-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-05-21
2021-01-26
2017-11-09
2018-11-16
Po przeczytaniu "Zatrzymaj się" Margaret Mazzantini miałam naprawdę duże oczekiwania sięgając po drugą pozycję tej autorki.
Czasem zdarzają się takie książki, które czyta się długo. Mogą być tego różne powody. Albo książka jest tak zła, albo tak dobra.
"Powtórnie narodzony" jest zdecydowanie TAK DOBRY, że czytałam tę książkę ponad miesiąc, nieustannie walcząc z jej emocjonalnym ciężarem, który spadał na mnie z każdej kolejnej strony.
Mamy tutaj historię miłości, przyjaźni, relacji dorosłych dzieci z rodzicami, historię pragnienia macierzyństwa, wojny w Sarajewie i ostatecznie też trudną lekcję wybaczania.
Można by pomyśleć, że książka przy tak wielu wątkach zebranych na 500 stronach jest przegadana, przeładowana - nic takiego. Wszystkie te wątki splatają się w jedną, niezwykle poruszającą i dającą do myślenia historię. Cholernie trudną historię, obok której trudno przejść obojętnie.
Margaret Mazzantini ma niezwykłą zdolność pisania o emocjach, tragediach i przeżycia w sposób tak szczery, że czuję się, jakby to nad moją głową latały pociski, jakbym to mi odbierano to wszystko, co kocham, jakbym to ja miała podejmować najtrudniejsze decyzje.
Podsumowując, jeśli szukacie książki, która zostanie z wami na dłużej, dłużej niż ostatnie napisane w niej zdanie - sięgajcie po "Powtórnie narodzonego".
Po przeczytaniu "Zatrzymaj się" Margaret Mazzantini miałam naprawdę duże oczekiwania sięgając po drugą pozycję tej autorki.
Czasem zdarzają się takie książki, które czyta się długo. Mogą być tego różne powody. Albo książka jest tak zła, albo tak dobra.
"Powtórnie narodzony" jest zdecydowanie TAK DOBRY, że czytałam tę książkę ponad miesiąc, nieustannie walcząc z jej...
2020-08-24
Kolejna po "Spadku" absolutnie rewelacyjna propozycja od tej autorki. Uwielbiam książki, w których fabuła jest jedynie tłem, ważnym, ale jednak tłem dla przemyśleń głównych bohaterów i tak jest też tutaj. Vigdis Hjorth potrafi jednym zdanem wywołać też tyle wrażeń u czytelnika, że zastyga się z książką w ręku i przegląda w słowach.
Kolejna po "Spadku" absolutnie rewelacyjna propozycja od tej autorki. Uwielbiam książki, w których fabuła jest jedynie tłem, ważnym, ale jednak tłem dla przemyśleń głównych bohaterów i tak jest też tutaj. Vigdis Hjorth potrafi jednym zdanem wywołać też tyle wrażeń u czytelnika, że zastyga się z książką w ręku i przegląda w słowach.
Pokaż mimo to2020-09-10
2017-07-08
Ten tytuł jest bardzo przewrotny, bo czytając tę książkę, po paruset stronach ma się taką myśl: Niech się (błagam) Markowi już nic nie dzieje. Marek jednak już się rozpędził i nie może się zatrzymać. Piwko, papieros, joint, piwko, papieros, joint, dziewczyna, joint, piwko, może dwa, może trzy, mieszkanie, praca, drugie mieszkanie, praca, piwko, dziewczyna, była dziewczyna, nowa dziewczyna, kolejna dziewczyna, romanse, więcej piwa, więcej jointów, ból głowy i ból w klatce piersiowej. Mnie osobiście te 700 stron bardzo mocno wciągnęło w tę wyliczankę i wstając rano po wieczorze z tą książką miałam sucho w ustach i pękała mi głowa. Podczas czytania miałam ochotę zjeść jabłko, bo obawiałam się, że wypłukuję z siebie witaminy, razem z Markiem. Więc na siedmiuset stronach z Markiem piłam, paliłam, śmiałam się, płakałam. W pewnym momencie zupełnie zapominając, że coś w tej książce mogłoby podlegać mojej ocenie. Po prostu bardzo się z Markiem zakumplowałam i bardzo chciałam czasami nim potrząsnąć. Główny wątek: UZALEŻNIENIE jest w tej książce jak idealnie dodana do potrawy przyprawa. Niby praktycznie jej nie widać, ale czuć ją wyraźnie przy każdym kęsie. Jeśli to jest debiut to nie mogę doczekać się, co Pan Tomasz Nalewajk trzyma obecnie w szufladzie.
Ten tytuł jest bardzo przewrotny, bo czytając tę książkę, po paruset stronach ma się taką myśl: Niech się (błagam) Markowi już nic nie dzieje. Marek jednak już się rozpędził i nie może się zatrzymać. Piwko, papieros, joint, piwko, papieros, joint, dziewczyna, joint, piwko, może dwa, może trzy, mieszkanie, praca, drugie mieszkanie, praca, piwko, dziewczyna, była dziewczyna,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-24
Wiele osób pisało, że ta książka jest tak mocna, że zmuszeni byli odłożyć ją przy niektórych scenach. Ja wręcz przeciwnie: momentami nie mogłam zmusić się by ją odłożyć.
