Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

W jaki sposób możemy wyłowić z tych zgliszczy, jakie serwuje nam pamięć świat, z którego wyrośliśmy i z którym już zawsze będziemy zespoleni. Świat naszej dziecięcej beztroski, pierwszych doznań, rozczarowań i marzeń.
W jaki sposób przenieść coś tak ułomnego i skalanego przez czas, aby nie przepadło na zawsze tylko odrodziło się niczym feniks z popiołu. Tak żebyśmy mogli spojrzeć na nasze działo, jakbyśmy przyglądali się sobie w zwierciadle.
Zniekształceni, oderwani od rzeczywistości, niedopasowani tak samo jak ten twór którego sprawcami staliśmy się. I jesteśmy odpowiedzialni za niego od początku, do końca.
Pogwar wydaje się być takim literackim tworem. Pomieszaniem między tym, co prawdziwe i zmyślone. Dlatego możemy łudzić się, że to czary i krzywda dziecka są nicią spajającą ten wątły świat. Musimy sięgnąć głębiej, zanurzyć się w odmętach własnych wspomnień i może wtedy będziemy w stanie usłyszeć ten - pogwar i odkryć przesłanie, jakie niesie ze sobą ta niejednoznaczna powieść.

W jaki sposób możemy wyłowić z tych zgliszczy, jakie serwuje nam pamięć świat, z którego wyrośliśmy i z którym już zawsze będziemy zespoleni. Świat naszej dziecięcej beztroski, pierwszych doznań, rozczarowań i marzeń.
W jaki sposób przenieść coś tak ułomnego i skalanego przez czas, aby nie przepadło na zawsze tylko odrodziło się niczym feniks z popiołu. Tak żebyśmy mogli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przypadek.
To na nim opiera się główna historia i jakby on jest tym
niewidzialnym sprawcą wielu wydarzeń. W przypadku tej książki ukazany jest
negatywny wpływ przypadku na ludzki los. A przecież może mieć on również
pozytywne strony. I jeśli sięgniemy po książkę żeby z zapartym tchem szukać sprawcy nieszczęść jakie mają miejsce w fabule... będziemy rozczarowani. Tutaj autor bardziej skupia się na psychice bohaterów, którym przyszło zmierzyć się ze skutkami - przypadku. To głównie opisy ludzkich zmagań z tym, co niemożliwe, niewyobrażalne. I te opisy zostały subtelnie nakreślone na tle zimowych gór i lasów. Autor jakby zderzył ze sobą dwie siły - chłód natury, nieobliczalnej i milczącej z burzą emocji ludzkich, które są jak wulkan.

Przypadek.
To na nim opiera się główna historia i jakby on jest tym
niewidzialnym sprawcą wielu wydarzeń. W przypadku tej książki ukazany jest
negatywny wpływ przypadku na ludzki los. A przecież może mieć on również
pozytywne strony. I jeśli sięgniemy po książkę żeby z zapartym tchem szukać sprawcy nieszczęść jakie mają miejsce w fabule... będziemy rozczarowani. Tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To uczucie, kiedy możesz zrobić w życiu coś ''po raz pierwszy'' jest bezcenne. I często nieświadome, bo zapewne codziennie towarzyszy nam w życiu. A my rzadko kiedy dostrzegamy takie z pozoru błahostki. I pędzimy za czymś co tak naprawdę mamy tuż przed sobą. Tak waśnie było z książką - Czas zmierzchu (notabene niespodzianką konkursową z LC). Moja pierwsza książka D. Glukovsk'ego. Przymierzałam się do jego książek, zwłaszcza, że miałam za sobą ''Drogę'' Cormaca McCarthy’ego, tematycznie osadzoną w świecie postapokaliptycznym. Takie zagadnienia od dawna intrygowały mnie. A jednak to ''Czas zmierzchu'' przesądził - poznałam literacki warsztat pisarza. I jestem pod niemałym wrażeniem! Zaginione rękopisy, jednostka zdana na siebie, Majowie i klątwy, a do tego chęć rozwikłania zagadki. Ja odkryłam coś dla siebie, co ma powiązanie właśnie z przeżywaniem ''po raz pierwszy''. Myślę, że każdy wyłowi własne - przesłanie i przemyci je do swojego świata. Może to pozwoli choć trochę oswoić - koniec świata - jakim nasiąknięta jest opowieść ''Czas zmierzchu'', jak również nasze życie?

To uczucie, kiedy możesz zrobić w życiu coś ''po raz pierwszy'' jest bezcenne. I często nieświadome, bo zapewne codziennie towarzyszy nam w życiu. A my rzadko kiedy dostrzegamy takie z pozoru błahostki. I pędzimy za czymś co tak naprawdę mamy tuż przed sobą. Tak waśnie było z książką - Czas zmierzchu (notabene niespodzianką konkursową z LC). Moja pierwsza książka D....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lata młodości, dzieciństwa to kraina do której chętnie powracam. Pomagają mi w tym wspomnienia, rodzinne opowieści, czy zdjęcia... Czasem pamięć drga niczym struna na dźwięk muzyki, a innym razem faluje jakby wiedziona przez niewidzialny pędzel gdy patrzę na obrazy. Wydaje mi się, że najbardziej wrazliwa jest w styczności z oglądanym filmem, a często też czytaną książką. I w przypadku - Przez dziurkę od klucza - nastawiłam się na rozbudzenie pamięci... ale bez skutku. Opowieści zabrakło klimatu, który wskrzesza czasy minione. W żadnej z postaci nie potrafiłam wysupłać chociaż drobinki czegoś znajomego. Wszyscy wydawali mi się jakby utkani z wyblakłego materiału, byle odegrać rolę i nic. Zero wzruszeń, niedopowiedzeń i nawet namiastki zapachu babcinych potraw! Owszem opowieść zawiera relację z tego co i jak przyrządzić, ale niedbale zostało to wrzucone w treść. Za to aż nadmiar sformułowań; babunia, które aż raziły i odbierały wszelki apetyt na którąkolwiek z przywołanych potraw. Dodatkowo nie udzieliło mi się rozbawienie, ani się nie wzruszyłam. A więc, co takiego dostarczyła mi lektura tej książki? Wiedziona bardziej obrazem na okładce - Pomiędzy niebem, a piekłem - oraz obiecującym tutułem sięgnęłam po nią. Apetyt na książki z przepisami,lekkie z protraktowanymi z "przymrużeniem oka" waśniami rodzinnymi - został nasycony,a wzrósł apetyt na coś "pomiędzy". Drastyczna odskocznia, zupełny zwrot i niespodziewany napływ ukrytych w głębi świadomości wzruszeń... Muzeum dusz czyścowych S.Grabińskiego.

