rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Bardzo dobra książka dla fanów Ziemiańskiego, Achai i fantastyki.

Bardzo dobra książka dla fanów Ziemiańskiego, Achai i fantastyki.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z rozpędu przeczytana po pierwszej części.. Dobra, ale już ciut mniej..

Z rozpędu przeczytana po pierwszej części.. Dobra, ale już ciut mniej..

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka przy której czasem brakowało mi tchu. Bardzo szybko się czyta. Świetna.

Książka przy której czasem brakowało mi tchu. Bardzo szybko się czyta. Świetna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobrze, że na koniec dowiadujemy się co stało się z bohaterami.. a w książce trochę zwrotów akcji, nowe ciekawe postacie i Achaja, która jest już chyba zmęczona wydarzeniami, które się jej przytrafiają.

Bardzo dobrze, że na koniec dowiadujemy się co stało się z bohaterami.. a w książce trochę zwrotów akcji, nowe ciekawe postacie i Achaja, która jest już chyba zmęczona wydarzeniami, które się jej przytrafiają.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Porywająca prawie jak pierwsza

Porywająca prawie jak pierwsza

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to książka przy której może uciec autobus sprzed nosa, książka której w niektórych momentach nie da się czytać,bo zatyka z przejęcia.
Bardzo polecam wszystkie trzy tomy, które wywołały uśmiech na mojej twarzy, łzy smutku i okrzyki gniewu.
Pamiętajcie jedynie, że doczepić się można do wszystkiego, a ja doczepiam się do tego, że ta historia tak szybko się skończyła.

Jest to książka przy której może uciec autobus sprzed nosa, książka której w niektórych momentach nie da się czytać,bo zatyka z przejęcia.
Bardzo polecam wszystkie trzy tomy, które wywołały uśmiech na mojej twarzy, łzy smutku i okrzyki gniewu.
Pamiętajcie jedynie, że doczepić się można do wszystkiego, a ja doczepiam się do tego, że ta historia tak szybko się skończyła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajnie, że polscy pisarze potrafią tworzyć takie książki. Czytało się wspaniale.

Fajnie, że polscy pisarze potrafią tworzyć takie książki. Czytało się wspaniale.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kohoutek zyskał moją sympatię, ale najbardziej podobał mi się w tej książce narrator :)

Kohoutek zyskał moją sympatię, ale najbardziej podobał mi się w tej książce narrator :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Była interesująca, ale spodziewałam się czegoś jeszcze lepszego.. Pomysł z psami przewijał się przez całą książkę i tylko on skupiał moją uwagę..

Była interesująca, ale spodziewałam się czegoś jeszcze lepszego.. Pomysł z psami przewijał się przez całą książkę i tylko on skupiał moją uwagę..

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdążyłam już zauważyć, że ojciec Leon Knabit ma swój specyficzny sposób pisania. Odnosi się wrażenie, że on wie, iż nie trzeba lać wody, aby przesłanie, które pragnie wyrazić dotarło do odbiorcy. I dociera. Dzieje się to prawdopodobnie za sprawą, dzielenia pisanych przez tekstów na krótkie fragmenty. W tym wypadku jedna mała część składa się ze słów papieża z interpretacją benedyktyna, które aż proszą się o przemyślenie, bądź głębsze zanalizowanie przez czytelników.

Cytaty w książce nie pojawiają się w chronologicznym szyku, aczkolwiek połączone są przez rozdziały, które ujmują ważniejsze etapy życia Karola Wojtyły, a później Jana Pawła II.

Tuż przed siódmą rocznicą śmierci Ojca Świętego miałam okazję przeczytać książkę, której autor poprowadził mnie po fragmentach homilii, rozmów, a właściwie gawęd czy nawet testamentu Papieża Polaka. Zostało zaznaczone już na początku, że wszelka własna interpretacja będzie równie cenna, co pozwoliło mi wnikliwiej spojrzeć na tekst. Nie spodziewałam się, że emocje związane z Naszym Papieżem znowu odżyją. Niestety nigdy osobiście go nie spotkałam, ale często wraz z rodziną oglądaliśmy relacje z mszy, uczestniczyliśmy w umieraniu i pogrzebie Jana Pawła II. Byłam blisko, ale jednocześnie bardzo daleko od tych wydarzeń.

