rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ostatnia z trylogii reportaży/esejów z Polski angielskiego podróżnika i pisarza. Tym razem Newman wraca do naszego kraju w 1958 roku. Od jego ostatniej wizyty w 1945 zmieniło się całkiem sporo i Polska Rzeczpospolita Ludowa zdaje się gwałtownie zmieniać.

W odróżnieniu od części drugiej, która była bardziej esejem politologicznym i historycznym, tym razem auto dużo więcej podróżuje się i włóczy by opisać Polskę z różnych perspektyw. Pierwsza część książki jest lekko uzupełnioną powtórką z historii polski… Tutaj trzeba pamiętać, że Bernard Newman pisał książki dla anglików, a odstępy między nimi miały po kilkanaście lat, stąd taki zabieg.

W części drugiej auto pozwolił sobie na szereg hipotez i próbę przewidzenia tego, co stanie się z Polską za kilka lat. Jak sam przyznaje całkowicie się mylił, licząc na to, że Rosjanie pozwolą Polsce pójść własnoręcznie wybraną drogą. Newman to kolejny już autor, który zgadza się z tym, że okres od 1945 do 1956 roku był okresem pewnej formy totalitaryzmu w Polsce. Natomiast po tej dacie zaczęło się dużo zmieniać.

Właśnie te zmiany lat 56-58 mamy opisane w książce z pierwszej ręki i okiem Brytyjczyka zakochanego w naszym kraju. Odwiedza On Poznań tuż po wydarzeniach czerwcowych, odbudowaną Warszawę z budzącym jego zaskoczenie Pałacem Kultury i Nauki, Kraków, który stał się stolicą kulturalną polski, Wrocław i Szczecin, czyli miasta podarowane nam po wojnie wraz z ziemiami zachodnimi.

Problematyka ziem, które my nazywamy „odzyskanymi” zajmuje dużą część książki. Dzięki temu dowiadujemy się, jak paląca była to kwestia, która w 1958 roku nie była jeszcze uregulowana z Niemcami, chcącymi te ziemie odzyskać.

Autor analizuje też zmiany polityczne, odwilż i stopniowe przeobrażenie PRL w coś, co trudno nazwać socjalizmem, ale nie jest też kapitalizmem. Widać, że Newman jest oczarowany Gomułką, jego energią i patriotyczną postawą, jakie prezentował na samym początku swojej władzy.

Wartość książki podnosi też to, że podczas podróży poznajemy dziesiątki zwykłych i niezwykłych ludzi, którzy opowiadają autorowi swoje historie. Rolnicy, robotnicy, przesiedleńcy na ziemie zachodnie, inżynierowie w Nowej Hucie i w PGRach, artyści i naukowcy – składają się ciekawy obraz kraju w momencie wychodzenia z mrocznych czasów.

Książka warta uwagi, zarówno, jako obraz PRL jak i opisująca nasz kraj z perspektywy obcokrajowca.

Ostatnia z trylogii reportaży/esejów z Polski angielskiego podróżnika i pisarza. Tym razem Newman wraca do naszego kraju w 1958 roku. Od jego ostatniej wizyty w 1945 zmieniło się całkiem sporo i Polska Rzeczpospolita Ludowa zdaje się gwałtownie zmieniać.

W odróżnieniu od części drugiej, która była bardziej esejem politologicznym i historycznym, tym razem auto dużo więcej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby nie pojawienie się kilku ludzi-robotów, wymyślonych nazwisk polityków i innych delikatnych wtrąceń science-fiction, można by stwierdzić, że książka jest reportażem ze współczesnej Rosji. Dmitry Glukhowsky, znany ze swoich powieści post-apo takich jak Metro 2033 czy Outpost, tym razem postanawia nam opowiedzieć o swoim kraju w zbiorze opowiadań.

Tematyka poruszona w opowiadaniach składa się na całościowy, alegoryczny obraz współczesnej Rosji i Rosjan. Historie dają nam wgląd w działanie systemu politycznego i społecznego, ale też wgląd w rosyjską duszę, bo opowiadania ilustrują często postawy ludzi wobec świata, w którym żyją.

Jasne, że sporo tu elementów fantastyki, niemniej historie takie jak te po małym urealnieniu, mogą lub prawie na pewno zdarzają się w Rosji dziś. Nepotyzm, kupowanie stanowisk, promowanie bylejakości, bezsilność wobec władzy czy służb, państwo z dykty, brak elementarnej sprawiedliwości, propaganda i tresowanie społeczeństwa, to nic nowego, gdy mówimy o tym kraju.

Jeszcze żaden zbuntowany upokorzony żołnierz nie postanowił odpalić pocisku balistycznego, żaden nawrócony płatny morderca z FSB nie próbował naprawiać systemu sądownictwa a wysoko postawiony polityk zorganizować wolnych wyborów czy odwołać ze stanowisk oligarchów…, Ale to nie oznacza, że to nie może się kiedyś stać.

Jeśli chcemy spróbować zrozumieć Rosjan, ich sposób myślenia, poziom zastraszenia i wytresowania, to te opowiadania po odpowiednim zinterpretowaniu są kolejną cegiełką w tym procesie. A abstrahując od ich dopasowania do realiów państwa, opowiadana są po prostu ciekawymi historiami.

Gdyby nie pojawienie się kilku ludzi-robotów, wymyślonych nazwisk polityków i innych delikatnych wtrąceń science-fiction, można by stwierdzić, że książka jest reportażem ze współczesnej Rosji. Dmitry Glukhowsky, znany ze swoich powieści post-apo takich jak Metro 2033 czy Outpost, tym razem postanawia nam opowiedzieć o swoim kraju w zbiorze opowiadań.

Tematyka poruszona w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka Piotra Matysiaka to zbiór esejów/wspomnień z jego pracy, jako kuratora sądowego. Opowieści składają się na reportaż o tym jak wygląda praca kuratorów sądowych i przedstawia realia życia w patologicznych domach i środowiskach w naszym kraju.

Autor pisze odważnie, dosadnie, nieraz wulgarnie, co składa się na dość sugestywny obraz polskiej patologii, ale też jego osobistego stosunku do pracy i środowisk, jakie musi w niej odwiedzać. Można to odebrać, jako kontrowersyjne, niemniej już na wstępie Matysiak zaznacza, że to jego pierwsza książka oraz że przedstawiany obraz jest subiektywny.

