Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Czasy, które nadejdą" to zbiór opowiadań autorstwa Andrzeja Pilipiuka, który zainteresuje fanów jego twórczości, jednakże nie wzbudzi zachwytu na miarę poprzednich dzieł.

Pilipiuk, jak zawsze, kreśli barwne historie, które poruszają wyobraźnię czytelnika, jednakże brak im tego czegoś, co sprawia, że zapadają w pamięć na dłużej. Niektóre motywy, według mnie, są nieco zbyt często używane przez Pilipiuka, przez co wątki sa bardzo podobne do innych jego opowiadań, jak na przykład wykorzystanie Czerwona Kapturka, choć akurat "Klementynka" w tym zbiorze była jednym z lepszych tekstów. Autor również nieco nadużywa swoich przemyśleń światopoglądowych, zwłaszcza w ostatnim opowiadaniu co może nieco męczyć czytelnika, ciagle zmuszonego do czytania jak to kiedyś było lepiej, a teraz źle i będzie jeszcze gorzej. Do tego w niektórych opowiadaniach brakuje puenty, fajnie byłoby poznać dalsze losy, nawet w jednym akapicie i ten zarzut również odnosi się do tekstu "Czasy, które nadejdą", czyli ostatniego opowiadania, gdzie nie ma rozwiązania fabuły i nie wiemy w sumie po co to wszystko było.

Pomimo tych mankamentów, książka ma swoje momenty i z pewnością dostarczy kilku godzin dobrej rozrywki.

"Czasy, które nadejdą" to zbiór opowiadań autorstwa Andrzeja Pilipiuka, który zainteresuje fanów jego twórczości, jednakże nie wzbudzi zachwytu na miarę poprzednich dzieł.

Pilipiuk, jak zawsze, kreśli barwne historie, które poruszają wyobraźnię czytelnika, jednakże brak im tego czegoś, co sprawia, że zapadają w pamięć na dłużej. Niektóre motywy, według mnie, są nieco zbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnimi laty, coraz częściej wydawane są książki autorów pochodzących z Azji, bądź mających tamtejsze korzenie, którzy wzorują się na mitologii czy historii Dalekiego Wschodu. Uważam, że to bardzo dobrze, gdyż są to ciekawe rzeczy, ale mam wrażenie, że rynek przesycił się już takimi powieściami. Sięgnąłem jednak po "Tego, który zatopił świat", aby dowiedzieć się jak zakończył się los, tej która stała się Zhu Chongbą.

Początkowo miałem problem z wbiciem się w fabułę i świat, ponieważ po prostu nie pamiętałem kto jest kim z pierwszej części, którą czytałem już jakiś czas temu. Z czasem jednak moja głowa zaczęła pracować i nieco sobie przypomniałem, a reszty się domyśliłem. Muszę przyznać, że fabuła tej powieści jest naprawdę bardzo dobrze napisana, przez co wciąga. Choć przez natłok zajęć nie miałem czasu czytać, to tak naprawdę książkę przeczytałem w kilka dni (niestety nie były to dni pod rząd).

Książka ta, to emocjonalna podróż przez życie i dążenie do władzy za wszelką cenę, ukazana z kilku różnych perspektyw, przez co poznajemy motywy kierujące każdym z bohaterów. Niestety, miałem duży problem z główną bohaterką, która wielokrotnie irytowała mnie swoim zachowaniem.

Zakończenie całej dylogii oceniam pozytywnie i uważam, że rozciąganie serii dalej mogłoby tylko ją pogorszyć.
Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Ostatnimi laty, coraz częściej wydawane są książki autorów pochodzących z Azji, bądź mających tamtejsze korzenie, którzy wzorują się na mitologii czy historii Dalekiego Wschodu. Uważam, że to bardzo dobrze, gdyż są to ciekawe rzeczy, ale mam wrażenie, że rynek przesycił się już takimi powieściami. Sięgnąłem jednak po "Tego, który zatopił świat", aby dowiedzieć się jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Krwawy Wierch" Arkadego Saulskiego to bez wątpienia jego najlepsze dzieło, jakie miałem przyjemność czytać. Fabuła tej książki dosłownie wciąga od pierwszych stron, pełna intryg i zwrotów akcji, co sprawia, że trudno oderwać się od lektury.

Bohaterowie są niezwykle intrygująco napisani i różnorodni, zarówno Ci poznani już przez nas w poprzedniej części, jak i nowi bohaterowie. Bardzo podobała mi się ich szarzyzna, w zależności od punktu widzenia możemy uznać ich cel i metody za dobre lub złe.

Należy docenić także mistrzowskie odwzorowanie świata Nipponu przez autora. Klimat tego miejsca przenika przez strony, tworząc niezapomnianą atmosferę. Saulski doskonale balansuje pomiędzy opisami, tworząc realistyczny obraz i pozostawiając wystarczająco miejsca dla wyobraźni czytelnika. Szczerze mówiąc, czułem się jakbym sam był w samym centrum tych intryg.

