rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jeśli książka liczy 1000 stron, powinna być warta ich przeczytania. W tym przypadku tak nie jest. Zdarzają się dobre momenty, trafne spostrzeżenia i ciekawe dialogi, ale wszystko to zdecydowanie zbyt rozwleczone.

Jeśli książka liczy 1000 stron, powinna być warta ich przeczytania. W tym przypadku tak nie jest. Zdarzają się dobre momenty, trafne spostrzeżenia i ciekawe dialogi, ale wszystko to zdecydowanie zbyt rozwleczone.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie rozumiem ani tych, którzy nie mogą przebrnąć przez książkę, bo jest zbyt "wulgarna", ani tych, dla których ta wulgarność i brutalność sprawia, że książka to sztos. Dla mnie to wygląda, jakby autor za cel postawił sobie skupienie się właśnie na tej wulgarności i brutalności, zamiast na fabule. Książka mnie wynudziła i wymęczyła. Nic ciekawego.

Nie rozumiem ani tych, którzy nie mogą przebrnąć przez książkę, bo jest zbyt "wulgarna", ani tych, dla których ta wulgarność i brutalność sprawia, że książka to sztos. Dla mnie to wygląda, jakby autor za cel postawił sobie skupienie się właśnie na tej wulgarności i brutalności, zamiast na fabule. Książka mnie wynudziła i wymęczyła. Nic ciekawego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedynym dobrym fragmentem było zakończenie. Wszystko co wcześniej - strasznie średnie. Poziom znacznie spadł jeśliby brać pod uwagę pierwsze trzy części. Wszystko takie jakieś naiwne i banalne.

Jedynym dobrym fragmentem było zakończenie. Wszystko co wcześniej - strasznie średnie. Poziom znacznie spadł jeśliby brać pod uwagę pierwsze trzy części. Wszystko takie jakieś naiwne i banalne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść zaczyna się ciekawie i fajnie, a stan ten trwa aż do chwili, gdy Mack spotyka Boga w postaci Trójcy - wtedy można odczuć, że poziom i napięcie lekko opada. Ogólnie autor ma u mnie plus za sam pomysł na fabułę - nigdy nie czytałem czegoś w tym stylu czy czegoś, co byłoby do tego nawet zbliżone. to samo mogę powiedzieć o przedstawionej tutaj Trójcy Świętej - bardzo mi się to spodobało; takie niestereotypowe, oryginalne, nowe. Dobrze wiedzieć, że Bóg lubi funk.
Aczkolwiek, jak już wspomniałem, od spotkania z Ojcem zaczyna się robić nieco banalnie. Rozmowy Maca z nim, z Jezusem i z Duchem Świętym, są właśnie trochę banalne, trochę takie zbyt rozwlekłe, zbyt ludzkie. Że aż wydaje się, że to poglądy autora. Można powiedzieć, że to przerost formy nad treścią. No i kolejna ważniejsza sprawa - przemiana wewnętrzna głównego bohatera, która trwa zdecydowanie zbyt szybko. Zaledwie w kilkadziesiąt stron zmienia się, jeśli nie o 180 stopni, to na pewno o znaczną ich ilość. Mija jego smutek, on sam wybacza mordercy Missy po kilku tylko sekundach nalegania ze strony Taty - zbyt lekko to potraktowano według mnie. Mack był człowiekiem, a ludzie, cóż, dość często potrzebują więcej czasu by wybaczyć mniej bolesne rzeczy niż morderstwo córki. Stwierdzam więc, że książka jest ok, że warto przeczytać, ale że jest również nieco naiwna i nieco "na wyrost". Bóg z wami.

