-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać312
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2021-02-14
2021-03-01
,,Lek na śmierć" to była zaskakująco dobra książka, niezwykle klimatyczna i smutna zarazem oraz o ironio, oddająca atmosferę obecnej sytuacji na świecie, w której wirus wybija ludzką populację, siejąc strach i wzajemną nienawiść. Miałam pewne obawy, sięgając po ten tom, pamiętając tę huśtawkę fabularną, zaliczającą wzloty i upadki na przestrzeni dwóch poprzednich części. Jednak po przeczytaniu, musiałam przyznać, że to naprawdę bardzo dobre zakończenie serii, które dało mi dużo satysfakcji, pomimo swojego okrucieństwa, ale i realizmu. Było jak najbardziej naturalnym rozwiązaniem tego całego fanatyzmu i najgorszych możliwych decyzji, podjętych przez ludzi z władzy, w walce ze śmiercionośną chorobą i które ostatecznie obróciło się przeciwko nim. Nie ukrywam, że zrobiło to na mnie wrażenie, bo nie takiego końca się spodziewałam.
Podobało mi się również to, jak autor przedstawił funkcjonanie społeczeństwa w tzw. bezpiecznej strefie bez wirusa, która usilnie próbowała uchodzić za mityczną arkę Noego, a w rzeczywistości okazała się być kupą spróchniałego drewna gnijącą od środka, co możemy wraz z Thomasem i innymi bohaterami obserwować przy zagłębianiu się w to środowisko. W ogóle decyzje głównego bohatera bardzo mnie zaskakiwały w tym tomie, wydawały się bardziej dojrzałe i przemyślane, zwłaszcza w kwestii wątku z odzyskiwaniem pamięci. Z jednej strony troszkę szkoda, że nie poznaliśmy więcej wydarzeń z jego przeszłości, ale jeśli trzeba skupić się na przyszłości, to resztę trzeba zostawić za sobą. Moim zdaniem to była dobra decyzja. Zaś jeśli chodzi o losy pozostałych bohaterów, to w większości było mi obojętne jak skończą. Po prostu w książce nastawionej na akcje, ja jako czytelnik nie miałam okazji bardziej związać się z nimi emocjonalnie. Szczególnie w związku ze śmiercią, która miała najbardziej zaboleć, ale to tylko dlatego, że o niej wiedziałam. Chociaż i tak było mi go szkoda, a zwłaszcza jaki wpływ miało to na jego przyjaciół. Z żalem patrzyłam, jak powoli tracił rozum i człowieczeństwo. Po Thomasie, lubiłam go chyba najbardziej ze wszystkich postaci. Na dodatek w tym tomie zapałałam sympatią do Brendy, a do Teresy nadal nie.
Podsumowując, to była ciekawa przygoda w tym dystopijnym świecie i pomimo tych swoich częstych spadków, to naprawdę świetna trylogia. Fajnie się przy niej bawiłam i napewno będę dobrze ją wspominać.
,,Lek na śmierć" to była zaskakująco dobra książka, niezwykle klimatyczna i smutna zarazem oraz o ironio, oddająca atmosferę obecnej sytuacji na świecie, w której wirus wybija ludzką populację, siejąc strach i wzajemną nienawiść. Miałam pewne obawy, sięgając po ten tom, pamiętając tę huśtawkę fabularną, zaliczającą wzloty i upadki na przestrzeni dwóch poprzednich części....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-04
Kiedy czytałam Niezgodną, myślałam że ta książka mi się nie spodoba. Przyszłość i jakaś wojna, to nie mój klimat. Jednak kiedy ją skończyłam, uświadomiłam sobie że nie miałam racji. Super mi się ją czytało i od razu pokochałam.
Kiedy czytałam Niezgodną, myślałam że ta książka mi się nie spodoba. Przyszłość i jakaś wojna, to nie mój klimat. Jednak kiedy ją skończyłam, uświadomiłam sobie że nie miałam racji. Super mi się ją czytało i od razu pokochałam.
