathanem Lancasterem. Doradcy polityka sugerują ulec szantażyście, a bezpieczeństwo Madeline powierzają agentowi izraelskiego wywiadu, Gabrielowi Allonowi. Ma tylko siedem dni by odnaleźć ją całą i żywą.
Postać Gabriela Allona spodobała mi się od samego początku. To silny, władczy, zdecydowany, pewny siebie, odważny mężczyzna z wrażliwą, artystyczną duszą. Jego charakter ukształtował nieludzki los, który przeraźliwie doświadczył jego rodzinę. Gabriel jest synem kobiety, która przetrwała piekło obozu zagłady w Brzezince i po traumie Holokaustu wyjechała do Jerozolimy. To nie jedyna tragedia, która dotknęła Allonów. Trzyletni synek Gabriela zginął podczas wybuchu bomby, a żona całkowicie poddała się rozpaczy, tracąc chęć życia, siły, rozumu. Sam również nie jednokrotnie balansował na granicy życia i śmierci wynikającej z powierzonych mu zadań. To nauczyło go bezwzględności, cynizmu wobec swoich przeciwników i determinacji, z którą wykonywał swoją pracę, co zostało zauważone nie tylko w jego macierzystej agencji, ale i w sieci kontrwywiadów na całym świecie.
Kiedy zostaje uprowadzona Madeline i jej życie jest w niebezpieczeństwie, jedyną osobą, która może wyrwać ją z matni, jest właśnie Gabriel Allon. Mężczyzna angażuje się w spisek, który skrywa w sobie drugie dno. Jeszcze bardziej skomplikowane, niebezpieczne, której macki sięgają daleko poza granice Wielkiej Brytanii. Agent będzie musiał zmierzyć się z rosyjską dyktaturą, autorytaryzmem i działalnością na granicy prawa czy moralności.
Inni bohaterowie również przypadli mi do gustu. Nie ma w nich nic, do czego mogłabym się przyczepić. Doskonale się dogadują, współdziałają i tworzą zgraną grupę w służbie jednemu celowi. Są jak puzzle z jednej układanki i gdy któregoś zabraknie, zabawa straci sens. Każdy z nich to również materiał na odrębną historię. Mają za sobą zagadkową przeszłość, pełną brutalności, cierpienia, bólu, żalu, tragedii i żałoby. Każdy z nich musiał poświęcić coś osobistego, swoje życie, pożegnać rodzinę, zapomnieć o sumieniu czy odkupić winy.
Tematyka powieści jest zbliżona realiom współczesnego świata, w którym jeden z narodów rości sobie prawa do złóż i majątku pozostałych krajów na wielkiej mapie świata. Polityczne zagrywki, kontrakty, umowy są jedynie przykrywką działalności mocarzy z przerośniętym ego, przekonanych o własnej wielkości.
Daniel Silva zaangażował mnie w swoją historię tak samo mocno jak swoich bohaterów. Z niedowierzaniem obserwowałam rozwój wypadków i z okrzykiem zaskoczenia przyjmowałam wszelkie zwroty akcji, które w znacznym stopniu komplikowały losy bohaterów. Nieprzewidziane sytuacje, nieoczekiwane sojusze, brawurowe ucieczki, porwania, przesłuchania i intrygi, od których może zakręcić się w głowie.
Podobała mi się również lekkość i jasność z jaką autor operował słowem. Każdy z aspektów fabuły nie sprawił mi trudności, a przecież specjalistką od broni i działalności wywiadowczej nie jestem. Co więcej nie wynudził mnie ten typowo męski temat :) Więcej zaintrygował i spełnił moje oczekiwania co do joty. Język powieści prosty, zrozumiały, pozbawiony profesjonalnych, branżowych, że tak powiem, terminów. Wszystko jest idealnie wyjaśnione w treści przez co czytelnik nie czuje się zagubiony i wykluczony z tematu.
Daniel Silva z łatwością lawiruje pomiędzy wątkami typowo rozrywkowymi, a trudnymi emocjonalnie, takimi jak Holokaust i tragiczna śmierć bliskiej osoby. Autor ukazuje tym samym człowiecze oblicze, złożoność ludzkiej natury i wpływ traumy na wybory, decyzje, działania.
"Angielska dziewczyna" to doskonały thriller z polityczną intrygą na międzynarodową skalę, mafijnych porachunków i misternej, koronkowej pracy angielskiego MI5, izraelskiego Mosadu i rosyjskiego FSB, SWR (dawnego KGB).
"Angielska dziewczyna" otworzyła mi oczy na jedną z najjaśniejszych gwiazd powieści szpiegowskiej. Mam nadzieję szybko nadrobić zaległości i przeczytać dziesięć wcześniejszych książek Daniela Silvy.
aleksandrowemysli.blogspot.com
"Albowiem podstępem będziesz prowadził wojnę."
