rozwiń zwiń
Czasopożeracze

Profil użytkownika: Czasopożeracze

Grodzisk Mazowiecki Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 2 dni temu
439
Przeczytanych
książek
1 556
Książek
w biblioteczce
163
Opinii
357
Polubień
opinii
Grodzisk Mazowiecki Mężczyzna
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Jednym z życzeń Terry’ego Pratchetta było, aby po jego śmierci zniszczyć wszystkie niedokończone powieści - jak zdradził jego przyjaciel, Neil Gaiman, wszystko nad czym pracował miało zostać usunięte z komputera, a twardy dysk miał być położony na drodze i rozjechany przez walec parowy. Jak się okazuje, walce parowe chodziły Pratchettowi po głowie od bardzo, bardzo dawna - znajdziecie jeden w opowiadaniu “Opętany walec parowy” 🙂

Skoro niedokończone prace Pratchetta zostały zniszczone, skąd więc wzięła się książka “Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści”? Otóż okazuje się, że jest to zbiór bardzo wczesnych prac mistrza, publikowanych pod pseudonimami w gazetach. Jak dowiadujemy się z przedmowy autorstwa Gaimana, Pratchett powiedział mu kiedyś, że “dziennikarz powinien działać jak zuchwały rabuś: rozbić szybę, złapać, co tylko może, i zniknąć w mrokach nocy”. I tak właśnie pisał opowiadania Terry dziennikarz, mający do dyspozycji ograniczoną ilość miejsca w gazecie - musiał “jak najszybciej pochwycić czytelnika i przeciągnąć go aż do końca”.

Nie polecam tej książki jako pierwszego kontaktu z twórczością Pratchetta - sugerowałbym raczej zacząć od książek ze Świata Dysku, a dopiero po przeczytaniu kilku z nich sięgnąć po “Pociągnięcie pióra”. Dzięki temu będziecie mogli porównać sobie jego wczesne opowiadania z późniejszymi publikacjami. Bo "Pociągnięcie pióra" oczywiście generalnie polecam i to nie tylko zagorzałym fanom Terry'ego 🙂 Uważam, że warto przeczytać i mieć tą perełkę na półce.

Mam wrażenie, że Pratchett publikował swoje opowiadania w gazetach pod pseudonimem, traktując tą działalność jako swego rodzaju poligon szkoleniowy. Dopracowywał swój warsztat, kładł fundamenty pod Świat Dysku. W trakcie lektury zaginionych opowieści nie znajdziecie typowego Pratchetta jakiego znacie, ale raczej doszukacie się pewnych powiązań z jego sztandarową twórczością. Nie jest to jeszcze ten rodzaj satyry i absurdu, do jakiego przywykliśmy czytając jego książki, ale widać już skąd to wszystko się wzięło 🙂 Dostajemy do ręki 20 krótkich (pamiętajcie - publikowanych w odcinkach w gazecie) opowiadań poruszających bardzo zróżnicowane tematy - odnalezionych w zasadzie zupełnie przypadkiem, gdy para superfanów (Janette i Patrick Harkinowie) poszukiwali zaginionego fragmentu opowiadania “Wyprawa po klucze” (który to nawiasem mówiąc również odnaleźli - przekopując całe roczniki gazet znajdujących się w archiwum).

Z przyjemnością zapraszam Was do światów kreowanych przez młodego Terry’ego Pratchetta 🙂 W naszej podróży napotkamy Jaskiniowców, podróżników w czasie, Świętego Mikołaja, smoki, gnomy, opętany walec parowy, a nawet duchy protestujące przeciw budowie autostrady. A na sam koniec dołączymy do “Wyprawy po klucze”, w której klimat Świata Dysku jest już wyraźnie odczuwalny 🙂

Pratchett może nie jest ustawiany wśród najwybitniejszych pisarzy świata, ale dla mnie wielkim pisarzem był i kropka - jego książki dały mi wiele radości i pewnie jeszcze zapewnią wiele uśmiechów (choćby dlatego, że jeszcze nie przeczytałem wszystkich 🙂). I wiele osób myśli podobnie jak ja i to nie od dziś - w latach 90-tych jego książki były najlepiej sprzedającymi się w Wielkiej Brytanii, z pewnością jest jednym z najbardziej poczytnych pisarzy brytyjskich. Sir Terry’ego Pratchetta nie ma wśród nas już od ponad 9 lat, ale jego dziedzictwo obecne jest w wielu sercach i umysłach.

