Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Uczyła się uzdrawiania. Jej nauczycielem był Tkacz Snów. Nagle w obliczu zagrożenia dziewczynka Auraya okazuje się być bardzo inteligentną uczennicą. Chroniąc najbliższych zostaje kapłanką i w krótkim czasie okazuje się, że jest niezwykle uzdolniona.

Auraya staje się jedną z Białych - nieśmiertelną, która należy do tych "najbliżej Bogów". Pragnie dobra, myśli nad doprowadzeniem do końca konfliktu pomiędzy Cyrklianami i Tkaczami Snów. Nowa rola nie dokonuje w niej negatywnej przemiany. Wręcz przeciwnie - dziewczyna dostrzega zalety tego, co ją spotkało. Pozostaje przy tym skromna. Może negocjować rozejm z obcymi jej dotąd ludami, odkrywa nowe umiejętności, a u jej boku pojawia się dawny nauczyciel...

Ilość wątków i postaci jest mała, więc książkę się pochłania. Mnie autorka zaskakiwała ostrożnie nowymi faktami, więc czytałam szybko by się dowiedzieć - co dalej? To co mi się niezmiernie podoba - dobre proporcje ilość zdarzeń do ich opisów. Nie rozwleka się nad opisami bitwy, a skupia na kilku kluczowych momentach. Ta równowaga zdecydowanie zachęca do sprawdzenia - co się wydarzy i sam obraz odmalowany słowami na kartach książki nie męczy, a tak czasem bywa w książkach...

Inna bohaterka Canavan nie była tak zdecydowana - Sonea. Auraya w końcu jest ucieleśnieniem kobiety dobrej i działającej zgodnie z przekonaniami, odważnej, energicznej. Duży plus.

Sięgam po następną książkę i zachęcam do czytania (dzięki A.) :)

Uczyła się uzdrawiania. Jej nauczycielem był Tkacz Snów. Nagle w obliczu zagrożenia dziewczynka Auraya okazuje się być bardzo inteligentną uczennicą. Chroniąc najbliższych zostaje kapłanką i w krótkim czasie okazuje się, że jest niezwykle uzdolniona.

Auraya staje się jedną z Białych - nieśmiertelną, która należy do tych "najbliżej Bogów". Pragnie dobra, myśli nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie czytać, gdy wszystko wydaje się nam jakieś złe, bezbarwne... czyli w te gorsze dni, ale książka uczy. Zdecydowanie polecam przeczytać, bo pokazuje jak łatwo my ludzie, posiadacze serca się angażujemy. Do jak wielu prostych, pięknych, cennych gestów jesteśmy zdolni i przestrogą jest zarazem, że rozpalając w kimś uczucie... możemy zostawić go z tym płomieniem, który go spali, bo druga osoba sama sobie z tym ogniem może nie poradzić...

On, Jakub w świecie wirtualnym z ambicjami i życiem pełnym sukcesów zawodowych. Ona? Młoda, piękna, inteligenta... niespełniona. Znaleźli siebie przypadkiem, ale czy oboje docenili ten fakt? Przy wzajemnym zrozumieniu pociąg fizyczny jest tylko dopełnieniem, ale nie zawsze potrafimy to docenić. Coś skończyć by zacząć coś nowego, lepszego.

Druga książka tego autora, którą mam przyjemność znać i zdecydowanie - Polecam.

Nie czytać, gdy wszystko wydaje się nam jakieś złe, bezbarwne... czyli w te gorsze dni, ale książka uczy. Zdecydowanie polecam przeczytać, bo pokazuje jak łatwo my ludzie, posiadacze serca się angażujemy. Do jak wielu prostych, pięknych, cennych gestów jesteśmy zdolni i przestrogą jest zarazem, że rozpalając w kimś uczucie... możemy zostawić go z tym płomieniem, który go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Status przeczytanych książek z serii Świata dysku: 5 i zdecydowanie ta część jest obecnie moją ulubioną. Czysta przyjemność poznawania genezy magii i szalonego świata, który ubarwia mój :)

Rodzi się ósmy syn ósmego syna, czyli mag. Tak to się zawsze zaczyna - warunek numer jeden. Do wsi Głupi Osioł, w której to zdarzenie ma akurat miejsce podąża mag. Ma oddać swoją laskę i moc rodzącemu się magowi i... Dziecko jest dziewczynką. Precedens, bo magiem jest mężczyzna, a kobieta może być czarownicą. Kierując się tymi zasadami Esk - nowonarodzony mag, magiem być nie powinna. Ale kto ustalił takie zasady? Czy jest taka zasada? Zasada to czy tradycja?

