Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Znacie to uczucie, kiedy pojawiacie się w nowym miejscu, na środku przecinających się dróg i musicie wybrać jedną z nich, aby dotrzeć do celu? Nie ma nikogo, żeby zapytać o kierunek, a GPS i Internet nie działa. Sam podejmujesz niepewnie decyzję. Być może wybierzesz dobrze lub okaże się, iż pojedziesz w złym kierunku. Trafisz na klika zakrętów i będziesz liczył, że jednak dobrze wybrałeś. Na koniec okaże się, że niestety nie i musisz cofnąć się do początku.

Dosyć długo nosiłam się z przeczytaniem tej książki. Raz ją otwierałam, a za chwilę już zmieniałam zdanie i rezygnowałam. Tak było wiele razy. Ostatecznie przeczytałam. Wydaje mi się, że to był jej moment. ⠀
Chyba nie spodziewałam się jak bardzo ta książka różni się od moich wyobrażeń na jej temat.

„Wrony” Petry Dvořákovej opowiada historię czteroosobowej rodziny z większym nastawieniem skierowanym w kierunku nastoletniej Basi. Równocześnie, w tym samym czasie swoją rolę zaczynają odgrywać Wrony.

Za szybą wszystko wydaje się normalne. Dopiero wchodząc do środka poznajemy prawdziwe oblicze i charaktery domowników. A co za tym idzie problemy, pretensje i kłótnie. Chwile radości i szczęścia przeplatają się z ogromnym cierpieniem.

Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się doświadczyć tak innych, niecodziennych odczuć i emocji. Czytałam i autentyczne było mi niedobrze.
Wspomniane emocje targały mną jak podczas podjęcia tej złej decyzji na rozstaju dróg.

Nie wiem co jeszcze mogę napisać, ponieważ cały czas mnie nosi. Może tylko tyle, że słowa i czyny potrafią zrobić większą, głębszą ranę niż nóż. To, co powinno być oczywiste i normalne zawodzi w tej rodzinie (obawiam się, że nie tylko w tej) dlatego serce mi pęka. Szacunek, akceptacja, wsparcie i miłość - tego przede wszystkim powinno się doświadczać od najbliższych. Tam gdzie powinien być azyl i bezpieczeństwo.

Książka „Wrony” nie jest zła, wręcz przeciwnie. Jest bardzo dobra i powinna być obowiązkową lekturą, z której my dorośli wyniesiemy naukę. Natomiast sama przedstawiona historia jest odpychająca.

Znacie to uczucie, kiedy pojawiacie się w nowym miejscu, na środku przecinających się dróg i musicie wybrać jedną z nich, aby dotrzeć do celu? Nie ma nikogo, żeby zapytać o kierunek, a GPS i Internet nie działa. Sam podejmujesz niepewnie decyzję. Być może wybierzesz dobrze lub okaże się, iż pojedziesz w złym kierunku. Trafisz na klika zakrętów i będziesz liczył, że jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Kochać kogoś, to jak wprowadzić się do nowego domu - mawiała Sonja. - Na początku człowiek zachwyca się tym, co nowe, każdego ranka się dziwi, że to należy do niego, jakby się bał, że w każdej chwili ktoś może wpaść przez drzwi i powiedzieć, że zaszła pomyłka, że wcale nam nie przysługuje takie piękne mieszkanie. Ale z biegiem lat fasada niszczeje, tu i ówdzie drewno pęka i już kocha się ten dom nie za to, jaki jest doskonały, tylko raczej dlatego, że nie jest. Człowiek uczy się jego wszystkich kątów i zakamarków. Jak otwierać drzwi, żeby klucz nie blokował się w zamku, kiedy jest zimno na dworze. Które deski w podłodze się uginają, kiedy się po nich stąpa, i jak otwierać drzwi szafy, żeby nie skrzypiały. To właśnie to, te wszystkie małe tajemnice sprawiają, że to naprawdę jest twój dom”. ⠀
„Mężczyzna imieniem Ove” - F. Backman ⠀
__ __ __ __ __ __ __
Kocham, kocham, kocham! ⠀
Właśnie znalazłam książkę, co do której mam ABSOLUTNĄ pewność, że trafiła do mojego Top Roku 2023. ❤️

Czy można płakać ze smutku i jednocześnie śmiać się z komicznej sytuacji? Autor książki udowodnił, że można.

Książka sama w sobie jest poniekąd komedią, ale równocześnie chwyta za serce.
Wraz z bohaterem, przede wszystkim zmagamy się ze smutkiem po stracie bliskiej osoby. Wręcz z niemożliwością pogodzenia się z jej odejściem.

„Mężczyzna imieniem Ove” to historia ok.60 letniego mężczyzny, który na pierwszy rzut oka wydaje się gburowaty i oziębły. W dodatku służbista do kwadratu. Według Ovego zasady to świętość. W końcu jak są, to trzeba ich przestrzegać, a on już dobrze wie jak należy je egzekwować, tym bardziej, że wkoło przecież sami idioci.

W międzyczasie nie tylko poznajemy samego Ovego, ale też przeżywamy liczne sąsiedzkie perypetie, z których wychodzą przekomicznie akcje. I pomyśleć, że lawina zdarzeń zaczyna się z chwilą pojawienia się nowych sąsiadów.
Czasami właśnie jest tak, że wystarczy jedna osoba, która zacznie dostrzegać w nas coś więcej i małymi krokami przewracać nasze życie do góry nogami, w pozytywnym sensie tego znaczenia.

Polecam!

„Kochać kogoś, to jak wprowadzić się do nowego domu - mawiała Sonja. - Na początku człowiek zachwyca się tym, co nowe, każdego ranka się dziwi, że to należy do niego, jakby się bał, że w każdej chwili ktoś może wpaść przez drzwi i powiedzieć, że zaszła pomyłka, że wcale nam nie przysługuje takie piękne mieszkanie. Ale z biegiem lat fasada niszczeje, tu i ówdzie drewno pęka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„– 𝘛𝘰, ż𝘦 𝘣ę­𝘥𝘻𝘪𝘦𝘴𝘻 𝘮𝘪𝘢ł𝘢 𝘴𝘵𝘳𝘶𝘱­𝘬𝘪, 𝘢 𝘱𝘰𝘵𝘦𝘮 𝘰𝘯𝘦 𝘰𝘥­𝘱𝘢𝘥­𝘯ą 𝘪 𝘵𝘺𝘭𝘦. 𝘕𝘢 𝘵𝘸𝘰𝘪𝘮 𝘮𝘪𝘦𝘫­𝘴𝘤𝘶 𝘱𝘳𝘻𝘦𝘻 𝘫𝘢𝘬𝘪ś 𝘤𝘻𝘢𝘴 𝘶𝘯𝘪­𝘬𝘢­ł𝘢­𝘣𝘺𝘮 𝘴ł𝘰ń­𝘤𝘢, 𝘣𝘰 𝘪𝘯𝘢­𝘤𝘻𝘦𝘫 𝘻𝘳𝘰𝘣𝘪 𝘤𝘪 𝘴𝘪ę 𝘵𝘢𝘬𝘪𝘦 𝘣𝘪𝘢ł𝘦 𝘬ół𝘬𝘰 𝘶 𝘯𝘢­𝘴𝘢­𝘥𝘺 𝘯𝘰𝘴𝘢. – 𝘗𝘢𝘯𝘪 𝘒𝘭𝘢𝘳𝘢 𝘻𝘢­𝘮𝘪𝘭­𝘬ł𝘢 𝘯𝘢 𝘮𝘰­𝘮𝘦𝘯𝘵, 𝘱𝘰 𝘤𝘻𝘺𝘮 𝘯𝘢𝘨𝘭𝘦 𝘸𝘺­𝘱𝘢­𝘭𝘪­ł𝘢: ⠀
– 𝘈𝘭𝘦 𝘻 𝘵𝘺𝘮, 𝘤𝘰 𝘸 ś𝘳𝘰𝘥­𝘬𝘶, 𝘮𝘰ż𝘦 𝘯𝘪𝘦 𝘱ó𝘫ść 𝘵𝘢𝘬 ł𝘢𝘵𝘸𝘰. 𝘛𝘢𝘮 𝘴𝘪ę 𝘴𝘵𝘳𝘶­𝘱𝘺 𝘳𝘰𝘣𝘪ą 𝘥𝘶ż𝘰 𝘸𝘰𝘭­𝘯𝘪𝘦𝘫. ⠀
– 𝘑𝘢𝘬𝘪𝘦 𝘴𝘵𝘳𝘶­𝘱𝘺? ⠀
– Ż𝘦𝘣𝘺 𝘴𝘪ę 𝘻𝘢­𝘨𝘰­𝘪ł𝘰, 𝘮𝘶𝘴𝘪 𝘣𝘺ć 𝘴𝘵𝘳𝘶𝘱. 𝘈 𝘵𝘺 𝘤𝘩𝘺𝘣𝘢 𝘫𝘦­𝘴𝘵𝘦ś 𝘸 ś𝘳𝘰𝘥­𝘬𝘶 𝘱𝘰­𝘳𝘢­𝘯𝘪𝘰­𝘯𝘢”. ⠀
„ᴅᴜżᴏ ᴍɪᴌᴏśᴄɪ” - ᴀɢɴɪᴇsᴢᴋᴀ ᴏʟᴇᴊɴɪᴋ ⠀
__ __ __ __ __ __ __ ⠀
Nie wiem jak to dokładnie określić, ale historie opowiedziane przez autorkę z jednej strony wydają się być proste: dotyczą ludzi zwyczajnych, którzy mierzą się z różnymi problemami. A z drugiej mają jakąś głębię i wartość. ⠀
Pani Agnieszka potrafi tak dobrać słowa, że mnie jako czytelnika wprost pochłaniają i nie pozwalają odłożyć książki, dopóki nie przeczytam do końca. ⠀
I to jest piękne. ❤️

