-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-22
2023-11-04
Dwie kroniki z wczesnego średniowiecza. Pierwsza z nich, dotycząca dziejów Rzymu aż do 476 r. (co ciekawe, do obalenia Romulusa Paweł datuje AUC, czyli od 753 p.n.e., a po jego upadku - jak my obecnie), mogłaby w zasadzie nie powstać i nie byłaby w tym wielka strata, gdyż jest to nieco wzbogacona wersja zachowanej historii Eutropiusza. W zasadzie, to wszystkie księgi aż do 364 r. n.e. zostały niemal dosłownie przepisane, tylko czasem Paweł dodawał informacje znalezione w innych kronikach (a zwykle były to krótkie wzmianki z historii Izraela i żywotów świętych). Tempo jest zawrotne, gdyż w XV księgach zmieszczono 1300 lat historii, bowiem kronika Diakona sięga czasów Justyniana. Odbija się to nie tylko na szczegółowości (bo jak w jednej księdze zmieścić losy całej dynastii julijsko-klaudyjskiej?), ale i na powierzchowności sądów i opisów autora.
Znacznie lepiej jest w przypadku "Historii Longobardów". Po pierwsze, to jedyna taka kronika; po drugie, jest znacznie bardziej szczegółowa (wciąż pozostając przy tym streszczeniem innej kroniki). Dowiedziałem się z niej mnóstwo ciekawostek, gdyż dotychczas moja wiedza kończyła się na czasach Justyniana. Warto zwrócić uwagę, że nie jest to tylko opowieść o Italii, ale też jest w niej dużo informacji o Bizancjum, trochę o Frankach, nawet Słowianie się czasem pojawiają (głównie jako barbarzyńscy najeźdźcy). Oczywiście, nie jest to jakieś wiekopomne dzieło. Styl autora jest chaotyczny, czyny poszczególnych książąt mieszają się ze sobą i ciężko ustalić o kogo chodzi, chronologia leży i kwiczy, zdarzają się pomyłki (np. "Kagan" jest interpretowane jako imię awarskiego władcy, a nie tytuł), a zdecydowanie zbyt wiele wydarzeń wytłumaczono wolą boską. Pod tym względem opowieść Pawła przypomina Żywoty Świętych, bo cuda są w niej powszechne, i w dodatku realnie wpływają one na dzieje państw i narodów. Autor też jest wyraźnie stronniczy; wyraźnie napisał kronikę po to, aby sławić swój lud, przez co doszło do ciekawego odwrócenia punktu widzenia, gdyż w "Historii Rzymskiej" Rzymianie byli przedstawieni jako ludzie odważni, pobożni i honorowi, a w "Historii Longobardzkiej" jako zdradliwi, tchórzliwi i pełni pychy. Warto również wspomnieć, że Paweł, chociaż był duchownym, wspomniał o germańskich wierzeniach i legendach z czasów przedchrześcijańskich.
Akcja księgi nagle urywa się w 711 r., na 60 lat przed upadkiem królestwa Longobardów, wkrótce po przejęciu władzy w królestwie Franków przez Karolingów i tuż przed utworzeniem Państwa Kościelnego - zapewne autor nie żył dosyć długo, aby doprowadzić ją do końca.
Atutem tego wydania, poza świetnym przekładem Lewandowskiego, są mapy Italii oraz tabela władców Longobardzkich, Bizantyńskich i papieży, co ułatwia odnalezienie się w gąszczu faktów i imion.
Dwie kroniki z wczesnego średniowiecza. Pierwsza z nich, dotycząca dziejów Rzymu aż do 476 r. (co ciekawe, do obalenia Romulusa Paweł datuje AUC, czyli od 753 p.n.e., a po jego upadku - jak my obecnie), mogłaby w zasadzie nie powstać i nie byłaby w tym wielka strata, gdyż jest to nieco wzbogacona wersja zachowanej historii Eutropiusza. W zasadzie, to wszystkie księgi aż do...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-11
Jak do tej pory wciąż najważniejsza pozycja na temat polskich szabel. Autor w dosyć zwięzłych słowach przedstawia dzieje polskiej szermierki, "podstawy podstaw" sztuki władania szablą i rodzaje tej broni. Prawdziwą perełką jest jednak druga część - katalog 114 szabel, głównie z polskich muzeów, ale też z kilku zagranicznych (głównie Ermitaż, ale są też egzemplarze z Drezna, Wiednia, Berlina, Madrytu, Paryża, Stambułu czy Damaszku). Wszystkie egzemplarze zostały zmierzone, rozrysowane i dokładnie opisane, czasami także zważone oraz ocenione pod względem ich przydatności bojowej. Wprawdzie nie zawsze zgadzam się z autorem w paru kwestiach, gdyż zdarzało mi się wykonywać manewry, które według niego są niemożliwe przy użyciu tej broni (możliwe, że dla sportowca walczącego na najwyższym poziomie coś, co amator uważa za niewielkie utrudnienie, jest już czynnikiem dyskwalifikującym?), ale sam katalog jest dla mnie, jako szermierza i rekonstruktora, istnym skarbem.
