-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2014-02-14
2011-07-23
John Marsden rozpoczął swoją przygodę z pisarstwem, ponieważ uczniowie w prestiżowej szkole, w której pracował, nie chcieli czytać. Jego debiut „So much to tell you”(Tak wiele do powiedzenia) powstał w zaledwie trzy tygodnie, ale natychmiast trafił na listy bestsellerów.
Po pierwszym sukcesie Marsden przez kilka lat łączył karierę pisarską z pracą pedagoga. Później zrezygnował z pracy w szkole, ale nie z pracy z młodzieżą - organizował warsztaty pisarskie, w których brali udział także młodzi ludzie z Turcji czy Indonezji. Sukces tych warsztatów zainspirował go do założenia w 2006 roku szkoły, w której nie tylko pełni funkcję dyrektora, ale też prowadzi lekcje.
" "Jutro" zadaje kłam przesądom, jakoby bestseller miał być opartą na schematach banalną historią.[…] To trochę thriller, trochę sensacja- czyta się doskonale bez względu na wiek. Nic dziwnego, że powieść "Jutro" stała się bestsellerem".
„Jutro 2. W pułapce nocy” to drugi tom niesamowitej serii pt. „Jutro”. W tej części poznajemy dalsze losy Ellie i jej przyjaciół, którym jako jednym z nielicznych udało się umknąć przed wrogim najeźdźcą. Schronienie odnaleźli w trudno dostępnej kotlinie przez miejscowych zwanej „Piekłem”. Próbują tam stworzyć nowy- swój własny świat. Jednak pewnego razu, po udanej akcji wysadzenia mostu jedna z dziewczyn- Corrie zostaje postrzelona. Kevin postanawia jej za wszelką cenę pomóc i udaje się z nią do szpitala - prosto w „paszczę” wroga.
Po pewnym czasie pozostała szóstka przyjaciół podejmuje decyzję mającą na celu uwolnienie Kevina i Corrie z rąk agresora. W trakcie akcji, którą przeprowadzają dowiadują się, że chłopak został pojmany i znajduje się na terenie wystawowym miasta, a dziewczyna natomiast do tej pory nie odzyskała przytomności i leży w szpitalu. Czy uda im się uratować przyjaciół? Jak potoczą się dalsze losy grupki młodzieńców? Kogo jeszcze spotkają na swojej drodze?
„Możemy być tacy jak patyk… dać się złamać, wyrzucić i utopić w strumieniu, albo możemy wejść do wody i zmienić jej bieg, wyrzucić kamienie, zlikwidować wiry.”
Czytając tę książkę byłem wielce zachwycony geniuszem autora. Ta powieść potrafi wciągnąć na długie godziny. Akcja toczy się bardzo szybko i nie pozwala nam ani na moment oderwać się od książki. John Marsden posługuje się łatwym w odbiorze językiem, który czyta się z niezwykłą lekkością i przyjemnością.
Tak, jak i w poprzedniej części narratorem jest Ellie. Opisuje ona wszystko ze swojego punktu widzenia- odczucia, wydarzenia, sylwetki postaci. Pozwala to nam w lepszy sposób odebrać treść utworu.
Bohaterowie są bardzo realistyczni. Pod wpływem zdarzeń, które przeżywają przechodzą wewnętrzną przemianę. Nie są już tymi samymi ludźmi, jakimi byli przed inwazją. Teraz wydorośleli i stali się odpowiedzialni za swe czyny. Wiedzą, że muszą być twardzi i odważni, bo ich pomocy potrzebują inni. Coraz częściej stają twarzą w twarz ze śmiercią… zabijają- choć nie chcą… chcą tylko odzyskać to co stracili.
„Jutro 2. W pułapce nocy” posiada wiele wartości. Pokazuje nam między innymi, że powinniśmy nauczyć się przezwyciężać swoje słabości i się nie poddawać. Nawet w obliczu największej katastrofy nie możemy zatracić człowieczeństwa.
Książkę tę polecam zarówno tym, którzy byli zachwyceni pierwszą częścią sagi oraz tym, którzy słyszą o niej pierwszy raz . Jest to jedna z tych powieści, które na długo pozostają w naszej pamięci i wywołują w nas całą masę uczuć.
