-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
Już po przypomnieniu sobie o takowej pozycji, zaczęłam odczuwać nieodpartą chęć by ją przeczytać, nie wiem dlaczego dokładnie, może ze względu na to, że w moim mniemaniu należała do klasyki. Nie przestraszała mnie wizja rzekomego, żmudnego tekstu o potyczkach mafijnych. Powieść okazała się rewelacyjna.
Bardzo podobało mi się zobrazowanie przez autora pojęcia o prawdziwej mafii, w tym przypadku rodziny, która przecież ma dbać o swoich członków, a nie tylko po prostu zabijać. Doskonale zostały zobrazowane cechy naprawdę bardzo przyzwoitego i szanownego, tytułowego Ojca Chrzestnego - jego osoba jest stworzona po mistrzowsku. Cieszę się, że i tutaj nie pogardzono przekazem kulturowym, pokazującym nam wielowarstwowość kultury włoskiej i jej odnóg, co zwłaszcza miało wydźwięk przy podejściu do życia bohaterów.
Książka jest wybitnie dobra, i zachęcam do jej przeczytania.
Już po przypomnieniu sobie o takowej pozycji, zaczęłam odczuwać nieodpartą chęć by ją przeczytać, nie wiem dlaczego dokładnie, może ze względu na to, że w moim mniemaniu należała do klasyki. Nie przestraszała mnie wizja rzekomego, żmudnego tekstu o potyczkach mafijnych. Powieść okazała się rewelacyjna.
Bardzo podobało mi się zobrazowanie przez autora pojęcia o prawdziwej...
Książka najlepsza. Zgadzają się te wszystkie opinie, potwierdzające, że to jest dzieło psychologiczne. Bardzo mi się podobała strategia opracowana przez autora, światło rzucane na złożoną postać jaką był Doktor Lecter -
prawdziwe mistrzostwo. Szczerze powiedziawszy liczyłam na inne zakończenie, nie przeszkadzałby mi ten związek tak bardzo, gdyby był świadomy ze strony Starling.
Książka najlepsza. Zgadzają się te wszystkie opinie, potwierdzające, że to jest dzieło psychologiczne. Bardzo mi się podobała strategia opracowana przez autora, światło rzucane na złożoną postać jaką był Doktor Lecter -
prawdziwe mistrzostwo. Szczerze powiedziawszy liczyłam na inne zakończenie, nie przeszkadzałby mi ten związek tak bardzo, gdyby był świadomy ze strony...
Czuję się dumna z tego, że przeczytałam tą książkę. I pewnie większość osób, które to zrobiły odczuwa tą dumę. I tu nie chodzi wcale oto, że książkę ciężko się czytało bo ma tyle kartek. Przede wszystkim wpłynęła na to postać tej płytkiej i zadufanej w sobie damy jaką była Izabela Łęcka. TO było okropne.
Czekałam aż Wokulski przejrzy na oczy, zrobi jakiś zwrot akcji, ale niestety przez pierwszą połowę książki, walczyłam by odłożyć ją i na zawsze zapomnieć o tej historii. Postępowanie Wokulskiego było dla mnie nie do zniesienia, karygodne i idiotyczne. Irytowały mnie te przewlekłe opisy społeczeństwa, które jeszcze bardziej zanudzały czytelnika. Natomiast jedyną postacią, która podobała mi się w tym utworze był Rzecki, ostatni romantyk i te sprawy, to było naprawdę dobre posunięcie autora w kierunku tej postaci.
Jakaż radość we mnie nastała gdy Wokulski w końcu odważył się, zostawić to puste dziewczę, akcja w pociągu była po prostu niesamowita, chociaż brakowało mi potem jakiegoś wygarnięcia do Izabeli jej prostackości.
Ne przeczę, że i zakończenie utworu zrobiło na mnie wrażenie, po części z tego, że to już koniec, a po drugie, że wysunął się ten liścik z kieszeni Rzeckiego. Epickie.
Czuję się dumna z tego, że przeczytałam tą książkę. I pewnie większość osób, które to zrobiły odczuwa tą dumę. I tu nie chodzi wcale oto, że książkę ciężko się czytało bo ma tyle kartek. Przede wszystkim wpłynęła na to postać tej płytkiej i zadufanej w sobie damy jaką była Izabela Łęcka. TO było okropne.
Czekałam aż Wokulski przejrzy na oczy, zrobi jakiś zwrot akcji, ale...
Książka i historia w niej zawarta podobała mi się o wiele bardziej niż pierwsza część, pt. Czerwony Smok. Pewnie jakiś wpływ na to, miała postać kobiety, która doskonale radziła sobie w odgrywaniu nieustraszonej.
Brnąc przez pierwsza połowę książki, czułam jakbym sama była osoba niezrównoważoną psychicznie, utożsamiając się z otoczeniem i atmosfera książkową. Na szczęście po drugiej połowie, to się zmieniło.
Książkę oceniam bardzo dobrze.