Lata młodości, dzieciństwa to kraina do której chętnie powracam. Pomagają mi w tym wspomnienia, rodzinne opowieści, czy zdjęcia... Czasem pamięć drga niczym struna na dźwięk muzyki, a innym razem faluje jakby wiedziona przez niewidzialny pędzel gdy patrzę na obrazy. Wydaje mi się, że najbardziej wrazliwa jest w styczności z oglądanym filmem, a często też czytaną książką. I...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pax Jon Klassen, Sara Pennypacker
Ocena 7,8
Pax Jon Klassen, Sara P...

Na półkach: ,

Piękna okłada książki, zachęcający opis, przekonująca postać liska oraz wartości jakie przekazuje ta powieść - czym jest przyjaźń? i jak wielkie ma znaczenie to skąd pochodzimy?. Przyjemnie czyta się tę opowieść, ale raczej skierowana jest do młodszych czytelników, dzieci i nastolatków którzy poszukują, chcą odkrywać własne ''ja'' i miejsce w świecie. Dla dorosłego czytelnika książka jest raczej piękną opowiastką, powtórzeniem prawd życiowych z innych książek choćby Małego Księcia, do którego jest porównywana. Warto sięgnąć po nią jeśli chcemy poczytać coś wartościowego dziecku.

Piękna okłada książki, zachęcający opis, przekonująca postać liska oraz wartości jakie przekazuje ta powieść - czym jest przyjaźń? i jak wielkie ma znaczenie to skąd pochodzimy?. Przyjemnie czyta się tę opowieść, ale raczej skierowana jest do młodszych czytelników, dzieci i nastolatków którzy poszukują, chcą odkrywać własne ''ja'' i miejsce w świecie. Dla dorosłego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie tytuł tej książki przyczynił się do mojego zainteresowania nią. Zagubiona w gąszczu książek, jak przez mgłę poszukiwałam tym razem coś świeżego, oryginalnego. Chciałam odpocząć po nieustannym wojażu na polu kryminalnym. Zdecydowałam się przeczytać książkę docelowo kierowaną do młodzieży. Tak, tą książkę zapewne czytałoby mi się lepiej mając ''naście'' lat, ale wiek nie dyskwalifikuje. ,,Strażniczkę książek" czyta się przyjemnie, lekko i czasem trzeba potrudzić się żeby wyłapać aluzje do innych utworów literackich. Lektura tej książki sprawia, że czuje się niemal na każdej stronie bliską relację z autorką. Miłośniczka książek, jakby składała im hołd za to, że po prostu są i ubogacają jej życie, ale też i każdego czytelnika. Razem z bohaterką możemy odbyć podróż po świecie z książek, odświeżyć niektóre pozycje, albo poznać coś nowego. Na pewno żaden z czytelników nie odpuści sobie fantazjowania - jak wyglądałaby jego własna wędrówka po świecie z książki? Patrząc na okładkę tej książki, pierwsze co przychodzi mi wówczas na myśl to słowa z dziecięcej piosenki:
"Bo fantazja, fantazja,
Bo fantazja jest od tego,
Aby bawić się, aby bawić się,
Aby bawić się na całego [...]"
Warto zatrzymać się na chwilę przy tej książce, choć spojrzeć na piękną okładkę. A może nawet dać się oczarować jej wnętrzu i przymknąć oko na pewne niedociągnięcia. Polecam!

Zdecydowanie tytuł tej książki przyczynił się do mojego zainteresowania nią. Zagubiona w gąszczu książek, jak przez mgłę poszukiwałam tym razem coś świeżego, oryginalnego. Chciałam odpocząć po nieustannym wojażu na polu kryminalnym. Zdecydowałam się przeczytać książkę docelowo kierowaną do młodzieży. Tak, tą książkę zapewne czytałoby mi się lepiej mając ''naście'' lat, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świat traperów, różnorodności indiańskich plemion, handel międzynarodowy, a wszystko osadzone na tle potężnej przyrody. Subtelność i drastyczność opisów z wędrówek głównego bohatera, jak i jego towarzyszy - to dominanta tej opowieści. Opowieści, w której nie ludzie, ale tak naprawdę dzikość natury, jej piękno i tajemniczość są najważniejsze. Człowiek jest niczym ta iskra z okładki książki, która miota się na wietrze, nie wiedząc w którą podążyć stronę. Chyba właśnie o tym jest opowieść. O poszukiwaniu własnego miejsca na świecie.

