Fryne hetera

Okładka książki Fryne hetera Witold Jabłoński
Okładka książki Fryne hetera
Witold Jabłoński Wydawnictwo: fantasy, science fiction
378 str. 6 godz. 18 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Data wydania:
2008-09-19
Data 1. wyd. pol.:
2008-09-19
Liczba stron:
378
Czas czytania
6 godz. 18 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7578-010-9
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
87 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1019
787

Na półkach: , , , ,

Aleksandria, lata 20. XX wieku. Do pewnego poety dotarła informacja, że pewna piękna artystka podaje się za najbardziej znaną ateńską heterę. Spotyka się z nią i w trakcie rozmowy odkrywa, że to naprawdę Fryne. Ta zaś opowiada mu, jak zdobyła nieśmiertelność.

Nazwisko Witolda Jabłońskiego obijało mi się o uszy to tu, to tam, więc w końcu w moje ręce wpadła jego „Fryne hetera” – powieść, której tytuł w pierwszej chwili niewiele mi powiedział, bo jakoś te słowa umknęły mi na lekcjach z antyku w szkole, a nie jestem przecież historykiem. Dzięki tej lekturze poznałam bez wątpienia unikatową powieść wśród innych znanych mi książek fantastycznych, choć jednocześnie niepozbawioną wad.
Czym w ogóle więc ta powieść jest? Bez wątpienia najwięcej tu historii. Fryne opowiada o swoim życiu. O tym, jak się narodziła i jak stała się heterą, a potem o tym, co w trakcie przeżywała. Jest to więc w lwiej mierze historyczna powieść skupiona wokół obrazu hetery (antycznej kurtyzany) oraz intryg, które rozgrywały się wokół nich. Mamy tu też oczywiście element fantastyczny, jednak nie ma on większego wpływu na fabułę i w gruncie rzeczy, gdyby go nie było, powieść wiele by nie straciła.
Jabłoński ma całkiem sprawny warsztat. W języku ma pewien przyjemny ciężar, nie jest zupełnie lekki, ale w przypadku historii rozgrywającej się w antyku jest to jak najbardziej zrozumiane i wręcz pożądane. W kilku momentach miałam jednak wrażenie, że autor używa pojedynczych, niepasujących słów, choć to mogę zwalić na karb opowieści, którą snuje Fryne żyjąca we współczesności. Część słów po prostu mogła przejść.
Mój największy problem z tą książką polega jednak na tym, że Jabłoński, sięgając po postać kobiecą i robiąc z niej protagonistkę… kompletnie nie potrafi pisać kobiet. Fryne ma takie myśli, jakie raczej nie powstałyby w babskiej głowie. Autor potyka się też gdzieniegdzie na opisach związanych z biologią kobiecego ciała. A to w przypadku książki o żeńskiej bohaterce, i to silnej bohaterce, po prostu bardzo mocno się gryzie.
Miałam też wrażenie, że autor wciska jakby na siłę pouczenia na temat homoseksualizmu, np. Fryne regularnie wyjaśnia współczesnemu poecie, jak to fajnie było pod tym względem w antyku. Tylko po co? Dużo bardziej wolałabym to widzieć, a nie czytać pouczeń Jabłońskiego, włożonych w usta bohaterki. Ponadto autor jakby nie mógł się powstrzymać przez chrześcijańskimi wstawkami, w historii, która rozgrywa się kilkaset lat przed narodzinami tejże religii. Po raz kolejny spytam: po co? To nie było potrzebne.
Koniec końców, nie była to może najbardziej poruszająca powieść. Nie bawiłam się przy niej jakoś szczególnie dobrze, kilka elementów po prostu nieco mnie drażniło, a tego typu quasi-historyczna literatura to nie jest do końca moja bajka. Niemniej, tematyka jest bez wątpienia ciekawa i naprawdę unikatowa jak na polską fantastykę, dlatego szukając lektury, warto ją wziąć pod uwagę.

Aleksandria, lata 20. XX wieku. Do pewnego poety dotarła informacja, że pewna piękna artystka podaje się za najbardziej znaną ateńską heterę. Spotyka się z nią i w trakcie rozmowy odkrywa, że to naprawdę Fryne. Ta zaś opowiada mu, jak zdobyła nieśmiertelność.

