-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-03-09
2024-02-27
Jeden z najciekawszych tomów od Hacette w ostatnim czasie. Znerfienie Supermana i przedstawienie go na tle równie silnych wrogów, w dodatku wzmocnionych kryptonitem, zadziałało tak, jak powinno. Świetny był zwłaszcza numer związany z przewodzeniem przez Człowieka Jutra buntem na Apokolips. Rzadko kiedy plot twist na łamach komiksu jest w stanie złapać mnie w podobny sposób.
Jeden z najciekawszych tomów od Hacette w ostatnim czasie. Znerfienie Supermana i przedstawienie go na tle równie silnych wrogów, w dodatku wzmocnionych kryptonitem, zadziałało tak, jak powinno. Świetny był zwłaszcza numer związany z przewodzeniem przez Człowieka Jutra buntem na Apokolips. Rzadko kiedy plot twist na łamach komiksu jest w stanie złapać mnie w podobny sposób.
Pokaż mimo to2024-02-26
Całkiem angażująca, nieźle napisana i bardzo oryginalnie narysowana opowieść. Brakuje zgłębienia intencji bohaterów, co jednak jest zwykłą przywarą w komiksach zawierających tak wiele postaci.
Całkiem angażująca, nieźle napisana i bardzo oryginalnie narysowana opowieść. Brakuje zgłębienia intencji bohaterów, co jednak jest zwykłą przywarą w komiksach zawierających tak wiele postaci.
Pokaż mimo to2024-02-20
Ach, kolejna geneza powstania Aquamana. Choć sam koncept z porzuconym dzieckiem jest interesujący, reszta niestety "nie dowozi". Brak jakiegokolwiek charakterystycznego czarnego charakteru; z numeru zapamiętam jednak jeszcze pochodzenie stroju króla Atlantów. Zostało to wyjaśnione ciekawie - i ja to kupuję.
Ach, kolejna geneza powstania Aquamana. Choć sam koncept z porzuconym dzieckiem jest interesujący, reszta niestety "nie dowozi". Brak jakiegokolwiek charakterystycznego czarnego charakteru; z numeru zapamiętam jednak jeszcze pochodzenie stroju króla Atlantów. Zostało to wyjaśnione ciekawie - i ja to kupuję.
Pokaż mimo to2024-02-20
Zgodzę się ze słowami z przedmowy - mowa o międzygalaktycznym superbohaterze, a skupiamy się głównie wokół miejsca jego ziemskiej pracy. Nieco nudny tom, w czym nie pomaga spora objętość - przynajmniej dwa numery spokojnie mogły zostać pominięte.
Zgodzę się ze słowami z przedmowy - mowa o międzygalaktycznym superbohaterze, a skupiamy się głównie wokół miejsca jego ziemskiej pracy. Nieco nudny tom, w czym nie pomaga spora objętość - przynajmniej dwa numery spokojnie mogły zostać pominięte.
Pokaż mimo to2024-02-01
Wbrew temu, co pisze autor w przedmowie - wydaje się, że rzeczywiście liczba interesujących osób pasujących do konwencji znacznie się skurczyła. Nadal warto jednak sprawdzić choćby bodaj pierwszy relatywnie poważny wywiad Dwóch Sławów, a i rozmowy z Lukasyno czy Pyskatym (dzięki za rozwiązanie tajemnicy z jego przerwaną karierą!) lub Onarem zasługują na wyróżnienie.
Wbrew temu, co pisze autor w przedmowie - wydaje się, że rzeczywiście liczba interesujących osób pasujących do konwencji znacznie się skurczyła. Nadal warto jednak sprawdzić choćby bodaj pierwszy relatywnie poważny wywiad Dwóch Sławów, a i rozmowy z Lukasyno czy Pyskatym (dzięki za rozwiązanie tajemnicy z jego przerwaną karierą!) lub Onarem zasługują na wyróżnienie.
Pokaż mimo to2024-02-02
Nie ma sensu się rozwodzić - to samo, co wcześniej, tyle że całkiem inne, bo z nowymi bohaterami. Tym razem na wyróżnienie zasługują rozmowy z braćmi Krok, Jurasem, Martą Nizio-Siara, PIH-em oraz VNM-em.
Nie ma sensu się rozwodzić - to samo, co wcześniej, tyle że całkiem inne, bo z nowymi bohaterami. Tym razem na wyróżnienie zasługują rozmowy z braćmi Krok, Jurasem, Martą Nizio-Siara, PIH-em oraz VNM-em.