Dość prosty, bezpardonowy i mało poprawny politycznie język i reportaż w stylu „gonzo” sprawia, że lekturę czyta się szybko oraz z zaciekawieniem. Niemniej tematyka jest ciężka i wymaga sporo dystansu a nawet odrobiny cynizmu. Autorowi zależy abyśmy poczuli klimat opisywanych miejsc, dlatego gdy odwiedza nadzorowane rodziny, najczęściej alkoholików, skwapliwie opisuje nam towarzyszące temu intensywne zapachy, dźwięki, bałagan… ogólnie syf, w jakim żyją.

Odwiedzamy, więc razem z nim popegeerowskie wsie i mniejsze miasteczka, gdzie bezrobocie wciąż jest duże a alkohol i przemoc bywają jedyną rozrywką. Niemal w każdej historii widzimy obraz upadłych rodziców i cierpiących w skutek tego dzieci – zaniedbanych, bitych czy wykorzystywanych. Alkohol, przemoc fizyczna i seksualna, prostytucja, narkotyki, przestępczość, choroby psychiczne i bezdomność. O tym przeczytamy tu bardzo dużo. Przytaczane historie składają się też na obraz dziedzicznej patologii, gdy widzimy jak dorastające dzieci zaczynają zachowywać się i żyć tak samo jak ich rodzice, nawet w sytuacji, gdy zostały im odebrane i pewną część życia spędziły już w innych realiach (np. w domu dziecka czy rodzinie zastępczej).

Autor nie ma dla swoich podopiecznych taryfy ulgowej, z narracji dowiemy się, że jest osobą empatyczną i zwłaszcza dobro dzieci mocno leży mu na sercu, ale jego stosunek do opisywanej tu „patoli” jest jednoznaczny. Nie ukrywa swoich uczuć czy opinii i raczej bardziej skłania się do stwierdzenia, że zdecydowana większość nadzorowanych osób sama jest winna swojej sytuacji. Cześć czytelników może to uznać za minus książki, brak obiektywizmu itd. Z drugiej strony autor nam go nie obiecuje i trzeba przyznać, że jego praca jest trudna i wyniszczająca psychicznie…

Ważnym elementem opowieści są też urzędowe absurdy, które często utrudniają pracę kuratora, demotywują i sprawiają, że na ten zawód decyduje się coraz mniej osób. Bezsensowna papierologia, raporty pisane na pokaz i na ilość, wyrabianie normy, praca w weekendy np. przy widzeniach dzieci z rodzicem to niektóre z opisywanych tu aspektów pracy Kuratora.

Warto sięgnąć po ten tytuł, jeśli jesteśmy gotowi poczytać o tym, jak nisko może upaść człowiek.

Książka Piotra Matysiaka to zbiór esejów/wspomnień z jego pracy, jako kuratora sądowego. Opowieści składają się na reportaż o tym jak wygląda praca kuratorów sądowych i przedstawia realia życia w patologicznych domach i środowiskach w naszym kraju.

Autor pisze odważnie, dosadnie, nieraz wulgarnie, co składa się na dość sugestywny obraz polskiej patologii, ale też jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ziemowit Szczerek zabiera nas w podróż a bardziej nawet na włóczęgę po Basenie Karpackim Węgrzech, Słowacji, Rumunii, trochę Polsce i Chorwacji. Można też określić to inaczej. Autor włóczy się po terytorium tzw. Wielkich Węgier, czyli tych sprzed traktatu w Trianon w 1920 roku, który jest dla Węgrów tym, czym dla nas rozbiory czy Jałta… I tu jest pies pogrzebany!

Bardzo żałuję, że przeczytałem tą książkę dopiero teraz a nie na przykład w 2019 roku, gdy została wydana. Lubię styl pisania Szczerka. Jego swobodną gawęndę, to, że bywa wścibski i prowokuje rozmówców w trakcie spotkań, jego celne politologiczne uwagi i analizy, które sprawiają, że reportaż ma zawsze dobrze podane tło historyczne czy socjologiczne. Styl gonzo uprawiany przez autora to jednak nie jedyny powód.

Większość książki jest poświęcona współczesnej polityce Węgier i Viktorowi Orbanowi, ale przez jego pryzmat jest też wyjaśniony „zwrot na prawo”, jaki następuje w Europie Środkowej i nie tylko. Autor analizuje, dlaczego model rządów i demokracji nieliberalnej lansowany przez Orbana, Vucica, Putina czy Kaczyńskiego, zyskuje popularność. To ważne również dla zrozumienia Polski i polityki uprawianej przez rząd PiS w latach 2015-2023. Okazuje się, że model udoskonalany przez Węgry, ma sporo wspólnego z tym budowanym w Polsce. Niemniej jest też sporo różnic, dzięki którym tam ten system wciąż trwa…

Wróćmy jednak do Węgier, owładniętych obsesją minionej wielkości, którzy nie mogą się do końca pogodzić z tym, że już tak wielkie i potężnie nie są. Nie mogą też do końca określić, czym są. Bo z jednej strony „najbardziej zachodnie ze wschodnich państw Europy” z drugiej „potomkowie Attyli i koczowniczych ludów z Azji Środkowej”. Autor stara się wejść w głąb umysłów Węgrów, pokazać ich punkt widzenia. Odwiedza zarówno te ładne i poukładane jak i zapyziałe miasteczka, wchodzi na podwórka, rozmawia z Romami, uchodźcami, miejscowymi i wielkoformatowymi politykami (zarówno prawicowymi z Fidesz i Jobbik jak i opozycyjnymi). Podróżuje też po innych krajach regionu w poszukiwaniu Węgierskiej mniejszości, która dzięki Orbanowi zyskała paszporty i prawo do głosowania mimo zamieszkiwania poza Węgrami. Bo premier jest władcą/opiekunem nie tylko kraju, ale też narodu!

Trzeba przyznać, że autor stara się być uczciwy i obiektywny w swojej analizie, bo nie ukrywa swoich odmiennych poglądów, niemniej potrafi docenić przeciwnika, spojrzeć chłodno i bez emocji a także wytykać głupotę i błędy liberałom czy lewicy.

Książka to z jednej strony bardzo dobry reportaż o Węgrzech i Węgrach. Próba prześwietlenia ich sposobu myślenia i patrzenia na świat. Z drugiej to analiza polityki w Europie Środkowej i Wschodniej, która jak już wspominałem pozwala nam zrozumieć nie tylko to dlaczego Węgry prowadzą taką a nie inną politykę, ale też, dlaczego inne kraje wybierają podobną drogę.

Ziemowit Szczerek zabiera nas w podróż a bardziej nawet na włóczęgę po Basenie Karpackim Węgrzech, Słowacji, Rumunii, trochę Polsce i Chorwacji. Można też określić to inaczej. Autor włóczy się po terytorium tzw. Wielkich Węgier, czyli tych sprzed traktatu w Trianon w 1920 roku, który jest dla Węgrów tym, czym dla nas rozbiory czy Jałta… I tu jest pies pogrzebany!

Bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnąłem po tę lekturę (w formie audiobooka), ponieważ jak większość ludzi kojarzyłem Georga Orwella z jego dwiema dystopijnymi książkami Rok 1984 i Folwark Zwierzęcy, dlatego z ciekawością odkryłem, że jego dorobek jest znacznie większy.

Okazuje się, że oprócz pisania powieści, Orwell zajmował się również dziennikarstwem a ta książka, opowiadająca o jego wojennych przeżyciach, jest w zasadzie reportażem z wojny domowej w Hiszpanii. I to reportażem z samych jej okopów, bo autor nie był tam korespondentem wojennym a uczestnikiem walk po stronie republikanów.

Autor w świetny sposób łączy opowieść osobistą z wątkami filozoficznymi i obserwacją socjologiczną wojny i jej uczestników, a także od strony reporterskiej i historycznej, stara się wytłumaczyć czytelnikowi zawiłości wojny w Hiszpanii od strony republikańskiej. Okazuje się, że w trakcie tego konfliktu, nie było jedynie walki lewicowych republikanów z faszystowskimi zwolennikami Franco. Nie można, więc tej wojny sprowadzić to prostego podziału na dwie zwalczające się strony. Wśród zwolenników republiki walczyły dziesiątki, różnych milicji i organizacji: komuniści, anarchiści, libertarianie, socjaliści czy też liberałowie. To komplikowało sytuację, o czym Orwell skrupulatnie opowiada, starając się pokazać obraz wojny z perspektywy Katalonii, w której przebywał.

Warto wspomnieć, że jego obserwacje, oceny i komentarze są bardzo wywarzone i stara się zachować obiektywizm. Choć walczy po stronie rewolucjonistów, nie ma problemu z krytykowaniem komunizmu czy anarchizmu, wytykaniem cynizmu i absurdów ideologicznych a także błędów swojego dowództwa. Pokazuje tragizm i bezsens wojny bez cenzury i sentymentów. To sprawia, że lektura ma mocną wymowę antywojenną.

Pech chciał, że milicja POUM (Robotnicza Partia Zjednoczenia Marksistowskiego), do której Orwell trafił, jako ochotnik i idealista, była zwalczana nie tylko przez faszystów, ale też przez komunistów. Była to organizacja niewielka, ale na tyle radykalna w swoich rewolucyjnych ideach, że zaczęła przeszkadzać innym republikańskim frakcjom. Została oskarżona o szpiegostwo i sprzyjanie faszystom, zdelegalizowana a jej członkowie wycofani z frontu i prześladowani. Dlatego autor musiał uciekać z Hiszpanii.

To bardzo dobra pozycja z gatunku antywojennych, ale też szerzej pojętego non fiction, trochę reportaż, trochę opowieść przygodowa i esej polityczny. To na pewno nie ostatnia książka Orwella, po którą sięgam.

Sięgnąłem po tę lekturę (w formie audiobooka), ponieważ jak większość ludzi kojarzyłem Georga Orwella z jego dwiema dystopijnymi książkami Rok 1984 i Folwark Zwierzęcy, dlatego z ciekawością odkryłem, że jego dorobek jest znacznie większy.

Okazuje się, że oprócz pisania powieści, Orwell zajmował się również dziennikarstwem a ta książka, opowiadająca o jego wojennych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bukareszt opisany przez Małgorzatę Rejmer, jest jednocześnie odrzucający i na tyle intrygujący, że aż chce się tam pojechać i wszystko zobaczyć.
Książka nie jest tylko portretem miasta, bardziej pretekstem, by na podstawie opowieści o mieście, przejść do pokazania trudnej historii, dysfunkcji i paradoksów całej Rumunii. Sporo tu realizmu magicznego. Może dlatego lektura jest tak wciągająca.

Wiele miejsca autorka poświęca też samym Rumunom. Próbuje pokazać czytelnikowi jacy są, jak myślą, ile w ich wizerunku stereotypów a ile faktycznego obrazu tego narodu.
Czy faktycznie Rumun jest wiecznym fatalistą?

Z lektury dowiemy się sporo o tym jak wyglądał w Rumunii komunizm i władza Caucescu, ale też o historiach z czasu wojny, kiedy Rumuni byli sojusznikiem Hitlera. To wszystko nie jest oderwane od współczesności jaką widzi i opisuje autorka. Wszystko się jakoś wiąże.

Nie brakuje oczywiście historii z architekturą miasta w tle, która często jest przyczynkiem do głębszej analizy i kolejnej warstwy opowieści.

Bardzo ciekawie napisana książka.

Bukareszt opisany przez Małgorzatę Rejmer, jest jednocześnie odrzucający i na tyle intrygujący, że aż chce się tam pojechać i wszystko zobaczyć.
Książka nie jest tylko portretem miasta, bardziej pretekstem, by na podstawie opowieści o mieście, przejść do pokazania trudnej historii, dysfunkcji i paradoksów całej Rumunii. Sporo tu realizmu magicznego. Może dlatego lektura...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Curzio Malaparte była dla mnie ciekawą propozycją z kilku powodów. Po pierwsze została napisana jeszcze w trakcie II wojny światowej, po drugie autor to Włoch i zadeklarowany faszysta, korespondent wojenny oraz postać znana w świecie dziennikarskim lat 40stych. Mamy, więc opowieść o wojnie, z perspektywy sprzymierzeńca III rzeszy, który dzięki swoim przywilejom ma dostęp do miejsc i ludzi, do których trudno byłoby dostać się niezależnemu dziennikarzowi.

Autor pokazuje nam, więc z bliska okrucieństwo wojny, miejsca takie jak: Bałkany, warszawskie getto, okupowana polska, Ukraina czy Rumunia, ale też sporo relacji ze Skandynawii w czasie wojny. Malaparte zna się z wieloma dyplomatami, dowódcami wojskowymi i politykami, dlatego znaczna część opowieści toczy się w trakcie rautów, dyskusji i przyjęć a autor opowiada o tym, co widział na froncie i w okupowanej Europie uczestnikom tych przyjęć/spotkań.

