-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
Mam problem z Asimovem. Czytając poprzednie części miałem go za autora będącego w okresie rozkwitu literackiego, z nietuzinkowymi pomysłami, za którymi nie nadążał jego kunszt samego prowadzenia historii.
Rozpoczynając tę książkę uderzyły mnie zmiany w samym sposobie pisania, zmiany bardzo pozytywne, w końcu od wydania Drugiej Funcacji minęło prawie 30 lat. Postaci są tutaj dobrze zarysowane, dokładnie poprowadzone, historia stanowi ciągłość bez skrajnego przeskakiwania w wątkach, czyta się w miarę lekko, nie ma tu praktycznie niczego z czym mialem problem przy lekturze poprzednich części, ale. No właśnie, ale- historia jakby kuleje. Świat, który stworzył Asimov w latach 50 mógł zachwycać swoim rozmachem i przecieraniem szlaków w sci-fi, a przy tej pozycji nie mogę powiedzieć, mimo znacznej poprawy stylu literackiego, żeby była to w mojej opinii pozycja wybitna. Ciężko powiedzieć czego brakowało, świat już nie zachwycał, fabuła nie wciągała w przewracanie kolejnych stron z zapartym tchem.
Mimo wszystko myślę, że dla fanów gatunku, warto poświęcić jej te kilka godzin i zamknąć, chociaz też nie do końca, tę historię.
Mam problem z Asimovem. Czytając poprzednie części miałem go za autora będącego w okresie rozkwitu literackiego, z nietuzinkowymi pomysłami, za którymi nie nadążał jego kunszt samego prowadzenia historii.
Rozpoczynając tę książkę uderzyły mnie zmiany w samym sposobie pisania, zmiany bardzo pozytywne, w końcu od wydania Drugiej Funcacji minęło prawie 30 lat. Postaci są tutaj...
Bardzo intrygujący pomysł stoi za ta ksiazka ktora, co by tu duzo nie mowic, jest bardzo dobra. Dziwność, która z kolejnymi stronami zaczyna się powoli oddziwniać, klarować kreuje klimat. Do tego całkiem ciekawe postaci, choć niektóre (jak to ma w zwyczaju stare scifi) poprowadzone pobieżnie, jako swoiste wspomaganie do konceptu i fabuły, które mają grać pierwsze skrzypce. Wszystko okraszone odrobina dywagacji społeczno-filozoficznych. Ogólnie polecam.
Szkoda tylko, że kolejne tomy mają coraz to gorsze opinie.
Bardzo intrygujący pomysł stoi za ta ksiazka ktora, co by tu duzo nie mowic, jest bardzo dobra. Dziwność, która z kolejnymi stronami zaczyna się powoli oddziwniać, klarować kreuje klimat. Do tego całkiem ciekawe postaci, choć niektóre (jak to ma w zwyczaju stare scifi) poprowadzone pobieżnie, jako swoiste wspomaganie do konceptu i fabuły, które mają grać pierwsze skrzypce....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka całkiem dobra, gdyby można doprecyzować dałbym minimalnie mniej niż 7 ;). Główną jej zaletą jest wymyślone przez Zeleznego uniwersum łączące w swoim chaosie mitologie grecką z postapo i czymś jeszcze. Sama historia nie jakoś wielce porywająca. Ogólnie rzecz biorąc polecam przeczytać dla samego rozmachu wyobraźni, natomiast nie jestem w stanie pojąc w jaki sposób książka ta w 1966 zremisowała z Diuną w nagrodzie Hugo.
Książka całkiem dobra, gdyby można doprecyzować dałbym minimalnie mniej niż 7 ;). Główną jej zaletą jest wymyślone przez Zeleznego uniwersum łączące w swoim chaosie mitologie grecką z postapo i czymś jeszcze. Sama historia nie jakoś wielce porywająca. Ogólnie rzecz biorąc polecam przeczytać dla samego rozmachu wyobraźni, natomiast nie jestem w stanie pojąc w jaki sposób...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Fundacja to pozycja wydana ponad 70 lat temu. Traktuje o ludzkości zamieszkującej imperium międzygwiezdne, która to ludzkość ma możliwość zachowania siebie, albo utraty i odbudowy przez eony. Cała nadzieja stoi na barkach determinizmu, który zamieniony w statystyczną matematykę daje konkretną bramkę wyjścia i ukierunkowania historii w najlepszą ze złych stron.
Sam pomysł, choć niezwykle ciekawy i w czasach wydania zapewne innowatorski, mi osobiście nasuwa kilka filozofizcznych znaków zapytania- jak jednostka w tym nurcie determinizmu ma wpływać na niego podlegając tym samym prawom? Aczkolwiek jest to dywagacja nie przeszkadzająca zupełnie w możliwości cieszenia się lekturą.