Czytając opowiadania Pratchetta można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, na przykład jak wynaleziono gotowanie 😄

"Później, któregoś dnia, Og przypadkiem upuścił do ognia kawał dzikiej świni i wynalazł sztukę kulinarną. Gotowanie..."

Albo jak ludzie postrzegali smoki:
" - Dorosłe mają po siedem metrów wzrostu. Krążą wtedy, ryczą, sieją zniszczenie, podpalają ludziom domy i ogólnie dokonują czynów niegodziwych.
- A jakich niegodziwych?
- No, ten... Właściwie to nie wiem. Przypuszczam, że depczą trawniki albo wyciskają pastę do zębów w środku tubki".

Co najmniej kilka opowiadań zostało umiejscowionych w Blackbury. Bo "dziwne rzeczy zdarzają się w Blackbury. Może to klimat, może gleba, ale wydarzenia w Blackbury nigdy nie są całkiem zwyczajne".

A wyprawa po klucze rozpoczęła się "daleko stąd i dawno temu, kiedy smoki jeszcze istniały, a jedyną grą na automacie był czarno-biały ping-pong". I będzie to wyprawa pełna niebezpieczeństw - "był całkiem sam w środku lasu. I natychmiast stało się oczywiste, że las należy do takich, po których nawet potwory dla bezpieczeństwa chodzą parami".

Jednym z życzeń Terry’ego Pratchetta było, aby po jego śmierci zniszczyć wszystkie niedokończone powieści - jak zdradził jego przyjaciel, Neil Gaiman, wszystko nad czym pracował miało zostać usunięte z komputera, a twardy dysk miał być położony na drodze i rozjechany przez walec parowy. Jak się okazuje, walce parowe chodziły Pratchettowi po głowie od bardzo, bardzo dawna -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Na koniec można uronić łzę” - takie słowa można znaleźć z tyłu okładki “Mężczyzny imieniem Ove”. Nie trzeba być szczególnie uczuciowym, żeby niejednokrotnie łza zakręciła się w czasie lektury tej książki. Poruszyłaby chyba nawet Chandlera z “Przyjaciół”, if you know, you know ;)

Możliwe, że wiele osób obejrzało już film “Mężczyzna imieniem Otto”, a może nawet i jego pierwowzór “Mężczyzna imieniem Ove”, ale książka to jednak książka 🙂 Podobieństw w relacji książka-film jest całkiem sporo, trzeba przyznać, że filmowcy poradzili sobie z przeniesieniem tej wyśmienitej książki na ekrany całkiem sprawnie. W amerykańskiej wersji jest co prawda kilka zmian, które ułatwiają odbiór w USA (jak choćby marki samochodów będą kością niezgody, czy imiona niektórych postaci), jest też trochę zmian mających zaktualizować treści do obecnego stanu (książka została wydana w 2012 i 10 lat to niby nie tak wiele, ale co nieco się pozmieniało w naszej codzienności). Ale jednocześnie muszę stwierdzić, że Amerykanie trochę spłycili tą historię, gdy pokazywali przeszłość Otta/Ovego.

Jakim człowiekiem jest Ove? “Ove ma pięćdziesiąt dziewięć lat. Jeździ saabem”. “Robił to, co należało. Chodził do pracy. Nigdy nie chorował, ani przez jeden dzień. Starał się być przydatny dla społeczeństwa. Brał odpowiedzialność”. W jego życiu niezwykle ważne jest przestrzeganie zasad - ich łamanie jest czymś, czego absolutnie nie toleruje. Płeć, wyznanie, kolor skóry, orientacja seksualna - nie ma to większego znaczenia, ale granice toleracji Ovego kończą się, gdy nie przestrzegasz zasad. Bez zasad zapanowałby chaos, a Ove musi mieć wszystko na miejscu.

“Ove znał się na rzeczach, które można było zobaczyć i dotknąć. Beton i cement. Szkło i stal. Narzędzia. Rzeczy, które można było wyliczyć. Rozumiał proste kąty i jasne instrukcje. Plany i rysunki techniczne. Rzeczy, które można było narysować na papierze. Był człowiekiem czerni i bieli”. Natomiast jeśli chodzi o żonę Ovego, to “Ona była kolorem. Wszystkimi jego kolorami”. Byli swoim przeciwieństwem, ale jednocześnie doskonałym uzupełnieniem - szwedzka wersja Ying i Yang, ich świat nie był kompletny, gdy nie mieli siebie. “Ona lubiła mówić, a Ove lubił milczeć” 🙂 I to się świetnie składało, bo przecież najlepiej kogoś wysłuchać milcząc.