Pokaż mimo to2024-01-26
Nieco słabszy, niż drugi tom, ale i tu nie brakuje rozmów ciekawych, insajderskich, różnych od dostępnych wywiadów. Na wyróżnienie zasługuje przekonanie Eldoki do ogromnej otwartości na temat swoich problemów, przeprowadzenie luźnej, acz dostarczającej sporej liczby informacji Erosa czy przelanie na papier kizowatego "kiedyś nie miałem, a teraz mam" w wykonaniu Sariusa. Z pewnością to wciąż seria zasługująca na uwagę, zaś dla każdego, chcącego wynieść z rapu coś więcej - pozycja obowiązkowa.
Nieco słabszy, niż drugi tom, ale i tu nie brakuje rozmów ciekawych, insajderskich, różnych od dostępnych wywiadów. Na wyróżnienie zasługuje przekonanie Eldoki do ogromnej otwartości na temat swoich problemów, przeprowadzenie luźnej, acz dostarczającej sporej liczby informacji Erosa czy przelanie na papier kizowatego "kiedyś nie miałem, a teraz mam" w wykonaniu Sariusa. Z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-13
Świetny, równy pierwszemu tomowi poziom, przy czym dobór gości podobał mi się znacznie bardziej. Z rozmów, które warto zaznaczyć, to z pewnością te z Guralem, Matheo, Oskarem (!), Rasem, Sobotą, Wilkiem i wreszcie z Taco Hemingwayem. To zresztą było ciekawe doświadczenie, zobaczyć, że jeden z największych rapowych artystów ostatniej dekady ma podobne podejście do życia, wrażliwość i problemy, co ja. Drugi tom utwierdza mnie jeszcze w przekonaniu, że w życiu nigdzie nie trzeba się spieszyć. Skoro Sobota po 30-tce wrócił mieszkać z rodzicami, to na wszystko jeszcze jest czas.
Świetny, równy pierwszemu tomowi poziom, przy czym dobór gości podobał mi się znacznie bardziej. Z rozmów, które warto zaznaczyć, to z pewnością te z Guralem, Matheo, Oskarem (!), Rasem, Sobotą, Wilkiem i wreszcie z Taco Hemingwayem. To zresztą było ciekawe doświadczenie, zobaczyć, że jeden z największych rapowych artystów ostatniej dekady ma podobne podejście do życia,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-06
Choć rozpływałem się nad każdą częścią serii, ta bez wątpienia podobała mi się najbardziej. Galbraith, aka J.K. Rowling, wyraźnie rozwija się w swoim fachu. Prowadzenie wielowątkowej, zawikłanej fabuły weszło w siódmym tomie na najwyższy, jak dotąd, poziom. Dodajmy do tego pewną klaryfikację relacji głównych bohaterów, mistyczno-mroczne tło związane z życiem w sekcie i genialne rozumienie ludzkich zachowań. No i nie warto zapominać o cliffhangerze, z którym Rowling zostawiła nas w epilogu... Strzał w dziesiątkę dla każdego fana kryminału.
Choć rozpływałem się nad każdą częścią serii, ta bez wątpienia podobała mi się najbardziej. Galbraith, aka J.K. Rowling, wyraźnie rozwija się w swoim fachu. Prowadzenie wielowątkowej, zawikłanej fabuły weszło w siódmym tomie na najwyższy, jak dotąd, poziom. Dodajmy do tego pewną klaryfikację relacji głównych bohaterów, mistyczno-mroczne tło związane z życiem w sekcie i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-26
2023-12-15
Rozległa, eklektyczna i... inspirująca. To w sumie zbiór rozmów osób, którzy byli lub są związani z kulturą hip-hop. Część z nich została w niej na stałe, a część musiała przystosować się do zupełnie innej branży, w której jednak doświadczenia z przeszłości z pewnością pomagały. Generalnie rzecz ujmując, choć każdy z 20 rozmówców jest oryginalny, wyciągnąłem jedno główne przesłanie - w życiu trzeba robić to, co się lubi, stawać się w tym coraz lepszym, a wówczas nawet konieczność odwrócenia swojego życia o 180 stopni nie stanie się niemożliwa.
Rozległa, eklektyczna i... inspirująca. To w sumie zbiór rozmów osób, którzy byli lub są związani z kulturą hip-hop. Część z nich została w niej na stałe, a część musiała przystosować się do zupełnie innej branży, w której jednak doświadczenia z przeszłości z pewnością pomagały. Generalnie rzecz ujmując, choć każdy z 20 rozmówców jest oryginalny, wyciągnąłem jedno główne...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-10
Niestety, nie potrafię ekscytować się pozycjami sprzed czterech dekad. Pomimo powagi całego zdarzenia i strachu starcia z kimś przekraczającym siły bohaterów, narracja prowadzona jest w sposób koślawy. Do tego połowa bohaterów Legionu tak naprawdę zlewa się w całość. Nic specjalnego, pomimo otoczki, jaką próbują generować autorzy w przedmowie i posłowiu.
