-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2022-08-30
Bardzo lubię książki, które sprawiają mi tyle samo radości, co moim dzieciom. Jednymi z takich pozycji są wyszukiwanki, które dają podwaliny świetnej zabawie. Jedne z naszych ulubionych to książki z serii Moja wielka wyszukiwanka od wydawnictwa Papilon. W sierpniu ukazało się kilka z nich, w naszej biblioteczce pojawił się Mój dzień.
Karty z książki ukazują przebieg dnia dziecka, sytuacje, jakie napotyka na co dzień. Mamy więc styczność np. z dniem w przedszkolu, wizytą u lekarza, odwiedzinami kolegów, wyjściem na warzywny ryneczek. Na każdej z tych kart po lewej stronie widnieje krótka historyjka opisująca co dzieje się na rysunku. Poniżej jest lista przedmiotów, które na obrazku należy znaleźć.
Książeczka jednak daje wiele możliwości i znajdowanie rzeczy z listy to tylko jedna z nich. Ilustracje są przejrzyste i ciekawe dla dziecka, więc można je omawiać, tworzyć własne historie. Na obrazkach jest bardzo dużo szczegółów, więc za każdym razem można szukać czego innego.
Ilustracje w książce są bardzo ciekawe, idealnie dostosowane do zainteresowań dziecka, każde znajdzie coś dla siebie. Poza tym każdy mały czytelnik rozpozna w książeczce miejsca i sytuacje w jakich był chociaż raz lub bywa codziennie.
Moja wielka wyszukiwanka. Mój dzień to kolejny udany i bardzo ciekawy tom serii. W biblioteczce moich dzieci wylądował na półce z ulubieńcami wertowanymi codziennie.
Bardzo lubię książki, które sprawiają mi tyle samo radości, co moim dzieciom. Jednymi z takich pozycji są wyszukiwanki, które dają podwaliny świetnej zabawie. Jedne z naszych ulubionych to książki z serii Moja wielka wyszukiwanka od wydawnictwa Papilon. W sierpniu ukazało się kilka z nich, w naszej biblioteczce pojawił się Mój dzień.
Karty z książki ukazują przebieg dnia...
2021-05-28
Alaitz Leceaga stała się znaną pisarką dzięki wydanej w ubiegłym roku książce Las zna twoje imię. Autorka zyskała uznanie i rzesze wiernych czytelników by udowodniła że potrafi tworzyć nietuzinkowe opowieści. Córy ziemi to jej druga powieść wydana w Polsce.
Gloria wraz z siostrami Teresą i Verónicą żyje w przeświadczeniu swojego zła. Okoliczni mieszkańcy nazywają je czarownicami i twierdzą że na kobiety z ich rodu została rzucona klątwa. Dziewczynki jednak mają swój własny rozum. Nie chcą poddać się ocenie innych, choć gdzieś z tyłu głowy huczy im informacja jaką wpajano im przez lata. One jednak postanawiają przeciwstawić się męskiej dominacji i narzuconemu losowi.
Powieść Leceagi przede wszystkim ujmuje konstrukcją postaci. Rudowłose siostry zupełnie odstają od czasów w jakich przyszło im żyć. Nie zgadzają się z narzucaną im rolą i pomówieniami. Słysząc od urodzenia, że są czarownicami, że to właśnie przez nie następują klęski żywiołowe, a winnice nie chcą obradzać, zamiast kłaść uszy po sobie, biorą los w swoje ręce i dzięki temu zyskują uznanie. Gdy co chwilę doznają ciosów, nie poddawały się, ale szukały w sobie siły do walki. Główną prowodyrką zmian stała się Gloria. Swoją determinacją zarażała innych i zdobywała ich uznanie.
Patrząc na losy Glorii nie sposób nie dostrzec, że to właśnie kobiety w większości musiały zmagać się z niesłusznymi obmowami, walczyć ze swojej niższej pozycji. Najlepiej gdy siedziały potulnie, i nie wyhylały się z domów oraz wykonywały narzucone im czynności. Gloria nie chciała taka być, pragnęła walczyć o swoje, nauczyła tego swoje siostry. Dzięki siostrzanej więzi wyszły obronną ręką z niejednej potyczki.