Można się wprawdzi zżymać, że np. szable wschodnie inne niż tureckie i węgierskie są reprezentowane dosyć skromnie (np. tylko dwie rosyjskie), podobnie jak szable zachodnie, ale osoby szukające szabel polskich nie mają powodów do narzekań.
Jak do tej pory wciąż najważniejsza pozycja na temat polskich szabel. Autor w dosyć zwięzłych słowach przedstawia dzieje polskiej szermierki, "podstawy podstaw" sztuki władania szablą i rodzaje tej broni. Prawdziwą perełką jest jednak druga część - katalog 114 szabel, głównie z polskich muzeów, ale też z kilku zagranicznych (głównie Ermitaż, ale są też egzemplarze z Drezna,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-01
XVII tom "Biblioteki" Diodora opowiada, jak tytuł wskazuje, o losach Aleksandra III, zwanego wielkim. I, co ciekawe, tylko o nim. Nie ma żadnych wtrąceń o Rzymie, Sycylii, Kartaginie, nic. Jedynie dwie wzmianki poruszają sprawy Grecji, ale i one są powiązane z Macedonią. Reszta to opis wyprawy Aleksandra, oczywiście w formie znacznie bardziej skondensowanej niż u Arriana czy Kurcjusza Rufusa, chociaż obszerniejszej niż u Plutarcha. Według historyków, Diodor korzystał ze źródeł mniej wiarygodnych niż pozostali wymienieni autorzy i jego przekaz zawiera więcej pomyłek. Opisy bitew mają znaczenie niemal wyłącznie literackie, gdyż praktycznie nie da się z nich odtworzyć ich przebiegu. Jest chaotycznie, brutalnie, krwawo, epicko, czy tak jak na polu bitwy, ale historyk nie wiele ma z tego pożytku. Warto jednak podkreślić bezstronność autora. Diodor, podobnie jak jego źródło, nie próbowali w żaden sposób ukryć ciemnej strony wojny. I chociaż księga ta zawiera wiele przykładów łaskowości Aleksandra, nie brak tu również opisów cierpień żon perskich żołnierzy poległych pod Gaugamelą, tragedii mieszkańców Tyru i Persepolis, czy okrucieństw popełnionych przez Macedończyków w Indiach. Pozwala to mocno odbrązowić sielankowe opisy łagodnych zdobywców, zachowane przez innych kronikarzy. W tekście jest duża luka, obejmująca wydarzenia od śmierci Dariusza III po początek podboju Indii, która pewnie rzuciłaby sporo światła na okoliczności śmierci Klejtosa i Kallistenesa.
Tradycyjnie, tekst został wydany w dwóch językach - po polsku i po grecku, oraz opatrzony monstrualną wręcz ilością przypisów.
XVII tom "Biblioteki" Diodora opowiada, jak tytuł wskazuje, o losach Aleksandra III, zwanego wielkim. I, co ciekawe, tylko o nim. Nie ma żadnych wtrąceń o Rzymie, Sycylii, Kartaginie, nic. Jedynie dwie wzmianki poruszają sprawy Grecji, ale i one są powiązane z Macedonią. Reszta to opis wyprawy Aleksandra, oczywiście w formie znacznie bardziej skondensowanej niż u Arriana...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08
Dziwna książka. Niby tematyka arcyciekawa, bo porusza ciekawe zagadnienie - przemianę wojskowości z renesansowej, pełnej średniowiecznych reliktów, prywatnych armii i radosnej improwizacji - w nowoczesne, sprawnie administrowane machiny bojowe, oraz to, jak niektóre państwa, jak Polska czy Turcja, nie weszły na drogę tak zwanej "rewolucji militarnej". Niestety, autor nie do końca wykorzystał potencjał tematu. Poza masą ciekawostek i ogólnym rysem historycznym, treść książki jest wypełniona skakaniem z myśli na myśl do tego stopnia, że w niektórych rozdziałach zapominałem, co jest ich tematyką (w rozdziale o wojskowości Japonii są np. nawiązania do Mao Zedonga; jest też dużo, jak dla mnie za dużo, wtrąceń o współczesnej popkulturze). Niektóre rozdziałki są takie krótkie, że ledwo sygnalizują zagadnienie (wojskowość narodów Ameryki to jakieś 3 strony!), czasem z kolei niepotrzebnie zagłębiają w drobiazgi. Do tego pandemonium dochodzą monstrualnie długie, czasami kompletnie niepotrzebne cytaty (żeby jeszcze ze źródłeł...). Mocno to utrudnia odbiór książki, przez co mocno się z nią męczyłem - mimo, że uwielbiam tę tematykę.