Pokaż mimo to2020-08-06
Od bardzo dawna nie zdarzyło mi się, żeby książka wywołała u mnie tyle negatywnych emocji. Cieszę się, że w końcu udało mi się ją skończyć, ponieważ już miałam dość tego wszystkiego, co tam się wyprawia, a zwłaszcza tego manipulującego wszystkimi dookoła drania bez serca, jakim jest główny bohater, Coriolanus Snow. Czuję się zmęczona psychicznie po tej książce, nie spodziewałam się, że będzie tak mocna i chwilami przytłaczająca w swoim wydźwięku marginalizowania człowieka do zwykłego śmiecia. Mimo to, jest to wybitna powieść, obnażająca brutalność działań systemu, opierającego się na propagandzie strachu; jak i genialny popis pisarski autorki, przedstawiający portret psychologiczny młodego człowieka, wchłoniętego przez machinę władzy.
Przez pierwszą część książki, mamy okazję poznać Coriolanusa Snowa oraz powojenny świat, w jakim przyszło mu żyć. Na tym etapie, nie mogłam mu nie współczuć, ponieważ ten chłopak chciał po prostu przetrwać i nie dziwię się, że chciał ukryć przed innymi fakt, w jaką nędzę stoczyła się jego rodzina. W takiej narzuconej rzeczywistości wyższych sfer, pomimo tego, że stracił wszystko, nie chciał żeby odebrano mu godności, która jako jedyna mu pozostała. Poza tym, ten otaczający go krajobraz świata, który przewija się na każdym kroku podczas fabuły, przypominając głównemu bohaterowi o wojnie, w której stracił rodziców oraz o żywocie na poziomie szczura, jaki musiał prowadzić, to było coś przerażającego. Byłam wstrząśnięta.
Z następną częścią, czułam się tylko gorzej, w związku z przygotowaniami do Głodowych Igrzysk i mając w pamięci poprzednią trylogię, myślałam, że gorzej już być nie może. Owszem może, kiedy sama idea wysyłania dzieci na rzeź nie wystarczyła, doszły do tego nieludzkie warunki ich przetrzymywania i traktowania gorzej niż bydła. Byłam bardzo zaskoczona, że w otoczeniu głównego bohatera, pojawiali się ludzie z elit, którzy wyrażali dużą niechęć wobec organizowania igrzysk, twierdząc że już mając dosyć rozdrapywania wojennych ran. To było dosyć niespotykanie, jak na ludzi z Kapitolu. A w tym wszystkim był Coriolanus, który zostaje mentorem dziewczyny z dystryktu, i kierując się wyłącznie własnymi pobudkami, robi wszystko, żeby zwyciężyła. W tym momencie, następuje ciąg zdarzeń, które wywrócą jego życie do góry nogami i przyczynią się do jego wewnętrznej przemiany, na którą wpływ mają przede wszystkim ludzie na jego drodze oraz sytuacje, których doświadcza. Pomimo tego, jaki on już jest na tym etapie, widać, że jest w nim ta iskra dobra, która zaczyna się buntować, kiedy dostrzega w swojej trybutce człowieka, jakim on sam przecież jest. W tym momencie, myślałam sobie, że może jednak ten chłopak ma w sobie tę cząstkę człowieczeństwa i przestanie w końcu zapętlać się w tym kole obsesji na punkcie władzy i kontroli... Chciałabym. Jednak mimo mojej wewnętrznej frustracji na takiego bohatera, kunszt literacki Susanne Collins w stworzeniu go jest po prostu G-E-N-I-A-L-N-Y. Siedzenie w jego głowie jest niezwykle męczone, ale jednocześnie niesamowite. Autorka odwaliła kawał dobrej roboty!
A co było dalej? Trzecia część, która zniszczyła mnie emocjonalnie, a moja ostatnia iskra nadzieii ostatecznie została powieszona na drzewie wisielców, a potem przypieczętowana w lesie pełnym kosogłosów. Ci, co czytali, wiedząc co mam na myśli.