Są takie książki i ich autorzy, których traktuje się protekcjonalnie, z lekceważeniem, a które przy bliższym poznaniu burzą spokój i stają się obiektem największego pożądania.
Dla mnie taką lekturą okazała się "Angielska dziewczyna". Długo obchodziłam Daniela Silvę szerokim łukiem, wyobrażając sobie jego powieści jako nijakie...
Rewelacyjna książka. Niejednoznaczni bohaterowie i intryga godna mistrza. Jestem zachwycona!!!
Rewelacyjna książka. Niejednoznaczni bohaterowie i intryga godna mistrza. Jestem zachwycona!!!
Pokaż mimo to2012-12-22
"Bez pożegnania" Barbary Rybałtowskiej to pierwsza część rodzinnej sagi dotycząca burzliwych losów Polski w XX wieku. Powstała ona w oparciu o prawdziwe wydarzenia z życia samej autorki przez co dotyka nasze serce, nasze dusze jeszcze mocniej, głębiej i trwalej.
"Bez pożegnania" to kolejne dzieło na temat II wojny światowej, kolejna lekcja historii o czasach gdzie śmierć przeplatała się z życiem, tak ciasno, tak zwięźle, że trudno dziś ocenić czy szczęście mieli Ci co przetrwali czy Ci co poprzez śmierć umknęli haniebnym i barbarzyńskim pułapkom okupanta.
Historia Zofii Markowskiej zaczyna się tuż przed wojną. Bohaterka a zarazem nasza narratorka wraz z córeczką Kasią spędza lato na wsi u rodziny swojego męża. Czas upływa leniwie i sielsko, naznaczony jest jedynie ogromną tęsknotą za ukochanym. Te urokliwe chwile przerywają wieści o zbliżającej się wojnie. Nikt nie przypuszcza, że stanie się ona faktem tak szybko i tak gwałtownie.
Zosia opisuje nam gehennę życia pod okupacją sowietów, brak wszelkich hamulców, poszanowania własności, okrucieństwo okupanta wobec ludności polskiej. Niestety los Zosi i Kasi nie oszczędza. Zostają zesłane na Sybir.
"Bez pożegnania" jest opisem tych traumatycznych wydarzeń, jest zapisem przetrwania w urągających, haniebnych warunkach, jest dowodem na to jak wiele człowiek jest w stanie znieść by przetrwać.
Barbara Rybałtowska nie oszczędza czytelnika. Opisuje wydarzenia takimi jakie są, z całą ich okrutnością i surowością. Za sprawą Zosi przenosimy się do bydlęcych wagonów, razem z nią odczuwamy panujący tam ścisk, zaduch, smród, nędzę, strach, ból, żałość. Jesteśmy świadkami ogromnego upodlenia człowieka, Rosjanie tak jak i Niemcy nie starali się o godne warunki dla swych więźniów, nie interesowali się ludźmi, którzy żyli a tym bardziej tymi którzy umarli. Głodowe racje żywnościowe...praca ponad siły...choroby... tęsknota...starzy...młodzi...dzieci. Bardzo trudno było dzielić z nimi ich rozpacz. Często musiałam przerywać lekturę by ochłonąć, z kolei ciekawość dalszych losów Zosi nie pozwalała na zbyt długie przerwy...
Mimo tych wszystkich trudnych uczuć,strachu o dzień jutrzejszy, przyglądaniu się jak odchodzą bliscy, przyjaciele, znajomi Zosia potrafi cieszyć się życiem. Każdy kolejny dzień jest dla niej kolejnym krokiem ku wyzwoleniu. Ona nie może sobie pozwolić na marazm, na nostalgię. Ma dziecko, o które musi zadbać, za które jest odpowiedzialna, które musi uratować. To ona jest "nośnikiem" historii, dziedzictwa. Dla niej musi być silna.
Jestem pod ogromnym wrażeniem postawy Zosi. Na początku nie dawałam jej dużych szans na przetrwanie. Wydawała się słaba wręcz omdlewająca na każdym kroku, odrobinę samolubna. Czas wymusił na niej zmiany i na moich oczach rosła w siłę i hart ducha. Nie zatraciła przy tym dobrego ducha, wrażliwości, empatii. Na tyle ile potrafiła i mogła starała się pomóc swoim współtowarzyszom niedoli. Małej Kasi było mi najbardziej żal. To tylko mała dziewczynka, która bestialsko została wyrwana ze swojego domu, środowiska, pozbawiona dzieciństwa i nadziei na świetlaną przyszłość. Aż dziw bierze ile to maleństwo przetrwało i jak szybko nauczyła się nowych reguł życia.
