-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2021-12-31
2021-08-29
2009
2020-10-24
2020-09-26
Ładnie wydana, w twardej oprawie, co bardzo sobie cenię w takich książkach. Niezbyt gruba, przepisów na nalewki jest równo 50. Nie ma fotografii, tylko rysunki, i to raczej schematyczne, niektórych z produktów użytych do nalewek. Znalazłem w nich jeden "babol" - nalewka anyżowa sporządzania jest z anyżu biedrzeńca, na rysunku jest anyż gwiaździsty, badian - całkiem inna roślina. Nawet z innej rodziny. Błąd jest w również w nalewce świerkowo-jodłowej. W składnikach nie znajdziemy jodły, jest za to sosna. Trzeba po prostu uważnie czytać.
Nie wszystkimi z wymienionych nalewek damy radę pochwalić się gościom, mają zadanie wybitnie zdrowotne. Ale po to również robi się nalewki.
Powinienem obniżyć ocenę, ale obniżenie o gwiazdkę to by była przesada. Zostawiłem jak jest.
Polecam. Zwłaszcza początkującym.
Ładnie wydana, w twardej oprawie, co bardzo sobie cenię w takich książkach. Niezbyt gruba, przepisów na nalewki jest równo 50. Nie ma fotografii, tylko rysunki, i to raczej schematyczne, niektórych z produktów użytych do nalewek. Znalazłem w nich jeden "babol" - nalewka anyżowa sporządzania jest z anyżu biedrzeńca, na rysunku jest anyż gwiaździsty, badian - całkiem inna...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-23
Książka niewątpliwie bardzo ciekawa. Pierwszy rozdział to przybliżenie historii rozwoju garkuchni wojskowych, od wieku osiemnastego do lat powojennych. W kolejnych rozdziałach autorzy opisują systemy karmienia żołnierzy a to w polu, a to w garnizonach. Są rozdziały o tym, jak radzono sobie przy problemach z żywnością (Stalingrad itp), jest rozdział o Świętach w okopach... Są opisy racji żywnościowych, od XIX wieku po czasy obecne. Dużo wspomnień, publikowanych wcześniej jak i i niepublikowanych. Jest rozdział o żywieniu w obozach jenieckich i koncentracyjnych, jest o przypadkach kanibalizmu. Jest o żywieniu na okrętach w miarę rozwoju flot (ze szczególnym uwzględnieniem U-bootów). Jest i o roli alkoholu - od grogu po okupacyjny bimber.
Ogólnie jest bardzo dobrze, ale mam też sporo zastrzeżeń.
Książka to straszny "miszung", na jednej stronie autorzy przeskakują od wojny na Kubie pod koniec XIX wieku, przez Wielką Wojnę, Wietnam, po znowu czasy wojny secesyjnej. I tak w prawie każdym rozdziale. Żeby jeszcze było to jakoś oddzielone, choćby akapitami. Niestety, nie zawsze.
Kolejne "ale". Wydawnictwo "Gaj" specjalizuje się w książkach o zdrowiu, kuchni itp. To ich chyba pierwsza książka o tematyce wojskowej. Korekta potraktowała ją po macoszemu. Jest dużo literówek. słynne niemieckie suchary raz są Zwiebackiem, a raz Zweibackiem. Błędy w nazwiskach zdarzają się bardzo często. Niekiedy na końcu zdania brakuje kropek.
Niemniej książkę bardzo gorąco polecam, jeżeli kogoś nie zrazi informacyjny "groch z kapustą" i literówki.
Powinno być 8/10, za powyższe uchybienia, które trochę utrudniały mi czytanie, obniżyłem o jedną gwiazdkę. I tak nota jest bardzo wysoka. Książka o wiele lepsza od np. "Okupacji od kuchni".
Czekam na następną książkę autorów.
Książka niewątpliwie bardzo ciekawa. Pierwszy rozdział to przybliżenie historii rozwoju garkuchni wojskowych, od wieku osiemnastego do lat powojennych. W kolejnych rozdziałach autorzy opisują systemy karmienia żołnierzy a to w polu, a to w garnizonach. Są rozdziały o tym, jak radzono sobie przy problemach z żywnością (Stalingrad itp), jest rozdział o Świętach w okopach......
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-17
2020-08-14
2020-08-09
2020-04-14
Wszystko pięknie wydane, różnorodne przepisy z wykorzystaniem bylin, o które co chwilę można się potknąć na spacerze.
Tylko dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że w książce nie ma ni grama mięsa?... Szkoda wielka. Oczywiście, gdybym przejrzał ją wcześniej, gdybym zajrzał na bloga autorek, pewnie bym się domyślił. No, a jak się kupuje wysyłkowo... Co zrobić.
Nie mniej nie żałuję. Nawet bardzo polecam. Ale ostrożnie... W naturze zbieraczo-plądrowniczej przydaje się doświadczenie.
Wszystko pięknie wydane, różnorodne przepisy z wykorzystaniem bylin, o które co chwilę można się potknąć na spacerze.
Tylko dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że w książce nie ma ni grama mięsa?... Szkoda wielka. Oczywiście, gdybym przejrzał ją wcześniej, gdybym zajrzał na bloga autorek, pewnie bym się domyślił. No, a jak się kupuje wysyłkowo... Co zrobić.
Nie mniej nie...
2020-04-10
Bardzo dobra pozycja dla zaczynających swoją przygodę z wędzeniem, choć nie tylko dla nich. Ciekawe przepisy, bardzo dokładnie opisane, składniki dobrze opisane (mięso z klasyfikacją).
Czytanie w postny dzień było katorgą ;)
Bardzo polecam.
Czuj dym!