Córy ziemi posiadają specyficzny, mroczny klimat. Czuć w nich swego rodzaju duszność. Już od początku przewija się pewien aspekt grozy, który objawia się nie tylko wmawianą siostrom klątwą, w którą wierzą mieszkańcy miasteczka, ale również poprzez krzyki i szepty nawiedzające korytarze Las Urracas, pałacu, gdzie mieszkała rodzina Glorii.
Alaitz Leceaga ukazała w swojej powieści, że nie warto się zamykać na nowe. Należy walczyć o swoje, wychodzić poza przyjęte konwenanse. Gdyby nie odwaga i chęci do zmian świat stałby w miejscu, a kobiety dalej nie posiadałyby fundamentalnych praw. Córy ziemi to wciągająca powieść historyczna napisana z niezwykłą wnikliwością. Warto przeczytać.
Alaitz Leceaga stała się znaną pisarką dzięki wydanej w ubiegłym roku książce Las zna twoje imię. Autorka zyskała uznanie i rzesze wiernych czytelników by udowodniła że potrafi tworzyć nietuzinkowe opowieści. Córy ziemi to jej druga powieść wydana w Polsce.
Gloria wraz z siostrami Teresą i Verónicą żyje w przeświadczeniu swojego zła. Okoliczni mieszkańcy nazywają je...
2020
2020
2020
2020
2021-02-02
Nigdy nie podejrzewałam, że książka o tematyce świątecznej może zostać jedną z moich ulubionych powieści. Sporo osób zachwalało cykle pisane przez Joannę Szarańską, postanowiłam więc zapoznać się z jej najnowszym dziełem Krainą zeszłorocznych choinek.
W małym miasteczku, tuż przed świętami zostaje otwarty sklepik noszący nazwę taką jak tytuł książki. Prowadzi go emerytowany nauczyciel. Sklepik przyciąga chociażby małego Antka, który w ramach narzuconego mu przez kolegów wyzwania postanawia ukraść w nim bombkę. Oczywiście wpada jak śliwka w kompot i musi odpracować swoją głupotę. Oprócz chłopca poznajemy też innych mieszkańców Świerczynek. Młoda Nina pracuje w Krakowie i obawia się, że nie będzie mogła wrócić w rodzinne strony na święta. Natomiast jej mama i ciocia kłócą się zawzięcie zamiast połączyć siły i wyprawić wspólną, wspaniałą wigilię.
Książka to zlepek kilku wątków dotyczących różnych osób. Przeplatają się one naprzemiennie w następujących po sobie rozdziałach, przyspieszając akcję. Jednak tej powieści nie jest to potrzebne, bo w atmosferę Świerczynek się po prostu wsiąka, już od pierwszej strony, gdzie przytoczona została opowieść o tytułowej Krainie Zeszłorocznych Choinek. Wzorowane na istniejącej Lanckoronie miasteczko, mimo że malutkie, jest miejscem zamieszkania nietuzinkowych osobowości. Właśnie ta miejscowość splata wszystkie wątki i tworzy świąteczną magię.
Powieść Joanny Szarańskiej ma w sobie wszystko czego oczekuję od powieści obyczajowych. Oprócz intrygującej historii z drugim dnem pokazuje bohaterów z jakimi łatwo się utożsamić i uwierzyć w ich historię. Książka ujęła mnie również swoim humorem. Rzadko śmieję się podczas lektury, a czytając tę śmiałam się niejednokrotnie. Uśmiech na mojej twarzy przede wszystkim wywoływały losy Niny i jej pracodawczyni.
Powieść czaruje również plejada różnorodnych bohaterów. Znajdziemy wśród nich dziecko przeżywające rozwód rodziców, dziewczynę tęskniącą za domem, czującą się piątym kołem u wozu staruszkę czy zakochanego w ozdobach świątecznych emerytowanego nauczyciela. Każdy z bohaterów został dobrze nakreślony, czytelnikowi łatwo jest z nimi sympatyzować. Bohaterowie, tak samo jak ich problemy, są bardzo realni, prawdziwi. Są jak osoby, które spotyka się na co dzień w naszych domach, w pracy, szkole, czy na ulicy.
Kraina zeszłorocznych choinek to powieść, która ujęła mnie swoim ciepłem i prawdziwością. To książka, w której świąteczna magia przeplata się z problemami dnia codziennego, bohaterowie nie są wyidealizowani, przez co przypominają nas samych.
Nigdy nie podejrzewałam, że książka o tematyce świątecznej może zostać jedną z moich ulubionych powieści. Sporo osób zachwalało cykle pisane przez Joannę Szarańską, postanowiłam więc zapoznać się z jej najnowszym dziełem Krainą zeszłorocznych choinek.