Książka od pierwszej strony przyciąga uwagę, nacechowana ogromnym emocjonalnym ładunkiem, który o dziwo nie przytłacza a pozwala na głębsze przeżywanie. Prosto bez udziwnień ale z urokiem i ciepłem słowa opowiada historię najtrudniejszą z trudnych.
Książka dla tych, którzy nie boją się pozostawić w niej cząstki własnego serca i przelanych łez.
Cytaty z książki:
1. "Nie dbaj o rzeczy i miejsca. Są sprawy świętsze niż pragnienie, żeby mieć, posiadać. Naucz się być..."
2. "Rozpacz to gorączka, która albo zabija, albo zamienia się w smutek. A smutek to stan chroniczny, ma łagodną twarz, ale w środku jest bardziej niszcząca niż gangrena".
3. "Karmimy się tak jak możemy nadzieją, bo gdyby nie to, trzeba by się położyć i umrzeć."
http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2013/01/bez-pozegnania-barbara-rybatowska.html
"Bez pożegnania" Barbary Rybałtowskiej to pierwsza część rodzinnej sagi dotycząca burzliwych losów Polski w XX wieku. Powstała ona w oparciu o prawdziwe wydarzenia z życia samej autorki przez co dotyka nasze serce, nasze dusze jeszcze mocniej, głębiej i trwalej.
"Bez pożegnania" to kolejne dzieło na temat II wojny światowej, kolejna lekcja historii o czasach gdzie śmierć...
2014-06-22
Dla wszystkich, u których ciąża nie przebiega według książkowych wskazań, którzy borykają się z ciężkimi chorobami wykrytymi jeszcze w okresie prenatalnym, znane i szanowane jest nazwisko Dębski i Dębska. Do nich ustawiają się kolejki przyszłych matek z całej Polski, to oni mają odwagę i determinację pomagać w najcięższych przypadkach i często są ostatnią deską ratunku, ostatniej szansy. To właśnie z ukontentowania, docenienia ich dzieła i pracy między innymi powstała ta książka.
Kim oni są?
Prof. CMKP dr hab. med. Romuald Dębski jest absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie, specjalista położnictwa, ginekologii i endokrynologii, Kierownik II Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, do roku 2007 również Kierownik I Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Szpitalu im. Orłowskiego w Warszawie. Jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego, dwukrotny wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, były prezes Polskiego Towarzystwa Menopauzy i Andropauzy. Wieloletni redaktor "Ginekologii po Dyplomie", obecnie redaktor czasopisma "Analiza Przypadków w Położnictwie i Ginekologii". Redaktor naukowy kilkunastu podręczników z zakresu położnictwa, ginekologii, endokrynologii i ultrasonografii. Wykładowca, organizator szkoleń i kongresów naukowych dla lekarzy.
Dr n. med. Marzena Dębska jest absolwentką Warszawskiej Akademii Medycznej. Specjalista położnictwa i ginekologii. Adiunkt w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Autorka i współautorka prac zamieszczonych w renomowanych czasopismach. Wykładowca na kursach i kongresach naukowych dla lekarzy. Członek Towarzystw Naukowych: Polskiego Towarzystwa Medycyny Perinatalnej, International Society of Ultrasound in Obstetrics nad Gynecology, Fetal Medicine Foundation, Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego i Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. Posiada liczne certyfikaty z zakresu ultrasonografii i diagnostyki prenatalnej, w tym Certyfikat Przesiewowego Badania Serca Płodu Sekcji Ultrasonografii PTU oraz Certificate of Invasive Procedures Fetal Medicine Foundation.
Książka "Bez znieczulenia" Magdaleny Rigamonti, wielokrotnie nagradzanej dziennikarki jest obszerną rozmową z tym lekarskim małżeństwem. Inspiracją, impulsem do jej powstania był wywiad do tygodnika "Wprost" na temat aborcji- tematu głośnego i bardzo kontrowersyjnego. Tym bardziej w kontekście teraźniejszej dyskusji na temat deklaracji wiary lekarzy - godna uwagi. Jednak terminacja nie jest tematem przewodnim a wręcz przeciwnie. To życie dla Romualda i Marzeny Dębskich jest wartością nadrzędną. Z wywiadu wyciągniemy doświadczenia i opinie lekarzy o powstawaniu człowieka, ciąży, porodzie, cięciu cesarskim, mężczyznach, początkach kariery, miłości, dzieciach, miesiączce, wadach rozwojowych,krwi, sercu, życiu, śmierci i zawodu ginekologa.