Po bardzo emocjonalnym finale tej części, nie mogę się już doczekać premiery "Szczerbatej Śmierci" i dalszych przygod Inu, Samotnego Psa.

Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

„Krwawy Wierch" Arkadego Saulskiego to bez wątpienia jego najlepsze dzieło, jakie miałem przyjemność czytać. Fabuła tej książki dosłownie wciąga od pierwszych stron, pełna intryg i zwrotów akcji, co sprawia, że trudno oderwać się od lektury.

Bohaterowie są niezwykle intrygująco napisani i różnorodni, zarówno Ci poznani już przez nas w poprzedniej części, jak i nowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć kiedyś często czytałem kryminały, to w ostatnim czasem, niestety, rzadko udaje mi się sięgnąć po takie powieści, choć nadal je lubię.

Ostatnio udało mi się przeczytać "Trzcinowisko" Kingi Wójcik. Powieść ta opowiada o detektywie Aleksandrze Zamojskim, który podejmuje się nierozwiązanej sprawy sprzed 24 lat.

Muszę przyznać, że książka wciągnęła mnie od samego początku, na co wpływ miała również szybkość czytania. Przyznam, że choć zwykle szybko czytam, to "Trzcinowisko" wchodziło mi wyjątkowo dobrze, co zdecydowanie jest zasługą stylu autorki. Dzięki temu w przyszłości planuję sięgnąć również po poprzednią serię Kingi Wójcik.

Na 100% przeczytam także kolejny tom o Aleksandrze Zamojskim, który ma jeszcze wiele do zaoferowania czytelnikowi dzięki swojej przyszłości i zagmatwanej relacji z rodziną. Nie do końca przekonała mnie za to Roma Sułecka, ale zobaczymy jak potoczy się jej historia w kolejnym tomie.

Co do bohaterów, bardzo podobało mi się to, że koniec końców prawie każda z postaci była w jakiś sposób zamieszana ze sprawą.

Co ważne, praktycznie do samego końca nie wiedziałem kto jest zabójcą, co bywa zmorą niektórych kryminałów. Zdarza się, że książka jest naprawdę dobra, a przez to, że od połowy akcji wiadomo kto zabił, bardzo traci na jakości. Na szczęście, nie dotyczy to "Trzcinowiska".

Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Choć kiedyś często czytałem kryminały, to w ostatnim czasem, niestety, rzadko udaje mi się sięgnąć po takie powieści, choć nadal je lubię.

Ostatnio udało mi się przeczytać "Trzcinowisko" Kingi Wójcik. Powieść ta opowiada o detektywie Aleksandrze Zamojskim, który podejmuje się nierozwiązanej sprawy sprzed 24 lat.

Muszę przyznać, że książka wciągnęła mnie od samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Q: Mieszkacie w swoim rodzinnym mieście czy włóczycie się po świecie?

"Włóczęga" to kontynuacja "Rycerza" z serii o świętym Graalu i łuczniku, Thomasie z Hookton. Ponownie dostajemy dużą dawkę walk i poszukiwań mistycznego Graala. Znów momentami miałem wrażenie, jakbym czytał powieść z uniwersum Assassin's Creed 😁

Tym razem akcja nie dzieje się tylko we Francji, ale również w Anglii, gdzie przeznaczenie pcha Thomasa. Thomas, to jeden z tych bohaterów, którym nie da się nie kibicować przez całą powieść. W tej części dochodzi do niego jeszcze Szkot Robbie, którego polubiłem od samego początku.

Fabuła książki jest naprawdę wciągająca i choć przez święta nie miałem zbytnio czasu na czytanie, to w pociągu udało mi się przeczytać 3/4 książki bez zanudzania się. Jest to książka, którą spokojnie można przeczytać w 2-3 wieczory z zainteresowaniem. Jest tutaj sporo walk, ale są one odpowiednio wyważone, a do tego mamy całą gamę emocji, od momentów zabawnych do dołująco smutnych.

Uważam, że ta seria jest świetną lekturą dla fanów realiów historycznych, ale i dla osób, które chcą po prostu przeczytać dobrą przygodówkę, która nie będzie skierowana do młodszych czytelników.
Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Q: Mieszkacie w swoim rodzinnym mieście czy włóczycie się po świecie?

"Włóczęga" to kontynuacja "Rycerza" z serii o świętym Graalu i łuczniku, Thomasie z Hookton. Ponownie dostajemy dużą dawkę walk i poszukiwań mistycznego Graala. Znów momentami miałem wrażenie, jakbym czytał powieść z uniwersum Assassin's Creed 😁

Tym razem akcja nie dzieje się tylko we Francji, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Księgarnie i kościopył" to kolejny dowód, po "Legendach i latte", że da napisać się dobrą obyczajową powieść fantasy. Mam wrażenie, że tym razem jest trochę więcej akcji w książce, ale jest to zrozumiałe, patrząc na to, że Viv jest młodsza i skłonna do walki, co widać od początku fabuły.

