-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-25
2024-03-06
RECENZJA PATRONACKA
„Szczęście do poprawki” to druga książka autorki, którą miałam przyjemność przeczytać, a także patronować. Cieszę się, że autorka obdarzyła mnie zaufaniem i mogłam czytać zarówno poprzednią jak i tą powieść jeszcze przed premierą. W książce poznajemy Jagodę, która wiedzie normalne życie, aż pewnego dnia w niespodziewanych okolicznościach okazuje, że jej mąż nie jest jej wierny. Życie kobiety wywraca się o 180 stopni. Co teraz? Wybaczyć mężowi? Wziąć rozwód? Czy istnieje jeszcze szansa na wspólne życie? Czy będą w stanie żyć razem jak gdyby nic się nie stało? Za namową przyjaciółki Jagoda wyjeżdża, aby w ciszy i spokoju ułożyć sobie wszystko w głowie. Czy ten wyjazd pomoże? A może wręcz przeciwnie jeszcze bardziej namiesza w jej życiu? Kim okaże się mężczyzna o imieniu Wiktor, który pojawi się w życiu bohaterki? Czy Jagoda rozwiąże swoje problemy? Jak ułoży sobie życie? Odnajdzie szczęście, które jak sugeruje tytuł było do poprawki? Jakim człowiekiem jest Leszek mąż Jagody? Czy zrozumie swój błąd i zmieni swoje postępowanie? Na te i inne pytania odpowiedzi kryją się w książce. Jest to powieść bardzo życiowa, autorka nie oszczędza naszej bohaterki, dzięki temu wiele kobiet będzie się z nią utożsamiać, a także czytać z zainteresowaniem, aby dowiedzieć się jaki będzie finał tej opowieści. Lubię takie historie, które nie są łatwe i przyjemnie się o nich czyta, ale nie są wtedy wiarygodne, bo w życiu są też problemy, nie zawsze jest wszystko pięknie.
„Los stawia przed nami przeciwności, ale tylko takie, z którymi możemy się uporać. Jeśli coś jest ponad nasze siły, to zawsze znajdzie się ktoś, kto poda nam rękę i pomoże pokonać przeszkodę. Ona nie wybrała prostej drogi. Cofając się w przeszłość, sprowokowała kolejne wydarzenia, dlatego teraz będzie jej jeszcze ciężej. Niestety tak to już jest, że każdy krok powoduje następstwa – odparła i pokręciła głową”.
Mogłoby się na początku wydawać, że będzie to opowieść jakich wiele, może zaczyna się tak sporo historii jednak w życiu prawdziwym jak i książkowym nie trafimy na dwie, które są identyczne dlatego warto dawać szansę danej książce i poznać ją do końca, aby później móc się na jej temat wypowiedzieć.
Czy prawda o Leszku i jego zachowaniu wstrząśnie Jagodą i postanowi ona coś z tym zrobić? Czy zrozumie, że mężczyzna nie jest jej wart? Jest to książka o tym, że kobieta to tak na prawdę silna płeć i potrafi wiele znieść, chociaż nazywa się ją słabą to tak wcale nie jest. To tylko pozory, prawda jest zupełnie inna w codziennych życiu zauważyć możemy, że jest wręcz przeciwnie. Autorka pokazuje nam tutaj, że należy uczyć się na błędach i że zawsze można zacząć wszystko od nowa. Ważne tematy, które przewijają się w książce to przede wszystkim zdrada, ale też przyjaźń oraz miłość.
„- Wiesz co? Kiedy mężczyzna kocha kobietę, to przyjmuje ją razem z przychówkiem, nawet z teściową, a jeśli się wycofuje, to znaczy, że tak naprawdę jego uczucie było płytkie i niewarte złamanego grosza. Ja na jej miejscu powiedziałbym mu o wszystkim, żeby przynajmniej wiedzieć, czy ta miłość jest szczera”.
Arleta Tylewicz pokazuje tutaj jaką przemianę może przejść człowiek i jak ważne jest wsparcie drugiej osoby. Taka przyjaciółka jaką ma Jagoda to prawdziwy skarb. Aż miło poczytać o takiej przyjaźni na dobre i na złe. Niestety o taką relację na co dzień bardzo trudno, dobrze, że pojawia się ona w książkach i przypomina, że jednak gdzieś istnieje. Każdy marzy o takiej przyjaźni i miłości, które są szczere. Nie każdy ma to szczęście i może jej doświadczyć. Jednak mimo wszystko warto marzyć i się starać.
Zachęcam Was do przeczytania tej książki. Jeśli lubicie życiowe opowieści o ludziach z problemami, takich jak my, dające do myślenia, ale też takie które mogą nam dać przysłowiowego kopa do działania to książka dla Was. Serdecznie Wam polecam.
Książka mnie się bardzo podobała i jednym zdaniem powiedziałabym, że jest to lektura dla tych, których, którzy potrzebują wsparcia aby ruszyć dalej po trudnych doświadczeniach, aby uświadomić ich, że nigdy nie jest za późno na zmiany, które trzeba zacząć od siebie i swojego sposobu myślenia.
Jak ułoży się życie Jagody? Czy jej marzenie się spełni? Czego naprawdę brakowało jej do szczęścia? Tego Wam nie zdradzę to musicie sprawdzić sami.
„Po prostu pragnęłaś, aby wróciły tamte czasy, kiedy byłaś z nim szczęśliwa, bo wtedy wiedziałaś, że jesteś kochana i czułaś się bezpieczna. Miałaś nadzieję, że rozpoczęcie wszystkiego jeszcze raz jest możliwe, ale przekonałaś się, że nie można cofnąć czasu. Nic już nie będzie tak samo. – Uśmiechnęła się do własnych myśli. – Moja babcia uważała, że wypalone uczucie nigdy nie odżywa, tak jak spalone drzewo nie wypuści już liści”.
RECENZJA PATRONACKA
„Szczęście do poprawki” to druga książka autorki, którą miałam przyjemność przeczytać, a także patronować. Cieszę się, że autorka obdarzyła mnie zaufaniem i mogłam czytać zarówno poprzednią jak i tą powieść jeszcze przed premierą. W książce poznajemy Jagodę, która wiedzie normalne życie, aż pewnego dnia w niespodziewanych okolicznościach okazuje, że...
2023-10-10
Daria Kaszubowska jak nikt inny potrafi zarażać miłością do Kaszub również w swoich książkach. Oprócz tego, że bohaterowie mieszkają na tym pięknym terenie to w najnowszej książce pojawiają się dialogi w tym języku, ale nie martwcie się autorka zadbała o nas czytelników i są tłumaczenia abyśmy wszystko zrozumieli.
Gdy dostałam propozycję objęcia powieści patronatem oraz napisania polecajki oczywiście bardzo się ucieszyłam i stwierdziłam, że przeczytam sobie kawałek książki, a jak zaczęłam to po prostu nie mogłam się od niej oderwać. Z przyjemnością się zgodziłam na patronowanie! Lubię takie historie, które od pierwszych stron mnie wciągają. To jest dla mnie znak, że książka będzie dobra.
„Myślami błądziła wokół rozpoczętej patchworkowej kapy na łóżko, którą zszywała w starym stylu z kwadratów zrobionych wcześniej przez siebie na szydełku, tak jak kiedyś uczyła ją babcia Wiktoria. Adela uwielbiała takie robótki, ale po śmierci Fryderyka opuściło ją całe natchnienie. Nie mogła dokończyć drugiej połowy kapy, bo nie potrafiła wybrać innych kolorów niż szarości i czernie. Jakby wszystkie inne barwy w jej życiu wyblakły”.
Adela to kobieta, która samotnie wychowuje trzy córki, ponieważ straciła męża. Adrian natomiast jest ojcem czterech synów. Pewnego dnia tych dwoje poznaje się przypadkiem. Co wyniknie z tego spotkania? Trudno jest pozbierać się po stracie, co zrobić, aby nie żyć cały czas przeszłością jak poradzą sobie z tym Adela i Adrian? Czy ruszą do przodu? Czy zaczną żyć tu i teraz? Sprawdźcie sami. Nie pożałujecie. Ta książka również daje nadzieję, że po burzy wyjdzie słońce warto na nie poczekać, a miłość i szczęście mogą do nas przyjść w najmniej oczekiwanej chwili. Adela i Adrian po tym co ich spotkało w życiu przestali wierzyć w miłość. Czy to się zmieni?
„Pogłaskał ją po policzku. Dotyk jego dłoni parzył, jakby na przekór zimnemu wiatru i lodowatemu deszczu, które szalały ledwo krok od nich po Kartuzach. Wreszcie odwrócił się i szybkim krokiem poszedł do swojego jeepa zaparkowanego na chodniku pod domem. Zanim wsiadł, pomachał ręką na pożegnanie. Odmachała. Czuła dziwną nostalgię, gdy patrzyła, jak odjeżdżał, zupełnie jakby żegnała kogoś, kto powinien być obok”.
To lektura warta uwagi i skłaniająca do przewartościowania swojego życia i do zastanowienia się nad tym czy jesteśmy szczęśliwi? Czy żyjemy tak jak chcemy? Czy może dobrze byłoby w nim coś zmienić? Jest to niezwykła opowieść pełna różnych barw i ich odcieni. Zachęcam Was do ich odkrywania strona po stronie. Styl pisania Darii Kaszubowskiej jest lekki i przyjemny w odbiorze, dzięki czemu książkę tak szybko się czyta. Chętnie sięgnę po kolejne powieści autorki. Pod tą przyjemną, kolorową okładką i ładnym tytułem nie kryje się tylko lekka opowieść pojawiają się również problemy codziennego życia, bohaterowie mają za sobą trudne przejścia. Jak to w życiu bywa. Los nie oszczędza nikogo, ich też nie. Jest to piękna opowieść o tym, że każdy w głębi serca pragnie i dąży do tego aby być szczęśliwym. Czy naszym bohaterom będzie to dane? Wiele ich łączy, podobne doświadczenia, czy Adela i Adrian będą w stanie ponownie kogoś pokochać? Czy nitka po nitce utkają swoje szczęście razem, czy też osobno? Czy ich serca otworzą się na miłość? Czas pokaże… Zachęcam Was do przeczytania.
„Adela musiała prędko odwrócić się do okna, żeby nikt nie zauważył jej nagle zaszklonych oczu. Zawsze wydawało się, że dobrze ukrywa swoją rozpaczliwą samotność pod maską uśmiechu, a tymczasem okazało się, że najbliżsi widzieli, jak źle się z tym czuła”.
Weźcie tą książkę w rękę i ruszajcie wraz z bohaterami na malownicze Kaszuby, będzie to niezwykła podróż w której przeżyjecie wiele emocji. Z pewnością pojawi się uśmiech, ale też chwile do refleksji. Autorka nie boi się trudnych tematów takich jak strata bliskiej osoby, tęsknota za nią, ten wątek przewijać się będzie właśnie w tej książce. Cudownie jest patronować takim książkom. To niesamowita przyjemność i radość mieć pod swoimi skrzydłami taką wartościową książkę. Dziękuję za to wyróżnienie wydawnictwu. Polecam z całego serca.
Podsumowaniem tej książki niech będzie moja polecajka, którą znajdziecie na skrzydełku powieści. Brzmi ona tak:
Daria Kaszubowska w swojej najnowszej powieści znów zabiera nas na Kaszuby, gdzie w lekki i przyjemny dla czytelnika sposób opowiada o losach kobiety po przejściach - Adeli i mężczyzny z przeszłością - Adriana. Czy tych dwoje odnajdzie nić porozumienia i drogę do szczęścia? Ta historia jest niczym ciepły kocyk, który otula podczas czytania, jest wprost idealna na nadchodzące jesienne i zimowe wieczory. Siądźcie z kubkiem gorącej herbaty i dajcie się porwać lekturze. Polecam serdecznie!
Daria Kaszubowska jak nikt inny potrafi zarażać miłością do Kaszub również w swoich książkach. Oprócz tego, że bohaterowie mieszkają na tym pięknym terenie to w najnowszej książce pojawiają się dialogi w tym języku, ale nie martwcie się autorka zadbała o nas czytelników i są tłumaczenia abyśmy wszystko zrozumieli.
Gdy dostałam propozycję objęcia powieści patronatem oraz...
2024-01-12
PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA
Jest to kontynuacja książki "Wada" więc jeśli jej nie czytaliście przed sięgnięciem po tą musicie nadrobić pierwszą, to ważne aby poznać historię od początku. Muszę przyznać, że pierwsza część skradła moje serce i od niej zaczęła się moja przygoda z twórczością autorki. Tą właśnie powieścią Iza przekonała mnie do siebie i do swoich książek, można by powiedzieć, że była to miłość od "pierwszego przeczytania". Po skończeniu Wady miałam niedosyt, ponieważ ta powieść miała w sobie to coś... Jakąś magię... Bohaterowie świetnie wykreowani, wzbudzili moją sympatią, są tacy prawdziwi, nie idealni, mają swoje wady jak mówi tytuł, a kto z nas jest bez wad, prawda? Podczas czytania kibicuje się im i chce dla nich jak najlepiej. Ta książka czytała się praktycznie sama, pochłania Cię tak, że nie wiesz kiedy, orientujesz się, że to już koniec. Styl pisania autorki bardzo mi się spodobał jest lekki i przyjemny w odbiorze. Ta historia miała być jednotomową powieścią. Aż tu nagle pewnego dnia, autorka oznajmiła, że będzie kontynuacja. Moja radość była olbrzymia i z zapartym tchem czekałam na tą powieść. Z przyjemnością wróciłam do świata Julii i Marka! Czułam się tak jakbym mogła po upływie jakiegoś czasu znów spotkać się ze znajomymi, których dawno nie widziałam i dowiedzieć się co u nich słychać. To coś niesamowitego.
"- Wybaczenie to spokój. To także umiejętność zrozumienie postępowanie drugiego człowieka. Nie chodzi o to, żeby zapomnieć i udawać, że coś nie miało miejsca. Należy o tym pamiętać, ale nie rozpamiętywać tego. Wybaczenie nie polega na tym, żeby bagatelizować krzywdy. Każdy ma prawo odczuwać złość, smutek czy też żal. Chodzi przede wszystkim o to, żeby przepracować te uczucia i kiedy przyjdzie na to pora. pozwolić im odejść. Nie jest dobrze, gdy pozostają w człowieku do końca życia. Czasem w wybaczeniu chodzi również o to, aby zrozumieć to, że drugi człowiek nie mógł postąpić inaczej, i nawet jeśli nam się to nie podoba, powinniśmy uszanować jego decyzję".
Bardzo dziękuję autorce za wyróżnienie i zaufanie jakim mnie obdarzyła, cieszę się, że mogłam wziąć pod swoje patronackie skrzydła tą powieść, tak jak poprzednią część, bo są one cudowne, warte uwagi, polecam Wam je gorąco. Są świetne! Z pewnością po przeczytaniu nie będziecie żałować tylko będziecie chcieli więcej książek Izy Maciejewskiej. Wracamy do bohaterów po 7 latach. Julia i Marek to bardzo ciekawa para, drugiej takiej z pewnością nie znajdziecie nigdzie. Ona ma oczy w różnych kolorach, a on nie potrafi się uśmiechać, cierpi na Zespół Moebiusa. Przyznajcie sami czy słyszeliście o czymś takim? Ja dopiero dowiedziałam się o takiej przypadłości dzięki książce Izy "Wada". Poznali się oni w bardzo ciekawych okolicznościach. Jakich? Zachęcam do przeczytania pierwszej części. Julia i Marek są zgraną parą i wiodą spokojne życie, aż pewnego dnia w jednej chwili ich świat wywraca się do góry nogami. Jaka informacja wstrząśnie życiem tej dwójki? Musicie przeczytać książkę. Jest to piękna historia, którą warto poznać. Ta książka wywoła w Was masę emocji, a także sporo łez. Przygotujcie zapas chusteczek, siadajcie i czytajcie. Z pewnością nie będziecie żałować jak po nią sięgnięcie. Jestem przekonana, że będziecie zachwyceni. Ta powieść skradnie wasze serce i zostanie w waszej pamięci na zawsze. W moim przypadku na pewno tak będzie. Zachęcam do lektury.
„- Czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby potem móc zrobić trzy do przodu. Albo nawet nie do przodu, tylko w bok. Po prostu wybrać inną ścieżkę, żeby zobaczyć, co los może nam jeszcze zaoferować. Prawda jest taka, że jeśli coś ma się stać, to prędzej czy później się stanie, a jeśli nie, to znaczy, że tak miało być i nie ma co na siłę do tego dążyć. Bo to może być tylko iluzja, chciejstwo. Wszystko, co nas w życiu spotyka, dzieje się po coś – mówi Julia, co przekłada również na własne życie”.
Iza Maciejewska dotyka tutaj tematu przeszczepu, walki o życie bliskiej osoby, czy pojawi się serce na czas? Czyje życie będzie zagrożone? Czy uda się je ocalić? Czy znajdzie się dawca? Dlaczego tak jest, że aby uratować jedno życie, inne musi się zakończyć? Co musi czuć ktoś, komu umiera bliska osoba, a staje przed wyborem i pytaniem czy zgadza się na oddanie organów tej osoby, aby uratować życie kogoś innego. Wyobrażacie sobie taki wybór? Co robić w takiej sytuacji? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Nie życzę nikomu, aby musiał decydować... Jak zakończy się ta historia? Tego Wam nie zdradzę oczywiście, jeśli zaciekawiłam Was, a mam nadzieję, że tak to polecam Wam bardzo tą książkę. Jest to książka z istotnym przesłaniem aby nie oceniać nikogo, bo często nie wiemy dlaczego ktoś jest taki, a nie inny i często możemy kogoś swoją oceną skrzywdzić. Nie jest to lekka i przyjemna książka, ale potrzebna, ponieważ porusza bardzo trudny temat ukłony dla autorki, że zechciała o nim pisać, bo jak można się domyślać musiało ją to wiele kosztować, jak my jako czytelnicy to przeżywamy to co dopiero autorka podczas pisania o tym. Iza Maciejewska serwuje tutaj swoim czytelnikom prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Jeśli lubicie powieści o ważnych społecznie tematach, zapadające w pamięci i łamiące serce, ale jednocześnie takie, które w sercu pozostają to musicie ją przeczytać. Jest to lektura dla Was!
