-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać14
-
ArtykułyWojciech Chmielarz, Marta Kisiel, Sylvia Plath i Paulo Coelho, czyli nowości tego tygodniaLubimyCzytać3
-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik20
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
2024-03-23
2023-06-29
Chciałem zagłębić się w postapokaliptyczną wizję świata, który po katastrofie wojny atomowej musiał zejść do podziemi i zamknąć się w przepastnych tunelach moskiewskiego metra. Chciałem poznać życie, które na nowo musieli układać sobie ludzie na poszczególnych stacjach pozbawieni światła dziennego, otwartej przestrzeni i poczucia bezpieczeństwa. Dmitry Glukhovsky zwiódł mnie swoją wizją, ale raczej nie przekonał do niej...
Dość opasłe dzieło (niemalże 600 stron) jest w rzeczywistości opisem nieco męczącej podróży, odysei młodego żołnierza Artema, który za namową tajemniczego Huntera wyrusza ze swej rodzinnej stacji WONG do mitycznego Polis, by przekazać jego mieszkańcom ostrzeżenie. Ano właśnie… Ostrzeżenie przed czym? Nadchodzi jakieś tajemnicze zagrożenie, nowy gatunek stworzeń zwanych Czarnymi. Artem przemieszcza się pomiędzy stacjami, które są oddzielnymi organizmami administracyjnymi, w których rządzą albo kupcy zrzeszeni w Hanzie, albo jacyś nikczemni faszyści, tudzież weseli komuniści z brygad międzynarodowych. Istnieją też opuszczone stacje, stacje ukryte, zapomniane. Pomiędzy nimi są posterunki wojskowe, skupiska sekciarskie, wyznawcy kultu pierwotnego. Z tym wszystkim zapoznaje się Artem, który cudem uchodzi z każdej opresji. Tylko jaki sens jest w niesieniu ostrzeżenia o niebezpieczeństwie płynącym z zewnątrz, podczas kiedy tak naprawdę większe zagrożenie jawi się w destrukcyjnych strukturach wewnątrz samego świata w metrze?
Artem, choć kreowany na postać wybrańca, w rzeczywistości jest bieda kalką Neo z Matrixa. Trwającą dwa tygodnie podróż w jedną stronę główny bohater w drodze powrotnej pokonuje w kilka godzin. Gloryfikowanie rosyjskich wojskowych ze Specnazu w dobie brutalnej wojny w Ukrainie budzi dziś raczej niesmak. Przyznam się, że wymęczyłem tę książkę i z ulgą dobrnąłem do jej końca. Nie mniej doceniam fakt stworzenia całego uniwersum podziemnego świata w metrze. To niezwykle ciekawa wizja, choć mam wrażenie, że trochę słabo opowiedziana.
Chciałem zagłębić się w postapokaliptyczną wizję świata, który po katastrofie wojny atomowej musiał zejść do podziemi i zamknąć się w przepastnych tunelach moskiewskiego metra. Chciałem poznać życie, które na nowo musieli układać sobie ludzie na poszczególnych stacjach pozbawieni światła dziennego, otwartej przestrzeni i poczucia bezpieczeństwa. Dmitry Glukhovsky zwiódł...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-08
Są książki do których po latach wraca się z przyjemnością. Trylogia Tolkiena "Władca Pierścieni" do tej kategorii z pewnością należy. Pamiętam czasy licealne sprzed trzydziestu lat i młodzieńczą fascynację niezwykłym światem Śródziemia pełnym legendarnych stworzeń: Hobbitów, Skrzatów, Elfów... Trzy tomy wydania z 1990 roku były moim osobistym skarbem, którym tak jak Smigol, nie chciałem zazdrośnie z nikim się dzielić. Motyw podróży Drużyny Pierścienia wciągnął mnie tak bardzo, iż czułem się niemal członkiem tej kompanii i razem z nimi przemierzałem Shire, kopalnie Morii, lasy Lothlórien oraz pustkowia Gondoru. Byłem oczarowany i zafascynowany.
