-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2024-04-21
2024-04-19
Dojrzewanie i typowe dla tego okresu problemy, bunt, kompleksy, huśtawka nastrojów, marzenia i złość, agresja i czułość, seks i wstyd, łamanie tabu i rozpaczliwa potrzeba bycią zauważoną, docenianą i ładną, mozolne wykuwanie własnej tożsamości - zwielokrotnione rozpadem rodziny, nieufnością do otoczenia i rosnącym zauroczeniem.
Elena Ferrante, jak zwykle, interesująco o tym, co dla czlowieka ważne, o Neapolu, o skomplikowanych stosunkach rodzinnych, o trudnej i toksycznej miłości, o życiu.
Dojrzewanie i typowe dla tego okresu problemy, bunt, kompleksy, huśtawka nastrojów, marzenia i złość, agresja i czułość, seks i wstyd, łamanie tabu i rozpaczliwa potrzeba bycią zauważoną, docenianą i ładną, mozolne wykuwanie własnej tożsamości - zwielokrotnione rozpadem rodziny, nieufnością do otoczenia i rosnącym zauroczeniem.
Elena Ferrante, jak zwykle, interesująco o...
2024-04-14
Polecam serdecznie całą tetralogię, a czwarty tom jest chyba najlepszy.
Zauroczył mnie styl tej książki, powolna narracja, którą odbierałam jakby to były moje własne myśli odkrywane w czasie rzeczywistym. A przecież nasze myśli nigdy nam się nie nudzą.
Pominę chyba głębszą analizę, próbę przekazania jakiejś głównej myśli czy podstawowej wartości tej książki, bo mam poczucie, że było by to spłaszczenie. Ani słodko - gorzka relacja przyjaciółek, ani relacje z dziećmi, ani motyw kamorry, zdrad i romansów - żadna moja uwaga Was nie zachęci tak , jak powinna. Po prostu przeczytajcie.
Polecam serdecznie całą tetralogię, a czwarty tom jest chyba najlepszy.
Zauroczył mnie styl tej książki, powolna narracja, którą odbierałam jakby to były moje własne myśli odkrywane w czasie rzeczywistym. A przecież nasze myśli nigdy nam się nie nudzą.
Pominę chyba głębszą analizę, próbę przekazania jakiejś głównej myśli czy podstawowej wartości tej książki, bo mam...
2024-03-29
Dobry kryminał z pewnymi zarzutami, które mogą być męczące: za dużo tam wszystkiego, tej makabry, tych morderców, tych zwrotów akcji, w których brawurowy i odważny komisarz wchodzi jak dziecko w pułapkę bez wyjścia ale z niej wychodzi - tylko raptem z kolejnym guzem; tych zabitych zwierząt, tej szczegółowej topografii miasta, tych kobiet, które same włażą do łóżka, kawy na setki kubków i papierosów na tony... Wszystkie klasyczne elementy kryminału zostały nadmiernie wyeksploatowane, efekt całości jest więc trochę "przefajniony".
Ale oprócz tego, czyta się to tak, jak powinno, szybko i z wypiekami na twarzy.
Dobry kryminał z pewnymi zarzutami, które mogą być męczące: za dużo tam wszystkiego, tej makabry, tych morderców, tych zwrotów akcji, w których brawurowy i odważny komisarz wchodzi jak dziecko w pułapkę bez wyjścia ale z niej wychodzi - tylko raptem z kolejnym guzem; tych zabitych zwierząt, tej szczegółowej topografii miasta, tych kobiet, które same włażą do łóżka, kawy na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-24
Przyznam, że po tę pozycję sięgnęłam, skuszona pięknymi i licznymi cytatami na LC. Zauroczył mnie humor i wyobraźnia Autora. Świetne pomysły. Niebanalny Mort. Krótko mówiąc, szykowała się piękna przygoda.