“Ove nigdy nie musiał odpowiadać na pytanie, jak żył, zanim ją spotkał. Ale gdyby ktoś go o to zapytał, odpowiedziałby pewnie, że wcale nie żył. (...) I po jej odejściu także nie.”

I tu dochodzimy do sedna, do tego o czym jest książka “Mężczyzna imieniem Ove” - dla mnie jest to historia o miłości, stracie, tęsknocie i tolerancji. Ove od 6 miesięcy jest wdowcem i w momencie, gdy musi przejść na emeryturę (nie z własnej woli) jego świat zupełnie przestaje mieć sens - po śmierci żony jego życie w zasadzie się zakończyło, bo to ona była całym jego światem, ale po stracie pracy stwierdził, że nie jest już użyteczny, więc po co miałby żyć. Postanawia więc zakończyć wszystkie swoje doczesne sprawy i dołączyć do żony, którą kochał ponad wszystko. Właśnie wtedy w jego życie wkrada się chaos pod postacią ciężarnej Parvaneh, która wraz z mężem i dwiema córeczkami wprowadza się do domu na jego osiedlu. I od tej chwili Ove już nawet nie może w spokoju zakończyć własnego żywota.

Uważam, że historia przedstawiona w książce jest o wiele pełniejsza niż w amerykańskiej ekranizacji - jest tu o wiele więcej treści dotyczących przeszłości Ove, dzięki czemu dowiadujemy się jakie wydarzenia go ukształtowały. Dla mnie ta część była bardzo istotna dla zrozumienia Ove. Wydaje mi się (choć oczywiście mogę się mylić, ponieważ nie posiadam dużej wiedzy w tym temacie), że autor książki chciał przedstawić młodego Ove jako chłopca z zespołem Aspergera, ale odniosłem też wrażenie, że w filmie twórcy “umieścili” Otto głębiej w spektrum autyzmu, tyle że nie miało to później przełożenia na jego zachowanie w głównym wątku tej historii. “Na starość” bliżej mu już było po prostu do bohaterów filmu “Dwaj zgryźliwi tetrycy”.

“Jedynym, co kochał, zanim ją zobaczył, były cyfry. Poza tym nie ma szczególnych wspomnień z dzieciństwa. (...) Nie pamięta też specjalnie dużo ze swojego dorastania, nigdy nie był człowiekiem, który bez potrzeby przechowuje różne rzeczy w pamięci. Pamięta, że był całkiem zadowolony z życia, a potem było kilka lat, kiedy nie był. Pamięta też cyfry. Które wypełniały jego głowę. Pamięta, jak tęsknił do lekcji matematyki w szkole. Dla innych mogły być męką, ale nie dla niego. Nie wie dlaczego. Nie próbuje snuć domysłów. Nigdy nie rozumiał, dlaczego ludzie muszą ciągle rozważać i dyskutować, z jakiego powodu rzeczy są właśnie takie, jakie są. Człowiek jest tym, kim jest, robi to, co potrafi, i tak chyba powinno być dobrze, uważa Ove”. Ove kierował się w całym swoim życiu żelaznymi zasadami, miał silnie zakorzenioną moralność i był przekonany, że ma rację w swoich przekonaniach - miał swoją logikę, która zazwyczaj nie pozwalała mu zrozumieć odmiennego stanowiska/poglądu innych ludzi.

Fredrik Backman swoim debiutem wszedł do światowej literatury z drzwiami, bez żadnego pukania - “Mężczyzna imieniem Ove” jest jedną z najlepszych książek jakie w życiu czytałem. Ove stał mi się naprawdę bliski, im dłużej z nim przebywałem, tym lepiej udawało mi się go zrozumieć. Czytałem Iwonie kilka fragmentów i stwierdziła w pewnym momencie coś bardzo trafnego - “ile w nas jest z Ovego?”. Myślę, że w głębi duszy całkiem sporo. Ta książka jest naprawdę poruszająca - tęsknota Ovego jest przeszywająca na wskroś. Nie tylko historia jego życia i małżeństwa jest wzruszająca, ale także trudne, aczkolwiek głębokie relacje jakie nawiązał z sąsiadami (i nie tylko) będąc już na skraju własnego życia. A relacja z córkami Parvaneh - to co pod koniec Ove usłyszał do jednej z nich pozamiatało mnie i kropka 🙂 Jeden z najlepszych momentów książki. Podpisuję się pod polecajkami tej książki obiema rękami i o każdej porze dnia i nocy. Bierzcie i czytajcie!

