-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-28
2024-04-24
2024-03-09
2024-03-08
„Pocałunki w ciemności” autorstwa Nell Grudzień to historia niewidomego, dwudziestoletniego Austina, który spędza swoje życie w złotej klatce. Stworzona została przez jego matkę, która chce mieć nad nim kontrolę na każdym kroku i tak naprawdę boi się samodzielności własnego syna. Właśnie poprzez takie zachowanie czuć jest ból głównego bohatera jak i jego cierpienie. Wpływa to również na to, że jego relacje z matką są ciężkie i często dochodzi pomiędzy nimi do sprzeczek. Austinowi brakuje przyjaciół, z którymi mógłby spędzać wolny czas a jego jedyną powierniczką jest babcia, do której zapałałam ogromną sympatią. Jego ucieczką od codzienności jest też muzyka i gra na fortepianie a jego marzeniem dostanie się do szkoły muzycznej. Wszystko zmienia się jednak w momencie, kiedy w jego życiu pojawia się Tim. Czy uda mu się spełnić swoje pragnienia i czy da radę być samodzielnym?
Muszę przyznać, że historia stworzona przez autorkę pochłonęła mnie bez reszty i przeczytałam ją w jeden dzień. Pomimo, iż namacalnie czułam cierpienie Austina i niejednokrotnie mi samej było przykro to nie potrafiłam oderwać się od książki. Dla mnie była ona również wyjściem z mojej strefy komfortu, ponieważ uczucie, które połączyło Austina i Tima nie było zwyczajne. Widać jednak jak ważne było dla nich to spotkanie i jak wiele zmieniło w ich życiach.
Nell Grudzień zadebiutowała tą właśnie książką, a ja muszę powiedzieć, że w ogóle nie odczułam, iż jest to jej pierwsza książka w karierze. Styl pisania jest bardzo przyjemny dla czytelnika i absolutnie nie jest nużący. Poza tym tematyka też nie była łatwa, ponieważ mamy do czynienia z bohaterem niewidomym, gdzie trzeba oddać jego wrażenia odnośnie otaczającego świata i wszystkie emocje, które mu towarzyszą, a kończąc na wszelkich uczuciach, które pojawiają się do drodze. Dlatego też jestem naprawdę zauroczona tą historią i nie spodziewałam się, że aż tak skradnie moje serce.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Ale]
„Pocałunki w ciemności” autorstwa Nell Grudzień to historia niewidomego, dwudziestoletniego Austina, który spędza swoje życie w złotej klatce. Stworzona została przez jego matkę, która chce mieć nad nim kontrolę na każdym kroku i tak naprawdę boi się samodzielności własnego syna. Właśnie poprzez takie zachowanie czuć jest ból głównego bohatera jak i jego cierpienie. Wpływa...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-08
2024-03-07
Poszukiwanie swojej życiowej drogi i miejsca, w którym czujemy się szczęśliwi nigdy nie jest łatwe i proste. Tym bardziej wydaje się ciężkie w momencie, kiedy emigrujemy do obcego kraju, gdzie nie znamy tak naprawdę niczego i musimy samodzielnie zapoznać się z życiem tam. Taką właśnie przygodę rozpoczyna Tina, główna bohaterka książki „Kiedyś, może, pewnego dnia” autorstwa Alicji Kłos. Jednak jej wyjazd do Holandii umotywowany jest miłością do drugiego człowieka, o której nikt nie wie. Właśnie za przyczyną mężczyzny postanawia przeżyć gap year w holenderskim świecie, gdzie czeka ją niesamowita liczba przygód.
Dla autorki książka ta jest debiutem, jednak muszę przyznać, że naprawdę udanym. Udało jej się wykreować bardzo różnorodnych bohaterów, którzy pomimo kontrastów potrafią stworzyć naprawdę zgraną ekipę przyjaciół. W książce nie brakuje również trochę cięższych tematów, ponieważ mamy, także do czynienia z presją ze strony rodziny, którą odczuwa na swoich barkach Tina. Dodatkowo poprzez swoje złamane serce stara się znaleźć osobę, która wyleczyłaby te rany i niestety nie zawsze trafia ona na odpowiednie osoby, co w późniejszym czasie odbija się na jej zdrowiu psychicznym.
Chociaż na samym początku książki miałam pewien problem z wkręceniem się w jej fabułę i obawiałam się czy przypadnie mi ona do gustu to finalnie moje odczucia, co do niej są jak najbardziej pozytywne. Wraz z rozwojem całej historii i podróży Tiny do Holandii pojawia się wiele przygód i wiele osób, które znacznie urozmaiciły jej życie i sprawiły, że i ja zaczęłam się dobrze bawić razem z nimi. Nie brakowało tutaj również ciekawych dialogów pomiędzy bohaterami, które sprawiały, że sama zastanawiałam się nad pewnymi kwestiami i budziły się we mnie przemyślenia na różne tematy. Dlatego też, jeśli lubicie książki z motywem emigracyjnym to myślę, że warto, abyście sięgnęli po tę pozycję. Tym bardziej, że jest to przyjemna lektura, z którą możecie miło spędzić czas.