Podsumowując, jest to wybitna wielowymiarowa powieść, nawet lepsza od oryginalnej trylogii. Po prostu majstersztyk!
Od bardzo dawna nie zdarzyło mi się, żeby książka wywołała u mnie tyle negatywnych emocji. Cieszę się, że w końcu udało mi się ją skończyć, ponieważ już miałam dość tego wszystkiego, co tam się wyprawia, a zwłaszcza tego manipulującego wszystkimi dookoła drania bez serca, jakim jest główny bohater, Coriolanus Snow. Czuję się zmęczona psychicznie po tej książce, nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-20
Ta książka po prostu mną wstrząsnęła. Cała opowieść o życiu jakie mogłoby nas czekać jest straszna. Nie mogę uwierzyć, że Kapitol pozwala na takie rzeczy... Ludzie chcą być po prostu wolni, czy to tak trudno zrozumieć potrzeby człowieka? Chociaż moim zdaniem w Kapitolu mieszkają same potwory, które pławią się w radosnym uniesieniu, kiedy ludzie giną na arnie. Zero sumienia! No jak tak można? To chore...
Świat jaki wykreowała pani Collins jest wprost zdumiewający i niezwykle niepojojący. Sądziłam, że nie polubię tej książki ze względu na jej antyutopijną fabułę, ale ja się po prostu w niej zakochałam. Nie ma dokładnych słów żeby opisać, jak do tego doszło. Kiedy skończyłam ją prawie chwile temu targały mną uczucia tj. wściekłość i współczucie.
Szczególnie zauroczyli mnie bohaterowie. Katniss taka odważna i z miłości do siostry, zgłosiła się na ochotnika do Głodowych Igrzysk. Gale jej wierny przyjaciel i Peeta, który jak przypuszczałam na prawdę kocha Katniss. Ich udawanie czasami wydawało mi się realne i tak się cieszyłam, a potem bańka pękała i była tylko śmierć, walka i nienawiść do Kapitolu. Mimo iż nie lubiłam pozostałyh trybutów prócz Rue i Thressa, to współczułam im że musieli umrzeć.To przez Kapitol i to wyłącznie ich wina.
Trzy słowa: kocham, płaczę i nienawidzę.
Ta książka po prostu mną wstrząsnęła. Cała opowieść o życiu jakie mogłoby nas czekać jest straszna. Nie mogę uwierzyć, że Kapitol pozwala na takie rzeczy... Ludzie chcą być po prostu wolni, czy to tak trudno zrozumieć potrzeby człowieka? Chociaż moim zdaniem w Kapitolu mieszkają same potwory, które pławią się w radosnym uniesieniu, kiedy ludzie giną na arnie. Zero sumienia!...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-07
Nie mam pojęcia, o czym tu napisać...Książka była naprawdę dobra, no ale bardziej podobała mi się pierwsza. Co do fabuły, była bardzo ciekawa i złożona, różne zwroty akcji i lekkie napięcie. To, co popsuło mi czytanie tej było to, że wcześniej obejrzałam parę razy 2cz filmu, no i moje odczucia nie były takie...porywające. Niekiedy czytałam, bo czytałam. Wiem, że to moja wina, bo nie powinnam oglądać filmu przed przeczytaniem książki, ale wtedy nie byłam książkoholikiem....Jednak ,,W pierßcieniu ognia" naprawdę mi się podobała. Było w niej dużo akcji i tak jak pisałam na początku, dużo zwrotów. Jednak jak podkreśliłam, pierwsza część podobała mi się do tej pory najbardziej, bo jeszcze nie przeczytałam ,,Kosogłosa". Bohaterowie byli też wspaniali i tacy ,,poskręcani". Na początku miałam dylemat, czy jestem za Peetą, czy Gale'm, dlatego powiedziałam sobie tak:,,Gale to taki drwal, zakochany po uszy w swojej przyjaciółce, a Peeta jest takim słodkim i miłym chłopakiem z sąsiedztwa, więc jestem w drużynie Peety :D Chociaż Gale'a lubię, ale moim zdaniem nie nadaję się na chłopaka dla Katniss. Skoro jesteśmy już przychłopakach, to był taki jeden który mnie zauroczył, a mianowicie Finnick. Był taki zabawny i waleczny i aż łapało mnie coś za serce, kiedy krzyczał rozpaczliwie imię swojej najwi3kszej miłości. To takie romantyczne. Johanna była taka iście ślizgońska, ale była też buntownicza. Od początku pomagała Katniss, ale byłam zaskoczona jej postawą. I trochę mi było źle, kiedy Katniss źle o niej myßlała. Nir każdy ma złe intencję, kiedy zachowuje się oprysklwie.