Początkowo obawiałem się, że tytuł ten będzie wtórny, patrząc na podobieństwo do poprzedniej części, jednak Travis Baldree udowodnił, że da się napisać ciekawą książkę pomimo podobnych schematów.

Jakie są największe plusy tej powieści?
Fabuła, bardzo dobrze wyważona. Momentami leniwie ciągnąca nas w klimat spokojnego Murk, by zaraz rzucić nas w wir akcji.
Bohaterowie, różnorodni, ciekawie napisani i czasami prawie że wulgarni, czego w ogóle się nie spodziewałem.

"Księgarnie i kościopył" zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Obawiałem się kalki "Legend i latte" i pomimo podobieństw, uważam że można się bardzo dobrze bawić przy tej powieści.

Co do książek, czytanych w tej książce przez orczycę Viv, po ukazanych fragmentach stwierdzam, że sam chętnie bym po nie sięgnął.

Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

"Księgarnie i kościopył" to kolejny dowód, po "Legendach i latte", że da napisać się dobrą obyczajową powieść fantasy. Mam wrażenie, że tym razem jest trochę więcej akcji w książce, ale jest to zrozumiałe, patrząc na to, że Viv jest młodsza i skłonna do walki, co widać od początku fabuły.

Początkowo obawiałem się, że tytuł ten będzie wtórny, patrząc na podobieństwo do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Arkady Saulski po raz kolejny zabiera nas do świata Nipponu! Tym razem poznajemy ten świat, jeszcze sprzed najazdu Manduków.
"Czarne miecze" to pierwszy tom nowej serii "Droga Samotnego Psa", która niby jest cyklem odrębnym od "Zapisków stali", ale wiele wskazuje na to, że jest to bardziej prequel względem poprzedniej serii. Wskazuje na to postać Inu, który w Zapiskach był wiekową postacią poboczną, tutaj natomiast jest młodym bohaterem głównym. Ponadto, Mandukowie dopiero szykują się do najazdu na Nippon.

Przechodząc do recenzji "Czarnych mieczy", uważam że jest to naprawdę kawał dobrej literatury, a zważywszy, iż to dopiero początek serii to moje wymagania wobec następnych książek na pewno będą jeszcze wyższe.

Sama fabuła powieści może nie jest zbyt oryginalna, skupia się na walce rodów i ich daimyo, jednak autor bardzo dobrze przedstawia intrygi i sceny walki. Czytając wieczorami tę powieść, czułem się jakbym był w Nipponie, zdecydowanie czuć klimat tej krainy. Ani razu nie miałem sytuacji, abym nudził się podczas tej lektury. Wiele postaci na jest jednoznacznie dobrych czy złych, a ich motywy są zrozumiałe dla czytelnika.

Drobną wadą była dla mnie długość walk, które często trwały krótko. Co prawda, było to spowodowane umiejętnościami Ducha, ale zwłaszcza jedno starcie było dla mnie lekko rozczarowujące.

Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Arkady Saulski po raz kolejny zabiera nas do świata Nipponu! Tym razem poznajemy ten świat, jeszcze sprzed najazdu Manduków.
"Czarne miecze" to pierwszy tom nowej serii "Droga Samotnego Psa", która niby jest cyklem odrębnym od "Zapisków stali", ale wiele wskazuje na to, że jest to bardziej prequel względem poprzedniej serii. Wskazuje na to postać Inu, który w Zapiskach był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy weźmiecie do ręki "Ogród Imperium" to na pewno będziecie zachwyceni. Bardzo ładnie wykonana okładka, genialne pomalowane brzegi i kunsztowne, pasujące do wszystkiego ilustracje. Zdecydowanie jest na czym zawiesić oko!

"Ogród Imperium" to kontynuacja "Dłoni Króla Słońca", powieści, która jak najbardziej przypadła mi do gustu (wizualnie również), dlatego i do tej książki miałem spore wymagania. Niestety, nie zostały one do końca spełnione, choć brakowało niewiele.

Fabuła opiera się na walkach powstańców z Imperium, przy wykorzystaniu magii. Jest zatem krwawo, ale i intrygująco. System magii jest według mnie opisany dobrze, wiele wydarzeń zaskakuje swoją brutalnością, ale niektóre ze zwrotów akcji, które miały zaszokować były zbyt przewidywalne, przez co straciły na wydźwięku.

Całość jest opisana w bardzo dobry sposób, ale momentami miałem wrażenie, że przemarsze wojsk i przygotowania do bitwy zajmują zbyt wiele miejsca w porównaniu do samych walk.

"Ogród Imperium" to książka naprawdę dobra, pokazująca do czego mogą doprowadzić ambicje i wielka moc w niewłaściwych rękach. Zabrakło mi w niej jednak tego czegoś, co odróżnia dzieła dobre od wybitnych.

Zakończenie sprawia jednak, że zdecydowanie czekam na kolejny tom "Kronik Olchy" i na pewno po niego sięgnę.

Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Gdy weźmiecie do ręki "Ogród Imperium" to na pewno będziecie zachwyceni. Bardzo ładnie wykonana okładka, genialne pomalowane brzegi i kunsztowne, pasujące do wszystkiego ilustracje. Zdecydowanie jest na czym zawiesić oko!

