-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Biblioteczka
Pomyślałam, że muszę przeczytać „Dziecko śniegu” jak będzie zima i wyrobiłam się w ostatnim momencie, bo wiosna już niedługo. Być może lepiej byłoby poczuć zimno tej książki latem, ale zimą mogłam lepiej wczuć się w klimat.
Okładka jest piękna, malownicza, a jednocześnie prosta. Przedstawia uroczą dziewczynkę, która jest tytułowym dzieckiem śniegu. Trochę kojarzy mi się ze starą pocztówką, okładką baśni albo filmem „Dziadek mróz” („Morozko”) z 1964 roku.
Nie będę opisywać fabuły książki, bo myślę, że każdy zainteresowany przeczytał przynajmniej kilka opisów w innych recenzjach czy też na samej okładce. Przyznam, że na początku ciężko mi było zjednoczyć się z książką, wtopić w ten klimat, poczuć jakbym naprawdę tam była. „Jakaś chata? Polowania? Praca na roli? Jakie to czasy?” takie pytania pojawiały się w mojej głowie w trakcie czytania. Z czasem jednak historia zaczęła coraz bardziej mnie wciągać i poczułam się jakbym znowu była dzieckiem i czytała baśnie Andersena.
Tym co urzekło mnie w tej książce jest miłość głównych bohaterów. W końcu miłość na jaką czekałam. Nie ma tu typowego pożądania obecnego we wielu współczesnych romansach. Nie ma wątpliwości czy to przypadkiem nie jest zauroczenie, które tak często mylone jest z miłością. Czuć było ich wzajemne zrozumienie, akceptację, nie było różowo, ale byli razem, wspierali się. Przetrwali ten cios, którym jest utrata dziecka. Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić jak bardzo to musi być bolesne.
Autorka nie skąpi opisów i dla niektórych może ich być nieco za dużo. W zależności od preferencji i czasu na czytanie. Być może dałoby radę zmieścić całą tą historię w książce z mniejszą ilością stron, ale po co oszczędzać bajkowych opisów? Nie są jednak tylko magiczne. Nie brakuje takich mrożących krew w żyłach (dosłownie) o trudach w życiu na Alasce gdzie trzeba zabijać słabsze zwierzęta by nie umrzeć z głodu.
Komu polecam? Lubiącym baśnie, Alaskę, stare chaty i śnieg.
Pomyślałam, że muszę przeczytać „Dziecko śniegu” jak będzie zima i wyrobiłam się w ostatnim momencie, bo wiosna już niedługo. Być może lepiej byłoby poczuć zimno tej książki latem, ale zimą mogłam lepiej wczuć się w klimat.
Okładka jest piękna, malownicza, a jednocześnie prosta. Przedstawia uroczą dziewczynkę, która jest tytułowym dzieckiem śniegu. Trochę kojarzy mi się...
Tak jak obiecałam (zwłaszcza sobie samej), zmieniłam czytany gatunek literacki. Padło na znanego wszystkim Wojciecha Cejrowskiego. Jak też wiadomo, jest on osobą dość kontrowersyjną, nie bojącą się wyrazić własnego zdania, mającą twardo zakorzenione poglądy. To nie każdemu może przypasować. Na szczęście nie ma co się zrażać i zniechęcać na początku. Myślę, że nawet tym, którzy go nie lubią „Gringo wśród dzikich plemion” przypadnie do gustu. Wystarczy lubić książki podróżnicze, a to już inna sprawa.
Styl pisania jest bardzo lekki, zabawny i nieco ironiczny. Z książki można dowiedzieć się bardzo wielu ciekawych rzeczy na temat dzikich plemion, ich kulturze, podejściu do życia. Przyswajanie tej wiedzy przychodzi bardzo łatwo, praktycznie samo się zapamiętuje. Pamiętacie nudniejsze lekcje przyrody? Albo geografii? Bylibyście w stanie powiedzieć co nieco o dżungli? Plemionach? Tutaj raczej zapamiętacie i będziecie mogli opowiedzieć jakąś ciekawostkę znajomym przy najbliższym spotkaniu.
Co urzekło mnie w „Gringo wśród dzikich plemion” to zwięzłość i sposób przekazywania informacji. Nie ma czegoś takiego jak „mrówka taka i taka z rodziny takiej i takiej, żywi się tym i tym, występowanie…”. Prędzej poznacie to jako „mrówka, która mnie ugryzła i bolało jak diabli”. Ponadto Wojciech Cejrowski nie boi się bawić tekstem. To co ma być podkreślone zdecydowanie takim będzie. Jeśli jest cisza, będzie cisza. Komentarz do przypisów? Czemu nie.