Dziewczynka jednak ma cechy maga i w końcu odnajdując wsparcie w Babci Weatherwax, czarownicy (co nie do końca jest jej inicjatywą, a ....drzewa i laski już bardziej...), udaje się na Niewidoczny Uniwersytet.

Z czasem i Babcia nas zadziwia, bo pokazuje twarz kobiety. A dziewczynka? Troszkę zderza się z rzeczywistością poznając potęgę idei i w obliczu zagrożenia okazuje się, że tradycja bywa elastyczna. W końcu i w karczmie może popłynąć z beczki... mleko :)

Magia jak wiele innych "narzędzi" może być wykorzystana do czynienia dobra lub sprowadzić na świat zło. Kwestia jeszcze tego, kto się nią posługuje. Przeczytajcie i dajcie się porwać. Pratchett jak zwykle sprowadzi Was na bezpieczny ląd i to w niekonwencjonalny sposób :)

Status przeczytanych książek z serii Świata dysku: 5 i zdecydowanie ta część jest obecnie moją ulubioną. Czysta przyjemność poznawania genezy magii i szalonego świata, który ubarwia mój :)

Rodzi się ósmy syn ósmego syna, czyli mag. Tak to się zawsze zaczyna - warunek numer jeden. Do wsi Głupi Osioł, w której to zdarzenie ma akurat miejsce podąża mag. Ma oddać swoją laskę i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Angelique to owoc miłości uzdrowicielki z Martyniki i ... Jej domniemany ojciec zabiera ją, jako jeszcze małą dziewczynkę od matki, bo różni ich kolor skóry i czyni z niej boginię dla niewolników, by uciszyć ich chęć buntu wobec wyzysku panów - plantatorów na wyspie. A obiecał jej życie godne jego córki. Widać ważniejsze są pieniądze.

W tym okresie książka obfituje w szczątkowe opisy ceremonii oddawania czci bóstwu afrykańskiemu oraz procesu rzucania zaklęć... niestety jak dla mnie paskudne, zbędne... Autorka mogła się wysilić i zamiast opisywać szczegółowo treść kilku zaklęć, opisać choć raz ceremonię, w której bohaterka uczestniczy długi czas.

W czasie takiego życia Angelique.... pojawia się młody Barnabas, miłość jej życia.

Co ciekawe - książka rozpoczyna się właśnie od narracji Barnabasa, mężczyzny będącego obecnie wampirem, który Angelique przestawia jako kobietę, która zniszczyła mu życie. W czasie czytania książki poznajemy jednak tą kobietę, jej historię i fakt, że kierowała nią miłość. Miłość prawdziwa i tak silna, że odrzucona przerodziła się w źródło wszelkiej podłości. Kto więc jest zły? Nie wybielam żadnego z bohaterów. Ona kochała. On ją zawiódł. Ona zrobiła wiele złego, ale on nie zostaje bez winy, bo zwodził ją, karmił nadzieją.

Nie polecam jednak książki, bo w tym czasie lepiej przeczytać coś bardziej wartościowego albo zwyczajnie - przyjemnego dla duszy. Książka nie porywa, nie ma tego czegoś unikatowego. Oczywiście warto powtórzyć po raz kolejny, że powinno się szanować miłość, co pokazuje ta historia, a jeżeli czynimy zło, to nie do końca dlatego, że coś nas do tego popycha, ale jak ukazuje jedna ze scen w książce - to my czyniąc zło widzimy diabły, piekło, złe duchy i dla usprawiedliwienia mówimy "prześladuje to nas". Przypadki życiowe, to jedno, ale świadome wybory nie powinny być zrzucane na "Los".

Angelique to owoc miłości uzdrowicielki z Martyniki i ... Jej domniemany ojciec zabiera ją, jako jeszcze małą dziewczynkę od matki, bo różni ich kolor skóry i czyni z niej boginię dla niewolników, by uciszyć ich chęć buntu wobec wyzysku panów - plantatorów na wyspie. A obiecał jej życie godne jego córki. Widać ważniejsze są pieniądze.