"Ogród Imperium" to kontynuacja "Dłoni Króla Słońca", powieści, która jak najbardziej przypadła mi do gustu (wizualnie również), dlatego i do tej książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Q: Macie takiego autora, o którym słyszeliście wiele dobrego i którego twórczość chcielibyście sprawdzić, ale jeszcze tego nie zrobiliście?

Miałem tak przez długi czas z Bernardem Cornwellem. Wiele dobrego o nim słyszałem, zwłaszcza o "Wojnach Wikingów", ale dopiero teraz dane było mi sięgnąć po jego powieść "Rycerz" z Serii o Świętym Graalu. Muszę przyznać, że rozumiem dlaczego ten autor jest tak chwalony. Jego styl zdecydowanie pasuje do powieść historycznych, ponieważ świetnie oddaje klimat XIV-wiecznych wojen i chaosu.

Książka zaczyna się w małej angielskiej wiosce Hookton, na którą napadają Francuzi, zabijając wszystkich dookoła i rabując wielki skarb, Włócznie Świętego Jerzego. Jednym z nielicznych ocalałych z pogromu jest młody łucznik Thomas, który zamierza pomścić swą rodzinną miejscowość. Przez to fabuła bardzo szybko nabiera rozpędu i przenosi się do Francji, gdzie rozpoczyna się wojna, zwana później stuletnią.

Jak można się domyślić, akcji jest w tej powieści wiele. Ciągłe potyczki, oblężenia i wielkie bitwy to nie jedyne co czeka czytelnika w tej książce. Autor bardzo dobrze ukazał wojnę z perspektywy zwykłego łucznika, nie jakiegoś hrabiego, wielkiego rycerza czy władcy.

Co do bohaterów, to wielu z nich, w tym głównego antagonistę, Thomasa, da się polubić i zrozumieć jego motywy. Jednakże, według mnie są też postaci, które nie są może zbędne, ale są potraktowane nieco po macoszemu, bądź słuch po nich ginie to kilkudziesięciu stronach.

"Rycerz" to powieść naprawdę wciągająca, a to dopiero pierwszy tom cyklu, dlatego nie mogę się już doczekać, aż sięgnę po kolejne części tej serii, ponieważ jestem bardzo ciekawy dalszych losów bohaterów.

Na koniec muszę wspomnieć o skojarzeniu jakie miałem podczas czytania tej lektury. Assassin's Creed. Gdy czytałem o relikwiach, które mają pomóc w zdobyciu władzy nad ludźmi i zbudowaniu nowego świata to pierwsze, co przyszło mi do głowy to właśnie Bractwo Asasynów i Zakon Templariuszy.

Jako, że jestem fanem mapek w książkach, to żałuję, że tutaj nie znalazła się przyjemna, czytelna historyczna mapa z okresu, o którym opowiada autor. Zdecydowanie korzystałbym z niej podczas lektury.

Ocena: 7/10 🐹

Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Q: Macie takiego autora, o którym słyszeliście wiele dobrego i którego twórczość chcielibyście sprawdzić, ale jeszcze tego nie zrobiliście?

Miałem tak przez długi czas z Bernardem Cornwellem. Wiele dobrego o nim słyszałem, zwłaszcza o "Wojnach Wikingów", ale dopiero teraz dane było mi sięgnąć po jego powieść "Rycerz" z Serii o Świętym Graalu. Muszę przyznać, że rozumiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W "Pariasie" nadprzyrodzonych mocy czy potworów rodem z fantastyki jest mało. Nazwałbym tę powieść książką przygodową, ale taki rodzaj kojarzy mi się z literaturą dla dzieci i młodzieży, a "Pariasa" zdecydowanie nie przyporządkowałbym do żadnej z tych kategorii.

Fabuła książki toczy się dosyć leniwie, ale kompletnie nie odczuwałem znużenia. Styl autora jest tak wciągający i tak świetnie oddaje klimat krain, w których przyszło żyć bohaterom, że w "Pariasie" bardzo łatwo się zatracić. Choć nie przepadam za pierwszoplanową narracją, to tutaj świetnie wpasowała się ona w historię, którą Alwyn snuje niczym własną spowiedź.

Alwyn Skryba, dla mnie, jest postacią, której kibicuje się od początku. Niby banita, ale jednak nie do końca taki zły. Zdecydowanie nie jest postacią jednoznaczną, zdarza mu się popełniać zbrodnie, jak i spełniać dobre uczynki w toku całej akcji, przez co jest intrygującym bohaterem. Co mi się podobało, to to, że ten chłopak wcale nie jest jakimś super potężnym bohaterem, jak to często bywa w książkach fantasy.

Z niecierpliwością czekam na kolejny tom serii, gdyż jest potencjał na jeszcze lepszą drugą część.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

W "Pariasie" nadprzyrodzonych mocy czy potworów rodem z fantastyki jest mało. Nazwałbym tę powieść książką przygodową, ale taki rodzaj kojarzy mi się z literaturą dla dzieci i młodzieży, a "Pariasa" zdecydowanie nie przyporządkowałbym do żadnej z tych kategorii.

