rozwiń zwiń
Meme

Profil użytkownika: Meme

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
257
Przeczytanych
książek
522
Książek
w biblioteczce
47
Opinii
470
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , , ,

Adam i Ewelina są małżeństwem od lat. Będąc po trzydziestce należą do ludzi sukcesu. On - współwłaściciel agencji reklamowej. Ona - szanowany chirurg. Rajscy wydają się być nie tylko idealnie dopasowani, ale również szczęśliwi. Wykształceni, z dobrze płatną pracą nie myślą o problemach codzienności. Eleganckie mieszkanie, sprzątaczka, urlopy w malowniczych miejscach Europy. O brak środków do życia nie trzeba martwić się, te jednak nie zapewniają wszystkiego, o czym marzyli by. Do nieskazitelnej układanki brakuje tylko jednego elementu...

...dziecka, które jest największym pragnieniem Eweliny. A ta zdecydowanie jest zdeterminowaną kobietą i zrobi wszystko, by osiągnąć upragniony cel. Razem z mężem postanowili podjąć walkę, która okazała się wyboistą drogą do szczęścia. Wpadając w wir badań, zabiegów i kolejnych prób zapłodnienia, liczyli na sukces. Czytelnik poznaje bohaterów, którzy oczekują wizyty w klinice leczenia bezpłodności. Brzuch Eweliny jest delikatnie podkreślony, a wewnątrz kiełkuje nowe życie. Ich radość nie zna granic. Ten obraz zdecydowanie wywołuje uśmiech. Początkowy entuzjazm znika, kiedy ginekolog zupełnie zmienia wyraz twarzy po badaniu USG.

Chwilowe zawieszenie poza rzeczywistością nigdy nie zwiastuje niczego dobrego. Tak też jest w tym wypadku - dochodzi do tragedii, która na zawsze odmieni życie Rajskich. Łzy, żal, ból, który niewyobrażalnie rozdziera serce. Zwłaszcza serce matki. Ewelina musi bowiem urodzić martwy płód.

Katarzyna Kołczewska to polska pisarka, która zadebiutowała w 2013 roku powieścią Kto, jak nie ja? wydaną nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Z wykształcenia jest lekarzem, przyszło jej jednak trudnić się prywatną działalnością. Pasja sprawiła, że pisanie stało się chlebem powszednim, któremu oddaje się z zamiłowaniem. Co zaskakujące - również blogerka. Prowadzi Wyższy poziom przedsiębiorczości, który cieszy się dużą popularnością w sieci. Dodatkowo matka i właścicielka psa. Mieszka na warszawskim Mokotowie. Wbrew sobie jest jej trzecią powieścią. 

Przed lekturą prozy Kołczewskiej liczyłam na to, że uda mi się odkryć kolejną dobrą pisarkę na polskim rynku wydawniczym. I to nie taką, będącą specjalistą od happy endów, bo w tej dziedzinie mam już swoich faworytów. Gdy odłożyłam przeczytaną książkę, pełna wrażeń doszłam do jednego wniosku. Są pozycje, za które chwytamy, by poczuć dreszcz emocji, bądź zrelaksować się. Bywają i takie, które dostarczają nam scen poruszających najtwardsze serca. Czytamy też te, które jak publikacja Kołczewskiej bezceremonialnie odsłaniają rzeczywistość. Nie pokazują tego, co cukierkowo przerysowane. Uwidaczniają samo życie, w którym zwykle nie wszystko idzie z górki. 

Mijają dni, tygodnie, miesiące, a ból jaki przyniosła ze sobą strata, nie mija. Ewelina z dnia na dzień oddala się od męża, którego dotyk wprawia ją w obrzydzenie. Nie potrafi już z nim rozmawiać, a nawet przebywać w jednym pomieszczeniu. Chociaż tragiczne wydarzenie rozegrało się już rok temu, kobieta nadal oczekuje litości, współczucia, ubolewania nad stratą. Życie jednak toczy się dalej. Nikt nie jest w stanie jej zrozumieć tak, jakby tego oczekiwała. Ewelina przestaje reagować na pomocną dłoń siostry, nie docenia starań matki, nie rozumie uwag przełożonego. Młoda lekarka zamyka się w swoim świecie, budując granice, przez które nie są w stanie przebić się zewnętrzne bodźce. Kołczewska nie decyduje się jednak spisywać kolejnych etapów powtotu do normalności. Tworzy opowieść o kobietach - tych silnych i słabych - pokazując, jak jedna pochopna decyzja pociąga za sobą szereg konsekwencji.

