-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać12
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik1
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik7
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-05
2024-03-30
2023-11-15
2023-02-18
2023-01-23
Dragon Ball ma to do siebie, że czasem rozbija jakieś wydarzenia niemiłosiernie, inne znów rozgrywają się w tempie ekspresowym. Ten zeszyt wrzuca nas pomiędzy jedną, a drugą większą historię dlatego zobaczymy jaki będzie efekt, ale zakończenie Wielkiego Turnieju jak najbardziej dostarczyło funu.
Dragon Ball ma to do siebie, że czasem rozbija jakieś wydarzenia niemiłosiernie, inne znów rozgrywają się w tempie ekspresowym. Ten zeszyt wrzuca nas pomiędzy jedną, a drugą większą historię dlatego zobaczymy jaki będzie efekt, ale zakończenie Wielkiego Turnieju jak najbardziej dostarczyło funu.
Pokaż mimo to2023-01-21
Po książkę sięgnąłem jako wierny fan gry na PS4 i chcąc poszerzyć przygodę, miałem nadzieję na ciekawą historię z Milesem w roli głównej.
Szybko okazało się, że w zasadzie na samą grę - której rzekomo prequelem ma być książka - fabuła z kart opowiadanie nie będzie miała żadnego wpływu; powiem więcej - bardziej namiesza niż pomoże, bo wiele tu nieścisłości i rodzących się znaków zapytania jak zna się tytuły od Insomniac. Poza postaciami "Skrzydła Furii" nijak nie korespondują, z grą i jeśli sięgacie po książkę z podobnym nastawieniem co ja, to się srogo zawiedziecie.
"Skrzydła Furii" działają jednak jako książka dla nastolatków z małym pajęczym motywem w tle niemniej muszę przyznać, że czułem się jakbym czytał jeden ze słabszych komiksów o pajęczaku (niezależnie którym). Autorka, bardzo duży nacisk położyła na kwestie wewnętrznego rozwoju Milesa Moralesa : co nim steruje, co młodziak czuje w związku z tak ciężkim zadaniem, którym jest bycie superbohaterem - i to będącego jeszcze częścią "hiszpańskiego Harlemu". Bo tak - książka jest osadzona też w problemach współczesnego świata, czasem przybierając bardzo poważny ton dotyczący tożsamości rasowej itd.
Nie zrozumcie mnie źle - to wszystko są ważne tematy, ale mam wrażenie, że za dużo tu Teen Dramy a za mało bycia Spider-Manem.
Przyznam się, że przemęczyłem tą lekturę i z momentem gdy ją zamknąłem mam zamiar pozbyć się jej ze swojej kolekcji. Plusem jest to, że autorka stara się przenieść growego Milesa na karty książki dość wiernie, ale to tak naprawdę marketingowy zapychacz, który ma przynieść kilka $ więcej z nowego IP jakim jest SPIDER-MAN na PS4.
Po książkę sięgnąłem jako wierny fan gry na PS4 i chcąc poszerzyć przygodę, miałem nadzieję na ciekawą historię z Milesem w roli głównej.
Szybko okazało się, że w zasadzie na samą grę - której rzekomo prequelem ma być książka - fabuła z kart opowiadanie nie będzie miała żadnego wpływu; powiem więcej - bardziej namiesza niż pomoże, bo wiele tu nieścisłości i rodzących się...
No nie da się zaprzeczyć, że obserwowanie tych gagatków sprawia przyjemność i wrasta w człowieka, nawet jeśli na dzisiejsze standardy treść jest co najmniej dziwna :P
No nie da się zaprzeczyć, że obserwowanie tych gagatków sprawia przyjemność i wrasta w człowieka, nawet jeśli na dzisiejsze standardy treść jest co najmniej dziwna :P
Pokaż mimo toNo i wracamy na właściwe tory. Akcja zaczyna się zawężać, a katorga piątego zeszytu zostaje wynagrodzona. Cieszę się, że coś się zaczęło dziać, chociaż niektóre postaci są bardzo niekonsekwentnie prowadzone - tak MISA patrzę na ciebie.
No i wracamy na właściwe tory. Akcja zaczyna się zawężać, a katorga piątego zeszytu zostaje wynagrodzona. Cieszę się, że coś się zaczęło dziać, chociaż niektóre postaci są bardzo niekonsekwentnie prowadzone - tak MISA patrzę na ciebie.
Pokaż mimo toDeath Note wciąga ale moment pojawienia się Yotsuby tak niemiłosiernie wyhamowuje rozwój wydarzeń, że szczerze przyznam, miałem kilka ciężkich chwil przy tym zeszycie, kiedy zastanawiałem się gdzie to zmierza i czy ciągle warto. Bardzo bardzo przegadany zeszyt - i to tak bezpardonowo - ale emocji niewiele .
Death Note wciąga ale moment pojawienia się Yotsuby tak niemiłosiernie wyhamowuje rozwój wydarzeń, że szczerze przyznam, miałem kilka ciężkich chwil przy tym zeszycie, kiedy zastanawiałem się gdzie to zmierza i czy ciągle warto. Bardzo bardzo przegadany zeszyt - i to tak bezpardonowo - ale emocji niewiele .