W tym okresie książka obfituje w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Arytmia uczuć Dorota Wellman, Janusz Leon Wiśniewski
Ocena 7,0
Arytmia uczuć Dorota Wellman, Jan...

Na półkach: ,

Potrzeba nam czasem dystansu, oddechu. Pozytywnego strzału i przypomnienia, że czas płynie, a najlepszym z rozwiązań jest skorzystać z niego. Marzyć, próbować te marzenia realizować i nawet jeżeli się potykać - działać. Ta książka przypomina, że w życiu nie ma opcji "Replay". Narzekanie i żal nie są do wykluczenia, ale z ich świadomością, trzeba iść dalej. Wolniej czy szybciej,... oby działać.

Uwielbiam energię Pani Doroty i na kartkach tej książki - wywiadu daje ona z siebie to, co najlepsze. Rozmowa z Panem Wiśniewskim to podróż, która mam nadzieję, że da Wam minimum tyle przyjemności ile dała mi. Ten człowiek osiągnął w życiu wiele. Wiele też poświęcił...dla pracy, własnej ambicji. Świadom swoich pragnień i ograniczeń jest do bólu szczery.

Doceniam konsekwencję, inteligencję, otwartość na świat i siłę by sięgać po to, co czuje, że jest mu potrzebne. Jednocześnie przestrzega przed matnią osamotnienia i stawiania celów własnych, pracy ponad... miłość? Trochę tak jest. Ma świadomość co utracił, ale mówi o tym językiem naukowca, błyskotliwie, a zarazem totalnie otwarcie.

Myślę, że tego nam dziś brakuje najbardziej - otwartości. Działanie i konsekwencja. A jednocześnie otwarte mówienie o uczuciach. Stracić można godność, upaść, ale chyba lepiej tak niż żałować braku działania czy pozostać z pytaniem "Co by było gdyby...?".

Dodatkowo to jedna z tych książek, która pozwala poznać kobiecie męski sposób postrzegania wielu kwestii. I jest to opinia mężczyzny z punktu widzenia młodego chłopca, wielkiego marzyciela, ambitnego naukowca, kochanka... Wartościowego człowieka. Cenne.

Polecam jedną z najlepszych książek, którą czytałam do tej pory.

Potrzeba nam czasem dystansu, oddechu. Pozytywnego strzału i przypomnienia, że czas płynie, a najlepszym z rozwiązań jest skorzystać z niego. Marzyć, próbować te marzenia realizować i nawet jeżeli się potykać - działać. Ta książka przypomina, że w życiu nie ma opcji "Replay". Narzekanie i żal nie są do wykluczenia, ale z ich świadomością, trzeba iść dalej. Wolniej czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rincewind i Dwukwiat... mój środek na smutki. Niebywale lekka, zabawna i pomysłowa dalsza część historii niedoszłego maga i "obieżyświata".

Zaklęcie w głowie Rincewinda się "aktywizuje"...drzewa do niego mówią, kamienie... A przeczytajcie sami :) Światu grozi zakłada. Wielki żółw obiera nieznany ludziom kierunek. Na świecie zaczyna panować strach i chaos, brat jego.Poznajemy kilka faktów dotyczących świata magów oraz sceny z "życia codziennego" Śmierci. Autor raczy nas nawet opisem jego ogródka :)

Świetne rozwinięcie pierwszej części. Nasycenie ciekawości, bo coś się kończy, coś zostało wyjaśnione. Niebywale malowniczy świat, zwroty akcji, humor. Kolejna część już czeka na mnie.

Rincewind i Dwukwiat... mój środek na smutki. Niebywale lekka, zabawna i pomysłowa dalsza część historii niedoszłego maga i "obieżyświata".