Wracając do samej książki. Tytuł i okładka nawiązują do napisu na zegarze słonecznym, który, można to śmiało powiedzieć, towarzyszył Papieżowi przez całe jego życie. I takich "bilbordów" można tu znaleźć więcej. Są to wybrane przesłania Głowy Kościoła dla wiernych w postaci krótkich, telegraficznych tekstów w charakterystycznych ramach.

W książce odnaleźć można sporo humoru, ale i poważnych treści. W wielu miejscach o. Leon nawiązuje do współczesnych wydarzeń odnosząc je do wypowiedzi Papieża, są to m.in.: katastrofa w Smoleńsku, tendencja do powstawania małych firm, prorodzinna polityka etc.
Będąc zachęcona przez benedyktyna do własnej interpretacji, przypomniałam sobie, że słyszałam kiedyś takie stwierdzenie: ktoś kto znajduje się blisko natury, nie może zostać ateistą. Dlatego też wszelakie spływy kajakowe czy górskie rekolekcje były realizowane w idealnych miejscach,a zarazem w świetny sposób, aby przybliżać młodzieży Boga, gdy publicznie nie było takiej możliwości.

I prawie na koniec, a jednocześnie na początek. Ojciec Knabit wspomniał, że Karol Wojtyła dzięki dobremu wychowaniu "promieniował na otoczenie", czyli ulepszał innych naokoło, wyzwalał w ludziach dobro. Uważam, że nie możemy wychowywać naszych dzieci dla siebie, ponieważ ważniejsze jest wychować je dla świata. Zapewne nie jest to proste wyzwanie, bo chcemy, aby na starość ktoś przy nas został. Jednakże zastanówmy się przez chwilę. Czy dobry człowiek, dobry obywatel Polski i świata mógłby zapomnieć o ojcu i matce?

Książka przez redaktora Sylwestra Szefera polecana jest młodym, których tak ukochał Jan Paweł II, a którzy nie mieli okazji lub szansy na kontakt z Papieżem Polakiem. Znalazłam się w takiej grupie młodych ludzi i jestem przekonana, że właśnie nam potrzeba trudnych słów Ojca Świętego z lekkim komentarzem o. Leona.

I już zupełnie na koniec cytat z książki:
"Jak to dobrze, że Karol Wojtyła został papieżem. Jeśli by został artystą, nawet wielkim, to jego zdolności poszłyby w innym kierunku. A on oddał się całkowicie w ręce Boga przez Matkę Najświętszą i został postawiony na tym miejscu, gdzie jego talenty zostały wielokrotnie pomnożone i wykorzystane z pożytkiem dla ogromnej rzeszy ludzi. Korzystajmy także dzisiaj z tych talentów."

Zdążyłam już zauważyć, że ojciec Leon Knabit ma swój specyficzny sposób pisania. Odnosi się wrażenie, że on wie, iż nie trzeba lać wody, aby przesłanie, które pragnie wyrazić dotarło do odbiorcy. I dociera. Dzieje się to prawdopodobnie za sprawą, dzielenia pisanych przez tekstów na krótkie fragmenty. W tym wypadku jedna mała część składa się ze słów papieża z interpretacją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uważam, że jest idealna dla młodych, nastoletnich dziewcząt. O. Knabit wiele kwestii rozjaśnia, ale nie robi tego na siłę.

Uważam, że jest idealna dla młodych, nastoletnich dziewcząt. O. Knabit wiele kwestii rozjaśnia, ale nie robi tego na siłę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się szybko. Sol jest fascynująca. Zakończenie wzrusza.

Czyta się szybko. Sol jest fascynująca. Zakończenie wzrusza.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podoba mi się styl Lewisa, a dodatkowo nie spodziewałam się, że oprócz książki dla dzieci, można w jego twórczości znaleźć takie perełki. Dobrze się czyta. Jeżeli nie spieszymy się z pochłanianiem tej książki, to mamy szansę poczuć się jakby Lewis prowadził korespondencję właśnie z nami.

Podoba mi się styl Lewisa, a dodatkowo nie spodziewałam się, że oprócz książki dla dzieci, można w jego twórczości znaleźć takie perełki. Dobrze się czyta. Jeżeli nie spieszymy się z pochłanianiem tej książki, to mamy szansę poczuć się jakby Lewis prowadził korespondencję właśnie z nami.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytało mi się nie najlepiej, ponieważ autor poprowadził narrację w pierwszej osobie i uważam, że nie było to przyjemne w odbiorze. Plusem, dużym plusem dla co bardziej wrażliwych jest zapoznanie się z wierszami napisanymi przez pana Meklę, a które są niewątpliwe integralną częścią książki. Podobało mi się gdy główny bohater opowiada małej dziewczynce bajkę, ujmujące. Natomiast bajka jest naprawdę dobra i pouczająca.
Książka w 100%-ch dla osób wrażliwych.