Ale "Kolor Magii" mnie rozczarował. Cztery nierówne opowiadania, połączone osobami główych bohaterów, którzy zwiedzają planetę, co i rusz wpadając w tarapaty i ryzykując życiem. Jak w starożytniej mitologii, bogowie żywo interesują się naszymi bohaterami - przy czym nie wiadomo, czemu. Plącze się za nimi tajemnicza skrzynka, chociaż też i do końca nie wiadomo, o co jej chodzi. Nic nie ogranicza pisarza, który może mnożyć bez końca dziwne, niestworzone światy, potwory i dziwadła, od których porządnie kręci się w głowie. Wszystko w konwencji przygód Jamesa Bonda tylko w przedziwnych dekoracjach i podlane suto sosem magii.
Kalejdoskop dziwactw to jednak za mało jak dla mnie. Brakowało mi sensu, spoiwa, ciekawej intrygi, która tak pięknie łączyła przygody Wiedźmina czy Pana Lodowego Ogrodu.
Jak rozumiem, "Kolor Magii" miał być chyba wprowadzeniem do serii, taką przystawką do głównego dania.
Dam więc jeszcze szansę Pratchettowi - w końcu Świat Dysku ma tak wielu fanów, że może błędem byłoby poddawać się bez walki.
Przyznam, że po tę pozycję sięgnęłam, skuszona pięknymi i licznymi cytatami na LC. Zauroczył mnie humor i wyobraźnia Autora. Świetne pomysły. Niebanalny Mort. Krótko mówiąc, szykowała się piękna przygoda.
Ale "Kolor Magii" mnie rozczarował. Cztery nierówne opowiadania, połączone osobami główych bohaterów, którzy zwiedzają planetę, co i rusz wpadając w tarapaty i ryzykując...
2024-03-22
Autorowi udało się wprawić mnie w bezbrzeżny smutek swoją katastroficzną wizją naszego świata, zmierzającego ku nieuchronnej katastrofie ekologicznej.
Na pustyni wielkich Ziemskich współczesnych aglomeracji, cała ludzka populacja pozostaje ślepa i głucha - a w najlepszym razie bezradna - wobec nieuchronnie zbliżającego się kataklizmu. Jedynie dziecko, jak w baśni Andersena o szatach cesarza, ma świadomość naglącej potrzeby natychmiastowego działania, jednak jego krzyk odbierany jest jako odstępstwo od normy, kwalifikujące do leczenia. Wraz z ojcem astrofizykiem, podejmują walkę z systemem, z osobistą traumą, z opieką społeczną i ciasnymi ramami państwowej edukacji.
Uwaga jednak: żadne streszczenie książki nie odda urody tego tekstu. Przejmujący opis relacji ojca z synem, piękne oddanie tęsknoty, zdumiewający intelektualny i emocjonalny rozkwit dziecka, który możemy śledzić na kartach książki, wraz z dywagacjami na temat kosmosu i przyrody - wszystko to sprawia, że jest to pozycja naprawdę wyjątkowa.
I wyjątkowo depresyjna, jeśli wziąć pod uwagę bezskuteczność poszukiwania śladu życia poza naszą galaktyką, bezradność czy szkodliwość działań człowieka na Ziemi i, ostatecznie, samotność która przypada każdemu z nas w tej naszej osobistej szamotaninie na najpiękniejszej z planet.
Autorowi udało się wprawić mnie w bezbrzeżny smutek swoją katastroficzną wizją naszego świata, zmierzającego ku nieuchronnej katastrofie ekologicznej.
Na pustyni wielkich Ziemskich współczesnych aglomeracji, cała ludzka populacja pozostaje ślepa i głucha - a w najlepszym razie bezradna - wobec nieuchronnie zbliżającego się kataklizmu. Jedynie dziecko, jak w baśni Andersena...
2024-03-18
Interesująca.
Co, jak wszyscy czytelnicy świata doskonale wyczuwają, oznacza dwie rzeczy: książka nie porywa w klasycznym rozumieniu tego, czego oczekujemy od dobrej powieści - ale nie poddaje się łatwej krytyce, gdyż wyczuwamy w niej jakąś wartość głębszą, jakąś mądrość. A wtedy krytyka uderza w samego czytelnika, który nie sprostał.