Bożydar próbuje przygotować potrawy na kolację wigilijną. A przede wszystkim pragnie, aby zbliżające się Święta Bożego Narodzenia były jak najbardziej szczęśliwe. Nie jest to jednak takie proste. Po pierwsze: nie potrafi gotować. Po drugie: jego życie roztrzaskało się na drobne kawałki. Rozwód, problemy z dorastającą córką oraz ze zdrowiem są niczym kostki domina. ⠀
Czy mężczyzna znajdzie w sobie odwagę, aby stawić czoła wszystkimi przeciwnościom?

Książka przedstawia wiele wymiarów miłości i zwraca uwagę na odwieczny problem: budowania i podtrzymywania relacji. Dbania o nie z troską i starannością, tak aby stały się silne i nierozerwalne.

Polecam. ❤️

„– 𝘛𝘰, ż𝘦 𝘣ę­𝘥𝘻𝘪𝘦𝘴𝘻 𝘮𝘪𝘢ł𝘢 𝘴𝘵𝘳𝘶𝘱­𝘬𝘪, 𝘢 𝘱𝘰𝘵𝘦𝘮 𝘰𝘯𝘦 𝘰𝘥­𝘱𝘢𝘥­𝘯ą 𝘪 𝘵𝘺𝘭𝘦. 𝘕𝘢 𝘵𝘸𝘰𝘪𝘮 𝘮𝘪𝘦𝘫­𝘴𝘤𝘶 𝘱𝘳𝘻𝘦𝘻 𝘫𝘢𝘬𝘪ś 𝘤𝘻𝘢𝘴 𝘶𝘯𝘪­𝘬𝘢­ł𝘢­𝘣𝘺𝘮 𝘴ł𝘰ń­𝘤𝘢, 𝘣𝘰 𝘪𝘯𝘢­𝘤𝘻𝘦𝘫 𝘻𝘳𝘰𝘣𝘪 𝘤𝘪 𝘴𝘪ę 𝘵𝘢𝘬𝘪𝘦 𝘣𝘪𝘢ł𝘦 𝘬ół𝘬𝘰 𝘶 𝘯𝘢­𝘴𝘢­𝘥𝘺 𝘯𝘰𝘴𝘢. – 𝘗𝘢𝘯𝘪 𝘒𝘭𝘢𝘳𝘢 𝘻𝘢­𝘮𝘪𝘭­𝘬ł𝘢 𝘯𝘢 𝘮𝘰­𝘮𝘦𝘯𝘵, 𝘱𝘰 𝘤𝘻𝘺𝘮 𝘯𝘢𝘨𝘭𝘦 𝘸𝘺­𝘱𝘢­𝘭𝘪­ł𝘢: ⠀
– 𝘈𝘭𝘦 𝘻 𝘵𝘺𝘮, 𝘤𝘰 𝘸 ś𝘳𝘰𝘥­𝘬𝘶, 𝘮𝘰ż𝘦 𝘯𝘪𝘦 𝘱ó𝘫ść 𝘵𝘢𝘬 ł𝘢𝘵𝘸𝘰. 𝘛𝘢𝘮 𝘴𝘪ę 𝘴𝘵𝘳𝘶­𝘱𝘺 𝘳𝘰𝘣𝘪ą 𝘥𝘶ż𝘰 𝘸𝘰𝘭­𝘯𝘪𝘦𝘫. ⠀
– 𝘑𝘢𝘬𝘪𝘦 𝘴𝘵𝘳𝘶­𝘱𝘺? ⠀
– Ż𝘦𝘣𝘺 𝘴𝘪ę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co tu dużo pisać, serię o siostrach Orłowskich można brać w ciemno. Ba! Nawet trzeba! 😁

Urocze, pomysłowe i rodzinne dziewczyny. Tata Albert, senior rodu, bawiący się w swata, przecież któż lepiej niż on zna jego dzieci! Ciotka, która miesza się do wszystkiego i uważa, że bez niej, to jak bez ręki. Jednym słowem: galimatias na całego! ⠀
Ale tak świetnie i lekko napisany, że nie sposób się nudzić. Przerwać czytanie również jest ciężko. 😉

Duży plus za powtarzanie koncepcji (tak teraz jak i w I tomie). Mam tu na myśli akcję dziejąca się w czasie teraźniejszym oraz odnoszenie się do wcześniejszych wydarzeń, które miały miejsce ileś lat wstecz. Kilka różnych wątków przeplata się przez całą książkę, a w końcu łączy, by dać czytelnikowi kluczowe odpowiedzi w czasie zbliżającej się Wigilii.

„Miłość w blasku kominka” opowiada historię jednej z córek Alberta i pojawiającego się na horyzoncie kawalera. Kogo tym razem trafi strzała Amora? Autorka potrafiła mi nieźle namieszać w głowie. 🤭 Do samego końca nie znamy odpowiedzi i to jest dodatkowa zabawa.

Powieść bawi i wzrusza. Niesie wspaniały klimat Świąt Bożego Narodzenia. Odnosi się do tradycji, szacunku i miłości. Po prostu jest piękna. ❤️

Książka, to II tom z serii, który bez problemu można czytać nie znając treści z pierwszego. Jednak wielka szkoda go pomijać. 😉

Co tu dużo pisać, serię o siostrach Orłowskich można brać w ciemno. Ba! Nawet trzeba! 😁

Urocze, pomysłowe i rodzinne dziewczyny. Tata Albert, senior rodu, bawiący się w swata, przecież któż lepiej niż on zna jego dzieci! Ciotka, która miesza się do wszystkiego i uważa, że bez niej, to jak bez ręki. Jednym słowem: galimatias na całego! ⠀
Ale tak świetnie i lekko napisany,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Marzenia są piękne, prawda? Warto je mieć, jednak realizacja nie zawsze musi być prosta i łatwa. ⠀
Przekonała się o tym główna bohaterka powieści „Północ w Everwood” autorstwa M. A. Kuzniar.
Marietta od zawsze marzy, aby stać się słynną primabaleriną. Niestety poświęcony czas na naukę i rozwijanie talentu może pójść na marne, gdy najbliżsi mają wobec niej zupełnie inny plan. Pragną, aby tuż po Nowym Roku dziewczyna wyszła za mąż i na dobre skończyła z baletem.