Warto podkreślić, że autor nie jest entuzjastą tego, co robią naziści i ich sojusznicy. Nie szczędzi im zgryźliwych uwag i krytyki. Widać, że porusza go okrucieństwo i bezsens wojny a jego celem jest pokazanie tego w książce. Z drugiej strony w jego tekstach jest sporo chłodnego realizmu i pogodzenia się z tym, na co patrzy i w czym uczestniczy. To sprawia, że to lektura wyjątkowa, bo pisana z innej niż zazwyczaj perspektywy. Pokazuje dekadencję i wyprucie z uczuć Niemców i ich sojuszników. Przypomina czytelnikowi o tym, że to nie byli tylko Niemcy i tylko naziści, widzimy tu rolę sojuszników: Rumunów, Włochów, Hiszpanów, Słowaków, Węgrów czy Finów i innych kolaborantów. To często temat pomijany, który mamy tu podany z pierwszej ręki.

Sam autor ma niezwykle wybujałe ego, lubi mówić o sobie i stawiać się w świetle kogoś, kto jest tym sprawiedliwym i uczciwym obserwatorem i świadkiem. Część wątków i zdarzeń z książki jest trudna do weryfikacji, dlatego część czytelników uważa, że Malaparte pisał bardziej w nurcie literackiego „non fiction”, czyli książki nie ściśle reportażowej, ale dzieła literackiego opartego w dużej mierze na prawdziwych wydarzeniach, ubarwionego na potrzeby opowieści. Moim zdaniem to nie odbiera lekturze mocy. Jako pozycja antywojenna i pokazująca jej bezsens, okrucieństwo i zezwierzęcenie, jest bardzo dobra a do tego to dzieło literackie.

Jeśli chcecie poczytać o wojnie z perspektywy Niemców i ich wyrachowanych sojuszników, to na pewno jest to książka warta uwagi.  

Książka Curzio Malaparte była dla mnie ciekawą propozycją z kilku powodów. Po pierwsze została napisana jeszcze w trakcie II wojny światowej, po drugie autor to Włoch i zadeklarowany faszysta, korespondent wojenny oraz postać znana w świecie dziennikarskim lat 40stych. Mamy, więc opowieść o wojnie, z perspektywy sprzymierzeńca III rzeszy, który dzięki swoim przywilejom ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Chłopki” Joanny Kuciel-Frydryszak, czyli mocny kandydat do książki roku 2023. Rekordowe nakłady i sprzedaż, cała masa dobrych recenzji oraz sugestii, że to publikacja przełomowa i bardzo potrzebna.

Nic dziwnego, że podszedłem do lektury z wysokimi oczekiwaniami i od razu przyznam, że się nie zawiodłem. Zgadzam się z opiniami, że to taka książka z gatunku „każdy powinien przeczytać”. Choć przyznaję, że u mnie potrzebne było jakieś 120-130 stron abym się wczuł w temat i stwierdził, że to bardzo dobra książka. Ale to tylko pokazuje, że aby uczciwie ocenić książkę, trzeba ją przeczytać całą.

Książka opisuje losy i realia życia tytułowych chłopek, kobiet polskiej wsi, głównie na przełomie XIX i w pierwszych czterech dekadach XX wieku. To wyczerpująca i wielowątkowa opowieść o kobietach, o których nie myślimy zastanawiając się na dziejami naszej ojczyzny. A to właśnie na kobietach spoczywała większość obowiązków związanych z życiem polskiej wsi.

Zjawiska takie jak bieda, niedożywienie, brak butów, brak dostępu do opieki medycznej, analfabetyzm i mały dostęp do edukacji, powszechne aborcje, religijność na pokaz, wykorzystywanie ekonomiczne i seksualne czy przemoc, były na polskiej wsi codziennością, nie tylko przed II wojną światową, ale nawet przez pewien czas po niej. Obraz, jaki znamy z filmów czy publicystyki, jest mocno lukrowany a o tym jak było naprawdę niewielu chce pamiętać. Dlatego autorka podjęła niezwykły trud, aby opowiedzieć prawdziwą historię polskich kobiet, ale też szerzej, całej wsi na podstawie ich opowieści, dokumentów, artykułów z przedwojennej prasy, listów czy akt sądowych.

Na przykład to, że nasze babcie nas przekarmiają, że często mają problem z budowaniem relacji i rozmową, albo, że wiele z nich zna kilka słów po francusku, to nie przypadek. Większość książki dotyczy okresu II RP i czasów wojny. Tutaj również, mamy mocną rozprawę z idealizowanymi czasami dwudziestolecia międzywojennego, choć wtedy na wsi zaczęło się coś zmieniać i to również wyciągniemy z lektury. Historie z czasu okupacji, są równie ciekawe, bo różnorodne. Nie każdy cierpiał i głodował pod nadzorem okupantów. Poznany też inne historie.

Kobiety ze wsi, czyli tak naprawdę większość naszych babć i prababć, przebyły bardzo trudną i wielokrotnie traumatyczną drogę do tego, aby stać się mieszczankami, inteligentkami czy po prostu podmiotowo traktowanymi obywatelkami. Warto poznać ich historie.

Jest to też pozycja z modnego ostatnio nurtu ludowej historii polski. Fajnie, że powstał i się rozwija, bo jest przeciwwagą do wcześniejszego nurtu książek traktującym o naszej bogatej kulturze i spuściźnie szlacheckiej. A nasza historia i spuścizna była tworzona zarówno przez szlachtę jak i przez chłopstwo, dlatego warto pisać i czytać o obydwu tych nurtach.

W mojej opinii to faktycznie książka przełomowa, która może nam pomóc, jako społeczeństwu z akceptacją siebie i w lepszym poznaniu naszej historii.

Zdecydowanie warto po nią sięgnąć, podobnie jak inne tytuły o polskiej wsi.

„Chłopki” Joanny Kuciel-Frydryszak, czyli mocny kandydat do książki roku 2023. Rekordowe nakłady i sprzedaż, cała masa dobrych recenzji oraz sugestii, że to publikacja przełomowa i bardzo potrzebna.

Nic dziwnego, że podszedłem do lektury z wysokimi oczekiwaniami i od razu przyznam, że się nie zawiodłem. Zgadzam się z opiniami, że to taka książka z gatunku „każdy powinien...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza książka, której słuchałem w formie audiobooka i nie żałuję tego eksperymentu.
Powieść jest nawiązaniem do fabuły Davida Copperfielda - Dickensa ale jest osadzona w czasach współczesnych w latach 90tych i początkach XXI wieku i przedstawia szereg problemów, z którymi muszą mierzyć się dziś mieszkańcy Apallachów w USA.

Bieda, kryzys opioidowy, strukturalne bezrobocie, brak dostępu do służby zdrowia, wykluczenie i utrwalanie stereotypów. Mieszkańcy prowincji na pograniczu Wirginii Zachodniej, Kentucky i Tennessee, gdzie niegdyś królowało wydobycie węgla, nie mają łatwego życia.