Taka jest więc ta książeczka. Dobrym językiem oddana trauma po gwałtownej śmierci bliskiej osoby, wspomnienia rozmów między literatami - erudytami, pełnych cytatów i mądrości oraz osamotniony po śmierci swego pana - pies.
Jak dla mnie, jest to książka o przyjaźni, bogactwie, którą przyjaźń z sobą niesie i zobowiązaniach, które z niej wynikają. Niezależnie od tego, czy przyjacielem jest człowiek czy zwierzę.
Interesująca.
Co, jak wszyscy czytelnicy świata doskonale wyczuwają, oznacza dwie rzeczy: książka nie porywa w klasycznym rozumieniu tego, czego oczekujemy od dobrej powieści - ale nie poddaje się łatwej krytyce, gdyż wyczuwamy w niej jakąś wartość głębszą, jakąś mądrość. A wtedy krytyka uderza w samego czytelnika, który nie sprostał.
Taka jest więc ta książeczka. Dobrym...
Uwielbiam!
za mistrzostwo słowa, rymu i rytmu,
za piękno obrazów,
za znakomitą mieszankę patosu i humoru
za klimat,
za rezonowanie w mojej głowie harmonią i spokojem - to jak słuchanie Mozarta czy Bacha,
za poruszanie w sercu zagubionego gdzieś okrucha patriotyzmu,
za uniwersalność przesłania, którego - niestety - nadal nie umiemy odczytywać, chociaż "Pana Tedeusza" czytamy od 200 prawie lat - i jak widać, niestarannie.
i za ulubione cytaty - ot, chociażby:
"Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,
Ja z synowcem na czele, i - jakoś to będzie!"
Uwielbiam!
za mistrzostwo słowa, rymu i rytmu,
za piękno obrazów,
za znakomitą mieszankę patosu i humoru
za klimat,
za rezonowanie w mojej głowie harmonią i spokojem - to jak słuchanie Mozarta czy Bacha,
za poruszanie w sercu zagubionego gdzieś okrucha patriotyzmu,
za uniwersalność przesłania, którego - niestety - nadal nie umiemy odczytywać, chociaż "Pana Tedeusza"...
2024-03-18
No, muszę dać siedem gwiazdek, bo przecież, w kategoriach kryminału, nie ma się do czego przyczepić. Są wszystkie niezbędne elementy, właściwe dla tego gatunku. I zagadka, i suspens, mroczne krajobrazy, okrucieństwo, tlący się romans, pogoń samochodami, mordobicie... I jest nawet (to u mnie!) chęć sięgnięcia po kolejny tom serii.
Daję więc te siedem gwiazdek, wzdychając trochę, bo jak tu porównać "Martwy Sad" (7,7 w opinii Czytelników LC) z takim na przykład "Panem Tadeuszem" (6,5!!!).
Ehhhh....
No, muszę dać siedem gwiazdek, bo przecież, w kategoriach kryminału, nie ma się do czego przyczepić. Są wszystkie niezbędne elementy, właściwe dla tego gatunku. I zagadka, i suspens, mroczne krajobrazy, okrucieństwo, tlący się romans, pogoń samochodami, mordobicie... I jest nawet (to u mnie!) chęć sięgnięcia po kolejny tom serii.
Daję więc te siedem gwiazdek, wzdychając...
2024-03-03
Dobra jest, bez dwóch zdań to dobra powieść; sama liczba ocen wystawionych przez Czytelników jest najlepszym tego dowodem. Dobra, pomimo nadmiernej objętości, rozwleczonych opisów, przewidywalnej treści i mydlano-operowego tła romantycznego.
Na tym polega mistrzostwo pisarstwa i poczytności tej Autorki, że naprawdę potrafi pisać, kreować świat interesujący i wciągający bez reszty.
A że nie ma tam nic więcej? ja wybaczam, bo w komplecie z kawą i kocykiem świetnie spędziłam czas, zwłaszcza, że za oknem była plucha.
Jeżeli jednak na dworze będzie piękny mrozik lub słoneczko - lepiej iść pobiegać.
