Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Wielu z nas myśli nadal, że to już przeszłość, że czasy tortur mamy już dawno za sobą. Powieść po którą niedawno sięgnęłam, przedstawia wydarzenia z XVII wieku. Przypomina o ludziach, którzy zostali skatowani przez różnice w poglądach religijnych. Jednak czy rok 2020 jest wolny od podobnych historii? Odpowiemy sobie na to pytanie na końcu.
"Milczenie" zostało napisane przez Shūsaku Endō. W książce "Milczenie", historyczna postać jednak różni się od bohatera. Naprawdę człowiek ten nazywał się Giuseppe Chiara, pochodził z Sycylii. Udał się na misję do Japonii w poszukiwaniu zaginionego ojca Fereiry, gdzie pojawił się dokładnie 27 czerwca 1643 roku w Oshimie w prowincji Chikuzen. Wszystko odbywało się potajemnie, ponieważ był księdzem i za to mógł przypłacić tę misję życiem. I tutaj rozpoczyna się powieść.
Historia podaje, że ojciec Giuseppe został złapany, był torturowany i załamał się. Zakończenia książki nie zdradzam.
Powstała ekranizacja wiernie oddana treści, polecam jeśli ktoś woli przekaz wizualny.


(...)Od zeszłego roku na przykład obowiązuje zakaz stawiania jakichkolwiek płotów i ogrodzeń między sąsiadującymi ze sobą domostwami. Chodzi o to aby ludzie mogli sobie wzajemnie zaglądać do domów i natychmiast donosić po cichu władzom, gdyby ich sąsiad zachowywał się podejrzanie. Temu, kto wskaże miejsce pobytu nas, kapłanów, wypłaca się trzysta sztuk srebra. Nagroda za wykrycie brata zakonnego wynosi dwieście sztuk, a za zwykłego wiernego – sto.(...)

Obiecano także obniżenie danin. Ludzie żyli pod całkowitą kontrolą. W dzisiejszych czasach w naszym kraju młode pokolenie nie będzie potrafiło sobie tego wyobrazić, ale ucisk nie jest obcy naszej historii. Jednak czy potrafimy sobie wyobrazić jak się żyje w kraju, w którym nie ma przyjaźni, w którym każdy sąsiad może okazać się konfidentem wypatrującym łatwego zarobku?
Była bieda. Potworna bieda. Trzysta sztuk srebra było wtedy majątkiem ratującym niekiedy życie całej rodziny przed głodem, zimnem i chorobą. Kuszące, prawda? Powiedz tylko gdzie ostatnio widziałeś księdza, a twoje problemy się skończą. Państwo cię wesprze!


(...)Kazał mi napluć na obraz, a Matkę Boską nazwać nierządnicą, co oddawała się mężczyznom.(...) istotnie po przybyciu do Tomogi spostrzegłem z niepokojem, że chłopi wielbią niekiedy Matkę Boską bardziej niż Chrystusa(...)

Temat dotyczy kościoła rzymskokatolickiego i właśnie tę religię próbowano wytępić z japońskiej ziemi. Powyższy fragment mówi o teście na chrześcijaństwo jaki stosowany był wobec ludności wiejskiej. Musieli go przejść wszyscy oskarżeni o religijność. Jeżeli to zrobili, zostawali wypuszczeni na wolność.
Urząd japoński wydawał się skupiony głównie na idolatrii i na Matce Boskiej, co weryfikowało być może inne odłamy chrześcijaństwa, ale nie chcę zbyt daleko pojechać z moją interpretacją wydarzeń. Wiadomym mi jest, że do Japonii przybywali misjonarze katoliccy i na tym opiera się cała historia.


(...)Ukrzyżowanie w wodzie polega na tym, że przywiązuje się chrześcijan do ustawionych w morzu drewnianych słupów. Wkrótce jest przypływ, woda sięga im do lędźwi, skazańcy opadają z sił i po upływie mniej więcej tygodnia umierają w strasznych mękach.(...)

Kobiety były przeważnie sadzane na tzw. "drewnianym koniu". Ostatecznie jeżeli ludzie ci przeżywali i nadal nie chcieli wyprzeć się wiary, byli wieszani głową do dołu. Nacinano delikatnie skórę za uszami, ludzie ci wykrwawiali się bardzo powoli. Wielu własnie podczas tej tortury łamało się i odchodziło od wiary.


To wszystko brzmi jak horror i historia, o której można zaraz zapomnieć i cieszyć się spokojem czasów współczesnych. Otóż nie do końca tak jest... podobne historie mają AKTUALNIE miejsce w ponad 60 krajach. Prześladowania z powodu wiary chrześcijańskiej dotykają ponad 260 mln ludzi. Te liczby wzięłam od międzynarodowej organizacji "Open Doors" zajmującej się pomocą prześladowanym.

Przestańmy wreszcie milczeć.

Wielu z nas myśli nadal, że to już przeszłość, że czasy tortur mamy już dawno za sobą. Powieść po którą niedawno sięgnęłam, przedstawia wydarzenia z XVII wieku. Przypomina o ludziach, którzy zostali skatowani przez różnice w poglądach religijnych. Jednak czy rok 2020 jest wolny od podobnych historii? Odpowiemy sobie na to pytanie na końcu.
"Milczenie" zostało napisane...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z wielką przyjemnością zanurzyłam się w treść tej książki. Jest to dobra pozycja dla ludzi poszukujących czegoś więcej niż dziś daje nam świat, a przede wszystkim dla tych, którzy pragną zapoznać się z punktem widzenia kogoś oddychającego w chrześcijaństwie pełną piersią.

W dzisiejszych czasach panuje niepełne pojęcie na temat modlitwy. Większość wyuczona jest tradycyjnych formuł lub wyszukuje sobie innych gotowych szablonów. To trochę tak jakby Bóg oczekiwał, że dzieci regularnie będą stawały przed Nim na baczność i recytowały wierszyki. Tym bardziej więc potrzeba jest, by pisać i publikować książki o takiej tematyce, by nasze ludzkie zrozumienie świata duchowego, nasza wiara; rosły i były skutecznie praktykowane.
Temat tytułowy czyli o prorokowaniu to "temat rzeka". Dobrze się stało, że ktoś napisał o tym książkę.