Tytułowy Demon Copperhead, urodzony przez nastoletnią narkomankę, do tego mieszaniec rasowy (melungeon), nie ma łatwego życia od samego początku. Czytelnik dorasta razem z nim, tuła się po rodzinach zastępczych, zmienia szkoły, pracuje od najmłodszych lat, doświadcza przemocy, miłości, wykluczenia, sukcesów i porażek oraz braku perspektyw. Trafia też na dobrych ludzi, którzy chcą mu pomóc, ale młoda osoba nie zawsze umie te szanse wykorzystać, więc popełnia kolejne błędy. Problem w tym, że w tym regionie takie błędy mogą sporo kosztować a o nałóg, czy utratę życia nie jest trudno...

Powieść jest osadzona w realiach tak mocno, jak tylko się da. Poznajemy prozę życia na "zadupiu" Stanów Zjednoczonych, gdzie już dawno nikt nie pamięta o "American Dream". Narracja jest poprowadzona w świetny sposób a czytelnik/słuchacz może wczuć się w życie i perypetie głównego bohatera-narratora, który nie szczędzi nam wielu głębokich przemyśleń, żartobliwych uwag z gatunku czarnego humoru oraz analizy opisywanego regiony i sytuacji społecznej.

Bardzo dobra książka. Nie dziwi, że została nagrodzona Pulitzerem.

Pierwsza książka, której słuchałem w formie audiobooka i nie żałuję tego eksperymentu.
Powieść jest nawiązaniem do fabuły Davida Copperfielda - Dickensa ale jest osadzona w czasach współczesnych w latach 90tych i początkach XXI wieku i przedstawia szereg problemów, z którymi muszą mierzyć się dziś mieszkańcy Apallachów w USA.

Bieda, kryzys opioidowy, strukturalne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku, to kompleksowy reportaż z elementami autobiografii samego autora. Na podstawie odkrywania zawiłej historii własnej rodziny i poznawania jej „śląskości” Zbigniew Rokita odkrywa przed nami Górny Śląsk. I robi to tak, że chce się czytać bez przerwy! Dostajemy do rąk prawdziwą wciągającą opowieść, tyle, że non fiction!

Mamy tu kompleksowe ujęcie problematyki Ślązaków i śląskości, nieustanne odczarowywanie mitów i półprawd, ale także próbę wytłumaczenia nam tego wyjątkowego regionu. Co ważne autor pisząc o swojej rodzinie stara się zachować obiektywizm i uważam, że mu to wychodzi. Historia Śląska jest trudna, tragiczna i zawiła a bohaterowie często niejednoznaczni. Nie ma tu zbyt wiele usprawiedliwiania i cukrowania, za to sporo krytycznego spojrzenia i odkrywania sprzeczności.

Otrzymujemy obraz regionu z jego blaskami i cieniami, pokazane na podstawie opowieści konkretnych ludzi, nie tylko związanych z autorem. Historia rodzinna jest tu tylko pretekstem do badań i zagłębienia się w temat oraz do szukania tożsamości, bo o tym w dużej mierze jest ta książka. O śląskiej tożsamości o tym skąd wzięła się idea autonomii Śląska i odrębnej narodowości, co wcale nie oznacza separatyzmu…

Czy Śląsk jest polski czy niemiecki? A może niczyj? Jak wyglądało to historycznie i co wpłynęło na obecny kształt regionu, bo co ciekawe, obecne województwo śląskie nie pokrywa się do końca z jego historycznymi granicami. Jaki jest stosunek mieszkańców do kraju, w którym dziś mieszkają i z czego on wynika? O tym też dowiemy się dużo. Podobnie jak o rozmaitych bolączkach regionu, takich jak problemy ekologiczne czy społeczne.

Trudna, ważna tematyka, której nie poruszamy nie tylko w szkole, ale też w debacie publicznej. Później uważamy Ślązaków za jaskiniowców z kopalń, nie rozumiemy, czego Oni chcą i dlaczego są tacy a nie inni… Takie książki jak ta mogą pomóc w tym zrozumieniu.

Sposób narracji i pisanie (język) autora bardzo przypadły mi do gustu, więc chętnie sięgnę też po "Odrzanię", jego nową książkę o tzw. Ziemiach Odzyskanych.

Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku, to kompleksowy reportaż z elementami autobiografii samego autora. Na podstawie odkrywania zawiłej historii własnej rodziny i poznawania jej „śląskości” Zbigniew Rokita odkrywa przed nami Górny Śląsk. I robi to tak, że chce się czytać bez przerwy! Dostajemy do rąk prawdziwą wciągającą opowieść, tyle, że non fiction!

Mamy tu kompleksowe ujęcie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Churchill. Opowieść o przegranym zwycięzcy, to chyba nie jest ściśle i typowo biografia. Piszę „chyba” bo nie przeczytałem jeszcze zbyt wielu biografii. Opowieść Niny Smolar przedstawia wprawdzie większość życia tego wybitnego przywódcy i jednej z najważniejszych osób XX wieku, ale skupia się przede wszystkim na okresie lat 40-stych, czyli okresie, gdy Winston był przy władzy i miał realny wpływ na losy Wielkiej Brytanii, a nawet i świata.

Książka przedstawia bohatera z wielu stron i pokazuje to jak ewoluował, dostosowywał się do sytuacji, lawirował w świecie dyplomacji, który niespecjalnie lubił i poważał. Mamy tu historię skomplikowanego człowieka, wybory, przed którymi stawał, jego wielkie zwycięstwa, ale i porażki.

Autorka zwraca też sporo uwagi na zagadnienia związane z Polską, aby nakreślić całościowo to, jaki stosunek miał do niej Winston. To ważne dla polskiego czytelnika, bo na temat Churchilla można usłyszeć skrajne opinię. Raz, że na zdradził i sprzedał, innym razem, że jako jedyny o Polskę walczył… a to znacznie bardziej skomplikowane.

Książka nie tylko przybliża nam postać wielkiego człowieka i jego zmiennych losów, jest też obrazem epoki, w której żył i spojrzeniem za kulisy wielkiej wojny i wielkiej polityki. Zaglądamy za kulisy konferencji w Teheranie, Jałcie czy San Francisco oraz licznych innych spotkań.

Ważne dla polskiego czytelnik jest też to, że ukazuje nam punkt widzenia Brytyjczyków i pośrednio też Francuzów i innych aliantów. My przecież uczymy się historii głównie z naszej, polskiej perspektywy… Dla nas to jest proste, alianci nas zostawili na pastwę III Rzeszy i ZSRR, ale rzadko, kiedy zadajemy sobie pytanie, co Oni myśleli, dlaczego postępowali tak a nie inaczej. I tutaj dostajemy na te pytania odpowiedzi.