Przed finałowym występem, który ma odbyć się w święta Bożego Narodzenia, Marietta za sprawą zaczarowanej scenografii przenosi się do niezwykłego miejsca.

Kraina Everwood robi ogromne wrażenie. Może stać się nie tylko chwilową przystanią, ale też rajem. Pytanie tylko dla kogo?

Tam gdzie jest słodycz, musi pojawić się też gorycz. I taka jest ta historia. Radość i marzenia, ból i cierpienie łączą się ze sobą niczym kawałki potłuczonego szkła.

„Północ w Everwood” to baśniowa opowieść. Cukrowy świat działa na wyobraźnię. Opisane dźwięki wygrywają melodię w głowie. A magia i zauroczenie wprost wciągają czytelnika w wir wydarzeń.

Wszystko niby piękne, ale... ⠀
No właśnie, mam pewne ale...

Zakończenie jako jedyny element nie przemówiło do mnie. Jakoś tak za prosto, za gładko się skończyło w porównaniu z tym czego doświadczyła główna bohaterka.

Czy towarzyszyły mi emocje? Po części tak. Czasem odczuwałam ból razem z Mariettą i kibicowałam jej z całego serca. Niestety głębszych uczuć mi zabrakło.

Co głównie mi towarzyszyło? Fascynacja. To chyba najwłaściwsze określenie.

Marzenia są piękne, prawda? Warto je mieć, jednak realizacja nie zawsze musi być prosta i łatwa. ⠀
Przekonała się o tym główna bohaterka powieści „Północ w Everwood” autorstwa M. A. Kuzniar.
Marietta od zawsze marzy, aby stać się słynną primabaleriną. Niestety poświęcony czas na naukę i rozwijanie talentu może pójść na marne, gdy najbliżsi mają wobec niej zupełnie inny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka to typowy erotyk. Duża liczba wyuzdanych scen, których opisy były niczym innym jak przedtawieniem rzemiosła. Nie wiem, może już jestem za stara na takie książki... Nadmiar wulgaryzmów przerażający. Nie czułam również tej chemi między głównymi bohaterami.
Nic wiecej nie będę pisać. Po prostu nie leżała mi ta lektura.

Jedyne co mnie motywowało, żeby nie odłożyć książki, to dość dzinwne i podejrzane zachowanie przyjaciółki o imieniu Oliwia i w tym przypadku, chciałam dowiedzieć się, co autor miał na myśli...

Książka to typowy erotyk. Duża liczba wyuzdanych scen, których opisy były niczym innym jak przedtawieniem rzemiosła. Nie wiem, może już jestem za stara na takie książki... Nadmiar wulgaryzmów przerażający. Nie czułam również tej chemi między głównymi bohaterami.
Nic wiecej nie będę pisać. Po prostu nie leżała mi ta lektura.

Jedyne co mnie motywowało, żeby nie odłożyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„ᴊᴇsᴛ ᴍɴósᴛᴡᴏ ʀᴢᴇᴄᴢʏ, ᴋᴛóʀᴇ ᴘʀᴢʏɴɪᴏsᴌʏ ᴍɪ ᴡɪᴇʟᴇ ᴅᴏʙʀᴇɢᴏ,
ᴄʜᴏć ɴɪᴇ ᴘʀᴢʏɴɪᴏsᴌʏ ᴍɪ żᴀᴅɴᴇɢᴏ ᴢʏsᴋᴜ.
ᴛᴀᴋą ʀᴢᴇᴄᴢą są ᴡᴌᴀśɴɪᴇ śᴡɪęᴛᴀ ʙᴏżᴇɢᴏ ɴᴀʀᴏᴅᴢᴇɴɪᴀ.
ᴏᴄᴢʏᴡɪśᴄɪᴇ, ᴊᴇsᴛ ᴛᴏ ᴄᴢᴀs ʜᴏᴌᴅᴜ ɪ ᴄᴢᴄɪ ᴅʟᴀ sᴀᴍᴇɢᴏ ᴡʏᴅᴀʀᴢᴇɴɪᴀ,
ᴀʟᴇ ᴅʟᴀ ᴍɴɪᴇ ᴛᴇ śᴡɪęᴛᴀ ᴛᴏ ᴛᴀᴋżᴇ ᴍɪᴌʏ ᴄᴢᴀs ᴅᴏʙʀᴏᴄɪ, ᴡʏʙᴀᴄᴢᴀɴɪᴀ ɪ ᴍɪᴌᴏsɪᴇʀᴅᴢɪᴀ”.
„𝕺𝖕𝖔𝖜𝖎𝖊ść 𝖜𝖎𝖌𝖎𝖑𝖎𝖏𝖓𝖆” - 𝕮𝖍𝖆𝖗𝖑𝖊𝖘 𝕯𝖎𝖈𝖐𝖊𝖓𝖘 ⠀


Nawet nie wiem jak to się stało, ale nie znałam wcześniej książki pt. „Opowieść wigilijna” Ch. Dickensa. Nie tylko samego oryginału lecz również przeróżnych wersji, nawet ekranizacji.

Teraz przyznaję, że to duży błąd. Albo może, właśnie teraz przyszedł ten odpowiedni czas, który był nam w końcu dany.

Pisząc to mam wrażenie, że każdy użyty przeze mnie wyraz umniejsza wielkości tego dzieła. Żadne słowo nie odda w pełni tego, co chcę o nim napisać: moich odczuć i towarzyszących emocji. ⠀
Poznawania wykreowanego i przedstawionego świata, panującej tam atmosfery, wyjątkowych postaci, a na narracji kończąc. ⠀
Jeżeli zebrać każdą osobną cząstkę i dopasować ją niczym puzzel, zauważymy, że dopiero teraz powstaje niewyobrażalna wręcz, świąteczna, baśniowa opowieść z pięknym i ponadczasowym przesłaniem. ⠀
Powiedzieć że jestem oczarowana tą lekturą, to zdecydowanie za mało. (Uprzedziłam, iż zabraknie mi słów... 😉)

„Opowieść wigilijna” jest wspaniałą czytelniczą ucztą nie tylko dla umysłu, ale też dla duszy i serca.

„ᴊᴇsᴛ ᴍɴósᴛᴡᴏ ʀᴢᴇᴄᴢʏ, ᴋᴛóʀᴇ ᴘʀᴢʏɴɪᴏsᴌʏ ᴍɪ ᴡɪᴇʟᴇ ᴅᴏʙʀᴇɢᴏ,
ᴄʜᴏć ɴɪᴇ ᴘʀᴢʏɴɪᴏsᴌʏ ᴍɪ żᴀᴅɴᴇɢᴏ ᴢʏsᴋᴜ.
ᴛᴀᴋą ʀᴢᴇᴄᴢą są ᴡᴌᴀśɴɪᴇ śᴡɪęᴛᴀ ʙᴏżᴇɢᴏ ɴᴀʀᴏᴅᴢᴇɴɪᴀ.
ᴏᴄᴢʏᴡɪśᴄɪᴇ, ᴊᴇsᴛ ᴛᴏ ᴄᴢᴀs ʜᴏᴌᴅᴜ ɪ ᴄᴢᴄɪ ᴅʟᴀ sᴀᴍᴇɢᴏ ᴡʏᴅᴀʀᴢᴇɴɪᴀ,
ᴀʟᴇ ᴅʟᴀ ᴍɴɪᴇ ᴛᴇ śᴡɪęᴛᴀ ᴛᴏ ᴛᴀᴋżᴇ ᴍɪᴌʏ ᴄᴢᴀs ᴅᴏʙʀᴏᴄɪ, ᴡʏʙᴀᴄᴢᴀɴɪᴀ ɪ ᴍɪᴌᴏsɪᴇʀᴅᴢɪᴀ”.
„𝕺𝖕𝖔𝖜𝖎𝖊ść 𝖜𝖎𝖌𝖎𝖑𝖎𝖏𝖓𝖆” - 𝕮𝖍𝖆𝖗𝖑𝖊𝖘 𝕯𝖎𝖈𝖐𝖊𝖓𝖘 ⠀


Nawet nie wiem jak to się stało, ale nie znałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Hubert wraz z bratem prowadzi wydawnictwo Jankes. Kiedy nadarza się okazja do pozyskania jednej z najbardziej z poczytnych autorek romansów historycznych w kraju, zrobią wszytko, aby ją do siebie przekonać.