Poszukiwanie swojej życiowej drogi i miejsca, w którym czujemy się szczęśliwi nigdy nie jest łatwe i proste. Tym bardziej wydaje się ciężkie w momencie, kiedy emigrujemy do obcego kraju, gdzie nie znamy tak naprawdę niczego i musimy samodzielnie zapoznać się z życiem tam. Taką właśnie przygodę rozpoczyna Tina, główna bohaterka książki „Kiedyś, może, pewnego dnia” autorstwa...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-02
„Domek w Niebiosach” to lekka książka opowiadająca o perypetiach Zuzanny i Filipa- asystentów znanej aktorskiej pary, którzy muszą mierzyć się z trudami swojej pracy, ale i własnym towarzystwem. Bowiem nienawiść pomiędzy nimi jest bardzo łatwo wyczuwalna, jednakże pomiędzy nią a miłością jest również cienka granica, którą można szybko przekroczyć. Ty bardziej, że ich pracodawcy przechodzą właśnie kryzys w swoim związku, a Zuza i Filip mają pomóc im w podziale wspólnego majątku. Dlatego też udają się do uroczego domku w Niebiosach, gdzie jednak wydarzyć się mogą rzeczy niespodziewane.
Historia stworzona przez autorkę jest niewątpliwie bardzo lekka i nie brakuje w niej humoru. Słowne potyczki, w które wdają się główni bohaterowie niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy i sprawiły, że zapałałam ogromną sympatią do nich. Chociaż być może na pierwszy rzut oka Filip wydaje się typowym podrywaczem i bawidamkiem, którego usposobienie jest gburowate. Jednakże ma w sobie coś, co wzbudza pozytywne odczucia w czytelniku. Dodatkowo obojgu nie brakuje charakteru i to sprawia, że ich relacja jest jeszcze ciekawsza. Co prawda zakończenie być może jest przewidywalne jak zazwyczaj bywa w takich książkach, ale są takie momenty, w których właśnie takie historie są potrzebne i sprawiają, że możemy oderwać się od codzienności i spędzić chwilę z lekką książką. Niemniej jednak warto zaznaczyć, że pomimo swojej delikatności opowieść ta ma sobie również przesłanie, ponieważ ukazuje nam skutki pracoholizmu i zbyt dużego zaangażowania w pracę, które prowadzi do rozluźnienia kontaktów z naszymi bliskimi. Prócz tego ukazuje również, że nie zawsze należy kierować się pozorami i patrzeć na drugiego człowieka właśnie przez ten pryzmat. Warto, bowiem zajrzeć w głąb drugiej osoby i poznać, co tak naprawdę prowadzi do tego, że ktoś jest taki a nie inny.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Replika]
„Domek w Niebiosach” to lekka książka opowiadająca o perypetiach Zuzanny i Filipa- asystentów znanej aktorskiej pary, którzy muszą mierzyć się z trudami swojej pracy, ale i własnym towarzystwem. Bowiem nienawiść pomiędzy nimi jest bardzo łatwo wyczuwalna, jednakże pomiędzy nią a miłością jest również cienka granica, którą można szybko przekroczyć. Ty bardziej, że ich...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-25
Niejednokrotnie podkreślałam już, że uwielbiam wszelkie książki, w których przewija się prawniczy wątek i sięgam po nie w ciemno. Czasami zdarza się, że przeżywam czytelniczy zawód, a innym razem są to historie, które przypadają mi do gustu i sprawiają, że pochłaniam je w oka mgnieniu. „Call girl” autorstwa K.N. Haner jest właśnie książką wpisującą się w tę drugą grupę.
Główna bohaterka tej historii to Aurora Lawson, która jest studentką prawa. Jednak, aby móc utrzymać się na studiach i pomagać finansowo swojej rodzinie dorabia jako call girl. Wbrew wszystkiemu w trakcie rozmów telefonicznych z mężczyznami może znaleźć również osoby, które potrzebują rozmowy i wsparcia. W takim też oto sposób poznaje „Pana Nieznajomego”, z którym nawiązuje nić porozumienia, która wraz z upływem czasu staje się coraz bliższa. Jednak w jej życiu nie brakuje nudy i emocji, których zdecydowanie dostarcza jej przystojny wykładowca prawa karnego, Hektor Cross. Pomiędzy tą dwójką niewątpliwie iskrzy i mało brakuje, aby świat wokół stanął w płomieniach.