Czytało mi się nie najlepiej, ponieważ autor poprowadził narrację w pierwszej osobie i uważam, że nie było to przyjemne w odbiorze. Plusem, dużym plusem dla co bardziej wrażliwych jest zapoznanie się z wierszami napisanymi przez pana Meklę, a które są niewątpliwe integralną częścią książki. Podobało mi się gdy główny bohater opowiada małej dziewczynce bajkę, ujmujące....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka reklamowana jest jako filozoficzna opowieść o miłości, samotności i wolności. Wszystkie te elementy niezaprzeczalnie występują w tym dziele. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że mieści się to w obrębie takich gatunków jak purnonsens i groteska, co utrudniało mi ostateczne odczytanie co ma mi do przekazania ta powieść. Nie odczułam zadowolenia po skończonej lekturze, a jedynie odetchnęłam z ulgą. Udało mi się przebrnąć, a wiedza, że już nie muszę otwierać więcej tej książki, sprawiła mi niewypowiedzianą radość i wielką chęć podzielenia się moimi spostrzeżeniami.
Właściwie z chęcią od góry do dołu obrzuciłabym tą książkę błotem, ale może być tak, że ja tego stylu pisania mogę w ogóle nie rozumieć i mam do tego prawo. Jednocześnie uważam, że zawsze można znaleźć coś dobrego we wszystkim. Poza tym chcę być do końca ze sobą (i z Wami) szczera.
Wszystko zaczyna się pojmaniem zabawki w chatce w lesie i postawieniu jej 9678 zarzutów. Przez całą książkę trwa rozprawa, przetykana wspomnieniami małego oskarżonego. Występujące tu retrospekcje mogłyby prowadzić do wyjaśnień sensu tego co się dzieje, a niestety bywa wręcz przeciwnie. Większość przebywających na sali sądowej głęboko wierzy w winę Misia. Wydawać by się mogło, że oskarża się go o całe zło tego świata. Widać to wyraźnie dzięki przekrojowi oskarżycieli. Jest wśród nich m.in. panna Coter (oskarża o rzeczy, które jakoby widziała, a działy się zanim się narodziła), papież Urban VIII (żyjący na przełomie XVI i XVII wieku), Meletos, syn Meletosa z Pittos, czy apostoł Jan, który w Winkim widział szatana.
Najbardziej wymowne nazwisko w książce należy do obrońcy z urzędu, czyli pana Karola Niewygrała. Jest on najgorszym z możliwych adwokatów, a co za tym idzie rozprawa podąża w jasnym kierunku. Zakończenia w tej książce nie odnajdujemy. Zapewne autor wyszedł z założenia, iż skoro napisał książkę filozoficzną, to nie należy przerywać procesu myślenia i już raz rozpoczętych rozważań u czytelników.
Mam nieodparte wrażenie, że gdyby to była lektura obowiązkowa w szkołach, to nie obeszłoby się bez opracowania, gdyż nie dochodzi do mnie głębia treści ujętych w Oskarżonym pluszowym M. Nie rozumiem w jakim celu Winkie rodzi dziecko? Dlaczego zostaje mu ono zabrane przez staruszka, który żyje w lesie i para się wysyłaniem niedopracowanych ładunków (które w założeniu miały wybuchać)?
I przede wszystkim czemu Miś ożył? Jeśli wytłumaczeniem jest miłość, to nawet miałoby to sens, ponieważ w powieści występują sytuacje, gdzie Winki dzięki sobie uwrażliwia innych - nielicznych bohaterów.
Przeczytawszy Oskarżonego pluszowego M. przypomina mi się, że gdy widzimy na ulicy szeroko uśmiechnięta osobę, pozdrawiającą wszystkich naokoło, to w pierwszej chwili myślimy sobie, że to prawdopodobnie niegroźny wariat. Co się stanie gdy naprawdę Miś ożyje i będzie chciał się cieszyć życiem, obdarzać miłością, pojmując świat uczuciami? Jak go osadzimy? Czy też znajdziemy moc oskarżeń i osądów? Czy jednak na przekór innym pozwolimy mu na to, by był sobą, nawet jeśli tak bardzo różni się od niejednego człowieka?
Proszę czytać na własną odpowiedzialność. Książki nie polecam.