"Brakowało mu tchu. Żadne słowo nie było w stanie przebić się przez jego struny głosowe. Miał coraz większy problem z oddychaniem. Kiedy chciał zaczerpnąć powietrza, czuł opór. Jakby na jego klatce piersiowej ktoś siedział albo leżał tam jakoś bardzo ciężki przedmiot. Nie potrafił nad tym zapanować. Miał wrażenie, że ktoś świeci mu w oczy światłami ze stetoskopu. Choć doskonale wiedział, że jego powieki są zamknięte, widział całą gamę jaskrawych kolorów. Tracił kontrolę nad swoim ciałem. Było mu zimno, coraz zimniej".
Lubię takie mocne książki które zostają mi w głowie na dłużej i skłaniają do zastanowienia jeszcze przez jakiś czas po jej skończeniu i odłożeniu na półkę. Jestem szczęśliwa, że mogę być patronką takiej wyjątkowej historii, bardzo jest mi miło, to dla mnie wiele znaczy. Takie książki warto polecać, chciałabym aby o tej książce dowiedziało się jak najwięcej osób, bo na to zasługuje. Czekam na kolejną książkę autorki. Jestem bardzo ciekawa o czym będzie.
"Nie sztuką jest otwierać co dzień oczy, kiedy masz podane do łóżka pyszne śniadanie, kiedy wiesz, że twoje konto w banku nie świeci pustkami, i kiedy cieszysz się zdrowiem swoim i swoich bliskich. Sztuką jest budzić się każdego ranka i pomimo trudności, jakie na ciebie czekają, mieć siłę, aby je przezwyciężać i dążyć do celu".
PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA
Jest to kontynuacja książki "Wada" więc jeśli jej nie czytaliście przed sięgnięciem po tą musicie nadrobić pierwszą, to ważne aby poznać historię od początku. Muszę przyznać, że pierwsza część skradła moje serce i od niej zaczęła się moja przygoda z twórczością autorki. Tą właśnie powieścią Iza przekonała mnie do siebie i do swoich...
2023-12-30
Autorka przedstawia nam historię rodziny jakich wiele. Edyta i Robert to małżeństwo, które ma trójkę dzieci i wiodą z pozoru spokojne życie. Co stanie na drodze ich dalszego wspólnego życia? Izabela, czyli nowa miłość mężczyzny. I co teraz? Jak to w życiu bywa zaczynają się komplikacje. Mężczyzna wyprowadza się i chce rozwodu. Co na to Edyta? Czy zgodzi się? Czy za wszelką cenę będzie chciała zatrzymać męża? Czy da się jak mówi tytuł naprawić tą miłość? Czy też ona po wielu latach razem już wygasła? Czy nie jest na to za późno? Moim zdaniem niekiedy warto się postarać i odbudować relacje, chociaż nie zawsze jest to możliwe. Czasami miłość przemija. Jak będzie tym razem? Czy to koniec ich małżeństwa? Czas pokaże... Okazuje się, że Robert i jego nowa partnerka spodziewają się dziecka, a Edyta spotyka swojego dawnego chłopaka Igora. Czy to coś zmieni w myśleniu Edyty o rozwodzie?
"Na samą myśl o tym usiadła na fotelu w salonie, na tym samym, który dostała wczoraj z okazji urodzin od Roberta, i znowu zaczęła szlochać. To, czego się dziś dowiedziała, zupełnie ją załamało. Świadomość, że Robert ją zdradzał, że sypiał z inną i miał z nią dziecko, była okropna. A jeszcze bardziej przygnębiło ją to, że zdecydował się porzucić ją – swoją żonę, i trójkę ich dzieci, bo nagle jakaś inna kobieta i inne dziecko stali się ważniejsi. Na dodatek jeszcze wczoraj życzył jej szczęścia, a dziś… Nie mieściło jej się to w głowie. Wolała nawet nie myśleć, jak wytłumaczy to dzieciom".
Czy uczucie odżyje? Czy powiedzenie stara miłość nie rdzewieje okaże się prawdziwe? Czy kobieta zdecyduje się na rozwód i wspólne życie z Igorem? Czy Igor okaże się ważniejszy od Roberta? Którego z mężczyzn tak naprawdę kocha Edyta? Czy Robertowi wróci rozum do głowy i zrozumie co stracił? Czy zatęskni żoną, dziećmi i domem? Czy nowy związek był tego wszystkiego wart? Czy nie lepiej było mu wcześniej? Czy będzie chciał wrócić do rodziny? Czy jest jeszcze na to szansa? Przekonajcie się sami.
„Spojrzała pytającym wzrokiem na Roberta. On zdążył już zjeść i wypić. Siedział, wpatrzony w okno, i bawił się pustym kubkiem po kawie. Kiedy się zorientował, że Edyta się w niego wpatruje, odłożył naczynie i spojrzał na nią uważnie. – To nie ma sensu – oznajmił i zamilkł. – Co? – spytała, lekko zdezorientowana. – Nasze małżeństwo – wyjaśnił krótko. Edyta wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Nie rozumiała, o co mu chodziło. Fakt, nie działo się u nich dobrze, ale nie było awantur, przemocy, cichych dni i wiecznych kłótni. Może nie stanowili idealnej pary, ale jej zdaniem ich małżeństwo jak najbardziej miało sens. A już na pewno miałaby sens chęć naprawy tego, co z czasem się popsuło”.
Jest to bardzo życiowa książka z przesłaniem, że warto się starać o swoich bliskich, rozmawiać, spędzać wspólnie czas, dbać o dobre relacje ciągle je pielęgnować, bo jak tego zabraknie to wszystko się rozsypie jak przysłowiowy domek z kart. Mam nadzieję, że osoby, które sięgną po tą powieść wezmą sobie do serca to co się przydarzyło bohaterom i jeśli zajdzie taka potrzeba to będą się starać, żeby za jakiś czas nie żałować , bo wtedy już będzie za późno. Często w życiu bywa niestety tak, że doceniamy coś wtedy gdy to stracimy.
O tym właśnie jest ta historia. Czy Robert będzie chciał odzyskać to co stracił? Czy będzie chciał być lepszym ojcem? Czy dostanie drugą szansę? A co z Izą i ich malutką córeczką? Co ukrywa przed mężczyzną Izabela? Co zrobi Robert gdy dowie się prawdy?
Zachęcam Was serdecznie do przeczytania tej książki jak i wcześniejszych Małgorzaty Lis. Ja przeczytałam już wszystkie. Bardzo odpowiada mi styl pisania autorki, jest taki ciepły i przyjemny w odbiorze. Bohaterowie, których tworzy autorka mają problemy jak każdy z nas, można się z nimi utożsamiać.
Bardzo się cieszę, że mogłam patronować tej powieści, bo jest bardzo wartościowa i zostawia po przeczytaniu ślad, który skłania do zastanowienia i refleksji, może komuś pomóc, a nawet uratować czyjeś małżeństwo. Oby tak było!
Polecam każdą książkę, którą napisała M. Lis.
„Otrząsnęła się z tych myśli, wstała, zaścieliła łóżko i otworzyła okno. Miała wrażenie, jakby do pokoju wpadła wiosna. Nie mogła tego inaczej nazwać. Świeże powietrze, świergot ptaków, a do tego ten zapach! Ucieszyła się, że pod oknami sypialni zasadziła kilka lat temu krzak forsycji. Przez cały rok nie prezentował się jakoś szczególnie, ale wynagradzał to wiosną, obsypując się żółtymi kwiatkami, tak kontrastującymi z łysymi gałęziami okolicznych drzew i krzewów. Edyta wciągnęła z przyjemnością haust wiosennego powietrza. „To będzie dobry dzień”, pomyślała. Przymknęła okno, bo poranek, choć słoneczny, nie był jeszcze zbyt ciepły. Ubrała się i wyszła z sypialni. Usłyszała, jak otwierają się drzwi wejściowe”.
Autorka przedstawia nam historię rodziny jakich wiele. Edyta i Robert to małżeństwo, które ma trójkę dzieci i wiodą z pozoru spokojne życie. Co stanie na drodze ich dalszego wspólnego życia? Izabela, czyli nowa miłość mężczyzny. I co teraz? Jak to w życiu bywa zaczynają się komplikacje. Mężczyzna wyprowadza się i chce rozwodu. Co na to Edyta? Czy zgodzi się? Czy za wszelką...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-15
2023-11-10
RECENZJA PATRONACKA
Czytałam wszystkie książki autorki, która już swoim debiutem mnie urzekła i skradła moje serce. Co mają w sobie historie, które tworzy Monika Michalik? Dobre pytanie. Myślę, że po prostu, są takie życiowe. Pokochałam książki Moniki za grecki klimat, który często się w nich pojawia. Grecja to cudowny kraj, który jakiś czas temu miałam okazję kilkukrotnie odwiedzić i jestem w nim zakochana do dziś. Jeśli nie byliście tam nigdy, z całego serca zachęcam do odwiedzin. Autorka w tej książce przedstawiła szczegółowe opisy wyspy, że ja która niestety akurat na Zakynthos nie miałam okazji być, chociaż bardzo bym chciała to dzięki tej książce wielokrotnie miałam poczucie jakbym tam była. To było niesamowite doświadczenie. Autorka niczym malarka maluje nam słowami obraz wyspy greckiej tak bardzo realistycznie. Warto chociażby dlatego sięgnąć po tą pozycję, ale oczywiście to nie jest jedyny powód.
„Za hotelem skręciły w prawo, w ścieżkę, przy której rosły niewysokie drzewka oliwne. Aurelia zatrzymała się, by dotknąć jednej z gałązek upstrzonych jasnozielonymi listkami i drobnymi białymi kwiatuszkami. – Nigdy nie widziałam jak kwitną oliwki. Bo to są oliwki, prawda? – Prawda, prawda – przytaknęła Greta i przysunęła nos do najbliżej zwisającej gałązki. – Wiosna to najpiękniejszy czas na Zánte – dodała po chwili i uśmiechnęła się, wdychając zapach kwiatów. – Długo tu zostaniesz? – Jeszcze nie wiem. Tydzień, może dwa. A może miesiąc albo dwa, pomyślała”.
Aurelia ma dość swojego dotychczasowego życia, postanawia wyjechać. Tylko gdzie by tu się wybrać, aby odciąć się od wszystkiego? Żeby nikt jej nie znalazł? Wybiera Zakynthos, czy to okaże się dobry wybór? Dlaczego kobieta właściwie decyduje się wyjechać? Co takiego wydarzyło się w jej życiu? Co czeka ją w nowym miejscu? Jak się tam odnajdzie? Czy oderwie się od problemów i zapomni o tym co zadziało się w Polsce? Jak ta podróż wpłynie na dalsze życie bohaterki? Zapraszam do przeczytania książki.
Bardzo się ucieszyłam gdy dostałam propozycję patronowania tej powieści. Autorka wie, że kocham Grecję i pomyślała o mnie i powiedziała o mnie wydawnictwu. To bardzo miłe, dziękuję serdecznie za to wyróżnienie, które sprawiło mi ogromną radość. Z przyjemnością się zgodziłam.
„Taksówkarz odjechał, a ona nagle poczuła się samotna. Dziwnie jej było z tym uczuciem, bo już nie pamiętała, kiedy tak naprawdę była gdziekolwiek sama. Teraz nagle nie wiedziała, co z tą samotnością począć. Stanęła na skraju uliczki schodzącej w dół, w stronę plaży, a pod stopami poczuła miałki, mokry piach. Oparła się o kawałek skały i utkwiła wzrok w dali”.
Jest to świetna pozycja na jesień i zimę ona Was rozgrzeje. Weźcie książkę w swoje ręce i ruszcie w niezwykłą podróż na wyjątkowo bajeczną grecką wyspę Zakynthos. Dzięki Monice Michalik poczujecie gorące słońce, odkryjecie wiele bajecznych zakątków, dowiecie się sporo ciekawostek o jednej z najpopularniejszych wysp Grecji, usłyszycie szum morza i poczujecie smak oliwek.
To była cudowna podróż cieszę się bardzo, że mogłam ją odbyć wraz z główną bohaterką tej powieści. Polecam Wam serdecznie tą niezwykłą opowieść pozostanie ona z Wami na długo. Myślę, że pokochacie ją tak samo jak ja.
W powieści poruszonych jest kilka interesujących tematów, są relacje między ludzkie, przyjaźń, zaskoczenie, rozczarowanie, ucieczka, poszukiwanie siebie i własnego szczęścia, są momenty lżejsze, i trudniejsze, są też dylematy i rozterki, nie zabraknie też wątku miłosnego, jakże by inaczej w takiej scenerii. Czego chcieć więcej? Jest to lektura, która poprawi humor i pozwoli zapomnieć o codziennych troskach. Bohaterów nie da się nie lubić. Z przyjemnością śledziłam ich losy. Czyta się bardzo dobrze, jak każdą powieść napisaną przez autorkę. Styl pisania M. Michalak pokochałam od pierwszej jej książki i to się nie zmienia. Z każdą przeczytaną książką utwierdzam się w przekonaniu, że historię płyną do nas czytelników prosto z serca autorki, są dopracowane, utrzymany jest poziom, który został wysoko postawiony już przy świetnym debiucie.
„Słońce było już wysoko, a jego promienie odbijały się w jasnej, błękitnej jak niebo wodzie. Morze tylko przy samym brzegu ledwo się kołysało. Przypominało baletnicę, która delikatnie unosi się na czubkach palców i niemal bezszelestnie obraca. Aurelia rozłożyła na piasku ręcznik i zrzuciła sukienkę, dziękując sobie w duchu, że włożyła bikini. Choć o poranku nic na to nie wskazywało, zapowiadał się gorący dzień. Westchnęła. Właśnie takiego wypoczynku potrzebowała. Bez ludzi, bez dźwięków ulicy, bez pośpiechu”.
Bohaterka podczas swojego pobytu w Kalimaki poznaje Jorgosa, którego życie nie jest usłane różami, jak to się popularnie mówi. Jego historia też jest warta poznania. Kim okaże się mężczyzna? Co wyniknie z tej znajomości? Czy bohaterka odnajdzie swoje miejsce w Grecji? Czy wróci do Polski, a wyjazd potraktuje jak lekcję, która ją czegoś nauczyła? Jak zakończy się historia Aurelii? Powiem tylko, że nie będzie lekko, pojawią się zawirowania, ale do czego to doprowadzi, tego nie zdradzę. Zachęcam Was mocno do poznania tej, a także wcześniejszych powieści Moniki Michalik. Ja już się nie mogę doczekać kolejnych, które się pojawią. To na pozór lekka, przyjemna opowieść, ale, żeby nie było tak słodko, bo w życiu nie zawsze tak jest, mamy tutaj też zdradę, tęsknotę, stratę, smutek, łzy, wspomniane przeze mnie wcześniej piękne opisy wyspy, oraz ciekawostki jej dotyczące. Czytajcie, warto!
„Czasami wystarczy niedbale związać włosy w koński ogon, zamiast wkładać soczewki, wsunąć na nos okulary i nie uśmiechać się do mijanych ludzi, by zniknąć. Stać się zupełnie niewidzialną”.
RECENZJA PATRONACKA
Czytałam wszystkie książki autorki, która już swoim debiutem mnie urzekła i skradła moje serce. Co mają w sobie historie, które tworzy Monika Michalik? Dobre pytanie. Myślę, że po prostu, są takie życiowe. Pokochałam książki Moniki za grecki klimat, który często się w nich pojawia. Grecja to cudowny kraj, który jakiś czas temu miałam okazję...
PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA
Główną bohaterką tej powieści jest Anka młoda dziewczyna, która jakiś czas po imprezie dowiaduje się, że jest w ciąży. Wtedy jej świat staje na głowie… Miała iść na studia. I co teraz? Jak powiedzieć o tym mamie? Jak ona zareaguje? Czy będzie wspierać córkę? Jak przystało na kochającego rodzica, który jest z dzieckiem zawsze, na dobre i na złe? Czy wręcz przeciwnie? Odwróci się od Anki? Na szczęście bohaterka ma jeszcze jedną ważną osobę obok siebie, taką na którą może liczyć, czyli swoją przyjaciółkę Natalię. Ania nie wie jak o tym powiedzieć przyjaciółce i mamie. Zastanawia się co będzie jak dowiedzą się o tym w szkole? Stanie się przecież obiektem wyzwisk i żartów. Czy da się tego uniknąć ? Matka myśli, że Anna pójdzie na studia tak jak planowała, a tu niestety los, jak wszyscy doskonale wiemy często potrafi pokrzyżować plany. Jaką decyzję podejmie bohaterka? Czy zdecyduje się na urodzenie dziecka? Jeśli tak to czy je zatrzyma, odda do adopcji, a może usunie ciążę? A kto jest ojcem zapytacie? Tu sytuacja się komplikuje jeszcze bardziej. Dlaczego? Dlatego, że przyszła matka tego nie wie. Jak to możliwe? Co stało się na wspomnianej wcześniej imprezie? Nie zdradzę Wam, to musicie przeczytać sami.