John Marsden rozpoczął swoją przygodę z pisarstwem, ponieważ uczniowie w prestiżowej szkole, w której pracował, nie chcieli czytać. Jego debiut „So much to tell you”(Tak wiele do powiedzenia) powstał w zaledwie trzy tygodnie, ale natychmiast trafił na listy bestsellerów.
Po pierwszym sukcesie Marsden przez kilka lat łączył karierę pisarską z pracą pedagoga. Później...
2013-06-02
Ellie, Fi, Homer, Lee i Kevin myśleli, że po tym, jak uratowali ich Nowozelandczycy są bezpieczni i mogą w końcu odpocząć od koszmaru, w którym tkwili od kilku miesięcy. Mylili się. Ich spokój nie trwał długo. Pułkownik Finley postanowił wysłać ich wraz z kilkunastoma profesjonalnie wyszkolonymi żołnierzy w miejsce, z którego dopiero co uciekli. Zadanie grupy przyjaciół było z pozoru proste. Mieli poprowadzić nowozelandzkich bojowników do Wirrawee, żeby ci mogli wysadzić w powietrze nowopowstałe lotnisko, stanowiące ważny punkt dla wrogiego najeźdźcy. Jednak coś poszło nie tak… Żołnierze nie wrócili ze swojej misji do miejsca, w którym wszyscy mieli się spotkać- do Piekła. Zaczynają się poszukiwania, które szybko przeradzają się w ucieczkę… Ucieczkę przed śmiercią. Czy uda im się przeżyć? Gdzie leżą granice ich wytrzymałości? Czy i tym razem dokonają czegoś przełomowego?
„… gdyby nam się nie udało, moje życie- które i tak było już wystarczająco zwichnięte- zostałoby zniszczone na zawsze. Nie dlatego, że bym zginęła. Dlatego, że przeze mnie zginęliby moi przyjaciele. ”
W „Jutro 4. Przyjaciele mroku” widoczna jest przemiana, która zachodzi w bohaterach. Dzieje się to za sprawą krótkiego pobytu w Nowej Zelandii. Każdy z pięciorga przyjaciół inaczej znosi to, co do tej pory przeżył. Próbują zagłuszyć swoje sumienie i zapomnieć o tym co było. O tym co wypaliło dziurę w ich duszy.
„Miałam nadzieję, że to, co się ze mną stało w Wirrawee, spaliło bezużyteczne, słabe części mnie, a to, co pozostało, będzie silne. Wystarczająco silne, by stawić czoła przyszłości.”
Ellie stawia duże opory w momencie, gdy dostaje rozkaz powrócenia do ojczyzny. Z jednej strony chce pomóc swoim bliskim, ale z drugiej to wszystko ją przerasta. Popada w stan odrętwienia. Jednak kiedy po namowach ponownie znajduje się w Piekle, odzywa się w niej dawna Ellie- waleczna, odważna dziewczyna, która jest zdolna do ogromnych poświęceń. Homer stoi tym razem trochę z boku, przytłoczony przywódczą postawą Ellie. Jest obrażony, że nie wszystko idzie po jego myśli, że to nie on podejmuje ważne decyzje. Jednak z czasem i jego zachowanie powraca do normy. Fiona często ulega chwilom wzruszenia, mimo to znajduje w sobie ogromne pokłady energii i często podejmuje ryzyko, o którym przed wojną nawet by nie pomyślała. Lee z początku trochę odsuwa się od Ellie, jednak potem ich uczucie odradza się. Nadal darzą siebie dużą miłością. Kevin natomiast pomimo dużego strachu, który zresztą ogarnia wszystkich młodzieńców, nie poddaje się i do końca pozostaje sobą.
Czwarta część sagi „Jutro” pozytywnie mnie zaskoczyła. Podczas czytania tego tomu nie było czasu na nudę. Były za to silne emocje, strach, adrenalina, nadzieja i radość. Pomysły Marsdena nadal zaskakują czytelnika i pokazują, że każda część jego serii trzyma odpowiedni poziom. Akcja z początku trochę powolna, wypełniona wieloma przemyśleniami, po krótkim czasie nabiera tempa i nie zwalnia, aż do ostatniego rozdziału. Jak zawsze jestem zachwycony stylem pisania autora. Ma on w sobie coś charakterystycznego i hipnotyzującego, coś co sprawia, że muszę sięgać po kolejne tomy „Jutra”. Warto również wspomnieć o pięknej okładce, która zasługuje na chwilę refleksji.