Aha, no i jest też kot 🙂 Kot, który dla mnie momentami był w jakimś stopniu inkarnacją żony Ovego - bez niego ta książka nie byłaby całością (film nie był w stanie ukazać relacji, którą pokazano w książce). “Była za pięć szósta rano, kiedy Ove i kot spotkali się po raz pierwszy. Kotu Ove od razu się nie spodobał. Uczucie to było w najwyższym stopniu odwzajemnione. (...) Zrobił kilka kroków w stronę zwierzęcia, tupiąc głośno. Kot wstał. Ove się zatrzymał. Stali tak i mierzyli się wzrokiem przez kilka chwil, jak dwóch potencjalnych przeciwników późnym wieczorem w wiejskiej mordowni. Ove rozważał, czy nie rzucić w kota butem. Kot sprawiał wrażenie, jakby ubolewał nad tym, że sam nie ma żadnych butów do rzucenia”.

“Na koniec można uronić łzę” - takie słowa można znaleźć z tyłu okładki “Mężczyzny imieniem Ove”. Nie trzeba być szczególnie uczuciowym, żeby niejednokrotnie łza zakręciła się w czasie lektury tej książki. Poruszyłaby chyba nawet Chandlera z “Przyjaciół”, if you know, you know ;)

Możliwe, że wiele osób obejrzało już film “Mężczyzna imieniem Otto”, a może nawet i jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wolicie najpierw obejrzeć ekranizację czy najpierw przeczytać książkę? Ja raczej wolę najpierw przeczytać, a potem obejrzeć - zakładając, że jestem świadomy istnienia książki, która została zekranizowana 🙂 Wolę spodziewać się tego co za chwilę wydarzy się na ekranie niż spodziewać się tego co mogę za chwilę przeczytać na kartkach książki. Niestety tak już mam, że jeśli najpierw widziałem ekranizację, to później już wyobraźnia nie pracuje na pełnych obrotach i w myślach przewijają mi się obrazy z filmu zamiast stworzonych przeze mnie wyobrażeń. Tak mam na przykład z “2010: Odyseja kosmiczna”, gdzie nie jestem w stanie stworzyć innego obrazu niektórych bohaterów, których dobrze zapamiętałem z filmu. I tak dr Heywood Floyd będzie miał w mojej głowie zawsze twarz Roya Scheidera, a dr Walter Curnow będzie wyglądał jak John Lithgow 🙂

Oglądanie ekranizacji może stanowić wyzwanie jeśli ogląda się z kimś kto już czytał daną książkę, a my nie. Spojlerowanie w czasie seansu może skończyć się źle 😀 Ale zdarza się, że osoba znająca fabułę z książki ma większy ubaw z oglądania innych widzów, którzy nie mają pojęcia co zaraz się wydarzy, niż z samego oglądania filmu czy serialu. Pamiętacie jak w sieci pojawiały się masowo filmiki, na których nagrywano reakcję niczego niespodziewających się widzów oglądających “Grę o Tron”? Ci, którzy czytali książkę wiedzieli co za chwilę się stanie, a innym notoryczne uśmiercanie głównych bohaterów przez George’a R.R. Martina niemalże gwarantowało głęboki szok 🙂 Ja oglądałem nie znając fabuły 😉

Czytając niedawno książkę Arthura C. Clarke’a miałem poczucie deja vu i kadry z filmu przewijające się w myślach. Co nie zmienia faktu, że książka i tak mnie wciągnęła 🙂