Najnowsza powieść Katarzyny Kołczewskiej to książka, którą czytelnik pochłania zachłannie. Każde kolejne zdanie, akapit, strona. Kolejne emocje, oceny, refleksje. Niezauważalnie topniejący w dłoniach tom. Przyznaję, że nie pamiętam kiedy ostatnim razem przeczytałam tak pokaźnych rozmiarów publikację, w zaledwie kilka dni. I to nie tylko moja nieposkromiona ciekawość była wyznacznikiem tempa czytania, ale sposób w jaki swoją opowieść o ludziach, stworzyła pisarka. Język, jakim posługuje się autorka jest prosty i przystępny, mimo iż wyzbyty jest kolokwializmów oraz uproszczeń. Kołczewska maluje słowem niczym najsprawniejsi malarze zapierających dech w piersiach obrazów. Każde kolejno dopisane słowo w tej opowieści nie wydaje się zbędne. W sposobie tworzenia świata przedstawionego począwszy od najmniejszych jego cząstek widać ogromną precyzję i dokładność.

Utrzymujące się na najwyższym poziomie napięcie - to najbardziej zaskakuje. Akcja powieści ani na chwilę nie zwalnia. Każde wydarzenie, które zostało stworzone piórem Kołczewskiej ma swoją rolę w fabule. Nic nie wydaje się być zbędnym. Na dodatek - intensywność doznawanych emocji jest bliska nie powieści obyczajowej. Złość, oczekiwanie czy radość zdają się przypominać odczucia, z którymi spotykamy się przy lekturze publikacji sensacyjnych. Ku mojemu zaskoczeniu mogę powiedzieć, że Wbrew sobie to pozycja, w której dreszczyk emocji miesza się z poruszeniem emocjonalnym. To zdecydowanie nietypowe, ale bardzo przyjemne połączenie.

Sam motyw, temat czy wątek główny nie wystarczy by stworzyć dobrą książkę. Potrzebni są przede wszystkim wyraziści bohaterowie, z których problemami i przeżyciami czytelnik będzie mógł się utożsamiać. Kreacja postaci to jeden większych z atutów Wbrew sobie. Katarzyna Kołczewska nie tylko zadbała o wyraziste ogniwo w centrum akcji, ale również świetnie poradziła sobie z bohaterami drugoplanowymi. Każda z postaci, a także ich relacje interpersonalne, zostały przedstawione na najwyższym poziomie.

Tym, co szczególnie spotkało się z moim zainteresowaniem, była więź matki i córki. Katarzyna Kołczewska poprzez pełne ekspresji oraz emocji opisy idealnie przybliżyła nam uzależnienie Eweliny od matki. Młoda kobieta, niczym dziecko, niejednokrotnie szukała pocieszenia u rodzicielki. W jej mieszkaniu mogła liczyć nie tylko na spokój i dobre słowo, ale również ciepłą herbatę i posiłek. Znów była kilkuletnią księżniczką, która skrywa twarz za spódnicą mamy, odcinając się od świata. Z drugiej strony - Marianna - która nadopiekuńczością próbuje zagłuszyć skrywane od lat poczucie winy. Pragnie, wynagrodzić Ewelinie krzywdę, której ta nie do końca jest świadoma. Tym samym przelewa na nią wszystkie matczyne uczucia, początkowo zapominając, że jest jeszcze ta druga córka, która wycierpiała znacznie więcej.