Pokaż mimo to2022-02
Maus jest bardzo specyficznym tworem. Z jednej strony wylewa się z niego symbolizm, z innej brutalna prawda, a to wszystko przyprószone jest konkretną meta-narracją i pewnym burzeniem czwartej ściany w obrazowaniu przez autora procesu twórczego (chociaż nie pełnym zburzeniem). W tym całym szaleństwie wojny to też opowieść o próbie powrotu do życia i w zasadzie zupełna niemożliwością takiego podejścia. Wszystko tu jest szare i ciężkie i chociaż ciężko głównego bohatera lubić - i autor sam daje do zrozumienia, że specjalnie nie stara się abyśmy go na siłę polubili - z czasem czytelnik zaczyna rozumieć dlaczego bohater jest jaki jest - w całej swojej nieskromnej osobie.
Przesłanie nie zamyka się jednak w niczym rewolucyjnym i jest to raczej bardzo ciekawy sposób ujęcia tematu niż coś nowego w temacie Shoah. Warto się jednak zapoznać - również dlatego, że pokazuje perspektywę żyda, który przeżył ale bynajmniej nie tylko dzięki Polakom, a wręcz powiedziałbym, że i z ich strony nie miał lekko, co na gruncie Polskim, może i powinno zostać wprowadzone do dyskusji o wojnie.
Maus jest bardzo specyficznym tworem. Z jednej strony wylewa się z niego symbolizm, z innej brutalna prawda, a to wszystko przyprószone jest konkretną meta-narracją i pewnym burzeniem czwartej ściany w obrazowaniu przez autora procesu twórczego (chociaż nie pełnym zburzeniem). W tym całym szaleństwie wojny to też opowieść o próbie powrotu do życia i w zasadzie zupełna...
więcej mniej Pokaż mimo toJa to ujmę tak. Anime nie oglądałem - zupełnie ominął mnie szał na Dragon Ball'a, który rozpoczął się kilka lat przed moimi narodzinami, natomiast wiem jak popularna była i jest to seria. Mam jednak z tą Mangą mały problem - jest absurdalna. Wiem, że to kwestia wyborów narracyjno estetycznych, ale świat rysowany przez Toriyame jest co najmniej dziwaczny i wypełniony treścią niemalże oniryczną - gadające żółwie, kapsułki z przedmiotami, dinozaury i inne cuda, a w dodatku - co tu dużo mówić galopujący seksizm. Ok - Japonia ma swoją specyficzną kulturę, ale niektóre ze scen w tym zeszycie są co najmniej kłopotliwe, zważając że do ma być skierowane do młodszych (nie dzieci) odbiorców, a sami bohaterowie mają po 14-15-16 lat ;/ Nie wiem -może to moje uprzedzenie i fakt, że nie trafiłem na nic podobnego ale seksualne insynuacje to jedno ale ukazywanie scen pełnej nagości to trochę dużo. Oglądałem też Naruto i tam ograne to zostało jakoś przystępniej - tu jest bardzo w twarz. Poza tym jeśli mowa o Naruto i jakiejkolwiek innej mandze czy anime, mam wrażenie, że światy i to co się w nich dzieje bardziej jest przemyślane i spójne niż tu. Poza tym historia nie wciąga jakoś przesadnie. Na początek daję 4 - bo nie mam pojęcia jak to ugryźć. Zobaczymy w przyszłych zeszytach czy coś z tego wyjdzie.
Ja to ujmę tak. Anime nie oglądałem - zupełnie ominął mnie szał na Dragon Ball'a, który rozpoczął się kilka lat przed moimi narodzinami, natomiast wiem jak popularna była i jest to seria. Mam jednak z tą Mangą mały problem - jest absurdalna. Wiem, że to kwestia wyborów narracyjno estetycznych, ale świat rysowany przez Toriyame jest co najmniej dziwaczny i wypełniony treścią...
więcej mniej Pokaż mimo to
Elsberg niby napisał coś co w założeniu ma być fikcją, tyle tylko, że klarowny research oraz sposób przedstawienia sytuacji sprawiają, że wydaje się być to bardzo konkretną kroniką wydarzeń, które jeszcze się nie wydarzyły, a wydarzyć mogą. Nie pozostawia wątpliwości fakt, że ta książka ma wręcz wartość edukacyjną i uświadamiającą to, jak krucha jest codzienność i tkanka z której zbudowana jest cywilizacja europejska. Człowiek zaczyna myśleć, gdzie by był i co sam by zrobił w takiej sytuacji.
Elsberg niby napisał coś co w założeniu ma być fikcją, tyle tylko, że klarowny research oraz sposób przedstawienia sytuacji sprawiają, że wydaje się być to bardzo konkretną kroniką wydarzeń, które jeszcze się nie wydarzyły, a wydarzyć mogą. Nie pozostawia wątpliwości fakt, że ta książka ma wręcz wartość edukacyjną i uświadamiającą to, jak krucha jest codzienność i tkanka z...
więcej Pokaż mimo to