Matylda to właścicielka salonu sukien ślubnych. Przez krętactwo jednej z klientek jest zmuszona pojawić się w rzeczonym wydawnictwie. Przypadek sprawia, że wpadając do gabinetu Huberta (z przyniesioną suknią ślubną) poznaje również autorkę Idalię Monaster. Korzystając ze zbiegu okoliczności zostaje przedstawiona jako narzeczona Huberta.

Czy mężczyznom uda się wydać książkę autorki? ⠀
I co wyjdzie z udawanego narzeczeństwa?

Odpowiedź na ostatnie pytanie prawdopodobnie już znacie. Więcej nic nie zdradzę. 😉

❄️ ❄️ ❄️ ❄️ ❄️

Sama historia Matyldy i Huberta piękna i urocza. Z całego serca kibicowałam bohaterom. ❤️

Przedświąteczny klimat, również czuć a w takich książkach zwracam na niego szczególną uwagę. 🎄

Nie do końca przemawiały do mnie dialogi i czasami opisy, które tak na prawdę nic nie wnosiły do samej treści.

Jednak książkę oceniam jako bardzo udaną i nie ukrywam, że chciałabym przeczytać więcej o dalszych losach Matyldy i Huberta, nawet jeżeli mieliby być tylko postaciami drugoplanowymi. 😉

Hubert wraz z bratem prowadzi wydawnictwo Jankes. Kiedy nadarza się okazja do pozyskania jednej z najbardziej z poczytnych autorek romansów historycznych w kraju, zrobią wszytko, aby ją do siebie przekonać.

Matylda to właścicielka salonu sukien ślubnych. Przez krętactwo jednej z klientek jest zmuszona pojawić się w rzeczonym wydawnictwie. Przypadek sprawia, że wpadając do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„ʟᴜ­ᴅᴢɪᴇ są ʀóżɴɪ, ᴋᴀżᴅʏ ᴍᴀ ɪɴɴą ʜɪ­sᴛᴏ­ʀɪę, ᴀ ᴊᴀ ɴɪᴇ ᴍᴀᴍ ᴘʀᴀᴡᴀ ɴɪ­ᴋᴏ­ɢᴏ ᴏᴄᴇ­ɴɪᴀć”. ⠀
⠀ ⠀ ⠀ „𝑆𝑒𝑟𝑐𝑒 𝑤 𝑝𝑟𝑒𝑧𝑒𝑛𝑐𝑖𝑒” - 𝑃. 𝐷. 𝐻𝑢𝑡𝑡𝑜𝑛


Mamy tu miłośników k-dram? 🇰🇷 🎥 😁 ⠀
__ __ __ __ __ __ __ ⠀
Hej! ⠀
Wieczorową porą chciałabym przedstawić Wam kolejną, świąteczną książkę. Mam tu na myśli „Serce w prezencie ” P. D. Hutton.

Jeżeli miałabym określić ją tylko jednym słowem, byłoby to: Urocza. ❤️

I nie. Nie. Nie. To nie była łatwa relacja między nimi. Przyznaję, że pierwszy rozdział kompletnie mnie zraził i byłam o krok, aby tej książce podziękować. ⠀
Przekonała mnie wzmianka na temat miłości do k-dram głównej bohaterki. 🙈 Trochę szaleństwo, wiem. 😂 Jednak to nas łączyło i dlatego zaczęłam czytać dalej.

Nawet nie wiecie jak bardzo ucieszyłam się, gdy z każdym zdaniem, każdym akapitem, każdym rozdziałem pochłaniała mnie ta historia.

Akcja rozgrywa się w grudniu w Londynie. Jane McClarance jest osobistą konsultantką zakupową, a okres świateczny to najbardziej pracowity czas w ciągu całego roku. Mimo wszystko magia i radość z powodu nadchodzących świąt wciąż dodają jej energii do działania. Dzielenia się uśmiechem i dobrem z innymi. ⠀
Jej osobisty urok przykuwa uwagę pewnego, mrukowatego prawnika. ⠀
Pewnego dnia przypadkowa i upokarzająca sytuacja, prowadzi do nawiązania między nimi relacji.

Ta książka nie jest cukierkową historią jakich wiele. Przede wszystkim porusza bardzo ważny i trudny temat jakim jest strata bliskiej osoby. Co więcej, próbę radzenia sobie i pogodzenia się z tym co nieuniknione.

Najróżniejszy wachlarz emocji, nawiązywanie i podtrzymywanie relacji, nadchodzące Święta Bożego Narodzenia i po prostu ludzie. ⠀
Plus, nie zapominajmy o licznych nawiązaniach do koreańskich filmów. To wszystko tworzy wspaniałą i nierozerwalną całość. ⠀
Jako czytelnik jestem pozytywnie zaskoczona i zauroczona. 😌

„ʟᴜ­ᴅᴢɪᴇ są ʀóżɴɪ, ᴋᴀżᴅʏ ᴍᴀ ɪɴɴą ʜɪ­sᴛᴏ­ʀɪę, ᴀ ᴊᴀ ɴɪᴇ ᴍᴀᴍ ᴘʀᴀᴡᴀ ɴɪ­ᴋᴏ­ɢᴏ ᴏᴄᴇ­ɴɪᴀć”. ⠀
⠀ ⠀ ⠀ „𝑆𝑒𝑟𝑐𝑒 𝑤 𝑝𝑟𝑒𝑧𝑒𝑛𝑐𝑖𝑒” - 𝑃. 𝐷. 𝐻𝑢𝑡𝑡𝑜𝑛


Mamy tu miłośników k-dram? 🇰🇷 🎥 😁 ⠀
__ __ __ __ __ __ __ ⠀
Hej! ⠀
Wieczorową porą chciałabym przedstawić Wam kolejną, świąteczną książkę. Mam tu na myśli „Serce w prezencie ” P. D. Hutton.

Jeżeli miałabym określić ją tylko jednym słowem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ᴄᴜᴅɴᴀ. ⠀
ᴀ ᴍᴏżᴇ ᴘʀᴇᴄʏᴢʏᴊɴɪᴇᴊ ʙʏᴌᴏʙʏ ɴᴀᴘɪsᴀć: ᴄᴜᴅᴀ. ⠀
Bo jeśli jeszcze tego nie wiecie, w tej książce dzieją się właśnie prawdziwe cuda...
⠀⠀
Wiecie jak wielką moc ma plasterek opatrunkowy dla dziecka? Wystarczy nakleić na ranę i po bólu nie ma śladu.

Takim plasterkiem pełnym cudów jest kolęda, której słuchają bohaterowie miasteczka, podczas odwiedzin kolędników. Jest niczym balsam dla duszy i poranionego serca.
Przypomina o tym co jest dobre i ważne. Daje pocieszenie, przynosi ulgę w cierpieniu, wzmacnia więzi i dodaje sił, aby zmagać się z szarą i czasami trudną rzeczywistością.

Pani Joasia potrafi dobrać słowa w taki sposób, aby stworzyć książkę przepełnioną miłością, troską o drugiego człowieka i klimatem Świąt Bożego Narodzenia. Stopniowe budowanie każdej historii prowadzi do uwolnienia najróżniejszych emocji. A wątkek przewodni, której główną bohaterką jest Hania idealnie wszystko scala.

„Dziś zanucę ci kolędę” to jedna z tych książek, które potrafią wzruszyć czytelnika i zostają w pamięci na dłużej. ⠀
Podczas czytania różnych recenzji, kilka razy natknęłam się na słowa „najlepsza, świąteczna książka tego roku”. To określenie wcale nie było nad wyraz. I ja także podpisuję się pod nim. ⠀
Polecam z całego serca. ❤️

ᴄᴜᴅɴᴀ. ⠀
ᴀ ᴍᴏżᴇ ᴘʀᴇᴄʏᴢʏᴊɴɪᴇᴊ ʙʏᴌᴏʙʏ ɴᴀᴘɪsᴀć: ᴄᴜᴅᴀ. ⠀
Bo jeśli jeszcze tego nie wiecie, w tej książce dzieją się właśnie prawdziwe cuda...
⠀⠀
Wiecie jak wielką moc ma plasterek opatrunkowy dla dziecka? Wystarczy nakleić na ranę i po bólu nie ma śladu.