Zaklęcie w głowie Rincewinda się "aktywizuje"...drzewa do niego mówią, kamienie... A przeczytajcie sami :) Światu grozi zakłada. Wielki żółw obiera nieznany ludziom kierunek. Na świecie zaczyna panować strach i chaos, brat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po pierwszych kilku stronach - trochę uśmiechu i atak na moją wyobraźnię. Ogólnie jest dość kreatywna, ale obrazy, które zaczęła tworzyć ta książka przy współudziale zasobów mojej głowy...świetne przeżycie, zaskoczenie, genialna rozrywka. Słowa płyną z tej książki gładko, zwrotów akcji jest sporo i gdy już się nam wydaje, że to "pat" dla autora - błysk nowego pomysłu i do przodu. W postaciach mi czegoś brakuje. Albo jakichś cech charakteru albo kolejnego bohatera. To jeszcze pozostawiam jako myśl "otwartą", którą zweryfikuję zapoznając się z kolejnymi częściami tej historii.

Pokręcone poczucie humoru, niegroźna ironia... uwielbiam to. Pomysłowość, za którą chylę czoło przed autorem.

Polecam Wam poznanie losów niebywale optymistycznego Dwukwiata, który aż do śmiechu irytuje tym swoim podejściem "ale to fajne..kiedyś o tym czytałem, a teraz mogę przeżyć" (wizja, że zaraz pobiją go oprychy z czarnych opowieści, ale przecież jak sławne te oprychy) albo "zawsze tego pragnąłem" (uciekając przed unicestwieniem...ale przecież zagrażająca mu postać jest tak potężna, imponuje mu), bo przecież to wszystko, to przygoda jego życia :)

I mój ulubiony ironiczny tchórz, niby mag Rincewind, który mimo swojego podejścia "lepiej żeby nie o mnie chodziło" mistrzowsko pakuje się w kłopoty i dynamicznie działa by z nich "wyskoczyć".

A wszystko to dzieje się w świecie niebywale malowniczym...w którym za swoim panem podąża kufer... Ale co to za stworzenie - przeczytajcie już sami :) Warto doświadczyć tej przygody, którą proponuje nam Pan Pratchett.

Po pierwszych kilku stronach - trochę uśmiechu i atak na moją wyobraźnię. Ogólnie jest dość kreatywna, ale obrazy, które zaczęła tworzyć ta książka przy współudziale zasobów mojej głowy...świetne przeżycie, zaskoczenie, genialna rozrywka. Słowa płyną z tej książki gładko, zwrotów akcji jest sporo i gdy już się nam wydaje, że to "pat" dla autora - błysk nowego pomysłu i do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Często to, co najprostsze niesie wielką wartość. Takie są dla mnie książki tego autora - proste słowa, oczywiste wyzwania, przed którymi staje prawie każdy (a może nawet każdy) z nas i lekkie "potrząśnięcie", czyli zmuszenie do refleksji. Jednak tym razem wyjątkowo negatywnie mnie zaskoczył.

Poznajemy historię Lindy - lat 31, kochający mąż, dzieci, kariera dziennikarki, pieniądze, stabilizacja, zdrowie. Ma wszystko, co nazwalibyśmy fundamentem szczęścia, a nawet więcej. I nagle zaczyna się w tym "dusić"... w tej złotej klatce? Stwierdza, że nie kocha już męża. Udaje przed nim, przed dziećmi, w pracy, przed znajomymi - gra dalej zadowoloną z życia. Rutyna. Przeraża ją i Linda odczuwa brak spełnienia. Pragnie znów miłości. I nagle (niby) odnajduje ją w dawnym chłopaku, z którym pewnego dnia przeprowadza wywiad. Niestety chyba autor bardzo myli miłość z pożądaniem, bo tym jest raczej siła kierująca tą kobietą. Poza stwierdzeniem, że dawny chłopak ją rozumie, autor nie wyjaśnia w czym niby dostrzega tą miłość Linda. A skutek? Zdrada. Miota się przy tym i snuje niby filozoficzne rozterki. Niestety bardzo według mnie pogmatwane, niekonsekwentne wnioski sprawiają, że kobieta szuka zwyczajnie wytłumaczenia kontaktu intymnego z innym mężczyzną, uzasadniania zdrady. Dlaczego zwyczajnie nie próbuje zmienić trochę swojego życia? Nadać intensywności pewnym aspektom? Doświadczyć czegoś nowego? W końcu to niby rutyna jej przeszkadza, brak doznań.