Świat traperów, różnorodności indiańskich plemion, handel międzynarodowy, a wszystko osadzone na tle potężnej przyrody. Subtelność i drastyczność opisów z wędrówek głównego bohatera, jak i jego towarzyszy - to dominanta tej opowieści. Opowieści, w której nie ludzie, ale tak naprawdę dzikość natury, jej piękno i tajemniczość są najważniejsze. Człowiek jest niczym ta iskra z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

S. King jest zaskakujący, owszem. Dzięki tej książce poczułam się, jakbym wybrała się na spacer po bazarze. Nie był to jednak zwykły, tradycyjny bazar gdzie pełno bibelotów, ciuchów, rzeczy codziennego użytku. Miałam tę przyjemność, że znalazłam się na bazarze opowieści z dreszczykiem. To tak, jakbym przemierzała senną przestrzeń i co jakiś czas pociągała za sznurek. Zanim przestąpiłam próg, za którym czekał na mnie świat grozy, mogłam na chwilę poczuć się jakbym przysiadła do stolika ze S. Kingiem, a on snuł mi genezę każdego wykreowanego przez siebie świata grozy. Dzięki temu mogłam poznać kolejne smakowite kąski, jakie ujrzały światło dzienne, ale też i po trosze rozgryzałam samego autora. Nigdy jednak nie poznamy żadnego z pisarzy bardziej, niż poprzez samą twórczość. I ośmielę się przytoczyć za Kingiem: ,,...publiczność na tego rodzaju spotkaniach [autorskie spotkania z pisarzami] nie zobaczy tego, kogo - lub co - przyszła zobaczyć. Ta część mnie, która tworzy opowieści, istnieje tylko w samotności. Ta, która przychodzi opowiadać ludziom anegdoty i odpowiadać na ich pytania, jest tylko nędzną namiastką autora"(S.King, ,,Bazar złych snów"). Właśnie i może głównie dlatego, nie przepadam za spotkaniami autorskimi. Wystarczy mi to, co autor napisze o sobie, a podchwycą media. Nie muszę go widzieć, słuchać, mi wystarczy, że czytam to, co zgotuje jego wyobraźnia. Polecam tę, jak i pozostałe książki znakomitego autora horrorów!

S. King jest zaskakujący, owszem. Dzięki tej książce poczułam się, jakbym wybrała się na spacer po bazarze. Nie był to jednak zwykły, tradycyjny bazar gdzie pełno bibelotów, ciuchów, rzeczy codziennego użytku. Miałam tę przyjemność, że znalazłam się na bazarze opowieści z dreszczykiem. To tak, jakbym przemierzała senną przestrzeń i co jakiś czas pociągała za sznurek. Zanim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lepiej późno niż wcale? Owszem, skusiłam się na powszechnie cenioną twórczość Miłoszewskiego Zygmunta. Sięgnęłam po Uwikłanie. Zastanawiałam się najpierw nad Domofonem, ale spór nie trwał długo - wybrałam ostatecznie Uwikłanie. Oceniam ją subiektywnie, choć ma raczej pozytywne opinie ja poprzestanę na własnych odczuciach. Czasem czytało mi się ją opornie. Dużo w niej historii, politycznych i prawnych realiów, przez co musiałam bardzo się skupiać. Zatem to nie lekkie czytadełko, ale porządna dawka kryminalnej intrygi. Trochę drażniła mnie postać samego prokuratora - Szackiego, czasem wydawał mi się gburowaty. Zapewne taka kreacja bohatera była zamierzona. Sporo kwestii zaintrygowało mnie zaś np. terapia ustawień, czy to, w jak subtelny sposób autor budował napięcie oraz nakreślił sylwetki każdej postaci. To skłania mnie do sięgnięcia po kolejną książkę Miłoszewskiego, w której na tle Sandomierza będą toczyć się losy Szackiego.Ciekawe...

Lepiej późno niż wcale? Owszem, skusiłam się na powszechnie cenioną twórczość Miłoszewskiego Zygmunta. Sięgnęłam po Uwikłanie. Zastanawiałam się najpierw nad Domofonem, ale spór nie trwał długo - wybrałam ostatecznie Uwikłanie. Oceniam ją subiektywnie, choć ma raczej pozytywne opinie ja poprzestanę na własnych odczuciach. Czasem czytało mi się ją opornie. Dużo w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiesz po jaką książkę sięgnąć, a dziecko domaga się miłej opowiastki?
Chcesz poczytać kilkuletniej dziewczynce lub chłopcu coś wartościowego? A może chcesz podarować piękny prezent dziecku? Ta książeczka to dobry wybór! Dzięki naszej wyobraźni możemy zasiąść do stołu pełnego ciast wraz z pociesznym i dociekliwym Mrówkojadem oraz jego przyjaciółką Orzesznicą. Podyskutować o innej podróży, sensie życia, albo! - o tym, co to znaczy być dziwnym. Pomysłowość tych stworzeń pozwoli nam otworzyć się na inność, różnorodność i wyjątkowość każdej istoty. A może dzięki sieci, jaką odkryła Orzesznica dowiemy się czegoś jeszcze więcej? na przykład o istnieniu wielu ciekawych zwierząt? Znacie owada o nazwie Jętka? Wiecie, że ten owad jest najstarszym owadem na świecie, który żyje tylko 1 dzień? To smutne, ale i pouczające, jak ważny jest każdy dzień naszego życia!, to jak przeżywamy go. Nie ilość, a jakość - o tym i wielu innych przemyśleniach Mrówkojada znajdziemy w książeczkach Lotty Olsson ;-)