Książka reklamowana jest jako filozoficzna opowieść o miłości, samotności i wolności. Wszystkie te elementy niezaprzeczalnie występują w tym dziele. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że mieści się to w obrębie takich gatunków jak purnonsens i groteska, co utrudniało mi ostateczne odczytanie co ma mi do przekazania ta powieść. Nie odczułam zadowolenia po skończonej lekturze, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę prawie, że połknęłam. Mało stron i wielkie niezaspokojenie. Dobrze, że to dopiero początek sagi.

Książkę prawie, że połknęłam. Mało stron i wielkie niezaspokojenie. Dobrze, że to dopiero początek sagi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo podobają mi się sceny erotyczne, które wyszły spod pióra pani Margit. Przeżywam je wszystkie zupełnie jakbym sama była w centrum wydarzeń. Sądzę, że pokrywają się z niektórymi fantazjami erotycznymi części kobiet (nie chciałabym uogólniać, że mogłyby dotykać całą piękną płeć). Przesadą był jednakże motyw dużego (ogromnego) przyrodzenia. Mam nadal w pamięci wszystkie te akapity, gdzie opisane jest jak Silje działa na mężczyzn czy jak budzi się w niej zmysłowość, o czym zdarza jej się fantazjować i...
Książka jest warta polecenia gdy chcemy się nastroić na nocne igraszki, ale ostrzegam, że zanim doczytamy do tego na czym nam może zależeć, to warto przejść przez wciągający początek, szybko rozwijającą się akcję w środku książki i... noc jest nasza.

Bardzo podobają mi się sceny erotyczne, które wyszły spod pióra pani Margit. Przeżywam je wszystkie zupełnie jakbym sama była w centrum wydarzeń. Sądzę, że pokrywają się z niektórymi fantazjami erotycznymi części kobiet (nie chciałabym uogólniać, że mogłyby dotykać całą piękną płeć). Przesadą był jednakże motyw dużego (ogromnego) przyrodzenia. Mam nadal w pamięci wszystkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do tej pory zachwycali mnie polscy prozaicy, np Olga Tokarczuk, Jerzy Pilch czy być może mniej znana Anna Janko. Niestety przeczytałam książkę Jón'a Kalman'a Stefánsson'a, nie spodziewając się, że kiedykolwiek zapadnie mi w pamięć jego nazwisko. Jón jest człowiekiem wielu zawodów, w swoim życiu próbował przeróżnych rzeczy, w tym również pisania książek czy też wierszy i chwała mu za to! W 2005 r. otrzymał Islandzką Nagrodę Literacką za książkę, która nie została jak dotąd przetłumaczona na język polski dlatego też nie będę robić Wam smaka podając tytuł, który i tak niewielu coś powie. "Niebo i piekło" zostało przetłumaczone na wiele języków i ukazuje niewątpliwy majstersztyk tego autora. Dopiero po skończonej lekturze zauważyłam, że jest to początek trylogii, co mnie ogromnie ucieszyło. Po tej książce miałam niewątpliwy niedosyt, choć lubię historie bez zakończenia. Druga część, Harmur Englanna, ukazała się w 2009 roku, obecnie trwają prace nad trzecią.

Stefánsson opowiada historię dwójki przyjaciół, którzy pracują jako rybacy w małej miejscowości położonej w górach. Warunki w których przychodzi im żyć nie są łatwe, ale posiadają odskocznię od trudów dnia codziennego. Są nimi czytanie książek, które wcale nie tak łatwo zdobyć i marzenia o pracy w sklepie Lea.

"Czytanie może być śmiertelnie niebezpieczne. Jak wzburzony ocean.".

Miłość do książek zabija Bárdur'a. Jego przyjaciel, młody mężczyzna, którego imię nie jest podane prawie do samego końca książki, po stracie wyrusza oddać nieszczęsną książkę do odległego o parę dni drogi miasteczka. Po wszystkim przewiduje, że sam się zabije nie widząc już żadnego sensu we własnej egzystencji. Decyzja o samobójstwie odkładana jest w czasie, bo pojawiają się sytuacje, w których jest potrzebny. Dzięki temu mamy szansę poznać zwykłych ludzi, którzy za sprawą magii słowa pana Stefánsson'a urastają do rangi fascynujących osobowości. Ich wewnętrzne rozterki, marzenia, wspomnienia czy relacje z innymi są tak dopracowane, że nie sposób tych ludzi nie polubić, pomimo przeróżnych doświadczeń jakie ich dotknęły. Miasteczko nie jest duże. Tu każdy zna każdego, a losy człowieka splatają się z innymi ściślej niż niejedna lina skręcona z poszczególnych włókien.