Adaptację filmową przyjąłem z satysfakcją i zadowoleniem, choć żal miałem za to, że uproszczono lub pominięto kilka ciekawych wątków (m.in. Toma Bombadila). Nie mniej z czasem obraz książkowy zacierał się w mojej pamięci na rzecz obrazu kinowego. Stąd zrodziła się potrzeba ponownego sięgnięcia po lekturę trylogii. Znów zanurzyłem się w tolkienowski świat baśni, który ma w sobie tyle realności, że aż trudno w niego nie uwierzyć. Wspaniała przygoda czytelnicza.
Mam nadzieję, że będę mógł jeszcze za jakiś czas wrócić do powieści po raz trzeci.
Są książki do których po latach wraca się z przyjemnością. Trylogia Tolkiena "Władca Pierścieni" do tej kategorii z pewnością należy. Pamiętam czasy licealne sprzed trzydziestu lat i młodzieńczą fascynację niezwykłym światem Śródziemia pełnym legendarnych stworzeń: Hobbitów, Skrzatów, Elfów... Trzy tomy wydania z 1990 roku były moim osobistym skarbem, którym tak jak Smigol,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-30
Jak przeniknąć do Londynu Pod? Jak poznać alternatywny świat rządzący się swoimi prawami, gdzie takie rzeczy jak kolejka metra, telefon komórkowy, klasztor, czy targ ruchomy mają inne znaczenie niż w świecie "Nad"? Udało się to niejakiemu Richardowi Mayhew, który w odruchu serca pomógł pewnego dnia okaleczonej dziewczynie, która nazywała się "Drzwi". Udzielił jej schronienia w swoim mieszkaniu i odtąd jego życie z nudnej egzystencji "Nad" zmieniło się w ekscytująco-przerażającą podróż w świecie "Pod".
Książka Neila Gaimana "Nigdziebądź" od pierwszych stron porwała mnie w fantastyczny, choć mroczny świat przypominający trochę błądzenie dusz zmarłych po zaświatach. To jednak nie jest literatura eschatologiczna, a raczej wyobrażenie o alternatywnej rzeczywistości, która czasami miesza się ze światem rzeczywistym. Świat podziemny zorganizowany jest na swój specyficzny sposób i zasiedlony przez różne osobniki podlegające także specyficznej hierarchii. Są więc baronie i krainy, królestwa, są władcy, przewodnicy, wojownicy, zabójcy, mnisi, pasterze i szczuromówcy... Czytelnik razem z Richardem Mayhew poznaje zaledwie mały fragment, wycinek tego wszystkiego. I to mi się w tej książce podoba najbardziej: pole do rozbudzenia wyobraźni czytelniczej. Historia Drzwi i jej ucieczki przed prześladowcami to zaledwie fragment jakieś większej opowieści, może sagi. Lubię książki, które na zakończenie pozostawiają pewien niedosyt, niedomkniętą furtkę do dalszych losów...
Sam główny bohater powieści - Mayhew jest osobowością dość niejaką, ale jakże ciekawie prezentują się inne postacie: Markiz de Carabas, duet panów Vandemara i Croupa, Stary Bailey. Dla nich warto na pewno sięgnąć po tę niezwykłą opowieść.
