-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2019-09-30
2019-09-21
„Gentleman numer dziewięć" to moje pierwsze spotkanie z książkami pani Ward, jednak po jego lekturze wiem, że na pewno nie ostatnie.
Ta książka spodobała mi się właściwie od samego początku i mimo drobnych zgrzytów uważam, że jest godna polecenia każdemu miłośnikowi romansów.
Autorka ma lekkie pióro i przyjemny w odbiorze język. Bohaterowie są ciekawi i da się ich lubić, mimo, że czasami potrafią zdenerwować. Pomysł na fabułę nie jest jakiś super oryginalny, ale te schematy, jakie w sobie zawiera wcale nie odbierają przyjemności z lektury, więc myślę, że nie ma się czego czepiać. Akcja wcale nie pędzi na łeb, na szyję, a mimo to wciąga i nie pozwala się oderwać. Całość czyta się naprawdę dobrze i ciężko jest się zorientować kiedy tak właściwie książka się kończy, a gdzieś tam wciąż pozostaje ochota na więcej. W ogólnym podsumowaniu jest to naprawdę dobry romans i warto poświęcić mu swój czas.
Po prostu polecam.
Dłuższa opinia dostępna jest tutaj: https://ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com/2019/09/jak-daleko-jestes-w-stanie-posunac-sie.html#more
Zapraszam do zapoznania się :)
„Gentleman numer dziewięć" to moje pierwsze spotkanie z książkami pani Ward, jednak po jego lekturze wiem, że na pewno nie ostatnie.
Ta książka spodobała mi się właściwie od samego początku i mimo drobnych zgrzytów uważam, że jest godna polecenia każdemu miłośnikowi romansów.
Autorka ma lekkie pióro i przyjemny w odbiorze język. Bohaterowie są ciekawi i da się ich lubić,...
2019-09-07
Tillie Cole jest autorką, o której książkach słyszałam wiele dobrego. Nic więc dziwnego, że sięgając po ten tytuł, który swoją drogą był moim pierwszym od tej autorki, miałam już wyrobione pewne oczekiwania i szczerze liczyłam na to, że mi się spodoba.
Czy wyszło? Cóż, to zależy od tego, jak na to spojrzeć.
Zdecydowanie dostałam tutaj pełen emocji romans, który niejednokrotnie mnie zaskoczył i który wypełnił kilka godzin mojego życia. Jednak nie jestem pewna, czy to dobrze.
Jest to jedna z tych książek, która nie ma w sobie nic nowego, czego nie byłoby w innych z tego gatunku. Zawiera ten jeden z najpopularniejszych schematów w literaturze z gatunku New Adult, czyli romans "bedboja" i "szarej myszki". A bohaterowie w dodatku są wyjątkowo nijakimi postaciami i gdyby nie ich oryginalne imiona, na pewno nie zapadliby mi w pamięć na dłużej. Cały pomysł na fabułę i tajemnice, te wszystkie trudne losy bohaterów ,i przeciwności stawiane na ich drodze tworzą razem lekturę bardzo wtórną, a zarazem mającą w sobie coś, co nie pozwala się oderwać. Bo nawet jeśli pojawiały się wkurzające, czy też wyjątkowo głupie momenty, to jednak nie mogę powiedzieć, że ta historia mnie nie wciągnęła. Mimo, że bohaterowie mnie denerwowali, a ich związek naprawdę był dla mnie jednym z tych, które powinny zakończyć się zerwaniem – najlepiej w trybie natychmiastownym – to jednak gdzieś tam w środku bardzo chętnie i z pewnym napięciem czytałam o ich dalszych losach.
Dla mnie lektura tej książki była pełna sprzeczności – z jednej strony miała pełno minusów, a z drugiej jakoś nie mogłam przestać jej czytać i odłożyć na bok. Spędziłam z nią kilka godzin i skłamałabym mówiąc, że tego żałuję. Owszem – do tego, bym nazwała ją dobrą nieco brakuje, jednak mimo wszystko uważam, że wcale nie była zła.
Czy polecam? Tak, jeśli tylko lubisz romanse, jesteś fanką/fanem autorki – być może jest to dobra historia dla ciebie. Zdecyduj sam, czy chcesz dać jej szansę ;)
Pełna recenzja dostępna tutaj: https://ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com/2019/09/sodki-dom-tillie-cole-126.html
Tillie Cole jest autorką, o której książkach słyszałam wiele dobrego. Nic więc dziwnego, że sięgając po ten tytuł, który swoją drogą był moim pierwszym od tej autorki, miałam już wyrobione pewne oczekiwania i szczerze liczyłam na to, że mi się spodoba.
Czy wyszło? Cóż, to zależy od tego, jak na to spojrzeć.
Zdecydowanie dostałam tutaj pełen emocji romans, który...
2019-08-08
2019-08-06
2019-08-05
2019-08-09
2019-08-13
2019-08-12
2019-08-11
2019-08-10
2019-08-15
2019-07-30
2019-08-01
2019-08-03
2019-04-28
2019-02-25
2019-04-26
2019-07-05
2019-06-27
Po raz pierwszy sięgam po książki pani Scott i dzięki „Dirty" wiem, że na pewno nie po raz ostatni.
Ten tytuł zdobył mnie już właściwie od samego opisu. Niesamowicie spodobał mi się pomysł na fabułę z uciekającą panną młodą, a później okazało się jak w porównaniu z tym wszystkim wypada wnętrze. A wypadło całkiem dobrze.
Bohaterowie okazali się być dobrze zrobionymi, prawdziwymi postaciami, które naprawdę da się lubić i które przede wszystkim nie są wyidealizowane, były ludzkie. I każdy z nich ciekawił na swój sposób.
Autorka miała lekkie pióro, całość więc pod względem językowym czytało się bardzo przyjemnie. A największym plusem okazały się być pomysłowe, chwytliwe dialogi pomiędzy bohaterami, które nie raz wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Akcja powieści, choć toczyła się jak na mój gust wyjątkowo powoli, to nie nudziła mnie nawet przez chwilę i była po prostu ciekawa.
Jakieś minusy? Nie zauważyłam praktycznie żadnych. Co oczywiście nie znaczy, że ta historia była jakaś super wybitna, bo do takiej niestety jej daleko, jednak mimo wszystko była dobra. No i wygląda to na naprawdę obiecujący początek serii. Już nie mogę doczekać się, aż będę mogła dowiedzieć się co dalej.
A jeśli Wy nie znacie tej książki, to zachęcam do lektury ;)
Zapraszam również do bardziej szczegółowej opinii, dostępna jest tutaj: https://ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com/2019/10/dirty-kylie-scott-128.html
Po raz pierwszy sięgam po książki pani Scott i dzięki „Dirty" wiem, że na pewno nie po raz ostatni.
więcej Pokaż mimo toTen tytuł zdobył mnie już właściwie od samego opisu. Niesamowicie spodobał mi się pomysł na fabułę z uciekającą panną młodą, a później okazało się jak w porównaniu z tym wszystkim wypada wnętrze. A wypadło całkiem dobrze.
Bohaterowie okazali się być dobrze zrobionymi,...