Jest oczywiście też sporo szczegółów z życia i anegdot dotyczących Churchilla oraz duża dawka wiedzy o systemie parlamentarnym w Wielkiej Brytanii i polityce tego państwa w latach 20,30 i 40 XX wieku.

Bardzo dobra lektura dla osób zainteresowanych tym okresem oraz samym bohaterem. Może to nie jest typowa kompleksowa biografia, ale nie zmienia to faktu, że dawka wiedzy jest ogromna i odświeżająca.

Churchill. Opowieść o przegranym zwycięzcy, to chyba nie jest ściśle i typowo biografia. Piszę „chyba” bo nie przeczytałem jeszcze zbyt wielu biografii. Opowieść Niny Smolar przedstawia wprawdzie większość życia tego wybitnego przywódcy i jednej z najważniejszych osób XX wieku, ale skupia się przede wszystkim na okresie lat 40-stych, czyli okresie, gdy Winston był przy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga z serii książek angielskiego "pisarza-szpiega" Bernarda Newmana pisanych o Polsce, którą widział na własne oczy - z perspektywy Brytyjczyka.

Tym razem odwiedza nasz kraj tuż po wojnie, pod koniec 1945 roku i obserwuje zarówno rozpacz i traumę Polaków, jak i dynamiczne zmiany związane z ustalonymi chwilę wcześniej zmianami granic.

Odwiedza zrównaną z ziemią Warszawę, Kraków, który stał się chwilowo stolicą odrodzenia Polskiej kultury, Śląsk a także nowe polskie ziemie - Wrocław, Łużyce, tereny na pomorzu i byłych Prusach Wschodnich.

Tym razem już mniej na rowerze, ale jak zawsze ciekawy ludzi, zagaduje niemal każdego, kogo napotka od chłopów i sierot aż po rosyjskiego generała.

To o wiele mniej podróżnicza książka w porównaniu do pierwszej. Jest dużo historii, wielkiej polityki w odniesieniu do Polski i analizy stosunków społecznych, kondycji ludzkiej, szans i zagrożeń.

Bardziej taki esej politologiczny z elementami reportażu.
Ciekawe jest czytanie o Polsce z perspektywy kogoś, kto pomimo ogromnej wiedzy i rozeznania w ówczesnym świecie, nie wiedział jeszcze jak sprawy w Polsce potoczą się dalej. Stąd duża pobłażliwość autora dla Rosji i Rosjan, oraz jego nadzieję, na to, że pozwolą Polsce się normalnie rozwijać i otwierać na świat.

Opisuje On oczywiście ich poczynania na okupowanych ziemiach, choć nie zawsze daje im wiarę (chodzi o skalę). Ale mamy tu relację z pierwszej ręki chociażby Polaków, z którymi rozmawia, czy samych rosyjskich oficerów, którzy trzeba przyznać bez ogródek mówią o swoich zamiarach czy podejściu do okupowanych terenów.

Jako czytelnicy musimy, więc być wyrozumiali i mieć otwartą głowę. Pamiętać, kiedy to było pisane i jakie było wtedy podejście i nastroje na zachodzie. Wtedy wyciągniemy z lektury ogromną dawkę wiedzy o tym, co wtedy ludzie myśleli i jak wyglądała Polska tuż po wojnie a jeszcze przed zaciskaniem pętli komunizmu...

Kolejna książka, która trochę odczarowuje nam historię

Druga z serii książek angielskiego "pisarza-szpiega" Bernarda Newmana pisanych o Polsce, którą widział na własne oczy - z perspektywy Brytyjczyka.

Tym razem odwiedza nasz kraj tuż po wojnie, pod koniec 1945 roku i obserwuje zarówno rozpacz i traumę Polaków, jak i dynamiczne zmiany związane z ustalonymi chwilę wcześniej zmianami granic.

Odwiedza zrównaną z ziemią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie najbardziej interesująca część przygód młodego czarodzieja. Ale aby efekt był w pełni odczuwalny, nie warto jej czytać w oderwaniu od reszty, wszak to kontynuacja poprzednich części.

Zdecydowanie najbardziej interesująca część przygód młodego czarodzieja. Ale aby efekt był w pełni odczuwalny, nie warto jej czytać w oderwaniu od reszty, wszak to kontynuacja poprzednich części.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka popularnonaukowa o tym, jak różne molekuły (cząsteczki) kształtują nasz świat i wpływają na niego. Takich cząsteczek jest wiele, ale autor dokonał subiektywnego wyboru siedmiu z nich, aby pokazać czytelnikowi jak bardzo chemia wpływa na nasze życie i na historię. Autor jest znanym na Youtube i nie tylko popularyzatorem nauki – kanał Uwaga Naukowy Bełkot.

Poznajemy właściwości i możliwości opisanych molekuł, jednocześnie dowiadując się bardzo dużo o ich historii i roli, jaką w niej odgrywały i odgrywają. Wbrew pozorom wzorów, obliczeń i rysunków stricte chemicznych jest tyle ile potrzeba do zrozumienia, przez co czyta się płynnie a zawiłości chemiczne są wyłożone w bardzo przystępny i ciekawy sposób. Dawid ma też specyficzne poczucie humoru i często przy pomocy żartów i wtrętów utrzymuje naszą uwagę podczas lektury. Trochę tak jakby się oglądało jego filmy na Youtube. Mi to bardzo odpowiada.

Z lektury dowiemy się miedzy innymi, dlaczego różne sposoby parzenia kawy dają różne efekty a kofeina jest molekułą tak powszechną, że niemal każdy na świecie jest od niej uzależniony. Właściwe słowo, bo kofeina, teina, mateina i inne odmiany tej samej cząsteczki to substancje psychoaktywne. Dowiemy się, że naukowcy mogą być jednocześnie bohaterami, którzy zmieniają świat na lepsze i czarnymi charakterami, którzy przyczyniają się do śmieci wielu ludzi. Takim człowiekiem był np. Fritz Haber – tworząc przemysł nawozów azotowych a później broń chemiczną.

Jeden z rozdziałów poświęcony jest też rtęci i różnych problemów z nią związanych. Dowiemy się, dlaczego w jednej postaci jest ona nieszkodliwa a w innej już bardzo groźna. To też „magia” chemii, że różne molekuły bywają pożyteczne albo groźne w zależności od tego, z czym się łączą i w jakiej formie występują. To ważne, aby mieć taką świadomość.

Inne poruszane tematy to tlen i jego różne odmiany, penicylina oraz szerzej antybiotyki czy TNT i zagadnienia związane z bronią atomową. Książka zapoznaz dziesiątkami ludzi, którzy poprzez swoje odkrycia, badania czy działania przyczynili się do zmian na świecie, i tych dobrych i tych złych.

