-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać69
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
Bardzo przeszkadza mi się protekcjonalny styl napisania tej biografii. Poczucie kulturowej wyższości pani Krystyny nad "małym Wową" którego w dzieciństwie porzucili rodzice aż wylewa się z pomiędzy kartek.
Ale przez to traci rzetelność i wiarygodność tej biografii. Mam wrażenie, że Putin jest potraktowany w sposób zbyt lekceważący.
Na koniec zostawia wrażenie że Rosją rządzi zakompleksiony duży chłopiec, a Europa dzięki swojej kulturze i tradycji może czuć się bezpieczna .
Bardzo przeszkadza mi się protekcjonalny styl napisania tej biografii. Poczucie kulturowej wyższości pani Krystyny nad "małym Wową" którego w dzieciństwie porzucili rodzice aż wylewa się z pomiędzy kartek.
Ale przez to traci rzetelność i wiarygodność tej biografii. Mam wrażenie, że Putin jest potraktowany w sposób zbyt lekceważący.
Na koniec zostawia wrażenie że Rosją...
Najlepsza książka o historii Ziemi i życia jaką czytałem.
Wiedza z różnych dziedzin: geologia, biologia, chemia, paleontologia, ale opisana w bardzo zrozumiały sposób i pokazująca związek między tymi dziedzinami i różnymi wydarzeniami z historii Ziemi.
Chyba największą zaletą tej książki jest bardzo dobry i przemyślany podział na rozdziały: z jednej strony w miarę chronologicznie, a jednocześnie zamykający i wyjaśniający w danym rozdziale cały temat: jest umieszczenie w czasie, opis mechanizmów i wyjaśnienie czemu dane zdarzenie wystąpiło w historii Ziemi akurat wtedy i jak to jest badane. Czasem autor pisze wprost, że nie wszyscy naukowcy zgadzają się z jedną teorią i opisuje jeszcze szerszy kontekst...
Plus bardzo dobre wyważenie poziomu naukowego: gdzie trzeba jest zejście do szczegółów, ale generalnie czyta się książkę lekko i z satysfakcją.
Najlepsza książka o historii Ziemi i życia jaką czytałem.
Wiedza z różnych dziedzin: geologia, biologia, chemia, paleontologia, ale opisana w bardzo zrozumiały sposób i pokazująca związek między tymi dziedzinami i różnymi wydarzeniami z historii Ziemi.
Chyba największą zaletą tej książki jest bardzo dobry i przemyślany podział na rozdziały: z jednej strony w miarę...
Książka okazała się słaba, a w kontekście naukowym nawet zła. Autor bardzo chciał pisać efektownie i kolorowo, ale traci na tym rzetelność.
"Lasy (...) zostały zmiecione z powierzchni Ziemi w wyniku zmian związanych z formowanie się Pangei" to cały opis przyczyn wymierania dewońskiego. Przy wymieraniu permskim mamy: "....wrota piekieł-otwarte w Chinach i na Syberii-wciągnęły w otchłań niemal wszystkie formy życia...."
Autor ma dziwną manierę nadawania samostanowienia zmianom ewolucyjnym: "Jeszcze inne płazy wydłużały stadium larwalne..." (więc z ich jaj wylęgały się nie kijanki, a osobniki podobne do dorosłych...), "Owodniowce poszły jeszcze dalej..." (i wymyśliły sobie błony płodowe...). "Ssaki rozwiązały problem przegrzewania pozbywając się owłosienia i pocąc się...". Pojawia się też Bóg.
Najgorsze, że czasem autor mija się z wiedzą naukową: Karbońskie pokłady węgla powstały w węgla drzewnego powstałego w wyniku masowych pożarów lasów? Metan i dwutlenek węgla uszkadzają warstwę ozonową?
Jak dotąd najlepszą książka o historii życia zostaje "Ziemia" Andrew Knoll'a.
Książka okazała się słaba, a w kontekście naukowym nawet zła. Autor bardzo chciał pisać efektownie i kolorowo, ale traci na tym rzetelność.
"Lasy (...) zostały zmiecione z powierzchni Ziemi w wyniku zmian związanych z formowanie się Pangei" to cały opis przyczyn wymierania dewońskiego. Przy wymieraniu permskim mamy: "....wrota piekieł-otwarte w Chinach i na...
Zdecydowanie nie zgadzam się z opiniami "przystępna", "lekka", "dla amatora". Takiej "cegły"wydanej jako książki popularnej dawno nie czytałem.