„Zastanawiałam się, co będzie. Nie miałam pojęcia, co z tym wszystkim zrobić. Jedyne, czego byłam pewna, to tego, że nie jestem gotowa na bycie matką. Matka to ktoś, kto bezgranicznie kocha swoje dziecko. A ja nie mogłam nawet myśleć o „tym”, co rosło we mnie, a cóż dopiero żywić do „tego” ciepłe uczucia”.
Historia jest bardzo poruszająca. Okładka idealnie pasuje do treści, oddaje ona klimat powieści. Lustro jest tutaj istotnym elementem, pokazuje dwie strony naszej bohaterki to co jest teraz i to co ją czeka, dwa zupełnie różne światy. Co teraz się wydarzy? Nie jest już zwykłą nastolatką, czy jest w stanie tak szybko wydorośleć? Przecież spodziewa się dziecka. To wielka odpowiedzialność. Czy zdecyduje się na ten krok, aby się nim zająć? Czy jednak nie? Jedno jest pewne to bardzo ważna i trudna decyzja, zwłaszcza będąc w tym wieku, trzeba ją dobrze przemyśleć, bo ona zaważy na całym dalszym życiu. Postawmy się na jej miejscu i zastanówmy się co my byśmy zrobiły? Wiem, że to nie łatwo stawiać się na czyimś miejscu, jak się nie jest w takiej sytuacji, jednak choć na chwilę spróbujmy pomyśleć co może czuć bohaterka. Okażmy jej trochę zrozumienia i wsparcia. Ja muszę przyznać, że bardzo przeżywałam sytuację dziewczyny i z zainteresowaniem śledziłam co będzie dalej… Kibicowałam jej z całego serca. Ciekawa też byłam kto jest ojcem i przez cały czas podczas czytania książki chodziła mi myśl, który to będzie z dwóch podejrzanych kandydatów. Bardzo byłam ciekawa czy moje przeczucie się sprawdzi i udało się dobrze obstawiłam. Ciekawe czy wam też podczas lektury uda się to odgadnąć.
„Wynurzyłam się z łóżka i automatycznie poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i próbowałam się nie rozkleić. Zanim się ubrałam, spojrzałam na siebie w lustrze. Moje nagie ciało praktycznie się nie zmieniło. Poza jednym wyjątkiem, lekko wystającym brzuszkiem. Znałam dokładną datę poczęcia, bo to był mój pierwszy raz. Ten jeden jedyny raz wystarczył, by zamienić moje życie w piekło”.
Marta po raz kolejny mnie zaskoczyła swoją książką. Jest to mocna i przepełniona emocjami książka tak jak „1200 gramów szczęścia”, chociaż ta nie jest oparta na prawdziwej historii. Muszę powiedzieć, że to wcielenie Marty w tych dwóch powieściach mnie zachwyciło. Takie poruszające serce historie chcę czytać! Podoba mi się ten kierunek pisarski! Lubię takie wartościowe lektury, które pozostają w czytelniku na długo! To jest właśnie taka książka! Zostanie ona w mojej głowie i sercu na zawsze! Takie opowieści zasługują na najwyższe oceny. Stąd moja dziesiątka. Jestem szczęśliwa i dumna , że mogę być patronką tej książki. To czysta przyjemność widzieć swoje logo na tak dobrej książce. Z całego serca Wam polecam, trzeba ją przeczytać koniecznie. Jeśli lubicie życiowe, pełne emocji historie i nie jesteście obojętni na los innych. To coś dla Was. Poznajcie Ankę i jej historię, ona na to zasługuję.
„Nie wiesz, o czym mówisz. Jedna zła decyzja przekreśliła całe moje życie. Nie pójdę na studia, nie będę miała z czego utrzymać dziecka. Nie oszukujmy się, ledwo wiążemy koniec z końcem. Teraz nie stać nas na nic, a co dopiero na wyprawkę dla tego „czegoś”. – Z obrzydzeniem popatrzyłam na swój brzuch”.
Cieszę się, że miałam okazję przeczytać tą powieść jako jedna z pierwszych, wiele miesięcy przed premierą. Gdy autorka napisała do mnie z pytaniem czy chciałabym przeczytać jej książkę jeszcze przed jakimikolwiek poprawkami od razu się zgodziłam. Już sam tytuł daje do myślenia i zachęca do przeczytania. Sięgnijcie proszę po nową książkę Marty Maciejewskiej, a nie pożałujecie! Macie moje słowo. Jest to kawał dobrej lektury. Gratulacje dla autorki, wykonała świetnie swoją pracę. Włożyła wiele wysiłku i oddała swoje serce. To widać i czuć. Ja to poczułam. Jestem wierną czytelniczką autorki i lubię ją w każdym wydaniu i tym, które pokazała w serii o bodyguardzie, czyli romansowo, sensacyjnym i w tym wrażliwszym, bardziej emocjonalnym, chwytającym najczulszych strun. Polecam szczerze, ja książki Marty biorę w ciemno i czekam na każdą z niecierpliwością! Ciekawi jesteście losów naszej bohaterki? Jaką podejmie decyzję? Co wydarzyło się tego jednego wieczoru? Dlaczego nie wie kto jest ojcem dziecka? Zachęcam do przeczytania. Książka będzie miała kontynuację jak zapowiedziała już autorka, jest to dylogia. Druga część będzie miała tytuł „Proszę, pokochaj mnie tato”. Zapowiada się interesująco prawda? Uważam, że to super pomysł, że będzie kontynuacja, bo zżyłam się z Anką, będzie okazja wrócić jeszcze raz do tej historii, aby móc dowiedzieć się co nowego wydarzyło się w życiu bohaterki.
Jest to jedna z ważniejszych i piękniejszych historii jakie czytałam. Gorąco polecam!
„Przez ułamek sekundy współczułam temu dziecku! Samo nie prosiło się na ten świat, a mimo to nikt go nie chciał, nikt na nie nie czekał”.
PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA
Główną bohaterką tej powieści jest Anka młoda dziewczyna, która jakiś czas po imprezie dowiaduje się, że jest w ciąży. Wtedy jej świat staje na głowie… Miała iść na studia. I co teraz? Jak powiedzieć o tym mamie? Jak ona zareaguje? Czy będzie wspierać córkę? Jak przystało na kochającego rodzica, który jest z dzieckiem zawsze, na dobre i...
2023-09-12
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!
Jest to debiutancka książka Irminy Marii, która stworzyła historię o młodzieży, dla młodzieży, ale też dla dorosłych, aby przypomnieli sobie jak to było kiedy się było nastolatkiem, jakie były wtedy problemy, co się robiło, o czym myślało i aby wczuli się bardziej w to co przeżywają być może teraz ich dzieci. Autorka przedstawia nam historię dwójki bohaterów dziewczyny Liwii i chłopaka Antona, którzy pochodzą z zupełnie różnych światów. Ona ma bogatych rodziców, on to biedny chłopak, który stracił rodziców, musi radzić sobie z życiu sam. Ma tylko kota – Futrzaka. Poznają się na kursie online i zaczynają ze sobą pisać prywatnie. Czy tych dwoje znajdzie wspólny język, mimo tego, że tak wiele ich dzieli? Co wyniknie z tej znajomości internetowej? Czy dzieląca ich odległość stanie się przeszkodą? Czy będą mieli okazję poznać się na żywo? Czy ich znajomość pozostanie tylko w sieci? Lubię czasami przeczytać książkę jakiegoś nowego autora, dlatego zainteresowałam się tym debiutem i zgłosiłam się też na patrona. Ku mojemu zaskoczeniu autorka mnie wybrała, za co jestem wdzięczna i jeszcze raz dziękuję za to wyróżnienie.
„Onlinowy flirt dobrze mi zrobi. I lepiej, że Anton jest daleko ode mnie, bo pozna mnie na moich warunkach, tak jak ja sobie tego życzę! Pozna mnie taką, jaką zawsze chciałabym być! Piękną, fascynującą i niewybrakowaną. Ogarnął mnie przypływ takiego powera, że chciałam wstać i rzucić komputerem przez okno, a potem zatańczyć na łóżku do muzyki rozkręconej na cały regulator! Pani Marta kończyła już pierwsze zajęcia, podsumowywała jak istotna jest uważność, postrzeganie świata, mówiła o codziennym spacerze wyzwalającym ducha, a ja już czułam się wyzwolona! Uskrzydlona i natchniona! ‘’
Interesującym pomysłem wg mnie jest to, że książka podzielona jest na dwie części gdzie opisane są historie: Liwii i Antona. Ja zaczęłam czytać od opowieści z punktu widzenia Liwii, ale można zacząć od Antona nie ma to znaczenia. Autorka daje czytelnikowi wybór. Możemy poznać lepiej bohaterów i na koniec wybrać, który z nich stał się nam bliższy, którego bardziej polubiliśmy. Ja przyznaję, że nie obdarzyłam sympatią Antona i jestem teamliwia. Ciekawe w której wy będziecie grupie po przeczytaniu. Team Liwia, czy team Anton? Głosy jak zawsze będą podzielone, bo jesteśmy różni i to jest świetne, że jedną książkę każdy odbierze na swój sposób. Okładka też ciekawa z jednej strony jest postać dziewczyny, a druga przedstawia chłopaka i te pastelowe kolory dobrze się ze sobą łączą tworząc spójną całość.
„Usiadłam w kawiarni pod oknem. Szybę znaczyły krople gęstego deszczu. Padało od rana. Lubiłam taką pogodę. Naprawdę. Wlepiłam wzrok w jedną strużkę wody. Turlała się i turlała, a moja głowa podążała za nią. W dole rozmyła się i zniknęła. Zupełnie jak moje pomysły. Oczywiście poza tym jednym. Poza planem zdobycia Antona. Hm… Ciekawe czy mi się uda?”
Mimo wielu różnic Liwię i Antona łączą marzenia i dążenie do ich spełnienia. Liwia jest na kursie dlatego bo interesuje ją film, chce pisać scenariusze, Anton jest początkującym fotografem i modelem tak zarabia na siebie, ale chce się wybić i robić karierę za granicą. Jaki ma plan? Dlaczego postanawia napisać do Liwii? Czy to tylko chęć poznania bratniej duszy?
Jest to opowieść o młodych ludziach, o ich problemach, potrzebach, poszukiwaniu bliskości, miłości, zdobywaniu doświadczenia, podążaniu za marzeniami, szukaniu swojej drogi życiowej i szczęścia. Czy naszym głównym bohaterom uda się to wszystko odnaleźć? Czy znajomość z internetu i to że dobrze się im rozmawia i pisze ma szanse przetrwać? Czy spotkanie oko w oko nie okaże się rozczarowaniem? Czy wręcz przeciwnie wzmocni ich relacje? Bohaterowie przeżywają wiele emocji i dowiadują się jak wygląda prawdziwe życie, że nie jest ono różowe, jest pełne niespodzianek i to nie zawsze tych miłych. Bywa okrutne, ale trzeba sobie zawsze jakoś radzić.
„Dziś nie czułam się na siłach, by naprowadzać się na dobrą drogę. Wciąż kumulował się we mnie gniew, stres i Bóg wie, co jeszcze! Miałam ochotę wybuchnąć! Zdarłam z siebie ubranie, szarpiąc bluzkę. Szwy nie chciały od razu puścić, ale zaciśnięte mocno palce nie dawały za wygraną. Paznokcie wrzynały się w bawełnianą tkaninę, przenikając na drugą stronę”.
Myślę, że ta książka po przeczytaniu może stać się lekcją dla osób młodych, a dla osób starszych powrotem do przeszłości i okazją do wspomnień jak to było kiedyś. Uważam, że to warta uwagi powieść. Jest to udany debiut autorki. Książkę czyta się dobrze i szybko. Cieszę się, że skusiłam się na jej przeczytanie. I chociaż nie podobało mi się zachowanie Antona i nie polubiłam go na początku, to po poznaniu go lepiej trochę go zrozumiałam, bo nie miał on w życiu lekko. Pomimo tego, że bliższa mi się wydała Liwia potrzebne są jednak takie postaci barwne, które denerwują i wprowadzają zamieszanie, dzięki nim książka jest interesująca i wciągająca. Ciekawa jestem, kogo wy wybierzecie podczas czytania, którego bohatera, komu będziecie kibicować? Może inaczej odebrałabym tą książkę gdybym poznała najpierw losy Antona? Kto wie... Jedno jest pewne mimo, tego że wydawało mi się, że będzie to lekka młodzieżowa powieść byłam naprawdę zaskoczona ilością ważnych tematów jakie zostały tutaj przemycone. Jakich? Musicie przeczytać sami. Poznajcie losy Liwii i Antona i zadecydujcie, która z postaci bardziej skradnie wasze serce.
„Gdy opuściła mój pokój, skuliłam się pod kocem jak mały embrion. Po policzkach popłynęły mi łzy. Na telefonie wybrałam aplikację muzyczną i włączyłam składankę Adele. Zamknęłam oczy i kołysałam się w rytm spokojnych nut”.
Gratuluję autorce i wydawnictwu pomysłu na okładkę, która jest oryginalna, przyciąga oko i jest w przyjemnych pastelowych kolorach. Spodobał mi się pomysł na to że, aby czytelnik mógł sam wybrać od której historii zacznie czytanie, czy będzie to historia Liwii, która jest pod różową okładką, czy z drugiej strony, czyli miętowej okładki, która kryje opowieść Antona. Powiem szczerze, że nie widziałam jeszcze takiej książki, żeby okładki były w różne strony i aby poznać drugą część trzeba obrócić książkę. Ta opowieść uświadamia jak trudne jest życie nastolatka, jak wiele niewiadomych stawia przed nim życie. Już od młodych lat na przykładzie Antona możemy zobaczyć jak musi radzić sobie ze wszystkim, a przecież życie młodej osoby wydaje się takie beztroskie i gdy jesteśmy dorośli tęsknimy za tym czasem, a jednak ma ono swoje plusy i minusy jak wszystko. Młodzi również mają swoje problemy, dylematy, marzenia, pragną być lubiani, chcą być szczęśliwi.
„Miłość – zaczęła Dagna – budzi nas do życia, porusza najczulsze struny w nas samych. Jest pełna ognia, pasji – mówiła, a ja rozumiałem każde to słowo. – Biblia mówi, że bez niej byłbyś niczym. Ale… – odgarnęła pasmo moich włosów opadających na oczy – bywa też bolesna, trudna i raniąca”.
Książka niesie przesłanie, ja wyniosłam z niej to, że nie ważne czy mamy rodzinę i pieniądze jak Liwia czy jesteśmy samotni jak Anton musimy się starać, aby być w życiu szczęśliwym i robić to co chcemy, marzyć i gonić za tymi marzeniami, bo same się nie spełnią, musimy coś w tym kierunku zrobić. Serdecznie zapraszam Was do sięgnięcia po tę książkę.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!
Jest to debiutancka książka Irminy Marii, która stworzyła historię o młodzieży, dla młodzieży, ale też dla dorosłych, aby przypomnieli sobie jak to było kiedy się było nastolatkiem, jakie były wtedy problemy, co się robiło, o czym myślało i aby wczuli się bardziej w to co przeżywają być może teraz ich dzieci. Autorka przedstawia nam historię dwójki...
2023-07-14
RECENZJA PATRONACKA
Jest to świetna książka. Idealna na wakacje, weźcie ją w ręce i wyruszcie wraz z 3 przyjaciółkami kamperem w niezapomnianą podróż w której wiele się będzie działo. Tytułowe Trzykrotki to nie takie zwykłe bohaterki, dlaczego? Ponieważ są one wzorowane na prawdziwych osobach, więc zdanie często umieszczane na początku książki, że wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci jest przypadkowe i że to tylko fikcja literacka w tym przypadku jest zbędne. Uważam, że to ciekawy pomysł. Autorka oprócz tego, że bohaterami swojej nowej książki uczyniła siebie i swoje dwie przyjaciółki, użyła nawet imion zgodnych z prawdą, zmieniła tylko nazwiska. Pojawia się nawet pies autorki, który, jak wszyscy dostaje parę lat w prezencie od pisarki. Katarzyna opisała tutaj historię, która wybiega w przyszłość. Kasia w książce kończy 60 lat i idzie na emeryturę i wspólnie z Kamilą i Olą planują z tej okazji zdobyć Kilimandżaro. Z przyjemnością objęłam tą historię patronatem.
„Baton prychnął, wyrwał się Kamilli z ramion i uciekł za kanapę, jakby bał się kontaktu z szaleńcami. Odprowadziła go wzrokiem i zatarła z zadowoleniem ręce. – No i fajno. Jeżeli tam wleziemy i wrócimy na dół żywe, będziemy najbardziej odjechanymi emerytkami, jakie znam. Wieczór spędziły na zgłębianiu warunków panujących na „dachu Afryki”. Nim w butelce zabrakło czerwonego wina, w głowach Trzykrotek na dobre zagościło rozochocenie perspektywą tej egzotycznej podróży. Nie zauważyły, kiedy Gaja wróciła do domu. Nie dostrzegły też wyrazu jej twarzy ani łez na policzkach”.