Na pierwszy rzut oka książka ta może wydawać się zwykłą historią z nutą pikanterii, która nie wnosi niczego ciekawego. Jednak wrażenie to jest bardzo mylne, a zatracając się w kolejnych stronach „Call girl” można znaleźć wiele uczuć począwszy od śmiechu i łez radości, również kończąc na łzach smutku czy rozgoryczenia. Co prawda w historii tej nie brakuje odważniejszych scen czy słów, jednakże nie są one dla mnie dominujące, ponieważ autorka skupiła się w znacznym stopniu na uczuciach bohaterów i ich relacjach. Dzięki temu stworzyła właśnie postacie, które są wielowymiarowe i posiadają swój bagaż doświadczeń. Dodatkowo wprowadziła również nutkę niepewności i lekkiego strachu, który powoduje delikatny dreszczyk emocji i sprawia, że czytelnik jeszcze bardziej zagłębia się w wydarzenia z życia bohaterów. Autorka ma również bardzo lekki styl pisania i chociażby nie wiem, co się stało to jest to tak wciągające, że ciężko jest odłożyć tę książkę na bok. Mi samej przeczytanie jej zajęło kilka godzin i kiedy miałam się od niej na moment oderwać było mi po prostu ciężko, bo cały czas miałam ochotę przeczytać jeszcze jeden rozdział. Prócz tego autorka pozostawiła niedopowiedziane zakończenie, które niewątpliwie wzbudza w czytelniku dozę niepewności i sprawia, że wyobraźnia zaczyna pracować na najwyższych obrotach.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Ale!]
Niejednokrotnie podkreślałam już, że uwielbiam wszelkie książki, w których przewija się prawniczy wątek i sięgam po nie w ciemno. Czasami zdarza się, że przeżywam czytelniczy zawód, a innym razem są to historie, które przypadają mi do gustu i sprawiają, że pochłaniam je w oka mgnieniu. „Call girl” autorstwa K.N. Haner jest właśnie książką wpisującą się w tę drugą...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-24
Paige Toon jest autorką, której sława rośnie wraz z kolejnymi wydanymi książkami. Jedną z nich była m.in. „Nic nie rani tak jak miłość”, która przewijała mi się w bookmediach, ale nie zdecydowałam się po nią sięgnąć. Zupełnie inaczej potoczyły się losy przy książce „Ktoś, kogo znałam” i tutaj nie czułam w sobie ani trochę zawahania.
Pisarka przedstawia nam emocjonalny trójkąt, w którym uczestniczą Leah, George oraz Theo. Życie każdej z tych osób jest zupełnie inne i każdego z nich doświadcza w odmienny sposób. Jednak znajdują oni pomiędzy sobą nić porozumienia, która sprawia, że stają się oni nierozłączni. Książka ta porusza bardzo wiele emocjonalnych stron czytelnika, bowiem rodzice Leah prowadzą dom zastępczy dla dzieci i młodzieży. Dlatego też w jej życiu nie brakuje trudnych tematów i spraw, które nie każdy chciałby poruszać.
Historia dzieli się na dwie linie czasowe „wtedy” i „teraz”. Poprzez ten zabieg czytelnik może lepiej zapoznać się z wszystkimi emocjami i wydarzeniami, które doprowadziły do takiego a nie innego życia bohaterów. Autorka zdecydowała się osadzić losy swojej historii na wiejskiej farmie wśród alpak, co wprowadza sielankowy klimat i po części łagodzi wyboiste koleje życia. Jednak w czytelniku pozostaje zranione serce, ponieważ temat rodziny zastępczej i wychowywania tych poranionych dzieci nie jest łatwy. Każde pożegnanie budzi ogrom emocji, co autorka przedstawiła chociażby na przykładzie bliźniaczek znajdujących się właśnie w domu zastępczym rodziców Leah. „Ktoś, kogo znałam” to z całą pewnością wulkan emocji, które towarzyszą czytelnikowi już od pierwszych stron. Jednak jest to pozycja warta uwagi, bo pokazuje budowanie przyjaźni, miłości czy nawet rezygnację z pewnych dóbr na rzecz innych.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Albatros]
Paige Toon jest autorką, której sława rośnie wraz z kolejnymi wydanymi książkami. Jedną z nich była m.in. „Nic nie rani tak jak miłość”, która przewijała mi się w bookmediach, ale nie zdecydowałam się po nią sięgnąć. Zupełnie inaczej potoczyły się losy przy książce „Ktoś, kogo znałam” i tutaj nie czułam w sobie ani trochę zawahania.
Pisarka przedstawia nam emocjonalny...
2024-02-08
[współpraca reklamowa Wydawictwo Replika]
"Cienie zostaną za nami" to pierwszy tom Sagi okresowej autorstwa Katarzyny Majewskiej-Ziemba. Jednocześnie jest to również debiut literacki autorki, który muszę przyznać już na początku bardzo mi się spodobał i trafił w moje serce.