Nazwisko Witolda Jabłońskiego obijało mi się o uszy to tu, to tam, więc w końcu w moje ręce wpadła jego „Fryne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
261
64

Na półkach:

Całkiem przyjemna podróż w czasie do antyku okresu podbojów Aleksandra Macedońskiego z lekką domieszką fantastyki. Podobnie jak w cyklu o Witelonie przewija się tu tematyka destruktywnego zderzenia hebrajskiej bigoterii i ciasnoty umysłowej z bogactwem antycznego świata. Warto jednak dodać, że Jabłoński nie jest ślepym wielbicielem antycznej Grecji. Ukazuje nam Ateny - Słońce Hellady z licznymi przejawami nierówności, prześladowań i okrucieństwa, a w pozostałych częściach greckiego świata jest tylko gorzej.

W warstwie fabularnej, książka pozostawia trochę do życzenia. Część wątków poprowadzona jest zgrabnie i wyczerpująco, ale często powieść spowalnia, albo skacze nagle, jakby w pośpiechu do kolejnego pomysłu. Tak ogólnie moim zdaniem, stanowiłaby idealny początek nowego cyklu. Nieśmiertelna Fryne mogłaby być świadkiem innych ważnych wydarzeń z antycznego, albo nowożytnego świata, ucząc nas historii i dając odmienne spojrzenie na ogólnie znane fakty. Marzyłbym zoabaczyć jej oczami np. historię Hypatii, zburzenie biblioteki aleksandryjskiej i inne barbarzyńskie fakty z historii wczesnego chrześciajństwa. Niestety wygląda na to, że pan Witold nie pociągnął tematu...

Całkiem przyjemna podróż w czasie do antyku okresu podbojów Aleksandra Macedońskiego z lekką domieszką fantastyki. Podobnie jak w cyklu o Witelonie przewija się tu tematyka destruktywnego zderzenia hebrajskiej bigoterii i ciasnoty umysłowej z bogactwem antycznego świata. Warto jednak dodać, że Jabłoński nie jest ślepym wielbicielem antycznej Grecji. Ukazuje nam Ateny -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
46

Na półkach: ,

Witold Jabłoński zasłynął jako autor cyklu przygód Witelona z Borku, czarnoksiężnika – geja, żyjącego na ziemiach polskich na przełomie XIII i XIV wieku. Tym razem za sprawą „Fryne hetery“ przenosimy się do starożytnej Aleksandrii obserwowanej z perspektywy wpływowej kurtyzany, której życie toczy się wokół możnych ówczesnego świata.

Jabłoński przyzwyczaił nas w swoich utworach do swobodnych interpretacji faktów historycznych, mocno podkolorowanych, które stają się pretekstem do barwnej opowieści. Z Fryne przyglądamy się zakulisowym rozgrywkom Aleksandra Wielkiego w walce o władzę. W tle wiją się w uściskach seksownie męskie ciała ówczesnych Apollów. Mnóstwo tutaj detali z antycznej codzienności, od opisów domostw po zwyczaje seksualne, które nadają powieści uwodzicielski charakter. Do tego oczywiście dochodzi wartka akcja pełna przygód, kilka nieco kiczowatych momentów (zwłaszcza finał),czyli wszystko to, co zgrabna powieść zawierać powinna. Na jesienne wieczory jak znalazł.

(Marcin Teodorczyk, nr 16)

Witold Jabłoński zasłynął jako autor cyklu przygód Witelona z Borku, czarnoksiężnika – geja, żyjącego na ziemiach polskich na przełomie XIII i XIV wieku. Tym razem za sprawą „Fryne hetery“ przenosimy się do starożytnej Aleksandrii obserwowanej z perspektywy wpływowej kurtyzany, której życie toczy się wokół możnych ówczesnego świata.