Wydawać by się mogło, że będzie dużo opisów przyrody. Tak naprawdę to się tego nie odczuwa. Jest za to wiele przemyśleń poszczególnych bohaterów. Dialogi występują raczej rzadko, a tekst jest tak sformatowany, że całość wygląda jak jeden wielki opis, co wcale nie przeszkadza w czytaniu. Jedną z trudności jaką miałam podczas czytania "Nieba i piekła" były imiona bohaterów pisane oryginalnie, co sprawiało mi kłopot z zapamiętaniem kto jest kim, z przypisaniem cech do konkretnej osoby. Muszę się również przyznać, że na początku chciałam zaprzestać czytania z tego właśnie powodu. Na szczęście się nie poddałam i teraz mogę Wam z całego serca polecić dzieło Jón'a Kalman'a Stefánsson'a, która porusza duszę i pokazuje jak bardzo książka może namieszać w życiu. Ja na ten przykład wiem, że za każdym razem gdy czytam wartościową lekturę, to wówczas rodzę się na nowo.

Takich książek życzę Wam i sobie z całego serca.

Do tej pory zachwycali mnie polscy prozaicy, np Olga Tokarczuk, Jerzy Pilch czy być może mniej znana Anna Janko. Niestety przeczytałam książkę Jón'a Kalman'a Stefánsson'a, nie spodziewając się, że kiedykolwiek zapadnie mi w pamięć jego nazwisko. Jón jest człowiekiem wielu zawodów, w swoim życiu próbował przeróżnych rzeczy, w tym również pisania książek czy też wierszy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę poleciła mi koleżanka jak dowiedziała się, że lubię czytać książki o psychopatach. Co prawda nie jest to kolejna opowieść o psychopatycznym bohaterze, który morduje pół miasta zanim złapie go jakiś porządny lub mniej porządny stróż prawa. Robert D. Hare to osoba, która rzeczywiście miała kontakt z psychopatami, opracowała nawet wspólnie ze swymi studentami narzędzie do sprawdzenia skłonności psychopatycznych w człowieku. Z książki można wielu rzeczy się dowiedzieć. Podawane są również przykłady prawdziwych historii z psychopatą w tle. Co w dobie wielu filmów czy nawet doniesień z życia nie przeraża już tak bardzo. Książkę czyta się lekko i szybko, nie bombarduje specjalistycznym słownictwem.
Polecam osobom, które uważają, że psychopaci są niedaleko. Co prawda nie potwierdzi ona własnych przypuszczeń, ale może skutecznie pomóc radzić sobie w sytuacjach ewentualnego zagrożenia.
Dodam jeszcze, że była to pierwsza książka, która przeczytaliśmy na spotkanie Stalowych Czytaczy. Nowo powstającej grupy czytających książki. To był dobry wybór pomógł przełamać lody.

Książkę poleciła mi koleżanka jak dowiedziała się, że lubię czytać książki o psychopatach. Co prawda nie jest to kolejna opowieść o psychopatycznym bohaterze, który morduje pół miasta zanim złapie go jakiś porządny lub mniej porządny stróż prawa. Robert D. Hare to osoba, która rzeczywiście miała kontakt z psychopatami, opracowała nawet wspólnie ze swymi studentami narzędzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przekraczanie bariery czasu po tej książce było tematem numer jeden. Idąc do szkoły (bo jeszcze za czasów szkolnych skończyłam czytanie) wyobrażałam sobie, że przechodząc między dwoma słupkami zaraz znajdę się w nowym miejscu. Niestety nic takiego się nie działo, a mi pozostały barwne opisy pobytu w naszych czasach bohaterki z przeszłości, różne intrygi, wątek miłosny w tle.
Książka lekka, zabawna. Bardzo "Chmielewska".

Przekraczanie bariery czasu po tej książce było tematem numer jeden. Idąc do szkoły (bo jeszcze za czasów szkolnych skończyłam czytanie) wyobrażałam sobie, że przechodząc między dwoma słupkami zaraz znajdę się w nowym miejscu. Niestety nic takiego się nie działo, a mi pozostały barwne opisy pobytu w naszych czasach bohaterki z przeszłości, różne intrygi, wątek miłosny w...

więcej Pokaż mimo to