Chcecie popularnonaukową, przekrojową książkę o rozwoju życia na Ziemi (od astronomicznego początku aż do dziś) => "Ziemia", Andrew Knoll'a
Chcecie rozkminiać, jak w próbówce zrobić RNA? Czym różni się ryboza od treozy, jakie znaczenie ma adenozynomonofosforan, nukleotyd adenozyny i utracone dwie reszty fosforanowe w łączeniu z tRNA i uwalnianiu AMP, w obecności ADP i ATP => sięgnijcie po książkę Weinerów albo podręcznik akademicki ;)
Sięgając po "Jak powstało życie" oczekiwałem historii kształtowania się życia jakie znam: wody, tlenu, organizmów wielokomórkowych, roślin na lądzie itd, a mam 250 stron rozważań co było pierwsze: białka, lipidy, DNA czy RNA, i jakie odczynniki chemiczne są potrzebne do ich zsyntetyzowania.
Zdecydowanie nie zgadzam się z opiniami "przystępna", "lekka", "dla amatora". Takiej "cegły"wydanej jako książki popularnej dawno nie czytałem.
Chcecie popularnonaukową, przekrojową książkę o rozwoju życia na Ziemi (od astronomicznego początku aż do dziś) => "Ziemia", Andrew Knoll'a
Chcecie rozkminiać, jak w próbówce zrobić RNA? Czym różni się ryboza od treozy, jakie...
Najbardziej zaskakujące jest to, że to przedrukowana słowo w słowo poprzednia książka autora, z dopisanym 1 (?) rozdziałem.
Ale nigdzie na okładce ani w recenzji nie znajdziemy uczciwego: "Nowe wydanie starego bestselleru".
Powiela wady poprzedniego Kwantechizmu (za mało fizyki, za dużo autora, ciągłe anegdotki i wtrącenia przeszkadzają), a sprzedawanie starej książki jako nowej ("Wydanie 1") jest imo nieuczciwe.
Najbardziej zaskakujące jest to, że to przedrukowana słowo w słowo poprzednia książka autora, z dopisanym 1 (?) rozdziałem.
Ale nigdzie na okładce ani w recenzji nie znajdziemy uczciwego: "Nowe wydanie starego bestselleru".
Powiela wady poprzedniego Kwantechizmu (za mało fizyki, za dużo autora, ciągłe anegdotki i wtrącenia przeszkadzają), a sprzedawanie starej książki...
O samej fizyce kwantowej trochę mało, o samym autorze trochę za dużo.
To co na początku wygląda na "lekki język i wtrącanie anegdotek" w pewnym momencie zaczyna przeszkadzać, jak w przysłowiowym wujku na weselu, który przez cały wieczór sypie sucharami. Ostatnie 1/3 książki jest już naprawdę o niczym.
Mimo wszystko warto przeczytać, żeby zrozumieć, jak nieintuicyjna (a jednocześnie dość dobrze potwierdzona eksperymentalnie) jest mechanika kwantowa.
W porównaniu z innymi popularnymi książkami zabrakło mi bardziej systematycznego opisu np. istniejących interpretacji mechaniki kwantowej, eksperyment Bella jest tylko wspomniany (i to w stylu "JA też to potwierdziłem"), zamiast tego mam opowieści o butach, o kurach itp
O samej fizyce kwantowej trochę mało, o samym autorze trochę za dużo.
To co na początku wygląda na "lekki język i wtrącanie anegdotek" w pewnym momencie zaczyna przeszkadzać, jak w przysłowiowym wujku na weselu, który przez cały wieczór sypie sucharami. Ostatnie 1/3 książki jest już naprawdę o niczym.
Mimo wszystko warto przeczytać, żeby zrozumieć, jak nieintuicyjna (a...
Chaotyczny układ, siermiężny język, brak jakiejś myśli przewodniej... Czy Wielicki nie mógł zatrudnić jakiegoś redaktora, żeby pomógł mu ułożyć i wygładzić tą książkę?!
Co chwilę skok kilkanaście lat w przód albo w tył, proste zdania albo równoważniki zdań, jakby przepisane żywcem ze starego pamiętnika, jakieś chaotyczne zdania, opisane na tylnej okładce jako "okraszone subtelnie podanymi refleksjami autora-bohatera o kondycji człowieka".
Mimo całego zamiłowania do literatury górskie nie dotarłem nawet do 1/3.
Chaotyczny układ, siermiężny język, brak jakiejś myśli przewodniej... Czy Wielicki nie mógł zatrudnić jakiegoś redaktora, żeby pomógł mu ułożyć i wygładzić tą książkę?!