Jest to szczególna książka, akcja dzieje się po części w Łodzi z której tak jak autorka pochodzę, a także ze względu na to, że mam przyjemność znać Kasię osobiście. Na spotkaniu premierowym miałam okazję poznać też pozostałe dwie z Trzykrotek. Coś niesamowitego. Muszę przyznać, że chętnie sięgnęłabym po kontynuację tej powieści. Mam cichą nadzieję, że się doczekam, trzymam kciuki, aby powstała druga część. Bardzo fajnie się czytało tą historię, przyznam, że mam niedosyt… Także zachęcam Was do czytania i jeśli wam się spodoba to zgłaszajcie do wydawnictwa prośby o powstanie drugiej części, bo to, czy tak się stanie zależy od nas. Jeśli będzie zapotrzebowanie ze strony czytelników, wtedy się pojawi. Mnie zdarza się czasami z siebie śmiać, a Wam? Myślę, że to przychodzi z wiekiem, kiedyś nie potrafiłam się z siebie śmiać... Do tego trzeba dojrzeć. Znajdziecie tutaj wątek miłosny, porzucenie, zazdrość, a w pewnym momencie robi się nawet niebezpiecznie. Byłam mocno zaskoczona. Na pozór miła, fajna książka, ale wyciągnęłam z niej też coś dla siebie. Jest to bardzo zabawna powieść, K. Kielecka wykazała się dużą odwagą i pokazała dystans jaki ma do siebie. Uważam, że to nie łatwe, wbrew pozorom, bo kto z nas potrafi się z siebie śmiać, opowiadać o swoich niepowodzeniach, o tym, że nie jesteśmy we wszystkim idealni? Nie przyznajemy się do swoich słabości, czy jak coś nam się nie udaje.
„A ten telefon to chyba od kogoś bliskiego, co? Brzmiałaś na mocno zakochaną, że zazdrość bierze. – Od narzeczonego – oznajmiła z dumą, a po jej sercu rozlała się niebotyczna błogość. – O proszę. A pierścionka nie widzę. – Da mi go jutro. Tak podejrzewam. – Czyli pewności brak – drążył, idąc za dziewczyną do kasy. – Niestety w przypadku facetów brak pewności to standard. – Westchnęła i podsunęła mu terminal płatniczy. – Więcej wiary w ludzi. – Zbliżył kartę do czytnika. - A gdyby tamten cię zawiódł, pamiętaj o mnie. – Położył przed nią biały kartonik i pochylił się nad kontuarem, by szepnąć wprost do jej ucha: – Zdolna i piękna. Oczarowałaś mnie, dziewczyno. Po chwili wyszedł z salonu. Weronika strząsnęła z siebie zaskoczenie i przeczytała półgłosem: – Bruno Wroński, artysta”.
Wielkie brawa należą się autorce za tą książkę, bo opisywać osoby prawdziwe tak aby ich nie przerysować, aby nie zrobić z nich karykatur to sztuka, która się Kasi zdecydowanie udała. Książkę czyta się lekko i przyjemnie, taka powinna być lektura na lato. Serdecznie Wam polecam, musicie ją przeczytać! Wiele razy podczas czytania przygód dziewczyn pojawia się uśmiech na twarzy, są niesamowite i prowadzą ciekawe dialogi. Autorka wykonała naprawdę kawał dobrej roboty przy tworzeniu tej książki. Jest dopracowana i przemyślana w każdym szczególe. Przyjaciółki Kasia, Kamilla i Ola planują podróż do Afryki jednak plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać i tak nieoczekiwanie muszą zmienić kierunek wyprawy na Alpy. Dlaczego tam? Co będzie się działo podczas tego wyjazdu? Kim jest Weronika? I jak bardzo utrudni życie bohaterom? Przyjemność odkrywania odpowiedzi na te pytania pozostawię Wam. Zdradzę tylko, że dziewczyna nieźle namiesza, jest to jedna z moich ulubionych postaci.
„Z ulgą wysiadły na górnej stacji nieświadome, że najgorsze przed nimi. Na końcu wąskiej ścieżki rozpościerał się stumetrowy most zawieszony między skałami. Kasiasta wkroczyła na niego z rozpędu, bez zastanowienia. Spostrzegłszy pod stopami ażurową kratkę, a niżej hen w dole obłoki i strome zbocza, pomyślała, że pod jej słusznym ciężarem podłoże popęka, a potem runie. Zamarła i wstrzymała oddech. Nic się nie działo, więc wolniutko nabrała powietrza, wyostrzyła wzrok i uznała, że przy barierce konstrukcja wygląda najsolidniej. Dotarła do niej jednym susem i przylgnęła całym ciałem. Pokonywała kolejne metry, szorując brzuchem po metalowej siatce. Prawą nogę wysuwała w bok, po czym dostawiała do niej drugą. Zanosiła się przy tym kaszlem, sapała i tylko wytrzeszczone oczy, które zachłannie rozglądały się dookoła, świadczyły, że docenia aspekt widokowy tego miejsca”.
Z tą książką nie sposób się nudzić, autorka zagwarantowała wiele emocji, oraz dostarczyła sporej dawki humoru. Skłania do zastanowienia się nad sobą, pokazuje, że nie warto brać życia zbyt poważnie, czasami lepiej spojrzeć na swoje wady, czy niepowodzenia z przymrużeniem oka. Trzeba zaakceptować siebie takim jakim się jest, nie zmieniać się dla kogoś. Ważne jest aby być sobą. Jest to powieść o pięknej sile przyjaźni, która mimo wszystko przetrwała lata i z dnia na dzień staje się mocniejsza. Bohaterki zarówno w książce jak i w życiu, lubią sobie dokuczać, wbijać tzw. "SZPILKI", nie robią tego żeby sprawić drugiej przykrość, tylko to jest wszystko z miłości do siebie nawzajem i one dobrze o tym wiedzą i się na siebie nie obrażają, miałam przyjemność się dowiedzieć o tym na spotkaniu premierowym. Taka przyjaźń to skarb. Postacie są wykreowane bardzo dobrze, są różnorodne, nie da się ich nie polubić, każda jest ciekawa i ma coś w sobie charakterystycznego, co wpływa na pozytywny odbiór książki, jej lekkość oraz sprawia że czytelnik czuje się jakby również tam był, tak się można wczuć w fabułę, od której nie sposób się oderwać. Podoba mi się styl pisania autorki i to zabawne oblicze Kasi Kieleckiej które tutaj pokazała. Czekam na kolejne książki, które napisze, z chęcią po nie sięgnę. Dziękuję bardzo autorce i wydawnictwu za zaufanie i za to, że mogłam wziąć patronat nad "Trzykrotkami", bo to pozycja, która bardzo przypadła mi do gustu i polecam ją wszystkim spragnionym przygód, humoru, rozrywki. Znajdzie się też coś dla miłośników zwierząt, zwłaszcza kotów. Poproszę następnym razem więcej o psach to moje jedyne zastrzeżenie. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Książka opowiada o wielkiej wartości w życiu jaką jest przyjaźń i skłania do refleksji. Jest też inny ważny temat czyli miłość i co jest dla mnie istotne lubię gdy książki po przeczytaniu coś wnoszą do mojego życia z tą tak jest. Dużym plusem jest również większy druk, dzięki czemu nie męczymy tak bardzo oczu podczas czytania i wg mnie szybciej się czyta. Nic tylko czytać do czego was zachęcam.
RECENZJA PATRONACKA
Jest to świetna książka. Idealna na wakacje, weźcie ją w ręce i wyruszcie wraz z 3 przyjaciółkami kamperem w niezapomnianą podróż w której wiele się będzie działo. Tytułowe Trzykrotki to nie takie zwykłe bohaterki, dlaczego? Ponieważ są one wzorowane na prawdziwych osobach, więc zdanie często umieszczane na początku książki, że wszelkie podobieństwo do...
2023-06-12
RECENZJA PATRONACKA
Nie zdarza mi się płakać podczas czytania książek, a przy tej kilka razy miałam łzy w oczach, to chyba mówi wszystko i nie wymaga komentarza. Takie książki oceniam najwyżej. Zasłużona 10. Jest to wg mnie bardzo udany i mocny debiut. Jest to poruszająca najczulsze struny duszy i serca, opowieść w końcu jest to pierwsza książka z nowej serii, która nosi nazwę Czułe historie i ta powieść taka właśnie jest. Dziękuję autorce za nią. Pojawia się tu temat straty bliskiej osoby, śmierci, jest to szczególnie trudny temat i należą się autorce brawa za odwagę, że w swojej pierwszej książce zdecydowała się taki poruszyć. Książka może tak bardzo przypadła mi do gustu właśnie dlatego, że jestem na etapie tęsknoty za moim czworonożnym przyjacielem, który parę miesięcy temu odszedł z tego świata, to cały czas boli i pewnie dlatego tak emocjonalnie podziałała na mnie ta opowieść. Jestem dumna, że mogę być jej patronką. Dziękuję wydawnictwu Espe za możliwość poznania autorki i jej książki. Z niecierpliwością czekam na kolejne. Nie może być inaczej. Bardzo jestem ciekawa co Ewa Ciwińska - Roszak zaserwowałaby nam następnym razem. Mam nadzieję, że będę miała okazję kiedyś się dowiedzieć. Książka warta uwagi i poświęcenia jej czasu. Na pewno nie będzie on zmarnowany. Z całego serca Wam polecam. Dajcie szanse temu debiutowi.
„Tego dnia, kiedy odszedłeś na zawsze, chciałam wrócić. Tak bardzo pragnęłam Cię zobaczyć, przytulić. Wiedziałam, byłam pewna, że ucieszysz się z niespodzianki. Coś mi jednak przeszkodziło, coś okazało się ważniejsze. Tak bardzo tego teraz żałuję. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że to już moja jedyna i ostatnia szansa, żeby zobaczyć, jak się uśmiechasz, poczuć Twoje ciepło, usłyszeć Twój głos. Nie zdążyłam się z Tobą pożegnać, nie zdążyłam powiedzieć Ci, jak bardzo Cię kocham. Nie zdążyłam podziękować Ci za to, że byłam całym Twoim światem. Że tak bardzo mnie kochałeś. Że miałam dla kogo żyć. Teraz już nie mogę. Rozmawiam z Tobą w myślach, a po moich policzkach spływają łzy”.
Bohaterami są Zuzanna i Marek. Oboje tęsknią za swoimi połówkami, które odebrał im los. Tęsknią i uważają, że ich życie jest już spisane na straty, nie cieszą się życiem i nie wierzą, że jeszcze coś dobrego ich czeka. Tych dwoje spotyka się. Czy podobne doświadczenia jakie ich dotknęły i sytuacja w której się znaleźli, połączy ich? Czy odnajdą w sobie bratnie dusze? Czy się zaprzyjaźnią? A może otworzą się na siebie na tyle by wyniknęło z tego coś więcej? Czy jednak są gotowi na nową miłość? Czas pokaże.
„Byłeś moim największym szczęściem. Przy Tobie codziennie wiedziałam, że mam swoją cichą przystań, do której chciało mi się wracać po ciężkim dniu. Tylko będąc z Tobą, czułam, że gdzieś obok są ramiona, w których będę mogła się wypłakać w razie niepowodzenia. Dawałeś mi tak ogromne poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że nie jestem pozostawiona sama sobie, a tuż obok jest ktoś, komu na mnie zależy i dla kogo jestem kimś bardzo ważnym. Dziś tak strasznie za tym tęsknię...”
Czytałam tą powieść z zapartym tchem. Nie mogłam się od niej oderwać. Polubiłam bohaterów, z resztą nie dało się ich nie polubić, bardzo mocno trzymałam za nich kciuki, chciałam, żeby na ich twarzach zagościł jeszcze uśmiech, bo dość się w życiu nacierpieli, śmierć bliskiej osoby to najgorsze co może się przytrafić. Jak zakończyła się ta historia? Czy autorka dała im szanse na wyjście z żałoby? Czy jak mówi powiedzenie po burzy wyjdzie słońce, czy nie tym razem? Musicie sprawdzić. Sięgnijcie po tą niezwykłą , wywołującą emocje książkę i przenieście się do wspaniałego Kołobrzegu. Mimo tego, że jest temat straty, śmierci, tęsknoty nie zawsze jest smutno, a książkę czyta się dobrze i ten morski klimat sprawia, że jest to dobra książka również na lato. Niczego mi tu nie brakowała! Nie mam się do czego przyczepić. Jestem usatysfakcjonowana. Tak trudno jest pozbierać się po stracie kogoś dla nas ważnego. Niestety jest to nieuniknione, taka kolej rzeczy. Takie jest to życie, że kiedyś dobiega końca i jakoś musimy sobie z tym radzić. Dobrze jak znajdzie się ktoś kto pomoże w tych trudnych chwilach, bo jeśli zostaje się samemu to jest wtedy bardzo ciężko się pozbierać. Można sobie też nie poradzić i fajnie jak jest ktoś kto wyciągnie dłoń i pokaże, że jeszcze coś z tego życia można mieć, że trzeba żyć dalej. Historia ta pokazuje i może uświadamiać też niektórym osobom, którym wydaje się, że tylko im jest w życiu źle, że inni też mogą być w podobnej sytuacji. Każdego z nas dopadnie kiedyś ten najgorszy czas, czyli stracimy kogoś kogo kochamy prędzej czy później. Oby jak najpóźniej, bo jest to straszny do przejścia okres. Trzeba dać sobie chwile na przetrawienie tego, na rozmyślenia, trzeba dać upust swoim emocjom, trzeba wyrzucić z siebie złość na wszystko i pozwolić na łzy, trzeba się po prostu oczyścić.
„Spoglądam w lustro i widzę w nim smutną, zapłakaną twarz. Twarz dziewczyny, która kiedyś w takim samym lustrze widziała blask szczęśliwych oczu idealnie współgrających z promiennym uśmiechem. Twarz dziewczyny kochanej, kochającej i bezpiecznej w swoim świecie. Ale też twarz dziewczyny, która była na swój sposób głupia, beztroska i kompletnie nieświadoma wielu kwestii. Powoli, krok po kroku, szczegół po szczególe, zaczynam wracać wspomnieniami do tych setek banalnych życzeń, które miałam do życia.”
Ciekawym pomysłem było wykreowanie takich dwoje bohaterów, których tak wiele łączy i to nie wiele dobrego, ale smutku i przeżyć. Czy podobny ból i cierpienie może połączyć ludzi? Czy dzięki wsparciu i zrozumieniu mogą sobie wzajemnie pomóc? Jest to świetna książka polecam i będę polecała, zostanie ona w mojej głowie i sercu zdecydowanie na długo. Bywają takie książki o których nie możemy zapomnieć, ta wg mnie do takich należy. Nie pozostaje Wam nic innego jak przeczytać. Mam nadzieję, że Was zachęciłam, bo na tym mi bardzo zależy, żeby jak najwięcej osób po nią sięgnęło, bo jest tego warta!
„Po raz kolejny moim oczom ukazuje się najwspanialszy widok na świecie. Słońce, plaża, piasek, morze i czyste, błękitne niebo. W uszach rozbrzmiewa mi tylko znajomy, tak przeze mnie ukochany śpiew mew mieszający się z cudownym, uspokajającym szumem morza. Stoję jak zaczarowana i chłonę ten widok całą sobą, wszystkimi zmysłami, każdą najmniejszą cząstką mojego ciała. Chcę się nim nasycić, poczuć ten klimat, magię, niezwykłość tego miejsca. Wszystko tu jest takie znajome, przyjazne i wspaniałe. Cała ta atmosfera i ukochany mężczyzna u boku sprawiają, że czuję się tak cudownie, aż chce mi się skakać z radości. Jestem taka szczęśliwa...”
RECENZJA PATRONACKA
Nie zdarza mi się płakać podczas czytania książek, a przy tej kilka razy miałam łzy w oczach, to chyba mówi wszystko i nie wymaga komentarza. Takie książki oceniam najwyżej. Zasłużona 10. Jest to wg mnie bardzo udany i mocny debiut. Jest to poruszająca najczulsze struny duszy i serca, opowieść w końcu jest to pierwsza książka z nowej serii, która nosi...
2023-05-06
Jest to druga powieść autorki, którą przeczytałam i równocześnie druga, której mam przyjemność patronować . Z tego powodu jestem ogromnie szczęśliwa i bardzo za takie wyróżnienie autorce dziękuję. Jestem zachwycona stylem pisania Izy. Jej książki są tak lekko napisane i czyta się je błyskawicznie. Ja się w nich zakochałam i koniecznie muszę nadrobić poprzednie pięć. Od historii tworzonych przez Izę nie sposób się oderwać. Tak było i tym razem. Czytając tą książkę miałam wrażenie, że tak samo jak dobrze się ją czyta, tak samo łatwo musiało się ją pisać. A to wcale tak nie jest, bo aby książkę nam się dobrze czytało, autor musi się natrudzić i włożyć w to dużo pracy i serca za co należą się Izie tutaj wielkie brawa. Świetnie wykonana praca. Ta historia jest ciekawa, ma zabawne dialogi przy których z pewnością nie raz się uśmiechniecie. Jest to inna odsłona autorki , bardziej zabawna niż w poprzedniej książce, dzięki której to polubiłam styl Izy, jednak nie jestem rozczarowana, ta wersja również trafiła w mój gust.
„Była taka szczęśliwa, że w myślach przyznała sobie status „prawie dziewczyny” Tomka Janczara. Wieczorem zapewne zmieni się na „całą dziewczynę”. Z wielkim trudem zapanowała nad tym, żeby nie zapiszczeć ze szczęścia, uznając, że teraz to już na pewno Tomek poprosi ją o chodzenie. Boże, pomyślała, ale to będzie wspaniałe! Będę miała chłopaka, do którego będę mogła wysyłać listy i kartkę na walentynki. I będziemy chodzić na dyskoteki. I jeździć na rowerkach wodnych. I trzymać się za rękę. Aż dziw, że nie odfrunęła z balkonu”.
