-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-01-06
2017-03-16
2017-01-27
2017-01-20
2017-01-08
2016-10-30
2016-10-23
2016-10-07
2016-09-23
Gdybym przeczytała tę książkę za jednym zamachem mój umysł stałby się różowy a z uszu ulatniałyby się jednorożce. Czytałam stopniując sobie słodyczy i różowego puchu.
Dziwny temat z tą dziewczyną.
Bajka na ciężkich resorach?
Nie wiem, co o tym sądzić.
Mimo że temat dość poważny, to książka jakaś taka uboga i bez wyraźnej głębi.
Gdybym przeczytała tę książkę za jednym zamachem mój umysł stałby się różowy a z uszu ulatniałyby się jednorożce. Czytałam stopniując sobie słodyczy i różowego puchu.
Dziwny temat z tą dziewczyną.
Bajka na ciężkich resorach?
Nie wiem, co o tym sądzić.
Mimo że temat dość poważny, to książka jakaś taka uboga i bez wyraźnej głębi.
2016-09-21
2016-08-29
2016-08-18
Wszystko pięknie, ładnie i kwieciście, ale okładka mi się nie podoba. :(
I jeśli mam rozumieć, że to koniec tej znamienitej historii, to ja się buntuję.
Chciałabym się dowiedzieć co się stało z ich rodzeństwem i wiele innych spraw przydałoby się zgłębić. 300 stron to zdecydowanie za mało. Niedosyt to jedyne zjawisko, które pojawiło się obok zachwytów.
Wszystko pięknie, ładnie i kwieciście, ale okładka mi się nie podoba. :(
I jeśli mam rozumieć, że to koniec tej znamienitej historii, to ja się buntuję.
Chciałabym się dowiedzieć co się stało z ich rodzeństwem i wiele innych spraw przydałoby się zgłębić. 300 stron to zdecydowanie za mało. Niedosyt to jedyne zjawisko, które pojawiło się obok zachwytów.
2016-08-14
Genialna narracja, ponieważ czytałam aż do 4 rano.
Wstawki z książek o Simonie i Bazie wydawały mi się czasem nieadekwatne i urwane z choinki, która jest nieobecna. Fanfiki, które pisała główna bohaterka były porywające, ale czytałam je jak najszybciej, by przejść do głównej historii.
I rzecz, którą niestety przewidziałam już w 1/3 książki... Mianowicie zakończenie. Było ono pogwałceniem wszelkich ram związujących dotyczących zakończeń. Byłam potwornie zawiedziona.
I jeszcze kwestia matki... Rozumiem że można porzucać bohaterów, ale mam wrażenie że takich spraw się nie zostawia.
Główne postacie były świetnie wykreowane i płynęłam z nimi po akademikach z największą radością.
Ale te minimalne niedopracowania rzuciły mi się okrutnie w oczy. Boleję nad tym zawzięcie.
Genialna narracja, ponieważ czytałam aż do 4 rano.
Wstawki z książek o Simonie i Bazie wydawały mi się czasem nieadekwatne i urwane z choinki, która jest nieobecna. Fanfiki, które pisała główna bohaterka były porywające, ale czytałam je jak najszybciej, by przejść do głównej historii.
I rzecz, którą niestety przewidziałam już w 1/3 książki... Mianowicie zakończenie. Było...
2016-08-11
Zaczęłam czytać nie wiedząc o niej zupełnie nic. To chyba był najlepszy sposób, by przeczytać tę książkę. Na ślepo. Bez słów.
Widziałam okładkę i tytuł i później popukałam się w czółko za swą niedomyślność.
Pomysł uważam za genialny. Dzięki tej książce nauczyłam się alfabetu. :D
Od samego początku oczekiwałam, że coś mnie zaskoczy i tak skończyłam książkę nadal czekając. Przewidywalna i wydaje mi się być niedopracowana. Brakuje w niej dawki kwiecistego języka. Język jest prosty i bardzo możliwe, że trochę pokrzyżowania językowego by nie zaszkodziło.
Lekka.
Zaczęłam czytać nie wiedząc o niej zupełnie nic. To chyba był najlepszy sposób, by przeczytać tę książkę. Na ślepo. Bez słów.
Widziałam okładkę i tytuł i później popukałam się w czółko za swą niedomyślność.