Nie wiesz po jaką książkę sięgnąć, a dziecko domaga się miłej opowiastki?
Chcesz poczytać kilkuletniej dziewczynce lub chłopcu coś wartościowego? A może chcesz podarować piękny prezent dziecku? Ta książeczka to dobry wybór! Dzięki naszej wyobraźni możemy zasiąść do stołu pełnego ciast wraz z pociesznym i dociekliwym Mrówkojadem oraz jego przyjaciółką Orzesznicą....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Skusiłam się na tę książkę przez zapowiedź wydawniczą. Przeczytałam krótki opis,który wraz z naturalną i nastrojową okładką - przekonał mnie. Postanowiłam poznać historię dziewczyny i wilka. W wieku gimnazjalnym może czytałabym książkę z zapartym tchem, w licem prawdopodobnie, ale nie teraz. Mam większe wymagania chyba. Coś nie kleiło się ze sobą. Historia nie porwała mnie tak, jak spodziewałam się tego. Główna bohaterka wydała mi się zbyt bezpośrednia i nie potrafiłam zidentyfikować się z nią, przeżywać... Pomysł owszem, ciekawy, ale jego wykonanie - czasem przesadne. Zwłaszcza w opisach emocji pomiędzy bohaterami. Czułość, która wydała mi się banalnie przekazana. Męczyło mnie częste czytanie o tym, kiedy bohater lub bohaterka w końcu rzuci się z pocałunkiem. A może mam inne wymagania, co do opisów miłości? Te nastoletnie nie przekonują mnie? Jednak nie mam zastrzeżeń do opisów miłosnych relacji bohaterów Delirium Lauren Oliver, czy nawet Hopeless Colin Hoover. Wzruszały mnie czasem. W Drżeniu zabrakło mi bardziej przemyślanej kombinacji, grania na wrażliwości czytelnika, a także kompozycji bardziej wyszukanej melodii uczuć. Nie wystarczyły mi zwierzenia głównych bohaterów przeplecione zapożyczeniami literackimi - fragmentami wierszy. Zabrakło mi też opisów scenerii, zimowej, w której egzystują wilki. Pięknie, choć mrocznie zakreśla w swoich powieściach scenerię - Jo Nesbo. Podobnych, ale nostalgicznych, refleksyjnych opisów m.in. lasu zimą zabrakło mi tutaj. Podobała mi się natomiast więź pomiędzy sforą wilków, zawiłe relacje oraz to przywiązanie do lasu, który tak ubogo został wyeksponowany w tej powieści. Podobnie główny bohater - wilk & Sam wypadł dość ubogo, a to właśnie przez niego sięgnęłam po tę książkę. Chciałam poznać wilka z okładki. Dać się poprowadzić do jego lasu, wsłuchać się w tajemnicę, jaką skrywa. Polubić bądź znienawidzić go.Pozostałam natomiast obojętna. Wilki, tak niezwykłe zwierzęta w tak zwykły sposób zostały tutaj przedstawione. Zastanawiający zaś jest aspekt przemian, wilkołactwa w tej powieści. Do tej pory uznawano prym księżyca w życiu wilków, zaś tutaj ten mit zostaje obalony. Decydujące okazują się warunki pogodowe - ciepło i zimno. Temperatura. To one nadają kształt całej powieści. Takie ujęcie wydaje się ciekawe, ale czy przekonujące?A zatem, chcecie poznać żółtozłotookiego wilka? Nie bójcie się, on nie jest taki jak jego towarzysze. Nie jest groźny. A dlaczego? Dowiedzcie się sami.

Skusiłam się na tę książkę przez zapowiedź wydawniczą. Przeczytałam krótki opis,który wraz z naturalną i nastrojową okładką - przekonał mnie. Postanowiłam poznać historię dziewczyny i wilka. W wieku gimnazjalnym może czytałabym książkę z zapartym tchem, w licem prawdopodobnie, ale nie teraz. Mam większe wymagania chyba. Coś nie kleiło się ze sobą. Historia nie porwała mnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak tata pokazał mi wszechświat Eva Eriksson, Ulf Stark
Ocena 7,1
Jak tata pokaz... Eva Eriksson, Ulf S...

Na półkach: ,

Chcesz przeczytać coś ciepłego, z pozoru zwyczajnego swojemu dziecku na dobranoc? A może zależy Ci na ciepłych i przyjaznych ilustracjach w książeczce? Nie wiesz, co wybrać z ogromu propozycji literackich dla dzieci? Daj szansę tej książeczce. Zaskoczy cię nie tylko ciepłą fabułą, przemyślanym podejściem do tematu - dociekliwości dziecka, ale i uczuciem nienasycenia, że jest taka krótka. Dla nas dorosłych to zaledwie muśnięcie pysznej czekolady, dla dziecka zaś - cała tabliczka niezwykłej smakowitości czytelniczej. Polecam książkę!

Chcesz przeczytać coś ciepłego, z pozoru zwyczajnego swojemu dziecku na dobranoc? A może zależy Ci na ciepłych i przyjaznych ilustracjach w książeczce? Nie wiesz, co wybrać z ogromu propozycji literackich dla dzieci? Daj szansę tej książeczce. Zaskoczy cię nie tylko ciepłą fabułą, przemyślanym podejściem do tematu - dociekliwości dziecka, ale i uczuciem nienasycenia, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka smakowała, jak kwaśny sok. Nie ugasiła pragnienia, ani nie spotęgowała go. Raczej wywołała pewien rodzaj stagnacji. To jak stanie na bezdrożu i zastanawianie się w którą stronę pójść? Nie dała żadnych wskazówek, ani nie zaproponowała pytań. Początkowo wciągająca. Zawsze budząca się miłość wzrusza, tak jak widok zachodu słońca, zorzy polarnej czy pojawiająca się na niebie tęcza. Jednak ta miłość wydaje się zbyt dosadna, na wyrost i budząca sprzeciw, czy aby prawdziwa? Pojawiają się tutaj dylematy: Jestem z nią, ale chcę być z tą drugą? Wybieram Ciebie, bo tamta mnie zostawiła... Mnie nie przekonał obrót wydarzeń. Spodziewałam się czegoś więcej po historii rodzącego się uczucia między dwójką ludzi - zdradzoną dziewczyną i głuchym i na wpół-niemym chłopakiem. Nie przekonała mnie również nowatorska opcja czytania tej książki z odsyłaczem-linkiem do utworów piosenek. Może to przez nijakie ich wykonanie?? Nie czułam tego, ani podobnego dreszczyku, jaki drażnił moje ciało podczas słuchania piosenek z filmu - Once. I, co ciekawe, zna może ktoś główny motyw filmu? Muzyka, miłość... Czyżby Pani Hoover zaczerpnęła pomysł na swoją książkę po obejrzeniu tego filmu? A może to tylko zbieg okoliczności? Podsumowując, wolę Hopeless - wcześniejszą powieść autorki, a jeśli zaś chodzi o Maybe Someday, polecę mniej wybrednym czytelnikom.