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza jest poświęcona modlitwie, nastawieniu serca, postawie podczas modlitwy i pasji modlitwy. Część druga, znacznie szersza, jest poświęcona służbie proroka oraz temu jak działa modlitwa wstawiennicza.
Zainteresowało mnie m.in. szerokie zdanie autora na temat czuwania. Rozdział o proroctwach biblijnych, które jeszcze się nie wypełniły jest zwięzły, ale niczego nie pomija. Mowa jest także o modlitwie wstawienniczej w dobie kryzysu (uważam, że bardzo na czasie).
Nie da się jednak opowiedzieć wszystkich wrażeń po przeczytaniu, chociaż to chuda książka, ale za to bardzo bogata merytorycznie i duchowo.

Dużo więcej napisałam pod adresem: https://ekstraktzycia.blogspot.com/2020/05/proroczy-wstawiennik-ksiazka-z-mocnym.html

Z wielką przyjemnością zanurzyłam się w treść tej książki. Jest to dobra pozycja dla ludzi poszukujących czegoś więcej niż dziś daje nam świat, a przede wszystkim dla tych, którzy pragną zapoznać się z punktem widzenia kogoś oddychającego w chrześcijaństwie pełną piersią.

W dzisiejszych czasach panuje niepełne pojęcie na temat modlitwy. Większość wyuczona jest tradycyjnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła nie wciągała, wątki poprowadzone miernie, a ich zakończenia niczego nie wnosiły. Czytanie jej uważam za stratę czasu.
Właściwie nie wiem po co autor to napisał.

Fabuła nie wciągała, wątki poprowadzone miernie, a ich zakończenia niczego nie wnosiły. Czytanie jej uważam za stratę czasu.
Właściwie nie wiem po co autor to napisał.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ósmy albo dziewiąty ras czytam całą sagę. Bardzo ją lubię, to nie tylko baśń (dla dorosłych), ale pełna emocji historia, która ma też swoje przesłanie. Zawiłe, na drodze zła i dobra przenikającego się na tle wyborów, ale z całą pewnością nie można powiedzieć, że to infantylna fantastyka.

Ósmy albo dziewiąty ras czytam całą sagę. Bardzo ją lubię, to nie tylko baśń (dla dorosłych), ale pełna emocji historia, która ma też swoje przesłanie. Zawiłe, na drodze zła i dobra przenikającego się na tle wyborów, ale z całą pewnością nie można powiedzieć, że to infantylna fantastyka.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W tym tomie nie rozstajemy się już z poprzednim bohaterem, ale dochodzi nowy wątek, w którym bliżej przyglądamy się pewnej kobiecie. Bohaterka weszła w dosyć nietypowy związek, można powiedzieć, kompletnie nie z tej bajki. Jestem wybredna a propos takich wątków pobocznych i muszę przyznać, że mimo romantycznej nuty (takowe zwykle mnie nużą), to były rozdziały mistrzowsko trzymające w napięciu.

W tym tomie nie rozstajemy się już z poprzednim bohaterem, ale dochodzi nowy wątek, w którym bliżej przyglądamy się pewnej kobiecie. Bohaterka weszła w dosyć nietypowy związek, można powiedzieć, kompletnie nie z tej bajki. Jestem wybredna a propos takich wątków pobocznych i muszę przyznać, że mimo romantycznej nuty (takowe zwykle mnie nużą), to były rozdziały mistrzowsko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Drugi tom to kontynuacja niedokończonej sprawy, lecz narratorem zostaje ktoś inny. Mamy nowy punkt widzenia oraz obserwujemy walkę racjonalnego, światłego umysłu, pasującego się z mistyką dziwnych wydarzeń.

Drugi tom to kontynuacja niedokończonej sprawy, lecz narratorem zostaje ktoś inny. Mamy nowy punkt widzenia oraz obserwujemy walkę racjonalnego, światłego umysłu, pasującego się z mistyką dziwnych wydarzeń.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetne, pod warunkiem, że lubicie słowiańskie mity. Akcja powieści rozgrywa się pod koniec XX-go wieku. Trzyma w napięciu, chociaż jest niepozbawiona elementów obyczajowych, lecz okraszonych mądrymi przemyśleniami. Do tego przepięknie opisana przyroda, która także gra tutaj swoją rolę.

Przez książki przebija się prawdziwe doświadczenie autora z naturą – musi tak być – nie dopuszczam do siebie innej możliwości, iż ten doskonale wie jak pachnie powietrze tuż przed świtem na polanie ukrytej głęboko w lesie, gdzie unosi się gęsta mgła, a w niej tańcują dzikie żurawie. Były takie słowa, od których dostawałam dreszczy.

Historia zaczyna się od mężczyzny, który postanowił wyrwać się z miasta, ale nieszczęśliwie trafił w sąsiedztwo człowieka, o którym krążą drastyczne legendy. Ale właściwa fabuła zaczyna się dokładnie tam, gdzie przygody głównego bohatera zdają się brzmieć jak bajka z palca wyssana.

Świetne, pod warunkiem, że lubicie słowiańskie mity. Akcja powieści rozgrywa się pod koniec XX-go wieku. Trzyma w napięciu, chociaż jest niepozbawiona elementów obyczajowych, lecz okraszonych mądrymi przemyśleniami. Do tego przepięknie opisana przyroda, która także gra tutaj swoją rolę.

Przez książki przebija się prawdziwe doświadczenie autora z naturą – musi tak być – nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to jeden z dowodów na to, że Stefan ma nieograniczoną wyobraźnię. Jest to także ostatnia powieść tego autora, jaką zamierzyłam przeczytać, chociaż nie powinnam się zarzekać zbyt usilnie, bo nigdy nie mówi się nigdy.