Tak naprawdę dla mnie ta bohaterka, to słaba kobieta, która co jakiś czas powtarza, że żyje w kraju, w którym są pewne normy i nie wypada postępować inaczej. Że potrzebuje uznania otoczenia, więc sama się w te normy "wpisuje". A jednocześnie jej to przeszkadza. Cóż - albo będzie żyć według ustalonych przez kogoś zasad, starać się ciągle wszystkich zadowolić, albo będzie sobą. Jak można być szczęśliwym próbując grać kogoś innego? Sama jest sobie winna w dużej części. Z jednej strony twierdzi, że męczy ją rutyna i brak otwartości, a jednocześnie pragnie akceptacji otoczenia i wpisuje się świadomie w zasady świata, w którym nie dyskutuje się otwarcie o uczuciach. I zamiast próbować zmienić swoje postępowanie, rzuca się w ramiona innego mężczyzny. To ma być droga do przebudzenia i szczęścia? Egoizm...

Jeżeli ktoś ma ochotę niech przeczyta, ale tym razem wyjątkowo nie polecę zagłębienia się w tej historii.

Książka nie zaskakuje. Nurtuje mnie pytanie - co na celu miał autor? Tytuł też mi nie do końca pasuje do tej niedopracowanej historii. Uwielbiam czytać, ale coś, co jest wartościowe. Niestety z tą książką jest trochę jak ze słabym filmem - człowiek ma ochotę podpowiedzieć scenarzyście co na przyszłość mógłby wziąć pod uwagę, bo drugi raz widzowie na jego film biletu nie kupią.

Często to, co najprostsze niesie wielką wartość. Takie są dla mnie książki tego autora - proste słowa, oczywiste wyzwania, przed którymi staje prawie każdy (a może nawet każdy) z nas i lekkie "potrząśnięcie", czyli zmuszenie do refleksji. Jednak tym razem wyjątkowo negatywnie mnie zaskoczył.

Poznajemy historię Lindy - lat 31, kochający mąż, dzieci, kariera dziennikarki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bajki z dzieciństwa mówiły o elfach, jako o wróżkach - małych stworkach, ze skrzydełkami, z dobrymi serduszkami... Dlatego z półki wzięłam książkę, przeczytałam opis i przez hasło "elfy" - sądziłam, że może być za dużą bajką bez polotu, przesłodzoną, może i potrzebną, ale... szukałam czegoś błyskotliwego. Przekonał mnie fakt, że akcja rozpoczyna się w szpitalu psychiatrycznym. W końcu tak, to się bajki nie rozpoczynają. Oczekiwałam zagadek, humoru... i się nie pomyliłam.

Główna bohaterka jest "zesłana" przez rodziców do zakładu psychiatrycznego. Powód? Niestety bardzo często dziś występująca choroba - anoreksja. Jednak warunki, w jakich umieszczono Paulinę przerażają. Tam się można chyba tylko bardziej rozchorować, bo na zdrową psychikę czytelnika wpływa to fatalnie, a cóż dopiero można powiedzieć o osobie chorej?

Jest zagubiona, a pewne zdarzenia sprawiają, że sama przestaje wierzyć, że może wyzdrowieć - dostrzega coś, co logika wypiera. Boi się. Rezygnacja już chyba sprawia, że pojawienie się pielęgniarza Błażeja i jego oferta pomocy znajduje odpowiedź "Tak". Od tego momentu kończy się racjonalizm.

Paulina wchodzi w świat elfów. Dostrzega jak może funkcjonować rodzina i pojmuje to jak coś, co praktycznie nie było jej do tej pory dane. Wiele bólu związanego ze wspomnieniami, odnalezienie pokrewnej duszy i nagle w jej rzeczywistości pojawia się miłość. Jej charakter idealnie pasuje do pomysłu, który miała autorka. Otwiera tym samym drzwi kolejnym częściom losów Pauliny i jej bliskich.