Książka smakowała, jak kwaśny sok. Nie ugasiła pragnienia, ani nie spotęgowała go. Raczej wywołała pewien rodzaj stagnacji. To jak stanie na bezdrożu i zastanawianie się w którą stronę pójść? Nie dała żadnych wskazówek, ani nie zaproponowała pytań. Początkowo wciągająca. Zawsze budząca się miłość wzrusza, tak jak widok zachodu słońca, zorzy polarnej czy pojawiająca się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta prosta historia wzruszy, czasem rozbawi i nakłoni do refleksji. Możliwe, że okładka nie jest zachęcająca i ilustracje zamieszczone w środku również. Jednak wystarczy sięgnąć i wczytać się w treść. Mnie urzekł szczególnie wybór imienia. To subiektywne podejście. Mianowicie sam pomysł z historią dziewczynki-ptaka, operowanie skojarzeniami opatrzonymi obrazkami i wyczulenie na wrażliwość wobec tego co nietypowe - należy już do obiektywnej oceny. Daję plusa. Czasami wyłapywałam niedociągnięcia i pod dużym znakiem zapytania stawiam - Nowotel i dziwne sytuacje panujące w nim. Ja chciałam poznać Ptysia, a Ty skusisz się?

Ta prosta historia wzruszy, czasem rozbawi i nakłoni do refleksji. Możliwe, że okładka nie jest zachęcająca i ilustracje zamieszczone w środku również. Jednak wystarczy sięgnąć i wczytać się w treść. Mnie urzekł szczególnie wybór imienia. To subiektywne podejście. Mianowicie sam pomysł z historią dziewczynki-ptaka, operowanie skojarzeniami opatrzonymi obrazkami i wyczulenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Poszukiwania książki, ale takiej, aby wciągnęła mnie, niczym ruchome piaski - przyniosły zadowalający rezultat. Wybrałam ,,Płaczącego chłopca" pośród tysiąca innych książek. Znów podziałała magia okładki, ale nie tylko. Miałam ochotę na powieść polskiego autora. Odrzuciłam pozycję ,,Kulminacje", gdzie prym wiedzie J.L.Wiśniewski wśród innych polskich pisarzy. Lubię prozę Wiśniewskiego, ale tym razem nie czułam znajomego mi przyciągania. Mój wzrok, moje nienasycenie czytelnicze natknęło się na powieść Agnieszki Bednarskiej. Dla mnie zupełnie nie znana autorka. Lubię jednak odkrywać. Zapuścić się w nieznane... Tym razem z satysfakcją odbyłam tajemniczą wędrówkę po literackim świecie. Zanurzyłam się w przepełnionym morzem łez, rozpaczy i smutku - świecie chłopca z okładki. Nastrój powieści podsycał moje emocje, targał nimi. Brnęłam w ciemność, rozjaśnianą nikłymi rozwikłaniami wątków, ale co chwilę następowała zmiana tropu. I zasypywała mnie lawina pytań - Kim jest chłopiec z obrazu? Jaka krzywda spotkała dziecko? Czy rozum ludzki jest w stanie pojąć to, co wybiega poza realność? Wartka akcja, oryginalny zamysł i poruszanie wielu uniwersalnych problemów społecznych, czynią tę powieść wartościową i godną polecenia. Kulminacyjnym zaś momentem w walce, jaką toczyły we mnie emocje o nie poddanie się rozpaczy, było zetknięcie się z opisem dzieci rodziny Polero (wówczas nasunęły mi się skojarzenia z teledyskiem utworu muzycznego Aerials System Of A Down:
https://www.youtube.com/watch?v=sMv8OsGdACg#t=167)

Polecam sięgnąć i dać się wciągać ruchomym piaskom, jakie zastawiła na czytelnika Agnieszka Bednarska.

Poszukiwania książki, ale takiej, aby wciągnęła mnie, niczym ruchome piaski - przyniosły zadowalający rezultat. Wybrałam ,,Płaczącego chłopca" pośród tysiąca innych książek. Znów podziałała magia okładki, ale nie tylko. Miałam ochotę na powieść polskiego autora. Odrzuciłam pozycję ,,Kulminacje", gdzie prym wiedzie J.L.Wiśniewski wśród innych polskich pisarzy. Lubię prozę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ocenę książki pominę, niech będzie raczej niemożliwą do uzasadnienia chwilą mojej zadumy, refleksji i pewnym impulsem dla którego sięgnęłam po tę książkę. Dałam się poprowadzić, ścieżką tajemnicy, jakiś przyjazny głos nawoływał do wyrozumiałości: ,,Teraz wyobraź sobie, że nie tylko straciłeś zdolność komunikowania się, ale też twój wewnętrzny redaktor, który dotąd porządkował twoje myśli, wychodzi bez słowa". Powoli, idąc za słowami, które odbierają mi z każdym słowem, zdaniem, cząstkę mnie - wkraczam do świata, zupełnie innego niż ten, jaki obecnie doświadczam. Jednak z każdej strony otacza mnie pustka, stan którego nie potrafię pojąć. Ten świat jest mi jednak obcy, choć staram się go oswoić, zrozumieć, wyłowić jakiś sens. I pozostaje kreowanie, fantazjowanie, wymyślanie za pomocą wyobraźni. Jednak chcę podjąć się wyzwania, bo wyczuwam pewną nić, łączność, coś niepokojącego. Bo im więcej czytam, tym świat autystyka wydaje mi się bliski... Chcę odeprzeć zarzuty Naokiego Higashida, że my normalni ludzie, nie rozumiemy osób nie w pełni sprawnych, jakby wynikało to z czystego egoizmu. Staramy się, czasem poddajemy, ale są tacy, co nieustannie mają nadzieję, że warto. Bo warto dawać szansę tej ,,wyrwie w murze" o jakiej we wstępie książki pisze David Mitchell. Kto wie, czy nie ona odsłoni przed nami prawdę. Możliwe, że prawdę również o nas samych? Jestem poruszona, że mogłam przeczytać tę niewielką objętościowo książkę, ale wielką pod względem bogactwa myśli.