Ostatnio trafiałam na same słabe thrillery, wobec których moim głównym zarzutem było to, że zupełnie nie oddawały klimatu grozy, który jednak powinien być esencją w takim typie literatury.
Nie można tego zarzucić "Czwartej Małpie" - pomijając już to, że fabuła jest zapleciona z taką dbałością o szczegóły, że wszystko przepięknie i inteligentnie z siebie wynika to opisy w tej książce są tak plastyczne, że czytając ją wieczorem nie pośpimy dobrze najbliższej nocy. Działa lepiej niż kawa - gwarantuję.
Książka wciąga, jest inteligentnie napisana i absolutnie filmowa. Polecam fanom gatunku i nie tylko!
Wiele osób pisało, że ta książka jest tak mocna, że zmuszeni byli odłożyć ją przy niektórych scenach. Ja wręcz przeciwnie: momentami nie mogłam zmusić się by ją odłożyć.
Ostatnio trafiałam na same słabe thrillery, wobec których moim głównym zarzutem było to, że zupełnie nie oddawały klimatu grozy, który jednak powinien być esencją w takim typie literatury.
Nie można tego...
Poznajcie Lunę... A w zasadzie... W zasadzie poznajcie postaci, które żyły wokół Luny i sprawiły, że ta książka nie jest tylko zwyczajną "bajeczką" i o dziwo: tytułowa dziewczynka jest w tej kwestii dla mnie najmniej istotna. Poznajcie bowiem wiedźmę - tak okrutnie demonizowaną przez mieszkańców Protektoratu, która zamiast mordować dzieci ocala ich życia. Jedynym jej błędem, jak całego Protektoratu jest niezadawanie pytań. Poznajcie rozkochanego w poezji potwora bagiennego Glerka, który jest starszy i mądrzejszy niż ten świat, a przy tym nigdy nie zapomniał, co znaczy kochać. Poznajcie też koniecznie Absolutnie Tyciego smoka, bez którego dla mnie nie byłoby tej książki - bo każda bajka potrzebuje swojego bohatera, który po prostu lubi się przytulać. Poznajcie też chłopca, który stał się mężczyzną nie tylko dlatego, że spotyka go po drodze nieszczęście ale dlatego, że w tłumie bezwiednie oddanych mieszkańców miasteczka jako jedyny potrafił przeciwstawić się od lat wpajanym kłamstwom by przekonać się o prawdzie na własne oczy. Tego właśnie uczy ta książka przede wszystkim: nigdy nie warto wierzyć w raz podane na tacy prawdy bo wówczas zawsze, finalnie ktoś karmi się naszą głupotą lub... smutkiem.
Książka ta jest naprawdę magiczna. Magiczna w sposób, który wymyka się wszystkim ograniczeniom wiekowym.
Poznajcie Lunę... A w zasadzie... W zasadzie poznajcie postaci, które żyły wokół Luny i sprawiły, że ta książka nie jest tylko zwyczajną "bajeczką" i o dziwo: tytułowa dziewczynka jest w tej kwestii dla mnie najmniej istotna. Poznajcie bowiem wiedźmę - tak okrutnie demonizowaną przez mieszkańców Protektoratu, która zamiast mordować dzieci ocala ich życia. Jedynym jej...
więcej mniej Pokaż mimo toZupełnie nie jestem fanką sci-fi więc moja ocena tej książki to chyba najlepsze świadectwo tego, że akurat ta pozycja jest po prostu dobrą literaturą, która broni się sama bez względu na gatunek, do której chcemy ją wrzucić. Książka, która dosłownie wciąga człowieka w swoją rzeczywistość - okrutną, brudną i niezrozumiałą.
Zupełnie nie jestem fanką sci-fi więc moja ocena tej książki to chyba najlepsze świadectwo tego, że akurat ta pozycja jest po prostu dobrą literaturą, która broni się sama bez względu na gatunek, do której chcemy ją wrzucić. Książka, która dosłownie wciąga człowieka w swoją rzeczywistość - okrutną, brudną i niezrozumiałą.
Pokaż mimo to2020-11-17
Relacje matka-córka to chyba jeden z najciekawszych dla mnie motywów w literaturze. Nieważne, czy zrealizowany dobrze, czy niedobrze: zawsze mnie ciekawi. A zrealizowany w ten sposób rozkłada na łopatki. Bo do bólu prawdziwie, bez sreberka, bez owijania w cokolwiek. O relacji ważnej, ale cholernie trudnej. Takiej skazanej od początku na utratę. Z pełną świadomością przegranej wpisanej w jej definicję.
Polecam z całego serca. Nie tylko matkom i córkom.
Relacje matka-córka to chyba jeden z najciekawszych dla mnie motywów w literaturze. Nieważne, czy zrealizowany dobrze, czy niedobrze: zawsze mnie ciekawi. A zrealizowany w ten sposób rozkłada na łopatki. Bo do bólu prawdziwie, bez sreberka, bez owijania w cokolwiek. O relacji ważnej, ale cholernie trudnej. Takiej skazanej od początku na utratę. Z pełną świadomością...
więcej Pokaż mimo to