Jabłoński przyzwyczaił nas w swoich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
163
159

Na półkach: , ,

Europa swe jednolite korzenie wywodzi z głębokich otchłani starożytności, czerpiąc pełnymi garściami z dziedzictwa Grecji, Rzymu, rzadko zdając sobie sprawę, że one z kolei przyswoiły sobie wiele z Bliskiego Wschodu. Myśliciele i artyści zainteresowani tą spuścizną kulturową tworzyli swe dzieła. Zresztą, to trwa do dziś. Czemu się dziwić? Na swój sposób każda epoka ma w sobie coś, co przykuwa uwagę, ale to korzenie przyciągają najmocniej.
Świat starożytny mogłam ostatnio ujrzeć oczami jednego z moich ulubionych pisarzy, Witolda Jabłońskiego w książce "Fryne Hetera" (wydawnictwo Supernowa z 2008 roku). To powieść historyczna z elementami fantasy, której główna część akcji ma miejsce ok. IV w. p.n.e. na obszarze basenu Morza Śródziemnego, m.in. w Grecji i Persji. Poboczny wątek został osadzony w Aleksandrii roku 1923. Ponadto ma budowę szkatułkową, powieść w powieści. Ciekawe i świeże rozwiązanie, zwracające uwagę na powiązania między tymi historiami. Wyzwanie to i sztuka, łączyć ze sobą rzeczy na pozór odmienne, lecz mające wspólne korzenie.
Na pierwszych stronach książki spotykamy niejakiego Kawafisa, zwanego również Konstantym, antyspołecznego poetę, dostrzegającego wraz z wiekiem nieubłagane przemijanie czasu. Nie jest to postać fikcyjna. Konstanty Kawafis, zwany też Aleksandryjskim, był greckim poetą, żyjącym na przełomie XIX i XX wieku, niedocenionym za życia, żyjącym skromnie i ubogo. Pamięć o nim przetrwała dzięki jego przyjaciołom, którzy publikowali jego dzieła po angielsku. Kawafis sam wobec siebie bywał bardzo krytyczny, potrafił wielokrotnie poprawiać swe wiersze. Był swego rodzaju propagatorem nowego stylu w poezji - prozaizowanego, bez określonych rymów i rytmu, liczyła się treść, bardzo często oscylująca wokół miłości, ale tej zakazanej, nieprzystającej współczesnemu mężczyźnie, lecz jakże kuszącej dla miłośnika starożytnej Grecji, gdzie była na porządku dziennym, a wręcz wskazana między starszym mistrzem a młodszym uczniem. Może dlatego Kawafis nie został dostrzeżony za życia?
Witold Jabłoński wykorzystał go w swej powieści jako klamrę spinającą fabułę. To uosobienie dawnego świata, jego wartości i historii, jednocześnie przesiąknięty współczesnym chrześcijaństwem i związanymi z nim przesądami. Jest areną walki pomiędzy starym i nowym, co dobitnie uświadamia jedna z ostatnich scen w kawiarni. By dostrzec piękno świata i minione dzieje należy wyzbyć się ograniczeń wpajanych przez religię i cieszyć się życiem w imię miłości i szacunku do wszelkiego stworzenia.
Kawafis jest jedynym godnym zainteresowania tajemniczej głównej bohaterki, a zarazem narratorki powieści, tancerki Fryne. Na jej specjalne zaproszenie Grek udaje się na jej występ oraz kabaretu "Orfeion". Jednak najpierw zostaje wplątany w istny wehikuł czasu, historię sprzed wieków, stając się słuchaczem naocznego świadka owych wydarzeń.
Fryne to jedna z najsłynniejszych kurtyzan Aten, biegła w swym fachu, podobno piękna, zgrabna, urocza, a przy tym bystra i inteligentna. Prawdziwa hetera, która się ceniła, więc niewielu było na nią stać. Była muzą ówczesnych rzeźbiarzy, np. Praksytelesa, który uwiecznił ją pod postacią Afrodyty. Jej losy inspirowały także kolejne pokolenia, artystów wszelkiej maści. Żyła w IV w. p.n.e., zyskując sławę w Atenach, podróżując sporo na terenie basenu Morza Śródziemnego.