Ocenę książki pominę, niech będzie raczej niemożliwą do uzasadnienia chwilą mojej zadumy, refleksji i pewnym impulsem dla którego sięgnęłam po tę książkę. Dałam się poprowadzić, ścieżką tajemnicy, jakiś przyjazny głos nawoływał do wyrozumiałości: ,,Teraz wyobraź sobie, że nie tylko straciłeś zdolność komunikowania się, ale też twój wewnętrzny redaktor, który dotąd...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ta książka jest jak hołd złożony pamięci. Zostały postawione w niej pytania, o których nawet nie myślimy w naszym codziennym życiu, pełnym innych -wydawałoby się ''istotniejszych'' problemów. A jednak, utrata pamięci jest niczym innym, jak utratą swojej tożsamości, życiem w pustce, gdzie nie ma przeszłości, jutra, a jedynie jest -dziś. Pamięć nas konstytuuje, pamięć to -my, bez niej nasze życie straciłoby wartość. Żylibyśmy zapewne jak rośliny, biernie, bez snucia marzeń.

I tak, oto główna bohaterka Christine Lucas- ,,Zanim zasnę" budzi się, nie rozpoznaje miejsca, mężczyzny leżącego obok niej, nie wie jeszcze jakiego szoku dozna patrząc w lustro i widząc starszą o ponad dwadzieścia lat siebie. Każdy dzień będzie dla niej identyczny, jak poprzedni. Czasem będzie miewać przebłyski pamięci, ale jedynie z lat dzieciństwa, wczesnej młodości, nie zaś z lat znajomości z mężem, rodzicielstwa. Christine będzie karmiona słowami mężczyzny, u boku którego, co rano będzie budziła się z głębokiego snu, po którym ani jego, ani siebie nie rozpozna. Mężczyzna, który będzie podawał się za jej męża, codziennie odpowie na każde jej pytanie, a ona posłusznie przyjmie tę prawdę. Jednak w pewnym momencie odbierze telefon od pewnego neuropsychologa - doktora Nasha, który da jej możliwość snucia własnej prawdy, zacznie zapisywać wspomnienia w pamiętniku. Odtąd Christine będzie podejrzliwie słuchała męża serwującego jej kłamstwa. Codziennie w ukryciu zapisze każde wyjaśnienia męża, wizje, jakie nawiedzą jej umysł, a których ona nie będzie wstanie odróżnić, czy są to wspomnienia, wyobrażenia - jej własne zmyślenia. Codziennie doktor Nash zadzwoni do niej po wyjściu jej męża do pracy, przypomni o pamiętniku. Nie zawsze kobieta będzie wiedziała komu ufać - słowom męża, który przecież kłamie, ale może mówi tak dla jej dobra, żeby nie musiała codziennie przeżywać bólu po stracie syna, nękać sumienia, czemu została napadnięta. Mąż ukrywa wszelkie zdjęcia, nie chce mówić jej, że miała syna, że napisała powieść, ani że została napadnięta. Wmawia jej natomiast zupełnie inną wersję, niż ta, jaką z czasem odkrywa Christine, nękana przebłyskami z ostatnich wspomnień, odwiedzając z doktorem szczególne miejsca. Kolejnym szokiem dla Christine okazuje się, że przebywała... w zakładzie psychiatrycznym. Najgorsza prawda niestety ma dopiero nadejść. Autor raz po raz rzuca falę podejrzeń na różne osoby z otoczenia Christine, zmyla nasz trop, podrzuca bolesne fakty, które mogą udzielić się nam, czytelnikom - my zaś wiemy, że prawda wyjdzie na jaw. Jednak w pewnym momencie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy i tym razem Christine ujdzie z życiem, odnajdzie to czego szukała? Czy już do końca życia, przyjdzie płacić jej za błąd, który oszpecił jej życie...

Zataiłam wiele faktów, naszkicowałam zaledwie problematykę, ale konieczne jest wypełnienie wszelkich luk, dokończenie szkicu by móc zrozumieć całość. Odkryć prawdę o pamięci, która kłania się nam na każdej stronie, zachęca do podziwiania jej, dowartościowania, właśnie przez lekturę ,,Zanim zasnę".

Ta książka jest jak hołd złożony pamięci. Zostały postawione w niej pytania, o których nawet nie myślimy w naszym codziennym życiu, pełnym innych -wydawałoby się ''istotniejszych'' problemów. A jednak, utrata pamięci jest niczym innym, jak utratą swojej tożsamości, życiem w pustce, gdzie nie ma przeszłości, jutra, a jedynie jest -dziś. Pamięć nas konstytuuje, pamięć to -my,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Poleciłabym tę książkę szczególnie dla osób, które poszukują czegoś na prezent, ale nie mają sprecyzowanych wymagań. Książka może być odpowiednia dla każdego, bez względu na wiek, czy płeć. Jedynym wytycznym, co do czytelnika musi być otwartość na opowieści z przekąsem, rozbrajającym humorem i przede wszystkim - przekonaniem, co do autora (jeśli nie lubi się W. Cejrowskiego choćby z jego programów, na pewno nie polubi się jego książek!). Mamy w tej bogatej w fotografie książce dokładne relacje z podróży Wojciecha Cejrowskiego, przypisy - ciekawostki, dozę wiedzy, która w atrakcyjny sposób trafi nawet do najbardziej opornego na wiedzę czytelnika! I przede wszystkim, ten przejaw typowego dla podróżnika poczucia humoru, bez względu na to z jaką sytuacją miał do czynienia, w zabawny sposób potrafi ją zabarwić. Warto sięgnąć po książkę, zupełnie odmienną od pisarstwa Bolesława A. Uryna (Mongolia wyprawy w tajgę i step - porzuciałam lekturę po kilkunastu stronach, mimo zapału by poznać ten zakątek świata).