O czym jest powieść? Jest to historia Pauliny, która już jako mała dziewczyna zakochuje się w pewnym chłopaku, który ma na imię Tomek. Z biegiem czasu to uczucie jednak nie malało, a wręcz przeciwnie rosło. Spotykają się pewnego razu i spędzają razem noc. Szczęśliwa Paulina w myślach już widzi ich od tej pory jako parę. Co na to chłopak? Niestety nie patrzy na to tak samo jak ona. Jak to facet wspólną noc potraktował jako przygodę i wyjeżdża do wojska, mimo, że obiecuje pisać listy, nie robi tego, a biedna dziewczyna czeka. Czy doczeka się jeszcze jakiegoś kontaktu z nim? Tak! Przyjaciółka Pauliny organizuje imprezę urodzinową na której zauważa Tomka z jakąś inną dziewczyną. Jej serce ponownie zostaje złamane. Co zrobi dziewczyna? Jak sobie z tym poradzi? Czy przestanie w końcu o nim myśleć? Czy znajdzie sobie kogoś odpowiedniego? Wartościowego i godnego uwagi i zasługującego na to aby obdarzyć go uczuciem? Tomek nie wydaje się być dobrym wyborem.
„Paulina zatrzymała się i zerknęła na zegarek, w którym miała ustawioną funkcję liczenia przebiegniętego dystansu. – Cztery kilometry – powiedziała do siebie – całkiem nieźle. Zaraz zrobię kolejne cztery, a potem wezmę prysznic i będę na nowo mogła zająć się wymyślaniem najlepszej śmierci dla tego kretyna. Że też musiał mi się jeszcze dzisiaj przyśnić. Palant. Odwróciła się i krzyknęła. Stał przed nią ten kretyn. I palant. To znaczy Tomek. Tomek Janczar. Miał na sobie dresy i buty do biegania”.
Paulina postanawia kontynuować rodzinną walkę z rodziną sąsiadów zza płota, którą prowadzi jej dziadek. Co z tego wynika? Czy sprawdzi się powiedzenie kto się czubi ten się lubi? Czy stara miłość nie rdzewieje? Okaże się. Zachęcam Was do poznania tej historii, którą porównać można do starego wszystkim znanego polskiego serialu, czyli Sami Swoi, jest to współczesna wersja tego serialu , bo mamy tutaj dwa domy, dwie sąsiadujące ze sobą rodziny, które dzieli co? Oczywiście płot! Sprzeczającymi się rodzinami jest rodzina Pauliny i Tomka. Co z tego wyniknie? Czy jest tutaj szansa na jakiekolwiek porozumienie? Musicie sprawdzić sami.
„Cześć, Paulina. Kopę lat. – Tomek się uśmiechnął. Jak na zawołanie na jego policzkach pojawiły się dwie seksowne dziurki. – Nie wiedziałem, że też lubisz biegać o tak wczesnej porze. – Cześć, eee, przypomnij mi, jak masz na imię? Tadek? – Paulina uśmiechnęła się mało sympatycznie. Za to niesympatycznie już jak najbardziej. Najchętniej kopnęłaby go w krocze. Bardzo trudno było jej zapanować nad agresywną, obutą w sportowy but stopą. Aż chciało się powiedzieć „Prr, nike!”. – Tomek, mam na imię Tomek. – Z ust mężczyzny nie schodził uśmiech. On wiedział, że ona wie, że on wie, że ona wie, jak on ma na imię. No jakoś tak to szło. – Byłam pewna, że Tadek – prychnęła i go wyminęła”.
Ta książka może wywoływać niekontrolowane wybuchy śmiechu. Z całego serca polecam! Super lektura na wakacje, oderwiecie się od problemów i spędzicie dobrze czas! Gwarantuję Wam to! Iza po raz kolejny mnie zaskoczyła! Oczywiście tak pozytywnie. Z niecierpliwością i ciekawością czekam na to co zaserwuje nam następnym razem. Jaka to będzie opowieść? Jedno jest pewne, co by to nie było biorę tą książkę w ciemno! Na pewno się nie zawiodę. Bohaterowie tej książki są po prostu świetnie wykreowani, są różnorodni, prawdziwi tacy jak lubię. Fabuła ciekawa, wciągająca i jak mam być szczera to ja wolę tą współczesną wersję „Samych Swoich” napisaną przez Izę niż tą oryginalną! Brawo za pomysł na taką książkę. Dla mnie bomba! Jeśli chcecie się pośmiać, odpocząć i dowiedzieć się co będzie dalej z Pauliną? Jak ułoży sobie życie? Czy zapomni o Tomku? Czy jakoś jednak się dogadają? Czy tych dwoje będą razem? Czy nie będzie im to pisane? Czy skłóceni dziadkowie tych dwojga się pogodzą? Na jaki pomysł wpadną staruszkowie? Ojj co tutaj będzie się działo… Musicie dowiedzieć się sami. Gorąco polecam, jest to świetna komedia romantyczna!
„-Oj, Paulina, Paulina. Skaranie boskie z tobą. – Jadwiga pokręciła głową z rezygnacją. – Masz dwadzieścia pięć lat, a zachowujesz się tak, jakbyś miała pięć. Ty się nigdy nie zmienisz. Jesteś taka sama jak twój ojciec, Panie, świeć nad jego duszą. Brak mi już słów do ciebie. – Pogroziła córce palcem, jakby to miało odnieść jakikolwiek skutek. Wiadomo przecież było, że nie odniesie żadnego”.
Jest to druga powieść autorki, którą przeczytałam i równocześnie druga, której mam przyjemność patronować . Z tego powodu jestem ogromnie szczęśliwa i bardzo za takie wyróżnienie autorce dziękuję. Jestem zachwycona stylem pisania Izy. Jej książki są tak lekko napisane i czyta się je błyskawicznie. Ja się w nich zakochałam i koniecznie muszę nadrobić poprzednie pięć. Od...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-05
RECENZJA PATRONACKA
Często w książkach pojawia się sytuacja, że starszy mężczyzna znajduje sobie młodszą kobietę i romans gotowy, a czy zdarzyło się Wam czytać książkę, gdzie to kobieta znajduje sobie młodszego? Jeśli nie, to tutaj takie połączenie właśnie znajdziecie. Jest to coś nowego, zaskakującego. Brawo dla autorki za odwagę za taki nietypowy, ale i wzbudzający wiele skrajnych reakcji i komentarzy pomysł. Mężczyźni mogą więcej, nikogo aż tak nie dziwią niektóre rzeczy. Dlaczego tak jest, że to właśnie kobiecie coś nie wypada? Facetowi się więcej wybacza i jest ogólne przyzwolenie na różne „niedozwolone rzeczy”, a w takiej samej sytuacji zobaczysz kobietę, to zaraz pojawiają się obraźliwe opinie, często nie słuszne i krzywdzące. Zgodzicie się? Skąd wziął się stereotyp, że kobieta musi być grzeczna, ułożona, porządna, dobra żona, kochająca matka, ma dbać o dom, po prostu ideał.
„To jest właśnie życie – nie wszystko układa się tak, jak chcemy. Chcieć nie zawsze oznacza móc. Gdy człowiek dorasta, zaczyna to dostrzegać i bańka mydlana naiwnej młodości pryska”.
Tamara ma 45 lat i ułożone życie, lecz pewnego dnia zaczyna się ono psuć, jak to w życiu bywa nie zawsze może być pięknie, pojawiają się problemy, które mocno skomplikują poukładane i szczęśliwe życie kobiety i jej najbliższych. Autorka nie oszczędza naszej bohaterki zrzucając bardzo wiele jak na barki jednej osoby. Mąż Tamary zaczyna poważnie chorować, kobieta wspiera mężczyznę, stara się jak może, aby się nie załamał, chociaż jej samej też nie jest łatwo, choroba jednak coraz bardziej postępuje, mąż zamyka się w sobie, kontakt z nim jest trudny, nie chce rozmawiać, a kobiecie zaczyna brakować bliskości z jego strony. Gdy myśli, że już nic dobrego jej nie spotka w życiu pojawia się młody, przystojny Krystian. Co z tego wyniknie? Czy Tamara znajdzie chwilowe pocieszenie w ramionach mężczyzny? Czy może ta znajomość przerodzi się w coś poważnego? Dzieli ich aż 15 lat, czy to nie okaże się zbyt wiele? Czy taka relacja ma szansę na przyszłość? Czas pokaże…
„– A więc twierdzisz, że nasze spotkanie tutaj to przypadek? – W końcu się do niego odwracam. – Nie. – Uśmiecha się. – To przeznaczenie. Patrzę mu prosto w oczy i dostrzegam w nich błysk rozbawienia. – Jeśli sugerujesz, że mam na twoim punkcie obsesję… – Krystian zawiesza na chwilę głos – …to masz rację”.
Jest to książka poruszająca wiele trudnych, ale życiowych problemów. Uważam, że jest to powieść, która może wzbudzać różne emocje, dla niektórych może być nawet momentami kontrowersyjna, bo ile osób tyle opinii, jednak nie sposób się z nią nudzić i nie można pozostać wobec niej obojętnym. Zachęcam do przeczytania, mnie się bardzo podobała. Lubię styl pisania autorki. J.Harrow w swojej nowej książce porusza sporo ważnych społecznie tematów, nie boi się, nie ma dla niej tematów tabu, które dla wielu osób są powodem wstydu, czy też są niewygodne. Dzięki tej historię chce pokazać kobietom, że nie muszą one robić tego co wypada, czego oczekuje się od nich, ale chce uświadomić nam kobietom, że mamy prawo być w życiu szczęśliwe i przeżyć je tak jak chcemy. Nawet gdy pojawiają się trudności i los nie sprzyja, zawsze po burzy wychodzi słońce.
„Dotąd nigdy nie zastanawiał się, czy można kochać dwie osoby jednocześnie. Teraz nadal nie wiedział, czy to możliwe, ale Tamara nauczyła go jednego – bez względu na wszystko, trzeba dokonać wyboru. Tym razem to nie on nim był”.
Odebrałam tą książkę bardzo pozytywnie i wyciągnęłam z niej bardzo dużo, dała mi do myślenia. Polecam serdecznie musicie ją przeczytać. Chcecie dowiedzieć się co dalej z Tamarą? Jak potoczy się jej życie? Czy zostanie z chorym mężem i będzie się nim opiekować? Czy zdecyduje się na rozwód? Czy przyzna się, że spotyka się z młodszym mężczyzną? Co z córką Tamary? Czy dowie się co zrobił jej ojciec w przeszłości? Jaką „niespodziankę” dla Tamary będzie miała jej córka? W książce jest sporo wątków, jednak każdy interesujący i bardzo wciągający, do tego krótkie rozdziały sprawiają, że nie możesz się oderwać i czytasz dalej strona za stroną i nie wiadomo kiedy okazuje się, że to już koniec. J. Harrow tworzy takie historie, które trzymają czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Bardzo się cieszę, że trafiłam na jej książki i jestem dumna, że mogę po raz drugi patronować historii, która wyszła z pod jej pióra. To dla mnie zaszczyt, dziękuję za to bardzo! Z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje niezwykłe książki.
„Tęsknię za wszystkim, czym dla mnie byłaś – za rozmowami, za ciepłem, za śmiechem, łzami, twoim ciałem, zapachem, głosem… Próbuję żyć bez ciebie i być szczęśliwy. Nie wychodzi mi, nie umiem tego połączyć”.
RECENZJA PATRONACKA
Często w książkach pojawia się sytuacja, że starszy mężczyzna znajduje sobie młodszą kobietę i romans gotowy, a czy zdarzyło się Wam czytać książkę, gdzie to kobieta znajduje sobie młodszego? Jeśli nie, to tutaj takie połączenie właśnie znajdziecie. Jest to coś nowego, zaskakującego. Brawo dla autorki za odwagę za taki nietypowy, ale i wzbudzający wiele...
2023-05-11
Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu zwróciła ona moją uwagę. Po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że to może być coś ciekawego i zgłosiłam się w naborze na patrona. Udało się, autorka mnie wybrała, za co bardzo dziękuję. Intuicja co do powieści mnie nie myliła, to była dobra decyzja, że zechciałam ją poznać i objąć patronatem. Moim zdaniem jest to świetna książka napisana w przyjemny sposób, czyta się ją szybko, nawet za szybko, ale co zrobić tak to już bywa z fajnymi książkami. Pomysł na książkę można o upierdliwej sąsiadce na pierwszą chwile może wydawać się niezbyt ciekawy, a jednak okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Jest to lekka, zabawna i życiowa historia dla każdego.
„O tak! Halinę Marchwicką z domu Konfitura będą znali wszyscy nie tylko w okolicy, ale również całym mieście! A może nawet ktoś napisze książkę o mnie albo chociaż jakąś wzmiankę w gazecie. Już widzę ten tytuł: „HALINA MARCHWICKA z domu Konfitura URATOWAŁA OSIEDLE PRZED GROŹNYM PRZESTĘPCĄ!.” Taka rozmarzona podchodzę do okna, by zacząć swoją pracę na cały etat”.
Poznajemy tutaj Halinkę, która jest tytułowym „osiedlowym monitoringiem”, czyli kimś takim, kto wie wszystko o wszystkich w okolicy. Brzmi znajomo prawda? Każdy ma w swoim sąsiedztwie taką wścibską panią Halinę, która kontroluje sąsiadów, siedzi w oknie, lub na ławce i patrzy, kto gdzie, z kim i o której godzinie itd. Samo życie... Takich denerwujących sąsiadek nie brakuje i nie lubimy ich, co zrobić niestety nie mamy na to żadnego wpływu, trzeba się z nimi nie wdawać w dyskusje powiedzieć dzień dobry, nie mam czasu, dobrego dnia i tyle. Podczas czytania tej książki z pewnością nie raz się uśmiechniecie. Bardzo przyjemna lektura na jeden wieczór. Jak dla mnie jednak jest za krótka. Co do postaci głównej bohaterki uważam, że została wykreowana świetnie, jest wyrazista, charakterna, wzbudza emocje i z zainteresowaniem śledziłam jej losy. W głowie miałam ciągle pytanie co też ona jeszcze wymyśli i zrobi?
„Nie wiem, co się dzieje z tymi ludźmi. Za kilka lat będą żałować tego, jak się zachowują w stosunku do innych. A zapewne podziękują mi wtedy, gdy coś się wydarzy pod blokiem i ja będę jako jedyny – świadek. Wtedy to będą ustawiały się kolejki jak do jakieś królowej. Już widzę te delegacje do mnie z prezentami i słowami pełnymi uznania, a co najważniejsze, z przeprosinami. Ja będę dobroduszna i każdemu wybaczę. Dodatkowo obiecam, że pomogę im zawsze, kiedy tylko będą tego potrzebowali”.
Wielkie brawa dla Dagmary Rek za taką interesującą postać wobec której nie da się przejść obojętnie. Halina to trudna w kontakcie z drugim człowiekiem osoba, sąsiedzi nie mają z nią łatwo. Nie życzę nikomu takiej sąsiadki, chociaż wiadomo, nie jesteśmy w stanie takich osób uniknąć, są one w każdym bloku i tylko czekają na jakieś nowinki z naszego życia, zdarza się też tak, że taka osoba czerpie przyjemność gdy wypatrzy, że u kogoś źle się dzieje, poprawia jej się wtedy samopoczucie, gdy ktoś ma gorzej niż ona, no cóż... Nic z tym nie zrobimy, nie zmienimy nikogo, jest jaki jest. Halina wie wszystko, a jak czegoś nie wie to kwestia czasu jak się dowie. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Pilnuje porządku w okolicy, nic się przed nią nie ukryje, zna dobrze nawet policjanta i w razie czego dzwoni i ten lada chwila jest na miejscu, więc jak widzicie lepiej z nią nie zadzierać. To staruszka z którą nie ma przebacz, jest czujna, bystra, zadziorna, pomysłowa i nie sposób się z nią nudzić.
„W sieci poruszam się całkiem dobrze, a to wszystko dzięki moim dzieciom. To one zmieniły mój telefon na taki nowszy, który ma dostęp do Internetu i którym można robić dobre zdjęcia – a to ważna funkcja. Pomału wytłumaczyły mi wszystko, zainstalowały jakieś komunikatory, bym mogła dzwonić do nich w każdej chwili, a co najważniejsze, założyły mi też profil na jakimś Burku – czy jakoś tak to się nazywa – na którym mogę dodawać znajomych i – uwaga! – mogę dowiedzieć się czegoś o nich, na przykład tego, gdzie są, co robią, co jedzą na śniadanie czy jak spędzają wolne dni. Na początku to taka czarna magia, ale teraz… to śmigam jak młodzież w tym necie. Znam słownictwo, potrafię wyszukać tego, co potrzebuję. Krótko mówiąc – jestem na czasie”.
Zdecydowanie za mało jest takich książek, przy których można się porządnie zrelaksować, zapomnieć o wszystkim, uśmiechnąć się, a może i nawet wybuchnąć śmiechem. Szkoda, przecież życie jest pełne problemów i trudności, potrzebujemy takiej odskoczni, którą mogą nam dać właśnie powieści takie jak ta więc namawiam Was do sięgnięcia po nią, nie zabierze ona dużo czasu, a z pewnością będziecie zadowoleni. Zdecydowanie Wam ją polecam! Chociaż nie wszystkie sceny nazwę je „do śmiechu” trafiły w moje poczucie humoru i tak bawiłam się przy czytaniu całej powieści świetnie i jestem dumna, że mogę patronować tej pozycji. Co zrobić dobrze mi się ją czytało i Wam z pewnością też będzie jest to bardzo życiowa powieść i to wg mnie jest jej bardzo dużym plusem. Zakończenie historii mnie bardzo zaskoczyło. Na to w życiu bym nie wpadła, że autorka tak zechce poprowadzić i zakończyć książkę. Co się wydarzyło? Co z panią Haliną? Musicie przeczytać i się dowiedzieć. Chętnie sięgnę również po kolejne książki autorki.