Fabuła książki toczy się dosyć leniwie, ale kompletnie nie odczuwałem znużenia. Styl autora jest tak wciągający...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zawisza. Złamany półksiężyc" był jedną z tych książek, co do których miałem wysokie wymagania i byłem wręcz pewien, że je spełni. Spowodowane to było ciekawym dla mnie, jako fana historii, konceptem na fabułę oraz tym, że ostatnie książki Jacka Komudy, które czytałem były bardzo dobre. Niestety, rzeczywistość bywa rozczarowująca.

Na wstępie zaznaczę, że nie jest to zła powieść, jest dobra, ale nic ponad to. Książkę czyta się przyjemnie, choć jak to bywa w przypadku książek Komudy, średnio sprawnie, przez konieczność doczytywania przypisów na końcu książkę. Nie mówię wcale, że jest to wada, gdyż osobiście lubię te historyczne ciekawostki.

Największą wadą tej powieści jest według mnie jej długość. Trochę ponad 300 stron nie wystarcza by opowiedzieć tę historię w pełni. Do tego, jak dla mnie, za dużo w niej podróży i mało znaczących rozmów, a za mało walki i akcji. Wielokrotnie miałem wrażenie, że fabuła zmierza w stronę porządnej akcji, po czym okazywało się, że na budowaniu napięcia się kończyło. Ponadto, nie spodobało mi się zakończenie książki. Liczyłem na fajną klamrę pierwszego i ostatniego rozdziału, ale zawiodłem się. Do tego, nie podobało mi się nietrzymanie się faktów historycznych, do czego Jacek Komuda mnie raczej nie przyzwyczaił, a wręcz odwrotnie.

Uważam, że powieść ta miała potencjał i nadal jest to dobra książka, ale zdecydowanie spodziewałem się lepszej lektury. Na plus, można dowiedzieć się z niej wiele ciekawych rzeczy z przeszłości i wczuć się w klimat wyprawy przeciw Turkom.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

"Zawisza. Złamany półksiężyc" był jedną z tych książek, co do których miałem wysokie wymagania i byłem wręcz pewien, że je spełni. Spowodowane to było ciekawym dla mnie, jako fana historii, konceptem na fabułę oraz tym, że ostatnie książki Jacka Komudy, które czytałem były bardzo dobre. Niestety, rzeczywistość bywa rozczarowująca.

Na wstępie zaznaczę, że nie jest to zła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mitchell Hogan po raz kolejny mnie zaskakuje! Jest to już trzeci tom serii "Hierarchia Magii", a mam wrażenie, że autor znów pokazał nieco inne oblicze magii i świata, z którym zmagać się musi Caldan.

W pierwszej części cyklu system magii skupiony był przede wszystkim na rzemyśliwach, w drugiej poznaliśmy magię zniewalającą i destrukcyjną. Tym razem ukazana została moc o wiele potężniejsza. Uważam, że Hogan stworzył w całej serii świetny i fascynujący system magiczny, a do tego ponownie zachwyca fabuła i bohaterowie.

Jestem pełen uznania dla autora za stworzenie bohatera, takiego jak Caldan. Z jednej strony typowy przykład "od zera do bohatera" i po prostu dobry chłopak, z drugiej okrucieństwo świata, w którym przyszło mu żyć, popchnęło go do czynów wątpliwych moralnie. Według mnie to postać warta uwagi, ponieważ niejednoznaczna.

Wracając do wspominanej fabuły, przez cały czas trwania akcji dzieje się naprawdę dużo, ale zarazem jest to rozsądnie wyważone. Mitchell Hogan nie przesadza z wydarzeniami, ale umiejętnie snuje historię o ratowaniu świata i własnej skóry. Jedynym elementem, który wywołuje we mnie ambiwalentne odczucia jest zakończenie całej serii.

Czy to aby na pewno koniec historii tego świata? Mam nadzieję, że nie, ponieważ możliwości jest naprawdę wiele.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Mitchell Hogan po raz kolejny mnie zaskakuje! Jest to już trzeci tom serii "Hierarchia Magii", a mam wrażenie, że autor znów pokazał nieco inne oblicze magii i świata, z którym zmagać się musi Caldan.

W pierwszej części cyklu system magii skupiony był przede wszystkim na rzemyśliwach, w drugiej poznaliśmy magię zniewalającą i destrukcyjną. Tym razem ukazana została moc o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Yellowface" to tytuł nietypowy. Do tej pory nie znałem żadnej powieści, która opowiadałaby o rynku wydawniczym i autorach książek. Autorka w satyryczny sposób obnażyła kulisy tworzenia bestsellerów i towarzystwa pisarzy, w wielu miejscach pewnie przerysowując prawdę, ale zrobiła to intrygująco. Moim zdaniem najlepiej jednak oddała ducha dzisiejszej poprawności politycznej i narzucania, o czym twórca powinien tworzyć, a o czym mówić nie może.