Niestety, nie potrafię ekscytować się pozycjami sprzed czterech dekad. Pomimo powagi całego zdarzenia i strachu starcia z kimś przekraczającym siły bohaterów, narracja prowadzona jest w sposób koślawy. Do tego połowa bohaterów Legionu tak naprawdę zlewa się w całość. Nic specjalnego, pomimo otoczki, jaką próbują generować autorzy w przedmowie i posłowiu.
Pokaż mimo to2023-12-03
O ile zazwyczaj Hachette wprowadza takie tomy w dobrym momencie, wcześniej przedstawiając postaci, tak tym razem miałem wrażenie, że wrzucono mnie do środka filmu akcji klasy C. Niezbyt interesujący bohaterowie i ich motywy przypominały bardzo biedną wersję, lubianego, skądinąd, przeze mnie, Legionu Samobójców. Zresztą, takiego Deadshota świetnie znałem choćby z tego tytułu. A sama geneza Catmana mogłaby sprawić, że podchodziłbym do tego tomu z nieco większym zainteresowaniem, tymczasem zapewne niebawem w ogóle zapomnę, że go przeczytałem.
O ile zazwyczaj Hachette wprowadza takie tomy w dobrym momencie, wcześniej przedstawiając postaci, tak tym razem miałem wrażenie, że wrzucono mnie do środka filmu akcji klasy C. Niezbyt interesujący bohaterowie i ich motywy przypominały bardzo biedną wersję, lubianego, skądinąd, przeze mnie, Legionu Samobójców. Zresztą, takiego Deadshota świetnie znałem choćby z tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-02
Trudno traktować jak rzetelny dziennikarski reportaż książkę zaczynającą się od niejakiego tłumaczenia autora, że głównie opierał się na rozmowach ze świadkiem koronnym, no chyba, że akurat udało się coś zweryfikować. Dlatego też nie podchodzę do tego, jak do żadnej kroniki. Zresztą, jak ufać osobie, która regularnie opowiada o libacjach alkoholowo-kokainowych, że pamięta tak dokładnie wydarzenia sprzed kilku dekad? Jako krótka powieść sensacyjna i quasi-reportażowa - sprawdza się, jako niewymagająca lektura na sobotnie przedpołudnie.
Trudno traktować jak rzetelny dziennikarski reportaż książkę zaczynającą się od niejakiego tłumaczenia autora, że głównie opierał się na rozmowach ze świadkiem koronnym, no chyba, że akurat udało się coś zweryfikować. Dlatego też nie podchodzę do tego, jak do żadnej kroniki. Zresztą, jak ufać osobie, która regularnie opowiada o libacjach alkoholowo-kokainowych, że pamięta...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-14
Zwykle tomy o Deathstroke'u nie zawodzą. Tym razem, jednak, autorzy chcieli relatywnie prostą historię obudować zbyt mocno. Krótko mówiąc, w moim odczuciu mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią, choć motywacje i życie "rodzinne" antybohatera to rzeczywiście interesujące zagadnienia.
Zwykle tomy o Deathstroke'u nie zawodzą. Tym razem, jednak, autorzy chcieli relatywnie prostą historię obudować zbyt mocno. Krótko mówiąc, w moim odczuciu mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią, choć motywacje i życie "rodzinne" antybohatera to rzeczywiście interesujące zagadnienia.
Pokaż mimo to2023-11-14
Ot, kolejny epizod "wielkiego niebezpieczeństwa", w walce z którym muszą połączyć siły "najwięksi bohaterowie i złoczyńcy". Nic specjalnego, choć epilog związany z pogrzebem został rzeczywiście napisany z klasą.
Ot, kolejny epizod "wielkiego niebezpieczeństwa", w walce z którym muszą połączyć siły "najwięksi bohaterowie i złoczyńcy". Nic specjalnego, choć epilog związany z pogrzebem został rzeczywiście napisany z klasą.
Pokaż mimo to2023-10-19
Mam pewien problem z tym tomem od Hachette. Bo o ile samo opowiadanie główne jest fantastyczne, wielowątkowe i wciągające, o tyle późniejsza, krótsza opowiastka z Człowiekiem-Zagadką w roli drugoplanowej, jest chaotyczna, a przy tym nudna i męcząca. Mimo tego Batman eskortujący Dwie Twarze przez cały stan i usiłujący utrzymać się przy życiu w walce z niezliczoną ilością najemników ewidentnie zawyża ocenę całości.