Sporą zaletą są ilustracje, których jest bardzo dużo i są wysokiej jakości.
Czy polecam? Raczej tak, ale nie spodziewajcie się cudów.
Dziwna książka. Niby tematyka arcyciekawa, bo porusza ciekawe zagadnienie - przemianę wojskowości z renesansowej, pełnej średniowiecznych reliktów, prywatnych armii i radosnej improwizacji - w nowoczesne, sprawnie administrowane machiny bojowe, oraz to, jak niektóre państwa, jak Polska czy Turcja, nie weszły na drogę tak zwanej "rewolucji militarnej". Niestety, autor nie do...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-01
Bardzo solidna pozycja, choć nie ustrzegła się paru błędów i drobiazgów. Autor dosyć szczegółowo opisu strukturę, uzbrojeni i sposób walki armii Chanatu Krymskiego, obalając przy tym kilka pokutujących mitów na jej temat (np. o jej niezdolności do zdobywania umocnień) i udawadniając, że była bardzo groźnym przeciwnikiem. Jego analizy są rozległe i szczegółowe, chociaż niekiedy wręcz zbyt rozwlekłe, np. kilka stron poświęcenych udowadnianiu, że oddziały tatarskie nie były podzielone na dziesiątki. W niektórych przypadkach autor też daje się złapać na pułapkę, którą wytykał innym, czyli zapomniał, że koloryzowanie nie jest domeną tylko polskich historyków i kronikarzy.
Bardzo solidna pozycja, choć nie ustrzegła się paru błędów i drobiazgów. Autor dosyć szczegółowo opisu strukturę, uzbrojeni i sposób walki armii Chanatu Krymskiego, obalając przy tym kilka pokutujących mitów na jej temat (np. o jej niezdolności do zdobywania umocnień) i udawadniając, że była bardzo groźnym przeciwnikiem. Jego analizy są rozległe i szczegółowe, chociaż...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06
2023-03-10
Chyba najlepsza popolarnonaukowa książka archeologiczna, jaką dotąd czytałem. To luźna narracja na temat grodu w Maszkowicach, zamieszkiwanego ponad 35 wieków temu przez lud zaliczany obecnie do kultury Otomani-Fuzesabony. Autor podejmuje dosyć obszerne rozważania na temat pochodzenia mieszkańców osady, powodów jej założenia, stylu życia, wierzeń, wreszcie jej upadku. Co ważne, mimo dosyć luźnego stylu, przedstawia naukowe uzasadnienie swoich tez, jednocześnie przybliżając metodologię pracy archeologa. Polecam wszystkim fanom archeologii i nie tylko.
Chyba najlepsza popolarnonaukowa książka archeologiczna, jaką dotąd czytałem. To luźna narracja na temat grodu w Maszkowicach, zamieszkiwanego ponad 35 wieków temu przez lud zaliczany obecnie do kultury Otomani-Fuzesabony. Autor podejmuje dosyć obszerne rozważania na temat pochodzenia mieszkańców osady, powodów jej założenia, stylu życia, wierzeń, wreszcie jej upadku. Co...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-23
Link do mojej oficjalnej recenzji:
https://www.academia.edu/97477919/Recenzja_ksi%C4%85%C5%BCki_%C5%81uk_i_%C5%82ucznictwo_w_kulturze_wybranych_lud%C3%B3w_staro%C5%BCytno%C5%9Bci_T_%C5%9Awi%C4%85tkowskiego
Link do mojej oficjalnej recenzji:
https://www.academia.edu/97477919/Recenzja_ksi%C4%85%C5%BCki_%C5%81uk_i_%C5%82ucznictwo_w_kulturze_wybranych_lud%C3%B3w_staro%C5%BCytno%C5%9Bci_T_%C5%9Awi%C4%85tkowskiego
2023-02-22
Podczas doboru książek poświęconych tematyce państwa pierwszych Piastów i ogólnie pradziejach Polski trzeba uważać. Grunt jest grząski, informacji mało, co prowadzi do wielu spekulacji; pomiędzy nimi trafiają się potworki, czy wręcz okropne wykoślawianie historii jak książki o tzw Wielkiej Lechii. Powyższa książka takim tworem na szczęście nie jest, ale zbliża się niebezpiecznie. Już sam wstęp pokazuje wielką dumę autora, wyraźnie czującego się lepszym od prawdziwych i wyimaginowanych „pseudohistoryków”. Niestety, w dużej mierze powiela ich metody działania. Próbuje podważyć dawno przyjęte teorie bez przedstawienia kontrargumentów, do tego sam tworzy nowe kierując się mocno niepewnymi przesłankami (np. jednym z argumentów za jego teorią o unii polsko-morawskiej ma być… popularność imienia Karol na Węgrzech!), które później próbuje wykorzystać jako bazę dla jeszcze odważniejszych hipotez. Do tego podchodzi do źródeł dosyć wybiórczo, wychodząc z założenia, że jeżeli niemieccy kronikarze o czymś nie pisali, to znaczy, że na pewno chcieli to ukryć. Z takim nastawieniem można „udowodnić” wszystko. Irytuje też straszna stronniczość narracji, bijąca wręcz uwielbieniem do Węgier i ich kultury (atak Madziarów na Wielkie Morawy miał być formą ratunku przed ekspansją Niemiec!).