Fryne Jabłońskiego to kolejna inspiracja tą słynną Tespijką. Ta starożytna jest niezwykle piękna, pociągająca mężczyzn nie tylko ciałem, ale i duchem, choć to tylko kobieta. Może i dlatego, że potrafi czytać i pisać. Ma kolekcję wielu uczonych pism, które namiętnie studiuje i którymi imponuje swoim klientom. Pełna życia i bardzo go ciekawa. Mimo pospolitego pochodzenia jako hetera cieszy się statutem wolnej osoby, mogącej o sobie decydować. Żaden mężczyzna nie stoi za jej plecami, nie wydaje jej poleceń, jest naprawdę wolna, choć majątkiem oficjalnie zarządza jej przyjaciel i protektor, Hyperejdes. Fryne potrafi owinąć sobie mężczyznę wokół palca, choć nie stroni od miłości z własną płcią. Dla niej to praca i przyjemność. Pod tym względem Ateny nie ograniczały swoich obywateli.
Fryne dwudziestowieczna to już dojrzała kobieta o niezwykłej wiedzy i bogatym doświadczeniu, pewna siebie, tajemnicza, nieco dziwna, lecz intrygująca. Kobieta zagadka. Przykuwająca uwagę. O figlarnym spojrzeniu i łobuzerskim uśmiechu. Czemu? Bo zna swoją wartość. Łącząca w sobie estetykę pięknego ciała i umysłu, bogatego życia.
Fabuła powieści skupia się na życiu starożytnej Fryne, jej przygodach w Atenach (sąd areopagu, krótki związek z Lizydasem),Macedonii i Epirze, a nawet Persji. To świat pełen tajemnic, intryg i niebezpieczeństw, choć główna bohaterka ma przede wszystkim dostarczać przyjemności i pożywki intelektualnej. Kapłanka Afrodyty Jabłońskiego znajduje się w samym centrum wydarzeń IV w p.n.e. Przewija się przez dwór Filipa Macedońskiego, Aleksandra Wielkiego, Aleksandra Mollosa, będąc jednocześnie zamieszaną w sprawy Olimpias (Myrtele) i jej córki Kleopatry. Przy tym na bieżąco relacjonuje wydarzenia ówczesnego życia politycznego Sparty, Aten, Macedonii i Persji z perspektywy przeciętnego mieszkańca Hellady ze wszystkimi plusami i minusami, tak często pomijanymi w oficjalnych rozprawach naukowych.
Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy historyka jest dokładność Witolda Jabłońskiego w oddaniu realiów świata starożytnego. Pisarz trzyma się ram czasoprzestrzennych, stara się jak najlepiej odwzorować życie codzienne ówczesnych, skupiając się na takich detalach jak ubiór, wystrój wnętrz, zwyczaje. Dzięki temu czytelnik może cieszyć się udziałem w ucztach możnych tego świata, podróżami po świątyniach, rytuałach na cześć Afrodyty czy Dionizosa w różnych zakątkach Grecji, odmiennością form kultu tego samego bóstwa, przyjmowaniem strategii wojennych, formami rządów - demokracją, królestwem etc. Autor robi to tak sprawnie i malowniczo, że czytelnik daje się temu pochłonąć bez reszty.
Wiele miejsca pisarz poświęcił starożytnej kulturze Hellady, a przede wszystkim relacjom międzyludzkim, przedstawiając związki między mężczyznami. Ówcześnie nie nazywano tego homoseksualizmem, lecz było to czymś naturalnym. Starszy mężczyzna wprowadzał w dorosłe życie młodzieńca, przy tym opiekując się nim, troszcząc o jego wykształcenie i przyszłą karierę. Z reguły mistrzem zostawał bogaty Grek, uczniem - piękny, młody chłopiec. Miało to wspomóc męską przyjaźń, utrwalić sojusze, a nieraz gwarantować wejście do rodziny opiekuna poprzez ślub jedną z jego córek. Podobnie rzecz ma się z najstarszym zawodem świata. Kurtyzany od początku były kształcone w swoim fachu, przy czym uczono je jak zapobiegać ciąży, jak czarować ciałem i rozmową klienta. Często ten zawód uprawiały kobiety samotne, porzucane jako dzieci z ubogich rodzin. Była to dla nich szansa na przetrwanie. Hetery traktowano jak kapłanki Afrodyty, bogini miłości. Zaspakajały potrzeby fizyczne i towarzyskie mężczyzn. Były wolne, a ich zajęcie nie było niczym gorszącym. Tym zawodem trudnili się również młodzieńcy. Męski kurtyzan brał za swe usługi pieniądze, uczeń od mistrza - prezenty. Tym właśnie różnili się z dzisiejszego punktu widzenia. Kobiety z wysokich rodów jako żony i córki były izolowane od męskiego świata, były naczyniem do przedłużania rodu, cichą ozdobą męża. Spotykały się w swoim gronie, nie stroniąc od plotek. Miały swój świat, swoje zajęcia i swoje marzenia, które mogły realizować jako bogate wdowy lub kapłanki.