Takim plasterkiem pełnym cudów jest kolęda, której słuchają bohaterowie miasteczka, podczas odwiedzin kolędników. Jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy smutek można zmierzyć?

Jeśli tak, to w jaki sposób?

Jak pocieszać osobę, której smutek ma ogromną głębię?

Łatwo czy trudno jest pocieszać?

Dla kogo: dla pocieszanego czy pocieszającego?

Czy można pocieszać mając w sobie pokłady smutku?

A co jeżeli ten smutek jest współdzielony?

Czy można nieść ukojenie, troskę i nadzieję, gdy samemu potrzebuje się tego?

Czy można pomóc drugiej osobie i równocześnie pomagać sobie?

A co się stanie jeśli wsparcie, które niesiemy zacznie oddziaływać na nas samych?

Czy będzie ukojeniem?

Nadzieją?

Czy wtedy nasz smutek i rozpacz zmienią swój rozmiar?

Łucja i Marcel to zupełnie obce sobie osoby.

Nigdy nie spotkali się. Nie mieli ze sobą żadnego kontaktu.

Mają swoje rodziny. Swoje poukładane życie. Szczęście.

Ale jest coś co ich łączy.

Głęboka miłość...

Smutek...

i czas...

Kiedy ich poukładany świat zaczyna się chwiać, a każde pęknięcie prowadzi do coraz większego zawalenia, niespodziewanie i nieśpiesznie przychodzi ona: Nadzieja.


"Jak jesienne liście" Joanny Denko jest właśnie o tym.

O przepięknej i głębokiej miłości.

O smutku. Tak różnym smutku, ale jakże głębokim.

I o nadziei.

Te trzy stany w niezwykły sposób przeplatają się ze sobą i równocześnie łączą. Wsiąkają w serce czytelnika niemal z każdej ze stron. Podczas czytania nie sposób nie uronić łez i nie doświadczyć tych emocji.

Tak właściwie powinnam napisać tylko jedno zdanie: Proszę przeczytajcie tę piękną książkę.


Na końcu, już po wszystkim odczułam ogromną radość. Radość z wiadomości, że będzie kontynuacja, ponieważ ta historia zasługuje na swoją dalszą część.

Czy smutek można zmierzyć?

Jeśli tak, to w jaki sposób?

Jak pocieszać osobę, której smutek ma ogromną głębię?

Łatwo czy trudno jest pocieszać?

Dla kogo: dla pocieszanego czy pocieszającego?

Czy można pocieszać mając w sobie pokłady smutku?

A co jeżeli ten smutek jest współdzielony?

Czy można nieść ukojenie, troskę i nadzieję, gdy samemu potrzebuje się tego?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię książek młodzieżowych. Nie do końca mnie porywa przedstawiony nastoletni świat, rozterki i problemy bohaterów. I mam tu na myśli historie obyczajowe w tym klimacie. Kilkanaście razy próbowałam. Jedne książki przeczytałam do końca, inne zostawiłam w połowie. I tak właściwie do tej pory żadna w pełni mnie nie usatysfakcjonowała.

Do czasu, aż trafiłam na "The boy she hates" autorstwa Stacey Marie Brown.

Wielokrotnie wspominałam, że przy wyborze lektury kieruję się opisem historii. Tak było również tym razem. Gatunek oczywiście też jest ważny. Jednak w dalszym ciągu daję szansę tym, z którymi nie koniecznie nam po drodze.

"Czarny kruk był w połowie lotu, podczas którego odrywały się jego misterne pióra. Stawały się tym bardziej szczegółowe, im dalej sięgały w górę mojego ramienia i oddalały się od ptaka. Symbolizowały odpuszczenie sobie pewnych rzeczy, odrzucenie przeszłości, starej mnie. Udzielenie pozwolenia tej prawdziwej Jaymerson na swobodny lot".
Jaymerson Holloway - nastolatka z piękną urodą. Wzorowa uczennica, dobra koleżanka, cheerleaderka i popularna dziewczyna w szkole za sprawą swojego chłopaka Coltona (jakże by inaczej: sportowca) i jego paczki.

Brzmi fajnie i sztampowo, prawda?

Do tego wszystkiego dodajmy jeszcze brata bliźniaka Coltona, który pomimo tej samej twarzy jest jego odwrotnym przeciwieństwem. Hunter przebywa w dziwnym towarzystwie, nosi liczne tatuaże i sprawia same kłopoty. Relacja z Jaymerson jest bardzo napięta i odkąd pamięta, zawsze byli do siebie wrogo nastawieni.

Poukładany i szczęśliwy świat dziewczyny kończy się z chwilą wypadku samochodowego. Z którego tylko ona i Hunter uchodzą z życiem.

Jak żyć, gdy na szkolnym korytarzu nie ma Coltona?

Jak żyć, widząc tę samą twarz a jednak zupełnie innego człowieka?

Jak żyć, gdy ma się dość sztucznych przyjaciół?

Jak żyć, gdy niedawny świat staje się teraz dla dziewczyny ciasną i niewygodną klatką?


Ta historia jest naszpikowana emocjami. Ból i cierpienie przeziera się ze stron. Chwyta za serce czytelnika i rozbija je na kawałki, które zaczynają się składać w całość wraz z przemianą bohaterki.


Ta książka to historia Jaymerson. Dziewczyny, nastolatki szukającej samej siebie. Prawdziwej siebie.

"Mój świat rozpadł się razem z moimi kośćmi i sercem, ale tracąc kogoś, odnalazłam prawdziwą siebie, czyli osobę, którą chciałam być, wewnątrz i na zewnątrz. Do tego znalazłam jego. Moją rzeczywistość i prawdę. Powód, dla którego zrzuciłam pióra, mogłam wzbić się w niebo i latać".


Historia sama w sobie jest jak w większości książek przewidywalna. Jednak przemawia do mnie. Wątek romantyczny jest w tym przypadku tylko tłem. Ponad to, bohaterowie świetnie wykreowani. Barwni, ciekawi, rozpoznawalni. Styl, dialogi, opisy - wszytko w punkt. I emocje, emocje i jeszcze raz emocje!

Teraz pozostaje mi czekać na kontynuację.

Polecam!

Nie lubię książek młodzieżowych. Nie do końca mnie porywa przedstawiony nastoletni świat, rozterki i problemy bohaterów. I mam tu na myśli historie obyczajowe w tym klimacie. Kilkanaście razy próbowałam. Jedne książki przeczytałam do końca, inne zostawiłam w połowie. I tak właściwie do tej pory żadna w pełni mnie nie usatysfakcjonowała.

Do czasu, aż trafiłam na "The boy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Świat realny jest teraz tak zmieszany z tym wirtualnym, że nie widać między nimi granicy. Mieszają się ze sobą jak składniki w zupie, tworząc całość zwaną życiem. Każde słowo napisane w necie ma wagę tego wypowiedzianego na żywo. Co więcej, jest gorsze, bo zostawia ślad na zawsze. Tego nie da się usunąć."
"Apka" - Karolina Wójciak

Sandra.
Leon.
Maks.
Trzy osoby.
Trzy historie zakorzenione mocno w Internecie.

Hejt.
Celowe działanie czy nieporozumienie?
Złudna anonimowość.
To co dzieje się w wirtualnym świecie ma konsekwencje w realu.

Jak bardzo ogromne?
Przekonali się o tym bohaterowie książki "Apka" Karoliny Wójciak.


A Ty? Zastanawiasz się czasem jaki ślad zostawiasz po sobie w wirtualnym świecie?


* * * * *


W książce kotłowało się jak we wrzącej zupie. Miałam wrażenie, że co chwilę na powierzchni pojawiały się nowe emocje, uczucia, zdarzenia.

Ja byłam w tej historii!