Styl autora jest dosyć męczący. W trakcie naukowego opisu bitwy potrafi nagle przejść w narrację pasującą bardziej do powieści awanturniczej; nie brak również przesadzonych określeń i porównań (kilkukrotnie pada stwierdzenie o węgierskim odpowiedniku „wielkiego muru chińskiego”). Za plus należy natomiast uznać staranne cytowanie źródeł i bardzo dużą liczbę dobrze opisanych ilustracji.
Podsumowując, uważam książkę „Polska jazda i łuczniczy za pierwszych Piastów” za raczej słabą pozycję. Autor przedstawił ciekawą sugestię, ale niczego nie udowodnił, poza tym, co było oczywiste, tzn. że piastowscy wojowie chętnie korzystali z łuków i oszczepów. Reszta tez autora jest co najmniej wątpliwa, co w połączeniu z jakością literacką sprawia, że uważam czas poświęcony jej lekturze za może nie stracony, ale na pewno za wykorzystany nie najlepiej.
Podczas doboru książek poświęconych tematyce państwa pierwszych Piastów i ogólnie pradziejach Polski trzeba uważać. Grunt jest grząski, informacji mało, co prowadzi do wielu spekulacji; pomiędzy nimi trafiają się potworki, czy wręcz okropne wykoślawianie historii jak książki o tzw Wielkiej Lechii. Powyższa książka takim tworem na szczęście nie jest, ale zbliża się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-16
Potężne tomiszcze poświęcone podróżom, a w zasadzie życiu podróżników w Europie. Zawiera mnóstwo ciekawostek i anekdot przedstawianych przez różnych podróżników z różnych krajów i czasów. To niemal jak wywiad, bo na każdy temat autor zamieszcza cytaty z dzienników. Dzięki temu, możemy zobaczyć na co zwracali uwagę podróżnicy (np. średnio interesowały ich zabytki, za to uwielbiali wszelkie anomalie), w co wierzyli, w co wątplili i jak konfabulowali.
Wachlarz spostrzeżeń jest przebogaty - dotyczy bezpieczeństwa, kuchni, zamożności, ilości relikwi, a nawet urody kobiet. Szkoda tylko, że styl książki jest dosyć chaotyczny i wymaga sporego skupienia.