Książka opisuje czas tuż przed wybuchem II wojny światowej jak i kolejne lata wojennej zawieruchy. Stefania wraz z rodziną zamieszkuje małą wieś niedaleko Baranowicz, a jej sąsiadami są zarówno Żydzi jak i Białorusini. Jednakże wybuch wojny rujnuje poukładane jak dotąd życie i sprawia, że świat Stefani i jej najbliższych staje na głowie a cały ciężar utrzymania rodziny i radzenia sobie z problemami spada właśnie na nią. Czy uda jej się podołać wszelkim obowiązkom i będzie miała na kogo liczyć?
Historia przedstawiona przez autorkę została oparta na faktach i zdecydowanie dało się odczuć nastroje panujące w tamtym czasie. Dodatkowo atutem tej książki są świetnie wykreowane postaci i wszelkie opisy, które uruchamiają wyobraźnię czytelnika i sprawiają, że zatapiając się w lekturze przenosimy się na Kresy wraz z bohaterami. Wyczuwa się realizm sytuacji i wszelkie nastroje i niepokoje towarzyszące tamtym czasom. Język, którym posługuje się autorka jest niezwykle plastyczny i pomimo trudnego tematu, jakiego się podjęła przez książkę przechodzi się bardzo płynnie i pozostaje ona w myślach na długi czas.
[współpraca reklamowa Wydawictwo Replika]
"Cienie zostaną za nami" to pierwszy tom Sagi okresowej autorstwa Katarzyny Majewskiej-Ziemba. Jednocześnie jest to również debiut literacki autorki, który muszę przyznać już na początku bardzo mi się spodobał i trafił w moje serce.
Książka opisuje czas tuż przed wybuchem II wojny światowej jak i kolejne lata wojennej zawieruchy....
2024-01-28
Tess Gerritsen znana jest głownie ze swoich thrillerów medycznych. Jednak, dzięki książce „Wybrzeże szpiegów” możemy zobaczyć jej zupełnie inne oblicze, które przypadło i do gustu. Jest to pierwszy tom przygód Klubu Martini, w którym mamy do czynienia z przygodami agentów CIA. Czy jednak da się tak łatwo zamknąć rozdział bycia szpiegiem i zacząć z zupełnie czystą kartą?
Główna bohaterka, Maggie Bird próbuje zacząć nowe życie na farmie położonej w stanie Maine. Udaje jej się wieść w miarę spokojne życie do momentu, gdy pod drzwiami jej domu ktoś podrzuca ciało kobiety. Ma to być dla niej ostrzeżenie od dawnych wrogów, którzy wciąż o niej pamiętają. W związku z tym prosi swoich przyjaciół z CIA o pomoc i pomimo upływu lat nadal posiadają oni umiejętności, które mogą być pomocne w wypełnieniu misji.
Autorka zdecydowała się w swojej książce na dwutorową narrację, która pokazuje życie Maggie aktualnie jak i czasy, w których wypełniała swoje misje. Dzięki temu czytelnik może zapoznać się z wyborami, które nią kierowały i spojrzeć na wiele rzeczy z zupełnie innej perspektywy. Dodatkowo jej losy przeplatają się z postacią Jo Thibodeau, która roztacza kolejne zagadki i łamigłówki.
Historia potrafi, więc wciągnąć już od samego początku, ponieważ pisarka nie szczędzi zaskoczeń już na wstępie. Dodatkowo jej styl pisania sprawia, że czytelnik po prostu wsiąka w tę historię i z przyjemnością śledzi dalsze losy bohaterów. Sama główna bohaterka również wykreowana jest w ciekawy sposób i nie brakuje w niej osoby silnej, która była szpiegiem i jej życie nie było proste, a jednak ma również w sobie poczucie zwyczajnej kobiety, która chciałaby mieć własną przystań i własny port. Myślę, że dzięki takiemu połączeniu Tess Gerritsen uzyskała wielowymiarowość zarówno postaci jak i powieści, ponieważ połączyła w sobie elementy szpiegowskie, detektywistyczne jak i również miłosne. Stworzyło to naprawdę fajne połączenie, które sprawiło, że z wielką chęcią sięgnę po kolejne tomy Klubu Martini.
[współraca reklamowa Wydawnictwo Albatros]
Tess Gerritsen znana jest głownie ze swoich thrillerów medycznych. Jednak, dzięki książce „Wybrzeże szpiegów” możemy zobaczyć jej zupełnie inne oblicze, które przypadło i do gustu. Jest to pierwszy tom przygód Klubu Martini, w którym mamy do czynienia z przygodami agentów CIA. Czy jednak da się tak łatwo zamknąć rozdział bycia szpiegiem i zacząć z zupełnie czystą...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-19
Są takie historie, które trafiają prosto w serce czytelnika. Są takie historie, które nie są proste i łatwe. Są takie historie, które czyta się zdecydowanie dłużej, ponieważ trzeba się nad nimi pochylić i delektować ich przekazem.