Bardzo dobra pozycja dla zaczynających swoją przygodę z wędzeniem, choć nie tylko dla nich. Ciekawe przepisy, bardzo dokładnie opisane, składniki dobrze opisane (mięso z klasyfikacją).
Czytanie w postny dzień było katorgą ;)
Bardzo polecam.
Czuj dym!
2020-03-13
Ciekawe, ładne wydane... Wiele przepisów, z których część już wykorzystuję, a z wielu na pewno jeszcze skorzystam.
Polecam początkującym nalewkarzom. I nie tylko.
Ciekawe, ładne wydane... Wiele przepisów, z których część już wykorzystuję, a z wielu na pewno jeszcze skorzystam.
Polecam początkującym nalewkarzom. I nie tylko.
2020-02-16
Odradzam stanowczo. Chyba że ktoś wyczuwa - jak autorzy - w zwykłej wódzie aromaty kogla-mogla (z samych żółtek!), wiśnie zgniecione na ściętym przed chwilą dębie, ziemniaczane kwiaty i liście, kakao na mleku z pianką czy sklep sportowy z PRLu. Chapeau bas. Mnie na szczęście natura pożałowała tak wykształconego nosa czy podniebienia. Może to i lepiej.
Jako zakąski rzeczy, których przeciętny człowiek nigdy na swoim talerzu nie ujrzy. Albo banał w postaci malin z pieprzem, albo kiełbasa (oczywiście produkcji domowej kolegi), której składu nie poznamy - ważne aby ją łamać a nie kroić.
Jedyny plus i to spory to zdjęcia. I za to - aż - trzy gwiazdki.
Książkę polecił mi kolega. Łapie więc się na Wyzwanie 2020.
Odradzam stanowczo. Chyba że ktoś wyczuwa - jak autorzy - w zwykłej wódzie aromaty kogla-mogla (z samych żółtek!), wiśnie zgniecione na ściętym przed chwilą dębie, ziemniaczane kwiaty i liście, kakao na mleku z pianką czy sklep sportowy z PRLu. Chapeau bas. Mnie na szczęście natura pożałowała tak wykształconego nosa czy podniebienia. Może to i lepiej.
Jako zakąski rzeczy,...
1996
1997
2019-12-18
2019-10-04
2019-09-28
Ciekawa monografia trunku zwanego "zieloną wróżką". Autor przedstawił jego historię a także obrazy wielkich malarzy, na których ów absynt występuje.
Wymienia różnice w smakach i składzie absyntów produkowanych w różnych krajach Europy, w tym i w Polsce.
Ładny papier, twarda okładka, dużo kolorowych zdjęć, reprodukcji obrazów itp.
Ciekawa monografia trunku zwanego "zieloną wróżką". Autor przedstawił jego historię a także obrazy wielkich malarzy, na których ów absynt występuje.
Wymienia różnice w smakach i składzie absyntów produkowanych w różnych krajach Europy, w tym i w Polsce.
Ładny papier, twarda okładka, dużo kolorowych zdjęć, reprodukcji obrazów itp.
2019-09-14
Może i przepisy własnoręcznie odnalezione, sprawdzone i wypróbowane przez Autorkę, ale po raz kolejny w książce kucharskiej rażą mnie zdjęcia z Shutterstocka. Własne może by nie były tak wymuskane... Za to te wymuskane niestety czasami nijak się mają kolorystycznie (nalewki oczywiście) do owoców, z których były robione. I za to gwiazdka mniej.
Może i przepisy własnoręcznie odnalezione, sprawdzone i wypróbowane przez Autorkę, ale po raz kolejny w książce kucharskiej rażą mnie zdjęcia z Shutterstocka. Własne może by nie były tak wymuskane... Za to te wymuskane niestety czasami nijak się mają kolorystycznie (nalewki oczywiście) do owoców, z których były robione. I za to gwiazdka mniej.
Pokaż mimo to2019-08-01
Kolejna książka Krzysztofa i znowu rewelacja. Ile się ten człowiek narobił przy sprawdzaniu, a czasem i odtwarzaniu starych przepisów na przetwory, to chyba tylko on sam wie. Piękne tematyczne ilustracje wyrobów, czytelne przepisy, czytelne proporcje.
No i same przepisy - od serów, przez konserwowane mięsa, podroby, owoce, warzywa... No sama pycha. Część przepisów znam (Pałuki i Kraina Podziemnej Pomarańczy mają wiele wspólnego), sporo mam już zaznaczonych "do wykonania".
Bardzo gorąco polecam. Książka tego warta.
Kolejna książka Krzysztofa i znowu rewelacja. Ile się ten człowiek narobił przy sprawdzaniu, a czasem i odtwarzaniu starych przepisów na przetwory, to chyba tylko on sam wie. Piękne tematyczne ilustracje wyrobów, czytelne przepisy, czytelne proporcje.
No i same przepisy - od serów, przez konserwowane mięsa, podroby, owoce, warzywa... No sama pycha. Część przepisów znam...
Ciekawe, z mozołem zebrane przepisy. Nawet, jeżeli mają dla nas już tylko znaczenie historyczne, to warto je było ocalić od zapomnienia. Kultura kulinarna naszych przodków często nie jest doceniana. A to, co restauracje firmują pod szyldem "po staropolsku", nijak się przeważnie ma do kuchnia naszych przodków.
Ciekawe, z mozołem zebrane przepisy. Nawet, jeżeli mają dla nas już tylko znaczenie historyczne, to warto je było ocalić od zapomnienia. Kultura kulinarna naszych przodków często nie jest doceniana. A to, co restauracje firmują pod szyldem "po staropolsku", nijak się przeważnie ma do kuchnia naszych przodków.
Pokaż mimo to