Justyna - to ona w dzieciństwie dbała o siostrę, chroniła ją od złego. Pozostawiając przeszłość za sobą, boryka się z trudną codziennością. Teraz, już jak dorosła i doświadczona życiem kobieta troszczy się o swoją rodzinę - nastoletniego syna, córkę w wieku szkolnymi i ciężko chorego męża. Sam Robert stara się pomagać żonie jak może, chociaż zaawansowana cukrzyca uniemożliwia mu pracę, a z czasem nawet czynności domowe czy samo poruszanie się. Justyna prowadzi zakład fryzjerski i jest jedyną żywicielką rodziny. Dobrze wie, że każda stracona klientka to mniej pieniędzy. Ogromnie podziwiałam jej charyzmę, chart ducha i wrodzoną odporność na "podbramkowe" sytuacje. To kobieta, która łączy w sobie męską rękę i solidność oraz ogromną wrażliwość, którą niejednokrotnie skrywa pod pancerzem. 

Te misternie stworzone portrety psychologiczne bohaterów zdecydowanie pokrywają się z otaczającą nas rzeczywistością. Nie możemy zarzucić Autorce przerysowania, mimo iż niektóre zachowania bohaterów mogą wprawiać w osłupienie. Pani Katarzyna zdecydowanie stworzyła pasjonującą opowieść, w które wskazała cenę ludzkiego egoizmu, odcięcia się od społeczeństwa. Jednocześnie polska pisarka pokazała, że zawsze, choć przysłowiowe mleko zostało już rozlane, można w każdym momencie spróbować naprawić relacje i choć w jakimś stopniu odbudować raz pozawalane mosty.
Powieściopisarka  w umiejętny sposób wprowadza na karty Wbrew sobie różnorodne problemy, z którymi boryka się współczesne społeczeństwo. Prócz wątku głównego dotykamy istoty destrukcji małżeństwa, tajemnic rodzinnych, depresji, demonów przeszłości, a nawet problemów finansowych. Kołczewska przyglądając się rzeczywistości, odwzorcowuje to, co w życiu napawa smakiem goryczy i wprawia w smutek. Idealnie waży emocje, starając się wpłynąć na pojmowanie świata przez człowieka. Ta niebanalna opowieść o ponoszeniu odpowiedzialności, dojrzewaniu i miłości pokazuje, iż trudności dotykają każdego, a droga do poprawy nigdy nie jest prosta.

Wbrew sobie to nie tylko powieść o utraconym macierzyństwie i żałobie kobiety, która oczekuje współczucia. Najnowsza publikacja Katarzyny Kołczewskiej to przede wszystkim szczera i niezwykle dosadna opowieść o życiu - takim jakim jest. Nie ma jedynie tego, co piękne i podnoszące na duchu. Są problemy, łzy, ból, kłamstwa oraz małe i większe oszustwa. To lektura, w której prawda zmusza do refleksji nad otaczającą rzeczywistością, naszymi zachowaniami i reakcjami osób nam bliskich. Wbrew sobie nie tylko budzi skrajne emocje od złości po wzruszenie. Książka ta przede wszystkim ogłusza, pozostawiając po sobie niezatarty ślad w naszej pamięci. Szczerze polecam!

Adam i Ewelina są małżeństwem od lat. Będąc po trzydziestce należą do ludzi sukcesu. On - współwłaściciel agencji reklamowej. Ona - szanowany chirurg. Rajscy wydają się być nie tylko idealnie dopasowani, ale również szczęśliwi. Wykształceni, z dobrze płatną pracą nie myślą o problemach codzienności. Eleganckie mieszkanie, sprzątaczka, urlopy w malowniczych miejscach Europy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Każda rodzina ma swoją tajemnicę. Jedna bardziej trywialną, inna - niezwykle mroczną. Trafiając na strzępki informacji z przeszłości, trudno oderwać się od kart, które wręcz proszą się o odkrycie. Idąc krok za krokiem z ciekawością, gdzieś w sercu nieświadomie pojawia się lęk przed przeniknięciem niejasnych faktów. Przecież nie musi być tak, jak się spodziewany. Prawda może zburzyć cały dotychczasowy porządek świata, zwłaszcza, gdy okaże się, że rzeczywistość, w którym żyliśmy była jedynie dobrze skonstruowanym kłamstwem.

