Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Tak bardzo nie obchodzi mnie, co wydarzy się dalej, że postanowiłam radośnie polec po pierwszej części Septologii (do przyszłej mnie: jeśli kiedykolwiek postanowisz wrócić do tego "dzieła", zacznij od strony 199, część druga). Czy to jest wielka literatura godna Nobla? Nie wiem, skoro Komitet tak zdecydował, to najwidoczniej. Kolejne pytanie: czy wielka literatura musi być tak nudna?

Może powinnam się zachwycać językiem i nietypową narracją. Bo w fabule tu nie ma absolutnie żadnych zachwytów. Bohater jedzie ze wsi do miasta, podgląda ludzi na huśtawkach, myśli, że mógł odwiedzić kolegę, wraca na wieś, gada z sąsiadem, myśli, że mógł odwiedzić kolegę, dalej gada z sąsiadem, myśli, że mógł odwiedzić kolegę, postanawia wrócić do miasta, żeby odwiedzić kolegę, znajduje kolegę w śniegu, zawozi go na pogotowie, cieszy się, że przyjechał do miasta, bo co by było, gdyby jednak nie przyjechał, przypomina sobie, że kolega ma psa, wraca na pogotowie po klucz, odbiera psa z mieszkania kolegi, cieszy się, że przyjechał do miasta, bo co by było, gdyby jednak nie przyjechał, idzie do hotelu, ale w międzyczasie się gubi, spotyka pijaną babkę, którą już wcześniej widział w knajpie, idzie do hotelu, nie może zasnąć, cieszy się, że przyjechał do miasta, bo co by było, gdyby jednak nie przyjechał. Koniec części pierwszej. Plus jakieś wstawki o świetle w obrazach i religii. Totalny brak zachwytu i zmarnowany czas.

Chyba jednak wrócę do Knausgårda. On może pisać o hemoroidach, a i tak zawsze mam zachwyt.

Tak bardzo nie obchodzi mnie, co wydarzy się dalej, że postanowiłam radośnie polec po pierwszej części Septologii (do przyszłej mnie: jeśli kiedykolwiek postanowisz wrócić do tego "dzieła", zacznij od strony 199, część druga). Czy to jest wielka literatura godna Nobla? Nie wiem, skoro Komitet tak zdecydował, to najwidoczniej. Kolejne pytanie: czy wielka literatura musi być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coś pomiędzy Sally Rooney a Sweetbitter. Główna bohaterka trochę przypominała mi też Hannah z serialu "Dziewczyny". Niewymagająca i wciągająca, choć szybko ulatuje z głowy. Mimo wszystko warto, nie był to stracony czas.

Coś pomiędzy Sally Rooney a Sweetbitter. Główna bohaterka trochę przypominała mi też Hannah z serialu "Dziewczyny". Niewymagająca i wciągająca, choć szybko ulatuje z głowy. Mimo wszystko warto, nie był to stracony czas.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Baaardzo przegadana, ale dzięki krótkim rozdziałom można przeczytać rzeczy, które nas interesują, a ominąć te mniej ciekawe. No i niespecjalnie przepadam za tego rodzaju humorem, jakoś od razu autor traci w moich oczach.

Baaardzo przegadana, ale dzięki krótkim rozdziałom można przeczytać rzeczy, które nas interesują, a ominąć te mniej ciekawe. No i niespecjalnie przepadam za tego rodzaju humorem, jakoś od razu autor traci w moich oczach.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Strata czasu, okropnie przegadana mowa motywacyjna na 300 stron. Miałam nadzieję, że znajdę tu odniesienia do badań dotyczących tego, jak cukier działa na mózg itp., a takich informacji jest zaledwie garstka. Jeśli ktoś jest zainteresowany dietą bezcukrową, polecam przejść od razu do przepisów albo po prostu przejrzeć książkę, bo każdy rozdział mógłby zająć dwie strony, w kółko to samo.

Strata czasu, okropnie przegadana mowa motywacyjna na 300 stron. Miałam nadzieję, że znajdę tu odniesienia do badań dotyczących tego, jak cukier działa na mózg itp., a takich informacji jest zaledwie garstka. Jeśli ktoś jest zainteresowany dietą bezcukrową, polecam przejść od razu do przepisów albo po prostu przejrzeć książkę, bo każdy rozdział mógłby zająć dwie strony, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Taka książka o wszystkim i o niczym. Rozdziały o chorobie i płci były w miarę ciekawe, natomiast te o inteligencji i rasie dość nudne i męczące. Chyba wolałabym przeczytać 4 oddzielne książki na każdy z tych tematów, zamiast takiego przyspieszonego podsumowania w jednej publikacji.