Fabuła wydanej w 1982 roku “2010: Odysei kosmicznej” toczy się 9 lat po wydarzeniach opisanych w “2001: Odysei kosmicznej” (wydanej w 1968, powstawała ona równocześnie z filmem tworzonym przez Stanleya Kubricka - Arthur C. Clarke pisał wspólnie z nim scenariusz do tego filmu). Co ciekawe jest to bardziej kontynuacja filmu niż książki - fabuła książki dotyczyła (między innymi) układu Saturna, a akcja filmu układu Jowisza i właśnie ten wątek jest kontynuowany w drugiej książce cyklu (w sumie są 4). Na Ziemi organizowana jest ekspedycja, której celem jest dotarcie do znanego z poprzedniej części statku kosmicznego “Discovery” i ustalenie co poszło nie tak w czasie tamtej wyprawy. Okazuje się, że czas jest istotnym czynnikiem, ponieważ wygląda na to, że statek, który miał bezpiecznie orbitować w nieskończoność, jednak się rozbije - w efekcie Amerykanie, którzy nie zdążyliby dotrzeć do “Discovery” na czas, łączą siły z Rosjanami i wspólnie wyruszają na rosyjskim statku kosmicznym “Leonow”. Do rosyjskiej załogi dołączają trzej Amerykanie - dr Heywood Floyd, dr Walter Curnow i profesor Chandra (ten ostatni jest twórcą komputera HAL-9000, który kierował “Discovery”). Czy uda im się rozwikłać zagadkę czarnego monolitu? Czy dotrą do “Discovery” na czas i odzyskają potrzebne im dane? Czy dowiedzą się co się stało z załogą i HAL-em?

W sumie można by powiedzieć, że fabuła jak wiele innych - wyruszają w kosmos na spotkanie z nieznanym. Ale Arthur C. Clarke sprawia, że ta historia wcale nie jest banalna. Jego styl pisania niekoniecznie przypadnie wszystkim do gustu - dużo jest tu naukowego żargonu czy psychologicznych rozważań, ale właśnie dzięki temu cała ta historia bardzo zyskuje, daje to solidny fundament dla fabuły. Nie jest to pospolita space opera, gdzie nawet człowiek nieobeznany z podstawowymi prawami fizyki i warunkami panującymi w kosmosie stwierdzi, że to bajka dla dzieci. Nie, nie - tu ma się wrażenie, że to wszystko ma ręce i nogi, naukowe podstawy. Bardzo istotne dla odbioru całej powieści jest przeczytanie krótkiej przedmowy autora - dopiero czytając ją zdałem sobie sprawę jak ciekawe (prorocze?) pomysły mieli Clarke z Kubrickiem przy tworzeniu “2001: Odysei kosmicznej”. Pamiętajmy, że film i książka trafiły do odbiorców przed lądowaniem człowieka na Księżycu. Premiery miały miejsce w 1968, a manewr użyty w podróży fikcyjnego “Discovery” został wykorzystany w 1979 roku przez sondy “Voyager”! Generalnie treści z książki i ujęcia z filmu wypadają całkiem nieźle w porównaniu do późniejszych odkryć i nagrań wykonanych przez sondy kosmiczne. Fikcja przeniknęła do rzeczywistości 🙂 Zresztą niejednokrotnie widzieliśmy w science-fiction rzeczy, które później trafiały do naszego życia. Pamiętacie komunikatory ze Star Treka (najstarszego serialu z tego uniwersum) i późniejsze telefony z klapką? 🙂
Z ciekawostek - załoga “Apollo 8”, która jako pierwsza zobaczyła ciemną stronę Księżyca, oglądała “2001: Odyseję kosmiczną” przed ekspedycją i kosmonauci przyznali później, że czuli wielką pokusę powiadomienia o zaobserwowaniu wielkiego czarnego Monolitu na powierzchni Księżyca 🙂 Dodam jeszcze, że moduł dowodzenia “Apollo 13” nosił nazwę “Odyseja”, a tuż przed wybuchem zbiornika z tlenem załoga statku ponoć słuchała “Tako rzecze Zaratustra” Straussa, czyli utworu powszechnie kojarzonego z filmem Kubricka 🙂 W przedmowie znajdziecie jeszcze kilka fajnych ciekawostek.

“2010: Odyseja kosmiczna” nie jest tylko kontynuacją - jest rozwinięciem udanej historii (a jak wiadomo nie jest to prosta sprawa), ciekawym uzupełnieniem wątków frapujących czytelników i widzów. Sposób pisania Clarke’a może nie przypaść do gustu każdemu (naukowy żargon, przeważnie króciutkie rozdziały), ale mi akurat czytało się go bardzo dobrze. Co ciekawe - Clarke napisał tą książkę na mikrokomputerze Archives III i została ona przesłana z Kolombo (Sri Lanka) do Nowego Jorku na jednej dyskietce 5,25 cala, a korektę przesłano przez satelitę i modem 🙂 Miejmy na uwadze, że był to przełom 1981 i 1982 roku (warto o tym pamiętać w trakcie lektury!) - wydaje mi się, że to niestandardowe.