Powieść zaczyna się ciekawie i fajnie, a stan ten trwa aż do chwili, gdy Mack spotyka Boga w postaci Trójcy - wtedy można odczuć, że poziom i napięcie lekko opada. Ogólnie autor ma u mnie plus za sam pomysł na fabułę - nigdy nie czytałem czegoś w tym stylu czy czegoś, co byłoby do tego nawet zbliżone. to samo mogę powiedzieć o przedstawionej tutaj Trójcy Świętej - bardzo mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz czytałem 'Romea i Julię" w gimnazjum, jako obowiązkową lekturę. Wtedy dałem jej 3/10 i uznałem za jeden z gniotów, których rozpowszechniać się nie powinno. Hehe.
Dziś jednak przeczytałem ów dramat raz jeszcze i spodobał mi się cholernie. Nie sądzę, żebym był dojrzalszy, mądrzejszy, inteligentniejszy czy inny "-szy", niż kiedyś, ale dziś Romeo i Julia mnie zachwycili. Przyznaję też, po przeczytaniu również innych dzieł autora, że Shakespeare rzeczywiście jest mistrzem słowa. Propsy, ziomeczku.

ps. tak naprawdę, sądzę.

Pierwszy raz czytałem 'Romea i Julię" w gimnazjum, jako obowiązkową lekturę. Wtedy dałem jej 3/10 i uznałem za jeden z gniotów, których rozpowszechniać się nie powinno. Hehe.
Dziś jednak przeczytałem ów dramat raz jeszcze i spodobał mi się cholernie. Nie sądzę, żebym był dojrzalszy, mądrzejszy, inteligentniejszy czy inny "-szy", niż kiedyś, ale dziś Romeo i Julia mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę poleciła mi znajoma, mówiąc, że jest to powieść genialna i wzruszająca. Dodała nawet "Tylko się nie popłacz!".
Spodziewałem się więc czegoś naprawdę dobrego i naprawdę wzruszającego. Nie oczekiwałem oczywiście, że powieść doprowadzi mnie do łez czy żalu z powodu choroby bohaterki, jednakże byłem gotowy na jakiś impuls, na jakiegoś kopa, na coś, co sprawiłoby, że na chwilę przeniosę się w ten wyimaginowany świat Sparksa i powiem sam do siebie "kurde no, piękne".
Cóż, coś takiego nie miało miejsca i muszę niestety przyznać, że jestem troszkę rozczarowany.
Jednakże, książka z całą pewnością zasługuje na miano "dobrej" i w sumie to warto ją przeczytać. Dlatego, mimo wszystko, polecam innym tą powieść. Nie jako coś obowiązującego ani ważnego, ale jako coś lekkiego i przyjemnego, do poczytania w jakiś chłodny, samotny dzień.

Książkę poleciła mi znajoma, mówiąc, że jest to powieść genialna i wzruszająca. Dodała nawet "Tylko się nie popłacz!".
Spodziewałem się więc czegoś naprawdę dobrego i naprawdę wzruszającego. Nie oczekiwałem oczywiście, że powieść doprowadzi mnie do łez czy żalu z powodu choroby bohaterki, jednakże byłem gotowy na jakiś impuls, na jakiegoś kopa, na coś, co sprawiłoby, że na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Delikatnienie", "Kochanie", "Marnowanie", "Źlenie" - najlepsze wiersze z tego tomiku. Trochę słabsze, ale także warto przeczytania:
"Baczność", "Nicowanie", "Usuwanie".
Inne... Cóż, specjalnie mnie nie zachwyciły. Aczkolwiek, szczerze mówiąc - kompletnie nie znam się na poezji.
Tak czy siak, jak dla mnie, Świetlicki jest mistrzem.