"Witaj, piękna" spełnia wszystkie powyższe przymioty i zabiera czytelnika w wędrówkę, której towarzyszą cztery siostry Padavano. Dzięki poznaniu jednej z nich William odnajduje swoje miejsce na ziemi. Jednak demony przeszłości, które nadal są w nim zakorzenione nie dają mu spokoju i idealny świat, który zaplanowała dla nich Julia stopniowo ulega zniszczeniu.
Historia przestawiona przez autorkę koncentruje się na losach sióstr, Julii, Sylvie, Emeline oraz Cecelii. Chociaż każda z nich podąża własną drogą to łączy je nierozerwalna więź, która sprawia, że są one jednością. Pomimo wielu przeciwności losu starają się kroczyć przez życie i układać je na nowo, kiedy pojawiają się problemy, które je niszczą. Zawsze w trudnych momentach starają się być ze sobą i wspierać się wzajemnie. Czy jednak zawsze będą w stanie być obok siebie?
Ann Napolitano stworzyła obraz rodziny która nie jest idealna. Ma swoje dobre jak i złe strony. Pokazała jak może zadziałać na człowieka brak akceptacji i miłości ze strony najbliższych. Historia ta pokazuje nam jak ważna jest obecność drugiego człowieka i jak może pomóc nam w wyjściu ze swojego mroku. Odczuwamy tutaj chęć dopasowania się i przynależności do rodziny, której tak naprawdę nigdy się nie miało. Książka ta potrafi z całą pewnością poruszyć najbardziej czułe strony czytelnika i sprawić, że sami nie wiemy, kiedy a po naszej twarzy potoczy się łza.
Są takie historie, które trafiają prosto w serce czytelnika. Są takie historie, które nie są proste i łatwe. Są takie historie, które czyta się zdecydowanie dłużej, ponieważ trzeba się nad nimi pochylić i delektować ich przekazem.
"Witaj, piękna" spełnia wszystkie powyższe przymioty i zabiera czytelnika w wędrówkę, której towarzyszą cztery siostry Padavano. Dzięki poznaniu...
2024-01-13
„Księga magii” autorstwa Alice Hoffman to trzeci tom sagi o rodzinie Owensów. Rodzinie, w której nie brakuje czarów i skutków z nimi związanych. Nie brakuje tutaj również przeróżnych klątw i uroków, które trzeba zdjąć. Osobiście mam słabość do książek autorki z tej właśnie serii i w momencie, kiedy przeczytałam pierwszą z nich dosłownie przepadłam i ogromnie polubiłam członków rodziny Owensów.
Nad rodem tym od lat ciąży klątwa, którą rzuciła Maria Owens, a mianowicie osoby z jej rodziny nie mogą żyć w długich i szczęśliwych związkach. Jeśli tylko, któryś z nich w taki się właśnie zaangażuje kończy się to tragedią. Jednak czym mógłby być świat bez miłości? Dlatego też znajdują się osoby, które starają się obejść klątwę na wszelkie możliwe sposoby. Jedną z osób, które za wszelką cenę będą chciały zdjąć urok jest Kylie, która nie cofnie się absolutnie przed niczym, aby ocalić swojego ukochanego, Gideona. Poprzez swój upór i twarde dążenie do celu nie zawaha się ona również wejść w świat leworęcznej magii, w którym czekają na nią niebezpieczeństwa.
Czytając opis książki można pokusić się o stwierdzenie, że jet to typowa książka w stylu fantasy. Jednak dla mnie nie brakuje w niej również wątków obyczajowych, które nadają jej uniwersalności. Poza tym autorka stworzyła świat, w którym nie brakuje również gorszych momentów, które zdarzają się w życiu każdego człowieka. Pojawia się również motyw cierpienia po stracie bliskiej nam osoby, ale ukazane jest również słońce, które wychodzi zza czarnych, burzowych chmur. Alice Hoffman stworzyła świat, który wciąga czytelnika bez reszty i sprawia, że w ogóle nie czuje on upływu czasu podczas lektury „Księgi magii” czy innych książek z tej właśnie serii.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Albatros]
„Księga magii” autorstwa Alice Hoffman to trzeci tom sagi o rodzinie Owensów. Rodzinie, w której nie brakuje czarów i skutków z nimi związanych. Nie brakuje tutaj również przeróżnych klątw i uroków, które trzeba zdjąć. Osobiście mam słabość do książek autorki z tej właśnie serii i w momencie, kiedy przeczytałam pierwszą z nich dosłownie przepadłam i ogromnie polubiłam...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-24
„The haiting game” to książka, która na pozór wydaje się historią jakich wiele. Miłość, nienawiść, praca i zakończenie łatwe do przewidzenia. A jednak opowieść o losach Lucy i Josha potrafiła mnie zaskoczyć i sprawić, że moje serce zabiło mocniej.