W małym miasteczku, tuż przed świętami zostaje otwarty sklepik noszący nazwę taką jak tytuł książki. Prowadzi go emerytowany...
2020-12
Jeśli szukacie niebanalnej książki o tematyce świątecznej, a raczej właściwie jedynie o nią zahaczającej to zdecydowanie polecam "Zapomnianą piosenkę" Agata Bizuk.
To książka splatająca ze sobą losy dwóch mężczyzn: wkraczającego w dorosły świat Dominika i starszego pana Ksawerego. Każdy z nich przeszedł wiele, doznał bólu, samotności. W trudnych chwilach mają jednak siebie.
To książka, którą czyta się jednym tchem, chce poznać losy bohaterów, zarówno te z wydarzeń aktualnych jak i przytaczanych retrospekcji.
Dobrze, że świta nie grają tu pierwszych skrzypiec, a opowieść nie jest do bólu cukierkowa. Przez to jest bardziej realna, chociaż wkrada się też pewna naiwność, jak to w powieściach świątecznych bywa.
Jeśli szukacie niebanalnej książki o tematyce świątecznej, a raczej właściwie jedynie o nią zahaczającej to zdecydowanie polecam "Zapomnianą piosenkę" Agata Bizuk.
To książka splatająca ze sobą losy dwóch mężczyzn: wkraczającego w dorosły świat Dominika i starszego pana Ksawerego. Każdy z nich przeszedł wiele, doznał bólu, samotności. W trudnych chwilach mają jednak...
2020-12
Sherlock Holmes to znany niemal wszystkim detektyw, człowiek, którego imię uosabia spryt i inteligencję. Próżno szukać osoby, która go nie zna, tym bardziej, że na podstawie powieści, w których występuje powstało wiele ekranizacji. Okazuje się jednak, że Sherlock miał młodszą siostrę o imieniu Enola, równie sprytną i inteligentną jak on.
Enolę poznajemy w bardzo ważkim dla niej momencie: kiedy znika jej mama. Dziewczynce ciężko się pogodzić z stratą, żywi nadzieję, że ta wróci. Kiedy jednak mijają kolejne dni od zniknięcia w domu Enoli pojawiają się jej bracia Sherlock i Microft. O ile Sherlock skupia się na rozwiązaniu zagadki zniknięcia i mamy, o tyle Microft chce zrobić z Enoli porządną, w jego mniemaniu, pannę. Zamawia dla niej specjalne sztywne ubrania, każe jej nosić gorsety, a ostatecznie posuwa się nawet do zapewnienia dla niej miejsca w szkole z internatem. Dziewczyna jest załamana i wie, że musi sobie radzić sama. Ucieka więc z domu wraz ze znalezionymi pieniędzmi. Po drodze napotyka na zagadkę, którą rozwiązać może jedynie wprawiony detektyw.
Powieść jest bardzo feministyczna w swoim wydźwięku. Enola i jej mama to dwie silne kobiety zupełnie nie przystające do czasów w jakich przyszło im żyć. Są mądre, uczą się radzić sobie same, bez pomocy i wsparcia mężczyzn. Bardziej niż uroda liczy się dla nich wiedza i inteligencja.
Nie bez powodu imię Enola czytane od tyłu oznacza słowo alone - samotna. Wielka zaletą dziewczyny jest jej spryt, mądrość i dedukcja. Enola szybko uczy się rozwiązywać zagadki i szyfry pozostawione jej przez matkę. Dzięki temu zdobywa dość pokaźna sumę, a nawet jest w stanie rozwiazywac skomplikowane zagadki detektywistyczne.
Co ciekawe, postacie Sherlocka i Mycrofta są w tej powieści antagonistami. Enola nie przepada za braćmi, nie ma się co dziwić, bowiem ci traktują ją bardzo przedmiotowo, trochę jakby była gorszego sortu, tylko i wyłącznie z racji płci. Równie niepochlebnie wyrażają się o jej matce. Nic dziwnego, że Enola postanawia uciec przed nimi gdzie pieprz rośnie.
Książka jest pełna zwrotów akcji. Mnóstwo w niej treści, która przyprawia o zawrót głowy, co chwilę coś się dzieje. Dodatkowym smaczkiem są szyfry i zagadki, które bardzo intrygują, a autorka umozliwia czytelnikowi rozwiązywanie zagadek z główna bohaterką. Według mnie stanowiło to najciekawszą część powieści.
Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza zyskała ostatnio spory rozgłos dzięki filmowi z Millie Bobby Brown w roli głównej. Cieszy mnie, że ekranizuje się powieści propagujące siłę i spryt młodych kobiet. Warto poznać świat Enoli i razem z nią rozwiązywać kolejne zagadki.
Sherlock Holmes to znany niemal wszystkim detektyw, człowiek, którego imię uosabia spryt i inteligencję. Próżno szukać osoby, która go nie zna, tym bardziej, że na podstawie powieści, w których występuje powstało wiele ekranizacji. Okazuje się jednak, że Sherlock miał młodszą siostrę o imieniu Enola, równie sprytną i inteligentną jak on.
Enolę poznajemy w bardzo ważkim dla...
2020-12
Powieść Daphne du Maurier inspiruje od lat, bowiem już w 1940 roku stanowiła natchnienie dla samego mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka. Ostatnio po raz kolejny zrobiło się o niej głośno za sprawą Netflixowej ekranizacji z Lily James i Armiem Hammerem w rolach głównych.
Historia opowiedziana jest z punktu widzenia nowej pani de Winter. Dziewczyna poznaje Maxima de Winter w Monte Carlo, gdzie przebywa ze swoją pracodawczynią, jest dla niej kimś w rodzaju dziewczyny do towarzystwa. Daje się oczarować przystojnemu mężczyźnie i razem z nim, już jako żona powraca do rezydencji. Manderley okazuje się gmachem, w którym nasza bohaterka czuje się zagubiona. Co więcej, skromnie żyjąca do tej pory dziewczyna czuje się przytłoczona nie tylko wielkością posiadłości, ale i rozmachem z jakim w niej się żyje. Przeraża ja służba, bogactwo, wielkie ogrody. Nic nie jest takim, jakie sobie wyobrażała. Jej mąż zamyka się na całe dnie w swoim gabinecie i wydaje się nieobecny duchem. Główna służąca pani Danvers wprawia ją w zakłopotanie, na plaży czai się niezrównoważony umysłowo mężczyzna, a część rezydencji, w której mieszkali niegdyś państwo de Winter pozostaje zamknięta.
Nic więc dziwnego, że pani de Winter nieustannie porównuje się z Rebeką. Czuje się jak jej uboga krewna, dziewczynka nie mogąca w żaden sposób zastąpić tak wybitnej osibositości. Właśnie nad tym w głównej mierze nasza bohaterka dywaguje. Jest nieśmiała, zahukana i trudno jej pojąć czemu Maxim wziął ją za żonę. Swoje trzy grosze dorzuca pani Danvers, lojalna opiekunka Rebeki, nawet po jej śmierci.
Czytając Rebekę miałam wrażenie, że czytam współczesną wersję Jane Eyre. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu zbudowania fabuły na podobnym schemacie. I tutaj i tam mamy do czynienia z duchem poprzedniej właścicielki domu, pozostającym niemym, a jednak znacząco odciskającym swoje piętno na mieszkańcach. Rebeka przede wszystkim ujmuje swoim mrocznym klimatem. Pozornie nie ma tu wiele akcji, ot w głównej mierze składa się ta powieść na dywagacje głównej bohaterki nad swoim losem i jej przemyśleń, porównywania z byłą żoną swojego męża. Nowa pani de Winter czuje się gorsza, słabsza, wręcz niegodna życia, jakie stało się jej udziałem. Dopiero póżniej zaczyna wierzyć w siebie i łączące ją z Maximem uczucie. Nabiera pewności siebie.
Smaczku całej historii dodaje mroczność i wątek kryminalny. W rezydencji kręcą się podejrzane osoby, a nawet służbę można posądzać o nieczyste zamiary. Maxim zamyka się w swoim gabinecie i właściwie odcina się od bieżących wydarzeń. Choć po śmierci poprzedniej pani de Winter żyje się dalej, ma się jednak wrażenie, że czas się zatrzymał.
Rebeka to wciągająca powieść, mroczna i tajemnicza. W dużej mierze jednak mocno przegadana. Przyznam, że oczekiwałam po tej książce wiele i nieco się rozczarowałam. Miałam nadzieję na przełomowa historię, a w rzeczywistości przeczytałam romans z wątkiem kryminalnym. Napisany przepięknym, zachwycającym wręcz językiem, który pozwala się nim zachwycać, ale nie dość zaskakujący, bym mogła nazwać te powieść dla mnie przełomową.