Wart podkreślenia jest fakt, że autorka potrafi zaskoczyć. Brak monotonii, bo ciągle zaskakuje jakieś wydarzenie. I to zaskakuje błyskotliwie. Uwielbiam szczegóły, które symbolizują bardzo dużo - np. złamana noga jednego z elfów, u których mieszka, Szymona. To początek odkrywania prawdy o jej życiu. Dobra też lekcja, że człowiek może być aniołem i za chwilę potworem, ale to już wybór świadomy. I podkreślenie, że tylko odwzajemnione uczucie ma sens, bo poświęcanie się jednej osoby dla drugiej, to tylko wmawianie sobie miłości, która może być iskrą, która wznieci "pożar tragedii" w życiu wielu istot. To tylko kwestia czasu. Historia delikatnie "przetkana" jest faktami dotyczącymi choroby dziewczyny - można przeczytać co myśli, jak sama siebie zaskakuje mierząc się z anoreksją jak w pewnym momencie sama zrozumie, że obraz w lustrze nie był rzeczywisty. Odmalowała go w nim jej psychika i to prowadziło ją do unicestwienia. Na szczęście do tego nie doszło.

Zmiana narratora wzbogaca nas o więcej obiektywizmu przy ocenie danego zdarzenia. To cenne, bo z reguły wiemy tylko to, co sami myślimy lub to, co ktoś nam powie.

Z chęcią przeczytam kolejne części. Polecam zdecydowanie.

Bajki z dzieciństwa mówiły o elfach, jako o wróżkach - małych stworkach, ze skrzydełkami, z dobrymi serduszkami... Dlatego z półki wzięłam książkę, przeczytałam opis i przez hasło "elfy" - sądziłam, że może być za dużą bajką bez polotu, przesłodzoną, może i potrzebną, ale... szukałam czegoś błyskotliwego. Przekonał mnie fakt, że akcja rozpoczyna się w szpitalu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra... ponieważ? Opisuje prawdziwe życie w pewnych warunkach... Dosadnym językiem, bo takie słowa nie raz się cisną na koniec języka, pozostając jednak na granicy myśli. Ale czy nie powinna dać do myślenia - jak robić nie należy?

Potraktuję to tak - PRZESTROGA przed tym, co możemy zrobić ze swoim życiem. Czy zawodowym... czy też prywatnym. Nauczmy się rozmawiać, bo fakt... jak kobieta milczy, zaczyna się robić bardzo groźnie. Facet anty na rutynę? Też można porozmawiać i...

Na szczęście w korporacji też można pracować i nie być "konsumpcyjnym pustakiem", ale to trudniejsze niż wazeliniarstwo, bo się nie jest kochanym, ale szanowanym. Cóż - coś za coś. Los Czarnego mnie nie wzrusza. Sztuką nie tylko mieć mózg, ale też go używać. Korporacja, to ludzie. Nie kolor ściany wpływa na nas, ale to my je malujemy - czy w pokoju dziecinnym czy ktoś w biurze... Ludzie tworzą atmosferę i są autorami takiego postępowania, jak to w książce. W końcu korporacja, to nie złe zwierzątko, a grupa ludzi :)

Dobra... ponieważ? Opisuje prawdziwe życie w pewnych warunkach... Dosadnym językiem, bo takie słowa nie raz się cisną na koniec języka, pozostając jednak na granicy myśli. Ale czy nie powinna dać do myślenia - jak robić nie należy?

Potraktuję to tak - PRZESTROGA przed tym, co możemy zrobić ze swoim życiem. Czy zawodowym... czy też prywatnym. Nauczmy się rozmawiać, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez część historii miałam wrażenie, że obrazy, które podsuwa mi jak zwykle wyobraźnia wzbogacone zostały ścieżką dźwiękową z jednym słowem zaszytym w jednostajnej melodii – pieniądze, pieniądze, pieniądze… Po śmierci bogatego człowieka jego dzieci i byłe żony chcą tylko pieniędzy. Dołączają do nich prawnicy, którzy też chcą części tych pieniędzy i kolejni ludzie… Wyłącza się etyka zawodowa, moralność ludzi i ci właśnie ludzie zaczynają się ośmieszać, pokazywać jak niewiele są warci, egoizm, który razi. Komu pieniądze zapisał w testamencie bogacz? Kto je faktycznie dostanie? Przeczytajcie.