Małżeństwo odpowiada na pytania bez skrępowania, odważnie i rzetelnie, a pomiędzy pytaniami jesteśmy świadkami zawodu lekarza od tzw. "kuchni". Moja wiedza w zakresie medycznym, prenatalnym, położniczym znacznie się poszerzyła. Podziwiam ich za to, z jaką determinacją podchodzą do ratowania życia swoich najmniejszych pacjentów, często jeszcze w brzuchu mamy. Metod na pomoc tym dzieciom jest coraz więcej i często Dębscy są ich pionierami.
"Profesor uśmiecha się do kobiety leżącej na stole operacyjnym. Jest przytomna. Odwzajemnia uśmiech. Po chwili już z jej brzucha prof. Dębski wyjmuje dziecko. Chłopczyk. I już wiem, dlaczego pilnie wezwali profesora. Dziecko ma wszystkie jelita na wierzchu.
- Tylko on umie tak wyciągnąć dziecko z wytrzewieniem, żeby nie uszkodzić nic z tego małego brzuszka- słyszę od pielęgniarki."
O aborcji wypowiadają się z punktu czysto medycznego. Przekazują swoją wiedzę z wszystkimi czynnikami za i przeciw. Nie potępiają kobiet, które podjęły taką decyzję i nie odmawiają zabiegu, jak niektórzy koledzy po fachu. Piętnują jedynie hipokryzję niektórych lekarzy i pacjentek, którzy aborcją zajmują się po cichu, w tajemnicy a na zewnątrz zasłaniają się wiarą katolicką. Obecne czasy wymuszają perfekcję i w powierzchowności i działaniu. Niestety ta tendencja przenosi się również na medycynę i nasze oczekiwania wobec lekarzy...Szokujące ale niestety coraz powszechniejsze...
Oprócz medycznego poznajemy również życie prywatne małżeństwa Dębskich. Z tych pytań intymnych wyłania się obraz ludzi mądrych, ciepłych, kochających, kultywujących wartości rodzinne i potrafiących bez obaw uczyć swoje dzieci samodzielności i wychowywać ich z poszanowaniem ich odrębności, ale których nie omija proza życia. "Pytanie o miłość jest bardzo trudne. Mnie z Marzenką wiąże w tej chwili bardzo dużo- wspólna pasja i rodzina. Czasami mam dość, denerwuje mnie chaos w domu, wrzaski dzieci, problemy z lekcjami. Ale jak wyjadą na dwa dni, to już pod koniec pierwszego czegoś mi strasznie brakuje, czekam, a czasami po prostu rzucam wszystko , wsiadam w samochód i do niej jadę. Czy można mówić o miłości po kilkunastu latach? Można. Mnie w Marzence fascynuje to, że ona jest taka, jaka była, jak ja poznałem."
"Bez znieczulenia" to skarbnica wiedzy o ludziach z pasją tak wielką, że podporządkowali jej niemal całe życie. To również wiedza z zakresu ciąży, przykładów leczenia trudnych chorób, wad rozwojowych jeszcze w okresie prenatalnym, cudu narodzin i miłości do życia...do dzieci :)))
Szczerze polecam :)
aleksandrowemysli.blogspot.com
Dla wszystkich, u których ciąża nie przebiega według książkowych wskazań, którzy borykają się z ciężkimi chorobami wykrytymi jeszcze w okresie prenatalnym, znane i szanowane jest nazwisko Dębski i Dębska. Do nich ustawiają się kolejki przyszłych matek z całej Polski, to oni mają odwagę i determinację pomagać w najcięższych przypadkach i często są ostatnią deską ratunku,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Michalak odbyło się wraz z premierą powieści "W imię miłości". Wspominam je bardzo ciepło i przyjemnie, a sama książka była ogromnie wzruszająca i zmuszająca do refleksji.
Postanowiłam wtedy poznać inne dzieła autorki. Tak w moje ręce trafiła "Bezdomna". Zachłysnęłam się tą historią, zaczytałam i zatrzymałam pomiędzy światami, tym rzeczywistym na granicy brudu, brzydoty i skrzącego się piękna, a tym fantastycznym zrodzonym z wyobraźni, a któremu blisko do twardej i brutalnej realności.
Kinga z dnia na dzień traci wszystko: córeczkę, męża, dom, poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. Trafia na ulicę. Życie na granicy upodlenia, pogardy, niesprawiedliwości i niezrozumienia dało jej w kość na tyle, że postanawia się z nim rozstać ostatecznie. Jednak los ma wobec niej zupełnie inne plany. Kingę w ostatniej chwili, tuż przed śmiercią ratuje Aśka. Okazuje się, że te dwie kobiety łączy tajemnica i wspólna przeszłość. Jak na ich relacje wpłynie wyznanie prawdy? Czy Aśce uda się ocalić Bezdomną? Dlaczego Kinga trafiła na ulicę? Czemu chciała popełnić samobójstwo?