Stefan ma smykałkę do wymyślania nietuzinkowych historii nie opartych na żadnym schemacie, a przy tym docenionych przez producentów filmowych. Jest to pierwszy raz kiedy wolę adaptacje od książek.

Stefan mnie nudzi. To co jego fani nazywają podtrzymywaniem napięcia, ja nazywam męczeniem. Denerwuje mnie kiedy przez tuzin stron opisuje coś kompletnie nieistotnego dla fabuły, po czym rozkręca jakąś akcję przez pół strony, by zaraz powrócić do kontynuacji opisu z poprzednich kartek.

Stefan potrafi się bawić słowem, to prawda, ale z tych grubych tomiszczy spokojnie mógłby zrobić o trzy czwarte cieńsze książki, nadal naładowane świetnymi momentami, dreszczami i trzymającą w ciągłym napięciu akcją.

„Bezsenność” zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Rzadko w tej książce męczył bułę i bardzo ciężko było mi oderwać się od tej powieści. Historia niebanalna, ciekawa i zupełnie zaskakująca.

Jest to jeden z dowodów na to, że Stefan ma nieograniczoną wyobraźnię. Jest to także ostatnia powieść tego autora, jaką zamierzyłam przeczytać, chociaż nie powinnam się zarzekać zbyt usilnie, bo nigdy nie mówi się nigdy.

Stefan ma smykałkę do wymyślania nietuzinkowych historii nie opartych na żadnym schemacie, a przy tym docenionych przez producentów filmowych. Jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Legendy przedstawiać nie trzeba. Wolałabym jednak towarzystwo Holmes'a... Pomimo pewnych wkurzających mankamentów pedantycznej osobowości, detektywowi Poirot nie można odmówić błyskotliwości, inteligencji i spostrzegawczości podczas śledztw, których obserwacja jest wielką przyjemnością.

Lubię pióro Agaty, lubię też postać, którą stworzyła – kogoś tak nieidealnego, a jednocześnie zmanierowanego i żyjącego według twardych reguł. Podoba mi się w jej książkach każdy pomysł, którego rozbieranie na czynniki pierwsze sprawia dużą przyjemność, ponieważ lubię zagadki i logiczna analizę, a niestety dobrych kryminałów jest jak na lekarstwo. Klasyka nie zawodzi.

Legendy przedstawiać nie trzeba. Wolałabym jednak towarzystwo Holmes'a... Pomimo pewnych wkurzających mankamentów pedantycznej osobowości, detektywowi Poirot nie można odmówić błyskotliwości, inteligencji i spostrzegawczości podczas śledztw, których obserwacja jest wielką przyjemnością.

Lubię pióro Agaty, lubię też postać, którą stworzyła – kogoś tak nieidealnego, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cokolwiek bym powiedziała o głównym wątku tego kryminału, zdradzi zbyt wiele i aby przyszłemu czytelnikowi nie odebrać przyjemności z poznawania tej książki, przemilczę.

To co zawsze zwraca moją uwagę to charakter narracji. Piękne opisy przyrody, przemyślenia głównego bohatera, wszystko to złożone z pięknych słów, pochłonęło mnie bez reszty. Dobra rzecz, jeśli ktoś gustuje w tej kategorii.

Powieść zasłużyła sobie na miano międzynarodowego bestselleru sprzedanego do dwudziestu czterech krajów. Wcale się nie dziwię.

Cokolwiek bym powiedziała o głównym wątku tego kryminału, zdradzi zbyt wiele i aby przyszłemu czytelnikowi nie odebrać przyjemności z poznawania tej książki, przemilczę.

To co zawsze zwraca moją uwagę to charakter narracji. Piękne opisy przyrody, przemyślenia głównego bohatera, wszystko to złożone z pięknych słów, pochłonęło mnie bez reszty. Dobra rzecz, jeśli ktoś gustuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnego razu zapytałam Michała w jaki sposób zakochał się w Bieszczadach, skoro trafił tam jako więzień? Odpowiedział mi w najpiękniejszy możliwy sposób – dał mi swoją książkę, w której było zapisane wszystko, co składało się na płynącą z serca odpowiedź. Odpowiedź człowieka niesionego na skrzydłach wolności, zakochanego w Bieszczadach.

Można wypowiedzieć wiele pozytywnych słów na temat wartości różnych książek, a zwłaszcza biograficznych, ale z całą pewnością nie każdego życiorys „będzie się czytało” z zafascynowaniem i jednoczesnym niedoczekaniem „co było dalej?” Przy tej książce spędziłam bardzo miłe wieczory.

Pewnego razu zapytałam Michała w jaki sposób zakochał się w Bieszczadach, skoro trafił tam jako więzień? Odpowiedział mi w najpiękniejszy możliwy sposób – dał mi swoją książkę, w której było zapisane wszystko, co składało się na płynącą z serca odpowiedź. Odpowiedź człowieka niesionego na skrzydłach wolności, zakochanego w Bieszczadach.

Można wypowiedzieć wiele pozytywnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Człowiek został stworzony do tego, by pokonywać
przeciwności, by być głową, a nie ogonem.”
Cytatem ze wstępu pragnę rozpocząć opowieść o moich refleksjach po przeczytaniu książki „Powołani do zwycięstwa”, autorstwa Grahama i Shirley Powell'ów, oraz Richarda Sheridana, którego postanowiono nie pomijać z uwagi na jego wielki wkład w książkę.
Opowiem Wam o tym co znalazłam w tej książce, co wydaje mi się inspirujące i na co warto zwrócić uwagę we własnym życiu.