Główny problem jaki mam z tą książką jest sposób prowadzenia przez Asimova historii, która sama w sobie jest głównym wątkiem, a do którego prowadzenia używa postaci, które pojawiają się tylko na chwilę i zanim zdążą się zbudować w jakiś sposób w mojej wyobraźni to już dawno zamieniają się na kolejne. Przy słuchaniu książki ciągle towarzyszyło mi poczucie niedosytu z niemożliwości zagłębienia się w poszczególne wątki i postaci.
Wydaje mi się, że na Fundację, ażeby móc ją docenić, trzeba patrzeć przez pryzmat czasu jaki, od jej wydania, dzieli ją z czasami obecnymi. Ten właśnie pryzmat pozwala bardziej docenić i może przymknąć oko na niedociągnięcia formy. Jak na tamte czasy musiała być to książka niezwykle innowatorska i pewnie dająca podwaliny rozwoju gatunku sci-fi.
Czy z lektury wyciągnąłem coś więcej niż zwiedzanie podwalin gatunku? Sama historia, pomimo problemów z jej prowadzeniem, potrafi wciągnąć i sięgnę zapewne po kolejną część.
Fundacja to pozycja wydana ponad 70 lat temu. Traktuje o ludzkości zamieszkującej imperium międzygwiezdne, która to ludzkość ma możliwość zachowania siebie, albo utraty i odbudowy przez eony. Cała nadzieja stoi na barkach determinizmu, który zamieniony w statystyczną matematykę daje konkretną bramkę wyjścia i ukierunkowania historii w najlepszą ze złych stron.
Sam pomysł,...
Do lektury przysiadłem od razu po przeczytaniu Gry Endera i ją również przyjąłem prawie na raz. Historia wciągająca, choć dla mnie nie aż tak bardzo jak poprzedniczka, ciężko mi powiedzieć czego brakowało- może tej odrobiny magii szkoły oficerskiej?
Otoczka na pewno mroczniejsza niż ta w historii o dzieciach- żołnierzach, postaci ciekawe-posiadające jakąś niestandardową głębie, zwłaszcza że są ukazane na świecie ortodoksyjnych chrześcijan. Fabuła angażująca, choć trochę przewidywalna. Autor kontynuuje i rozszerza ten, w dalszym ciągu trochę bajkowy, świat ludzi na swoim dziecięcym etapie kontaktów z innymi formami inteligencji międzygwiezdnej kontynuując wątki z pierwszej części.
Dla dziecka, choć myślę, że trochę starszego niż przy Grze Endera wyśmienite wprowadzenie do sci-fi, fascynacji kosmosem i wizji kontaktów z innymi myślącymi organizmami, natomiast dla dorosłego historia, która w tym przypadku wypada, przynajmniej dla mnie, trochę słabiej niż w przypadku poprzedniczki. Stąd ocena 7/10, co w systemie lubimy czytać wciąż oznacza pozycję bardzo dobrą, którą mogę z czystym sumieniem polecić!
Do lektury przysiadłem od razu po przeczytaniu Gry Endera i ją również przyjąłem prawie na raz. Historia wciągająca, choć dla mnie nie aż tak bardzo jak poprzedniczka, ciężko mi powiedzieć czego brakowało- może tej odrobiny magii szkoły oficerskiej?
Otoczka na pewno mroczniejsza niż ta w historii o dzieciach- żołnierzach, postaci ciekawe-posiadające jakąś niestandardową...
Ciekawa pozycja sci-fi, można by powiedzieć, że pisana dla dzieci, a jednak wciągnąłem ją (dzieckiem już nie będąc) prawie na raz. Pięknie budowany świat dzieci sawantów zastanawia co jest takiego pochłaniającego dla dorosłych w szkolnych przygodach dzieci? Może prostota ich umysłów, nie skażona doświadczeniami amplifikuje ich doświadczenia, które podchodzą nam w tej prostszej formie? Nie wiem, ale z cała pewnością mogę stwierdzić, że bardziej zaangażowała mnie szkoła małych kandydatów na oficerów-zbawców świata niż niejeden świat dorosłych!
Brakuje mi tutaj natomiast, do tego żeby pozycja ta była czymś więcej niż bardzo dobrą wciągającą historia, jakichś idei, myśli, które odświeżą moje patrzenie na świat, może dadzą do myślenia.
Dla dorosłego jest pięknie napisana wciągająca historia i nic więcej, ale to nic złego. Dla dziecka rodzica lubiącego sci-fi pozycja obowiązkowa do zaszczepienia miłości imaginacji wizji przyszłości!
