-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać411
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-19
2024-05-21
2024-05-09
2024-05-07
2024-05-04
2024-04-29
2024-04-06
2024-03-23
2024-03-27
2024-03-17
Niesamowite jest to, jak idealnie trafiają do mnie szalone pomysły Daniela Warrena Johnsona. Pierwsza była Wonder Woman osadzonej w post apokaliptycznym świecie. Następnie przeczytałem „ Z całej pety”, czyli połączenie wrestlingu, fantasy i dramatu rodzinnego. Aktualnie jestem po lekturze „Murder Falcon”. Opowieści o tym jak każdy z nas czasem przechodzi ciężkie chwile w życiu. Spotyka nas to z różnych powodów i raczej nie mamy na to wpływu. Jednak zawsze musimy sobie z nimi poradzić. Każdy z nas robi to na swój sposób i głównie o tym jest ta historia. Całość natomiast została osadzona w świecie, w którym nasze koszmary i lęki zmaterializowały się i atakują nas w formie potworów. Natomiast jedyne co może je pokonać to muzyka metalowa.
Mógłbym się trochę przyczepić do fabuły, która została skonstruowana na zasadzie sztampowej sesji rpg. Gdzie świeżo co zebrana drużyna po przejściach musi odnaleźć magiczne artefakty i pokonać ostatniego bossa. Całość momentami wygląda jakby autor odhaczał po kolei checkpointy. Tylko po co skoro podczas całej lektury miałem wielki uśmiech na twarzy. Naprawdę polubiłem głównych bohaterów i dopingowałem ich poczynaniom. Przy okazji wzruszyłem się trzy razy. Cała ta historia jest zbieżna z moim życiem w kilku miejscach i pewnie dlatego bardziej do mnie dotarła. Mało tego, jedną stronę muszę pokazać mojemu przyjacielowi. Idealnie wyraża to co jest między nami.
Warto zwrócić również uwagę na rysunki, chociaż w tym przypadku nie jestem obiektywny. W końcu prace @danielwarrenart lubię od dawna. Zawsze jednak jestem pod wrażeniem jak wiele jest w nich ruchu i świetnych kolorów. Wielkie brawa dla @spicercolor za idealny dobór barw. Czuję tutaj klimat wyrwanej kartki ze szkicownika i odrobiny punkwoskiej zadziorności. Dla mnie coś wspaniałego. Sam komiks jest również głęboko zanurzony w popkulturze, a ich odnajdywanie to sama przyjemność. Jak chociażby skrzydła głównego bohatera w stylu Gundam lub warianty okładek nawiązujące do znanych płyt heavy metalu.
Oczywiście można się tutaj przyczepić do kliku rzeczy, ale szczerze nie wiem po co. Komiks ten to świetna, nie głupia rozrywka, która momentami daje też do myślenia. Z fantastycznym światem opartym na genialnym pomyśle, aby połączyć metal i radzenie sobie z problemami. Świetnie działa bo metal to wspaniała muzyka na całe życie. Z czystym serduchem polecam.
Niesamowite jest to, jak idealnie trafiają do mnie szalone pomysły Daniela Warrena Johnsona. Pierwsza była Wonder Woman osadzonej w post apokaliptycznym świecie. Następnie przeczytałem „ Z całej pety”, czyli połączenie wrestlingu, fantasy i dramatu rodzinnego. Aktualnie jestem po lekturze „Murder Falcon”. Opowieści o tym jak każdy z nas czasem przechodzi ciężkie chwile w...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-06
2024-02-24
2024-02-22
2024-02-06
2024-02-02
2024-01-16
2024-01-14
2024-01-11
2024-01-08
Sama koncepcja tego komiksu jest naprawdę świetna i w gatunku sf nie raz już poruszana. Otóż w stronę Ziemi leci wielka asteroida, która zrobi z ludzkością to samo, co podobny kamyk kiedyś dinozaurom. W takich oto okolicznościach poznajemy głównego bohatera całej opowieści. Wziętego architekta, który ma stworzyć na Księżycu kolonię dla garstki najbogatszych. Następnie na skutek kilku wydarzeń śledzimy jego upadek na samo dno.
Nie ukrywam kilka pomysłów jest tutaj dobrych. Chociażby to, że ocaleni zostaną tylko Ci najbogatsi, a nie grupa dobrana na zasadzie najbardziej przydatnych profesji w celu przedłużenia i odnowy ludzkości. Pięknie jest również przedstawiony koniec świata. Totalny dla każdego i nie pozostawiający nikomu żadnej nadziei na przetrwanie. Znajdzie się również tutaj kilka celnych komentarzy naszych czasów. Jednak wszystko co dobre w tym komiksie psuje główny bohater. Człowiek, z którym trudno sympatyzować. Pracoholik i karierowicz, który dla tej drugiej poświęcił absolutnie wszystko. Łącznie z najbliższymi. Przez co tym bardziej trudno mi współczuć mu podczas jego przemiany.
Liczyłem również na umiejętne wykorzystanie możliwości jakie daje sam gatunek sf, aby pod płaszczykiem końca świata skomentować kondycję naszego. Niestety zamiast tego otrzymałem historię człowieka odwiedzającego swoich dawnych współpracowników lub kochanki, gdzie każda z tych osób w większości krzyczy i wylewa żale na naszego bohatera. Niestety za wiele nie wnosi to do fabuły. No może poza znużeniem po pierwszych dwóch razach.
Dla mnie „Ogień” ma jedną sporą zaletę i jest to momentami jego strona wizualna. Chociażby naprzemienne kadry ukazujące raz powstawanie człowieka, a innym razem kosmosu. Jest w tym niezaprzeczalnie piękno, podobieństwo i bardzo podoba mi się myśl, jakbyśmy mieli mieć cząstkę kosmosu w sobie. Oczywiście sceny końca są również fantastyczne. Takie fatalistyczne, nieodwracalne jednak rysunki i to czasami nie są dla mnie wystarczającym powodem, aby uznać ten komiks za dobry. Dla mnie to po prostu zmarnowany potencjał i trochę taki komiks o niczym. Niestety w żaden sposób mnie nie wzbogacił.
Sama koncepcja tego komiksu jest naprawdę świetna i w gatunku sf nie raz już poruszana. Otóż w stronę Ziemi leci wielka asteroida, która zrobi z ludzkością to samo, co podobny kamyk kiedyś dinozaurom. W takich oto okolicznościach poznajemy głównego bohatera całej opowieści. Wziętego architekta, który ma stworzyć na Księżycu kolonię dla garstki najbogatszych. Następnie na...
więcej Pokaż mimo to