„Człowiek został stworzony do zdobywania”
Kiedy czyta się takie zdanie, można zrobić dwie rzeczy: rzucić książką w kąt i powiedzieć: „banał!”, albo z ulgą przyjąć to do wiadomości. Z ulgą lub bardziej sceptycznie, by po prostu rozważyć, czy czasem nie jest to prawda.
Nie rzuciłam tą książką w kąt.
Chociaż nie potrzebuję i nie wyszukuję żadnych tekstów motywacyjnych, jednak zabrnęłam w tę treść dalej i słusznie, bo ta książka wcale nie jest o tym! Książka ta, choć pisana do Chrześcijan, dotyczy moim zdaniem po prostu ludzi, którzy chcą być wolni. Od czego? Dosłownie od wszystkiego co stawia nam jakiekolwiek granice w życiu i powoduje zniewolenia.

Znacznie więcej napisałam o tej książce na swojej stronie:
https://ekstraktzycia.blogspot.com/2019/11/powoani-do-zwyciestwa.html

...a to dlatego, że moim zdaniem jest to książka na tyle wielopłaszczyznowa, że szkoda by było wypowiedzieć się o niej w skondensowanym skrócie.
Serdecznie polecam.

„Człowiek został stworzony do tego, by pokonywać
przeciwności, by być głową, a nie ogonem.”
Cytatem ze wstępu pragnę rozpocząć opowieść o moich refleksjach po przeczytaniu książki „Powołani do zwycięstwa”, autorstwa Grahama i Shirley Powell'ów, oraz Richarda Sheridana, którego postanowiono nie pomijać z uwagi na jego wielki wkład w książkę.
Opowiem Wam o tym co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Seks mieści się w puli ważnych spraw cywilizacji. Nie ma co ukrywać. Seks nabrał publicznego znaczenia, od kiedy w modzie jest tzw. seksapil – wyznacznik stylu. Seksapil to jest to, co sprawia, iż stajemy się interesującymi. Sprowadziliśmy postrzeganie siebie przez innych – do samej seksualności i podprogowo pragniemy kusić.
Seksapil moim zdaniem to kompilacja sprzeczności: naturalne piękno, tajemnicza otwartość, zakryta nagość – dystans, który magnetyzuje.
Chwyćmy po pierwszą z brzegu gazetę dla kobiet i poczytajmy same tytuły: "Jak dostać orgazm trzy razy?", "Sukienka w której go oczarujesz", "Nikt nie wiedział, że powiększyła sobie biust". To interesuje kobiety?
Otwórzmy randomowy portal informacyjny i przeczytajmy dwa pierwsze nagłówki: "Odsłoniła ciało na Instagramie", "Trening odchudzający na stojąco". To są najważniejsze informacje?
Telewizja to źródło bodźców seksualnych, nagość jest w tej chwili wszędzie, nawet w reklamach. Na Eurowizji wystąpił (i zajął dosyć wysokie miejsce) zespół propagujący BDSM. Nie mam pytań.
Książka autorstwa Kris'a Vallotton'a pt. "Rewolucja seksualna" może na tle tego wszystkiego (do czego jesteśmy przyzwyczajeni) brzmieć po prostu świętoszkowato.
„Perwersja jest ekosystemem, który sam siebie podtrzymuje przy życiu, umacnia i karmi.”
W gruncie rzeczy jest ona kierowana do młodzieży, by odwieźć ich od wyuzdania (i przedwczesnego rodzicielstwa), ale rzuca też ciekawe światło na problem społeczny. Dzieciaki wychowują się w świecie gdzie tematyka seksu wyłazi już niemal z lodówki, plus do tego nabuzowane hormony i presja rówieśników.
Mam wrażenie, że ta książka przydałaby się do przestudiowania każdemu dorosłemu.

Seks mieści się w puli ważnych spraw cywilizacji. Nie ma co ukrywać. Seks nabrał publicznego znaczenia, od kiedy w modzie jest tzw. seksapil – wyznacznik stylu. Seksapil to jest to, co sprawia, iż stajemy się interesującymi. Sprowadziliśmy postrzeganie siebie przez innych – do samej seksualności i podprogowo pragniemy kusić.
Seksapil moim zdaniem to kompilacja sprzeczności:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Można śmiało powiedzieć, że badaczom pism, niejedna żyłka w oku pękła od wysilania wzroku nad historycznymi dokumentami. Wiele z nich się pokrywa – co bierzemy za dowód zaistnienia danej sytuacji – lecz równie wiele przeczy sobie wzajem. Autor wymienia kilka z nich, okraszając odpowiednim komentarzem, po przytoczeniu całych zwałów kontr dowodów.

Możemy myśleć o swoim narodzie cokolwiek chcemy, ale bajdurzono o nim równo. O polskości stworzono wiele chwalebnych mitów, zaś co dziś mówią nam ostatnie badania?

Żyjemy w dobie łatwego przekazu gdzie dostęp do informacji znacznie się poszerzył. Kiedyś musieliśmy wierzyć tym, którzy są u szczytu, dziś sami możemy tam zajrzeć i wyciągnąć własne wnioski.
Mam charakter poszukiwacza, który dużo słucha i czyta, ale zanim się do czegoś przekona, musi to sprawdzić. Wykluczyłam ze swojego życia pojęcie ślepej wiary, a nim weszłam na właściwą wg mnie drogę, musiałam sprawdzić jej słuszność u źródła. Tak powinno być ze wszystkim, by zerwać klapki ze swych oczu i zrozumieć, że nawet jeżeli czegoś uczą w szkole – to także powinniśmy sprawdzać sami.
Książka godna polecenia.

Można śmiało powiedzieć, że badaczom pism, niejedna żyłka w oku pękła od wysilania wzroku nad historycznymi dokumentami. Wiele z nich się pokrywa – co bierzemy za dowód zaistnienia danej sytuacji – lecz równie wiele przeczy sobie wzajem. Autor wymienia kilka z nich, okraszając odpowiednim komentarzem, po przytoczeniu całych zwałów kontr dowodów.