Powieść Daphne du Maurier inspiruje od lat, bowiem już w 1940 roku stanowiła natchnienie dla samego mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka. Ostatnio po raz kolejny zrobiło się o niej głośno za sprawą Netflixowej ekranizacji z Lily James i Armiem Hammerem w rolach głównych.
Historia opowiedziana jest z punktu widzenia nowej pani de Winter. Dziewczyna poznaje Maxima de Winter...
2020-12
W okresie adwentowym bardzo lubię sięgać po powieści świąteczne. Mimo że są one często dość naiwne , przejaskrawione to jednak dają nadzieję i w jakiś sposób rozgrzewają duszę. W tym właśnie czasie wybaczam książkom ich przewidywalność i oderwanie od rzeczywistości. Pierwszą taką lekturą po jaką sięgnęłam w tym roku był zbiór opowiadań Opowieści wigilijne.
Książka ta jest antologią dwunastu opowiadań znanych i poczytnych polskich autorów. Dwanaście opowiadań niczym dwanaście wigilijnych potraw, a w każdym z nich nawiązanie do jedzenia szykowanego na wigilijny stół i przepis.
Jak to ze zbiorami opowiadań bywa - jedne podobały mi się bardziej, inne mniej. Jedne zaskakiwały niecodziennym podejściem do tematu, inne natomiast okazały się bardzo sztampowe. Dane mi było poznać pióro autorów jakich do tej pory nie znałam, a także spotkać się ze znajomymi bohaterami. Niemałą gratką było dla mnie opowiadania Katarzyny Bereniki Miszczuk opowiadające o Azazelu podszywającym się pod Świętego Mikołaja. W opowieściach pojawia się także niesforna pani Zofia znana już z cyklu Jacka Galińskiego czy lubiana przez wielu Szamanka od umarlaków.
Książka jest niczym menu, nawet spis treści odbiega od schematu i mianowany został menu świątecznym i stanowi misz masz gatunkowy. Opowiadania melancholijne przeplatane są humorystycznymi, fantastycznymi, a nawet kryminalnymi. Same przepisy również czasami podane są z przymrużeniem oka, jak chociażby ten na karpia według Zofii Wilkońskiej.
Mimo wielkiej sympatii do niektórych bohaterów, na mnie największe wrażenie wywarło opowiadanie Karoliny Głogowskiej, bardzo realne, pokazujące rodzinę z problemami, nie potrafiącą zapomnieć przeszłości i wyzbyć się nałogów.
Wigilijne opowieści to zbiór opowiadań, który będzie stanowił gratkę dla miłośników znanych już powieści, a także dla tych, którzy pióro niektórych autorów dopiero pragną poznać. Opowiadania są niesamowicie różnorodne, nie tylko gatunkowo, ale również tematycznie. Każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie.
W okresie adwentowym bardzo lubię sięgać po powieści świąteczne. Mimo że są one często dość naiwne , przejaskrawione to jednak dają nadzieję i w jakiś sposób rozgrzewają duszę. W tym właśnie czasie wybaczam książkom ich przewidywalność i oderwanie od rzeczywistości. Pierwszą taką lekturą po jaką sięgnęłam w tym roku był zbiór opowiadań Opowieści wigilijne.
Książka ta jest...
2021-02-01
Chociaż Ja, potępiona miała otwarte otwarte zakończenie to autorka długo kazała czekać na kolejny tom. Może dlatego, że perypetie miłosne głównej bohaterki znalazły szczęśliwy finał, a Wiktoria nawywijała tyle, że ciężko byłoby wymyślić dla niej kolejne kłopoty. Jednak okazuje się, że Biankowska ma talent do pakowania się w kłopoty, a miejsce w jakim przebywa i jej towarzysze zupełnie tego nie ułatwiają.
Dziesięć lat po wydarzeniach z poprzedniej części Wiktoria i Beleth nie są już parą. Dziewczyna w głównej mierze przebywa w Edenii, gdzie coraz częściej mówi się o końcu świata. Azazel po długim pobycie opuszcza więzienie, a w piekle pojawia się Lilith. Wszyscy wieszczą koniec świata, a są nim przerażeni zarówno zwykli śmiertelnicy, jak również istoty żyjące w zaświatach. Wiktoria po raz kolejny daje się wciągnąć w kabałę i zostaje obdzielona nietuzinkową rolą.
Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie nawiązania do współczesnej sytuacji. W książce też panuje pandemia, a ludzie myślą, że koniec świata rychło nadchodzi. Jednak w fikcji literackiej ten koniec rzeczywiście nadchodzi, a Wiktoria z przyjaciółmi stara się mu zapobiec.
Do grona głównych bohaterów dołączają też inni: anioły, cheruby i diabły. Opowieść dalej jest niezwykle zabawna, Wiktoria stała się swego rodzaju celebrytką zaświatów, co chwilą pisują o niej niebiańskie szmatławce licząc na każde jej potknięcie. Co więcej, ona często z premedytacją się im podkłada. Do grona adoratorów byłej diablicy trafia również niezwykle przystojny anioł i pojawia się obecny w poprzednich częściach motyw trójkąta miłosnego.
Naszych bohaterów czeka niezwykle emocjonująca przygoda, którą czyta się z wypiekami na twarzy. Całość uzupełniana jest o informacje zawarte w biblijnym opisie apokalipsy według świętego Jana. Tak jak sama autorka potwierdziła, powieść nie jest odgrzewanym kotletem, a ona w dużej mierze skupiła się na opisie losów diabłów.
Ja, ocalona to powieść, która nie tylko mnie nie zawiodła, ale sprawiła, że dłużej mogłam cieszyć się znajomością losu Wiktorii Biankowskiej. Chętnie spotkałabym się z tą bohaterką w kolejnych tomach.
Chociaż Ja, potępiona miała otwarte otwarte zakończenie to autorka długo kazała czekać na kolejny tom. Może dlatego, że perypetie miłosne głównej bohaterki znalazły szczęśliwy finał, a Wiktoria nawywijała tyle, że ciężko byłoby wymyślić dla niej kolejne kłopoty. Jednak okazuje się, że Biankowska ma talent do pakowania się w kłopoty, a miejsce w jakim przebywa i jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Duża część tego tomu przygód Anne Shirley stanowi powieść epistolarną, bowiem główna bohaterka ma do wyrażenia wiele swoich wątpliwości, opowiada o tym, co spotyka ja na co dzień w listach do swojego narzeczonego Gilberta Blythe'a. Książki L.M. Montgomery to powieści ciepłe, ale nie pozbawione realizmu. To historia o kobiecie silnej, której nie szczędził los, a która dzięki i wsparciu najbliższych i swojemu uporowi osiągnęła niezwykle wiele jak na czasy w jakich przyszło jej żyć.
Czy nowe tłumaczenie zmieniło coś w moim odbiorze tej pozycji? Zupełnie nie. Przygody Anne są dalej opowieścią niezwykle drogą memu sercu, mam do nich wielki sentyment. Zaczytywałam się tymi książkami jako nastolatka, zaczytuje się nimi nadal. Spotkałam się gdzieś z określeniem powieści kocyka, tym właśnie jest książka o Ani. Ona wręcz otyła, przenosi w świat przygód rudowłosej kobiety, która stawia pierwsze kroki na rynku pracy po studiach. Z największą przyjemnością po raz kolejny poznawałam jej losy, zanurzałam w wyznaniach w listach do Gilberta.
Nowe wydanie, w twardej oprawie jest niezwykle urokliwe, pięknie prezentuje się na półce, a moje serce zdobyła delikatna okładkowa grafika i różową wyklejką z mapą Summerside.
W mojej opinii książki nie trzeba polecać, bowiem sama się broni i zdobywa serce mnóstwa czytelników. To powieść, która się nie starzeje, nawet mimo swego czasu akcji, niezależnie od tego czy główna bohaterka pozostanie w umysłach czytelników Anią czy Anne.
Całość opinii na blogu: https://atociwynalazek.blogspot.com
Duża część tego tomu przygód Anne Shirley stanowi powieść epistolarną, bowiem główna bohaterka ma do wyrażenia wiele swoich wątpliwości, opowiada o tym, co spotyka ja na co dzień w listach do swojego narzeczonego Gilberta Blythe'a. Książki L.M. Montgomery to powieści ciepłe, ale nie pozbawione realizmu. To historia o kobiecie silnej, której nie szczędził los, a która dzięki...
więcej Pokaż mimo to