„Jutro 4. Przyjacile mroku” jest książką, którą pragnę polecić każdej osobie oczarowanej poprzednimi częściami tej serii. Natomiast tych, którzy po raz pierwszy spotykają się z sagą „Jutro” zachęcam do sięgnięcia po jej poprzednie tomy. Na pewno się nie zawiedziecie, gdyż ta saga naprawdę potrafi wciągnąć na dłużej. Obok takiej powieści nie można przejść obojętnie.
Ellie, Fi, Homer, Lee i Kevin myśleli, że po tym, jak uratowali ich Nowozelandczycy są bezpieczni i mogą w końcu odpocząć od koszmaru, w którym tkwili od kilku miesięcy. Mylili się. Ich spokój nie trwał długo. Pułkownik Finley postanowił wysłać ich wraz z kilkunastoma profesjonalnie wyszkolonymi żołnierzy w miejsce, z którego dopiero co uciekli. Zadanie grupy przyjaciół...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-06-22
Andy McNab to brytyjski pisarz, żołnierz sił specjalnych SAS, dowódca patrolu Bravo Two Zero podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej oraz najwyżej odznaczony czynny żołnierz brytyjski w chwili, gdy opuszczał szeregi SAS.
W książce „Battlefield 3. Rosjanin” śledzimy losy Dimy Majakowskiego- legendy Specnazu dziś działającej na zlecenie rosyjskich miliarderów. W swoim żołnierskim fachu jest jednym z najlepszych- wie o tym także „Matka Rosja”, która nigdy nie zapomina. Pewnego, wydawałoby się normalnego jak każdego innego dnia, Kreml składa Dimie propozycję, a raczej powierza mu zadanie, z którego nie może się wycofać… w końcu „Matka Rosja” ma swoje sposoby przekonywania nawet takich jak On. Wbrew sobie były żołnierz sił specjalnych postanawia wyruszyć w sam środek piekła wojny, aby wykonać swoje zadanie. Jednak nie jest sam. U jego boku stają najlepsi z najlepszych, starannie wyselekcjonowani i zaprawieni w boju komandosi, którzy nie cofną się przed niczym.
Równocześnie poznajemy sierżanta Henry’ego „Blacka” Blackburna- amerykańskiego marines. Jego oddział zostaje wysłany do Iranu, gdzie ma odnaleźć zaginiony patrol. Choć misja z pozoru wydaje się prosta, to pojawiają się pewne komplikacje… komplikacje, które przyczynią się do skrzyżowania się losów obu bohaterów- wysłanników Rosji i USA.
Jak potoczą się dalsze losy Dimy i Blacka? Jakie przeszkody będą musieli pokonać na swej drodze, aby w końcu osiągnąć długo wyczekiwany cel? Co mogłoby się wydarzyć, gdyby któryś z nich nie podołał powierzonym obowiązkom?
„Battlefield 3: Rosjanin” to połączenie thrilleru i powieści sensacyjnej, które niesamowicie wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Autor, dzięki umiejętnemu władaniu językiem, ukazał tak bardzo realistyczny świat, że śledząc losy bohaterów czujemy jak byśmy stali tuż obok nich. Andy McNab sprawił również, że nie możemy narzekać na brak żołnierskiego sloganu, przesyconego wulgaryzmami i specyficznym humorem. Dokładne odzwierciedlenie wszechobecnej brutalności, nieludzkich metod przekonywania do swoich racji i trudów wojny nadaje książce swoistego charakteru i naturalności.
Akcja- cały czas pędzi do przodu, zdawałoby się, że coraz szybciej, a na dodatek jest pełna niespodziewanych zwrotów, przez co nabieramy jeszcze większej ochoty do zajrzenia na kolejne kartki tego dzieła. Wrażenie dynamiki powieści potęgują krótkie rozdziały, często liczące tylko dwie lub trzy strony oraz częste dialogi.