Możemy myśleć o swoim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"–...Mówisz o Kościele jako o kobiecie, którą kochasz. Ja jej nie poznałem. Nie odwiedzam jej w niedziele. – Ostatnie słowa niemal wyszeptał, niepewny, czy może coś takiego bezpiecznie powiedzieć na głos.
– Bo widzisz tylko instytucję stworzoną przez człowieka. Nie przyszedłem po to, żeby ją zbudować. Mnie chodzi o ludzi i ich życie, o wspólnotę tych, którzy kochają mnie, a nie budynki czy programy.(...) Mój Kościół to ludzie, a życie to relacje. (...)Wiesz, że niezależnie od dobrych intencji religijna machina potrafi pożerać ludzi! – rzekł Jezus ostrzejszym tonem. – Bardzo dużo z tego, co jest robione w moim imieniu, nie ma ze mną nic wspólnego, a często jest wręcz sprzeczne, choćby niezamierzenie, z moimi celami."

"Chata", którego autorem jest Wm. Paul Young. Tę powieść przeczytałam już dosyć dawno. Zaczekałam na film, by skonfrontować go sobie z jej treścią i opowiedzieć Wam jakie wrażenia wywołały na mnie obydwa projekty. Werdykt nasunął się sam: film jest skrótem, który boleśnie odziera książkę z wartościowej treści. Jeżeli interesuje Was ten tytuł, sięgnijcie koniecznie najpierw po książkę, a film zostawcie sobie na deser. Albo nawet pomińcie.

"...właśnie taka postawa pozwala ci odgrywać Boga w twoim własnym świecie. To dlatego wolisz mnie nie dostrzegać. I nie potrzebujesz mnie wcale, żeby stworzyć swoją listę dobrego i złego."



Na pierwszych stronach zaprzyjaźniamy się z rodziną idealną, ale do czasu, dopóki nie pojawia się pod ich dachem wielki smutek, który burzy na trwałe ich spokój. Z empatią i współczuciem przyglądamy się myślom naszego bohatera i obserwujemy dalsze losy z lekką trwogą. Co dalej może się wydarzyć i co pozytywnego możemy tutaj odnaleźć?
Niespodziewanie w skrzynce pocztowej pojawia się list bez nadawcy i bez znaczka, podpisany w środku "Tata". Jest to zaproszenie na spotkanie, które na tle minionych zdarzeń wydaje się być bardzo podłym żartem, ale bohater czuje, że musi to sprawdzić i...
...tutaj zaczyna się jazda, cała kwintesencja tej powieści. I gdybym miała wypisać najlepsze cytaty, musiałabym wynotować ponad pół książki.


"–...ale w niczym nie przypomina Boga, którego znam.
– Może masz niewłaściwe pojęcie o Bogu?"

Nie będę owijać w bawełnę i powiem Wam wprost, że jest to opis spotkania ze Stwórcą.
Któż z Was nie chciałby wyżalić się Bogu stojąc z Nim twarzą w twarz, albo zrozumieć pobudki niektórych zdarzeń na świecie, rozmawiając z Jezusem podczas wspólnej kolacji? Czy nie zdradzam zbyt wiele? Myślę, że nie, bowiem cała zawartość książki znajduje się w mądrych dialogach.

"Uznajesz ból i śmierć za największe zło, a Boga za skończonego zdrajcę albo, w najlepszym razie, za niegodnego zaufania. Określasz warunki, osądzasz moje działania i uznajesz mnie za winnego."

Bohater rozżalony wydarzeniami sprzed lat ma prawo mieć pretensje – każdy to przyzna. Tym ciekawsze jest to spotkanie, że Bóg ugościł człowieka, który raczej przestał Go lubić. Ba – oskarżał Go.
Nic dziwnego, to się zdarza na całym świecie. Każdy kogoś kiedyś stracił. Każdy z nas kiedyś poczuł się zawiedziony, także pomimo własnych, licznych modlitw.


"...nie można wymusić zaufania, tak samo jak pokory. Ono albo jest, albo go nie ma. To owoc relacji, w której jesteś kochany. Ponieważ ty nie wiesz, że ja cię kocham, nie możesz mi ufać."

Dialog z Jezusem, jak myślicie, jak mógłby wyglądać? Bóg doskonale wie, że aby naprawić coś w życiu, potrzeba przyjacielskiej relacji, a nie pierdyliona obrządków. I śmiało mogę powiedzieć, że przeważająca w treści jest ta kwestia.
Królestwo Boże nie ma żadnego związku z ustalaniem religijnych zasad. To jest powieść o przyjaźni, o budowaniu zaufania oraz – to chyba najcięższy aspekt także w życiu wielu z nas – o wybaczaniu. Nawet nie Bogu, ale wybaczaniu ludziom, którzy nas krzywdzą, ponieważ nienawiść niszczy nas od środka. Temu nienawidzonemu przecież nic nasze uczucia nie robią, zaś my kisimy w sobie nieustający ból.
Dawno temu napisałam o tym dość obszerny esej, więc sporo się naczytałam różnych podręczników i mogę powiedzieć, że nauka o wybaczaniu to mądra nauka.

Jesteś zmęczony? Spracowany? Wypalony religią? Przyjdź do Mnie. Ucieknij ze mną a odnajdziesz nowe życie. Pokażę Ci jak naprawdę wypocząć. Chodź ze mną i pracuj ze mną – patrz jak Ja to robię. Naucz się niewymuszonej łaski. Nie powiem Ci nic co mogłoby Cię obciążyć czy zasmucić, czegoś co jest niewygodne lub ciężkie. Trzymaj się mnie a nauczysz się żyć w wolności i lekkości.
– Mateusz 11:28‭-‬30
Wolne tłumaczenie z angielskiego przekładu Biblii The Message

Taki Jezus objawia się w tej historii i jestem przekonana, że taki Jezus był i jest naprawdę. Jest łagodnym Panem.