Co chwilę skok kilkanaście lat w przód albo w tył, proste zdania albo równoważniki zdań, jakby przepisane żywcem ze starego pamiętnika, jakieś chaotyczne zdania, opisane na tylnej okładce jako "okraszone...
Papierowa książka strasznie napompowana interlinią i "pustymi" stronami (naprawdę pustymi albo nic nie wnoszącymi obrazkami).
Napisana w pośpiechu i trochę chaotycznie, bez przemyślanej struktury książki i pogłębiania istotniejszych tematów.
Merytorycznie nie powala, mi przeszkadzało np. mieszanie treści i skrótów dla nerdów (bo kto wie czym jest EF-18B MLU? ) z treściami bardzo ogólnymi i jakimiś scenkami z wymyślonymi postaciami....
Nie poleciłbym ani osobom zainteresowanym tematyką wojskową, ani cioci, która o wojsku nie ma pojęcia.
Papierowa książka strasznie napompowana interlinią i "pustymi" stronami (naprawdę pustymi albo nic nie wnoszącymi obrazkami).
Napisana w pośpiechu i trochę chaotycznie, bez przemyślanej struktury książki i pogłębiania istotniejszych tematów.
Merytorycznie nie powala, mi przeszkadzało np. mieszanie treści i skrótów dla nerdów (bo kto wie czym jest EF-18B MLU? ) z treściami...
2021-10
Niektórzy potrafią pisać ciekawie o chodzeniu po lesie, jedzeniu zupy itp.. Ale ten pamiętnik (bo to faktycznie raczej dziennik, nie książka) jest napisany w strasznie nudny sposób.
A najbardziej przeszkadzała mi ciągła autoreklama i szukanie każdej okazji, żeby budować wrażenie najbardziej rozpoznawalnej koleżanki wszystkich wspinaczy, ciągłe: "...Jerrego, z którym w 2013...", "....Hansa, którego w 2014 spotkałam...", "...Chris, który w 2015..." i jeszcze co chwilę "...o czym pisałam w mojej poprzedniej książce...".
Mimo że bardzo lubię literaturę wspinaczkową, te ciągłe wtrącenia spowodowały, że nie doczytałem do końca
Niektórzy potrafią pisać ciekawie o chodzeniu po lesie, jedzeniu zupy itp.. Ale ten pamiętnik (bo to faktycznie raczej dziennik, nie książka) jest napisany w strasznie nudny sposób.
A najbardziej przeszkadzała mi ciągła autoreklama i szukanie każdej okazji, żeby budować wrażenie najbardziej rozpoznawalnej koleżanki wszystkich wspinaczy, ciągłe: "...Jerrego, z którym w...
Merytorycznie słabo, pełno dygresji i opowieści typu, jak 20 lat temu ABW łapało czyjegoś kota na osiedlu... Charakterystyczne, że każdy rodził jest poprzedzony 5 "pustymi" stronami z takimi samymi obrazkami, ale czymś trzeba książkę wypełnić.....
Ale lekki i przystępny język sprawia, że do połowy da się przeczytać.
Merytorycznie słabo, pełno dygresji i opowieści typu, jak 20 lat temu ABW łapało czyjegoś kota na osiedlu... Charakterystyczne, że każdy rodził jest poprzedzony 5 "pustymi" stronami z takimi samymi obrazkami, ale czymś trzeba książkę wypełnić.....
Ale lekki i przystępny język sprawia, że do połowy da się przeczytać.
Ktoś chciał na podstawie bestsellera stworzyć książkę dla dzieci, więc zamiast napisać dedykowaną, rzetelną książkę od zera, powybierał pojedyncze zdania i historie z książki "dla dorosłych", dodał "zabawne" nagłówki i rysunki, ale to nic z tego nie wyszło.
Przez taką koncepcję treść jest niestrawna dla dorosłych i jednocześnie niezrozumiała dla dzieci, a cały układ książki sprawia wrażenie chaotycznego (w oryginale autor powraca do niektórych wątków w różnych rozdziałach i w tak obszernej książce ma to sens, tutaj próbuje tak samo wcisnąć krótkie odwołania w różnych miejscach, przez co tylko wprowadza zamieszanie)
Ktoś chciał na podstawie bestsellera stworzyć książkę dla dzieci, więc zamiast napisać dedykowaną, rzetelną książkę od zera, powybierał pojedyncze zdania i historie z książki "dla dorosłych", dodał "zabawne" nagłówki i rysunki, ale to nic z tego nie wyszło.
więcej Pokaż mimo toPrzez taką koncepcję treść jest niestrawna dla dorosłych i jednocześnie niezrozumiała dla dzieci, a cały układ...