Pomysł uważam za genialny. Dzięki tej książce nauczyłam się alfabetu. :D
Od samego początku oczekiwałam, że coś mnie zaskoczy i tak skończyłam książkę nadal czekając....
2016-07-31
Najbardziej zainteresował mnie Cole. Autorka do tej pory pokazała mało z jego życiorysu. Ogólny zarys postaci jest, ale wyraźnie czuć złożoność jego osobowości i chciałabym poznać podłoże jego zachowania i czynniki autodestrukcji. Druga ważna sprawa, która mnie zafrasowała to rodzice, którzy nie wiedzą co myśli ich dziecko, a co ważniejsze nie chcą nawet wysłuchać Grace.
Czytało się przyjemnie, aczkolwiek szału nie było.
Najbardziej zainteresował mnie Cole. Autorka do tej pory pokazała mało z jego życiorysu. Ogólny zarys postaci jest, ale wyraźnie czuć złożoność jego osobowości i chciałabym poznać podłoże jego zachowania i czynniki autodestrukcji. Druga ważna sprawa, która mnie zafrasowała to rodzice, którzy nie wiedzą co myśli ich dziecko, a co ważniejsze nie chcą nawet wysłuchać Grace....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-28
Po długim rozstaniu z serią byłam szczęśliwa czytając 3 część. Po tylu przejściach bohaterowie dopięli swego.:)
W szarej rzeczywistości nie ma czasu na przyjemne wspomnienia. Idąc ulicą, wpatrując się w chodnik myślimy o przeszłych wydarzeniach, które w większości były bolesne i pouczające. Jest to książka wspomnień, dzięki którym nastała teraźniejszość. Mimo że, powinniśmy żyć tu i teraz przeszłość prędzej czy później nas dogania. To my decydujemy jak ona na nas wpłynie. Bo jedno jest pewne: czy chcemy czy nie ona i tak przebija się do naszej świadomości i niekiedy decyduje za nas.
Miła i przyjemna, dająca nadzieję lektura na burzowe, letnie dni.
Po długim rozstaniu z serią byłam szczęśliwa czytając 3 część. Po tylu przejściach bohaterowie dopięli swego.:)
W szarej rzeczywistości nie ma czasu na przyjemne wspomnienia. Idąc ulicą, wpatrując się w chodnik myślimy o przeszłych wydarzeniach, które w większości były bolesne i pouczające. Jest to książka wspomnień, dzięki którym nastała teraźniejszość. Mimo że,...
Usłyszałam pogłoski. Były to ślepe strzały dające minimalne wgniecenia w pamięci. Tytuł „coś 22”, autor jakiś tam Józef. Jako prosty człowiek, szukający relaksu, wybieram zazwyczaj fantasy z dużą dawką ciętej riposty. Prosta fabuła, wybujane historyjki i sympatyczni bohaterowie. Odmóżdżyć można się na wiele sposobów. Trudniejsze jest znalezienie źródła inspiracji i mądrości życiowej. „Paragraf 22” Josepha Hellera w pierwszych rozdziałach mnie nudził przy standardowym czytaniu w fotelu. Wywnioskowałam po 2 rozdziałach w czasie 2 tygodni, że tak się nie da. Wzięłam niepozorną książeczkę z żółtymi kartkami i na swój sposób wulgarną okładką do autobusu. Godzina dwadzieścia to była odpowiednia dawka słów tego autora. W czasie jazdy na spokojnie analizowałam i składałam wątki, co jest konieczne przy takiej literaturze. „Klasyka jest klasyką nie bez powodu, więc skup się i zrozum.” - tak sobie mówiłam. Bardzo spokojnie i cierpliwie wtapiałam się w tło koszar. Pierwszy raz zainteresowałam się wojną. Nie lubię historii. Lubię wiedzę z niej wyciągniętą. Wniosek jeden: dobra książka, mimo nielubianej przeze mnie tematyki.