Książka warta przeczytania, pokazuje że chemia nie musi być nudna i jak bardzo jest ważna. Czekam na kontynuację bo takich wartych opisu molekuł znajdzie się jeszcze co najmniej kolejne siedem.

Książka popularnonaukowa o tym, jak różne molekuły (cząsteczki) kształtują nasz świat i wpływają na niego. Takich cząsteczek jest wiele, ale autor dokonał subiektywnego wyboru siedmiu z nich, aby pokazać czytelnikowi jak bardzo chemia wpływa na nasze życie i na historię. Autor jest znanym na Youtube i nie tylko popularyzatorem nauki – kanał Uwaga Naukowy Bełkot.

Poznajemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest kolejna nudna książka historyczna. Przynajmniej nie dla mnie… Borys Kierżencew wykonał ogrom pracy badawczej, aby pokazać czytelnikowi jak wyglądały w Rosji czasy i stosunki społeczne przed uwłaszczeniem chłopstwa w 1861 roku. Co ważne, się do bardzo wielu dokumentów i źródeł z tamtych czasów, a w książce znajdziemy sporo cytatów z pism sądowych czy wspomnień uczestników opisywanych wydarzeń.

Niewolnictwo kojarzy nam się ze Stanami Zjednoczonymi, rzadziej Ameryką Południową, Karaibami czy krajami Arabskimi. Niemniej to, co działo się w Rosji przez ponad dwa wieki do roku 1861, czyli ustrój pańszczyźniany – patriarchat, można śmiało nazwać systemem niewolniczym. Po raz kolejny już przekonujemy się, że w szkole o pańszczyźnie uczą nas w wersji „ultra light” a rzeczywistość była o wiele bardziej ponura. Zwłaszcza w Rosji, gdzie właściciele ziemscy byli wprost właścicielami chłopów, przypisanych do ziemi i traktowali ich dosłownie jak swoje mienie. Własność, którą można rozporządzać do woli. Sprzedawać, wymieniać się, podarować, zdecydować o tym, co ma w życiu robić, krzywdzić czy w końcu bezkarnie (najczęściej) zabić.

O ile takie traktowanie można odnotować w większości Państw feudalnych, jako coś, co „zdarzało się” o tyle w Rosji wyjątkiem byli Panowie, którzy dobrze traktowali swoich chłopów. Tortury, gwałty, morderstwa i bezlitosne karania za najmniejsze uchybienia były w Rosji na porządku dziennym.

W książce przeczytamy o różnych aspektach ucisku chłopów, o ich buntach i walce o swoje prawa, które w końcu wywalczyli, ale krwawy system w rzeczywistości utrzymał się aż do obalenia caratu i rewolucji bolszewickiej.
Często zastanawiam się, dlaczego komunizm udał się akurat w Rosji oraz drugi aspekt, już współczesny, dlaczego społeczeństwo w Rosji jest tak bierne, komformistyczne czy zastraszone. Ta książka, na pewno przybliża mnie do odpowiedzi na te pytania. Komunizm potrzebował podatnego gruntu, ogromnej, ogólnej nienawiści do panującego przed nim ustroju, gdzie mniejszość faktycznie i realnie gnębi większość. Tutaj grunt był wręcz idealny.
Dlaczego?

Przeczytamy o rodzaju stosowanych kar, biciu dla przyjemności i dla zasady, czasem zbiorowym gdzie jednego dnia wychłostano całą wieś lub kilka (setki osób), wysyłaniu chłopów na studia, aby np. sformować sobie prywatną orkiestrę czy teatr, albo zyskać wykształcone guwernantki dla dzieci. O modnym wśród dziedziców posiadaniu nie tylko własnych trup aktorów, ale też haremów złożonych z córek i żon włościan, o „testowaniu” każdej panny młodej w swoim majątku, niezliczonych benkartach, wyrafinowanym okaleczaniu ludzi dla zabawy, przegrywaniu ludzi w karty i wysyłaniu chłopów do wojska w zastępstwie szlachciców… Pada dużo nazwisk znanych rodów i przykładów ich postępowania: Gagarin, Szeremietiew, Potiomkin.

Treść jest wstrząsająca, ale też taka ma być, by niosło to jakąś naukę. Serdecznie polecam

To nie jest kolejna nudna książka historyczna. Przynajmniej nie dla mnie… Borys Kierżencew wykonał ogrom pracy badawczej, aby pokazać czytelnikowi jak wyglądały w Rosji czasy i stosunki społeczne przed uwłaszczeniem chłopstwa w 1861 roku. Co ważne, się do bardzo wielu dokumentów i źródeł z tamtych czasów, a w książce znajdziemy sporo cytatów z pism sądowych czy wspomnień...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor uważany za jednego z najważniejszych współczesnych teoretyków Ukraińskiego Nacjonalizmu, tłumaczy nam poprzez swoje eseje czy ten nacjonalizm jest czy też czym bywa a także to jaka jest współczesna Ukraina i jej "dusza"

Ale to nie jedyny wątek poruszany w tym zbiorze, mamy tu też spojrzenie na "różne Ukrainy" różnice etniczne i kulturowe wschodniej i zachodniej części kraju oraz kilka innych wątków

To ważne aby zobaczyć perspektywę tej drugiej strony np. gdy rozpatrujemy temat konfliktów pomiędzy różnymi narodami w tym wypadku Polakami i Ukraińcami.

Autor uważany za jednego z najważniejszych współczesnych teoretyków Ukraińskiego Nacjonalizmu, tłumaczy nam poprzez swoje eseje czy ten nacjonalizm jest czy też czym bywa a także to jaka jest współczesna Ukraina i jej "dusza"

Ale to nie jedyny wątek poruszany w tym zbiorze, mamy tu też spojrzenie na "różne Ukrainy" różnice etniczne i kulturowe wschodniej i zachodniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, która przedstawia problem "dzieci żołnierzy" najbardziej bezpośrednio. Wojciech Jagielski ma osobisty kontakt z dziećmi, które doświadczyły porwań, zabójstw najbliższych oraz realiów życia w lesie wśród partyzantów z "bożej Armii" Josepha Kony'ego w Ugandzie.

Książka, która przedstawia problem "dzieci żołnierzy" najbardziej bezpośrednio. Wojciech Jagielski ma osobisty kontakt z dziećmi, które doświadczyły porwań, zabójstw najbliższych oraz realiów życia w lesie wśród partyzantów z "bożej Armii" Josepha Kony'ego w Ugandzie.