Większość akcji ma miejsce w Atenach, dzięki czemu czytelnik obserwuje naocznie rozwój demokracji w czasie pokoju i wojny, sposób funkcjonowania polityki, a nawet gospodarki (handel rzadkimi dobrami). System tak doskonale znany ze szkoły autor zestawił z monarchią oligarchiczną Sparty (bardzo przypomina mi juntę wojskową, tyle, że władza nie została przejęta w sposób nagły, rewolucyjny) przy pomocy opowieści Lizydasa, gdzie każdy bunt był krwawo tłumiony, ludzi dosłownie hodowano by służyli państwu, bez uczuć i zbędnych pytań. Jedna Hellada, a jakże odmienne oblicza. Jednocześnie ustroje te pisarz porównuje z Macedonią oraz Persją pod rządami króla, wskazując różnice w ich funkcjonowaniu.
W. Jabłoński obnaża również ludzką psychikę. Robi to doskonale, ujawniając nie tylko jasne strony, ale i te ciemne, nieznające ni litości ni współczucia, zatracające się w zadawaniu bólu i cierpienia innym, nieznoszące słowa sprzeciwu jak Olimpias czy jej syn Aleksander, gubiąca się w hedonizmie jak siostra Aleksandra, Kleopatra czy żyjący dla śmierci Lizydas. Władza i bogactwo mogą zniszczyć, jeśli nie ma się silnego kręgosłupa moralnego. To, co prowadzi do potęgi, może równie szybko zrzucić z piedestału nawet najsłynniejszą postać. Mam tu na myśli dramat Aleksandra Wielkiego, który od boskiego pomazańca wyrasta na znienawidzonego okrutnika nawet wśród najbliższych zaufanych przyjaciół. Podobnie rzecz ma się z jego siostrą, która z rozsądnej i mądrej dziewczynki przemienia się w kobietę bez umiaru w cielesnych rozrywkach, co przeraża nawet zawodową kurtyzanę. W jaśniejszych barwach rysuje się Hyperejdes i jemu podobni kochankowie Fryne. Inteligentni, świadomi świata, kulturalni, jednostki szanujące innych. Dziś powiedziałoby się o nich "ludzie na poziomie", z którymi można porozmawiać nie tylko o codziennych sprawach, ale i bardziej filozoficznych. Ta powieść to istna mozaika ludzkich charakterów i temperamentów. Różnorodna, bogata, zróżnicowana.
Na tym tle Fryne jaśnieje niczym gwiazda polarna, uosobienie kobiecego ideału. Nic zatem dziwnego, że od początku jej życiu ma w nim miejsce magia, począwszy od Omfale po Apolloniosa. Przeznaczenie upomniało się o swoją wybrankę nie bez powodu. W końcu to ona, urodzona pewnej burzonej nocy, ma zmienić bieg historii i świata. Jabłoński przemyca elementy świata fantastycznego do powieści tak naturalnie jakby istniały w nim od zawsze, przy tym tłumacząc wiele jej przejawów w racjonalny sposób.
Warto przy tym zwrócić uwagę na pewien element. Starożytne przepowiednie Apolloniosa i narzekania dwudziestowiecznej Fryne na ograniczenia nałożone na człowieka przez religię. Tyczy się to nie tylko tej, która zdominowała współczesną Europę. Gdzie w tym wszystkim wolna wola, wolny wybór, życie w zgodzie ze sobą, radość z niego, chęć doskonalenia się, bycie dumnym z osiągniętym sukcesów, gdzie wolność miłości i przyjaźni, równouprawnienie? Wszystko zostało wtłoczone w ramy zakazów i nakazów, co wolno, a co jest grzechem, z podziałem na lekkie i ciężkie etc. Autor przedstawia w tej powieści swoje zdanie i nikogo przy tym nie obrażając, uwypukla jedynie to, co wszyscy mają za normę. Choć wzbudza to potężne emocje w naszym państwie (co widać coraz dobitniej, niestety),to im jest się starszym i głębiej wnika się w historię, tym coraz więcej racji się mu przyznaje. Zasłona spada z oczu. Świat nie jest już tak jednoznaczny i schematyczny, zyskuje barwy decydowania samemu o swoich wartościach.
