Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Ja tylko dodam, że młodopolskie opisy przyrody poprzeplatane wiejską gawędą nadają niepowtarzalny urok tej powieści.... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
"Szara kurzawa deszczów przysłoniła świat, wypiła barwy, zgasiła światła i zatopiła w mrokach ziemię, że wszystko wydało się jakby sennym majaczeniem, a smutek wstawał z pól przegniłych, z borów zdrętwiałych, z pustek obumarłych i wlókł się ciężkim tumanem; przystawał na głuchych rozstajach, pod krzyżami, co wyciągały rozpacznie ramiona, na pustych drogach, gdzie nagie drzewa trzęsły się z zimna i łkały w męce - do opuszczonych gniazd zaglądał pustymi oczami, do rozwalonych chałup - na umarłych cmentarzach tłukł się wśród mogił zapomnianych i krzyży pogniłych i płynął światem całym; przez nagie, odarte, splugawione pola, przez wsie zapadłe i zaglądał do chat, do obór, do sadów, aż bydło ryczało z trwogi, drzewa się przyginały z głuchym jękiem, a ludzie wzdychali żałośnie w strasznej tęsknocie - w nieutulonej tęsknocie za słońcem".
Po kilkunastu latach przeczytana ponownie. Nie podobała mi się dylogia "Komediantka" i "Fermenty". Ale "Chłopi"... to naprawdę arcydzieło. Może Reymont podczas tych słynnych seansów okultystycznych zawarł pakt z diabłem na jedną dobrą powieść? :) Ach!
Ja tylko dodam, że młodopolskie opisy przyrody poprzeplatane wiejską gawędą nadają niepowtarzalny urok tej powieści.... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
"Szara kurzawa deszczów przysłoniła świat, wypiła barwy, zgasiła światła i zatopiła w mrokach ziemię, że wszystko wydało się jakby sennym majaczeniem, a smutek wstawał z pól przegniłych, z borów...
Sztuka Różewicza, której teatr się boi. Zakopuje ją skutecznie. Do piachu. Po raz pierwszy wystawiona w 1979 roku przez Tadeusza Łomnickiego w Teatrze na Woli. Zamiast heroicznej walki z okupantem Różewicz ukazał leśną wegetację partyzantów - smród, wszy, prymitywny język, przekleństwa. Centralną postacią dramatu uczynił nierozgarniętego wiejskiego chłopaka Walusia, który za rabunek i gwałt zostaje skazany na śmierć i rozstrzelany przez kolegów z oddziału. Tuż przed egzekucją nie może się powstrzymać i robi w portki. Odmitologizowany obraz wojny kłóci się z heroizmem i nostalgią partyzanckich filmów, wspomnień czy widowisk z cyklu "Dziś do ciebie przyjść nie mogę". Tu nie było miejsca na przekleństwa i śmierdzące nogi ani tym bardziej na gwałt i rabunek. Różewicz pokazał przepaść między oficerami wywodzącymi się z warstwy inteligenckiej a ich chłopskimi podwładnymi, pogardzanymi i manipulowanymi. W jednej ze scen młody oficer Narodowych Sił Zbrojnych prowadzi pogadankę dla żołnierzy na temat komunizmu, która jest parodią antyradzieckiej propagandy endeckiej. Scena ma wyraźnie satyryczny charakter (chłopi pytają prelegenta o wspólne baby w kołchozach).
Waleczność i patriotyczne bohaterstwo stały się historycznie utrwalonymi stereotypami, przesłaniającymi każdą inną prawdę o wojnie. Z tymi stereotypami musimy walczyć, jeśli chcemy się znaleźć w kręgu krajów cywilizowanych. Skoro jesteśmy już krajem wolnym, to traktujmy się do końca serio i zacznijmy inaczej myśleć. Bez fałszów i stereotypów. Sztuka powinna służyć refleksji, która człowieka wzbogaca, a nie utwierdza w poglądach utrwalanych na skutek różnych kontekstów historycznych, politycznych itp. Trzeba wtykać palec w bolące miejsca.
Sztuka Różewicza, której teatr się boi. Zakopuje ją skutecznie. Do piachu. Po raz pierwszy wystawiona w 1979 roku przez Tadeusza Łomnickiego w Teatrze na Woli. Zamiast heroicznej walki z okupantem Różewicz ukazał leśną wegetację partyzantów - smród, wszy, prymitywny język, przekleństwa. Centralną postacią dramatu uczynił nierozgarniętego wiejskiego chłopaka Walusia, który...
więcej mniej Pokaż mimo to
Oczywiście wszystkich nie przeczytałem, wyciągam po jednym, dwa od czasu do czasu. To lektura na lata, podobnie jak opowiadania Czechowa, felietony Szymborskiej, Słonimskiego, etc. Świetna przerwa podczas czytania powieści. Bardzo dobry wybór reportaży.
Oczywiście wszystkich nie przeczytałem, wyciągam po jednym, dwa od czasu do czasu. To lektura na lata, podobnie jak opowiadania Czechowa, felietony Szymborskiej, Słonimskiego, etc. Świetna przerwa podczas czytania powieści. Bardzo dobry wybór reportaży.
Pokaż mimo to