Bardzo podobał mi się również motyw szaleństwa, przewijający się w toku akcji, który dodawał wydarzeniom dreszczyk emocji. Przyczepię się do zakończenia, ponieważ po całej treści spodziewałem się czegoś mocniejszego na finiszu.

"Yellowface" jest powieścią bardzo dobrą, jednak nie jest to książka na miarę "Wojen makowych" R.F. Kuang, które dla mnie były wybitne. Warto pamiętać, że Kuang odeszła od fantastyki w swoim najnowszym dziele, co również mogło przełożyć się na poziom tej satyry. Nie dziwię się jednak, że "Yellowface" zdobyło liczne nagrody i nominacje. To że nie jest to najlepsza książka tej autorki, nie oznacza, że nie jest dobra, po prostu poprzeczka zawieszona jest strasznie wysoko.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

"Yellowface" to tytuł nietypowy. Do tej pory nie znałem żadnej powieści, która opowiadałaby o rynku wydawniczym i autorach książek. Autorka w satyryczny sposób obnażyła kulisy tworzenia bestsellerów i towarzystwa pisarzy, w wielu miejscach pewnie przerysowując prawdę, ale zrobiła to intrygująco. Moim zdaniem najlepiej jednak oddała ducha dzisiejszej poprawności politycznej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jedna noc z księciem" to idealna lektura dla "Bridgertonów". Powieść opowiada o nowej, krnąbrnej dziewczynie w Londynie, która uparcie nie daje nazywać się damą oraz powracającym do miasta księciu uwikłanym w wielki skandal. Obydwoje mają cięty język i skłonność do kłótni, więc od samego początku iskrzy.

Książkę oceniłbym pewnie nieco wyżej, gdyby nie kilka scen, które kompletnie nie pasowały do epoki. Jedną z nich są konni rozbójnicy w parku. Rozumien gangi, ale to jakoś nie do końca pasuje do tych czasów. Jednak najbardziej w oczy kłuło mnie, gdy jeden z bohaterów podniósł się chwilę po tym, gdy został kopnięty przez konia i to, z tego co zrozumiałem, w twarz. Mocno naciągane. Raziła mnie też wulgarność, przesiąkająca w niektórych momentach.

Pomijając, małe głupotki, to "Jedna noc z księciem" jest książką prostą, ale przyjemną w czytaniu. Wiele wydarzeń można przewidzieć, ale i tak momentami trzyma w napięciu. Nie jest idealnie, ale i tak jestem ciekaw dalszych losów rodziny Melrose. Nie zdziwię się też, jeśli w najbliższym czasie powstanie serial na podstawie tej książki, gdyż teraz takie serie są w modzie.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

"Jedna noc z księciem" to idealna lektura dla "Bridgertonów". Powieść opowiada o nowej, krnąbrnej dziewczynie w Londynie, która uparcie nie daje nazywać się damą oraz powracającym do miasta księciu uwikłanym w wielki skandal. Obydwoje mają cięty język i skłonność do kłótni, więc od samego początku iskrzy.

Książkę oceniłbym pewnie nieco wyżej, gdyby nie kilka scen, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Q: Lubicie czytać dystopię? Jeśli tak, to czy obawiacie się, że mroczne założenia mogą sprawdzić się w przyszłości?

"Mroczna kołysanka" nie jest pierwszą powieścią, która zakłada przyszłe problemy z bezpłodnością u ludzi, jaką czytam. Ten tytuł różni się jednak od innych tym, że teraz sam mam dziecko, przez co wizja ukazana w książce Polly Ho-Yen była dla mnie przerażająca. Co mianowicie było dla mnie tak straszne? Możliwość utraty dziecka w przypadku uzyskania ostrzeżeń od wszechobecnych szpiegów.

W powieści tej przeplatają się ze sobą dwie linie czasowe, teraźniejszość i przeszłość. Nie przepadam za takimi rozwiązaniami, ponieważ od samego początku wiemy, jak skończy się wątek z wcześniejszymi wydarzeniami. Tutaj jednak, obydwie linie czasowe trzymają w napięciu przez cały czas, aż do samego mrocznego końca. Tytuł zresztą idealnie oddaje klimat ten książki, gdyż nawet w pozytywnych scenach, ten mrok kryje się gdzieś za fasadą szczęścia.

"Mroczną kołysankę" czyta się sprawnie, choć momentami można się zawiesić i zastanowić się na przyszłością ludzkości. Książka nie jest zbyt obszerna, co czasem bywa mankamentem, ponieważ aż chciało się, by autorka opisała niektóre elementy świata dokładniej. Największym mankamentem jest jednak przewidywalność, co prawda nie cały czas, ale przy niektórych wątkach czy scenach od początku wiedziałem, jak wszystko się potoczy.