Potężne tomiszcze poświęcone podróżom, a w zasadzie życiu podróżników w Europie. Zawiera mnóstwo ciekawostek i anekdot przedstawianych przez różnych podróżników z różnych krajów i czasów. To niemal jak wywiad, bo na każdy temat autor zamieszcza cytaty z dzienników. Dzięki temu, możemy zobaczyć na co zwracali uwagę podróżnicy (np. średnio interesowały ich zabytki, za to...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-31
X tom polskiego wydania Biblioteki Diodora. Omawiany w nim okres czasu nawidoczniej bardzo interesował autora, gdyż cały tom obejmuje 17 lat. Tym razem, głównym punktem narracji są sprawy sycylijskie, a więc głównie dalsze losy Dionizjusza Starszego, panującego w Syrakuzach w latach 405-367 p.n.e. i jego wojny przeciwko Kartagińczykom (ze szczególnym uwzględnieniem szturmu i zniszczenia Motoji przez Greków). Relacja Diodora jest w tym przypadku głównym źródłem do dziejów tego konfliktu. Wydarzenia w Grecji - hegemonia Sparty, wojna koryncka i ekspansja Teb - były dla autora wyraźnie mniej ważne i Diodor poświęcił im niewiele uwagi. Wprawdzie nadal warto przeczytać je, choćby w celach porównawczych (Diodor z pewnością znał "Anabazę" i inne pisma Ksenofonta, ale najwyraźniej nie przypadły mu do gustu; zamiast powoływał się na zaginione pisma Efora, Filistosa, Ktezjasza i Teopompa), należy to jednak robić z uwagą, gdyż relacja ta zawiera sporo błędów (zwłaszcza pod względem chronologii). Po raz pierwszy szerzej pojawia się także wątek rzymski, a dokładniej splądrowania miasta przez Galów - niestety, w niczym nie odbiega od oficjalnej, "heroicznej" wersji, w dodatku autor kompletnie pomieszał lata, miejsca i nazwiska bohaterów tego epizodu.
Podobnie jak pozostałych tomach, tekst jest dwujęzyczny (grecki i polski), przetłumaczony w sposób szkoły leebowskiej (tłumacz za wszelką cenę oddaje styl pisarza, nawet jeżeli wymaga to stworzenia stylistycznych potworków) i opatrzony przypisami korygującymi błędy kronikarza - czyli bardzo licznymi.
X tom polskiego wydania Biblioteki Diodora. Omawiany w nim okres czasu nawidoczniej bardzo interesował autora, gdyż cały tom obejmuje 17 lat. Tym razem, głównym punktem narracji są sprawy sycylijskie, a więc głównie dalsze losy Dionizjusza Starszego, panującego w Syrakuzach w latach 405-367 p.n.e. i jego wojny przeciwko Kartagińczykom (ze szczególnym uwzględnieniem szturmu...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-04
Wbrew tytułowi, XI księga Biblioteki Diodora jedynie częściowo skupia się na wojnach grecko-perskich, zaczynając na wyprawie Kserksesa. Prawie połowa książki poświęcona jest wydarzeniom pomiędzy tą wojną, a wojną peloponeską, której początek również jest w niej zawarty. Jest to w pewnym sensie alternatywa do historii Herodota, gdyż Diodor najwyraźniej korzystał z innego źródła (Efora?). Dzięki temu poznajemy inną wersję obrony Termopil i stoczonej w tym samym czasie bitwy pomiędzy Sycylijczykami a Kartagińczykami. Niestety, narracja Diodora jest skondensowana do granic możliwości, i chociaż czyta się ją (jak na starożytną kronikę) bardzo dobrze, to jest przez to bardzo niejasna i chaotyczna, pełna powtórzeń i błędów chronologicznych. Widać to szczególnie przy opisie preludium wojny peloponeskiej; wybuch tego, jednego z najważniejszych w dziejach Grecji, konfliktu Diodor przedstawił tak lakonicznie, że można go przeoczyć - po prostu w pewnym momencie wojna trwa i już. A szkoda, gdyż to jedyne (poza kroniką Justyna) źródło opisujące lata 477-450. Poza dziejami Grecji często wspomina również o Sycylii, z uwielbieniem wręcz opisując czyny Gelona z Syrakuz, oraz - już rzadziej - o Italii. Rzym w tym tomie prawie się nie pojawia; jedynie nazwiska rzymskich konsulów - niemal zawsze błędnie - są wykorzystywane przy ustalaniu chronologii.
Jak zawsze w serii, poza polskim tłumaczeniem tekst zawiera grecki oryginał i obszerny komentarz konfrontujący wersję Diodora z innymi źródłami.
Wbrew tytułowi, XI księga Biblioteki Diodora jedynie częściowo skupia się na wojnach grecko-perskich, zaczynając na wyprawie Kserksesa. Prawie połowa książki poświęcona jest wydarzeniom pomiędzy tą wojną, a wojną peloponeską, której początek również jest w niej zawarty. Jest to w pewnym sensie alternatywa do historii Herodota, gdyż Diodor najwyraźniej korzystał z innego...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-23
IX tom Biblioteki Diodora Sycylijskiego nieco się różni od poprzednich. Zawrotne tempo mocno spadło, a opisane w nim wydarzenia obejmują dosyć krótki okres czasu (zaledwie 11 lat). Dobrze to wpłynęło na czytelność narracji. Ważniejsze wydarzenia historyczne zostały w końcu starannie opowiedziane i nie przypominają już katalogu splądrowanych miast i stoczonych bitew. Kronikarz znalazł nawet miejsce na (nieco przydługie) streszczenie dyskusji Syrukazan na temat pojmanych Ateńczyków. Zmieniły się również opisy bitew i oblężeń; najważniejsze z nich, stoczone w okolicach Syrakuz zostało przekazane w bardzo dramatyczny sposób (chociaż nie zawiera żadnych konkretów o ustawieniu wojsk ani manewrach), dzięki czemu czytałem go z zapartym tchem. Z kolei relacja z zagłady sycylijskich miast w trakcie wyprawy Hannibala Magona wywiera przygnębiające wrażenie.