Rhiley przez całe dotychczasowe życie była pewna, że jej siostra Lisa, będąc nastolatką, popełniła samobójstwo. Nikt nigdy nie wspominał jej o okolicznościach tych wydarzeń, ona też nie pytała. Po ponad dwudziestu latach, sprzątając dom ojca po jego śmierci, odkrywa, że Lisa wcale nie umarła - jej siostra przybrała nową tożsamość. MacPherson w czasie poszukiwań będzie musiała znaleźć odpowiedź na wiele pytań. Co stało się przed laty? Dlaczego Lisa opuściła dom, rodzinę i miasto, pozostawiając ich bez żadnej wiadomości? I w końcu - dlaczego jej siostra od tak dawna milczy?

Chamberlain to pisarka, której twórczość stopniowo odkrywam. Nie raz już wspominałam, że za sprawą Książkówki trafiłam na literaturę tworzoną przez amerykańską autorkę, i nie żałuję. Popularna twórczyni powieści obyczajowych, które cieszą się sympatią czytelników na całym świecie, zyskuje co raz większą aprobatę wśród polskich książkoholików. Nie boi się poruszać trudnych tematów, robiąc to w sposób wnikliwy i na tyle tajemniczy, że jej książek nie idzie porzucić ot tak między zdaniami. Ponadto w jej lekturach nigdy nic nie bywa oczywiste...

Porządkując dom razem z Rhiley, mimowolnie angażujemy się w życie bohaterki. Kobieta, przygotowując na aukcję miejsce, w którym dorastała, musi uporać się nie tylko z bagażem emocji, ale i masą pamiątek i papierzysk, które po swojej śmierci pozostawił jej ukochany ojciec. Wśród mnóstwa bibelotów, które Frank darzył szczególną sympatią, Rhiley odnajduje zdjęcia siostry - młodej skrzypaczki - i nagrania z koncertów, kiedy ta była jeszcze dzieckiem. Chce zrobić to, czego nigdy nie miała możliwości - poznać siostrę chociażby przez te filmy i fotografie. Obraz Lisy, którego nie mogła zapamiętać jako dwulatka, nabiera dla niej namacalnych cech.

Kolejne etapy poszukiwań i następne, równie zaskakujące odkrycia głównej bohaterki sprawiają, że poznajemy obraz całej rodziny, której kulą u nogi staje się przeszłość. Matka nie potrafi porzucić żalu po śmierci ukochanej córki; ojciec, pełen zmęczenia odznaczającego swe piętno na twarzy, żyje obok bliskich, ale jednocześnie poza nimi. Samobójstwo Lisy wpływa na wszystkich MacPerson'ów. Wszystkim brak brak ciepła, bliskości, a przede wszystkim rozmowy. Każdy jednak inaczej sobie z tym radzi.

Powieść podzielona jest na trzy części. Nie tylko Rhiley, ale także Lisa ze swojej perspektywy przedstawia nam historię sprzed lat. Pozycja, której kolejne rozdziały oparte są na dochodzeniu do teraźniejszości, czyta się z wypiekami na twarzy. Przyznaję, że nie mam pojęcia czego byłam bardziej żądna - momentów, w których będę mogła poznać prawdę od bezpośredniego uczestnika tamtych wydarzeń, czy dalszych poszukiwań młodej MacPherson. Chamberlain zdecydowanie pod tym względem gra na pragnieniach czytającego, irytując go w sobie charakterystyczny sposób.

Amerykańska pisarka jak zwykle porusza w swojej powieści tematy trudne, które wymagają zaangażowania emocjonalnego czytelnika. Chamberlain z premedytacją wchodzi na obszary psychiki bohaterów. Każdy, kto w jakiś sposób na chwilę "dostaje głos" w historii toczy wewnętrzną batalię. Moje spojrzenie w szczególności skierowało się ku Danny'emu. Mężczyzna, który ma za sobą doświadczenie walk na froncie, początkowo budził lęk swoim zachowaniem nie tylko w Rhiley, ale również we mnie. Z czasem, gdy dostrzegłam silny wpływ samobójstwa Lisy oraz życia w ciągłym kłamstwie i niedopowiedzeniach także na jego egzystencję, zaczął wydawać mi się najciekawszą i najbardziej złożoną postacią, której "nie odstępowałam" na krok.