Pokaż mimo to

Okładka książki Wysadzić Rosję Jurij Felsztinski, Aleksandr Walterowicz Litwinienko
Ocena 6,7
Wysadzić Rosję Jurij Felsztinski, ...

Na półkach: ,

Wysadzić Rosję autorstwa Jurija Felsztinskiego i nieżyjącego już (między innymi dlatego, że napisał tę książkę) Aleksandra Litwinienki, to książka, która pomaga zrozumieć to co dzieje się obecnie na świecie i dlaczego Rosja wygląda i zachowuje się właśnie tak...💥🇺🇦📚

Czytając ją wtedy gdy była wydana po raz pierwszy, na początku lat dwutysięcznych, wielu czytelników traktowałby opisane w niej rewelacje z dystansem. Dziś jednak, gdy trwa rozpoczęta w 2014 roku agresja Rosji w Ukrainie, odbiór jest już inny...

Wiele razy w rozmowach pojawia się pytanie "dlaczego Rosjanie nie obalą Putina, jak mogą tak bardzo wierzyć w propagandę czy też dlaczego są tak obojętni lub przestraszeni"... To wszystko jest zawarte w pakiecie Nowej Rosji Putina. Państwie, którym rządzą służby specjalne i resorty siłowe.

Jak to się stało? Jak FSB i kilka innych służb, przejęło władzę w młodej i rodzącej się dopiero demokracji rosyjskiej i jak zainstalowanie swojego człowieka - Władymira Putina pozwoliło tą władzę utrzymać i umocnić?

Dlaczego Rosyjska armia jest tak nieudolna, skorumpowana i źle zorganizowana? I dlaczego to żadna nowość i żadne zaskoczenie... To również ma związek z tym kto i jak zarządza tym państwem.

Książka to kolejny kroczek do zrozumienia współczesnej Rosji i konfliktu, który być może doprowadzi do jakiejś zmiany...

Wysadzić Rosję autorstwa Jurija Felsztinskiego i nieżyjącego już (między innymi dlatego, że napisał tę książkę) Aleksandra Litwinienki, to książka, która pomaga zrozumieć to co dzieje się obecnie na świecie i dlaczego Rosja wygląda i zachowuje się właśnie tak...💥🇺🇦📚

Czytając ją wtedy gdy była wydana po raz pierwszy, na początku lat dwutysięcznych, wielu czytelników...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W swojej przygodzie z Harrym Potterem dotarłem do Czary Ognia, czyli części czwartej.

Znajomi, którzy mówili że pierwsze dwie części są bardziej dla dzieci a potem "zaczyna się zabawa", mieli rację. Zarówno Więzień Azkabanu jak i Czara Ognia to już w sumie przygodowe kryminały.
Czyta się to bardzo dobrze i wiele wątków zaskakuje. Filmy widziałem dawno i niewiele z nich pamiętam, więc nie miało to wpływu na odbiór lektury. Dlatego Czara Ognia była dla mnie fajną lekturą.

Teraz kilka książek z zakresu #literaturafaktu i sięgam po kolejne części przygód młodego czarodzieja

W swojej przygodzie z Harrym Potterem dotarłem do Czary Ognia, czyli części czwartej.

Znajomi, którzy mówili że pierwsze dwie części są bardziej dla dzieci a potem "zaczyna się zabawa", mieli rację. Zarówno Więzień Azkabanu jak i Czara Ognia to już w sumie przygodowe kryminały.
Czyta się to bardzo dobrze i wiele wątków zaskakuje. Filmy widziałem dawno i niewiele z nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chorwacja to zdecydowanie kraj, który darzę największym sentymentem. Byłem tam trzy razy, głównie w Dalmacji i czuje się tam swobodnie co rozbudza też ciekawość poznania Hrvatskiej jeszcze lepiej. Dlatego po książkę „Fjaka. Sezon na Chorwację” sięgałem chętnie📚🇭🇷

@zabieganadusza jako fanka Bałkan przeczytała ją przede mną i wręcz popędzała mnie, aby do niej usiąść. Więc usiadłem i zacząłem…

Piękna Dalmacja z jej wyspami i zabytkami, „Włoska” Istria, wielkomiejski i bardziej Habsburski Zagrzeb, ale też wyludniające się miasta i miasteczka interioru. Pamiętające wojnę z lat 90tych miejscowości przy granicy z Serbią i Bośnią… Mamy tu wiele oblicz Chorwacji.

Nie zawiodłem się! Autorka, Polka, która w Chorwacji spędziła jedną trzecią życia postanowiła nie tyle zachęcić nas, polskich czytelników do tego kraju, ile wytłumaczyć go nam‼️

Tytułowa Fjaka to taki stan ducha, specyficzna odmiana Chorwackiej „chillery”, „słodkiego opierdzielania się i kontemplacji chwili”. Chorwaci lubią przesiadywać tak sobie w kawiarniach, na plaży, na murku, co wielokrotnie sam widziałem i teraz już wiem jak się to nazywa.

Ale Chorwacja to nie tylko to południowe „lenistwo”. Autorka pokazuje nam kraj bardziej z perspektywy jego mieszkańców.
Mamy tu historię kibiców piłkarskich słynnego Hajduka Split – potwierdzam Split żyje piłką i jak ktoś zna trochę ten świat, jak @zabieganadusza i ja to czuć tam ten niesamowity klimat.

Poznamy też perspektywę osób bezdomnych, w kraju gdzie tej bezdomności oficjalnie nie ma. Zobaczymy różne oblicza Zagrzebia, ruiny i nostalgię Vukowaru, wciąż żyjącego wojną. Poznamy osoby, które są ważne dla historii państwa jak: Josip Broz Tito czy prezydent Franjo Tuđman. Dowiemy się o różnych aferach i korupcji w Chorwackiej polityce oraz o nacjonalizmie, tożsamości w różnych regionach, pamięci, Bałkańskiej zawziętości i walce o prawa… bardzo różne.

Książka/reportaż oczywiście nie wyczerpuje tematu, ale wiele wyjaśnia i sprawia, że zaczynam szukać kolejnych lektur nie tylko o Chorwacji, ale i całym tym regionie. Polecam

Chorwacja to zdecydowanie kraj, który darzę największym sentymentem. Byłem tam trzy razy, głównie w Dalmacji i czuje się tam swobodnie co rozbudza też ciekawość poznania Hrvatskiej jeszcze lepiej. Dlatego po książkę „Fjaka. Sezon na Chorwację” sięgałem chętnie📚🇭🇷

@zabieganadusza jako fanka Bałkan przeczytała ją przede mną i wręcz popędzała mnie, aby do niej usiąść. Więc...

więcej Pokaż mimo to