Sylwetki Kingi i Aśki są znakomicie wykreowane. Są niezwykle złożone. Składają się z wielu cech, dobrych, złych, nijakich, czarnych białych, kolorowych. Obie panie wiele łączy ale i wiele dzieli. Są wykształcone, inteligentne i próbują wyciągnąć z życia to co najlepsze, choć dochodzą do tego celu całkiem innymi drogami. Różnią je relacje rodzinne, stosunek do pieniędzy, do miłości. Kinga świetnie realizuje się na polu rodzinnym do czasu kiedy odkrywa zdradę męża i kiedy znać o sobie daje jej choroba. Ambicją Aśki jest sława i władza, po którą sięga bez skrupułów i za każdą cenę, nawet wtedy gdy na ołtarzu trzeba złożyć swoje ciało i duszę. Nie baczy na krzywdę jaką swoim zachowaniem wyrządza innym osobom i to ją niszczy. Los się od niej odwraca i pozostawia ją z jedyną ocalałą przyjaciółką- butelką alkoholu.
Przychodzi jednak chwila gdy linie życia obu kobiet się łączą, kiedy przychodzi czas podjęcia odpowiednich, kluczowych decyzji, odkupienia win.
Rola jak przypadła mężczyźnie z góry jest skazana na klęskę. Żadna kobieta nie wytłumaczy i nie zrozumie jego zachowania. Tchórzostwo, ucieczka, brak odpowiedzialności, zrozumienia, wyrozumiałości, współczucia z miejsca go dyskwalifikują.
Temat na jaki pokusiła się Katarzyna Michalak jest godny propagowania. Odczytałam w "Bezdomnej" swoisty apel, manifest by baczniej obserwować swoich bliskich, by reagować na ich niepokoje, obawy, wspomóc ich radą i otoczyć opieką.
Wiele kobiet tuż po porodzie odczuwa obniżenie nastroju wywołane hormonami tzw. baby blues. Nie ma w tym nic niewłaściwego, nagannego a wręcz to zachowanie naturalne o ile jest kontrolowane a w razie pogorszenia samopoczucia- leczone. Niestety w dalszym ciągu baby blues a także depresja poporodowa jest traktowana przez społeczeństwo jako fanaberie młodej mamy czy odczytywane jako strach przed macierzyństwem, dzieckiem, odpowiedzialnością. W takich przypadkach łatwo przeoczyć poważne zaburzenia, które mogą prowadzić do tragedii.
Pani Michalak poruszyła również drugą ciemniejszą stronę macierzyństwa. Zdarzają się przypadki wykorzystania depresji poporodowej jako odroczenie kary za dzieciobójstwo. Bardzo trudno jest rozstrzygnąć i oceniać takie zachowania, a dla mnie osobiście trudno jest czytać o wszelkim bestialstwie wobec dzieci. Jednak czy chcę czy nie takie rzeczy się zdarzają i będą zdarzać dopóki będziemy trywializować obawy młodych mam.
Duże wrażenie zrobiła na mnie także krwiożerczość, bezwzględność, bezkompromisowość współczesnych mediów- tabloidów. Naginanie faktów, manipulacje słowne, photoshopowanie obrazów według własnego widzimisię...Przerażające...Z każdego można zrobić potwora...Byle zwiększyć nakład, zdobyć więcej pieniędzy...Pamiętajmy o tym...
Myślę, że przy poruszonym tak ważnym społecznie tematem niewłaściwe jest omawianie konstrukcji, ocenianie narracji czy wartkości akcji...
Polecam książkę każdemu.
http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2013/08/zwyky-baby-blues.html
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Michalak odbyło się wraz z premierą powieści "W imię miłości". Wspominam je bardzo ciepło i przyjemnie, a sama książka była ogromnie wzruszająca i zmuszająca do refleksji.
Postanowiłam wtedy poznać inne dzieła autorki. Tak w moje ręce trafiła "Bezdomna". Zachłysnęłam się tą historią, zaczytałam i zatrzymałam pomiędzy...
2015-04-15
Minęły czasy kiedy bajka była tylko bajką i niczym więcej :) Teraz żeby odwrócić uwagę malucha od telewizora, komputera trzeba zaproponować mu coś na prawdę atrakcyjnego, gdzie będzie mógł się wykazać i poczuć się dumnym. My rodzice również czujemy się spełnieni kiedy oprócz zwykłej rozrywki przekazujemy dzieciom wiedzę, która przyda mu się i zaprocentuje w przyszłości.
