Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w ŚwiętaLubimyCzytać311
- ArtykułyJedna książka, dwie opowieści i całe mnóstwo tajemnic. Gareth Rubin o książce „Dom Klepsydry”Ewa Cieślik1
- ArtykułyIdziemy do lasu! Przegląd książek dla dzikich rodzinDaria Panek-Płókarz12
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Curt Swan
16
6,2/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
196 przeczytało książki autora
142 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Legion Superbohaterów. Wielka ciemność
Keith Giffen, Curt Swan
5,5 z 6 ocen
10 czytelników 1 opinia
2024
Superman vol 1 #149
Curt Swan, Jerry Siegel
Cykl: Superman v1 (tom 149)
3,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
1961
Superman: Whatever Happened to the Man of Tomorrow?
Alan Moore, Curt Swan
7,0 z 5 ocen
10 czytelników 1 opinia
1986
Najnowsze opinie o książkach autora
Superman/Shazam: Pierwszy grom Judd Winick
6,3
Jest wiele komiksów o pierwszym spotkaniu Batmana z Supermanem. Okazuje się jednak, że swego czasu wiele emocji wzbudziło pierwsze spotkanie Supermanem z Kapitanem Marvelem z 1974 r. Jednakże dopiero na przełomie 2005 i 2006 postanowiono uwspółcześnić wspólne spotkanie obu herosów.
Doktor Sivana, odwieczny wróg Kapitana Marvela postanawia nawiązać współpracę z Lexem Luthorem, aby pokonać swojego wroga. Niedługo później dochodzi do serii kradzieży mistycznych przedmiotów w Metropolis i Fawcett City. Sprawą postanawiają zainteresować się zarówno Superman, jak i Kapitan Marvel.
Mam mieszane uczucia co do tego jak przedstawiono współpracę bohaterów. Docenia, że udało się tu uniknąć typowego zawiązania akcji czyli bójki w wyniku nieporozumienia, a potem połączenia sił przeciwko wspólnemu problemowi. Jednakże niewiele jest ofiarowane w zamian. Współpraca przechodzi aż zbyt sprawnie i rzadko dochodzi do jakiejś rozwijającej wymiany zdań między bohaterami. Interesująco robi się dopiero pod koniec historii. Tam Superman może nareszcie szczerze wypowiedzieć się na temat pewnych zdarzeń, a także podjąć bardzo odważną decyzję. Niestety akurat w tym momencie miniseria kończy się zamiast pociągnąć fabułę w interesującą stronę. Również Kapitan Marvel okazuje tu trochę inne oblicze niż zazwyczaj.
Czarne charaktery też wypadają tu średnio. Początkowo współpraca nieprzepadających za sobą Sivany i Luthora zapowiada się wyśmienicie – obaj pomimo pewnych podobieństw mają różne charaktery i można to było to rozwinąć. Zamiast tego jednak fabuła skupia się na dwójce superłotrów powstałych w wyniku intrygi Luthora i Sivany. Ci superzłończycy też zapowiadali się interesująco, ale szybko okazują się bardzo banalni i niespecjalnie wymagający.
Rysunki Joshuy Middletona zupełnie do mnie nie trafiły. Są niedokładne i brakuje im dynamiki. Postacie mają dosyć ograniczoną ekspresję, a grube kontury sprawiają, że wszystko wygląda nienaturalnie.
Dodatkiem jest tu „Superman” v1 #276 opowiadający o pierwszym spotkaniu Supermana z… Kapitanem Gromem. Czytając ten komiks byłem zdziwiony jak usiłowano tutaj oderwać się od korzeni Kapitana Marvela zmieniając mu pseudonim, genezę, a nawet przeciwników. Odnosiłem wrażenie, że wówczas twórcy bali się napisać historię o samym bohaterze z Fawcett City, więc szybko wprowadzili zamiennik. Sama historia przywodzi na myśl te z czasów Srebrnej Ery ze względu na pewną sztampowość i naiwności. Udało się jednak uniknąć niezamierzonej śmieszności.
Niestety ten tom okazał się co najwyżej średni. Był tutaj spory potencjał, ale zupełnie nie udało się go wykorzystać. Szkoda.
Superman/Shazam: Pierwszy grom Judd Winick
6,3
Shazam, czy jak kto woli Kapitan Marvel to kolejna z postaci uniwersum DC, która była nieco mniej eksploatowana. Dopiero ekranizacja kinowa sprawiła, że Shazam stał się pełnoprawnym bohaterem. A szkoda, bo jest to heros wyjątkowo interesujący z mocami dorównującymi Człowiekowi ze stali.
Co do samego komiksu, nie przekonała mnie 'kwadratowa' kreska, bo herosi z komiksów kojarzą mi się z perfekcją, a tutaj nie mamy przystojnych typów. Historia fajna, trochę genezy Shazama w pigułce i kilka wspólnych akcji z Supermanem. We wstępie do zeszytu zostało napisane, że to historia o tym jak Superman zostaje opiekunem i mentorem młodego bohatera. Sam komiks jednak kończy się nagle, wątek opieki nad Billym zostaje tylko napoczęty i to tyle. Czuję lekki niedosyt, ale przeczytać warto.