Główni bohaterowie to postacie z wyrazistymi charakterami, ujawniającymi się już po przeczytaniu pierwszych stronic. Nadludzkie wręcz wyczyny Majakowskiego i Blacka przyprawiają nas o ciarki na plecach i budzą niepohamowane zdumienie. Dopełnienie Dimy i amerykańskiego sierżanta marines stanowią osoby takie jak Kroll, Władimir, Gregorin, Zirak, Omorowa- członkowie rosyjskiej kompani, Cole- przełożony Blackburna, Kafarow- światowej sławy handlarz bronią czy też Salomon- guru terrorystów.
Dodatkowym atutem „Battlefielda” jest przykuwająca wzrok okładka. Możemy na niej zobaczyć obraz z gry o tym samy tytule, przedstawiający dumnie kroczącego żołnierza gotowego do walki o życie swoje i innych.
Myślę, że książkę tę mogę polecić każdemu kto choć w najmniejszym stopniu lubuje się w takiej literaturze. Na pewno się nie zawiedziecie, a wręcz będziecie w pełni zadowoleni, że daliście się namówić do sięgnięcia po powieść Andy’ego McNab’a.
Andy McNab to brytyjski pisarz, żołnierz sił specjalnych SAS, dowódca patrolu Bravo Two Zero podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej oraz najwyżej odznaczony czynny żołnierz brytyjski w chwili, gdy opuszczał szeregi SAS.
W książce „Battlefield 3. Rosjanin” śledzimy losy Dimy Majakowskiego- legendy Specnazu dziś działającej na zlecenie rosyjskich miliarderów. W swoim...
2012-02-10
„Legendy Świata Wynurzonego. Ostatni bohaterowie” to już ostatnia część niezwykłej sagi fantasy stworzonej przez włoską pisarkę Licię Troisi, w której poznajemy losy Adhary i Amhala. Sheireen i Marvasha.
„Za winy jednych cierpią wszyscy, a dzięki zasługom jednej tylko osoby wszyscy odnajdą pokój.”
Świat Wynurzony nadal zmaga się z zarazą, która dziesiątkuje ludzi. Jedynym antidotum na tę straszliwą chorobę okazuje się być eliksir z krwi nimf. Jednak jego jest za mało… Tymczasem Kryss wraz ze swoją elficką armią przejmuje prawie całkowitą kontrolę nad Krainą Wiatru. Nie cofa się przed niczym, nawet przed największymi okrucieństwami. Jego jedynym celem jest zdobycie całego Erak Maar. Próbę zabicia bezwzględnego władcy podejmuje królowa Krainy Słońca- Dubhe. Postanawia wykorzystać swoje umiejętności, które zdobyła jeszcze za młodu, kiedy to była jedną z najlepszych złodziejek wyszkolonych w sztuce Zabójców. Czy podoła zadaniu, które sobie postawiła? Jak jej czyn wpłynie na dalsze losy wojny? Natomiast Adhara po starciu z Marvashem i eksplozji portalu trafia do Mherar Thar- Krainy Łez, jak nazywają ją zamieszkujące tam elfy. Spotyka tam Shyrę, przywódczynię rewolucjonistów. Kobiety pomagają sobie wzajemnie i choć pochodzą z ras, pomiędzy którymi od lat panuje wrogość, to zaprzyjaźniają się. Adhara przebywając w elfickim kraju odnajduje Lhyr- kapłankę bogini Phenor oraz zatrzymuje zarazę, która przyczyniła się do śmierci setek ludzi. Następnie wraca do Świata Wynurzonego aby uratować Amhala… mężczyznę, którego kocha ponad własne życie… jednak jako, że jest Sheireen- Poświęconą, jej przeznaczeniem jest zabić Marvasha… czyli zabić ukochanego.
„Życie toczy się niczym spirala, do końca zwodzi nas, że wszystko się zmieniło, aby potem doprowadzić nas z powrotem do punktu wyjścia.”
„Legendy Świata Wynurzonego” to bez wątpienia jedna z tych sag, którą czyta się jednym tchem, nie mogąc doczekać się co przyniesie nam kolejny rozdział książki. Język jakim posługuje się autorka jest bogaty i łatwy w odbiorze. Sprawia, że z chęcią przewracamy kolejne strony tej powieści, całkowicie zapominając o otaczającej nas rzeczywistości.