Dobra jest, bez dwóch zdań to dobra powieść; sama liczba ocen wystawionych przez Czytelników jest najlepszym tego dowodem. Dobra, pomimo nadmiernej objętości, rozwleczonych opisów, przewidywalnej treści i mydlano-operowego tła romantycznego.
Na tym polega mistrzostwo pisarstwa i poczytności tej Autorki, że naprawdę potrafi pisać, kreować świat interesujący i wciągający bez...
2024-02-11
Muszę zrobić sobie dłuższą przerwę w kontaktowaniu się z departamentem Q duńskiej policji, gdyż nuda i znużenie rosną mi wykładniczo. Mam wrażenie, że, pomijając oczywiście różne śledztwa w każdym tomie serii, natrętnie i wielokrotnie przypominane te same wątki obiegowe stały się zbyt męczące. Już każdy ślad, że oto, po raz setny, wracamy do tajemnicy Assada, osobowości mnogiej Rose lub konieczności odbycia kolejnej wizyty Carla w domu opieki u byłej teściowej - brzmią mi jak zgrzyt metalu po szkle.
Jednak czas by był najwyższy posunąć coś w tych historiach, dokonać jakiejś znaczącej zmiany.
Do tego sam wątek podstawowy zagmatwanego śledztwa obarczony jest tak wieloma nieprawdopodobnymi - by nie rzec przeczącymi logice - sytuacjami, że całość męczy mnie po prostu i zniechęca.
Muszę zrobić sobie dłuższą przerwę w kontaktowaniu się z departamentem Q duńskiej policji, gdyż nuda i znużenie rosną mi wykładniczo. Mam wrażenie, że, pomijając oczywiście różne śledztwa w każdym tomie serii, natrętnie i wielokrotnie przypominane te same wątki obiegowe stały się zbyt męczące. Już każdy ślad, że oto, po raz setny, wracamy do tajemnicy Assada, osobowości...
więcej mniej Pokaż mimo to
To nie jest powieść. To wyidealizowane, sielskie zapiski z pierwszych lat po przeprowadzce do Włoch, przepisy kulinarne i detale jak z przewodnika turystycznego..
To niekończąca się litania zachwytów nad każdym w zasadzie szczegółem. Tu każdy kamień jest piękny, niesie tajemnice i ukryte historie. Tu ludzie są gościnni, wspaniałomyślni, ciekawi i piękni. Tu ziemia jest szczodra i obfita w dary. W tym rajskim zakątku ciężka praca z kamieniami jest darem i przyjemnością, zrobienie obiadu z siedmiu dań - przywilejem i czystą radością, róże kwitną jak oszalałe nawet jak je wyciąć w pień. Tu nawet palące latem słońce jest tylko świetną okazją do zrobienia sobie siesty. Istna bukolika.
Toskania wielu obcokrajowcom jawi się jako raj na ziemi, więc nie jest to zbyt odkrywcze. Pamiętajmy jednak, że książka ma ponad 25 lat a temat był już wielokrotnie eksploatowany.
A może po prostu, nadmiar tej słodyczy był dla mnie niestrawny.
To nie jest powieść. To wyidealizowane, sielskie zapiski z pierwszych lat po przeprowadzce do Włoch, przepisy kulinarne i detale jak z przewodnika turystycznego..
To niekończąca się litania zachwytów nad każdym w zasadzie szczegółem. Tu każdy kamień jest piękny, niesie tajemnice i ukryte historie. Tu ludzie są gościnni, wspaniałomyślni, ciekawi i piękni. Tu ziemia jest...
2024-01-29
Daję sześć gwiazdek, co jak na powieść mojego ulubionego autora jest oceną słabą.
Mamy tu bowiem krótką rozprawkę filozoficzną na temat przemijania, Główna teza i przywoływanie obrazu ćmy opętanej światłem świecy i od niej ginącej, zilustrowane zostały krótką historią, zbyt wydumaną, bym zechciała ją polubić. Oniryczne wstawki z życia dzikiej świni o zacięciu filozofa przekroczyły, jak dla mnie, moją granicę tego, co uważam za wartościowe w powieści.