"Bractwo- piractwo. Przygoda matematyczna" daje nam takie poczucie dobrze spełnionego obowiązku :) Książeczka Natalii Usenko to produkt 2 w 1. Zajmująca, interesująca, śmieszna opowieść o współczesnej rodzinie, której znudziło się zwykłe życie i postanawia je zmienić, spełnić swoje skryte marzenia. Od tej pory stają się piratami i mieszkają na bezludnej wyspie. Zmienili swoje imiona na bardziej pirackie i całymi dniami oddają się ulubionym rozrywkom. W krótkich opowiadaniach, rymowanych wierszykach przemycone są nieskomplikowane zagadki matematyczne, na które dziecko musi znaleźć odpowiedź. Przy innych historyjkach musi dorysować odpowiednie narzędzie, połączyć kropeczki, policzyć wskazane przedmioty czy znaleźć wyjście z labiryntu.
Doskonałym uzupełnieniem bajek, wierszyków i zabawy są ilustracje Elżbiety Kidackiej. Obrazki są wyraźne, duże, szczegółowe i do tego bajecznie kolorowe. Każdy dzieciak będzie chciał je oglądać i wykonać wskazane zadania. Testowane na moich synach. Nie mogli się doczekać co czeka ich na następnej stronie i jaką zagadkę będą musieli rozwiązać. Po każdej dobrej odpowiedzi prężyli się dumnie z ogromnym uśmiechem na buzi. To chyba najlepsza rekomendacja :)
"Bractwo- piractwo" będzie najlepsza dla dziecka w wieku przedszkolnym oraz wczesnoszkolnym. Delikatnie wprowadzi go w świat matematyczny i usprawni jego wiedzę bez świadomości, że to pewien rodzaj, narzędzie nauki. Czas, który spędzicie przy książeczce będzie bezcenny :) Polecam :)
aleksandrowemysli.blogspot.com
Minęły czasy kiedy bajka była tylko bajką i niczym więcej :) Teraz żeby odwrócić uwagę malucha od telewizora, komputera trzeba zaproponować mu coś na prawdę atrakcyjnego, gdzie będzie mógł się wykazać i poczuć się dumnym. My rodzice również czujemy się spełnieni kiedy oprócz zwykłej rozrywki przekazujemy dzieciom wiedzę, która przyda mu się i zaprocentuje w przyszłości....
więcej mniej Pokaż mimo to2012-03-27
„Błędne siostry” powinny zostać opatrzone ostrzeżeniem typu "Nie odłożysz, póki nie skończysz czytać!"
"Błędne siostry" to trzecia powieść Renaty L. Górskiej. Jakiś czas temu miałam okazję poznać jedną z wcześniejszych, ale nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Nawet jej nie dokończyłam. Ze sceptycyzmem zatem sięgnęłam po "Błędne siostry". Już na wstępie przeraziła mnie jej objętość, 750 stron! Bałam się, że nie podołam temu wyzwaniu. Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, akcja powieści szybko mnie wciągnęła. Nic już nie miało znaczenia. Ani czas, ani miejsce, ani tym bardziej obowiązki domowe.
Główna bohaterka książki, Karola, jest Polką, ale od wielu lat mieszka w Londynie. Z polecenia lekarza przyjeżdża do kraju, aby podreperować swoje zdrowie i ukoić nerwy. Zamieszkuje w drewnianym domku, na odludnej polanie w Karkonoszach. Dziwnym zbiegiem okoliczności, bądź też zrządzeniem opatrzności, musi dzielić nowe lokum z nieznajomym mężczyzną o imieniu Armin. Ich relacja to nieskończona sinusoida sympatii i porozumienia, ciągłych pretensji, nieufności i sprzeczek. Kto się czubi, ten się lubi- chciałoby się rzec. Karola odkrywa uroki wiejskiego życia, nawiązuje nowe znajomości. Dom staje się przystanią, o której marzyła. Dobry nastrój szybko mija, gdy odkrywa rodzinne sekrety, dawno ukryte prawdy i oszustwa. Tajemnica tożsamości Armina i karkonoska legenda dodaje tylko smaku całej historii.
Pierwsza myśl, jaka wpadła mi do głowy po przeczytaniu książki, to rola własnej tożsamości w życiu człowieka. Jak ważne dla naszego rozwoju i spokoju ducha są korzenie. Wiedza o przodkach dodaje naszej egzystencji stabilności i pozwala na budowanie własnej wartości. Pozbawieni tej wiedzy powoli marniejemy, raz po raz uderzani ciosami przeznaczenia, którego nie rozumiemy. Karola jest właśnie w takiej sytuacji. Demony przeszłości nie pozwalają jej na rozwinięcie skrzydeł. Pozwala się krzywdzić.