Poleciłabym tę książkę szczególnie dla osób, które poszukują czegoś na prezent, ale nie mają sprecyzowanych wymagań. Książka może być odpowiednia dla każdego, bez względu na wiek, czy płeć. Jedynym wytycznym, co do czytelnika musi być otwartość na opowieści z przekąsem, rozbrajającym humorem i przede wszystkim - przekonaniem, co do autora (jeśli nie lubi się W. Cejrowskiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Szybki wybór - ,,Noc w bibliotece", pośród innych pozycji Agathy Christine, ciężko uznać za satysfakcjonujący wybór. Może to niechlujstwo z mojej strony, ale po raz pierwszy miałam do czynienia z tą autorką. Ostatnio staram się nadrabiać zaległości, choć wiem, że to nie powinno mnie usprawiedliwiać. Po prostu, byłam dotychczas zbyt wierna kilku ulubionym autorom, którym nie dawałam wytchnienia. A więc, do rzeczy! Miałam do czynienia z pisarką, a nie odwrotnie, stąd zwróciłam uwagę na pewien akcent, jaki został położony na postaci kobiecej. A mianowicie Pani detektyw - Jane Marple. Żaden z męskich postaci, jakie pojawiły się w tej powieści nie wyróżnił się tak znacznie, jak J. Marple. Przyznam, że czasem irytowały mnie wypowiedzi, jakie padały ze strony tej kobiety. Dość chaotyczne, przemądrzałe i zbyt wyolbrzymiające niektóre sytuacje. Możliwe, że taka konstrukcja tej postaci sprawiła, że przerasta pozostałe, góruje nad nimi. W końcu to detektyw Marple jest najbardziej - przebiegłą i najlepiej kojarzącą fakty - ''odpowiednią osobą, na właściwym miejscu". Wyraziście, ale znacznie mniej doniośle, zostały przedstawione również inne ważne postaci powieści. Dość znaczącą rolę odgrywa tutaj psychologia postaci, ich postępowań, mimika, a także powiązania ze sprawą. Myślę, że historia jest dość ciekawie przedstawiona, ale nie do końca zaspokoiła moje wobec niej wymagania. Jednak wydaje mi się, że autorce mniej zależało na przedstawieniu samego rozwiązania sprawy, a bardziej skupiła się na wydobyciu kwestii, jakie pojawiały się w związku z morderstwem. Przede wszystkim - zjawisko tj. plotka, która podjudza do szerzenia domysłów, spekulacji i kłamstw, niepotwierdzonych oszczerstw itp. Również, co istotne - pazerność ludzi, którzy skłonni są do drastycznych zachowań, aby wyzyskać coś, co nigdy im się nie należało. Sposób ukazania w tej powieści tych osób, ich silny i przebiegły charakter, zarozumiałość i nieskrywana wobec bliskich niechęć - doskonale dowodzą, jak wnikliwie podchodziła autorka do konstrukcji postaci powieści kryminalnej ,,Noc w bibliotece".

Szybki wybór - ,,Noc w bibliotece", pośród innych pozycji Agathy Christine, ciężko uznać za satysfakcjonujący wybór. Może to niechlujstwo z mojej strony, ale po raz pierwszy miałam do czynienia z tą autorką. Ostatnio staram się nadrabiać zaległości, choć wiem, że to nie powinno mnie usprawiedliwiać. Po prostu, byłam dotychczas zbyt wierna kilku ulubionym autorom, którym nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Autor powieści Piorun i deszcz zabiera nas do Teksasu, a właściwie do miejscowości Rock Basin, posiadłości Bar S Tylera Steela, który od kilku lat samotnie wychowuje 12-letniego Brodiego. Tyler, emerytowany Strażnik [Rangers] Teksasu, zwany Kowbojem jest hodowcą bydła. Ojciec Kowboja – Dalton Steele był policjantem w wydziale narkotykowym, Strażnikiem Teksasu. Z relacji głównego bohatera, który często powraca do dzieciństa dowiadujemy się, że jego ojciec poświęcił swoje życie pracy, a nie rodzinie. Zwierzenie się nastoletniemu synowi miało przynieść ukojenie, przypieczętować zmianę aby nadrobić wszelkie zaległości. W momencie, gdy Dalton Steele ma zrezygnować z pracy, ginie postrzelony podczas ostatniej akcji, jaka miała miejsce podczas napadu na bank. Poświęca swoje życie dla kobiety, wypowiadając przy tym słowa, które zawsze już będą towarzyszyć jego synowi: – To cena, jaką płacimy (...) – To coś, za co warto umrzeć... [PD, Ch. Martin, s. 170]. Tyler z dumą przejmuje po ojcu odznakę. Podążając śladami ojca, podobnie główny bohater wpada w wir pracy zaniedbując własną rodzinę. Tym, co okaże się katastrofalne w skutkach, przeważy szalę w kryzysowej sytuacji rodzinnej – Tylera i Andie Steel’ów – jest napad na strażnika spacerującego z synem. Atak zostaje dokonany przez ludzi handlarza narkotyków, którego niegdyś Tyler wtrącił do więzienia. Przestępcy podpalają samochód, w którym przebywa strażnik, okaleczają go i porywają syna. Pomimo, że Kowboj niezwłocznie zwalnia się ze szpitala, odnajduje syna to odtąd przeczuwa gorycz, jaka nastąpi wraz z wyprowadzką jego żony. Andie nie potrafi żyć w takim zagrożeniu, z wiecznie nieobecnym mężem, który właściwie nie spełnia się w tej roli. W leczeniu zranionego życia, Andie sięga po drastyczne środki – najpierw zadłuża konto bankowe, bez opamiętania pogrąża się w zakupach, hazardzie, nałogowo przyjmuje leki oraz wdaje się w romans z tutejszym lekarzem. Tyler ma nadzieję, że czas zagoi wszelkie rany, a żona wróci do domu. Uparcie wierzy w poprawę, ale nie zauważa jak małżeństwo rozsypuje się z każdym dniem, a scaleniu pomogłaby jedynie jego – obecność w domu – o którą zdawała się uparcie prosić go żona. Dochodzi natomiast do sytuacji, w której Andie uzależniona od leków zostaje uznana za niepoczytalną, co przyczynia się do umieszczenia jej w klinice odwykowej. A tymczasem życie Tylera zmienia całkowicie obrót – składa pozew o rozwód, rezygnuje z kariery i poświęca się wyłącznie hodowli bydła i opiece syna. Jednak to nie koniec skomplikowanych perypetii, a wręcz przeciwnie. Życie Tylera zaczyna nabierać tempa, miotane niespodziewanymi i niebezpiecznymi sytuacjami. Decydujący okazuje się przypadek, w którym losy trojga osób skupiają się w jednym miejscu, a mianowicie podczas deszczowego dnia na autostradzie. Tyler wracając z odwiedzin w klinice odwykowej, przypadkowo potrąca zepsuty samochód Sam (Samanthy), w którym znajdowała się też chora jedenastoletnia dziewczynka. Z czasem zaangażowany w pomoc Kowboj, dowiaduje się więcej o kobiecie i jej córce – Hope, które uciekają przed niebezpieczeństwem. Sam, okazuje się kobietą po przejściach, która niestrudzenie dźwiga na swoich barkach wszelkie niepowodzenia, ale wciąż ma nadzieję na lepsze życie. To ona określa swój los, nazywając swoje serce – solanką kolczastą, czyli krzewem, motanym przez wiatr w różne strony świata:

[Hope]: Kiedyś mama powiedziała mi, że ma serce jak solanka. Nie rozumiałam jej, więc sprawdziłam, co to jest. To taki krzew, który wysycha, gdyż znika źródło, skąd czerpie wodę. Kiedy już uschnie i umrze, toczy się po ziemi miotany przez wiatr. [PD, Ch. Martin, s. 27]

Pojawia się również w tej powieści, zdaje się ulubiony motyw, który tak wyraziście, starannie i z wielkim zaangażowaniem został przedstawiony w Kiedy płaczą świerszcze, a mianowicie – serce. Podobnie, jak w przytoczonym tytule powieści, tak i tutaj serce odzwierciedla egzystencję człowieka, i zawsze jest to serce w jakiś sposób ‘’okaczeloczne’’. Jednak wyposażone zostaje w atrybuty, takie jak: siła, nadzieja, emocjonalizm, pogoda ducha, szczerość i wiele innych wartościowych, dzięki którym wyróżniają się dobre charaktery postaci w powieści. Mamy więc Sam, która zostaje skrzywdzona przez mężczyznę, który porzucił ją przy ołtarzu, ojca jej dziecka. Następnie są kolejni mężczyźni przez których jest traktowana przedmiotowo. Apogeum wszelkich cierpień przynosi Sam i jej córce Hope mężczyzna, który z pozoru ma pozytywną reputację wśród otoczenia, a co głównie wiąże się z zajmowanym przez niego stanowiskiem. Następnie mamy Hope, która współodczuwa dociekliwie obserwując matkę, poznając świat, jaki okazuje się dla niej zbyt brutalny. Dziewczynka zostaje zgwałcona przez mężczyznę, który miał chronić, być jak ojciec, a zachował się jak brutal, przerywając delikatną tkankę wrażliwej duszy. Odtąd dziewczynka poznaje inny smak świata, w którym ciężko jej odróżnić dobro od zła i zaufać. W pewnym momencie odczuwa potrzebę podzielenia się swoim bólem, chce o nim napisać i wówczas z pomocą przychodzi – Bóg. Nie jest on jednak traktowany, jako niedosięgła niezmaterializowana postać, ale przeciwnie. Hope w swoich listach (podobnie, jak Annie w Kiedy płaczą świerszcze) zaprzyjaźnia się z Bogiem. To dzięki niemu może prowadzić dialog z samą sobą, co zapobiega zamknięciu się w sobie, a ponadto pomaga dziewczynce spojrzeć na świat, życie i problemy z innej perspektywy:

Wszystkie te pytania krążą mi po głowie, więc jak mam sobie z nimi poradzić? Na niektóre muszę znaleźć odpowiedź. Są jak swędzące bąble na mojej skórze. Doktor mówi, że to świerzb. Chodzą po mnie małe robaczki i powodują, że wszystko mnie swędzi. Moje pytania są do nich podobne. Chodzą mi po głowie i powodują, że mam ochotę się drapać. Ale Ty jesteś jak maść, którą przepisał mi lekarz, a Kowboj kupił. Może w ten sposób zwyciężasz zło. Może posługujesz się takimi ludźmi jak lekarz albo Kowboj, aby nałożyli maść na swędzącą skórę dzieci, które cierpią, gdyż jaiś człowiek zrobił im coś, czego nie powinien. [PD, Ch. Martin, s. 185].

Dziewczynka nie boi się oskarżeń, ale też i nie stroni od podziękowań. Wydaje się, że najważniejsze dla niej jest przelanie swoich uczuć na papier, podzielenie się nimi z kimś, kto zawsze pozostawi nadzieję pozornie milcząc, bo czasem przecież obdarza dobrem. I to czasowe dobro, choćby w postaci pojawienia się Kowboja, jego pomocy, życzliwość ze stony bliskich z jego otoczenia – Brodiego i pomocnika Dumpsa, poprzez dostrzeżenie poprawienia się stanu matki, która mogła w końcu polegać na kimś.

Szczególnie dobitnie został nakreślony szkic dobroci serca – Tylera Steela.

Całość opinii/ recenzji na blogu:
http://moj-cyferblat.blogspot.com/2014/12/solanka-kolczasta.html Zapraszam! ;-)

Autor powieści Piorun i deszcz zabiera nas do Teksasu, a właściwie do miejscowości Rock Basin, posiadłości Bar S Tylera Steela, który od kilku lat samotnie wychowuje 12-letniego Brodiego. Tyler, emerytowany Strażnik [Rangers] Teksasu, zwany Kowbojem jest hodowcą bydła. Ojciec Kowboja – Dalton Steele był policjantem w wydziale narkotykowym, Strażnikiem Teksasu. Z relacji...

więcej Pokaż mimo to