Podsumowując, ,,W pierścieniu ognia" to bardzo dobra pozycja, która ma swoje małe wady. Jednak w naszej pamięci zostanie, gdyż zrobiła tak wielkie wrażenie, że chyba nikt jej tak szybko nie dorówna.
Nie mam pojęcia, o czym tu napisać...Książka była naprawdę dobra, no ale bardziej podobała mi się pierwsza. Co do fabuły, była bardzo ciekawa i złożona, różne zwroty akcji i lekkie napięcie. To, co popsuło mi czytanie tej było to, że wcześniej obejrzałam parę razy 2cz filmu, no i moje odczucia nie były takie...porywające. Niekiedy czytałam, bo czytałam. Wiem, że to moja...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-28
Jestem wstrząśnięta. ,,Kosogłos" złamał mi serce. Jestem zrospaczona, przygnębiona i smutna. Cieszę się, że to koniec reżimu Kapitolu, że Peeta i Katniss są razem. Jednak to nie pomaga, kiedy musiałam przyswoić śmierć Finnicka, Prim, Boggsa i wielu innych. Snowa i Coin nie żałuję, ale jestem wściekła na Gale'a, że nie odwiedził Katniss. Nie wiem, co by tu jeszcze dodać, bo mam taki mętlik w głowie, że nie wiem... Nowy świat dla wszystkich ludzi w Panem, to chyba najlepsze, co mogłoby się im trafić. Dobrze mi się czytało, od momentu, kiedy skończyła się1 cz. filmu Kosogłosa, bo wtedy nie wiedziałam, jak to się wszytko potoczy.
Jestem zadowolona, że mogłam przeczytać Igrzyska i żałuję, że zwlekałam z tym tak długo. Potępiam się za to, co wcześniej sądziłam o tej trylogii. Pokochałam ją. ♥♡♥♡ No i kocham Peetę i Katniss *-* Mam już 1 tom IŚ, więc pozistałoby tylko dokupić ostatnie 2, żeby później móc czytać je w nieskończoność. Te książki mnie odmieniły, jak HP. I nie rozumiem skąd te porównania do Niezgodnej.... Chociaż teraz moim zdaniem Igrzyska śmierci są 100000 razy lepsze od Niezgodnej.
Jestem wstrząśnięta. ,,Kosogłos" złamał mi serce. Jestem zrospaczona, przygnębiona i smutna. Cieszę się, że to koniec reżimu Kapitolu, że Peeta i Katniss są razem. Jednak to nie pomaga, kiedy musiałam przyswoić śmierć Finnicka, Prim, Boggsa i wielu innych. Snowa i Coin nie żałuję, ale jestem wściekła na Gale'a, że nie odwiedził Katniss. Nie wiem, co by tu jeszcze dodać, bo...
więcej mniej Pokaż mimo toZ perspektywy Tobiasa, było jeszcze fajniejsze w czytaniu. Dzięki temu dowiedzieliśmy się pewnych spraw i wszystko się nam wyjaśniło.
