Szczerze powiedziawszy, od zawsze miałam ze znakami zodiaku problem. Nie chcę mówić, że jedyny zodiak w jakiego działanie wierzę to ten seryjny morderca, aaaale... kurcze no.
Z zodiakami mam problem nie dla zasady, a dlatego, że ze swoim nie mam prawie nic wspólnego. Co czytam, to się rozmijam. I wiem, że powinno się patrzeć nie tylko na znak Słoneczny, ale i pozostałe (Księżyc, Ascendant itd.), jednak tych składowych jest tak wiele, że dosłownie wszystko można tym wytłumaczyć, dlaczego coś nie działa, dlaczego coś działa... wszystko można pod to podciągnąć. Przez to wszystko znaki zodiaków są chyba najmniej wiarygodną i najmniej interesującą mnie rzeczą z dziedziny ezoteryki. ALE. Zawsze do wszystkiego staram się podchodzić z otwartą głową. Dlatego kiedy dostałam propozycję współpracy przy książce "Znaki Miłości" pomyślałam; hej, czemu nie. Dam temu tematowi jeszcze jedną szansę. I jak, przekonałam się? Cóż... nie za bardzo. Ale po kolei!
Najlepszym elementem tej książki jak dla mnie były fragmenty, w których autorka zachęca do poznawania siebie, do bycia samoświadomym, rozwiajania się w tym aspekcie. I....szczerze mówiąc, jest to też jedyny element "Znaków Miłości", który mogę faktycznie pochwalić. Uważam, że w tej książce jest strasznie dużo lania wody i wielkiej zachowawczości - z jednej strony autorka tłumaczy nam oddziaływanie znaków na siebie, ale też mówi, że nie ma znaków niekompatybilnych. Że jeśli w jednym aspekcie się nie łączą idealnie, to w innym się połączą - np. jak nie w znaku słonecznym to w jakiejś planecie. I to nawet nie musi być ta sama planeta. A jak nie w planecie, to w Księżycu. A to dla mnie oznacza, że jak wystarczająco dobrze poszukamy, to każdy będzie do nas dopasowany. Jak bardzo chcemy, to naciągniemy.
Teraz zapytacie, jeśli nie wiecie za wiele o astrologii, jakie znaki słoneczne, jakie połączenia w planetach, o co chodzi? No właśnie. Autorka słabo to tłumaczy jak na książkę dla kogoś początkującego - bo jak rozumiem ta książka jest dla osób początkujących, ktoś choć średnio w temacie zodiaków rozeznany nie znajdzie tu nic nowego. Ba, nawet ja z moją nie za wielką, po prostu nie zerową, wiedzą astrologiczną nie dowiedziałam się nic nowego. A co ciekawsze, sporo kwestii różniło się od tego, co zasłyszałam w paru innych ezoterycznych źródłach (które, tak swoją drogą, już nieco bardziej ze mną rezonowały, choć, ponownie, z zodiakami mi trochę nie po drodze).
Na koniec zostawię was z takimi słowami autorki, cytat bezpośrednio wzięty z książki;
"(...) horoskopy urodzeniowe stanowią użyteczne wskazówki, jednak nie dają nam stuprocentowej pewności. Kompatybilność zależy od tego, na jakim etapie rozwoju znajdują się partnerzy, jaki jest poziom ich dojrzałości emocjonalnej, i tego, co gra w ich duszach. (...) Powtórzę: wszystko zależy od samoświadomości i dojrzałości emocjonalnej"
Czyli, podsumowując, znaki zodiaku nie mają znaczenia, liczy się to co macie w głowie. 🙏🏻 Tak więc i ja zostanę w temacie relacji międzyludzkich przy psychologii, a zodiaki będę traktować jako ciekawostkę, z którą jednak kompletnie się rozmijam.
Czy więc książkę polecam? Jak możecie się domyślić, niespecjalnie. I to nie tylko dlatego, że nie rezonuje ze mną sprawa znaków zodiaków, a też dlatego, że ta książka nie wydaje mi się być w tym temacie najlepszym tytułem. Oczywiście nie zniechęcam, jeśli macie ochotę sami sprawdzić, chętnie usłyszę wasze opinie o "Znakach Miłości". Przyznać muszę, że ze strony technicznej książka wydana jest bardzo dobrze; śliczna twarda oprawa, gruby papier przez który nie przebijają zakreślacze. Jednak jeśli chodzi o poziom wiedzy... nie spełniła ona moich oczekiwań i standardów.
[Współpraca z wydawnictwem Znak]
PS. W książce było też parę fragmentów odnoszących się do Boga, np. "(...) kochając czystą miłością, znajdą się tak blisko Boga, jak to tylko możliwe"... co? XD Trochę mi się te dwa uniwersa gryzą... 😅
Szczerze powiedziawszy, od zawsze miałam ze znakami zodiaku problem. Nie chcę mówić, że jedyny zodiak w jakiego działanie wierzę to ten seryjny morderca, aaaale... kurcze no.
Z zodiakami mam problem nie dla zasady, a dlatego, że ze swoim nie mam prawie nic wspólnego. Co czytam, to się roz...
Rozwiń
Zwiń