Taka książka o wszystkim i o niczym. Rozdziały o chorobie i płci były w miarę ciekawe, natomiast te o inteligencji i rasie dość nudne i męczące. Chyba wolałabym przeczytać 4 oddzielne książki na każdy z tych tematów, zamiast takiego przyspieszonego podsumowania w jednej publikacji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest książka wyłącznie dla osób zmagających się z bólem. Polecam ją również tym, którzy codziennie walczą ze stresem i zbyt często czują, że są w trybie przetrwania. Szczególnie wartościowy był dla mnie rozdział o oddechu - okazało się, że wcale nie umiem oddychać! Cenna wiedza podana w przystępny sposób i wartościowe wskazówki, które można dość łatwo wprowadzić do swojej codzienności.

To nie jest książka wyłącznie dla osób zmagających się z bólem. Polecam ją również tym, którzy codziennie walczą ze stresem i zbyt często czują, że są w trybie przetrwania. Szczególnie wartościowy był dla mnie rozdział o oddechu - okazało się, że wcale nie umiem oddychać! Cenna wiedza podana w przystępny sposób i wartościowe wskazówki, które można dość łatwo wprowadzić do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu "Uspokój swój mózg" ta pozycja wydaje mi się dość wtórna, autor bardzo się powtarza. Z kolei informacje na temat wpływu telefonów i mediów społecznościowych na mózg nie są jakieś odkrywcze, już to wszystko gdzieś czytałam. Jeśli ktoś nie czytał "Uspokój swój mózg", to jak najbardziej warto, jednak tamta książka podobała mi się znacznie bardziej i była bardziej odkrywcza.

Po przeczytaniu "Uspokój swój mózg" ta pozycja wydaje mi się dość wtórna, autor bardzo się powtarza. Z kolei informacje na temat wpływu telefonów i mediów społecznościowych na mózg nie są jakieś odkrywcze, już to wszystko gdzieś czytałam. Jeśli ktoś nie czytał "Uspokój swój mózg", to jak najbardziej warto, jednak tamta książka podobała mi się znacznie bardziej i była...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dorosłość. Wyznania Lisa Aisato, Linn Skåber
Ocena 7,1
Dorosłość. Wyz... Lisa Aisato, Linn S...

Na półkach:

Zdecydowanie słabsza niż "Młodość", jakoś tak czekałam aż się skończy. Spodobało mi się kilka historii (np. Tajemnice, Dlaczego nie przyszłaś?, Gdyby mogło być jak w filmie), ale większość była średnia. Książkę ratują wspaniałe ilustracje Lisy Aisato, które są wg mnie jej najmocniejszą stroną. Czekam na ostatnią część, która już się ukazała w Norwegii - Til oss fra de eldste. U nas pewnie wyjdzie jako "Starość" i myślę, że może być najbardziej wzruszającym tomem tej trylogii.

Zdecydowanie słabsza niż "Młodość", jakoś tak czekałam aż się skończy. Spodobało mi się kilka historii (np. Tajemnice, Dlaczego nie przyszłaś?, Gdyby mogło być jak w filmie), ale większość była średnia. Książkę ratują wspaniałe ilustracje Lisy Aisato, które są wg mnie jej najmocniejszą stroną. Czekam na ostatnią część, która już się ukazała w Norwegii - Til oss fra de...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najciekawszy był dla mnie wywiad z Joanną Pawluśkiewicz, która podkreśla, że mamy do czynienia z kryzysem humanitarno-przyrodniczym. Zauważa ona, że nagle nikt już nie martwi się o Puszczę, a przecież mur zagraża populacji rysia, a las jest rozjeżdżany przez wielkie samochody i pełen elektrośmieci.

"Jest kryzys klimatyczny i będą szli, bo nie ma wody, bo nie ma jedzenia, bo wojny są z tych właśnie powodów [...] Niszczymy Puszczę Białowieską i inne tereny przyrodnicze, niszczymy klimat, a potem się dziwimy, że idą ludzie. A ratując ludzi idących, poprzez kupowanie tysięcy rzeczy i wydając tysiące na benzynę, chcąc nie chcąc wspieramy kapitalizm. To nie ma żadnego sensu, to błędne koło" (s. 178).

Pozostałe wywiady zlały mi się w jedno, są bardzo podobne, co jednak nie znaczy, że nieistotne.

Najciekawszy był dla mnie wywiad z Joanną Pawluśkiewicz, która podkreśla, że mamy do czynienia z kryzysem humanitarno-przyrodniczym. Zauważa ona, że nagle nikt już nie martwi się o Puszczę, a przecież mur zagraża populacji rysia, a las jest rozjeżdżany przez wielkie samochody i pełen elektrośmieci.

"Jest kryzys klimatyczny i będą szli, bo nie ma wody, bo nie ma jedzenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Strata czasu.