Książka i historia w niej zawarta podobała mi się o wiele bardziej niż pierwsza część, pt. Czerwony Smok. Pewnie jakiś wpływ na to, miała postać kobiety, która doskonale radziła sobie w odgrywaniu nieustraszonej.
Brnąc przez pierwsza połowę książki, czułam jakbym sama była osoba niezrównoważoną psychicznie, utożsamiając się z otoczeniem i atmosfera książkową. Na szczęście...
Jedna z nielicznych książek, które trzeba było przeczytać "bo lektura".
Jednakże, wykroczyłam ponad te pojęcia, całkowicie oddając się tej prawdziwie TRAGICZNEJ historii, która zasłużyła na swe miano Tragedii antycznej, z wszystkimi elementami, które składają się na nią, a przede wszystkim na genialne posunięcie autora, w kierunku obmyślenia tak doborowej akcji, która w każdym momencie potrafi się ze sobą scalać. Bardzo ... przykre są losy głównego bohatera, co nie zmienia faktu, że żywię do niego specjalne uczucie, co może wynikać z tego, co i w jakiej formie mu się przydarzyło.
Akcja była szybka i przemyślana, i nawet skłaniała do wzruszenia, po wczuciu się w całą historię.
Jedna z nielicznych książek, które trzeba było przeczytać "bo lektura".
Jednakże, wykroczyłam ponad te pojęcia, całkowicie oddając się tej prawdziwie TRAGICZNEJ historii, która zasłużyła na swe miano Tragedii antycznej, z wszystkimi elementami, które składają się na nią, a przede wszystkim na genialne posunięcie autora, w kierunku obmyślenia tak doborowej akcji, która w...
Bardzo podobał mi się sposób napisania - czyli wierszowanie - nawet jeżeli czasami denerwowała archaiczna mowa, i lekka niezrozumiałość ze strony czytelnika.
Historia oczywiście szlachetna, postacie gustownie dobrane, mimo, iż, powiedzmy sobie szczerze - niektóre były szczególnie irytujące - zachowania Telimeny hańbiące!
Będąc w połowie, chyba zaczęłam stawać po stronie innego wielkiego pisarza, w sporze
Mickiewicz - Słowacki, i zastanawiać się (co nie znaczy, że nadal się nie zastanawiam) dlaczego Pan Tadeusz jest eposem narodowym?
Na szczęście trochę mi przeszło gdy doszłam do księgi ostatniej "Kochajmy się",
gdzie z pamięci mogłoby się wyrecytować słynne "i z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza...".
Mimo wszystko czuje się jakiś sentyment do owego dzieła, zwłaszcza, że już zostało przyjęte jako owy epos, pewnie sama kiedyś się przeklnę się za te słowa, jak doświadczę już skutków wszystkich migracji, imigracji czy może nawet emigracji.
Bardzo podobał mi się sposób napisania - czyli wierszowanie - nawet jeżeli czasami denerwowała archaiczna mowa, i lekka niezrozumiałość ze strony czytelnika.
Historia oczywiście szlachetna, postacie gustownie dobrane, mimo, iż, powiedzmy sobie szczerze - niektóre były szczególnie irytujące - zachowania Telimeny hańbiące!
Będąc w połowie, chyba zaczęłam stawać po stronie...
Zacznę od początku - prolog z udziałem diabłów, wypada naprawdę dobrze, dla mnie był komiczny i absurdalny, i śmiałam się w duchu z naiwności diabłów i ich głupoty.
Trzeba nie lada wysiłku by zorientować się w szybkim przemierzaniu akcji, i ''podbojów terytorialnych'' głównego bohatera.
Wiele osób zapewne śmieje się z nieudanej próby samobójstwa Kordiana, chociaż dla mnie nie było to aż tak denne by się nabijać z romantycznej i zdesperowanej postawy bohatera. Widziałam bardzo dużo związków, między Kordianem i Konradem z III części Dziadów, a jeszcze więcej widzę podobieństw w Nie-Boskiej Komedii, w pewnym momencie może to być męczące, albo kto woli, można się cieszyć, że znalazło się podobieństwo w innym utworze.
Dziwne są podróże, zmiany wątków, ale wiadomo, że wszystko obraca się wokół walki o ojczyznę, i romantycznych myśli.
Strasznie, nie podobał mi się - pewnie to nie tylko moja opinia - koniec utworu, to było jak siarczysty policzek dla zafascynowanego czytelnika, zwłaszcza, że już było się wciągniętym w historię! I ten żałosny dopisek; "Koniec części pierwszej"
Zacznę od początku - prolog z udziałem diabłów, wypada naprawdę dobrze, dla mnie był komiczny i absurdalny, i śmiałam się w duchu z naiwności diabłów i ich głupoty.
Trzeba nie lada wysiłku by zorientować się w szybkim przemierzaniu akcji, i ''podbojów terytorialnych'' głównego bohatera.
Wiele osób zapewne śmieje się z nieudanej próby samobójstwa Kordiana, chociaż dla mnie...
Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie.