Podobnie jak poprzednie tomy, XIII księga jest kompilacją kilku źródeł, przede wszystkim kroniki Efora z dziejami Timajosa (odnośnie spraw Sycylii, czyli znaczna część tomu). Diodor znał też dzieła Tukidydesa, Teopompa, Ksenofonta, Filistosa i Apollodora, jednak korzystał z nich znacznie rzadziej. Dzięki temu, jego narracja przedstawia alternatywną (mocno proateńską) wersję wydarzeń. Niestety, kompilacja ta nie jest do końca udana i zawiera sporo pomyłek. Chronologia Diodora jest niemal na pewno błędna, zwłaszcza odnośnie spraw Italii i Rzymu (te z resztą mają, podobnie jak w poprzednich księgach, marginalne znaczenie dla narracji). Opisów wojny peloponeskiej jest jednak tak mało, że nie można pominąć relacji Diodora; odnośnie dziejów Sycylii, jest ona podstawą wszystkich badań.
Podobnie jak wszystkie tomy z serii, tekst został wydany w dwóch językach i przetłumaczony możliwie dosłownie i uzupełniony bardzo obszernymi przypisami.
IX tom Biblioteki Diodora Sycylijskiego nieco się różni od poprzednich. Zawrotne tempo mocno spadło, a opisane w nim wydarzenia obejmują dosyć krótki okres czasu (zaledwie 11 lat). Dobrze to wpłynęło na czytelność narracji. Ważniejsze wydarzenia historyczne zostały w końcu starannie opowiedziane i nie przypominają już katalogu splądrowanych miast i stoczonych bitew....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02
Kolejny, dziewiętnasty już tom "Biblioteki historycznej" Diodora przenosi nas w lata 318-310 przed Chr., w czasy wojen o spadek po Aleksandrze Wielkim i walk pomiędzy Kartagińczykami a Agatoklesem, tyranem Syrakuz. Już sama objętość tego tomu daje nam obraz jego szczegółowości. Na 200 (ok., tak naprawdę na stu) stronach opisano zaledwie 8 lat, co jak na starożytne kroniki jest wynikiem imponującym.
Księga jest jest kompilacją kilku (co najmniej trzech) niezachowanych dziś kronik, co widać już po kilku stronach. Fragmenty dotyczące walk diadochów to dynamiczna, zapierająca nieraz dech w piersi opowieść o wojnach imperiów, spiskach, fortelach, zdradzie i wielkich osobowościach. Wymiar drugiej części - poświęconej dziejom Sycylii, ojczyzny Diodora, jest zupełnie inny. Jest to ponura, bardzo krwawa relacja z brutalnych rządów Agatoklesa, pełna filozoficznych rozważań na okrutną naturą człowieka i niespodziewanymi kolejami losu. Chociaż to bardzo ciekawa (ale też, głównie ze względu na szczegółowe opisy licznych zbrodni tego władcy, trudna) opowieść, to jej styl jest zauważalnie gorszy, niż opisy wydarzeń na wschodzie. Diodor zamieścił również parę epizodów z historii Rzymu, jednak są one tak krótkie i lakoniczne, że szkoda zawracać sobie nimi głowy.
Pod względem edytorskim książkę wykonano poprawnie. Co druga strona zawiera oryginalny tekst grecki, co nielicznym znawcom tego języka pozwala na ocenianie pracy tłumacza, a także pozwala doskonalić swój warsztat. Tekst uzupełniono dziesiątkami przypisów, co pozwala osobom nieznającym antycznych realiów na łatwiejsze zrozumienie tekstu, chociaż podejrzewam, że takie osoby po tę książkę nie sięgną... Są też mapy, ale ich jakość (zwłaszcza ostatniej, która jest bardzo ogólna i pochodzi, o zgrozo, z wikipedii!) pozostawia więcej do życzenia. W teksie i przypisach są wprawdzie pewne błędy, ale jest ich tak mało, że w żaden sposób nie wpływają na moją ocenę.