Z całej powiastki pozostanie mi ciekawa łacińska sentencja, uznanie dla ładnej okładki i... jednak niedosyt.
Daję sześć gwiazdek, co jak na powieść mojego ulubionego autora jest oceną słabą.
Mamy tu bowiem krótką rozprawkę filozoficzną na temat przemijania, Główna teza i przywoływanie obrazu ćmy opętanej światłem świecy i od niej ginącej, zilustrowane zostały krótką historią, zbyt wydumaną, bym zechciała ją polubić. Oniryczne wstawki z życia dzikiej świni o zacięciu filozofa...
2024-01-28
Najsłabsza jak dotąd powieść Autora.
Gdyby nie zręczność pisania, łatwość wciagania czytelnika w sensacyjny wątek - książka sprowadzała by się do jakiegoś splotu dziwnych, niewiarygodnych wydarzeń, podlanych obrzydliwą przyprawą wstrząsających obrazów.
Brrr...., zapominam.
Najsłabsza jak dotąd powieść Autora.
Gdyby nie zręczność pisania, łatwość wciagania czytelnika w sensacyjny wątek - książka sprowadzała by się do jakiegoś splotu dziwnych, niewiarygodnych wydarzeń, podlanych obrzydliwą przyprawą wstrząsających obrazów.
Brrr...., zapominam.
2024-01-22
Jak widzę, nie tylko mnie przyszło do głowy (niezwykle! pochlebne) porównanie do Ojca Chrzestnego. Ale kudy tam "Miastu" do tego genialnego pierwowzoru!
Wprowadzone i eksploatowane w nieskończoność elementy fantasy, kastowy podział społeczny, magiczne umiejętności - ale w gruncie rzeczy chodzi o to samo mordobicie w celu zdobycia terytorium, władzy i bogactwa.
Nic nowego w świecie literatury.
Jak widzę, nie tylko mnie przyszło do głowy (niezwykle! pochlebne) porównanie do Ojca Chrzestnego. Ale kudy tam "Miastu" do tego genialnego pierwowzoru!
Wprowadzone i eksploatowane w nieskończoność elementy fantasy, kastowy podział społeczny, magiczne umiejętności - ale w gruncie rzeczy chodzi o to samo mordobicie w celu zdobycia terytorium, władzy i bogactwa.
Nic nowego...
2024-01-14
Tym razem, najpierw parę słów mojego komentarza do niektórych niepochlebnych opinii czytelników, zawiedzionych lekką zmianą konwencji kryminału. Do czytelników, którzy spodziewali się rasowego mordobicia z mocnym, męskim bohaterem w stylu 007 a tu mają przez 3/4 książki powieść psychologiczną, taką, w której bohater płacze, książkę, jak piszą niektórzy, "dla kobiet". Koledzy Czytelnicy - mamy tu forum nieskrępowanych wypowiedzi, ale nie przenoście proszę własnych oczekiwań na zaniżone opinie.
A według mnie, kolejny raz pan Chmielarz wymiata. To jedna z tych rzadkich sytuacji, w których zachwyty na skrzydełkach książki są w pełni uzasadnione i nieprzesadne. Tyle tylko, że największe emocje rozgrywają się w głowach bohaterów.
Polecam.
Tym razem, najpierw parę słów mojego komentarza do niektórych niepochlebnych opinii czytelników, zawiedzionych lekką zmianą konwencji kryminału. Do czytelników, którzy spodziewali się rasowego mordobicia z mocnym, męskim bohaterem w stylu 007 a tu mają przez 3/4 książki powieść psychologiczną, taką, w której bohater płacze, książkę, jak piszą niektórzy, "dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-12
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Ann Napolitano, interesujące i dające wiele satysfakcji. Jest to w istocie współczesna wersja „Małych Kobietek” Louisy May Alcott, powieści przywoływanej zresztą w tekście przez samą Autorkę.
Tym razem „kobietki” muszą konfrontować się z wyzwaniami, o których w XXI wieku wolno już pisać (homoseksualizm, rozwód, kariera zawodowa kobiet, depresja, dominująca w rodzinie pozycja kobiety, odtrącenie przez rodziców własnych dzieci). Co nie znaczy, że bohaterom jest łatwiej.