Siedziałam przed komputerem, na kanapie, w samochodzie. Chodziłam po szkolnym korytarzu i ukrywałam się na dworcu. Śledziłam ich poczynania w social mediach.
Czasami miałam ochotę potrząsnąć tymi ludźmi i wykrzyczeć: co Ty człowieku robisz?!
W tym wykreowanym świecie starałam się zamykać oczy i udawać, że to co czytam jest tylko fikcją. I nie dzieje się na prawdę. Że mnie tam nie ma.

Pomimo przyświecających ideałów, to co miało być walką o sprawiedliwość wymknęło się spod kontroli. Kibicowałam im. Na prawdę kibicowałam, aby znaleźli równowagę pomiędzy tym co złe, dobre i właściwe. Tylko jak odróżnić co jest czym, gdy spirala zdarzeń coraz bardziej się nakręca?

Ta książka uderza do głowy. Plącze myśli. Powoduje szybsze bicie serca i rozszerza źrenice. Na długo zostaje w pamięci.

Czytajcie!

Jednak ostrzegam. Jest pewne ryzyko.
Obawiam się, że również Was wciągnie.

"Świat realny jest teraz tak zmieszany z tym wirtualnym, że nie widać między nimi granicy. Mieszają się ze sobą jak składniki w zupie, tworząc całość zwaną życiem. Każde słowo napisane w necie ma wagę tego wypowiedzianego na żywo. Co więcej, jest gorsze, bo zostawia ślad na zawsze. Tego nie da się usunąć."
"Apka" - Karolina Wójciak ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kiedy się rozłączyła, uświadomiłem sobie, że właściwie w moim życiu niewiele się zmieniło - a zarazem zmieniło się wszystko. (...) dzięki temu, że znałem już swoją historię, i dzięki tej rudowłosej kobiecie z tatuażami (...), stałem się zarazem kimś zupełnie innym.
Stałem się ważny. Nie szkodzi, że tylko dla jednej osoby na całym świecie. To, czy jestem, czy mnie nie ma, zaczęło się liczyć".

Powieść Agnieszki Olejnik "Już nie czekam", opowiada historie jakie mogłyby spotkać każdego z nas. Dzięki temu, ta powieść jest po prostu niesamowita!

----- - -----

Marika prowadzi gabinet psychologiczny. Każdego dnia stara się jak najlepiej pomóc swoim podopiecznym. Niestety również sama jej potrzebuje. Po śmierci męża czuje się opuszczona i samotna. Spotkania z przyjaciółmi niewiele pomagają. Na szczęście tuż obok jest wyrozumiały i troskliwy Eryk. Niestety skrywa on pewien sekret, coraz trudniejszy do udźwignięcia. Jednak to historia Szymona, pacjenta który ma lęk przed zaśnięciem, uświadamia Marice, że warto w końcu ruszyć do przodu. Ruszyć do przodu po swoje szczęście.

"Już nie czekam" to powieść, która splata życiowe ścieżki wielu osób. Narracja poprowadzona jest pierwszoosobowo przez wielu bohaterów. Dzięki temu z łatwością możemy wczuć się w każdego z nich. Drobnymi krokami poznajemy ich koleje losu i towarzyszące emocje. Ból, tęsknotę, odrzucenie, zdradę, przyjaźń i miłość.

W tej książce nie znajdziemy przysłowiowych fajerwerków. Ale jest coś znacznie więcej. AUTENTYCZNOŚĆ. Zwykła normalność, która sprawia, że ta lektura jest wyjątkowa.

"Nie chodzi tylko o to, aby jakoś żyć;
chodzi o to, aby latać".


Właśnie przeczytałam jedną z perełek tego roku. Polecam z całego serca!

"Kiedy się rozłączyła, uświadomiłem sobie, że właściwie w moim życiu niewiele się zmieniło - a zarazem zmieniło się wszystko. (...) dzięki temu, że znałem już swoją historię, i dzięki tej rudowłosej kobiecie z tatuażami (...), stałem się zarazem kimś zupełnie innym.
Stałem się ważny. Nie szkodzi, że tylko dla jednej osoby na całym świecie. To, czy jestem, czy mnie nie ma,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"𝒞𝓏𝓎 𝓂𝑜ż𝓃𝒶 𝓊𝒸𝒾𝑒𝒸 𝑜𝒹 𝓅𝑜𝓅𝑒ł𝓃𝒾𝑜𝓃𝓎𝒸𝒽 𝒷łę𝒹ó𝓌? 𝒩𝒾𝑒, 𝓂𝑜ż𝓃𝒶 𝒿𝑒 𝓉𝓎𝓁𝓀𝑜 𝓃𝒶𝓅𝓇𝒶𝓌𝒾ć. 𝒜𝓁𝒷𝑜 𝓅𝑜𝓂ó𝒸 𝓌 𝓉𝓎𝓂 𝓀𝑜𝓂𝓊ś 𝒾𝓃𝓃𝑒𝓂𝓊. 𝒫𝓇𝓏𝑒𝓀𝒶𝓏𝒶ć 𝑜𝒹𝓇𝑜𝒷𝒾𝓃ę 𝒹𝑜𝒷𝓇𝒶 𝓌 𝒾𝓃𝓃𝓎𝓂 𝓀𝒾𝑒𝓇𝓊𝓃𝓀𝓊 𝓏 𝓃𝒶𝒹𝓏𝒾𝑒𝒿ą, ż𝑒 𝓉𝑜 𝓊𝓀𝑜𝒾 𝓃𝒶𝓈𝓏 𝒷ó𝓁".

Dlaczego człowiek podróżuje? Po co wyjeżdżamy w piękne miejsca?

Aby odpocząć? Naładować przysłowiowe baterie? Zachwycić się naturą, pięknem, którego na co dzień nie dostrzegamy? Uciec od trosk i zmartwień? A może podróżowanie, to coś znacznie więcej?

Wyjazd może zmienić wszystko. Gdy patrzysz na swoje życie z dystansu - widzisz lepiej. Wyraźniej. Spotkane osoby, doświadczenia czy samo otoczenie wpływa na nasze odbieranie świata.

Agata, główna bohaterka powieści "Moje greckie lato" Kamili Mitek przekonała się o tym. Przypadkowy wyjazd do pracy, na grecką wyspę Kefalonię weryfikuje jej dotychczasowe życie. Dodaje koloru tam, gdzie był jego brak. Kobieta zaczyna odkrywać radość. Uczy się poznawać nowe smaki, kulturę i tradycję. Jednak co najważniejsze, zaczyna zauważać prawdziwą siebie.

"𝒯𝓌𝑜𝒿𝑒 "𝓃𝒾𝑒" 𝓂𝑜ż𝑒 𝓈𝓅𝓇𝒶𝓌𝒾ć, ż𝑒 𝓀𝓉𝑜ś 𝓈𝓉𝒶𝓃𝒾𝑒 𝓈𝒾ę 𝓁𝑒𝓅𝓈𝓏𝓎..."

Autorka zaprasza nas w czytelniczą podróż. Nie tylko pełną smaków i odgłosów kuchni. Urokliwych miejsc i zakątków Kefalonii, ale również trosk i problemów z przeszłości, które choć zamiecione pod dywan, próbują wydostać się na zewnątrz.

Czy wraz z końcem wakacji Agata wróci do codziennego życia? A może w końcu odważy się powiedzieć "nie", które czasami tak trudno wymówić?

Kamila Mitek wie w jaki sposób oczarować czytelnika słowem i sprawić aby doświadczył najróżniejszych emocji. Dodatkowo na uznanie zasługują wzmianki o historii wyspy, jej patronie oraz miejscach ważnych dla mieszkańców.

"Moje greckie lato" to prawdziwa uczta dla mola książkowego!