Polecam 🙂
Wielkie serie SF, Wydawnictwo Amber

Wolicie najpierw obejrzeć ekranizację czy najpierw przeczytać książkę? Ja raczej wolę najpierw przeczytać, a potem obejrzeć - zakładając, że jestem świadomy istnienia książki, która została zekranizowana 🙂 Wolę spodziewać się tego co za chwilę wydarzy się na ekranie niż spodziewać się tego co mogę za chwilę przeczytać na kartkach książki. Niestety tak już mam, że jeśli...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Czasopożeracze

z ostatnich 3 m-cy
Czasopożeracze
2024-04-25 21:58:43
Czasopożeracze ocenił książkę Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-04-25 21:58:43
Czasopożeracze ocenił książkę Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści na
7 / 10
i dodał opinię:

Jednym z życzeń Terry’ego Pratchetta było, aby po jego śmierci zniszczyć wszystkie niedokończone powieści - jak zdradził jego przyjaciel, Neil Gaiman, wszystko nad czym pracował miało zostać usunięte z komputera, a twardy dysk miał być położony na drodze i rozjechany przez walec parowy. Ja...

Rozwiń Rozwiń
Czasopożeracze
2024-04-15 19:40:14
Czasopożeracze ocenił książkę Mężczyzna imieniem Ove na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-04-15 19:40:14
Czasopożeracze ocenił książkę Mężczyzna imieniem Ove na
8 / 10
i dodał opinię:

“Na koniec można uronić łzę” - takie słowa można znaleźć z tyłu okładki “Mężczyzny imieniem Ove”. Nie trzeba być szczególnie uczuciowym, żeby niejednokrotnie łza zakręciła się w czasie lektury tej książki. Poruszyłaby chyba nawet Chandlera z “Przyjaciół”, if you know, you know ;)

Możliwe,...

Rozwiń Rozwiń
Mężczyzna imieniem Ove Fredrik Backman
Średnia ocena:
8.3 / 10
736 ocen
Czasopożeracze
2024-04-08 19:52:25
2024-04-08 19:52:25
Na tropie jednorożca Mike Resnick
Cykl: John Justin Mallory (tom 1)
Średnia ocena:
6.3 / 10
444 ocen
Czasopożeracze
2024-04-08 19:51:52
2024-04-08 19:51:52
Na tropie wampira Mike Resnick
Cykl: John Justin Mallory (tom 2)
Średnia ocena:
6.2 / 10
181 ocen
Czasopożeracze
2024-04-08 19:50:47
2024-04-08 19:50:47
Świt po bitwie Marcin Mortka
Cykl: Trylogia Nordycka (tom 2)
Średnia ocena:
6.8 / 10
62 ocen
Czasopożeracze
2024-04-08 19:49:42
2024-04-08 19:49:42
Wojna runów Marcin Mortka
Cykl: Trylogia Nordycka (tom 3)
Średnia ocena:
6.4 / 10
73 ocen
Czasopożeracze
2024-04-04 20:02:05
Czasopożeracze ocenił książkę 2010: Odyseja kosmiczna na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-04-04 20:02:05
Czasopożeracze ocenił książkę 2010: Odyseja kosmiczna na
7 / 10
i dodał opinię:

Wolicie najpierw obejrzeć ekranizację czy najpierw przeczytać książkę? Ja raczej wolę najpierw przeczytać, a potem obejrzeć - zakładając, że jestem świadomy istnienia książki, która została zekranizowana 🙂 Wolę spodziewać się tego co za chwilę wydarzy się na ekranie niż spodziewać się tego...

Rozwiń Rozwiń
Czasopożeracze
2024-03-20 17:32:17
2024-03-20 17:32:17
Księga Zepsucia. Tom 2 Marcin Podlewski
Cykl: Księga Zepsucia (tom 2)
Średnia ocena:
6.8 / 10
68 ocen

ulubieni autorzy [27]

Andrzej Sapkowski
Ocena książek:
7,6 / 10
65 książek
7 cykli
Pisze książki z:
9839 fanów
Romuald Pawlak
Ocena książek:
6,0 / 10
34 książki
6 cykli
Pisze książki z:
31 fanów
Stephen King
Ocena książek:
7,0 / 10
169 książek
14 cykli
15894 fanów

Ulubione

Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Marcin Mortka Nie ma tego Złego Zobacz więcej
Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
438
książek
Średnio w roku
przeczytane
37
książek
Opinie były
pomocne
357
razy
W sumie
wystawione
220
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
1 867
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
29
minut
W sumie
dodane
127
cytatów
W sumie
dodane
16
książek [+ Dodaj]