W trzecim tomie trylogii pojawiają się nowe postacie, takie jak chociażby Shyra- elfka, przywódczyni rewolucjonistów walczących przeciwko tyrani Kryssa, Lhyr- kapłanka bogini Phenor, więziona w Orvie w celu podtrzymywania zarazy czy Meriph- zwariowany, samotnie egzystujący na zboczu wulkanu Thal czarodziej. Bohaterowie, których znamy już z poprzednich części sagi przechodzą w mniejszym lub większym stopniu metamorfozę. Adhara odnajduje swoje prawdziwe przeznaczenie, uświadamia sobie w końcu jak powinna postępować i walczy w imię miłości do ukochanego. Amhal za sprawą Talizmanu Ghoura powoli zatraca swoje uczucia i staje się „maszyną do zabijania”. Zarówni Kalth, jak i Amina bardzo szybko muszą wydorośleć, aby poprowadzić ludzi do zwycięstwa. Dubhe oraz Theana wiedzą, że ich czas dobiegania końca, ale mimo to dzielnie walczą do samego końca i nigdy się nie poddają.
Powieść ta jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji, przez co często tak naprawdę do końca nie wiemy jak potoczą się dalsze losy bohaterów w następnych rozdziałach. Dużym plusem są także krótkie rozdziały, które jeszcze bardziej zachęcają nas do czytania „Legend Świata Wynurzonego” oraz piękna okładka przepełniona czerwienią, na której widnieją dwie postacie- pierwsza to Adhara trzymająca w dłoni sztylet Phenor, natomiast druga to zapewne Kryss, elf o nieskazitelnej urodzie.
Szczerze zachęcam wszystkich miłośników literatury fantasy do sięgnięcia po tę sagę. Moim zdaniem nie można przejść obok takiej książki obojętnie, nie zatrzymując się nawet przy niej na chwilę.
„Legendy Świata Wynurzonego. Ostatni bohaterowie” to już ostatnia część niezwykłej sagi fantasy stworzonej przez włoską pisarkę Licię Troisi, w której poznajemy losy Adhary i Amhala. Sheireen i Marvasha.
„Za winy jednych cierpią wszyscy, a dzięki zasługom jednej tylko osoby wszyscy odnajdą pokój.”
Świat Wynurzony nadal zmaga się z zarazą, która dziesiątkuje ludzi....
2011-08-23
Hordy krwiożerczych zombie są coraz liczniejsze, ludzi ubywa, nigdzie nie można czuć się bezpiecznie. Świat, jaki dotąd znaliśmy, jest teraz jak chory organizm targany przez zarazę, której w żaden sposób nie potrafi przezwyciężyć. Ci, którym jakimś cudem udało się przeżyć, zbierają się w większe grupy i próbują za wszelką cenę zachować resztki swojego człowieczeństwa. Jedną z takich osób jest Lilly Caul- drobna, zagubiona i walcząca z paraliżującym ją strachem kobieta. Przemierza ona wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami Atlantę w poszukiwaniu azylu. Pewnego razu nieświadomy czyhającego zewsząd zagrożenia obóz uciekinierów, w którym żyje kobieta, atakuje banda umarlaków. Lilly ledwie, co udaje się przeżyć makabryczne natarcie zombie, jednak jedna z dziewczynek, która była w tym czasie pod jej opieką, zostaje w brutalny sposób zabita przez atakujących. Ojciec zmarłego dziecka, chcąc zemścić się na Caul za to, że nie uratowała jego ukochanej córeczki, podstępem zaciąga ją do lasu i tam postanawia wymierzyć na niej samosąd. W obronie bezbronnej dziewczyny staje potężny, czarnoskóry mężczyzna, którego Lilly darzy szczególnym uczuciem- Josh Lee Hamilton, powodując śmierć jej oprawcy. W wyniku tego zdarzenia Josh zostaje wygnany z obozu i jest zmuszony wyjechać. Przyłącza się do niego panna Caul, a także Bob, Megan i Scoot. Piątka znajomych wyrusza w podróż, której celem jest jak najdłuższe utrzymanie się przy życiu. Na końcu swojej krętej i wyboistej drogi pełnej krwawych przygód trafiają do miasteczka Woodbury… miasteczka, w którym rządzi despotyczny Philip Blake, a ludzie zatracają resztki humanitaryzmu. A może to nie koniec, lecz dopiero początek ich trasy?