Ale na szczęście nie tylko pieniądze są tu tematem. Grisham szczegółowo przedstawia nam kilka różnych sylwetek postaci. Dzięki temu widzimy kilka wzorców zachowań w tej samej sytuacji. Mnie zaskoczyła różnica jak ułożyli sobie życie dwaj panowie – Troy Phelan i Josh Stafford, jego prawnik. Pierwszy o wiele bogatszy, z ogromną rodziną, a samotny, rozgoryczony, sam rezygnuje z życia, a osiągnął wiele, bo zdolności do prowadzenia biznesu nie można mu odmówić. A jednak nie wydaje się by zbyt często w życiu był szczęśliwy. Josh, to totalne przeciwieństwo – szczęśliwa rodzina, pasjonuje go praca, jest zamożny, inteligentny i w tym odmalowanym słowem na kartach książki obrazie jego życia czuje się spokój, szczęście. On też pomaga innym, czyli dobro mnoży.

Jednym z prawników jest Nate, pracował z Joshem. Więcej dobrych ludzi dookoła niego i ich woli pomocy temu człowiekowi niż logicznego postępowania w nim samym. Wybrał alkohol i zabawę. Przekreślił tym samym dwukrotnie rolę męża, rolę ojca dla czwórki dzieci, karierę adwokata... Co mu pozostało? Rola nałogowca, który brnie do dna kieliszka lub stanu odurzenia w inny sposób. Ma przyjaciela, który ciągle w niego wierzy i wysyła go na wyprawę do Brazylii. Ma tam odnaleźć pewną kobietę. A co odnajdzie faktycznie?

Szczegółowe opisy pięknej, dzikiej, niebezpiecznej, tak bardzo niewygodnej, ale jak urzekającej przyrody. Część świata, gdzie wartości są inaczej uszeregowane. Gdzie spokój pozwala pełniej cieszyć się drobnostkami. Gdzie ludzie są…szczęśliwsi? Tam właśnie Nate’a spotyka „impuls”. Słowa i zdarzenia, które wsparte konsekwencją, pozwalają odmienić życie. Zawsze jest nadzieja. Zawsze warto próbować. Melodia ze słowami „pieniądze, pieniądze…” zniknęła. Są kwestie istotniejsze.

Książka z odrobiną czarnego humoru, kilkoma ciekawymi zwrotami akcji i mocnym, dobrym przesłaniem – możemy wiele dokonać by zmienić swoje życie… a cienka jest granica by je zniszczyć, stać się niewolnikiem pieniądza, stracić wszystko. Warto walczyć o siebie, o szczęście.

Przez część historii miałam wrażenie, że obrazy, które podsuwa mi jak zwykle wyobraźnia wzbogacone zostały ścieżką dźwiękową z jednym słowem zaszytym w jednostajnej melodii – pieniądze, pieniądze, pieniądze… Po śmierci bogatego człowieka jego dzieci i byłe żony chcą tylko pieniędzy. Dołączają do nich prawnicy, którzy też chcą części tych pieniędzy i kolejni ludzie… Wyłącza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Julka....budzi się...nie wie gdzie jest...nie wie kim jest... Czy komuś z Was zdarza się coś takiego? Mi tak. Zagubienie, więzienie, którego kraty niby widać, ale czy jednak tak jest w rzeczywistości? Czy nasze postrzeganie jest właściwe? Na ile jesteśmy więźniami, a na ile sami pozwalamy się uwięzić i z czasem staramy się uwierzyć w to, co nam mówią? W to...co łatwiej przychodzi. Tylko że nie to, co łatwe, a raczej to,o co czasem trzeba powalczyć jest cenniejsze. Zmierzyć się czasem trzeba z własnymi "potworami" i zrozumieć, że nie one straszą nas, a to my sami strach generujemy przed... nieznanym.

Książka, która uświadamia, jak potężny przyjaciel lub wróg jest częścią nas samych. Ile trzeba by stracić zaufanie do samego siebie? Jak niewiele czasem brakuje by pogodzić się ze złem, które nas otacza?... Julka się nie poddaje. Walczy, sięga po to, co wydaje się jej, że jest jednym z elementów prawdy... Polecam gorąco. Niech każdemu z nas zawsze dopisuje tyle wytrwałości w dążeniu do tego... czego pragniemy.

Nie powiem nawet słowa o kawałku jej dalszej historii. Poznajcie ją sami. Dajcie się zauroczyć słowom utalentowanej Pani Miszczuk. Miłego czytania (gwarantowane).