"Mroczna kołysanka" to dobra powieść, ale i przerażająca dystopia. Prawdopodobnie nie wciągnąłbym się w nią i nie przeżył jej tak emocjonalnie, gdyby nie fakt posiadania córeczki, ale i ludzie bez pociech na pewno będą przerażeni i zaintrygowani tą mroczną wizją.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Q: Lubicie czytać dystopię? Jeśli tak, to czy obawiacie się, że mroczne założenia mogą sprawdzić się w przyszłości?

"Mroczna kołysanka" nie jest pierwszą powieścią, która zakłada przyszłe problemy z bezpłodnością u ludzi, jaką czytam. Ten tytuł różni się jednak od innych tym, że teraz sam mam dziecko, przez co wizja ukazana w książce Polly Ho-Yen była dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niedawno skończyłem pierwsze dwa złączone tomy "Samozwańca" w nowym wydaniu, a dzięki uprzejmości @fabrykaslow już mogłem zabrać się za kolejne tomy w jednej książce.

Kolejna część opowiada o dalszych losach Jacka Dydyńskiego i jego kompanów na moskiewskiej ziemi. Ponownie jest ciekawie, ale i dosyć krwawo.

Fabuła "Samozwańca" jest naprawdę bardzo ciekawa i bardzo dobrze napisana. Styl autora przypadł mi do gustu, choć czytanie jest nieco czasochłonne w porównaniu do innych książek fabularnych, co warto zaznaczyć. Na pewno nie jest to lektura, która zajmie Wam 2-3 wieczory.

Autor świetnie wplótł fabułę w wydarzenia historyczne, które stanowią fundament całej książki. Oprócz bardzo dobrej historii, ten tytuł jest skarbnicą wiedzy. Jacek Komuda wiernie trzyma się faktów, a w przypisach tłumaczy czytelnikowi wiele ciekawych rzeczy.

Jacek Dydyński zyskiwał w moich oczach z każdą kolejną stronicą. Nie jest to już ten szlachcic, którego poznaliśmy w pierwszych dwóch tomach. Widać, że Jacek nabrał pokory i zachowuje się inaczej.

Zdecydowanie polecam serię "Samozwaniec" Jacka Komudy, zwłaszcza w nowym wydaniu. Połączenie dwóch tomów w jedną książkę to moim zdaniem dobra decyzja.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Niedawno skończyłem pierwsze dwa złączone tomy "Samozwańca" w nowym wydaniu, a dzięki uprzejmości @fabrykaslow już mogłem zabrać się za kolejne tomy w jednej książce.

Kolejna część opowiada o dalszych losach Jacka Dydyńskiego i jego kompanów na moskiewskiej ziemi. Ponownie jest ciekawie, ale i dosyć krwawo.

Fabuła "Samozwańca" jest naprawdę bardzo ciekawa i bardzo dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Diddly squat. Tylko krowa zdania nie zmienia" to książka idealna właśnie na wieczór po ciezkim dniu, ponieważ świetnie odpręża, a do tego spokojnie można przeczytać ją w jeden wieczór.

Jeremy Clarkson ponownie w swoich rolniczych felietonach bawi czytelników, ale i ukazuje jak skomplikowany i uciążliwy dla brytyjskich rolników jest system prawny. Książkę czyta się zatem przyjemnie, ale i daje do myślenia, zwłaszcza o ekologii, która nie zawsze jest taka ekologiczna.

Książka "Diddly squat. Tylko krowa zdania nie zmienia" podobała mi się bardziej niż pierwsza część felietonów, jednakże bardzo boli mnie to, że tak samo jak "Rok na farmie", to i ten tytuł jest lekturą krótką. Szkoda, że nie ma tutaj więcej felietonów Clarksona. Książka za to nadrabia wydaniem i super ilustracjami.

Na pewno ten zbiór felietonów nie przypadnie każdemu do gustu, styl autora musi po prostu przypaść do gustu, a jego poglądy nie kłócić się z poglądami czytelnika, ale jeśli tak nie jest to lektura książki na pewno będzie to dla Was miło spędzonym czasem.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

"Diddly squat. Tylko krowa zdania nie zmienia" to książka idealna właśnie na wieczór po ciezkim dniu, ponieważ świetnie odpręża, a do tego spokojnie można przeczytać ją w jeden wieczór.

Jeremy Clarkson ponownie w swoich rolniczych felietonach bawi czytelników, ale i ukazuje jak skomplikowany i uciążliwy dla brytyjskich rolników jest system prawny. Książkę czyta się zatem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze" to drugi tom, opowiadający o trzech Kjowicach. Po uratowaniu miasta, muszą zmierzyć się z dziedziczką Kyłyny, poprzedniej Kijowicy, która chce odebrać im moc.

Powieść można podzielić na dwie części, jedną dziejącą się we współczesności i drugą w przeszłości. Jak dla mnie ciekawsza była ta historyczna, ponieważ autorka naprawdę dobrze oddaje klimat dawnego Kijowa, dzięki czemu można poczuć się jakbyśmy tam byli. Podział ten sprawdził jednak, że czułem się jakbym czytał dwie odrębne książki, opowiadające o przygodach Kijowic. Wolałbym, aby cała historia działa się na zmianę, raz teraz, a za chwilę w przeszłości, pomimo wytłumaczenia fabularnego, dlaczego jest tak, a nie inaczej.