Ważną rolę w opowieści odgrywa też mały instrument - Violka. Przez chwilę niesamowity świat muzyki wydaje nam się okrutnym placem, na którym toczy się nieustanna walka. Wiele spostrzeżeń w tej kwestii nasuwa czytelnikowi profesja Rhiley, która zdecydowanie wydaje się być wybrana pod wpływem samobójstwa siostry. Przez długi czas mamy jedną możliwość - podążać za jej przypuszczeniami i wnioskami. Dopiero kiedy zaczęła się przede mną jawić druga strona medalu, spojrzenie to poszerzyło się. Muzyka, każdy dźwięk, staje się niezwykle pożądanym krzykiem smutku i szczęścia całej rodziny. Piękny odgłos skrzypiec i melodia z nich płynąca, która pojawia się gdzieś w naszym umyśle, roztacza swą "woń" przez całą powieść.

Dodanie opowieści odrobiny zabarwienia kryminalnego nie pierwszy raz wychodzi autorce na dobre. Fakt ten sprawia, że stajemy się detektywem, który nie tyle, co Rhiley pragnie odnaleźć siostrę, ale bardziej jak Danny - znaleźć sprawiedliwość. Byłam rozdarta pomiędzy tymi dwoma postawami bohaterów. Każda w jakimś stopniu wydawała mi się słuszna i właściwa dla rozwiązania całej zagadki. Byłam też ogromnie ciekawa jak w świetle działań rodzeństwa zachowa się poszukiwana, która odchodziła od rodziny z myślą, że nigdy więcej ich nie zobaczy, a oni w ogóle nie będą mieli pojęcia, że tak na prawdę nie popełniła samobójstwa.

Charakterystyczne postacie uwikłane w całą historię sprawiają, że czytelnik porzuca początkową myśl wedle której cała historia jest przewidywalna. Czytając kolejne strony i odkrywając następne tajemnice czułam się co raz bardziej zaskoczona. Mam wrażenie, że tylko Chamberlain potrafi tak silną nicią spajać najbardziej skrajne elementy świata przedstawionego, tworząc jednorodną i mocną, pod względem dostarczanych wrażeń, opowieść. Nie znam żadnej innej pisarki, która sprawiałaby, że czytelnik jej powieści zdaje się być wyłączony na tych kilka momentów, kiedy oddaje się lekturze, z realnego świata. To, co dzieje się tu i teraz, zdaje się być nam obojętne. Bardziej prawdopodobne było, że wystygnie mi obiad albo spóźnię się na pociąg po siostrę, niż możliwość, że odłożę książkę chociażby przed skończeniem rozdziału.

Chamberlain sprawia, że wydarzenia w lekturze idą w jednym z możliwych kierunków. Czytelnik, jak i sama autorka mają pełną świadomość, że wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Czy rozwiązanie jest dobre? Chamberlain pozostawia tę kwestię sumieniu czytającego, który zaczyna zastanawiać się, jak postąpiłby w obliczu podobnego precedensu we własnej rodzinie. Podzieliłby punkt widzenia Dany'ego czy może cieszyłby się razem z Rihley? Bez próby wczucia się w sytuacje bohaterów nie możemy zdecydować o jednokolorowej barwie finału.

"Milcząca siostra" to powieść, która wodzi za nos. Przez nią błądzimy od skrajności w skrajność. Chamberlain niesamowicie miesza, wprowadza zaskakujące rozwiązania, ale nie robi tego odpychająco. To pozycja, którą czyta się błyskawicznie, a która nie nudzi. Myślę, że jej autorka jest jedną z najlepszych przedstawicielek swojego kraju, które tworzą prozę obyczajową. Zdecydowanie polecam powieść, w której tak naprawdę najważniejszą postacią nie jest niewidziana od lat siostra, ale całą rodzina - jako całość i osobne ogniwa. Obiecuję, że tę publikację o barwach ludzkiego kłamstwa przeczytacie z ogromną ciekawością i nieodpartym wrażeniem, że lektura zbyt szybko topnieje w rękach.