Julka....budzi się...nie wie gdzie jest...nie wie kim jest... Czy komuś z Was zdarza się coś takiego? Mi tak. Zagubienie, więzienie, którego kraty niby widać, ale czy jednak tak jest w rzeczywistości? Czy nasze postrzeganie jest właściwe? Na ile jesteśmy więźniami, a na ile sami pozwalamy się uwięzić i z czasem staramy się uwierzyć w to, co nam mówią? W to...co łatwiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Manewry miłości, wybory i ciężar konsekwencji... Od żądzy zabicia po totalne, pożądane zatracenie się w drugim człowieku. Odwzajmniona i piękna miłość. W książce opisane są istoty obce naszej rzeczywistości - anioły i nefilowie, ale wszystkie ich rozterki i przemiany, to nasza rzeczywistość. Analogia do codziennych wyborów i wartości. Saga nie kończy się jak bajka, są ofiary i kompromisy. Polecam Wam - sprawdźcie jak Wy byście postąpili. Czy mielibyście takie samo podejście jak główna bohaterka, Nora? Czy może jak inny bohater tej historii? Warto. Czyta się szybko i z przyjemnością ucieka z tymi książkami do świata "istniejącego pomiędzy okładkami". Prosta historyjka? A co uczy najlepiej? Krtótkie, proste historie, a sztuką jest odnalezienie w nich wartości.

Manewry miłości, wybory i ciężar konsekwencji... Od żądzy zabicia po totalne, pożądane zatracenie się w drugim człowieku. Odwzajmniona i piękna miłość. W książce opisane są istoty obce naszej rzeczywistości - anioły i nefilowie, ale wszystkie ich rozterki i przemiany, to nasza rzeczywistość. Analogia do codziennych wyborów i wartości. Saga nie kończy się jak bajka, są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kupiłam książkę z dwóch powodów: historii, która sprawiła, że nie miałam ochoty już jej odłożyć i wspaniałej recenzji na okładce. Do tego jednak dodaję opinię własną. Książka zaczyna się ciekawie, ale nie absorbuje. To nie „pióro” Bereniki Miszczuk czy Becci Fitzpatrick. Historia 16latki Aury sprawiła, że czytałam, ale wciągnęła mnie dopiero druga część książki. Plusem są wątki humorystyczne, a słowa godne przemyślenia pojawiają się dopiero pod koniec. Pozostaje kilka zagadek, które mnie nurtowały, ale autorka porzuciła ich wyjaśnienie. Szkoda.

Opiniując jednoznacznie – polecam przeczytać czy też nie? Napiszę, polecam. Nie jest to świetna książka, bo znam wiele, którym ta nie dorównuje, ale jest w niej kilka tak prostych prawd, które warto sobie przypomnieć...

Kochamy... I jest to dar jeden z największych. Żyjemy i to życie warunkuje wiele wspaniałych doświadczeń. A jednym z nich jest miłość. Tylko czy codziennie doceniamy to, co posiadamy? Czy rozumiemy to, co czujemy? Czy uczucia da się zrozumieć? Czy one mijają wraz z ostatnim uderzeniem serca?...Czy doceniamy obecność ukochanej osoby w naszym życiu? Historia Aury daje do myślenia. Pokazuje, że umarli odchodzą wraz z cząstką naszego świata i gdybyśmy ich potem mieli szansę jeszcze „zobaczyć” można przynajmniej coś im powiedzieć lub coś od nich usłyszeć. Ale tak jak zmarły chłopak Aury… Ci ludzie nie są już częścią ani naszego „dziś” ani „jutro”… Polecam by przeczytać. Mnie nie porwała, ale pozwoliła przemyśleć kilka spraw, a to w książkach lubię – pozwalają znaleźć się gdzieś, gdzie nas nigdy nie było czy też sprawiają, że na nowo patrzymy na coś „bardzo znanego”.

Kupiłam książkę z dwóch powodów: historii, która sprawiła, że nie miałam ochoty już jej odłożyć i wspaniałej recenzji na okładce. Do tego jednak dodaję opinię własną. Książka zaczyna się ciekawie, ale nie absorbuje. To nie „pióro” Bereniki Miszczuk czy Becci Fitzpatrick. Historia 16latki Aury sprawiła, że czytałam, ale wciągnęła mnie dopiero druga część książki. Plusem są...

więcej Pokaż mimo to