Ustami Pawła mawiał:

...nie ma Greka ani Żyda, obrzezanego ani nieobrzezanego, cudzoziemca ani Scyty, niewolnika ani wolnego, ale wszystkim i we wszystkich Chrystus. Tak więc jako wybrani Boga, święci i umiłowani, przyodziejcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, łagodność, cierpliwość; Znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli ktoś ma skargę przeciw drugiemu: jak i Chrystus przebaczył wam, tak i wy. A nade wszystko przyodziejcie się w miłość, która jest więzią doskonałości.
– Kolosan 3:10-14

Iść za Chrystusem to być odzianym w miłość. To być wolnym. Iść za Chrystusem to nie jest robienie z siebie niewolnika religii. O tym opowiada Biblia. A książka? Opowiada o prawdziwej relacji, choć w tym wypadku przez to, że zupełnie namacalnej to zgoła prostszej, bo twarzą w twarz.
Tak zaognia się myśl w mojej głowie, że mimo odległości – On w niebie, ja na ziemi – taka relacja jest możliwa. Co więcej, jest Bogiem więc dla Niego nie ma odległości. To my sobie ją stwarzamy, ogradzamy się murem niemożliwego, ograniczamy siebie i bronimy dostępu do swoich serc i wreszcie – oskarżamy Go za to, co dziś dzieje się na świecie.
Bardzo podobała mi się konfrontacja książkowego bohatera z kwestią osądzania innych. Jest rozdział który pięknie tłumaczy kwestię poświęcenia syna na krzyżu. Jest też rozdział pięknie tłumaczący dlaczego jest zło na świecie. Inteligentne zabiegi słowne do przemyślenia, ale i jasne przykłady.
I dalej przyglądamy się myślom naszego bohatera, temu, jak one się zmieniają. Jak zmienia się umysł kiedy jest się blisko Chrystusa.
Piękny schemat, piękny obraz relacji człowieka z Bogiem. Gorąco polecam.
"– Mówiąc po prostu, wykorzystuje się je [instytucje religijne], żeby wzmocnić złudzenie bezpieczeństwa i kontroli. Ludzie boją się niepewności, boją się przyszłości. Te instytucje, struktury i ideologie są rezultatem próżnych wysiłków, żeby zyskać poczucie bezpieczeństwa i pewności tam, gdzie ich nie ma. To wszystko fałsz! Systemy nie są w stanie zapewnić ci spokoju ducha, tylko ja mogę to zrobić. (...) Nie mam żadnego tajnego planu, Mack. Wprost przeciwnie. Przybyłem, żeby dać ci pełnię życia. Swoje życie. Radość, prostotę i czystość coraz silniejszej przyjaźni."

"–...Mówisz o Kościele jako o kobiecie, którą kochasz. Ja jej nie poznałem. Nie odwiedzam jej w niedziele. – Ostatnie słowa niemal wyszeptał, niepewny, czy może coś takiego bezpiecznie powiedzieć na głos.
– Bo widzisz tylko instytucję stworzoną przez człowieka. Nie przyszedłem po to, żeby ją zbudować. Mnie chodzi o ludzi i ich życie, o wspólnotę tych, którzy kochają mnie, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wystarczy tylko poczuć się bardzo małym i lekkim, wtopionym w naturę. Człowiek stawał się o tyle silniejszy, im więcej miał pokoju w duszy."

Przeczytałam całą trylogię. Jest ona oparta na dziejach starożytnych Chin III wieku p.n.e., gdy formowało się potężne imperium. Historia ta opowiada o pierwszym cesarzu Chin, reformatorze i tyranie, o powstaniu Wielkiego Muru, a ponad to saga przesycona jest poezją i erotyzmem. W malowniczy sposób czytelnik zostaje wprowadzony w świat chińskich obyczajów, mitologii i astrologii.
Świetna książka opowiedziana przepięknie, oparta wiernie o historyczne dzieje. Zresztą czego innego można było się spodziewać spod pióra historyka sztuki i jednego z największych znawców kultury chińskiej?

"Dusza ma siedzibę wysoko, w dole mieszczą się źródła przejść. Na lewo yang, na prawo yin. Z tyłu znajdują się sekretni drzwi, z przodu narodziny. Słońce się pojawia, księżyc znika."

Gorąco polecam wszystkie trzy części.

"Wystarczy tylko poczuć się bardzo małym i lekkim, wtopionym w naturę. Człowiek stawał się o tyle silniejszy, im więcej miał pokoju w duszy."

Przeczytałam całą trylogię. Jest ona oparta na dziejach starożytnych Chin III wieku p.n.e., gdy formowało się potężne imperium. Historia ta opowiada o pierwszym cesarzu Chin, reformatorze i tyranie, o powstaniu Wielkiego Muru, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest do kolejna część cyklu "Imperialny Rzym – SPQR", którą dostałam od przyjaciółki Rzymem się interesującej. Miałam małe obawy, czy warto rozpoczynać opowieść, której początków nie znam. Zadałam sobie jednak pytanie, czy uważam, że w związku z tym sobie nie poradzę? Otóż poradzę, na tyle inteligencji mi nie brak.
Jest to kryminał włożony w powieść historyczną dziejów antycznego Rzymu, czyli główny bohater (i jednako narrator) przeprowadza nas przez tajemnice, które wydarzyły się naprawdę. Pompejusz, Krassus, Cycero, wszyscy najsławniejsi z tego okresu brali udział w zagadkowej sytuacji.
Tytułowe misteria to obrządki Bona Rea, w których mogą uczestniczyć tylko kobiety. Jednak zakradł się tam mężczyzna w przebraniu kobiety. Do całej historii dochodzą jeszcze brutalne morderstwa, walka o władzę i korupcja, czyli nihil novi sub sole.
Cokolwiek powiem, byłoby tutaj zdradzeniem szczegółów, dlatego najlepiej swoją ciekawość zaspokoić, czytając tę powieść.
Mimo niezachowanej kolejności w tomach, nie odczułam problemu, łatwo było połapać się w historii głównego bohatera, gdyż ten dosyć często o niej wspominał, co zachęcało mnie każdorazowo do sięgnięcia po jeszcze inne książki z tej serii. Może, może kiedyś.