Fabuła "Strzału w operze" jest całkiem ciekawa, choć zakończenie do mnie nie przemawia. Może w kolejnych częściach wszystko się wyjaśni. Jednak nie wiem jeszcze, czy po nie sięgnę, ponieważ książki Łady Łuziny idą mi dosyć topornie i to pomimo mojego zainteresowania. Może wpływ ma na to styl autorki.

Książka jest ciekawa i ma fajny klimat, ale nieco mnie wymęczyła. Nadal jest to jednak powieść warta polecenia osobom, które lubią takie klimaty.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

"Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze" to drugi tom, opowiadający o trzech Kjowicach. Po uratowaniu miasta, muszą zmierzyć się z dziedziczką Kyłyny, poprzedniej Kijowicy, która chce odebrać im moc.

Powieść można podzielić na dwie części, jedną dziejącą się we współczesności i drugą w przeszłości. Jak dla mnie ciekawsza była ta historyczna, ponieważ autorka naprawdę dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Q: Jaka jest Wasza najładniejsza książka/seria na półce?

Nowe wydanie "Cyklu Demonicznego" na pewno może pretendować do tego tytułu w mojej biblioteczce. Już nie mogę się doczekać, aż cała seria będzie stała na moim regale, ale @fabrykaslow zapowiedziała, że nastąpi to już w tym roku.

Jak już wspominałem w recenzji poprzedniej księgi "Wojny w blasku dnia" fabuła nieuchronnie zmierzała do wielkiej bitwy i starcia z demonami. Dlatego też w powieści tej mamy mnóstwo akcji i rzezi. Bohaterowie prześcigają się w zabijaniu demonów, a oczywiście przewodzi im Arlen Bales, który odkrywa swoje nowe, potężne moce. Moim ulubieńcem jest jednak Rojer. Minstrel według mnie bardzo się rozwija i jest jedną z najciekawszych postaci. Każdy z bohaterów wnosi jednak coś do akcji i walki z demonami.

Bardzo fajnie, że pokazano walkę z potworami zarówno z perspektywy ludzi z Zakątka, jak i Krasjan.

Najlepsze jest jednak zakończenie, które zawiesza akcje w tak ważnym momencie. Już nie mogę doczekać się kolejnych części tego cyklu, ponieważ fabuła jest świetna, a styl Petera V. Bretta bardzo mi odpowiada, dzięki czemu jego książki czyta się sprawnie i z przyjemnością.
Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

Q: Jaka jest Wasza najładniejsza książka/seria na półce?

Nowe wydanie "Cyklu Demonicznego" na pewno może pretendować do tego tytułu w mojej biblioteczce. Już nie mogę się doczekać, aż cała seria będzie stała na moim regale, ale @fabrykaslow zapowiedziała, że nastąpi to już w tym roku.

Jak już wspominałem w recenzji poprzedniej księgi "Wojny w blasku dnia" fabuła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wojna w blasku dnia. Księga I" to kolejna część "Cyklu Demonicznego", który w nowym wydaniu prezentuje się genialnie. Nie inaczej jest tym razem, książka zachwyca wizualnie, a i merytorycznie jest dobrze.

Myślę, że nie każdy autor poradziłby sobie z napisaniem powieści, w której w sumie nie dzieje się zbyt wiele i jest wstępem do prawdziwej bitwy, a jednocześnie która byłaby taka ciekawa. Według mnie to naprawdę wyczyn.

Nie znaczy to wcale, że w księdze I nie dzieje się kompletnie nic. Całość jest po prostu nastawiona bardziej na intrygi, retrospekcje i drobne potyczki, które budują napiecie przed wielką bitwą, ukazaną w kolejnej księdze. Niektórych może to nieco znudzić, zwłaszcza, że jest to książka grubsza na przykład od części kolejnej, gdzie już wiem, że akcji jest więcej. Osobiście miałem tak trochę z retrospekcjami, ponieważ za każdym razem gdy się pojawiały, miałem nadzieję, że szybko się skończą.

Co do fabuły i bohaterów, nie czułem się zawiedziony, raczej zaintrygowany i zaciekawiony dalszym rozwojem sytuacji i motywami postaci. Uważam, że Peter V. Brett wykonał naprawdę solidny kawał roboty przy tej powieści, a Fabryka Słów zrobiła to samo przy nowym wydaniu 😃
Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.

"Wojna w blasku dnia. Księga I" to kolejna część "Cyklu Demonicznego", który w nowym wydaniu prezentuje się genialnie. Nie inaczej jest tym razem, książka zachwyca wizualnie, a i merytorycznie jest dobrze.

Myślę, że nie każdy autor poradziłby sobie z napisaniem powieści, w której w sumie nie dzieje się zbyt wiele i jest wstępem do prawdziwej bitwy, a jednocześnie która...

więcej Pokaż mimo to