Druga część „The walking dead” jest zupełnie inna niż pierwsza, a jednocześnie tak bardzo do niej podobna. W tym tomie główny wątek stanowią losy Lilly Caul oraz grupy jej najbliższych znajomych. Ale nie bójcie się, Gubernator w „Drodze do Woodbury” jest także obecny! Choć jego historia została zepchnięta na drugi plan, to jednak nie pozwala on nikomu o sobie zapomnieć, a już w szczególności, w momencie, gdy zbliżamy się ku końcowi lektury tej powieści. Wszystko to sprawia, że ”Droga do Woodbury” stanowi dość nietypową kontynuację pierwszego tomu. Zazwyczaj mamy jednego lub kilku głównych bohaterów, którym towarzyszymy od początku do końca sagi i to właśnie oni stanowią element łączący wszystko w jednolitą całość. Tutaj, mimo że Blake towarzyszy czytelnikom w obu częściach uniwersum, takim głównym spoiwem jest raczej sytuacja, w jakiej znalazła się ludzkość i wszechobecne zombie.
Okładka anglojęzycznego wydania
„Droga do Woodbury” jest co najmniej tak samo dobra jak jej poprzedniczka. Akcja mknie bardzo szybko, a czytelnik się nie nudzi. I tym razem nie zabrakło hektolitrów lejącej się krwi, kilometrów wylatujących jelit, masy różnej maści wnętrzności i setek ściętych głów zombie. Wszystko to okraszone mniejszymi lub większymi tragediami poszczególnych bohaterów powieści, przytłaczającą pogodą i zbliżającą się mroźną zimą oraz wyciem umarlaków spragnionych świeżego ludzkiego mięsa.
Bohaterowie to bardzo ciekawe postacie o złożonych charakterach. Rozgrywające się wydarzenia odciskają swoje piętno na psychice każdego z nich. We wszystkich zachodzi przemiana wewnętrzna. Lilly Caul z panicznie wystraszonej, nieporadnej dziewczyny, niepotrafiącej wyrażać swoich uczuć staje się dojrzałą kobietą, gotową rozpocząć rewolucję i stawić czoła największemu utrapieniu Woodbury (i nie myślę tu o zombie). Blake z bojaźliwego, bezbronnego mężczyzny staje się okrutnym, bezwzględnym i psychopatycznym Gubernatorem. Obłęd, jakim się kieruje od momentu śmierci swojego brata sprawia, że nie potrafi rozróżnić, kim tak naprawdę jest- Brianem czy Philipem? Megan i Bob nie radzą sobie w tym chorym świecie. Bob zapija się do nieprzytomności, a Megan prostytuuje w zamian za drobną opłatą. Josh z kolei bardziej troszczy się o Lilly niż o siebie, to w niej się właśnie zakochał i za wszelką cenę pragnie z nią być, choć bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, że czasy, jakie nadeszły, nie są odpowiednim momentem na miłość. Ale z drugiej strony, jeśli nie teraz to kiedy?
Dużym plusem jest sama jakość wydania. Zastosowano inny papier niż w pierwszej części, wprowadzono drobne elementy graficzne- bardzo klimatyczne oraz co najważniejsze postarano się, aby tym razem czytelnik nie męczył się widząc masę literówek i bezsensownych zdań.
Szczerze polecam każdemu fanowi tego niesamowitego uniwersum. „Droga do Woodbury” na pewno was nie zawiedzie. Autorzy kolejny raz udowodnili nam, że warto sięgać po ich dzieła. Dreszczyk emocji gwarantowany!
Hordy krwiożerczych zombie są coraz liczniejsze, ludzi ubywa, nigdzie nie można czuć się bezpiecznie. Świat, jaki dotąd znaliśmy, jest teraz jak chory organizm targany przez zarazę, której w żaden sposób nie potrafi przezwyciężyć. Ci, którym jakimś cudem udało się przeżyć, zbierają się w większe grupy i próbują za wszelką cenę zachować resztki swojego człowieczeństwa. Jedną...
więcej Pokaż mimo to