Recenzja została opublikowana na moim blogu: http://ksiazki-meme.blogspot.com/

Każda rodzina ma swoją tajemnicę. Jedna bardziej trywialną, inna - niezwykle mroczną. Trafiając na strzępki informacji z przeszłości, trudno oderwać się od kart, które wręcz proszą się o odkrycie. Idąc krok za krokiem z ciekawością, gdzieś w sercu nieświadomie pojawia się lęk przed przeniknięciem niejasnych faktów. Przecież nie musi być tak, jak się spodziewany. Prawda może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Małe dziecko podchodzi bliżej, puka w szklaną szybę, za którą znajdują się ludzie. Jednak to tylko telewizja, fikcja scenarzystów seriali albo galimatias pragnących życiowego sukcesu i sławy ludzi. Świat, do którego nijak możemy wedrzeć się biernie obserwując sytuację z kanapy. Tylko czy warto wkraczać w świat celebrytów? W końcu tam intryga goni intrygę, a tajemnica, tajemnicę. Czasem przydaje się wstrząs, który zafunduje ktoś z zewnątrz, ktoś, kto wcale nie pragną się tam znaleźć. Być może będzie to detektyw i jasnowidz w jednym, jak było w przypadku świata stworzonego piórem Getnera.

Jacek Przypadek chcąc nie chcąc po ogromnym sukcesie rozwiązanych spraw minionej opowieści, staje się obiektem zainteresowań najbardziej wpływowych osób w kraju. Nic więc dziwnego, że gdy tylko na planie serialu dochodzi do zagadkowego morderstwa jednego z aktorów, sprawa trafia w ręce młodego detektywa. Szantażowany „szołmen” również decyduje się na usługi detektywa-jasnowidza, choć wcale nie ma zamiaru za nie płacić. Ostatnia sprawa, pozornie banalna – poszukiwania narzeczonego uczestniczki wielu reality show, okazuje się wielce korzystna dla samego Przypadka. Znów powracają znajome postacie, by umilić czytelnikom popołudnie.

Pan Getner to scenarzysta sitcomu „Daleko od noszy” oraz serialu komediowego „Ale się kręci”. Dla mnie jednak jest twórcą wielce intrygującej postaci Jacka Przypadka. Na dodatek pisarz ten jest niebywałym obserwatorem najmniejszych w życiu szczegółów, dzięki którym rodzą się tak mądre opowieści, jak te, spisane w "Brzydkiej Miłości". Pan Jacek jest też jednym z twórców literatury, który zaszczycił mnie odpowiedzią na kilka nurtujących mnie pytań, dzięki czemu powstał wyczerpujący wywiad :)

Z pierwszą zagadką, z którą bohater wplątuje się w świat wpływów, dużych pieniędzy i wielu kłamstw jest kwestia zaskakującej śmierci jednego z aktorów serialu „Miłość i medycyna”, który ginie... na planie ostatniego odcinka, w jakim miał wystąpić. Denat za sprawą swojego odejścia znalazł wśród kolegów i koleżanek wielu wrogów. Niektórym zalazł za skórę jeszcze wcześniej, nim odnaleziono go nieżywego w trumnie niezbędnej do sceny pogrzebu. Kto zapił? Komu zależało na śmierci mężczyzny? Pytań jest wiele, jednak Przypadek zna odpowiedź na wszystkie, przez co czytelnik sam zaczyna poddawać wątpliwości jego rzekome umiejętności jasnowidzenia.