Jak przeniknąć do Londynu Pod? Jak poznać alternatywny świat rządzący się swoimi prawami, gdzie takie rzeczy jak kolejka metra, telefon komórkowy, klasztor, czy targ ruchomy mają inne znaczenie niż w świecie "Nad"? Udało się to niejakiemu Richardowi Mayhew, który w odruchu serca pomógł pewnego dnia okaleczonej dziewczynie, która nazywała się "Drzwi". Udzielił jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1994-06-15
2020-01-28
Dziesięć różnych opowiadań, które dają do myślenia i które w subtelny sposób dotykają percepcji otaczającej nas rzeczywistości. ,,Opowiadania bizarne" są dziwne, dziwaczne, niezwykłe i niezwyczajne. Świat przedstawiony przez Olgę Tokarczuk rozciągnięty jest zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Dziwne zdarzenia mają miejsce i XVII wieku i w czasie teraźniejszym, lub też w mniej lub bardziej odległej przyszłości. Dziwne zdarzenia przytrafiają się na wołyńskich bagnach, w pokoju hotelowym, w mieszkaniu w bloku, w klasztorze w szwajcarskich górach lub w starożytnej świątyni w Chinach. Każda z historii jest jak otwarte pudełko zrobione z innego tworzywa. Czytelnik zaglądając do wnętrza wchodzi za każdym razem w inny świat, inne relacje i emocje. Żadne z opowiadań nie jest zamknięte, tak jakby czekało na dalsze wypełnienie, albo dokładne przeanalizowanie w celu odkrycia drugiego dna.
,,Opowiadania bizarne" zachwyciły mnie swoją oryginalnością i niebanalnie przedstawionymi historiami. Olga Tokarczuk z mistrzowską precyzją opisuje świat przedstawiony używając do tego łatwego, przyswajalnego języka. Dlatego książkę czytałem z pewnym pietyzmem, dając sobie jeden dzień na jedno opowiadanie. To była wyborna uczta czytelnicza! Dlatego gorąco polecam!
Dziesięć różnych opowiadań, które dają do myślenia i które w subtelny sposób dotykają percepcji otaczającej nas rzeczywistości. ,,Opowiadania bizarne" są dziwne, dziwaczne, niezwykłe i niezwyczajne. Świat przedstawiony przez Olgę Tokarczuk rozciągnięty jest zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Dziwne zdarzenia mają miejsce i XVII wieku i w czasie teraźniejszym, lub też w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-06-25
Terry Pratchett i jego Świat Dysku - większej reklamy nie trzeba. Świat magów, krasnoludów, goblinów i orków. Klasyczne fantasy z ironicznym odniesieniem do współczesności.
W Ankh-Morpork gnieździ się Niewidoczny Uniwersytet. To, że jest niewidoczny sprawia, iż sami magowie nie bardzo orientują się w tym jak rozległa jest to placówka i ilu uczonych w niej faktycznie pracuje. Ba, to nie praca naukowa, czy też magiczna jest tam istotna. Najważniejsze są przerwy na posiłki i herbatki. Uniwersytecka kuchnia to z pewnością centrum tego uniwersum.
Sielankę życia akademickiego przerywa pomysł władcy Ankh-Morpark Lorda Vetinari, aby powołać na Niewidocznym Uniwersytecie drużynę futbolową, która przygotuje się do meczu z miejscową drużyną piłkarską. Nienawykli do ćwiczeń fizycznych i nie używania magi uczeni na czele z nadrektorem Mustrumem Ridcully mają trudny do rozgryzienia orzech.
Przyznam, że pomysł wplatania w świat fantasy wątków piłkarskich nie porwał mnie i niezbyt zachwycił. Strasznie to wszystko było przegadane, mało zajmujące. Przebrnąć przez fabułę pomógł mi zabawny duet postaci kucharki Glendy i strażnika świec pana Nutta - goblina, który później okazuje się być orkiem.
Mój powrót po wielu latach do Terrego Pratchetta może nie był zbyt udany, jednak biorąc pod uwagę całokształt twórczości autora z szacunku poniżej sześciu gwiazdek w ocenie zejść nie mogę.
Terry Pratchett i jego Świat Dysku - większej reklamy nie trzeba. Świat magów, krasnoludów, goblinów i orków. Klasyczne fantasy z ironicznym odniesieniem do współczesności.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW Ankh-Morpork gnieździ się Niewidoczny Uniwersytet. To, że jest niewidoczny sprawia, iż sami magowie nie bardzo orientują się w tym jak rozległa jest to placówka i ilu uczonych w niej faktycznie...