Wpłynęła na to oczywiście obecność romansu, a także faktów historycznych, które były przytoczone w naprawdę lekki i przyjazny sposób.
Spojrzałam na tą wersję z punktu wersji dla dorosłych, a nie znanej nam wszystkich wersji Disneya dla dzieci.
Najbardziej urzekły mnie relacje Pocahontas z Johnem Smithem, i urzekający wydał mi się koniec książki, gdzie była mowa o śmierci nieżonatego Johna Smitha, spojrzałam na to z perspektywy przemijania czasu i bezsilności związanej ze zmianą przeznaczenia dwojga ludzi.
W książce oczywiście zaskoczyło mnie posłowie, w którym autorka oznajmia, że jest potomkinią indiańskiej księżniczki - wydało mi się to dosyć nieprawdopodobne, jednak nie zmieniło to mojego punktu widzenia na tą opowieść.
Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie.
Wpłynęła na to oczywiście obecność romansu, a także faktów historycznych, które były przytoczone w naprawdę lekki i przyjazny sposób.
Spojrzałam na tą wersję z punktu wersji dla dorosłych, a nie znanej nam wszystkich wersji Disneya dla dzieci.
Najbardziej urzekły mnie relacje Pocahontas z Johnem Smithem, i urzekający wydał mi się...
Czytając tą książkę próbowałam sobie uzmysłowić, że to nie jest historia oparta na faktach, niestety na próżno, autor tak świetnie opisywał przygody głównego bohatera, że często zapominałam o tym istotnym fakcie.
Prawdziwa komedia, i to nawet nie chodzi o to, że Allan w rozpoczęciu akcji ma 100 lat, i, że najchętniej by wysadził dom starości, to retrospekcje z jego życia były najbardziej warte uwagi - przy nich można by było tarzać się po ziemi ze śmiechu i naiwnej pomysłowości autora,
no tak, przecież normalne jest, że Stalin dostaje burę odnośnie swoich świetnych wąsów, a Mao Zedong nie wydaje żadnych pozbawionych uczuć rozkazów, skazujących na śmierć człowieka, któremu nie pasuje komunizm.
To właśnie była ta naiwność, i pomyśleć, że nadal uważałam, że to wydarzyło się naprawdę.
Bohater był iście 'forever alone' osobą, która nie pogardzi kieliszkiem i dobrym żartem. Prawdę mówiąc to jego komiczność wpłynęła na ten niesamowity wizerunek nieustraszonego Szweda.
No i te wszystkie akcje ze słoniem, i łatwymi, 'nic nie znaczącymi' śmierciami członków Never Again.
Bardzo się cieszę, że książkę sfilmowano, jednakże, już w trailerze widziałam kilka beznadziejnych zamienników, które oczywiście nie zgadzały się z akcjami książkowymi - niestety jak zawsze.
Książka jest naprawdę urocza, i warta przeczytania, nawet jeżeli nie pokazuje faktycznej stalowej postawy niektórych przywódców, to jednak może nam zapaść w pamięć, kilka historycznych faktów, które wcześniej wołały o pomstę do nieba.
Czytając tą książkę próbowałam sobie uzmysłowić, że to nie jest historia oparta na faktach, niestety na próżno, autor tak świetnie opisywał przygody głównego bohatera, że często zapominałam o tym istotnym fakcie.
Prawdziwa komedia, i to nawet nie chodzi o to, że Allan w rozpoczęciu akcji ma 100 lat, i, że najchętniej by wysadził dom starości, to retrospekcje z jego życia...
Nie wiem co powiedzieć.
Wyobraźmy sobie, że przez całe życie ludzie mi mówią, że niebo istnieje, że jest tam super, że to jest to! A potem okazuje się, że nic nie ma i całe to "gadanie" było bez sensu. Tak właśnie można by zobrazować fabułę książki.
Budowanie atmosfery mistrzowsko zrobione, autor naprawdę miał pojęcie jak to robić a co więcej, jak wykorzystywać je w ciągnięciu niepotrzebnych czasami rozważań filozoficznych. Koniec był straszny. Cała atmosfera nagle padła,
tajemnica rozwiązana, odkryta, i zbezczeszczona przez samego autora!
Równie dobrze bohaterowie mogli odkryć bibliotekę aleksandryjską, i w ten sam sposób byłoby to niezwykłe.
Spodziewałam się czegoś naprawdę powalającego i skłaniającego do przemyśleń, a zjedzone Poetyki Arystotelesa niestety, ale czegoś takiego mi nie dały.
Nie wiem co powiedzieć.
więcej Pokaż mimo toWyobraźmy sobie, że przez całe życie ludzie mi mówią, że niebo istnieje, że jest tam super, że to jest to! A potem okazuje się, że nic nie ma i całe to "gadanie" było bez sensu. Tak właśnie można by zobrazować fabułę książki.
Budowanie atmosfery mistrzowsko zrobione, autor naprawdę miał pojęcie jak to robić a co więcej, jak wykorzystywać je w...