Książka przybliżyła mi życie Indian oraz środowisko dżungli, która bardzo często różni się od tej z naszych wyobrażeń. Dzikie plemiona wydają się być „dzikie”, ale wydaje mi się to właśnie od nich moglibyśmy się wielu nauczyć. Oni skupiają się na tym co teraz, w przeciwieństwie do nas. My ciągle za czymś gonimy, do czegoś dążymy albo wręcz przeciwnie, tkwimy w przeszłości. Dodatkowo autor w bardzo ciekawy sposób porusza temat ingerencji białego człowieka w tamtejszą kulturę i próbę jej zmiany. Z „Gringo wśród dzikich plemion” można naprawdę dużo wyciągnąć, ale nie będę streszczać, bo po co psuć przyjemność czytania i element zaskoczenia.
Powiem jedno. Po tej lekturze ludzie odważni i nieco szaleni poczują się trochę jak spokojne szare myszki.
Polecam.
Tak jak obiecałam (zwłaszcza sobie samej), zmieniłam czytany gatunek literacki. Padło na znanego wszystkim Wojciecha Cejrowskiego. Jak też wiadomo, jest on osobą dość kontrowersyjną, nie bojącą się wyrazić własnego zdania, mającą twardo zakorzenione poglądy. To nie każdemu może przypasować. Na szczęście nie ma co się zrażać i zniechęcać na początku. Myślę, że nawet tym,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zastanawiam się dlaczego tak mało książek jest o stalkingu? (Może ja nie umiem szukać?) Przecież to temat wręcz idealny. Można opisywać typowe życie bohaterów i do tego wtrącać elementy z dreszczykiem. Dodatkowo, problem ten zaczyna dotyczyć coraz większej grupy zwykłych ludzi, zwłaszcza kobiet. Kiedyś uważano, że tylko celebryci narażeni są na prześladowców. Teraz, w dobie Internetu i wielu portali internetowych nie trudno o kogoś, kto nie będzie mógł odpuścić. Z racji tego, że minęło już sporo czasu odkąd przeczytałam „Cichego wielbiciela” Olgi Rudnickiej, postanowiłam sięgnąć po coś z tej samej kategorii.
„Wiem o tobie wszystko” to historia młodej kobiety, która przez jeden głupi błąd nabywa sobie stalkera. Wydawałoby się, że musi być jakimś siłaczem/”dresem”/przestępcą/kimś spod ciemnej gwiazdy, ale tak nie jest. Jest on wykładowcą. Tak, każdy może być prześladowcą. Nawet najbardziej niewinnie wyglądająca osoba. Zaczyna się od natarczywych wiadomości, prezentów, nachodzenia aż w końcu bohaterka czuje się jak zwierzyna na polowaniu. Wie, że gdziekolwiek pójdzie on tam będzie. Wie, że uprzedzi każdy jej krok. Wie, że nie powstrzyma się przed niczym. Co w takiej sytuacji robi? Jak się zachowuje? Czy może liczyć na kogoś pomoc? Jak ta historia się skończy? Tego nie zdradzę, musicie przeczytać sami.
Co do stylu pisania to jest dość lekki i przyjemny. Nieco gorzej czytało mi się tą powieść w porównaniu do „Cichego wielbiciela” co nie znaczy, że książka jest zła. Wręcz przeciwnie. Czytając miałam dreszcze na całym ciele i oglądałam się za siebie gdziekolwiek poszłam. Być może dlatego, że ten temat jest mi dość bliski. Uważam, że każda kobieta powinna sięgnąć po „Wiem o tobie wszystko”. Ku przestrodze.
Polecam
Zastanawiam się dlaczego tak mało książek jest o stalkingu? (Może ja nie umiem szukać?) Przecież to temat wręcz idealny. Można opisywać typowe życie bohaterów i do tego wtrącać elementy z dreszczykiem. Dodatkowo, problem ten zaczyna dotyczyć coraz większej grupy zwykłych ludzi, zwłaszcza kobiet. Kiedyś uważano, że tylko celebryci narażeni są na prześladowców. Teraz, w dobie...
więcej Pokaż mimo to