Ciekawa pozycja sci-fi, można by powiedzieć, że pisana dla dzieci, a jednak wciągnąłem ją (dzieckiem już nie będąc) prawie na raz. Pięknie budowany świat dzieci sawantów zastanawia co jest takiego pochłaniającego dla dorosłych w szkolnych przygodach dzieci? Może prostota ich umysłów, nie skażona doświadczeniami amplifikuje ich doświadczenia, które podchodzą nam w tej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWedług mnie gorsza lektura od wiecznej wojny. Historia dość miałka choć bazująca na ciekawych konceptach. Samo zakończenie trochę ratuje całość, ale bez fajerwerków.
Według mnie gorsza lektura od wiecznej wojny. Historia dość miałka choć bazująca na ciekawych konceptach. Samo zakończenie trochę ratuje całość, ale bez fajerwerków.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niestety nie dałem rady przebrnąć nawet przez pierwszą część. Szanuje i rozumiem w jaki sposób twórczość Gibsona dała podwaliny pod cały gatunek cyberpunk w popkulturze i literaturze, natomiast język (może to wina tłumacza?) i styl są dla mnie nie do przejścia. Czytałem sporo książek 'trudniejszych' z gatunku sci-fi, ale tu sposób budowania fabuły porozrzucanymi w czasie krótkimi fragmentami trudnej do zrozumienia narracji bardzo mi nie przypadł do gustu.
Z drugiej strony rozumiem w jaki sposób taka właśnie narracja buduje obraz świata w ciągłym pędzie, z dużą dozą narkotyków, osobowościami, które przez wszelakie ingerencje w swoje ciała i umysły już chyba nie do końca wiedzą kim są i poprzeplatanego rzeczywistościa wirtualną w formie osobnego świata lodu, co jeszcze bardziej narzuca to poczucie realnej nierealności.
Na ten moment dla mnie 5/10, chociaż możliwe, że w przyszłości wrócę do tego tytułu i zasiądę do niego, bogatszy w doświadczenia pierwszej próby czytania, z większym szacunkiem i zaangażowaniem.
Niestety nie dałem rady przebrnąć nawet przez pierwszą część. Szanuje i rozumiem w jaki sposób twórczość Gibsona dała podwaliny pod cały gatunek cyberpunk w popkulturze i literaturze, natomiast język (może to wina tłumacza?) i styl są dla mnie nie do przejścia. Czytałem sporo książek 'trudniejszych' z gatunku sci-fi, ale tu sposób budowania fabuły porozrzucanymi w czasie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Porywająca historia akcji, rozumiem czemu uznawana jest ze kanon militarystyki sci-fi.
Łatwo wczuć się w Williama Mandele i jego powolne oddzielenie od świata cywili- zarówno przez same doświadczenia jak i upływ czasu. Przy świadomości, że autor jest weteranem wojny w Wietnamie i poznał dobrze psychikę i punkt widzenia żołnierzy na różnych szczeblach można założyć, że postaci przedstawione w książce i ich stosunek do świata 'wewnętrznego' armii i tego zewnętrznego odpowiada prawdzie, co tylko nadaje książce tej prawdziwej surowości.
Książka przy całym tym militaryzmie jest też niezaprzeczalnie fantastyczno naukowa poprzez piękną zabawę konceptem czasu w świetle teorii względności.
Podsumowując ten krótki wpis- napewno polecam!
Porywająca historia akcji, rozumiem czemu uznawana jest ze kanon militarystyki sci-fi.
Łatwo wczuć się w Williama Mandele i jego powolne oddzielenie od świata cywili- zarówno przez same doświadczenia jak i upływ czasu. Przy świadomości, że autor jest weteranem wojny w Wietnamie i poznał dobrze psychikę i punkt widzenia żołnierzy na różnych szczeblach można założyć, że...
Zaskakujące zważając na date wydania ponad 100 lat temu. Ciekawe czy autor był pierwszym z motywem przekazania władzy systemowej maszynie i towarzyszącego upadku ludzkości w tym 1909, czy był ktoś wcześniej.
Motyw wymyślania idei jako celu egzystencji po dojściu do pełnego komfortu w sumie prawdziwy, bo do czego ma się sprowadzać nasze bycje jak tak będzie wygodnie w 100%. Tylko, że nie da się myśleć bez doświadczeń. Trzeba trwać w dyskomforcie, albo chociaż znezc balans nie eliminując go całkiem z naszego życia żeby uratować ludzkość. Motyw pojawiajacy sie w lwiej części scifi do lat 80, potem zniknął, jakoś mniejsza wagę autorzy zaczęli przykładać do tego co znaczy być człowiekiem.
Zaskakujące zważając na date wydania ponad 100 lat temu. Ciekawe czy autor był pierwszym z motywem przekazania władzy systemowej maszynie i towarzyszącego upadku ludzkości w tym 1909, czy był ktoś wcześniej.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMotyw wymyślania idei jako celu egzystencji po dojściu do pełnego komfortu w sumie prawdziwy, bo do czego ma się sprowadzać nasze bycje jak tak będzie wygodnie w 100%....