Główni bohaterowie pracują razem w wydawnictwie, które powstało z połączenia dwóch bankrutujących domów wydawniczych. W ten właśnie sposób Lucy oraz Joshua rozpoczęli pracę we wspólnej firmie, a nawet pokoju. Ich znajomość od samego początku daleka była od ideału a dzielenie przestrzeni wydawało się dla nich największą karą. Każdego dnia potrafili sobie dogryzać i toczyć zawzięte pojedynki. Jednym z nich okazuje się awans na wyższe stanowisko, które otrzymać może tylko jedno z nich. Kto okaże się wygranym, a kto będzie musiał złożyć broń?
Książka jest idealnym przykładem romansu biurowego, w którym na początku mamy do czynienia z nienawiścią głównych bohaterów. Jednak wraz z rozwojem wypadków ich nastawienie do siebie ulega zmianie. Historia napisana jest niezwykle lekkim językiem i bardzo miło spędziłam z nią czas. Wraz z rozwojem wypadków pochłaniała mnie ona coraz bardziej i sprawiała, że coraz mocniej kibicowałam relacji Lucy i Josha. Nie brakuje w niej również dawki humoru, która ujawnia się chociażby poprzez słowne potyczki dwójki bohaterów. Dodatkowo ma ona w sobie również mądrość i pokazuje, że nie zawsze możemy liczyć na wsparcie bliskich nam osób. Czasami pewne wybory prowadzą do tego, że coraz bardziej się od nich odsuwamy. Jednak zawsze znajdzie się jakiś sposób, aby to zmienić i warto jest zawalczyć o te relacje.
„The haiting game” to książka, która na pozór wydaje się historią jakich wiele. Miłość, nienawiść, praca i zakończenie łatwe do przewidzenia. A jednak opowieść o losach Lucy i Josha potrafiła mnie zaskoczyć i sprawić, że moje serce zabiło mocniej.
Główni bohaterowie pracują razem w wydawnictwie, które powstało z połączenia dwóch bankrutujących domów wydawniczych. W ten...
2023-12-02
[współpraca reklamowa @wydawnictwoznakpl]
Szerszej publiczności @marek.krajewski.pisarz znany jest szerszej publiczności jako autor kryminałów o Edwardzie Popielskim czy Eberhardzie Mocku. Ja swoją przygodę zaczęłam od najnowszej książki "Ostra", w której autor zaskakuje we współczesnej odsłonie. Czy jednak to spotkanie było udane?
Historia rozpoczyna się od podpalenia składowiska opon, którego dopuścił się bezrobotny alkoholik. Jednakże wraz z rozwojem wypadków okazuje się, że jest to preludium do skomplikowanej, przestępczej gry. Co wydarzyło się naprawdę wie tylko jedna osoba, która znika w tajemniczych okolicznościach a jej odnalezienia podejmuje się detektyw Ewa Skoczek i adwokat Małgorzata Drewnowska. Obie kobiety będzie jednak ścigać ich własna przeszłość, która da o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie.
Na samym początku ciężko było mi się "wgryźć" w tę historię. Była ona dla mnie mozolna, a poprzez opisy, które ciągnęły się dla mnie zdecydowanie za długo była również nużąca. Nie brakowało w niej co prawda momentów akcji, które sprawiały, że budziło się we mnie zainteresowanie tym, co wydarzy się dalej. Jednak całościowo książkę czytało się dla mnie dosyć ciężko i przeczytanie jej zajęło mi dużo czasu. Dodatkowo muszę przyznać, że gubiłam się w postaciach i nazwiskach, które pojawiały się w książce. Chociaż finalnie każda z tych postaci miała tutaj do odegrania swoją rolę. Na plus zasługuje tutaj to, że autor wplata w kryminalną historię również wątki rodzinne głównych postaci. Dodatkowo kobiety wykreowane przez autora są silne i twardo stąpają po ziemi, co nie zawsze podoba się innym.
[współpraca reklamowa @wydawnictwoznakpl]
Szerszej publiczności @marek.krajewski.pisarz znany jest szerszej publiczności jako autor kryminałów o Edwardzie Popielskim czy Eberhardzie Mocku. Ja swoją przygodę zaczęłam od najnowszej książki "Ostra", w której autor zaskakuje we współczesnej odsłonie. Czy jednak to spotkanie było udane?
Historia rozpoczyna się od podpalenia...