"𝒞𝓏𝓎 𝓂𝑜ż𝓃𝒶 𝓊𝒸𝒾𝑒𝒸 𝑜𝒹 𝓅𝑜𝓅𝑒ł𝓃𝒾𝑜𝓃𝓎𝒸𝒽 𝒷łę𝒹ó𝓌? 𝒩𝒾𝑒, 𝓂𝑜ż𝓃𝒶 𝒿𝑒 𝓉𝓎𝓁𝓀𝑜 𝓃𝒶𝓅𝓇𝒶𝓌𝒾ć. 𝒜𝓁𝒷𝑜 𝓅𝑜𝓂ó𝒸 𝓌 𝓉𝓎𝓂 𝓀𝑜𝓂𝓊ś 𝒾𝓃𝓃𝑒𝓂𝓊. 𝒫𝓇𝓏𝑒𝓀𝒶𝓏𝒶ć 𝑜𝒹𝓇𝑜𝒷𝒾𝓃ę 𝒹𝑜𝒷𝓇𝒶 𝓌 𝒾𝓃𝓃𝓎𝓂 𝓀𝒾𝑒𝓇𝓊𝓃𝓀𝓊 𝓏 𝓃𝒶𝒹𝓏𝒾𝑒𝒿ą, ż𝑒 𝓉𝑜 𝓊𝓀𝑜𝒾 𝓃𝒶𝓈𝓏 𝒷ó𝓁".

Dlaczego człowiek podróżuje? Po co wyjeżdżamy w piękne miejsca?

Aby odpocząć? Naładować przysłowiowe baterie? Zachwycić się naturą, pięknem, którego na co dzień nie dostrzegamy? Uciec od trosk i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"ᴅᴇʟᴇᴋᴛᴜᴊę sɪę ᴛą ᴄʜᴡɪʟą - ᴡʏᴊᴀśɴɪᴌ. - ᴛᴏ ɴɪᴇ sᴢᴛᴜᴋᴀ ᴢᴊᴇść ᴅᴇsᴇʀ ᴊᴇᴅɴʏᴍ ᴋęsᴇᴍ - ᴅᴏᴅᴀᴌ (...). - sᴢᴛᴜᴋą ᴊᴇsᴛ ᴅᴇʟᴇᴋᴛᴏᴡᴀć sɪę ɴɪᴍ, ʙʏ ᴡ ɴɪᴇsᴋᴏńᴄᴢᴏɴᴏść ᴅᴏśᴡɪᴀᴅᴄᴢᴀć ᴊᴇɢᴏ sᴍᴀᴋᴜ ɴᴀ ᴄᴢᴜʙᴋᴜ ᴊęᴢʏᴋᴀ". - 𝑴𝒆𝒍𝒊𝒔𝒂 𝑩𝒆𝒍 "𝑾𝒊𝒍𝒄𝒛𝒚 𝑳𝒐𝒓𝒅"

Lubicie delektować się? ⠀
A delektować się dobrą książką? 😉

Kiedy odkryłam powieści, których akcja dzieje się w XIX czy XXw. od razu trafiły do mojego serca. Lubię lektury z historią w tle.⠀
Nawet nie wiecie jak bardzo ucieszyłam się, gdy kolejna z polskich autorek zaczęła takie tworzyć.
A Melisa Bel @melisa.bel.autorka doskonale wie jak to robić!

"Wilczy Lord" to już kolejna książka z cyklu "Niepokorni".

- Dużym plusem jest sprawne przeprowadzenie czytelnika przez drogę ku zmianie i patrzenia w jednym kierunku, którą przebyli Charlotte i lord James. ⠀
Bez zbędnego przeciągania.

- Pomysł na fabułę jak najbardziej ciekawy.

- Z każdej strony czuć klimat tamtych czasów. Widziałam i słyszałam odgłosy Londynu, stukot końskich kopyt, szelest sukni i hałasy dzieci.

- Emocji w tej książce, również nie zabraknie.

Jak dla mnie - wszystko zagrało idealnie.


Cieszę się, że mogłam delektować się tak przyjemną lekturą.

"ᴅᴇʟᴇᴋᴛᴜᴊę sɪę ᴛą ᴄʜᴡɪʟą - ᴡʏᴊᴀśɴɪᴌ. - ᴛᴏ ɴɪᴇ sᴢᴛᴜᴋᴀ ᴢᴊᴇść ᴅᴇsᴇʀ ᴊᴇᴅɴʏᴍ ᴋęsᴇᴍ - ᴅᴏᴅᴀᴌ (...). - sᴢᴛᴜᴋą ᴊᴇsᴛ ᴅᴇʟᴇᴋᴛᴏᴡᴀć sɪę ɴɪᴍ, ʙʏ ᴡ ɴɪᴇsᴋᴏńᴄᴢᴏɴᴏść ᴅᴏśᴡɪᴀᴅᴄᴢᴀć ᴊᴇɢᴏ sᴍᴀᴋᴜ ɴᴀ ᴄᴢᴜʙᴋᴜ ᴊęᴢʏᴋᴀ". - 𝑴𝒆𝒍𝒊𝒔𝒂 𝑩𝒆𝒍 "𝑾𝒊𝒍𝒄𝒛𝒚 𝑳𝒐𝒓𝒅"

Lubicie delektować się? ⠀
A delektować się dobrą książką? 😉

Kiedy odkryłam powieści, których akcja dzieje się w XIX czy XXw. od razu trafiły do mojego serca....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ʀᴏʙɪᴄɪᴇ ᴡɪᴏsᴇɴɴᴇ ᴘᴏʀᴢąᴅᴋɪ?

Ten temat zawsze kojarzyłam z pracą w ogrodzie. Teraz dodaję do tego jeszcze odgruzowanie mieszkania. ⠀
Właśnie. Odgruzowanie, czyli pozbywanie się nadmiaru rzeczy, z których nie korzystam. ⠀
I owszem, co jakiś czas zapełniałam to puste miejsce innymi. Taka była naturalna kolejność.

Jednak po przeczytaniu "Magii sprzątania" Marie Kondo, zmieniłam nastawienie.

Wspomniana książka, to zadziwiająco prosty i nietypowy przewodnik, zachęcający do redukcji stanu posiadania poprzez sprzątanie.

Wdrożone przeze mnie zasady, które proponuje Marie spowodowały, że z łatwością mogłam pożegnać się z tym, co tak stanowczo trzymałam.

Ta książka mi pomogła, także polecam!

ʀᴏʙɪᴄɪᴇ ᴡɪᴏsᴇɴɴᴇ ᴘᴏʀᴢąᴅᴋɪ?

Ten temat zawsze kojarzyłam z pracą w ogrodzie. Teraz dodaję do tego jeszcze odgruzowanie mieszkania. ⠀
Właśnie. Odgruzowanie, czyli pozbywanie się nadmiaru rzeczy, z których nie korzystam. ⠀
I owszem, co jakiś czas zapełniałam to puste miejsce innymi. Taka była naturalna kolejność.

Jednak po przeczytaniu "Magii sprzątania" Marie Kondo,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ubierasz się elegancko, zakładasz buty, chwytasz bilet i czym prędzej udajesz się w odpowiednim kierunku. Zajmujesz miejsce na wygodnym, wyściełanym fotelu i czekasz. Otacza Cię coraz większy tłum i gwar. Aż w pewnym momencie wszystko ucicha. Czujesz tę ekscytację i już nie możesz doczekać się tego, co za chwilę zobaczysz. Gasną światła, kurtyna idzie w górę i rozpoczyna się akcja.

Znacie to uczucie?

Dokładnie tak się czułam, czytając książkę "Drzewko szczęścia" Magdaleny Witkiewicz. Byłam widzem w teatrze a przed moimi oczami rozgrywały się najlepsze sceny z życia rodziny Trzpiotów i ich przyjaciół. Aktorzy w postaci nietuzinkowych bohaterów. Miejsce i czas akcji to nic innego jak wspaniała scenografia. Wszystko ze sobą spójnie zagrało. Majstersztyk.

Cała opowieść niczym najlepszy spektakl komediowy. Wspaniałe uczucie! To czego doświadczyłam jest nie do opisania. M. Witkiewicz jak zawsze w formie!



Opis fabuły:

Seniorka rodu Kornelia Trzpiot do szczęścia potrzebuje jednej rzeczy. Podczas wieczerzy wigilijnej ogłasza zebranej rodzinie, że pragnie mieć herb. I wszyscy bez wyjątku muszą się zaangażować w jego szukanie. Ale czy w tej historii chodzi o sam tytuł szlachecki? Herb jest tylko pretekstem do naprawienia relacji rodzinnych, które za wszelką cenę najbliżsi starają się ukryć przed leciwą damą.