Mam pewien problem z tym tomem od Hachette. Bo o ile samo opowiadanie główne jest fantastyczne, wielowątkowe i wciągające, o tyle późniejsza, krótsza opowiastka z Człowiekiem-Zagadką w roli drugoplanowej, jest chaotyczna, a przy tym nudna i męcząca. Mimo tego Batman eskortujący Dwie Twarze przez cały stan i usiłujący utrzymać się przy życiu w walce z niezliczoną ilością...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-19
Ptaki nocy są dla mnie wyjątkowe. Każdy komiks z ich udziałem to ciekawy, klejący się fabularnie thriller kryminalny z odpowiednią domieszką niecodziennego, jak na tę formę wyrazu, humor. Tym razem nie jest inaczej i rzeczywiście - tytułowy numer "Na skrzydłach" robi wrażenie.
Ptaki nocy są dla mnie wyjątkowe. Każdy komiks z ich udziałem to ciekawy, klejący się fabularnie thriller kryminalny z odpowiednią domieszką niecodziennego, jak na tę formę wyrazu, humor. Tym razem nie jest inaczej i rzeczywiście - tytułowy numer "Na skrzydłach" robi wrażenie.
Pokaż mimo to2023-10-12
Nie sposób polemizować z innymi opiniami: ta książka to nie tylko list miłosny, ale chwilami i serenada czy psalm w kierunku Warszawy. Złapałem się na czymś ciekawym; bo choć "Zły" wydaje się przepełniony akcją, przyspieszającymi puls sytuacjami, to gdy chcieć wyjaśnić osobie trzeciej fabułę, jest ona... mało porywająca. Tyrmand w mistrzowski sposób przeprowadził narrację, stworzył wiarygodne, różniące się od siebie postaci, takie, jak Edwin Kolanko, doktor Halski czy wreszcie sam ZŁY - i Filip Merynos. Autor dysponował fenomenalnym piórem, a opis tamtejszej Warszawy jest ekscytujący z perspektywy człowieka, który przeprowadził się do stolicy ponad siedem dekad po opowiadanych na niemal 800 stronach wydarzeniach.
Nie sposób polemizować z innymi opiniami: ta książka to nie tylko list miłosny, ale chwilami i serenada czy psalm w kierunku Warszawy. Złapałem się na czymś ciekawym; bo choć "Zły" wydaje się przepełniony akcją, przyspieszającymi puls sytuacjami, to gdy chcieć wyjaśnić osobie trzeciej fabułę, jest ona... mało porywająca. Tyrmand w mistrzowski sposób przeprowadził narrację,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Budka Suflera jest obecna w moim życiu od najmłodszych lat. Ojciec regularnie karmił mnie urzekającą, wzruszającą "Jolką", żywiołowym, przejmującym hardrockiem w "Młodych lwach" czy "Ragtime" albo monumentalnych utworach "Jest taki samotny dom" i "Czas wielkiej wody". Dlatego przez długie lata nie do końca rozumiałem ten błysk ironii w mediach, gdy ktoś ośmielił się wspomnieć o Budce jako jednej z najważniejszych ekip polskiej muzyki rozrywkowej. Zrozumienie przyszło później, a w pełni wyjaśnił je Sawicki. Tyle, że po lekturze jego książki jeszcze mocniej usadowiłem się w moim punkcie widzenia. Bo choć wiele można zarzucić Budce ery "Takiego tanga" czy "Balu wszystkich świętych" - ilu artystów po 30 latach na najwyższym poziomie jest w stanie odnaleźć się na nowo, zdobyć młodych słuchaczy i jeszcze przebić to w monstrualny sukces? Nikt, no albo prawie nikt. Zresztą, aż do smutnych "Mokrych oczu", nie ulega wątpliwości, że kanonem Budki pozostawał rock - w różnych formułach, ale jednak.
A co do samej książki - napisana niezwykle pomysłowo, a jednocześnie przemyślanie. Nabożność względem lubelskiego zespołu chwilami przeszkadza - ale doprawdy, tylko chwilami. Jest to ogromna, zaplanowana pozycja, mająca na celu przedstawienie ogromu postaci i zdarzeń z okresu 1970 - 2014. I zrobiona została świetnie, bo brakuje w niej chaosu i braku logicznych następstw. A i barwny język autora z rzadka tylko trąci pastiszem. Świetna pozycja, a ja na koniec dodam tylko: "Budka Suflera wielkim zespołem była..." i kropka. A jak ktoś nie wierzy, to niech włączy "Geniusza blues" i przyzna, że nie ma ochoty spakować torby, wsiąść w samochód i uciec, byle dalej, by "sobą się poczuć móc".
Budka Suflera jest obecna w moim życiu od najmłodszych lat. Ojciec regularnie karmił mnie urzekającą, wzruszającą "Jolką", żywiołowym, przejmującym hardrockiem w "Młodych lwach" czy "Ragtime" albo monumentalnych utworach "Jest taki samotny dom" i "Czas wielkiej wody". Dlatego przez długie lata nie do końca rozumiałem ten błysk ironii w mediach, gdy ktoś ośmielił się...
więcej Pokaż mimo to