"Delikatnienie", "Kochanie", "Marnowanie", "Źlenie" - najlepsze wiersze z tego tomiku. Trochę słabsze, ale także warto przeczytania:
"Baczność", "Nicowanie", "Usuwanie".
Inne... Cóż, specjalnie mnie nie zachwyciły. Aczkolwiek, szczerze mówiąc - kompletnie nie znam się na poezji.
Tak czy siak, jak dla mnie, Świetlicki jest mistrzem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówiąc zupełnie szczerze, jestem niesamowicie pozytywnie zdziwiony.
Przeczytawszy wcześniej dwie książki Kinga - "Cmętarz zwieżąt" i "Łowca Snów", sceptycznie podchodziłem do opinii innych, twierdzących, że King to "mistrz horrorów" itp. Książki były w mojej ocenie średnie, specjalnie mnie nie zachwyciły. Jednak, jak się okazało, dwie książki to za mało, by ocenić tego autora.
O "Christine" usłyszałem od kumpla. Mówił, że fajne, że warto przeczytać, że poleca. Gdy spytałem o fabułę, o wątek główny o to co się tam dzieję i gdy usłyszałem odpowiedzieć, parsknąłem lekkim śmiechem. Byłem przekonany, że książka ta nie będzie dobra, a wręcz przeciwnie - myślałem, że będzie denna.
Po przeczytaniu "Christine" jestem pod sporym wrażeniem, a moja sympatia do Kinga znacznie wzrosła i sam przyznaję, że ten horror warto przeczytać.
Książka wspaniała, akcja szybka, dialogi porządne, klimat... Genialny.
"Christine" zdecydowanie polecam, bo cholernia dobra, a już niedługo zabieram się za kolejne dzieła Kinga.
Miłego czytania, "zasrańcy"!

Mówiąc zupełnie szczerze, jestem niesamowicie pozytywnie zdziwiony.
Przeczytawszy wcześniej dwie książki Kinga - "Cmętarz zwieżąt" i "Łowca Snów", sceptycznie podchodziłem do opinii innych, twierdzących, że King to "mistrz horrorów" itp. Książki były w mojej ocenie średnie, specjalnie mnie nie zachwyciły. Jednak, jak się okazało, dwie książki to za mało, by ocenić tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest nudna i powtarzalna. A nawet bardzo nudna i powtarzalna. Ciągle sex, nowe dupcie i czasem kłótnie z nimi, morze alkoholu i wyścigi konne. Może bohater książki prowadzi ciekawe życie, ale opisywanie tego życia ciekawe nie jest.
Powieść doczytałem do końca, chcąc poznać zakończenie, które też okazało się niespecjalnie dobre. Po prostu nuda. Nie rozumiem, jak kogoś może ta książka zainteresować, zaciekawić. Nie wiem, jak może się komuś spodobać. Jest przecież denna.

Książka jest nudna i powtarzalna. A nawet bardzo nudna i powtarzalna. Ciągle sex, nowe dupcie i czasem kłótnie z nimi, morze alkoholu i wyścigi konne. Może bohater książki prowadzi ciekawe życie, ale opisywanie tego życia ciekawe nie jest.
Powieść doczytałem do końca, chcąc poznać zakończenie, które też okazało się niespecjalnie dobre. Po prostu nuda. Nie rozumiem, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka dobra, nawet bardzo dobra. Kawał porządnej roboty, po którego przeczytaniu, podobnie jak w przypadku "Trainspotting", pozostał pewien niedosyt. Tak jakby chciało się krzyczeć: "Jeszcze, jeszcze, jeszcze. Dajcie mi kolejną część, chcę znów usłyszeć Chorego, Marka, Diane, Begbiega, nowo poznaną Nikki, a nawet Spuda. Chcę znów poczytać o żulach, bójkach, popijawach, dragach, kurwach, sexie i aferach. Chcę znów odwiedzić Leith"
Wszystko rewelacyjne. Zmiany jakie zaszły w bohaterach, oszustwa i kłamstwa Simona, powtórzony wyczyn Rentona, zachowanie Franco (które zresztą znamy z "Trainspotting").
Po prostu bosko. Kolejna książka Welsha przechodzi do moich ulubionych.
Polecam jak najbardziej, warto przeczytać.

Książka dobra, nawet bardzo dobra. Kawał porządnej roboty, po którego przeczytaniu, podobnie jak w przypadku "Trainspotting", pozostał pewien niedosyt. Tak jakby chciało się krzyczeć: "Jeszcze, jeszcze, jeszcze. Dajcie mi kolejną część, chcę znów usłyszeć Chorego, Marka, Diane, Begbiega, nowo poznaną Nikki, a nawet Spuda. Chcę znów poczytać o żulach, bójkach, popijawach,...

więcej Pokaż mimo to