2023-11-11
[współpraca reklamowa @wydawnictwoalbatros]
James Norbury znany jest z książek, które sprawiają, że na wiele spraw zaczynamy patrzeć inaczej a mądrość, która wypływa z jego twórczości sprawia, że mamy ochotę, aby się zatrzymać na chwilę dłużej przy danej pozycji. W moim przypadku było to pierwsze spotkanie z autorem, ale na pewno nie ostatnie, ponieważ "Kot, który nauczał zen" mnie oczarowała. Nie tylko pod względem wizualnym, chociaż trzeba przyznać, że wszelkie ilustracje, które się w niej pojawiają dopracowane są w najmniejszym szczególe. Urzekła mnie jej treść, która na pierwszy rzut oka wydaje się krótka i mało znacząca. Jakże jednak można się pomylić, co do tego.
Głównym bohaterem jest kot, który zaczyna swoją wędrówkę, aby odnaleźć skarbnicę mądrości i oświecenia. Podczas podróży spotyka na swojej ścieżce różne zwierzęta, którym pomaga odnaleźć spokój i harmonię. Jednak również dzięki napotkanym na swojej drodze towarzyszom, on sam odnajduje swój zen.
Historia ta napisana jest bardzo mądrze i pierwsze moje skojarzenie, które pojawiło się, kiedy po nią sięgnęłam to "Mały Książę". Jednak pomiędzy nimi pojawia się pewna różnica, bo wydaje mi się, że książka autorstwa Jamesa Nourbury skierowana jest do nieco starszych czytelników i będzie to pozycja, która idealnie sprawdzi się jako prezent. Już sama okładka prezentuje się bardzo ładnie i estetycznie a całość dopełnia wnętrze. Dla mnie książka ta była kojąca i stała się poniekąd takim plastrem na rany całego tygodnia. Sprawiła, że poczułam wewnętrzny spokój i harmonię. Książkę można co prawda przeczytać w dosłownie chwilę. Jednak myślę, że warto się nad nią pochylić na dłużej tym bardziej, że jej uniwersalizm sprawia, że zostaje ona z czyteknikiem na dłużej.
[współpraca reklamowa @wydawnictwoalbatros]
James Norbury znany jest z książek, które sprawiają, że na wiele spraw zaczynamy patrzeć inaczej a mądrość, która wypływa z jego twórczości sprawia, że mamy ochotę, aby się zatrzymać na chwilę dłużej przy danej pozycji. W moim przypadku było to pierwsze spotkanie z autorem, ale na pewno nie ostatnie, ponieważ "Kot, który nauczał...
2023-11-18
Merryn Allingham jest autorką, z której twórczością zetknęłam się pierwszy raz. Rozpoczynając swoją przygodę z „Morderstwem w zimowy dzień” poczułam zdecydowanie klimat książek w stylu Sherlocka Holmesa, które uwielbiałam. Dlatego też już po pierwszych stronach zapałałam sympatią do tej historii.
Główną bohaterką jest Flora Steel, która zajmuje się prowadzeniem księgarni. Jednak, kiedy uczestniczy w znalezieniu zwłok postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i odnaleźć przyczynę śmierci denatki. O pomoc w rozwikłaniu zagadki prosi Jacka Carringtona, pisarza kryminałów. Czy rozwiązanie nie przysporzy tej dwójce problemów?
Z całą pewnością książka ta jest lekka w odbiorze, biorąc pod uwagę fakt, iż ma elementy kryminału. Nie ma w niej jednak przelewu krwi i drastycznych scen, chociaż nie brakuje w niej zwrotów akcji. Cała historia wciągnęła mnie na tyle, że książkę przeczytałam w ciągu jednego dnia. Pomimo, iż domyślałam się, kto jest zabójcą to całość stworzona była przez autorkę w bardzo przyjemny sposób. Dlatego też z miłą chęcią czytałam książkę do końca, aby sprawdzić czy mój trop był prawidłowy. Dodatkowo oprócz toczącego się śledztwa mamy tutaj poruszane wątki obyczajowe bohaterów, co dodaje nam tutaj urozmaicenia i możemy z tymi bohaterami poznać się zdecydowanie lepiej. Podobała mi się również relacja Flory i Jacka, która na chwilę obecną jest trochę ciężka do zdefiniowania jednak pozostawiła po sobie nutkę zaciekawienia i tym samym z ogromną przyjemnością będę wyczekiwać ich dalszych losów.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Mando]
Merryn Allingham jest autorką, z której twórczością zetknęłam się pierwszy raz. Rozpoczynając swoją przygodę z „Morderstwem w zimowy dzień” poczułam zdecydowanie klimat książek w stylu Sherlocka Holmesa, które uwielbiałam. Dlatego też już po pierwszych stronach zapałałam sympatią do tej historii.
Główną bohaterką jest Flora Steel, która zajmuje się prowadzeniem księgarni....