Czy powiedzie się tajny plan?

I co z tym herbem?


Polecam przeczytać, ponieważ nic więcej nie zdradzę :-)

Ubierasz się elegancko, zakładasz buty, chwytasz bilet i czym prędzej udajesz się w odpowiednim kierunku. Zajmujesz miejsce na wygodnym, wyściełanym fotelu i czekasz. Otacza Cię coraz większy tłum i gwar. Aż w pewnym momencie wszystko ucicha. Czujesz tę ekscytację i już nie możesz doczekać się tego, co za chwilę zobaczysz. Gasną światła, kurtyna idzie w górę i rozpoczyna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Widziałam wiele pochlebnych recenzji na temat powieści Barbary Wysoczyńskiej.

Tak, chciałam się przekonać czy nie są nad wyraz. Więc wiedziałam, że ją przeczytam.

Pytanie pozostawało tylko, kiedy?

Długo wzbraniałam się przed tą książką. Naprawdę. A wiecie dlaczego? Ponieważ unikałam tematyki II wojny światowej. Co ciekawsze, lektury z odniesieniem do historii kocham i należą one do mojego ulubionego gatunku. Ale, co do tego konkretnego okresu czasu, ciężko było się przełamać.


Pewnej soboty sięgnęłam po "Narzeczoną nazisty". Krzyczała do mnie najmocniej spośród wszystkich książek na półce. Zaczęłam czytać i przepadłam. Tak po prostu. Po ludzku. Oderwałam się od rzeczywistości i przeniosłam do roku 1938! A później już do samego końca towarzyszyłam Hani.

Hanna Wolińska jest studentką germanistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje również jako dama do towarzystwa dla niemieckiej hrabiny. Podczas ostatniego, wspólnego wieczoru poznaje wnuka pani Irene, Johanna von Richtera. Między młodymi szybko dochodzi do zauroczenia. W niedalekiej przyszłości, Polka odwiedza hrabinę w jej posiadłości w Monachium. Tam po raz pierwszy, styka się z ogarniającym cały kraj hitlerowskim fanatyzmem.

Przerażona Hania jako narzeczona Johanna, trafia na największe arystokratyczne salony i poznaje najwyższych rangą przywódców III Rzeszy.

Przepiękna, czysta i prawdziwa miłość rozwija się tam, gdzie zdrada, nienawiść i śmierć.

Ile będą w stanie znieść? Czy tym dwojgu pisane jest szczęście?

Czytajcie! Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście.

"Narzeczona nazisty" to debiutancka powieść autorki. Styl i język są znakomite, a to powoduje, że jeszcze trudniej odłożyć książkę. I uwierzcie mi, jeśli już musiałam, robiłam to z bólem serca. Czym prędzej chciałam powrócić do tej powieści.

Zarys historyczny czy postawy bohaterów, zostały oddane w sposób realistyczny. Czy taka historia jak Hani i Johanna mogła się zdarzyć? Myślę, że jak najbardziej tak.

Ogromnym plusem są emocje, które towarzyszyły mi na każdym kroku podczas czytania. A ich wachlarz był ogromny. Nareszcie wczułam do tego stopnia, że nie potrafiłam i nie chciałam powstrzymywać łez. Właśnie za to najbardziej kocham książki!

Czytać tak dobre powieści to czysta przyjemność.

Polecam!

Widziałam wiele pochlebnych recenzji na temat powieści Barbary Wysoczyńskiej.

Tak, chciałam się przekonać czy nie są nad wyraz. Więc wiedziałam, że ją przeczytam.

Pytanie pozostawało tylko, kiedy?

Długo wzbraniałam się przed tą książką. Naprawdę. A wiecie dlaczego? Ponieważ unikałam tematyki II wojny światowej. Co ciekawsze, lektury z odniesieniem do historii kocham i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są książki, które należą do lekkich i przyjemnych.
Są książki, które wymagają trochę więcej od czytelnika. Większego zaangażowania.
I są też takie książki, które do łatwych nie należą. Zapalają w głowie czerwoną lampkę i dają do myślenia. "Za ścianą ciszy" zalicza się właśnie do nich.

"Szczęście nie zależy od tego, czy jest się takim samym jak wszyscy, czy zupełnie innym. Zależy od nas samych. Sami kształtujemy je dla siebie, nieważne w jakim jesteśmy miejscu, czym się zajmujemy ani jak widzą nas inni."

Ida jest piękną, utalentowaną i wykształconą kobietą. Ma troskliwą i oddaną siostrę oraz partnera, który akceptuje ją taką, jaka jest. Chociaż w środku czuje się samotna to jej w zupełności wystarcza. Do czasu, aż przepełnia się czara goryczy. Niestety choroba również sprawia, że bohaterka zaczyna całkowicie tracić słuch. W dniu swoich trzydziestych urodzin, przypadkowo spotyka w sklepie Adama. Twarz mężczyzny wydaje się dziwnie znajoma. Ale Ida nie potrafi określić skąd.

Dwie samotne wyspy. Dwoje ludzi, mocno doświadczonych przez los. Kobieta i mężczyzna, którzy o prawdziwym szczęściu mogą tylko pomarzyć. Ale może w końcu dla nich również zaświeci słońce?

Ta historia jest zarazem trudna i piękna, a wykreowane postacie dopełniają całość. Każdy bohater jest w tej książce po coś. Idę i Adama widziałam oczami wyobraźni bardzo dokładnie. Nie doświadczysz tu również przypadkowych scen. Akcja nieśpiesznie rozwija się i wciąga czytelnika, dostarczając dużej dawki emocji. I choć jestem osobą bardzo wrażliwą, coraz rzadziej lektury poruszają moje serce. Tak w tym przypadku było zupełnie inaczej. Na koniec poczułam ogromną ulgę, słyszałam jak ogromny ciężar spadł i uderzył o podłogę doprowadzając mnie do łez.

Za to kocham książki!

Autorka porusza kilka bardzo ważnych tematów min. dotyczący osób niesłyszących czy odrzucenia społecznego.

"Z zadziwiającą regularnością Ida zauważała, że ludzie bywają w praktyce głuchsi niż ona. Chociaż mają świetny słuch, są skorzy puszczać mimo uszu niewygodne uwagi, drażniące komentarze czy opinie, z którymi się nie zgadzają."

Pani Anna świetnie oddała rzeczywistą i brutalną prawdę, która niestety rządzi światem. Najwięcej zależy od nas dorosłych. Rodzice Igi traktowali ją jak normalne i kochane dziecko. W domu czuła się cudowanie i bezpiecznie, ale gdy poszła do szkoły samoocena dziewczynki diametralnie spadła.
Jak bardzo boimy się inności? Co nas blokuje, że nie mamy odwagi otworzyć się na dysfunkcje innych? Od razu określamy, okazujemy współczucie zamiast spróbować zrozumieć.

Mówić w tym przypadku o tolerancji i empatii to zdecydowanie za mało. Ile razy padają te wielkie słowa i tak naprawdę robią tylko otoczkę do zaistniałej sytuacji. Widać tylko wzniosłe gesty, a najważniejszych drobnych czynów brak. Nie ma ich. Zawsze powinniśmy zaczynać od siebie, od najbliższego otoczenia. Tylko drobnymi krokami, można budować wielkie i trwałe rzeczy, które uczynią świat lepszym.

Książkę pt. "Za ścianą ciszy" powinien przeczytać każdy. Takich ubogacających i mądrych powieści nam potrzeba. Polecam z całego serca!

Są książki, które należą do lekkich i przyjemnych.
Są książki, które wymagają trochę więcej od czytelnika. Większego zaangażowania.
I są też takie książki, które do łatwych nie należą. Zapalają w głowie czerwoną lampkę i dają do myślenia. "Za ścianą ciszy" zalicza się właśnie do nich.

"Szczęście nie zależy od tego, czy jest się takim samym jak wszyscy, czy zupełnie...

więcej Pokaż mimo to