„Teraz sobie siedzę przy oknie i cieszę się z tego, że nikt mi nie marudzi nad głową. Mam nadzieję, że ta cisza będzie trwała dłużej niż kilka minut. Niestety nie jest mi to dane. W momencie, gdy obserwuję przez lornetkę ludzi, którzy chodzą po trawniku przed blokiem, dzwoni telefon. Tak, przez lornetkę. Nie wierzyłam Staszkowi, że ona się w końcu przyda. A tu proszę! Teraz praktycznie się z nią nie rozstaję. Oczywiście jak jestem w domu”.
Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu zwróciła ona moją uwagę. Po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że to może być coś ciekawego i zgłosiłam się w naborze na patrona. Udało się, autorka mnie wybrała, za co bardzo dziękuję. Intuicja co do powieści mnie nie myliła, to była dobra decyzja, że zechciałam ją poznać i objąć patronatem. Moim zdaniem jest to świetna książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-16
Książka napisana przez Ewelinę Miśkiewicz to historia dosyć skomplikowana, ale bardzo wciągająca i zaskakująca. To moje pierwsze spotkanie z twórczością E. Miśkiewicz i było ono bardzo udane. Chętnie w przyszłości sięgnę po kolejne powieści Eweliny, które się ukażą. Od początku gdy ujrzałam okładkę i tytuł w zapowiedziach zainteresowała mnie ta pozycja więc nie zastanawiając się za długo napisałam maila z zapytaniem czy byłaby możliwość patronowania tej powieści, bo poczułam, że to coś dla mnie i udało się. Jestem szczęśliwa, że mogę być patronką tego tytułu, bo moim zdaniem jest on dobry i godny polecenia. Główną bohaterką jest Luiza zwana Lu, w głowie której panuje wielki chaos. Stara się żyć normalnie, jak inni, pracuje, ma córkę, a także przyjaciela, jednak cały czas towarzyszy jej strach, obawa przed tym, że coś się stanie. Jak żyć z takimi natrętnymi myślami? Jak je pokonać? Czy kobieta powinna udać się do lekarza? Kto jest jej w stanie pomóc? Czy znajdzie się taka osoba? Czy odnajdzie wsparcie w córce i swoim przyjacielu? Czy najbliżsi okażą się godni zaufania? Co dzieje się w umyśle kobiety? Co do tego doprowadziło, że jest taka, a nie inna? Czy powtarzający się sen Luizy ma coś wspólnego z jej dzieciństwem i wydarzeniami z przeszłości? Czy bohaterka odnajdzie rozwiązanie, dotyczące snu?
„Lęk, który pchnął mnie do pisania, zaczęłam czuć tuż przed czterdziestymi urodzinami, wtedy gdy świat miał się rozpaść. Mój świat. Wszystko zaczęło wydawać się kruche, jakby zawieszone na krawędzi, mające niedługo się skończyć. Ten lęk pochodził z mojego wnętrza i wciąż ewoluował. Zaczęłam budzić się nad ranem i wszystko to, co aktualnie działo się w moim życiu, tuż przed świtem przybierało potworną postać. Bałam się wszystkiego: czekającej mnie podróży, spotkania, psów, lasu, opuszczonych miejsc, krzyku, piwnic. Na początku próbowałam ten strach oswajać, walczyć z nim. Zaciskałam powieki, starając się zasnąć. Ale bez skutku. Na nic zdawało się również liczenie owiec, leżenie w bezruchu i próby przeganiania niepokojących myśli, więc po jakimś czasie odpuściłam i do rana leżałam już tylko na wznak, z otwartymi oczami, naiwnie wierząc, że nie ma nic gorszego od bezsenności. Sny są jednak czasami gorsze. Zaczęły przychodzić do mnie nad ranem, zaraz po zwyczajowym przebudzeniu. A właściwie był to jeden sen, ciągle ten sam, który przerażał i jednocześnie wzbudzał ciekawość".
Luiza to bohaterka, której losy z zainteresowaniem śledziłam, myślałam do czego ją to wszystko doprowadzi i co będzie z nią dalej? O czym dowie się kobieta? Jak to niespodziewane wydarzenie zaskoczy Lu? Jak bardzo to wpłynie na jej życie? Kobieta nie ma lekko i to byłam w stanie zrozumieć, ale były momenty gdy jej postępowanie mnie zaskakiwało i to niestety negatywnie, nie mogłam zrozumieć dlaczego podjęła taką, a nie inną decyzję. O czym mówię? Co takiego zrobiła? Dlaczego jej postawa wzbudziła we mnie mieszane uczucia? Musicie dowiedzieć się sami. Jest to postać barwna i wzbudzająca bardzo różne, nawet skrajne emocje, na pewno nie jest nudna, nie pozostaje się wobec niej obojętnym. Raz mnie denerwowała, innym razem jej współczułam. Lubię gdy postacie są różnorodne, dużo się u nich dzieje. Czy mężczyzna, którego Luiza nazywa przyjacielem zasługuje aby go określać takim mianem? Przecież przyjaciel to ktoś na kogo możemy zawsze liczyć. Jest z nami na dobre i na złe. Na to aby być nazwanym przyjacielem trzeba być dobrym, pomocnym i godnym zaufania. Czy bohaterka przezwycięży swoje lęki? Czy upora się z dręczącą ją przeszłością? Jaki sen ją dręczy? Czego dotyczy? Jakie znaczenie może mieć ten sen? I czy w końcu przestanie się pojawiać? Czy sny mogą wpływać na nasze życie? Podczas czytania nasuwało mi się wiele pytań. A czy wy wierzycie w sny? Przywiązujecie do nich uwagę? Zapamiętujecie je? Zastanawiacie się nad nimi? Czy nie są one dla Was istotne?
"On jest taki jak ja. O żadnej innej osobie tego nie mogę powiedzieć. Mamy podobne spojrzenie na świat oraz potrzeby. I umysły. Ale odnoszę wrażenie, że on sobie ze swoim lepiej radzi i być może to jest jeden z powodów, dla których on mnie pociąga. By odnosić zwycięstwa nad samym sobą, trzeba być silnym. Jego siła daje mi nadzieję, przy nim czuję potrzebę własnej walki".
Nie jest to lekka i banalna opowieść. Jest to książka, która skrywa w sobie tyle emocji i myślę, że pozostanie w pamięci czytelnika na długo, w mojej na pewno. Zapraszam Was do niezwykłego świata i umysłu Luizy. Czas z tą książką nie będzie zmarnowany, tego możecie być pewni. Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki. Historia opowiedziana przez E.Miśkiewicz jest dosyć zawiła i nie łatwa, skłania do myślenia i uważnego czytania, aby wszystko dobrze zrozumieć, jednak nie przeszkadzało mi to w pozytywnym odbiorze książki, ponieważ ze strony na stronę wszystko stawało się coraz bardziej jasne, jak w układance podczas czytania wszystko zaczynało się łączyć w całość, a brakujące puzzle wskakiwały na swoje miejsca tworząc obraz. Jestem bardzo mile zaskoczona tą powieścią. Jest to świetna, bardzo dopracowana książka, wielkie brawa należą się autorce za stworzenie i poprowadzenie w taki niezwykle ciekawy sposób fabuły, która wciągnęła mnie całkowicie.
"Moja córka wielu rzeczy o mnie nie wie, gdyż się jej nie zwierzam. Nie ma pojęcia, dlaczego „utknęłam” – celowo ubrałam to słowo w cudzysłów, bo to jej określenie – w markecie. Dziwi się, że nie wspominam o studiach, zastanawia się, dlaczego nie wiodę inteligenckiego życia, skoro te cholerne studia skończyłam, z jakiego powodu nie mam w domu książek, niczego nie czytam i chyba spadłaby z krzesła, gdyby się dowiedziała, że zaczęłam pisać".
Jak zakończy się historia Lu? Na te i inne pytania odpowiedzi poznacie gdy, zdecydujecie się sięgnąć po tą książkę, a mam nadzieję, że tak będzie. Z pewnością nie pożałujecie. Powiem tylko, że zakończenie bardzo mnie zaskoczyło... Dlaczego? Sprawdźcie sami. Nie możecie przejść obojętnie obok tej pozycji. Dużym plusem jest także to, że książka ma większe litery dzięki czemu wzrok zdecydowanie mniej się męczy, przyjemnie i szybko się czyta. Przeniosłam się w ten świat bez reszty. Niezwykła książka, którą musicie przeczytać. Chociaż nie rozumiałam myślenia głównej bohaterki i momentami mnie szokowała to z czasem zrozumiałam dlaczego taka jest. Polecam ją Wam, poznajcie skomplikowany świat Luizy. Nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko co dzieje się w naszym życiu odciska na nas jakiś ślad, czasem o tym nawet nie wiemy, ale tak już jest, czy tego chcemy czy nie. I niekiedy nie mamy na to żadnego wpływu.
Książka napisana przez Ewelinę Miśkiewicz to historia dosyć skomplikowana, ale bardzo wciągająca i zaskakująca. To moje pierwsze spotkanie z twórczością E. Miśkiewicz i było ono bardzo udane. Chętnie w przyszłości sięgnę po kolejne powieści Eweliny, które się ukażą. Od początku gdy ujrzałam okładkę i tytuł w zapowiedziach zainteresowała mnie ta pozycja więc nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-06
RECENZJA PATRONACKA
Czytam wiele książek i wciąż poznaję nowe autorki i ich twórczość. Tak było i tym razem. Ta książka rozpoczęła moją przygodę z powieściami, które wyszły spod pióra pani Iwony Feldmann. Jak to się stało, że w moje ręce trafiła ta opowieść? Wszystko zaczęło się pewnego wieczoru, gdy dostałam maila od autorki, który bardzo mile mnie zaskoczył. Pani Iwona napisała, że wkrótce pojawić się ma jej nowa powieść i zapytała czy chciałabym zostać patronką. Po przeczytaniu opisu książki szybko odpisałam, że chętnie, bo wydaje mi się, że to będzie świetna historia. I tak to się zaczęło jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna autorce za to, że do mnie napisała i mogłam wziąć tą historię pod swoje patronackie skrzydełka. Chciałabym zatem w tym miejscu serdecznie podziękować za to wyróżnienie! W tej książce poznajemy historię młodej kobiety, tytułowej Dalii, która ma potrzebę oderwania się od codzienności, ma dość swojego dotychczasowego życia, swojego ojca, bardzo przeżywa śmierć swojej matki, mało tego ojciec wyjawi jej tajemnicę, która wywraca świat Dalii do góry nogami. Postanawia więc odciąć się od wszystkiego i wyjechać. Przypadek sprawia, że pociąg do którego wsiadła jedzie do Malagi, nie tam gdzie chciała, jednak nie rezygnuje z dalszej podróży. Co zrobi gdy już dotrze do tego pięknego miasta? Jak się tam odnajdzie? Czy tutaj dojdzie do siebie? Czy ułoży dręczące myśli i rozwiąże problemy? Co zrobi z informacją przekazaną przez ojca? Czy będzie próbowała sprawdzić jaka jest prawda?
„Pewne tajemnice nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego. Wywracają one całe twoje życie do góry nogami. Wszystko, co cię otaczało, wydaje się kłamstwem i nagle jesteś sam”.
Gdy kobieta stara się jakoś poskładać swoje życie, niespodziewanie na jej drodze staje mężczyzna, który ma na imię Sambor, nazywany też Samem. Jest on Polakiem i dowódcą legionu Hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej. Czy to przypadkowe spotkanie jak często w życiu bywa będzie początkiem znajomości, która przerodzi się w romans, a może w miłość? Co połączy bohaterów? Czy ta znajomość będzie mogła się rozwijać? Czy mimo wielu przeciwności będzie im dane iść wspólnie przez życie? Czy dojdą do porozumienia? W życiu ważna jest sztuka kompromisu. Dlaczego sztuka? Dlatego, że to wcale nie jest łatwe dogadać się tak, aby nie ulegać, nie godzić się na wszystko co chce druga osoba, nie można zawsze i we wszystkim podporządkowywać się, stawiać siebie na drugim miejscu, uważać, że nasze zdanie się nie liczy. Trzeba umieć rozmawiać i walczyć o swoje, ale jednocześnie dobrze też być elastycznym i czasem odpuścić. Taką burzliwą relacje pomiędzy Dalią i Samem możemy tutaj obserwować. A jaki będzie finał tej znajomości musicie przeczytać książkę.
„Po latach tłumienia wszelkich myśli i wspomnień, wpadłam w sam środek sprawy, która niby należała już do mojej zapomnianej przeszłości. To była właśnie ta chwila, gdzie wszystkie wspomnienia lawinowo zalewały moje myśli, a obrazy z przeszłości przesłaniały wizję teraźniejszości. Może powinnam rozliczyć się po latach z tym, co mnie spotkało i z tymi, co mi to zrobili?”
Mam nadzieję, że zechcecie poznać ich losy. Z pewnością nie będziecie się nudzić z tą powieścią, dostarczy Wam ona wielu czytelniczych wrażeń i emocji. To była świetna przygoda, którą przeżyłam z bardzo dobrze wykreowanymi bohaterami, których losy śledziłam z zainteresowaniem i rozmyślaniem nad tym, żeby wszystko im się dobrze ułożyło. Czy było tak jak chciałam? Tego Wam oczywiście nie zdradzę, bo zepsułabym przyjemność odkrywania kawałek po kawałku, strona po stronie tej opowieści. Jest to zdecydowanie dobra pozycja, która jest warta poznania i poświęcenia jej swojego czasu. Będzie to świetnie wykorzystany czas, tego jestem pewna. Nie pożałujecie.
„Tego dnia, gdy pojechałam do Madrytu odszukać Dalię, nie sądziłam, że wszystko potoczy się zupełnie inaczej, niż myślałam. W zasadzie musiałam przyznać, że wydarzyło się wszystko, czego nigdy bym się nie spodziewała. Życie zaskoczyło mnie całkowicie”.
Inną bohaterką, którą poznajemy jest Evita. Dowiadujemy się, że zostaje wyrzucona z domu w wieku piętnastu lat. Dlaczego spotkała ją taka kara? Co mogła zrobić dziewczyna, że spotkał ją taki okrutny los? Wyobrażacie sobie, jak można wyrzucić własne dziecko? Cokolwiek by nie zrobiło, to przecież dziecko. Jak matka może coś takiego zrobić? Czy Evita będzie miała jakiś wpływ na życie Dalii? Jakie tajemnice wyjdą na jaw? Ciekawostką jest, że jeden z wątków, autorka zaczerpnęła z życia. Pochodzi on ze wspomnień i fragmentów kobiet i dziewczyn, które zostały oszukane przez kościół oraz rząd, a ich dzieci zostały skradzione. Coś niesamowitego! Bardzo zaskoczył mnie i niezwykle poruszył ten temat. Nie mogłam wyobrazić sobie czegoś takiego, jak można było doprowadzić i dopuścić do takich sytuacji? Styl pisania autorki trafił w mój gust, od książki nie mogłam się oderwać. Czyta się ją z przyjemnością. Lubię takie książki. Chętnie w przyszłości sięgnę również po inne pozycje pani Iwony.
„Życie takie właśnie było. Samo dawało mi znaki, co jest dla mnie najlepsze. Jednak teraz to ode mnie będzie zależało, czy mu ulegnę, czy stawię czoło przeciwnościom i chwycę je za rogi”.
RECENZJA PATRONACKA
Czytam wiele książek i wciąż poznaję nowe autorki i ich twórczość. Tak było i tym razem. Ta książka rozpoczęła moją przygodę z powieściami, które wyszły spod pióra pani Iwony Feldmann. Jak to się stało, że w moje ręce trafiła ta opowieść? Wszystko zaczęło się pewnego wieczoru, gdy dostałam maila od autorki, który bardzo mile mnie zaskoczył. Pani Iwona...
2023-03-18
Nie miałam wcześniej okazji poznać twórczość autorki, aż tu nagle nadarzyła się okazja, aby zostać patronką książki „Zawsze razem” . Pomyślałam sobie: „czemu nie” i zgodziłam się. W tym miejscu chciałam bardzo podziękować za to wyróżnienie zarówno pani Danusi jak i wydawnictwu Replika. W książce przedstawiona jest historia 4 kobiet: Lilki, Basi, Niny i Adeli, które postanawiają założyć Klub Muszkieterek. Cóż to takiego? O co chodzi? Miał on polegać na wzajemnym wspieraniu się, że jedna na drugą może zawsze liczyć. Bohaterki różnią się od siebie, a jednak coś je łączy. Tym czymś są problemy, ale też przyjaźń. To niesamowita opowieść o tym co w życiu ważne. Poznajemy tu losy każdej z kobiet. Każda z nich opowiada nam swoją niełatwą historię.
„– Jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie mogą zdarzyć się człowiekowi, to spotkanie bratniej duszy, która stanie się powiernikiem i najbliższą osobą. Taką, która będzie na dobre i na złe. Która pocieszy, utuli, wytrze zasmarkany nos lub w razie konieczności będzie szczera do bólu. Nie ma na świecie człowieka, który nie chciałby mieć przyjaciela, bo przecież do życia najbardziej potrzebujemy drugiej osoby, kogoś, kto nas zaakceptuje i wysłucha – przekonywała rozentuzjazmowana Basia. – Marzyłam o tym od chwili, kiedy pani w bibliotece dała mi do przeczytania Anię z Zielonego Wzgórza”.
Ciekawym pomysłem jest to, że autorka nie skupiła się na jednej bohaterce i jej nie została w całości poświęcona powieść, ale też możemy dowiedzieć czegoś więcej o tych czterech kobietach. One wszystkie są tu jednakowo istotne i mamy okazję zobaczyć jakie są, co przeżyły itd. Świetnie ukazana została tu siła kobiet i to jak ważne jest wsparcie drugiego człowieka. Co dzięki niemu możemy zrobić? Pomocna dłoń może wiele, czasami sami nie jesteśmy w stanie sobie pomóc, dlatego tak dużą wartością jest przyjaźń i to właśnie wspaniale przedstawiła nam autorka. Jeśli lubicie książki, które są mądre, wnoszą coś do życia, szybko się czytają i czas z nimi nie jest zmarnowany to jest to powieść dla Was! A na końcu pani Danka Turek zostawiła nawet coś dla tych którzy lubią jeść i gotować. Myślę, że to oryginalny pomysł i podpowiedź dla kogoś kto np. nie wie co zrobić na obiad. Zapraszam do korzystania.
„Wraz z otwarciem drzwi do domu wdarł się mroźny wiatr. Po chwili usłyszeli krzyk, a w następnej kolejności zobaczyli Krzysia wnoszącego na rękach zziębniętą kobietę, która miała na sobie tylko przemoczoną spódnicę i bluzkę. Baśka, której serce ze zdenerwowania chciało wyskoczyć z piersi, podbiegła do męża i chwyciła w swoje dłonie delikatną i lodowatą rękę kobiety. – Ada, przynieś koc, Lila, nalej gorącej zupy, a reszta niech zrobi miejsce, żeby można było posadzić Ninę na kanapie. – Basia wydawała komendy, cały czas trzymając rękę zmarzniętej przyjaciółki. – Nina, co tak długo? Tak się denerwowałam… Co tam się, do cholery, stało? – Basiu, zrobiłam to… Dałam radę… – wyszeptała Nina”.
Każda z kobiet ma swoje problemy. Czy znajdą nić porozumienia? Wspólny język? Czy będą w stanie sobie nawzajem pomóc? Czy dogadają się? Czy mimo własnych kłopotów będą chciały zająć się jeszcze kłopotami innych? Mimo trudności jakie zsyła na nas los bądźmy odważni i dobrzy jak Lilka, Basia, Nina i Adela, weźmy z nich przykład. Jest to powieść z przesłaniem, przyjaźń to jedna z ważniejszych wartości w życiu. Prawdziwy przyjaciel to skarb bezcenny. Nie łatwo jest takiego znaleźć więc jak już kogoś takiego mamy doceniajmy go i pielęgnujmy tą przyjaźń. Bohaterek nie sposób nie polubić. Życzę wszystkim takich przyjaciółek, albo przynajmniej jednej, bo nie liczy się, żeby mieć wielu przyjaciół, wystarczy jeden, ale taki prawdziwy od serca. Jeszcze raz zachęcam do poznania tej powieści.
„Ze wzruszenia serce waliło mi jak oszalałe. Wpatrywałam się w ekran i nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Do mnie nie mówił Adaś, ze mną rozmawiał Adam. – Mamuś, nie płacz – poprosił, a ja pomyślałam, że jednak nie dałam rady i się rozryczałam. – Ja nie płaczę. – Wierzchem dłoni wytarłam sobie nos. – To tylko nawiew z klimatyzacji zbyt mocno wieje. Nie zwracaj na mnie uwagi”.
Akcja książki toczy się powoli , pojawiają się też powroty do przeszłości. Pojawia się temat przemocy, której ofiarą jest jedna z kobiet. Podczas lektury chociaż nie jest to gruba książka, uwalniają się różne emocje jak radość , smutek, a nawet złość na pewne sytuacje , na które niestety nie miałam wpływu. Na szczęście bohaterki nie były same, miały siebie nawzajem i to jest piękne i budujące, że są na świecie jeszcze dobrzy ludzie, nie tylko tacy, którzy myślą wyłącznie o sobie . Pozytywnych osób wokół wam życzę.
„– Lubi pani zwierzęta, prawda? To widać. – Tak, bardzo. Jednak mam wśród nich swoich faworytów. – To mnie pani zaciekawiła – stwierdził zaintrygowany weterynarz. – A można wiedzieć, które najbardziej pani lubi? – Słonie. – To dlatego, że była pani w Azji i widziała je? – dociekał. – W żadnym wypadku! Ja tam się po świecie nie włóczę. Mnie najlepiej w domu. – To skąd te słonie? – Przecież to proste: są bystre, inteligentne i mają twardą skórę. Zupełnie jak ja!”
Nie miałam wcześniej okazji poznać twórczość autorki, aż tu nagle nadarzyła się okazja, aby zostać patronką książki „Zawsze razem” . Pomyślałam sobie: „czemu nie” i zgodziłam się. W tym miejscu chciałam bardzo podziękować za to wyróżnienie zarówno pani Danusi jak i wydawnictwu Replika. W książce przedstawiona jest historia 4 kobiet: Lilki, Basi, Niny i Adeli, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-22
Znacie książki Agnieszki Kaźmierczyk? Ja kojarzyłam autorkę z powieściami fantasy, widziałam kiedyś okładki jej wcześniejszych książek, jednak nie sięgam po książki z tego gatunku, więc nie znałam twórczości autorki, aż pewnego dnia rzuciła mi się w oczy zapowiedź: "Coś patrzy" i zainteresował mnie jej opis. Postanowiłam zgłosić się w naborze na patrona tej opowieści, bo stwierdziłam, że może to być książka warta uwagi. Czy tak było? Zaraz Wam opowiem. Bardzo się cieszę, że mogłam objąć tą historię patronatem, bo jest ona niebanalna i wciągająca, spodobała mi się od pierwszych zdań. Bardzo dziękuję wydawnictwu WasPos za wyróżnienie mojej osoby i zaufanie jakim mnie obdarzyło powierzając mi opiekę nad tym tytułem. Jest to thriller psychologiczny, czyli coś nowego w twórczości tej autorki . Lubię sięgać po książki również i z tego gatunku. Jak Agnieszka Kaźmierczyk sobie z nim poradziła? Jak odnalazła się w thrillerze? Czy był to dobry pomysł? O tym najlepiej przekonacie się sami gdy zdecydujecie się przeczytać. Do czego serdecznie Was zachęcam.
„- Nie wiem, dlaczego się tutaj znalazłam. Nie mam pojęcia, co powinnam zrobić, ale wiem jedno, nie chcę umrzeć, a zdaje się to nieuniknione. Boję się zasnąć, boję się wychodzić z domu i nie wiem, gdzie powinnam szukać pomocy. Jeśli nie tutaj, to może chociaż wskaże mi pani instytucję, osobę prywatną. Mam pieniądze, mam sporo pieniędzy, chciałabym tylko, by ta klątwa, fatum ciążące także nade mną zniknęło… - Dziewczyna, która zjawiła się w gabinecie Danuty bez zapowiedzi i wparowała do niego bez pukania, wyglądała na zdesperowaną. Starsza pani psycholog widziała już jednak w swojej karierze tak wiele, że zdawało się jej to zupełnie nie dziwić”.
Bohaterką jest Beata, która jest prezenterką telewizyjną. Stacja telewizyjna w której pracuje postanawia przedstawić widzom nowy program, polegający na zamknięciu w jednym domu 10 nieznajomych osób, które mają ze sobą mieszkać przez 10 tygodni. Co wy na to? Brzmi ciekawie? Uczestnicy będą odpadać jeden po drugim, aż zostanie jedna osoba, która wygra, czyli takie reality show jak Big Brother. Pamiętacie ten program? Oglądaliście? Ja przyznam, że tak, oczywiście nie wszystkie edycje i każdy odcinek, ale zerkałam od czasu do czasu. Prowadzącą ma być nasza główna bohaterka Beata i ona również musi zamieszkać w tym domu wraz z uczestnikami. Z biegiem czasu osoby zamieszkujące dom, który położony jest w lesie zaczynają słyszeć dziwne dźwięki, nie wiedzą jednak co to takiego i skąd one dochodzą? Czy to jakieś zwierzęta, które zamieszkują las? Czy to coś innego? Niech to pozostanie moją tajemnicą…
„ - Czego się wstydzisz? Czy uważasz, że jest coś bardziej wstydliwego od zalanego w trupa ścierwa odbierającego dziecku jego godność? Nawet jeśli są zacofani, kościółkowi, hermetyczni i zaściankowi, będą stokroć lepsi od niego, od tego, co ja znałem, od brudnego i zafajdanego miejsca mojego dorastania. Idź śmiało, z podniesioną głową. To ludzie, którzy mają dobre serca, którzy staną za tobą murem”.
Minusem jest dla mnie to, że tą historię tak szybko się czyta. Nie wiem kiedy okazało się, że to już koniec. Jednak nie żałuję, że się skusiłam, bo jest to książka, która pozostanie w mojej pamięci, jest intrygująca i bardzo wciągająca. Skłaniała mnie też do zatrzymania się i zastanowienia się co to za głosy, do czego doprowadzi to wszystko. Czemu po wyjściu z tego domu jego uczestnicy giną? Co się z nimi dzieje? Czy coś ich opętało? Czy w tym lesie straszy? A może to dom jest nawiedzony? Czy to jeszcze coś innego? Czym jest tytułowe „COŚ” które patrzy? Czemu patrzy? Czego chce? W głowie natłok myśli i cały czas pojawiające się pytania. Na które odpowiedź poznacie oczywiście na koniec.
”Przywitali mnie z ogromnym entuzjazmem, od razu musiałam wypić kilka karniaków. Chciałam być częścią grupy, chciałam zyskać ich akceptację. Zaniepokoiło mnie coś innego. Wśród znajomych pojawiła się jedna, nowa i nieznana. Starszy od nas chłopak, ogolony na łyso. W dżinsowej kurtce i spodniach. Wpatrywał się we mnie, odkąd tylko przyszłam. Nie nawiązywałam kontaktu wzrokowego, unikałam rozmowy. Nie chciałam go sprowokować. Źle patrzyło mu z oczu”.
Podczas czytania cały czas towarzyszyła mi niepewność jak to się zakończy? Jakie tajemnice z życia Beaty wyjdą na jaw? Gratuluję autorce tej książki był to bardzo ciekawy pomysł, wprowadziła mnie w taki inny świat, trochę magiczny, ta powieść ma coś w sobie nie tylko w tytule, a co to takiego dowiecie się jak przeczytacie. Mam nadzieję, że wyruszycie w tą podróż i poznacie jej niezwykły trochę mroczny, ale interesujący klimat. Dajcie się porwać, a spędzicie ciekawy wieczór z lekturą „Coś patrzy”. Poczujcie wraz z bohaterami ten dreszczyk emocji…. Wyobraźcie sobie, że słyszycie te głosy i to wrażenie, graniczące z pewnością, że jesteście właśnie obserwowani. Co wtedy robić? Czy to jakaś choroba? Obsesja? Kto wie….
„Znacie to powiedzenie: cisza przed burzą. Jak bardzo pasuje ono do naszej aktualnej sytuacji. A wiecie co jest najzabawniejsze? Wydaje się wam, że ta burza dotyczy tylko mnie, ale nie macie racji! – wykrzyknęła ostatnie zdanie najgłośniej jak potrafiła. Adam odwrócił głowę i zobaczył, że Beata rzuca się do przodu, skręcając kierownicą z całej siły w stronę barierek ochronnych. Nie mógł tego przewidzieć , nie potrafił nad tym zapanować. Zdarzenie mogło trwać zaledwie ułamek sekundy”.
Znacie książki Agnieszki Kaźmierczyk? Ja kojarzyłam autorkę z powieściami fantasy, widziałam kiedyś okładki jej wcześniejszych książek, jednak nie sięgam po książki z tego gatunku, więc nie znałam twórczości autorki, aż pewnego dnia rzuciła mi się w oczy zapowiedź: "Coś patrzy" i zainteresował mnie jej opis. Postanowiłam zgłosić się w naborze na patrona tej opowieści, bo...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-18
Autorka w swoim dorobku ma pięć książek, a to jest moja czwarta, którą miałam okazje przeczytać i jednocześnie druga, której mam wielki zaszczyt patronować. Bardzo dziękuję za takie zaufanie. Ta książka jest wyjątkowa, dlaczego? Zaraz Wam opowiem. Na 130 stronach przedstawiona została taka historia, że aż nie wiem co powiedzieć. Jestem w szoku i nie mogę uwierzyć, że tak można . Autorka udowadnia tą powieścią, że nie liczy się ilość stron, a dobrze opowiedziana, wartościowa choć nie łatwa historia. „Serce bez granic” na zawsze już zostanie w moim sercu. Gratuluję Ci Aniu stworzenia tej książki, śmiało mogę napisać, że jest to według mnie najlepsza Twoja książka, chociaż jednej z wydanych do tej pory jeszcze nie czytałam. Polecam ją wszystkim serdecznie. Rozłożyła mnie ona na łopatki, jest tu tyle emocji, że to się w głowie nie mieści. Zakończenie tak mnie rozwaliło, że nie mogłam dojść do siebie i szukałam kolejnych stron, nie mogąc uwierzyć, że to już koniec.
„Wszyscy nadużywali pojęć, o których de facto nie mieli bladego pojęcia. Dopiero wizyta u Tomasza uzmysłowiła jej, że życie wcale nie musiało być pełne łez, nieprzespanych nocy, pretensji do świata i żalu do ludzi. Uczyła się życia na nowo. Psychoterapia połączona z terapią lekami dawała coraz lepsze efekty. Mimo wszystko Dobrusia wciąż miewała gorsze dni, które w rzeczywistości ją przerażały. A fakt, że z każdym problemem zostawała sama, nie ułatwiał”.
Ania Balińska zafundowała mi tyle wrażeń podczas lektury, że śmiało rozdzielić bym je mogła na klika książek, a tu wszystko na tych niewiele ponad stu stronach. Bohaterowie zostali bardzo niesprawiedliwie potraktowani przez los, zmuszeni byli tyle dźwigać na swoich barkach, aż żal patrzeć, ale życie niestety takie jest i potrafi nieźle dać w kość, tak też było tutaj.
„ - Bo nikt nas nie uświadamia, że chorując na depresję, możemy normalnie żyć. A przynajmniej udawać, że wszystko jest normalne. Życie w tym kraju to jedne wielkie pozory. Każdy się uśmiecha, kupuje drogie ubrania, samochody, wstawia fotki w internecie, prezentując swoją sielankę. Tymczasem podejrzewam, że połowa z nich ma jakieś zaburzenia, tylko wstydzą się o tym mówić. Dorosłe dzieci alkoholików, dzieci niedokochane, rozbite rodziny. Oboje wiemy, że nasz kraj nie jest tolerancyjny. Jeśli się nie wpisujesz w schematy, to jesteś gorszego sortu".
Główna bohaterka Dobrusia choruje na depresję. Jest to bardzo skomplikowana i długotrwała choroba, którą trzeba leczyć, nie można jej bagatelizować, ani też nie można wszystkiego nią tłumaczyć, bo tak łatwo w codziennym świecie powiedzieć „mam depresję” i dajcie mi święty spokój, jest to często niestety nadużywany w dzisiejszych czasach termin . A musimy odróżniać depresję, od zwykłego lenistwa, bo to jest zupełnie coś innego. Depresja pojawić się może na skutek jakichś przykrych wydarzeń w życiu człowieka. Dobrosława po roku małżeństwa zostaje sama, jej mąż umarł. To silne przeżycie dla niej, strata bliskiej osoby, coś nie wyobrażalnego i trudno sobie z czymś takim poradzić.
Z tym wszystkim Dobrosława pozostawiona jest samej sobie, nie może liczyć na wsparcie rodziny, ani przyjaciółki, która jakby jeszcze było mało obarcza ją problemami swoimi i swojej córki. Dobrusia stara się sobie jakoś poradzić, ale nie jest jej łatwo. Liczyć może jedynie na pomoc psychoterapeuty Tomasza do którego chodzi na terapię. Lecz czy to wystarczy? Czy będzie w stanie dalej funkcjonować? Bardzo współczułam jej, że nie ma obok siebie kogoś na kogo może liczyć, przykro było mi patrzeć na to, gdyż w każdej trudnej chwili bardzo ważne jest wsparcie drugiej osoby. Bez niego jest niesamowicie ciężko się podnieść i iść przez życie dalej, więc jeśli mamy takie osoby doceniajmy je.
„Rafał stał w milczeniu, przypatrując się oddalającej się sylwetce dziewczyny. Od pierwszej chwili , gdy tylko ją ujrzał, czuł że była wyjątkowa. Wiedział, że jego przeczucie i intuicja były irracjonalne. Nie znał jej, a mimo to coś ciągnęło go do niej. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego wydawała mu się tak bliska. Albo zwariowałem, albo jestem psychopatą – pomyślał, klnąc”.