Ciekawym, a na pewno jednym z najbardziej ekscytujących, jest wątek związany z legendą o Błędnych siostrach, kobietach przemienionych w sarny, zjawiskach metafizycznych i paranormalnych. Karola wyczuwa w domu na polanie dziwną energię. Doznaje wizji i śni o morderstwie, krwi i pożarze. To wszystko skłania ją do poszukania i poznania historii jego dawnych mieszkańców. Przypadkiem znajduje obraz. W końcu odkrywa przerażającą prawdę...
Błędne siostry nie występują w podaniach i legendach karkonoskich. Jednak realizm i sposób, w jaki opisuje je Renata L. Górska, wydaje się na tyle prawdopodobny, że bardzo chętnie chciałam w nie uwierzyć.
"Błędne siostry" dotykają problemów współczesnych Polaków chociażby emigracji czy zjawiska eurosierot. Renata L. Górska jest doskonałą obserwatorką ludzkich zachowań i życiowych sytuacji. Celnie wyciąga wnioski, umiejętnie i z taktem wplata w fabułę bolączki naszego życia, przez co w sposób naturalny zmusza do refleksji i oceny. Lekki styl, bogate słownictwo, mozaika elektryzujących zdarzeń stworzyły ciekawą powieść naszpikowaną emocjami. Wątki są ze sobą spójnie i sensownie połączone, tworzą jedną całość. Dlatego książkę czyta się jednym tchem i trudno odłożyć ją na później.
Bardzo się cieszę, że miałam okazję skonfrontować i zmienić zdanie na temat powieści Renaty L. Górskiej. Być może musiałam dojrzeć, aby docenić i rozsmakować się w jej twórczości.
„Błędne siostry” powinny zostać opatrzone ostrzeżeniem typu "Nie odłożysz, póki nie skończysz czytać!"
"Błędne siostry" to trzecia powieść Renaty L. Górskiej. Jakiś czas temu miałam okazję poznać jedną z wcześniejszych, ale nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Nawet jej nie dokończyłam. Ze sceptycyzmem zatem sięgnęłam po "Błędne siostry". Już na wstępie przeraziła mnie...
Marta Guzowska sprawnie operuje słowem. Jej postaci stronią od wulgaryzmów i kolokwializmów ale doskonale zostają uchwycone ich emocje od radości, poprzez poczucie zagrożenia, strachu po wściekłość, żal i nienawiść.
Autorka prezentuje uwielbiane przeze mnie poczucie humoru. Nie takie wprost, ale zawoalowane, ukryte pod warstewką dobrze zachowanej powagi, mające spore znaczenie dla rozwijającej się treści i ewolucji bohaterów.
więcej na: http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2016/08/chciwosc-marta-guzowska.html
Marta Guzowska sprawnie operuje słowem. Jej postaci stronią od wulgaryzmów i kolokwializmów ale doskonale zostają uchwycone ich emocje od radości, poprzez poczucie zagrożenia, strachu po wściekłość, żal i nienawiść.
Autorka prezentuje uwielbiane przeze mnie poczucie humoru. Nie takie wprost, ale zawoalowane, ukryte pod warstewką dobrze zachowanej powagi, mające spore...
Xbox, Playstation, gry komputerowe, internet, social media dominują w codzienności współczesnej młodzieży. Już teraz młodzi ludzie mają problem z odróżnianiem świata wirtualnego od rzeczywistości. Co się stanie jeżeli koncerny informatyczne, technologiczne zaczną sprzedawać substytut realności w atrakcyjnym opakowaniu, z gwarancją najlepszej zabawy? Co się stanie gdy ta zabawa przekroczy ramy rozrywki i stanie się walką na śmierć i życie?
Do jednej z warszawskich szkół wkracza szaleniec z bronią i strzela na oślep do przerażonych uczniów. Tylko siedemnastoletnia Mika Landowska rozpoznała sprawcę masakry. Jest nim Sebastian, mistrz gier w systemie RPG Sensor, poznany na jednym z lokalnych konkursów. W takcie śledztwa wychodzi na jaw, że chłopak testował grę Work a Dream w najnowszej technologii, gdzie gracz odczuwa nie tylko temperaturę otoczenia, zapachy, smaki, ból ale także własną śmierć. We współpracy z policją Mika wkracza w świat tej kontrowersyjnej, tajemniczej gry i próbuje odnaleźć przyczyny agresywnego zachowania Sebastiana. Co ją czeka?
"W grze spotkasz się ze światem pięknych pejzaży i silnych emocji, ale też ekstremalnych sytuacji. Musisz grać brawurowo."