Jest do kolejna część cyklu "Imperialny Rzym – SPQR", którą dostałam od przyjaciółki Rzymem się interesującej. Miałam małe obawy, czy warto rozpoczynać opowieść, której początków nie znam. Zadałam sobie jednak pytanie, czy uważam, że w związku z tym sobie nie poradzę? Otóż poradzę, na tyle inteligencji mi nie brak.
Jest to kryminał włożony w powieść historyczną dziejów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podchodziłam do tej powieści bez większych wymogów, sądząc, że przygody kobiety lekkich obyczajów nie mogą być zbyt porywające (zależy co kto woli oczywiście), ale jednak okazało się to całkiem dobrze napisaną fabułą, godną nawet scenariusza na kinowy film.
Jedyne czego żałowałam, to że powieść jest tak krótka. Ciekawy zabieg literacki wprowadzenia do książki jej osobistej relacji z przeżyć w antycznej Grecji, spodobał mi się już po pierwszych stronach. Wprowadził nutkę tajemnicy i kazał się domyślać co też wydarzyło się po ostatnim rozdziale książki.

Podchodziłam do tej powieści bez większych wymogów, sądząc, że przygody kobiety lekkich obyczajów nie mogą być zbyt porywające (zależy co kto woli oczywiście), ale jednak okazało się to całkiem dobrze napisaną fabułą, godną nawet scenariusza na kinowy film.
Jedyne czego żałowałam, to że powieść jest tak krótka. Ciekawy zabieg literacki wprowadzenia do książki jej osobistej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po króciutkiej lekturze wydrukowanej przyjemną czcionką, książka pt. „Klucze do ekonomii nieba”, której autorem jest Shawn Bolz, pozwoliła mi dokończyć materiał, nad którym pracowałam od kilku dni. Kiedy zastanawiałam się czego w nim brakuje, przypomniało mi się, że przecież mąż czyta książkę, której tematyka pokrywa się z moim esejem.
Z radością więc dzielę się z Wami pełnym treści kawałkiem nieba od strony materialnej.

Wbrew temu co twierdzi współczesna nauka wielu tradycyjnych, religijnych Kościołów, my jesteśmy stworzeni do tego aby czerpać radość z gospodarowania naszymi zasobami. Ale dzisiejszy świat koszmarnie kaleczy to pojęcie, wywołując w wyobraźni – jako człowieka bogobojnego – biednego ascetę w worze pokutnym. To raczej komplikuje niżeli upraszcza pojmowanie samej wiary, a także posiadania dóbr materialnych w jej kontekście.
Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo i z radością urządzał naszą planetę. Oddał ją nam pod opiekę i zarządzanie, z czego my czerpiemy radość na równi z Nim – nie oszukujmy się, my lubimy opiekować się naszym grajdołkiem.

„Nagle zrozumiałem, jak wypaczony obraz tych, którzy są w pracy świeckiej, mają przeciętni chrześcijanie. Mamy tendencję, by sądzić, że są oni obywatelami królestwa gorszej kategorii.” – opowiada autor. W Biblii jest dużo więcej informacji o tym jak zrobić biznes, niż jak się modlić.
Wierzę, że każdy człowiek zostaje zaplanowany jeszcze przed urodzeniem i obdarowany pasjami, które później w swoim życiu odkrywa – swoimi osobistymi talentami do różnych rzeczy. Jednak tylko relacja z Bogiem pozwala nam współpracować na właściwym poziomie, by działać na korzyść ekonomii nieba.
Niestety bez owej relacji często motywują nas: materializm i duma. Dlatego nasze talenty zostają użyte na pożytek własny, bądź dobry dla ogółu ale w rozumowaniu moralnego przeświadczenia.

„Ludzie często walczą, by zdobyć i dzierżyć władzę. Tworzą sieci kontaktów, są skupieni na zadowalaniu innych, na zdobywaniu pozycji – na służeniu sobie, angażowaniu się w politykę, dominowaniu nad innymi. To opisuje ludzką kulturę, ziemską ekonomię.”

Jeżeli jesteście ciekawi mojego eseju, zapraszam na blog: https://ekstraktzycia.blogspot.com/2019/05/pieniadze-wg-biblii-ekonomia-nieba.html

Natomiast książkę po prostu polecam jako nie tylko ciekawą opowieść ze spotkania z ministrem finansów nieba, ale po prostu świetną i rozjaśniającą wiele kwestii pozycję z gatunku literatury naszego wspólnego Ducha.

Po króciutkiej lekturze wydrukowanej przyjemną czcionką, książka pt. „Klucze do ekonomii nieba”, której autorem jest Shawn Bolz, pozwoliła mi dokończyć materiał, nad którym pracowałam od kilku dni. Kiedy zastanawiałam się czego w nim brakuje, przypomniało mi się, że przecież mąż czyta książkę, której tematyka pokrywa się z moim esejem.
Z radością więc dzielę się z Wami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mało jest postaci w historii świata, które mocno mnie interesują. Właściwie nic z zasobu szkolnictwa nie wprawiło mnie w większe pobudzenie, toteż fascynacja rodziła się pośród moich prywatnych odkryć.
Na Włada trafiłam klasycznie, nazwisko bowiem jest tak popularne, że każdy już o nim słyszał. Czy to rzeczywiście był okrutnik? Należałoby inaczej postawić pytanie: Jak szlacheckie rody utrzymywały się na swoich pozycjach?
Przecież biedniejszych rodzin było znacznie więcej. Szlachta tak naprawdę była bezsilna wobec większości, wobec narodu.
Ano działo się to za sprawą strachu. Nim się więc osądzi straszliwego władcę, trzeba wziąć najpierw poprawkę na czasy w jakich panował. Oraz dlaczego czynił takie spustoszenie.
Wład Tepes [wym. Cepesz] - Palownik - to co chcę dziś Wam przedstawić to nie tylko jego historia czy recenzja najlepiej moim zdaniem, spisanego życiorysu hospodara. Po zapoznaniu się z faktami, postanowiłam zostać adwokatem Syna Diabła.