Z całego serca polecam, gdyż kampanie Agatoklesa i diadochów to jeden z najciekawszych okresów historii starożytnej, a zarazem dowód, że sprytem można nieraz zyskać więcej, niż przy pomocy najpotężniejszej armii.
Kolejny, dziewiętnasty już tom "Biblioteki historycznej" Diodora przenosi nas w lata 318-310 przed Chr., w czasy wojen o spadek po Aleksandrze Wielkim i walk pomiędzy Kartagińczykami a Agatoklesem, tyranem Syrakuz. Już sama objętość tego tomu daje nam obraz jego szczegółowości. Na 200 (ok., tak naprawdę na stu) stronach opisano zaledwie 8 lat, co jak na starożytne kroniki...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-11
W swojej historii powszechnej Diodor Sycylijski dociera do roku 450, a więc do momentu zakończenia wojen ateńsko-perskich. Wojna peloponeska już trwa w najlepsze, więc co naturalne, tom ten wypełniony jest opisami bitew, najazdów i oblężeń. Niestety, nie ma co sobie po nich obiecywać; objętość księgi jest maleńka w porównaniu do ilość wydarzeń z tego okresu (polskie wydanie Tukidydesa, opisującego te same wydarzenia, ma 534 strony; polski tekst XII księgi Diodora to 75 stron), zatem Diodor ogranicza się do wymienienia bitew z dodaniem ew. liczby poległych. Nawet najważniejsze starcia tego okresu nie doczekały się dłuższej wzmianki. Dzięki temu jednak relacja jest dynamiczna i lepiej pokazuje okrucieństwo i bezsens tej wojny, gdyż kilka razy na stronę czytamy o tym, że jakieś miasto zostało zburzone, mężczyzn wycięto, a kobiety i dzieci sprzedano w niewolę...
Z merytorycznego punktu widzenia, ten tom kroniki jest przeciętny. Zawiera sporo błędów chronologicznych, powtórzeń i uproszczeń. Mimo to ma swoją wartość, gdyż przedstawia alternatywny dla Tukidydesa (którego dzieło Diodor czytał, ale traktował jedynie jako źródło pomocnicze) punkt widzenia Efora (niestety, zdecydowanie mniej bezstronny, gdyż zdecydowanie proateński). W dziejach Sycylii i Italii wybierał z kolei Timajosa i Antiocha z Syrakuz. Jak zwykle, pod tym względem Diodor nie ma konkurencji. Wprawdzie w tym tomie o "Wielkiej Grecji" jest dosyć mało (głównie o losach Sibaris, z dużą wzmianką o prawodawcy Charondasie, wspomniano także o powstaniu Sikelotów przeciwko greckiemu panowaniu), ale to i tak wszystko co mamy.
Jak w każdym tomie z tej serii, znający grekę mogą porównać oryginalny tekst z polskim przekładem, do tego błędy kronikarza zostały sprostowane w komentarzu.
W swojej historii powszechnej Diodor Sycylijski dociera do roku 450, a więc do momentu zakończenia wojen ateńsko-perskich. Wojna peloponeska już trwa w najlepsze, więc co naturalne, tom ten wypełniony jest opisami bitew, najazdów i oblężeń. Niestety, nie ma co sobie po nich obiecywać; objętość księgi jest maleńka w porównaniu do ilość wydarzeń z tego okresu (polskie wydanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-27
Powyższy tom jest zbiorem ocalałych fragmentów ksiąg VI-X Biblioteki Diodora. Niestety, zachowała się jedynie niewielka ich część (ok. 20%), znana głównie z odpisów i niedokładnych nieraz streszczeń. Nawet gdybyśmy znali całość, to znaczną jej część stanowi mitologia. Jak sam Diodor przyznał, do pierwszej Olimpiady (776-772, pamiętajcie że, Olimpiada to czterolecie pomiędzy igrzyskami, a nie sam turniej) Grecy nawet nie mieli jednolitego sposobu datowania wydarzeń. Z tego powodu, pierwsza część tomu to opowieści o założeniu miast przez herosów (w tym początki Latynów i założenie Rzymu), pierwszych prawodawcach (w tym Likurgu i Solonie) i dosyć niewiele, w dodatku mocno zniekształconych, rzeczywistych wydarzeń (wojny meseńskie). Dalsze fragmenty książki zawierają wydarzenia przynajmniej częściowo historyczne, a więc okres tyranii w Atenach, rządy Krezusa, króla Lidii i Cyrusa w Persji. Są to jednak pojedyncze cytaty i anegdoty, w większości pochodzące z "Dziejów" Herodota, które w tej sytuacji byłyby znacznie lepszym wyborem dla czytelnika. Mnóstwo informacji znajdziemy natomiast o tzw. Siedmiu Mędrcach, a zwłaszcza Solonie, oraz Pitagorasie i jego uczniach.