Po dość niezręcznych pierwszych stronach, gdzie akcja powieści wygląda trochę jak streszczenie (proszę się nie zrażać!), gdy najmniej ekspansywna, marginalna początkowo postać znika ze sceny, Autorka odnajduje właściwy ton; następuje niespodziewane zagęszczenie emocji i nagle książka staje się pełnokrwistą powieścią z dużą głębią przemyśleń i obserwacji.
Wnikliwie i ciekawie pokazany jest trudny proces stawania się, dojrzewania młodych ludzi, ta wypadkowa marzeń, determinacji i okoliczności, proces zawsze bolesny i zawsze w relacjach z drugim człowiekiem. Autorka zmienia narratorów poszczególnych rozdziałów, dając czytelnikowi możliwość poznawania wydarzeń z różnych punktów widzenia. Możemy obserwować, jak wielki wpływ ma na nas lustro w oczach innych ludzi, rodziny i znajomych, jaka jest ich na nas reakcja i jak sami przyswajamy cudze myśli, czasem nie zdając sobie sprawy z gwałtu na naszej osobowości.
Te relacje pokazane są również od strony starszego pokolenia. Analizujemy z bohaterami, jakim problemem dla rodziców może być realizowanie przez dzieci własnego rozwoju, jak, stając się dorosłą wersję siebie, zamieniamy się jednocześnie w głębokie rozczarowanie i ruinę marzeń naszych rodziców.
Kolejne rozważania dotyczą więzi, zbudowanych w dzieciństwie, opartych na pełnej akceptacji i głębokim uczuciu, więzi, które są w stanie przetrwać i zostać przywróconymi do życia nawet po wielu latach i wielu zawirowaniach losu.
I kwestie odchodzenia, przepracowania traumy i pustki po śmierci bliskiej osoby, znajdowania sposobu, by stworzyć iluzję ciągłości.
Moją uwagę zwróciły piękne opisy rozpoznawania i odczuwania miłości w różnych jej aspektach, na przykład: „W pełni sobą czuła się tylko przy Williamie. Przy nim była wyłącznie sobą i czuła nawet, że ma dość miejsca, by stać się kimś więcej. Gdy na nią patrzył w jego oczach nie było osądu czy oczekiwań i w tej przestrzeni Sylvie czuła że może być dzielniejsza, błyskotliwsza, milsza i bardziej radosna. Wszystkie te żagle leżały zwinięte na pokładzie jej statku, należały do niej, choć nigdy wcześniej ich nie widziała[…] Tylko będąc blisko Williama, wiedziała, że może postawić te ogromne piękne żagle i wyruszyć w dalszą drogę.”
A może jeszcze bardziej interesujące są piękne opisy smutku i żałoby po śmierci bliskiej osoby: „Charlie kochał je wszystkie za to, jakie były. […] Sylvie i jej siostry poznały siebie pod czujnym okiem Charliego a teraz, kiedy go zabrakło, nitki, który splatały je ze sobą, poluzowały się. To, co kiedyś przychodziło bez trudu, teraz wymagało wysiłku.”
I najważniejsze: pomimo zogniskowania treści na uczuciach, pomimo tak dużego nagromadzenia emocji – Autorce udało się uniknąć czułostkowości i nadmiernego sentymentalizmu.
Myślę, że każdy odnajdzie w tych przemyśleniach ślady własnych rozterek z czasów młodości, myśli, kompleksy czy pamięć o przemożnej potrzebie bycia akceptowanym.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Ann Napolitano, interesujące i dające wiele satysfakcji. Jest to w istocie współczesna wersja „Małych Kobietek” Louisy May Alcott, powieści przywoływanej zresztą w tekście przez samą Autorkę.
Tym razem „kobietki” muszą konfrontować się z wyzwaniami, o których w XXI wieku wolno już pisać (homoseksualizm, rozwód, kariera zawodowa...