Strata czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ze względu na tematykę nie jest to pozycja łatwa i przyjemna, ale nie jest też apokaliptyczna i przygnębiająca. Jest szczera, oparta na faktach i potrzebna. Autor ma prawdziwy dar opowiadania i pisania o skomplikowanych sprawach w prosty sposób (o czym przekonałam się już podczas lektury fenomenalnego cyklu "Ziemia" opublikowanego na łamach "Pisma"). Najbardziej urzekły mnie opowieści o wędrówkach i wyprawach, które jednak były swego rodzaju dodatkiem, a nie głównym tematem książki. Warto!

Ze względu na tematykę nie jest to pozycja łatwa i przyjemna, ale nie jest też apokaliptyczna i przygnębiająca. Jest szczera, oparta na faktach i potrzebna. Autor ma prawdziwy dar opowiadania i pisania o skomplikowanych sprawach w prosty sposób (o czym przekonałam się już podczas lektury fenomenalnego cyklu "Ziemia" opublikowanego na łamach "Pisma"). Najbardziej urzekły...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wolałabym, żeby autor skupił się na jednym temacie, a tu mamy trochę krążenie wokół różnych spraw. Autor pisze i o cierpieniu, i o szczęściu, i o poszukiwaniu sensu, często gubiąc główny wątek. Jakoś mi się połączenie tych tematów nie do końca kleiło i wiele razy odpływałam myślami hen za horyzont. Mimo że przegadana, ma jednak dobre momenty i można w niej znaleźć sporo ciekawych przemyśleń.

Wolałabym, żeby autor skupił się na jednym temacie, a tu mamy trochę krążenie wokół różnych spraw. Autor pisze i o cierpieniu, i o szczęściu, i o poszukiwaniu sensu, często gubiąc główny wątek. Jakoś mi się połączenie tych tematów nie do końca kleiło i wiele razy odpływałam myślami hen za horyzont. Mimo że przegadana, ma jednak dobre momenty i można w niej znaleźć sporo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pewnie to moja wina, ale po tej autorce spodziewałam się czegoś w stylu Sally Rooney, a dostałam... Jeżycjadę. Nie wiem, do kogo skierowana jest ta książka, ale mam wrażenie, że spodobałaby mi się bardziej, gdybym miała 15 lat i mogła się utożsamić z Marianną.

Uczepię się też jednej rzeczy. W książce pojawia się sporo feminatywów: mamy kierowczynię, weterynarkę i szpieżkę, ale... panią notariusz. Why? ;)

Uwielbiam artykuły, felietony i wywiady Natalii i przy tym pozostanę. Książka nie dla mnie, ale na pewno może się podobać. Plus za piękną okładkę autorstwa Sabiny Twardowskiej.

Pewnie to moja wina, ale po tej autorce spodziewałam się czegoś w stylu Sally Rooney, a dostałam... Jeżycjadę. Nie wiem, do kogo skierowana jest ta książka, ale mam wrażenie, że spodobałaby mi się bardziej, gdybym miała 15 lat i mogła się utożsamić z Marianną.

Uczepię się też jednej rzeczy. W książce pojawia się sporo feminatywów: mamy kierowczynię, weterynarkę i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając, cały czas miałam przed oczami Friedricha z "Miłość i anarchia", który jest wg mnie odbiciem Gunnara. Najlepsza książka Therese Bohman!

Czytając, cały czas miałam przed oczami Friedricha z "Miłość i anarchia", który jest wg mnie odbiciem Gunnara. Najlepsza książka Therese Bohman!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Te opowiadania nie mijają, nie zlewają się w całość. Każde jest jedyne w swoim rodzaju i naprawdę trudno o nich zapomnieć. Każde nadawałoby się też do ekranizacji.

Te opowiadania nie mijają, nie zlewają się w całość. Każde jest jedyne w swoim rodzaju i naprawdę trudno o nich zapomnieć. Każde nadawałoby się też do ekranizacji.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zdecydowanie adresowana do osób zarządzających wieloosobowymi firmami. Jako freelancer mający firmę jednoosobową spodziewałam się czegoś na temat zwiększenia produktywności czy sposobów na lepszy work-life balance (są tutaj takie rozdziały, ale w mniejszości). Nie jest to niestety książka dla mnie. To taka trochę autobiografia autora z różnymi statystykami (swoją drogą teksty na grafikach mają okrutnie małą czcionkę) i ciekawostkami dla osób, które chciałyby się nauczyć, jak zarządzać zdalnie zespołem. Może być przydatna, ale to nie moja nisza.