„Ludzie uwielbiają wierzyć w takie nadprzyrodzone bzdury. Zresztą, im bardziej przestają wierzyć w Boga, bo przecież nauka wyklucza Jego istnienie, tym bardziej wierzą w inne bzdury, które z nauką nie mają nic wspólnego.”*

Dalej na drodze detektywa, którego niezmiernie polubiłam (nie wiem czy postać literacka może jeszcze bardziej przypaść czytelnikowi do gustu), staje dawny „znajomy”. Ten epizod życia Przypadka został według mnie wymyślony do najmniejszego szczegółu perfekcyjnie. Czytając rozwiązanie, otwierałam oczy ze zdumienia, przekonując się, co autor tym razem sympatykom Jacka. Pan Getner niesamowicie potrafi wodzić czytelnika za nos! Trochę byłam zła, że udało mu się skutecznie mną manipulować, ale radość z odkrycia prawdy była niewątpliwie większa niż rzekoma złość. Te kilkadziesiąt stron to moim skromnym zdaniem mistrzostwo!

Do trzeciego incydentu podchodziłam z ogromną rezerwą. Precedens opatrzony kryptonimem „Blondyn wieczorową porą” nie zakładał ogromnego zaskoczenia czytającego, gdy Przypadek poznawał wstępne informacje na temat zajścia. Wszystko wydawało się zbyt przewidywalne, zbyt oczywiste i przejrzyste. Dobrnąwszy jednak do zakończenia okazało się, iż nie tak bacznie i skrupulatnie przyglądaliśmy się szczegółom, jak detektyw, choć i my mieliśmy okazję poznać perspektywę tych samych osób, co przyjaciel Błażeja. Wyszło jak zwykle oryginalnie i zabawnie :)

Przyznam, że zaczynając czytać kontynuacje przygód Jacka Przypadka, nieco obawiałam się, czy autor będzie w stanie w równie zabawny i inteligentny sposób kontynuować kreację bohatera. Po pierwszej części wydawało się jednak w jakimś stopniu, że postać została w pełni zaprezentowana przed czytelnikami. Żartobliwość, ogromna erudycja i niebywała inteligencja zauroczyła nie tylko żeńską część bohaterek opowieści Pana Getnera, ale i tą część czytelniczek.

„- Jemu naprawdę wydaje się, że potrafi każdego prześwietlić na wylot. Jak aparat Roentgena.
Dopiero ostatnie słowa pana Fryderyka dotarły do Marzeny. No właśnie. Ona w przeciwieństwie do swojego patrona wierzyła w to, że wzrok Jacka rzeczywiście ma wiele wspólnego ze słynnymi promieniami X.”*

Dawno się tak nie ubawiłam, jak podczas lektury „Pana Przypadka i celebrytów”. Autor niezwykle umiejętnie operując słowem, zaprosił nas do przeżywania rzeczywistości, która dla portali plotkarskich jest istnym rajem. W końcu każda afera, a zwłaszcza takie, w jakich uczestniczy główny bohater opowieści to materiał na pierwszą stronę gazety. Magazynu, który niestety nie każdy będzie oglądać z uśmiechem.

Każda ze spraw, jakie pochłonęły w mniejszym lub większym stopniu Jacka, była opisana tak, by czytelnik z lekturą ostatniej strony, doznawał niemałego zaskoczenia. Myślę, że w tym aspekcie pisarz wypadł niezwykle dobrze, nie pozwalając rozwikłać zagadek nie tylko podkomisarzowi Łosiowi czy jego pomocnikowi – starszemu aspirantowi Somańce, ale także samym czytającym. Ciekawą rolę odgrywały też wtrącenia od samego autora. Wydawać by się mogło, że cała historia nie jest spisana, leż opowiadana z ogromnym rozbawienie ze zdezorientowanej osoby spoglądającej na tysiące słów zapełniających strony. Dialog z czytelnikami uważam za kapitalne rozwiązanie! - dzięki temu opowieść tworzona piórem, nabiera realizmu.