Gry komputerowe rozwijają się w niebezpiecznym kierunku. Naszpikowane są agresją i najczęściej polegają na eliminowaniu potworów, wampirów, zombie, wroga, człowieka. Gracz ma do wyboru broń w każdym rodzaju i wybiera ją tylko w jednym celu, by zabijać. Małgorzata Warda wykorzystała te obserwacje by uzmysłowić czytelnikowi jak głęboko taka rozrywka wpływa na umysł, zachowanie młodego człowieka, który w wirtualnym świecie często szuka akceptacji, bliskości, przyjaźni i rozładowania negatywnych emocji.
Na plener swojej gry, autorka wybrała jeden z księżyców Jowisza- Io. Ten magiczny, połyskliwy, Work a Dream jest tak realna, że łatwo jest przeoczyć upływ czasu i zatracić się w przeżyciach, przygodzie, ekscytacji. Gra szybko pokazuje swoje drugie oblicze, mroczne i niebezpieczne. Dziewczynie coraz trudniej ocenić co jest prawdą, co ułudą stworzoną za milionowy budżet. Nie wie komu może zaufać. Czy zaprzyjaźnionemu policjantowi czy współtowarzyszowi gry, który chroni ją w wirtualnym świecie. Jaki jest prawdziwy cel gry? Kto jest kim? Co ich łączy? Co jest prawdą? Pytania się mnożą, a brakuje podstawowych, jednoznacznych odpowiedzi i szczerości, która mogłaby stać się drogowskazem w tej trudnej rozgrywce pomiędzy rzeczywistością a iluzją, troską a interesownością, przyjaźnią a manipulacją.
nieobliczalny, niezbadany świat staje się miejscem gdzie spełniają się najpiękniejsze marzenia jak i najgorsze koszmary. Mika jest zaskoczona nową technologią, która pozwala jej doświadczyć wszystkimi zmysłami to, co obserwuje. Czyli, kiedy biegnie czuje zmęczenie, kiedy się skaleczy czuje ból, spływającą krew, jej metaliczny zapach, odczuwa pragnienie i głód, dotyk.
"Ten świat jest jak... - Waham się, czy powinnam użyć tego słowa.- Jak alternatywne życie. Jest niemal doskonały."
Przeszłość Miki, jej młodość, doświadczenia nie pomagają w trudnych wyborach i podejmowaniu decyzji. W dzieciństwie została porzucona przez matkę, ojciec zginął w wypadku samochodowym, młodsza siostra została przysposobiona przez rodzinę zastępczą, a ona sama mieszka w ośrodku opiekuńczym. Mika jest zdystansowana do świata, separuje się od rówieśników. Jedyną rozrywką są gry komputerowe, które dają jej poczucie panowania nad własnym życiem. W wirtualnym świecie jest kimś, jest silna, jest mocna, jest górą, ma władzę, ma przyjaciół...
"Zaangażowałam się tak mocno, ponieważ poza wirtualny światem nie mam nikogo ani niczego, do czego chciałabym wrócić."
"5 sekund do Io" to książka, która mnie zaskoczyła i zachwyciła. Począwszy od rewelacyjnej okładki, przez oryginalny pomysł po wykonanie. Małgorzata Warda stworzyła ciekawe postaci, których młodość jest atutem ale i bramą do zachowań brawurowych, niebezpiecznych, oscylujących pomiędzy życiem a śmiercią. Czas akcji rozgrywa się na granicy fantasy i rzeczywistości...bo technologia poznana w książce może stać się realna i może okazać się naszą bliską przyszłością.
Nie można zapomnieć o intrydze, tajemnicy, której odkrywanie krok po kroku było cudowną przyjemnością.
"5 sekund do Io" niesie za sobą również ważne przesłanie i jest taką mini instrukcją obsługi nastolatka. W niej najważniejszym punktem jest bliskość, czułość, rozmowa a największą przestrogą samotność młodego człowieka i jej zgubne skutki, które mogą doprowadzić do testowania i przekraczania granic, agresji, do tragedii.
Powieść idealna dla młodzieży, dla rodziców, dla wychowawców i opiekunów... Ku przestrodze...
aleksandrowemysli.blogspot.com
Xbox, Playstation, gry komputerowe, internet, social media dominują w codzienności współczesnej młodzieży. Już teraz młodzi ludzie mają problem z odróżnianiem świata wirtualnego od rzeczywistości. Co się stanie jeżeli koncerny informatyczne, technologiczne zaczną sprzedawać substytut realności w atrakcyjnym opakowaniu, z gwarancją najlepszej zabawy? Co się stanie gdy ta...
więcej Pokaż mimo to