Książka zdecydowanie adresowana do osób zarządzających wieloosobowymi firmami. Jako freelancer mający firmę jednoosobową spodziewałam się czegoś na temat zwiększenia produktywności czy sposobów na lepszy work-life balance (są tutaj takie rozdziały, ale w mniejszości). Nie jest to niestety książka dla mnie. To taka trochę autobiografia autora z różnymi statystykami (swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Taka trochę Rupi Kaur w wersji ilustrowanej. Książka bardzo instagramowa, według mnie również bardzo wtórna. Chyba spodziewałam się czegoś więcej.

Taka trochę Rupi Kaur w wersji ilustrowanej. Książka bardzo instagramowa, według mnie również bardzo wtórna. Chyba spodziewałam się czegoś więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tę książkę naprawdę napisał Jostein Gaarder? A może jego ghostwriterką była Greta Thunberg? „Świat według Anny" aż kipi od emocji, które pojawiają się w przemówieniach Grety, a poza informacjami dotyczącymi tego, jak ludzkość niszczy świat, nie ma tu nic szczególnego. Sama historia niezbyt ciekawa i jakby niedokończona. Po fakcie stwierdzam, że trochę straciłam czas. Oczywiście dobrze by było, gdyby ta książka dotarła do grupy docelowej, czyli nastolatków, choć myślę, że obecne pokolenie Z ma znacznie większą świadomość klimatyczną niż starsze generacje.

Gaarder z pewnością chciał zaciekawić dzieci i młodzież tematem zmian klimatycznych, ale wyszło średnio. Słowa wkładane w usta niezwykle przejętej losem świata nastolatki są pełne moralizatorstwa i informacji naukowych. Wypada to trochę sztucznie. To takie wypracowanie na lekcję biologii w liceum.

A sama opowieść? Mamy tu Annę i jej chłopaka Jonasa, mamy prawnuczkę, z którą Anna niejako komunikuje się w snach, mamy magiczny pierścień Aladyna, mamy też psychiatrę (z którym zresztą nastolatka nawiązuje bardzo dziwną koleżeńską relację, pisze do niego sms-y i każe mu iść zabiegać problemy). A i jest jeszcze jego córka porwana przez Somalijczyków…

Gaarder zdecydowanie nie jest w formie. Po bardzo średnim "W sam raz" mamy jeszcze słabszy "Świat według Anny” (chociaż w Norwegii książki te ukazały się w odwrotnej kolejności – Anna czekała aż 9 lat na przetłumaczenie na polski). Przykro to stwierdzić, ale książki Gaardera, autora rewelacyjnej „Córki dyrektora cyrku”, niestety przestały mnie zachwycać i poważnie się zastanowię, zanim sięgnę po jego kolejną powieść.

Tę książkę naprawdę napisał Jostein Gaarder? A może jego ghostwriterką była Greta Thunberg? „Świat według Anny" aż kipi od emocji, które pojawiają się w przemówieniach Grety, a poza informacjami dotyczącymi tego, jak ludzkość niszczy świat, nie ma tu nic szczególnego. Sama historia niezbyt ciekawa i jakby niedokończona. Po fakcie stwierdzam, że trochę straciłam czas....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Drugie spotkanie z Hemingwayem (po okropnym "Starym...") uważam za nieudane. Co to w ogóle było. Harlequin z wojną w tle. Gdyby nie ten infantylny wątek romantyczny z dialogami pisanymi jak przez 10-latka, to może jeszcze nie byłoby tak źle. Już dawno żadna bohaterka literacka nie irytowała mnie tak jak panna Barkley... Na szczęście udało się w końcu Henry'emu pożegnać z "Bronią" ;) I wcale mi nie było żal.

Drugie spotkanie z Hemingwayem (po okropnym "Starym...") uważam za nieudane. Co to w ogóle było. Harlequin z wojną w tle. Gdyby nie ten infantylny wątek romantyczny z dialogami pisanymi jak przez 10-latka, to może jeszcze nie byłoby tak źle. Już dawno żadna bohaterka literacka nie irytowała mnie tak jak panna Barkley... Na szczęście udało się w końcu Henry'emu pożegnać z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Najsłabszy opór" to książka trochę w stylu publikacji Wydawnictwa Pauza, dlatego powinna spodobać się osobom, które doceniły prozę Therese Bohman, Niny Lykke czy Marie Aubert. Najbardziej jednak podobało mi się wydanie: piękna okładka i ciekawy format. Sama historia dość chaotyczna i niezbyt spójna, chociaż ma coś w sobie.

"Najsłabszy opór" to książka trochę w stylu publikacji Wydawnictwa Pauza, dlatego powinna spodobać się osobom, które doceniły prozę Therese Bohman, Niny Lykke czy Marie Aubert. Najbardziej jednak podobało mi się wydanie: piękna okładka i ciekawy format. Sama historia dość chaotyczna i niezbyt spójna, chociaż ma coś w sobie.

Pokaż mimo to