2024-01-07
Gdyby był dla literatury zdefiniowany parametr ciężaru właściwego, "Korekty" plasowałyby się gdzieś na poziomie wolframu.
Powieść aż gęsta jest od emocji. Członkowie rodziny Lambertów, rodzice i troje ich dorosłych dzieci, szarpią się i walczą, każde pogubione w relacjach z innymi, w poszukiwaniu własnej drogi, dokonując wyborów prowadzących do kolejnych frustracji i powiększając poczucie zagubienia.
Drobiazgowa analiza ich sytuacji oraz relacji, tego szczególnego dla każdej rodziny procesu ucieczki z rodzinnego domu , buntu i negacji - i równoczesnego poczucia przynależności, odpowiedzialności, resztek uczuć rodzinnych zakorzenionych we wspomnieniach i artefaktach dzieciństwa - powoduje, że czytelnik rozpozna tu elementy własnych przeżyć i emocji. Czytając fragmenty dialogów między małżonkami, kochankami, znajomymi, rodzeństwem i między rodzicami a dziećmi, z łatwością odnajdziemy elementy tej szczególnej gry, w którą wszyscy gramy, przyciągania i odpychania, manipulacji i prób ugrania jak najwięcej. W przypadku "Korekt", dodatkowym katalizatorem rosnącego napięcia są problemy każdego z dzieci i pogłębiająca się choroba starego ojca. Odwieczna grze w przeciąganie na swoją stronę, jaką jest każda rodzina, może być gorzką refleksją nad historią współczesnych związków.
Rozbudowana do przesady ilość pobocznych wątków, dodatkowych dyskusji, przydługich dywagacji i setek różnych osób pojawiąjących się, choćby przelotnie, na orbicie rodziny Lambertów, powoduje chaos i poczucie przytłoczenia. W efekcie czytelnik odczuwa ulgę, gdy ostatnie rozdziały powieści przynoszą nieuchronne rozwiązanie.
Gdyby był dla literatury zdefiniowany parametr ciężaru właściwego, "Korekty" plasowałyby się gdzieś na poziomie wolframu.
Powieść aż gęsta jest od emocji. Członkowie rodziny Lambertów, rodzice i troje ich dorosłych dzieci, szarpią się i walczą, każde pogubione w relacjach z innymi, w poszukiwaniu własnej drogi, dokonując wyborów prowadzących do kolejnych frustracji i...
Wysoka ocena, w uznaniu znakomitego połączenia fabularnej i romantycznej historii - z quasi-socjologicznymi analizami i spostrzeżeniami, dającymi wgląd w środowisko wyższych klas brytyjskiej socjety, jej kondycji i przemiany, jaka dokonała się w drugiej połowie XX wieku.
A wszystko napisane jest lekkim, cudownym piórem, z dystansem i humorem.
Więc, jeżeli kogoś interesuje ta tematyka, jeśli śledzi londyńskie high society, chciałby dowiedzieć się więcej na tematy tak odległe od naszej siermiężnej post-komunistycznej rzeczywistości, jak wyścigi w Ascot, londyński Sezon, niuanse garderoby, wymogi konwersacji, konwenanse towarzyskie i obowiązujące formy towarzyskie - to powinien koniecznie zapoznać się z tą książką.
Przy okazji, śledząc losy grupki znajomych ze studiów, oglądane z perspektywy minionych czterdziestu lat, czytelnik dostaje znakomity przyczynek do zastanowienia się nad własnymi wyborami, nieoczekiwanymi skutkami swoich decyzji i nieuchronnością rozliczenia błędów i sukcesów w późnym momencie naszego życia, gdy na zmiany już jest za późno.
Polecam.
Wysoka ocena, w uznaniu znakomitego połączenia fabularnej i romantycznej historii - z quasi-socjologicznymi analizami i spostrzeżeniami, dającymi wgląd w środowisko wyższych klas brytyjskiej socjety, jej kondycji i przemiany, jaka dokonała się w drugiej połowie XX wieku.
więcej Pokaż mimo toA wszystko napisane jest lekkim, cudownym piórem, z dystansem i humorem.
Więc, jeżeli kogoś interesuje ...