W jaki sposób jest możliwe, aby tak dokładnie móc przedstawić postać, której od wieków nie ma na świecie? Sam autor tej powieści historycznej, postanowił wyjawić tajniki swej pracy.
Przeczytał niezliczone opracowania i książki. Przeprowadził rozmowy z wieloma ludźmi. Współpracował z takimi znamienitymi nazwiskami jak Marin Cordero, znawczynią epoki, w której żył Wład.
Przekładając na karty swej powieści charakter prawdziwego człowieka, a nie postać fikcyjną, musiał bardzo drobiazgowo zastanowić się nad motywacją. Rozważyć jakie zdarzenia i jakie związki międzyludzkie uczyniły go tym, kim był w rzeczywistości. Co go ukształtowało i wywołało takie, a nie inne zachowania. Co nim powodowało.
Przedstawił oto człowieka i jego czyny w kontekście barbarzyńskiej epoki, w której przyszło mu żyć i panować.


W czasie pisania autor dowiadywał się coraz więcej, a niespodziankom nie było końca. Nie raz – jak sam przyznał – podczas pisania przeżywał prawdziwy szok. W przypadku Włada, historia zawiera wiele luk. Przede wszystkim dlatego, że większość z tego, co zapisano, było propagandą, rozpowszechnioną i powtarzaną głównie przez wrogów. Mówiąc krótko, gdy został pokonany – jego historię opowiedzieli zwycięzcy Drakuli.
Jest jeszcze jeden powód, przez który utrwaliła się zła renoma. Wład przegrał walkę w czasie, kiedy do użytku wchodził nowy wynalazek – prasa drukarska z ruchomymi czcionkami. Co wobec tego?
Podobnie jak przy okazji wynalezienia Internetu, rozpowszechniono to wszystko, co mogło być ludziom potrzebne, lecz jak się okazało przy okazji ujawniono to, czego ludzie najbardziej łakną. Seksu i przemocy. Identycznie pięć wieków wcześniej historia Drakuli dostarczała im jednego i drugiego.
Tak jak dziś dziennikarze szmatławców, tak wtedy polityczni manipulatorzy obrócili jego dzieje na swoją korzyść, ani trochę nie przejmując się rzetelnością historyczną.


Autor odbył podróż do Ruminii i Stambułu, samodzielnie torując sobie szlak tropem księcia. Również dopisał w posłowiu, że popularne w burach wycieczki turystyczne to taki Disney-Drakula. W programie oprowadza się ludzi po siedzibach, w których hospodar wołoski najprawdopodobniej nigdy nie postawił swojej stopy.
Był w Arefu, gdzie ludzie po dziś dzień żyją w dużej mierze jak żyli ich przodkowie przed wiekami, powieść ta, nabrała ducha i atmosfery.
Autor odwiedził miejscowość, w którym stał dom narodzin Włada. Odwiedził także dwór książęcy, w którym zasiadł na miejscu hospodara, wyobrażając sobie scenę wielkanocnego puczu. Najwięcej jednak wyniósł z rozmowy i pomocy z Nicolae Puduraru, który w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, sam zajął się szerzeniem prawdziwej wiedzy o postaci Drakuli. Od tamtych czasów oprowadza wycieczki i samotnych wędrowców.


Stambuł dopełnił obrazu – obrazu wrogów Włada, co pozwoliło wykreować opowieść o tym, jak mogło wyglądać życie młodego Drakuli pośród "niewiernych".


Książka zaczyna się kiedy Wład, jako siedemnastolatek, stał się tureckim zakładnikiem. Tam uczyli go historii, sztuki, koranu, pisma arabskiego, jak wszystkich młodych zakładników. A wszystko po to, by w przyszłości, jeśli zostaną wypuszczeni, kłaniali się w pas Turkom za "okazaną im łaskę". A jeśli poszłoby coś nie tak, ich głowy spadłyby bez najmniejszego zawahania kata.
Podczas tych nauk, młody Drakula wykazywał się nie lada inteligencją, był też najmądrzejszy spośród wszystkich chłopców wziętych w jasyr. Znał kilka języków, więc dla niego kolejny, Arabski, nie stanowił najmniejszych przeszkód. Był odważny, a w głowie układał się pierwszy, doskonały plan znamienitego stratega:

(...)
– Studiuję Koran, ponieważ chcę was lepiej poznać – oznajmił. – Chcę poznać was n a p r a w d ę. Turcy poruszyli palisady świata, a ich wiara leży u przyczyny wszelkich podejmowanych przez nich działań. Dopóki nie zrozumiem tego do końca... cóż... – odszukał spojrzeniem błękitne oczy nauczyciela – nie będę w stanie was powstrzymać.
(...)

Autor stawia sprawę jasno – to była najcięższa wędrówka przez historię, której musiał się podjąć, aby napisać konkretne dzieło, konkretną prawdę. Rozumiem zaangażowanie równe z obsesją, gdyż sama pisząc powieści, (choć moja jest fikcją), doświadczam nierzadko całkowitego zaprzątnięcia realnego obrazu życia.
Autor złożył na kartach podziękowania dla swojej żony, która musiała stawić czoło obsesji silniejszej niż przy pisaniu wcześniejszych książek i znosić wczesne poranki i zarwane noce, a także to, że autorzy swych powieści mają w zwyczaju zabierać do łózka swoich bohaterów, z którymi aktualnie żyją. Jak to sam pisarz przyznał – może to nie jest takie złe, gdy w grę wchodzi Jack Absolute... lecz kiedy trzeba sypiać z Drakulą...

Tę książkę przeczytałam już dwukrotnie. Jest moją ulubioną.

Mało jest postaci w historii świata, które mocno mnie interesują. Właściwie nic z zasobu szkolnictwa nie wprawiło mnie w większe pobudzenie, toteż fascynacja rodziła się pośród moich prywatnych odkryć.
Na Włada trafiłam klasycznie, nazwisko bowiem jest tak popularne, że każdy już o nim słyszał. Czy to rzeczywiście był okrutnik? Należałoby inaczej postawić pytanie: Jak...

więcej Pokaż mimo to