Pewnego dnia na drodze Dobrosławy staje mężczyzna, który ma na imię Rafał. Czy to przypadek? A może przeznaczenie? Czy tych dwoje znajdzie szczęście? Czy są sobie pisani? Co ich połączy? Czy Dobrusia, która do tej pory zamknęła się na wszelkie relacje z mężczyznami, będzie w stanie przezwyciężyć swoją niechęć do płci przeciwnej? Czy po śmierci męża uda jej się jeszcze stworzyć nowy związek? Czy jest na to już gotowa? A co z Rafałem? Jaką tajemnice skrywa? Czy ujrzy ona światło dzienne? Dobrosława i Rafał to bardzo ciekawe postacie, które mimo, że znają się bardzo krótko łączy jakaś nić porozumienia, coś co trudno opisać słowami, jakby się znali od dawna. Jak to możliwe?
„ - Nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś w tych czasach może znać wiersze na pamięć – wyszeptała zauroczona. – Znać i lubić. – Uśmiechnął się. – Czy w ramach przeprosin za mojego psa mógłbym zaprosić cię na spacer? Mógł. Zaprosił. I od tamtego pamiętnego popołudnia spędzili ze sobą trzy tysiące sześćset pięćdziesiąt pięć dni i nocy. Godzin wypełnionych miłością. Minut pełnych szacunku. Sekund skąpanych w szczęściu”.
Gwarantuję, że nie oderwiecie się od czytania dopóki nie skończycie jest to lektura do przeczytania w całości od razu. Szkoda mi było, że tak szybko się ta książka kończy. Uważam, że jest to piękna i poruszająca opowieść, która wiele wniesie w życie czytelnika i pozostanie w nas czytających na długo, jak nie na zawsze. Książka skłania do przemyśleń, niesie ze sobą przesłanie, aby rozejrzeć się dookoła i zainteresować się czy ktoś niedaleko nie potrzebuje naszej pomocy, nie bądźmy obojętni wobec ludzi, nie patrzmy tylko na czubek własnego nosa. Myślę, że to zdanie jest najlepsze na koniec. Jeszcze raz zachęcam do przeczytania. Ta książka sprawi, że inaczej spojrzycie na świat, przynajmniej wierzę, że tak właśnie będzie. Z całego serca Wam polecam!
„ - Widzisz ten błękit i spokój? – Mateusz stanął za Dobrusią, mocno ją obejmując. Stali na nadmorskim klifie, wpatrując się w lazurową tafle. – To samo widzę w twoich oczach. Kocham cię za to, jaka jesteś i co ze mną robisz. Przy tobie jestem innym, lepszym człowiekiem”.
Autorka w swoim dorobku ma pięć książek, a to jest moja czwarta, którą miałam okazje przeczytać i jednocześnie druga, której mam wielki zaszczyt patronować. Bardzo dziękuję za takie zaufanie. Ta książka jest wyjątkowa, dlaczego? Zaraz Wam opowiem. Na 130 stronach przedstawiona została taka historia, że aż nie wiem co powiedzieć. Jestem w szoku i nie mogę uwierzyć, że tak...
więcej mniej Pokaż mimo to
PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA!
„Powrót bodyguarda” to trzecia część serii, dlatego serdecznie polecam Wam czytać w kolejności, aby lepiej się wczuć w opowieść. Wahałam się czy sięgnąć po pierwszą część serii, czyli po debiut autorki, ale spróbowałam i ryzyko się opłaciło, bo zostałam wierną czytelniczką Marty i patronką jej kolejnych książek, co jest bardzo miłym wyróżnieniem. Przy tej powieści nawet dostałam możliwość czytania książki jako beta czytelniczka, czyli byłam jedną z pierwszych osób czytających i mogłam zgłosić swoje uwagi co do treści. Dziękuję Ci bardzo Marto za takie zaufanie to dla mnie wiele znaczy, byłam mile zaskoczona taką propozycją, nigdy wcześniej nikt nie dał mi takiego wyrazu sympatii, a jednocześnie nie obdarzył tak dużym zaufaniem. To było wspaniałe doświadczenie i cieszę się, że mogłam Ci pomóc w poprawkach przy książce, fajnie było dowiedzieć się co słychać u bohaterów wiele miesięcy przed premierą, była to dla mnie przyjemność i niesamowicie miłe uczucie. Poznajemy tutaj dalsze losy tytułowego bodyguarda i Mikaeli, którzy w pierwszym tomie wpadają sobie w oko na dyskotece i tak to się zaczyna… Potem okazuje się, że mężczyzna stara się o pracę ochroniarza w firmie, która należy do kobiety. Cóż za przypadek. A może to wcale nie przypadek? Czas pokaże… Czy coś ich połączy? Można się domyślić, że tak. Ale czy ta znajomość się rozwinie? Czy uczucie między nimi będzie miało szanse przetrwać?
„Przez jeden maleńki moment Mikaelę bardzo zaniepokoiła ta myśl. Lecz z drugiej strony serce podpowiadało jej, że Theo taki nie jest, że może mu ufać, że nigdy jej nie skrzywdzi. Tyle, że znowu do ich życia zaczynały wkradać się tajemnice. Obiecała sobie, że drugi raz będzie bardziej uważna, że nie pozwoli sobie ślepo we wszystko wierzyć, że bacznie będzie się przyglądać swojemu ukochanemu. No i zanim dojdzie do ślubu wyjaśni sobie z Theo wszystkie wątpliwości”.
Theo, czyli nasz bodyguard nie jest zwykłym mężczyzną, bo ma pewne nietypowe zajęcie. Jakie? Musicie przekonać się sami. Ta książka wg mnie wywołuje najwięcej emocji z wszystkich trzech tomów, co jest jej dużym plusem. Pojawi się tu ich cały wachlarz m.in. smutek, radość, złość, współczucie, ale też strach. To niesamowite. Takie powinny być dobre powieści. Na początku akcja toczy się powoli, ale z biegiem czasu zaczyna się rozpędzać i jak już się rozkręci to nie zwalnia ani na sekundę. Powieść trzymała mnie w takim napięciu, że nie mogłam się od niej oderwać. Byłam w szoku co tu się dzieje. Przerzucałam strony z ogromnym zainteresowaniem co będzie dalej. Druga część książki jest ciekawsza i bardziej mi się podobała niż sam początek. Czułam się jak na jakiejś karuzeli. Myśli wirowały mi w głowie i emocje zmieniały się z minuty na minutę. W pewnym momencie podczas czytania miałam nawet łzy w oczach, ja która nie płaczę przy książkach, wyobraźcie sobie, nie powiem jaka była to scena, żeby Wam nie odbierać przyjemności z czytania, ale była niesamowita. A jeszcze później byłam zła na autorkę, za to co zrobiła, niedowierzałam w to co czytam, miałam ochotę rzucić książkę, ale ciekawość jak zakończy się ta historia nie pozwoliła mi na to. Pewna jak zakończy się powieść czytałam dalej i nagle ogromne zdziwienie. Wbiło mnie momentalnie w fotel! Na to bym nie wpadła, świetny pomysł na taki zwrot akcji i zakończenie. Myślę, że też będziecie w szoku.
„Theo leżał w łóżku, a obok na stoliku nocnym stała taca z przygotowanym śniadaniem. Trzymał w dłoni białą różę i wpatrując się w swoją słodko śpiącą narzeczoną odgarnął włosy z jej twarzy i przypatrując się jej chwilę zbliżył biały kwiat do jej delikatnej skóry i powoli przeciągnął nim po jej nagim ramieniu. Mikaela jeszcze przez moment nie reagowała, ale gdy Theo powtórzył czynność kolejny raz, powoli przebudziła się i otworzyła oczy. Jeszcze przez chwilę nie kojarzyła faktów, gdy nagle oprzytomniała przypomniawszy sobie, co tego dnia ją czeka”.
Marta należą Ci się wielkie gratulacje za to jak poprowadziłaś tą historię, chociaż bardzo mnie zdenerwowałaś, ale wybaczę Ci, bo wyszła z tego rewelacyjna książka. Udało Ci się podnieść mi ciśnienie i wyprowadzić mnie w pole. Jeśli lubicie książki gdy oczywiste zakończenie staje się nie oczywiste, lubicie emocje i gdy pojawia się element zaskoczenia to książka idealna dla was. Dajcie się wciągnąć w świat Mikeali i Theo, gdzie losy bohaterów są skomplikowane i zaskakujące. Z nimi nie będziecie się nudzić! Śmiało mogę Wam ją polecić. Uważam, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, jest coś dla osób lubiących romanse, pojawiają się sceny erotyczne, jest też wątek sensacyjny, pościgi, ucieczki, miłość, tajemnice, trudne chwile, wzruszenia, niespodziewane zwroty akcji, zaskakujące sytuacje, a wszystko to dzieje się w pięknej Grecji, a dokładniej na Krecie na której miałam również przyjemność być kiedyś. Dzięki cudownym opisom przyrody mogłam znowu się tam przenieść myślami. Uwielbiam Grecję i jej klimat cieszę się, że była ona miejscem do którego autorka zabrała bohaterów , czułam się jakbym tam z nimi była.
„To były piękne chwile, takie które zostają w pamięci na całe życie. Paczka przyjaciół chociaż na moment mogła skosztować beztroskiego życia. Trochę nurkowali, trochę wygłupiali się w wodzie. Dziewczyny opalały się na jachcie, a mężczyźni wskakiwali do wody. Chris nauczył chłopaków robić salto w powietrzu więc nikt nie chciał przerywać zabawy. Błędnie założyli, że to co złe jest już za nimi. Nikt się nie spodziewał, że los przygotował dla nich niespodziankę”.
Theo ma nie ciekawą przeszłość, nie należy on do grzecznym chłopców, oj zdecydowanie nie, ma wiele za uszami, ale kto z nas nie popełnia błędów prawda? Ważne aby zrozumieć swoje postępowanie i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Czy Theo przemyślał swoje zachowanie i zmienił się? A może pewne rzeczy są w nas tak głęboko zakorzenione, tworzą nas, że nie możemy nic z nimi zrobić? Czy wszystko jesteśmy w stanie w sobie zmienić? To trudne pytania, niech każdy się nad nimi zastanowi. A jak było w przypadku naszego bodyguarda, dowiedzcie się sami . Poznajcie jak zakończy się ta niezwykle wciągająca historia burzliwej znajomości Mikaeli i Theo. Jest to świetna powieść, która wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji. Były chwile uniesień, był też strach o to co będzie dalej, były elementy zaskoczenia, smutek, zdziwienie, a nawet złość. Powiem też, że jest to wg mnie najlepsza część serii. Nie sądziłam, że tak się to wszystko potoczy, a ostatnie rozdziały po prostu sprawiły, że nie wiedziałam chwilami co się dzieje dookoła tak mnie pochłonęła, że straciłam poczucie czasu. Byłam w szoku, autorka świetnie poprowadziła fabułę, było intrygująco, niesamowicie się to wszystko czytało. Główni bohaterowie mają ciekawe charaktery, doskonale są wykreowani, są taką mieszanką wybuchową. Z zapartym tchem śledziłam ich losy. Żałuję, że to już koniec serii. Polubiłam ich i trochę będę za nimi tęskniła. Mam cichą nadzieję, że może jeszcze kiedyś w jakiejś książce się pojawią. Byłoby super, bo nie sposób o nich zapomnieć. Miło byłoby się dowiedzieć jeszcze kiedyś co tam u nich słychać. Serdecznie polecam!
„ Szczęście zależy tylko od nas samych. Trzeba na nie ciężko pracować. To od nas zależy jakie myśli wpuścimy do naszej głowy, jak będziemy reagować na różne sytuacje. Tylko od nas zależy, które uczucie w nas samych będziemy pielęgnować, karmić i podsycać. Optymizm i wdzięczność za to co mamy, czy strach, lęk, pesymizm i wieczna pogoń za czymś więcej – wybór zawsze należy do nas. Można nauczyć się być szczęśliwym, ale to cholernie trudne zadanie.”
PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA!
„Powrót bodyguarda” to trzecia część serii, dlatego serdecznie polecam Wam czytać w kolejności, aby lepiej się wczuć w opowieść. Wahałam się czy sięgnąć po pierwszą część serii, czyli po debiut autorki, ale spróbowałam i ryzyko się opłaciło, bo zostałam wierną czytelniczką Marty i patronką jej kolejnych książek, co jest bardzo miłym...
To druga książka autorki, którą miałam okazję przeczytać i jednocześnie też patronować. Muszę przyznać, że zaciekawiły mnie obie. Wcześniej nie patronowałam thrillerom dopiero teraz kiedy zobaczyłam zapowiedzi tej, a wcześniej "Coś patrzy" zdecydowałam się zgłosić do naboru i zostałam wybrana na patronkę co bardzo mnie cieszy. O czym opowiada ta książka? Jest to jak mówi tytuł oraz okładka mocna pozycja, historia nie jest łatwa, więc nie będzie to z pewnością książka dla każdego. Jest to coś dla odważnego i wymagającego czytelnika.
Ta książka mimo, że jest cienka ma tylko 260 stron jest wypełniona treścią i to jaką treścią. Jeśli lubicie rozwiązywać zagadki i jesteście ciekawi co też mogło się dziać w tym mieście musicie przeczytać tą książkę.
Główna bohaterka to moja imienniczka Natalia, która dostaje od swojego szefa pewną tajemniczą sprawę do rozwikłania. W pewnym mieście w krótkim czasie dochodzi do dużej liczby samobójstw. Dlaczego tak się dzieje? Jakie tajemnice i wydarzenia się za tym kryją? A może ktoś za tym stoi? Czego dowie się Natalia? Czy naszej bohaterce uda się odkryć całą prawdę? Jakie skrywane sekrety ujrzą światło dzienne?
„Dotarła do domu, postanowiła szybko znaleźć informacje o pobliskim opuszczonym sanatorium. Znalazła nagrywane tam filmiki, o których mówił Seba. Podobno kilka lat temu doszło tam do zbrodni, a po tym incydencie, miejsce podupadło. Nie chciała nikogo angażować w swoje wieczorne plany, musiała jedynie zamówić taksówkę, która ją dowiezie w pobliże tego tajemniczego miejsca. Zdawała sobie sprawę, że jej wiedza dotycząca podmiotu badań, a więc żywego trupa, była niemal zerowa. Ale był w tym wszystkim żywy Kamil, który potrzebował odpowiedzi natychmiast. Kiedy siedziała przy komputerze, zadzwonił dzwonek. Miała nadzieję, że to Sebastian, bo podświadomie życzyła sobie, żeby ktoś dotrzymał jej towarzystwa w tej nie do końca przyjemnej misji. Niestety za drzwiami stał ktoś inny, kto nie był w tym momencie mile widziany”.
Czy Natalia przerwie ten ciąg samobójstw? Czy miasto samobójców przestanie być tak nazywane? Czy uda się uratować kolejne osoby przed popełnieniem tego strasznego czynu? Jeśli jesteście ciekawi, przeczytajcie koniecznie. Muszę przyznać, że bardzo byłam ciekawa jak zakończy się ta historia. Fabuła mnie wciągnęła... Jest to kolejne udane spotkanie z twórczością autorki i z pewnością nie ostatnie. Zachęcam Was do czytania książek Agnieszki Kaźmierczyk mają w sobie to coś, co sprawia, że nie możesz się oderwać od czytania. Książki autorki mają taki mroczny klimat i są bardzo intrygujące. Podczas lektury wchodzisz w nią całą lub całym sobą i tracisz poczucie rzeczywistości.
Może to być interesująca lektura na jeden lub dwa wieczory. Czyta się dobrze i szybko, dla mnie wadą książek A. Kaźmierczyk jest to, że są takie krótkie! Jednak mimo to serdecznie polecam! Jest to książka zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Nie bójcie się i ruszajcie wraz z bohaterką do tytułowego miasta samobójców i przekonajcie się co tam naprawdę się dzieje, zapraszam do czytania. Dobra lektura dla osób, które interesuje odkrywanie tajemnic.
Sprawdźcie czy uda Wam się domyślić o co chodzi, czemu właśnie w tym mieście dochodzi do tylu samobójstw? Czemu nikt przez tyle czasu nie odkrył prawdy? Czy i jaka straszna się ona okaże?
Przeczytajcie sami. Jak zakończy się ta historia? Czy będziecie zaskoczeni? Lubię książki, które zaskakują, tutaj ten element się pojawił. A może wpadniecie na to o co chodzi wcześniej? Kto wie… Ja przyznaję, że byłam zaskoczona, nie wpadłam na to jak zakończy się ta książka. Zastanawiałam się podczas czytania, dlaczego tyle osób postanawia odebrać sobie życie? No cóż ciekawy i trudny temat autorka tu poruszyła gratuluję odwagi.
"Nie znosiła zmian. Wynikało to z braku poczucia bezpieczeństwa. Każda wiązała się z przesadną reakcją. Obawiała się, że depresja przyjdzie za kilka dni, jak już tam się znajdzie. Natalia miała obsesyjną potrzebę kontrolowania wszystkiego. W tym momencie traciła grunt pod nogami. Nie miała bowiem od jakiegoś czasu wpływu na żaden z aspektów swojego życia: ani na swój pseudozwiązek, ani na dalszą karierę, ani na miejsce zamieszkania. Czuła jedynie narastający lęk".
To druga książka autorki, którą miałam okazję przeczytać i jednocześnie też patronować. Muszę przyznać, że zaciekawiły mnie obie. Wcześniej nie patronowałam thrillerom dopiero teraz kiedy zobaczyłam zapowiedzi tej, a wcześniej "Coś patrzy" zdecydowałam się zgłosić do naboru i zostałam wybrana na patronkę co bardzo mnie cieszy. O czym opowiada ta książka? Jest to jak mówi...
więcej Pokaż mimo to