2023-11-17
[współpraca reklamowa @wydawnictwofilia]
@barbara.wysoczanska jest polską autorką, po której książki sięgam zawsze. Dlatego też z ogromnym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę "Cena wolności", w której główną bohaterką jest Klara Tyszkowska - młoda feministka i aktywistka.
Akcja książki toczy się w momencie kiedy Polski nie było na mapie świata, a ludzie walczą o swój byt i wolność. Nie można mówić po polsku i nie można czytać polskich książek. Jedną z osób, które się temu sprzeciwiają i dodatkowo wyrażają swoje zdanie na temat praw kobiet jest właśnie Klara, której życie skupia się na pobieraniu nauk na Latającym Uniwersytecie, pracy w gazecie i przyjaźni z Jędrzejem Witebskim. Jednak jedno jej spotkanie z rosyjskim kapitanem odmienia na zawsze koleje losu.
Na samym początku książka wydaje się dosyć pokaźna, jeśli chodzi o jej objętość, ale absolutnie przestaje mieć to znaczenie podczas jej lektury. Autorka stworzyła historię, która wciąga od samego początku i daje do myślenia. Pokazuje, bowiem jak wiele kobiety musiały poświęcić i jak silne musiały być. Poprzez to nie brakuje tutaj bólu i cierpienia, które złamały niejednokrotnie o moje czytelnicze serce. W szczególności były to momenty, kiedy Klara uświadomiła sobie swoje uczucia względem Jędrzeja i była w stanie poświęcić dla niego nawet swoje życie. Moim zdaniem dużym plusem tej książki są również przywoływania prawdziwych bohaterów, którzy odegrali znaczącą rolę w historii niepodległościowej. Dzięki temu czytelnik może jeszcze bardziej poczuć te nastroje, które towarzyszyły zapewne tamtym czasom.
[współpraca reklamowa @wydawnictwofilia]
@barbara.wysoczanska jest polską autorką, po której książki sięgam zawsze. Dlatego też z ogromnym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę "Cena wolności", w której główną bohaterką jest Klara Tyszkowska - młoda feministka i aktywistka.
Akcja książki toczy się w momencie kiedy Polski nie było na mapie świata, a ludzie walczą o swój...
"Na moście pożegnań" to drugi tom Sagi kresowej autorstwa Katarzyny Majewskiej-Ziemba. Jest to dalsza część losów Janki i jej rodziny, którzy znajdują się pod okupacją niemiecką. Mieszkańcy Baranowicz początkowo cieszyli się z wyzwolenia spod rąk rosyjskiego okupanta. Jednak wraz z upływem czasu okazuje się, że zmiana ta wcale nie była lepsza. Przyniosła ona, bowiem wiele łez i cierpienia niewinnych osób, które traciły życie z rąk niemieckich żołnierzy.
Janka starała się z całych sił zapewnić byt rodzinie i wraz z matką robiły co tylko mogły, aby wprowadzić do domu chociaż odrobinę normalności wśród wojennej zawieruchy. Wśród tego niepewnego czasu narodziło się również uczucie Janki i Stacha, który na początku był jej fikcyjnym mężem. Wykazał się jednakże zrozumieniem, uczuciami i ogromem pomocy, które sprawiły, że serce dziewczyny zabiło dla niego mocniej.
Sięgając po tę część wiedziałam, że nie będzie ona łatwa. Nie brakuje w niej, bowiem cierpienia, łez i momentów, w których serce czytelnika zostaje rozsypane w drobny mak. Autorka robi to w bardzo obrazowy sposób, który wpływa niewątpliwie na czytelnika i jego odbiór książki. Pani Katarzyna wykazała się również stylem pisania jak najbardziej przyjaznym czytelnikowi i sprawiającym, że akcja powieści, pomimo swojego ciężaru, upływa bardzo szybko. Jednak przyznam szczerze, że moje serce również pękało na miliony kawałków i były momenty, w których musiałam złapać oddech, aby móc towarzyszyć dalej bohaterom w ich trudnej drodze. Niewątpliwie jest to seria, która w moim sercu będzie miała szczególne miejsce i z ogromną niecierpliwością czekać będę na dalsze losy Janki i jej rodziny, którzy układać będą na nowo swoje życie na Ziemiach Odzyskanych.
[współpraca reklamowa @wydawnictworeplika]
"Na moście pożegnań" to drugi tom Sagi kresowej autorstwa Katarzyny Majewskiej-Ziemba. Jest to dalsza część losów Janki i jej rodziny, którzy znajdują się pod okupacją niemiecką. Mieszkańcy Baranowicz początkowo cieszyli się z wyzwolenia spod rąk rosyjskiego okupanta. Jednak wraz z upływem czasu okazuje się, że zmiana ta wcale nie była lepsza. Przyniosła ona, bowiem wiele...
więcej Pokaż mimo to