Cieszę się, że w kolejnej części przygód bohatera wykreowanego przez POLAKA, nie zabrakło postaci, które bardzo polubiłam w pierwszej odsłonie serii. Przyczyną mojej niemałej radości był zdecydowanie fakt, iż Pan Getner postanowił rozbudować nieco wątek Błażeja i nieco naprostować relacje uczuciowe między bohaterami całe powieści. Przyznam, że najmniej spodobało mi się rozwiązanie zamieszania z zakochanymi kobietami krążącymi wokół Przypadka. Miejmy jednak nadzieję, że kolejna część przyniesie wyjaśnienie i w tej kwestii :)

„[...] wyciągnęła rękę w stronę Jacka. Ten wstał, nachylił się i delikatnie pocałował jej dłoń. - No proszę. I w dodatku jest pan szarmancki.
- Ja używam tylko słowa grzeczny – powiedział Przypadek, siadając z powrotem na swoim miejscu. - A kobiecych dłoni nie potrafię ściskać, więc muszę je całować.
- A dlaczego pan musi?
- Bo uważam, że ściskać można cytrynę, a nie ciało kobiety [...]”*

Śmiało pragnę wysnuć tezę, że seria o przygodach Jacka Przypadka nie jest zdecydowanie tylko i wyłącznie kryminałem, czy pozycją detektywistyczną. Znacznie więcej w niej np. komedii, ku radości wielu czytających, także mnie. Nie brak obyczajowości i kapki przygodówki. Zdecydowanie jest w niej jednak najwięcej oryginalności i świeżości, jaką niesie za sobą proza Pana Getnera spisana na zaskakująco dobrym, jak na współczesną literaturę, poziomie językowym. Z drugą częścią widzę rozwój kunsztu pisarskiego, aż strach pomyśleć jak wypadną w jej cieniu kolejne odsłony przygód Przypadka.

Utwór Pana Jacka Getnera jest świetną odskocznią od codzienności, choć to właśnie życie codzienne opisuje. Zdecydowanie to jedna z lektur, przy której można odpocząć i zrelaksować się, oddając się wyłącznie lekturze. Niezauważalnie można też toczyć grę z Przypadkiem, ale zwykle kończy ona się zerowym wynikiem po naszej stronie. Mimo to polecam wypróbowanie tej walki każdemu, kto szuka w literaturze magii słowa pisanego. Pan Getner niewątpliwie razem z jasnowidzem – Jackiem Przypadkiem, czarują i oczarowują.

*Cytaty pochodzą z książki „Pan Przypadek i Celebryci”, kolejno ze stron: 129, 71, 208.

** Recenzja została opublikowana na moim blogu KSIĄŻKI-MEME.

Małe dziecko podchodzi bliżej, puka w szklaną szybę, za którą znajdują się ludzie. Jednak to tylko telewizja, fikcja scenarzystów seriali albo galimatias pragnących życiowego sukcesu i sławy ludzi. Świat, do którego nijak możemy wedrzeć się biernie obserwując sytuację z kanapy. Tylko czy warto wkraczać w świat celebrytów? W końcu tam intryga goni intrygę, a tajemnica,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Meme

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [11]

Markus Zusak
Ocena książek:
7,2 / 10
8 książek
1 cykl
787 fanów
John Marsden
Ocena książek:
7,7 / 10
14 książek
2 cykle
483 fanów
Sue Monk Kidd
Ocena książek:
6,9 / 10
6 książek
0 cykli
108 fanów

Ulubione

Jonathan Carroll - Zobacz więcej
Wisława Szymborska - Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Anna Onichimowska Hera moja miłość Zobacz więcej
Ewa Nowak Lawenda w chodakach Zobacz więcej
Ewa Nowak Lawenda w chodakach Zobacz więcej
Rita Golden Gelman Zawsze o tym marzyłam Zobacz więcej
C.S. Lewis Smutek Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Anna Onichimowska Hera moja miłość Zobacz więcej
Ewa Nowak Lawenda w chodakach Zobacz więcej
C.S. Lewis Smutek Zobacz więcej
Ewa Nowak Lawenda w chodakach Zobacz więcej
Anna Onichimowska Hera moja miłość Zobacz więcej
C.S. Lewis Smutek Zobacz więcej
Anna Litwinow Wycieczka na tamten świat Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
257
książek
Średnio w roku
przeczytane
17
książek
Opinie były
pomocne
470
razy
W sumie
wystawione
192
oceny ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
1 072
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
13
minut
W sumie
dodane
7
cytatów
W sumie
dodane
3
książek [+ Dodaj]