Tradycyjnie dla tej serii, tekst został wydany w dwóch językach - oryginalnym (zwykle greckim) i polskim z zachowaniem stylu i rytmu oryginału, a także opatrzony obszernymi przypisami, korygującymi i uzupełniającymi liczne pomyłki autora.
Powyższy tom jest zbiorem ocalałych fragmentów ksiąg VI-X Biblioteki Diodora. Niestety, zachowała się jedynie niewielka ich część (ok. 20%), znana głównie z odpisów i niedokładnych nieraz streszczeń. Nawet gdybyśmy znali całość, to znaczną jej część stanowi mitologia. Jak sam Diodor przyznał, do pierwszej Olimpiady (776-772, pamiętajcie że, Olimpiada to czterolecie pomiędzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-25
Ostatnia zachowana część pierwszego pięcioksiągu Diodora. Autor opowiada w nim o czasach starożytnych nawet z jego punktu widzenia, a więc o czasach - teoretycznie - sprzed upadku Troi (który starożytni datowali na 1194-1184 p.n.e.) i końca epoki brązu. W praktyce, okres ten, podobnie jak czasy zwane ciemnymi wiekami, były dla starożytnych praktycznie nieznane. Stąd np. Diodor błędnie wnosi, że żelazo było znane w Grecji jeszcze w czasach imperium minojskiego. Z punktu widzenia historyka, tomik ten ma niewielką wartość, gdyż jest bardziej mitologią (ta, nawiasem mówiąc, została przedstawiona dosyć oryginalnie, gdyż Zeus i inni bogowie są w niej czczonymi przez potomnych wielkimi odkrywcami, prawodawcami i zdobywcami, a nie niezwykłymi bytami spoza świata śmiertelników) niż historią. Również strona geograficzno-etnograficzna tekstu jest bardziej ciekawostką, niż opisem prawdziwych wydarzeń i bliżej jej do opowieści Sindbada Żeglarza niż do Geografii Strabona. Oczywiście, pewne ślady prawdziwych wydarzeń przebijają, jednak zostały one zniekształcone przez ludową tradycję. Wartość mają natomiast wstawki poświęcone zwyczajom poszczególnych ludów, zarówno tych dobrze Grekom znanych, jak i bardzo egzotycznych: Etrusków, Galów, Iberów, Brytów a nawet Arabów. Mimo, że większość informacji zawartych w tym tomie to zwykłe bajki, to i tak jest on pouczający, gdyż pozwala zrozumieć, jak starożytni wyobrażali sobie swoje dzieje i otaczający ich świat.
Tradycyjnie dla tej serii, tekst został wydany w dwóch językach - oryginalnym (greckim) i polskim, a także opatrzony obszernymi przypisami.
Ostatnia zachowana część pierwszego pięcioksiągu Diodora. Autor opowiada w nim o czasach starożytnych nawet z jego punktu widzenia, a więc o czasach - teoretycznie - sprzed upadku Troi (który starożytni datowali na 1194-1184 p.n.e.) i końca epoki brązu. W praktyce, okres ten, podobnie jak czasy zwane ciemnymi wiekami, były dla starożytnych praktycznie nieznane. Stąd np....
więcej mniej Pokaż mimo to
Jak na taką broszurkę, książeczka S. Ledóchowskiego zawiera mnóstwo informacji. Porusza genezę pojawienia się szabel w Polsce i wypierania przez nie mieczy, definicję pałasza i różnicy pomiędzy nim a szablą husarską, a także rodzajów tej broni. Omówione zostały typy polskich szabel używanych w XVI, XVII, XVIII i na początku XIX wieku, uwzględniając broń stosowaną w Księstwie Warszawskim i Królestwie Polskim.
Główną wadą tej pozycji jest skromna liczba ilustracji. Zamiast kilku zdań opisu, wolałbym jeden szkic lub zdjęcie.
Jak na taką broszurkę, książeczka S. Ledóchowskiego zawiera mnóstwo informacji. Porusza genezę pojawienia się szabel w Polsce i wypierania przez nie mieczy, definicję pałasza i różnicy pomiędzy nim a szablą husarską, a także rodzajów tej broni. Omówione zostały typy polskich szabel używanych w XVI, XVII, XVIII i na początku XIX wieku, uwzględniając broń stosowaną w...
więcej Pokaż mimo to