Z perspektywy Tobiasa, było jeszcze fajniejsze w czytaniu. Dzięki temu dowiedzieliśmy się pewnych spraw i wszystko się nam wyjaśniło.
Pokaż mimo toCzasami gubiłam się przy jej czytaniu. Fabuła świetna, a zakończenie...płakałam.
Czasami gubiłam się przy jej czytaniu. Fabuła świetna, a zakończenie...płakałam.
Pokaż mimo to
Ze scenerii Labiryntu i krwiożerczych potworów, nasza grupa chłopców, z Thomasem (głównym bohaterem) zostaje rzucona do następnego etapu rozgrywki. Będą ponownie wystawiani na kolejną morderczą próbę, tym razem na terenach najbardziej spalonej przez słońce części świata, zwanej Pogorzeliskiem. Pozostawieni sami sobie, bez żadnych zasad i wskazówek, mają określony czas na zaliczenie kolejnego rządowego testu, a na szali ponownie znajduje się ich życie. Muszą przetrwać za wszelką cenę, jeśli chcą być w końcu wolni.
W tym tomie, mieliśmy okazję poznać nieco więcej historii tego projektu badawczego, co było zaskakujące szczególnie pod koniec i tylko podsyciło moją ciekawość na więcej w tym temacie. Jednak pomimo, że czytało mi się to niezwykle przyjemnie i szybko, to przez większość czasu miałam mętlik w głowie, czasem nie ogarniając, co się dzieje w związku z tym wszystkim. Z jednej strony to był dobry zabieg zastosowany przez autora, bo mogłam się utożsamić z bohaterami, razem ślepo błądząc we mgle i szukając odpowiedzi, ale czasem były chwile kiedy mnie to już po prostu irytowało. Bywały również momenty, w których serce przyspieszało z adrenaliny i ekscytacji, kiedy bohaterowie byli zmuszeni skonfrontować się z nową rzeczywistością, prowadząc nierówną walkę z nieobliczalnymi siłami natury, a przede wszystkim mierząc się z konsenkwencjami zniszczonego rozbłyskami słonecznymi pozostałościami świata, którego prawie nie pamiętali. To było coś epickiego! Czułam się jakbym oglądała postapokaliptyczne kino akcji!
Moją największą bolączką w tym wszystkim była Teresa i Brenda. O ile ta pierwsza w poprzednim tomie była mi obojętna, to teraz bardzo mnie wkurzała tym swoim jestestwem, a z kolei ta druga to dla mnie jakieś nieporozumienie. Nie rozumiem sympatii naszego narratora do tej dziewczyny, naprawdę. Albo jest tylko dziwna albo serio ma nierówno pod kopułą. Poza tym, próba jakiegoś wątku romantycznego z nią, była dla mnie absurdalna, rozumiem jeszcze z Teresą bo z nią Thomas ma coś wspólnego, ale ta tutaj? Mój mózg tego nie ogarnia.
Poza tym trochę zabrakło mi tej mrocznej atmosfery z poprzedniego tomu oraz poczucia więzi między chłopakami. Czasem wszystko zbyt szybko się działo (czasami na granicy absurdu), przez co czułam się tak, jakbym po prostu przeleciała przez książkę od początku do końca i nic z tego nie wyniosła. Fajne, że była przy tym dynamiczna akcja, ale reszta powieści na tym traciła.
Mimo wszystko, cieszę się, że udało mi się wrócić do tej serii, po tak długiej przerwie. Mam nadzieję, że kolejny tom będzie lepszy.
Ze scenerii Labiryntu i krwiożerczych potworów, nasza grupa chłopców, z Thomasem (głównym bohaterem) zostaje rzucona do następnego etapu rozgrywki. Będą ponownie wystawiani na kolejną morderczą próbę, tym razem na terenach najbardziej spalonej przez słońce części świata, zwanej Pogorzeliskiem. Pozostawieni sami sobie, bez żadnych zasad i wskazówek, mają określony czas na...
więcej Pokaż mimo to