Yossarian jest wariatem, czy jednak nim nie jest? Milo to przedsiębiorca, czy sukinsyn, który się sprzedał? Dlaczego Orr opowiada Yossarianowi o jabłuszkach i kasztanach? Historie są ze sobą połączone. Nie sposób zrozumieć jednego bez przyswojenia poprzedniego. Żarty są dobitne. Absurdu końca nie widać. Tej książki nie da się opisać w standardowy sposób. Przedstawienie bohaterów byłoby zagwozdką, mimo że mamy ich wyraźnie nakreślonych przez autora. Akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej w większej mierze na Pianosie i wszędzie tam, gdzie bohaterowie latają samolotami i przedstawiają przeszłość. To odpowiedni moment, by zaznaczyć, że bohaterowie są członkami eskadry lotniczej odpowiedzialnej w większej mierze za bombardowania. Akcje, które wykonują piloci są niebezpieczne lub śmiertelne w skutkach. Yossarian boi się śmierci. Ten mężczyzna widzi wszędzie zagrożenie własnego życia lub zdrowia. Przy czym w czasie wojny utracone zdrowie oznacza zwolnienie ze służby. Nawet jeżeli jest tylko chwilowe ma dobry wpływ na naszego dzielnego wojaka. Zatem nic dziwnego, że poznajemy naszego strachliwego podobno szaleńca w szpitalu.
Można o nim długo opowiadać, jaki jest, co zrobił, o czym myślał, lecz najlepsze w tej książce jest właśnie poznawanie go. Zaznajamianie się z jego codziennością, jego ekscentrycznymi przyjaciółmi, jak i lekko „wstrząśniętymi, pomieszanymi” wrogami. Wkraczanie w jego świat jest ekscytujące i śmieszne i oczywiście absurdalne. Zbiór dziwnych zdarzeń, postrzelonych (w przenośni i w rzeczywistości) ludzi, ciekawych ideologii, nieszczęśliwych wypadków, ostrego humoru na tle niewyobrażalnego zniszczenia, jakim jest wojna. Wojna. Co ja wiem o wojnie? Z teorii? Czytałam i uczyłam się o niej z jednego działu na 40 stronach w podręczniku. Praktycznie? Nic. I niech tak pozostanie. Jeśli przyszłe pokolenia nie zaznają wojny to niech o niej przeczytają, wyciągną właściwe wnioski i pozostawią tam gdzie jej miejsce, czyli w przeszłości.
Należy zaznaczyć, że książka nie jest dla wszystkich. Ma swój własny charakter. Ma otoczkę, która nigdy nie zniknie. Może najwyżej zmienić kolor, gdy przeczytamy ją ponownie i dotrze do nas więcej niż za pierwszym razem. Tę książkę powinny czytać osoby, które wchodzą w dorosłe życie i mają świadomość, że nie zawsze jest łatwo. Uczy ona, że życie rzuca przeróżne karty, a czasem lubi sobie z nas najzwyczajniej zakpić. Można wyciągnąć wiele nauk i żartów do opowiadania przy piwie z kolegami. Można się przerazić, zapłakać, a później jeszcze szeroko uśmiechnąć. Paragraf 22 działa na człowieka pobudzająco. Zaczynamy myśleć o tym jak było, a co gorsza o tym jak może być, gdy nic nie zmienimy.
Książkę polecam i zachęcam do spokojnej kontemplacji nad jej treścią. Nie jest ona na jeden wieczór, lecz zasługuje ona na uwagę i przemyślenie wątków dotyczących przeszłości jak i teraźniejszości. Niektóre żarty nigdy się nie przeterminują, podkreślone w dziele Josepha Hellera wartości liczą się teraz i będą ważne po śmierci mojego pokolenia. Uniwersalna i ponadczasowa oraz wymagająca czasu. Lektura budząca nasze przekonania. Przesłań może być wiele, ale mimo wszelkich katastrof daje nadzieję. Na tym właśnie powinny się opierać książki i autor wyraźnie na sam koniec sygnalizuje, że nie napisał książki tylko po to, byśmy mieli lepszy humor. Myślę że, chciał nam - Czytelnikom coś przekazać. Swoje wnioski już mam w głowie. Teraz kolej na Ciebie.
Usłyszałam pogłoski. Były to ślepe strzały dające minimalne wgniecenia w pamięci. Tytuł „coś 22”, autor jakiś tam Józef. Jako prosty człowiek, szukający relaksu, wybieram zazwyczaj fantasy z dużą dawką ciętej riposty. Prosta fabuła, wybujane historyjki i sympatyczni bohaterowie. Odmóżdżyć można się na wiele sposobów. Trudniejsze jest znalezienie źródła inspiracji i mądrości...
więcej Pokaż mimo to