"Fryne Hetera" nie jest powieścią lekką. Porusza wiele trudnych tematów jak przemoc, podejście do wiary i śmierci, prostytucja, okrutna władza, niesprawiedliwość społeczna, odrzucenie przez rodzinę, wyzucie z uczuć, bezlitosne rytuały religijne, szaleństwo władcy i jego skutki dla poddanych. Ma głęboką warstwę filozoficzną, która zostaje z czytelnikiem na dłużej. Pokazuje świat ze wszystkimi jego szarościami, nie gardząc żadnym jego elementem. Ona bierze je w swoje ramiona, przetwarza przez realia starożytne i oddaje w pełnej palecie barw, nie bojąc się kontrowersji wokół siebie.
Witold Jabłoński po raz kolejny ukazał kunszt swego warsztatu. Jestem pełna podziwu dla jego znajomości historii, szacunku wobec niej i umiejętnego wykorzystania do stworzenia własnej opowieści o minionym świecie. Praca z historią wymaga skrupulatnej znajomości wielu źródeł, nie tylko pisanych, ale i materialnych, archeologicznych, wrażliwości, ale i umiejętności wyłapywania niuansów, drobnostek, które dobrze wykorzystane, dodadzą książce wzbogacających smaczków i autentyczności. Przy tym należy oddać pisarzowi, że potrafi tworzyć niezwykły klimat, który pochłania bez reszty i przenosi w czasie. Ogromną zasługę w tym ma jego barwny styl i język dostosowany do przedstawionej epoki i postaci. Dialogi są naturalne, żywe, raz humorystyczne, innym razem poważne, zawsze ukazujące emocje bohaterów. Opisy są prawdziwym majstersztykiem. W nich aż kapie od feerii barw, struktury materiałów, zapachów. Rozkosz dla zmysłów. Widać to zwłaszcza we fragmentach dotyczących ogrodów, posągów, uczty na perskim dworze Aleksandra czy przemiany Fryne. Sceny intymne między bohaterami są opisane ze smakiem, nie zatrzymując się tylko na fizycznym akcie, ale skupiając się również na uczuciach. Opisy batalii, morderstw etc. autor oddaje realnie, bez przesady i wielkiego rozlewu krwi. Witold Jabłoński słowem maluje ludzi, ich świat, historię. Moim zdaniem jest mistrzem w swoim fachu i naprawdę niewielu jest w stanie mu dorównać. Jego pióro wie czym jest finezja pisarstwa i znajomość ludzkiej duszy. Przed nim nic się nie ukryje. To tak jakby stał się jednością z duchem świata i przeniknął jego tajemnice, by w każdej ze swych powieści odkryć ich rąbek.
"Fryne Hetera" to powieść wyjątkowa, piękna, przedstawiająca świat starożytnej Hellady z jej wadami i zaletami z perspektywy kurtyzany o niezwykłym żywocie. Porusza niełatwe tematy, zestawia je ze współczesnymi wartościami, a osąd ostateczny zostawia czytelnikowi, by wybrał to, co jest mu bliższe. Jednak nie można dać się zwieść pozorom, to powieść w powieści o równie aktualnej problematyce pod zasłoną Kawafisa w XX wieku w Aleksandrii tuż po I wojnie światowej. Autor pokazuje, że świat miniony i współczesny niewiele się różnią. Każda epoka ma swoje demony i zasady, ale ludzie się nie zmieniają. Wciąż mamy te same obawy i pragnienia, co przed wiekami, powodują nami te same pobudki. Zmieniają się tylko ramy wyznaczone przez kulturę. Tylko od nas zależy czy się im poddamy, czy pójdziemy własną drogą, wolną od ograniczeń naznaczonych przez religię panującą, zgodną z własnym sumieniem i wartościami. Wszystko to ubrane w piękne słowa Jabłońskiego, którego styl i wrażliwość niezmiennie zachwycają. To jedna z tych książek, która zostanie ze mną na dłużej. Porusza i uczy. Warta każdej wolnej chwili.
http://loslibros-wehikulczasu.blogspot.com/2020/08/66-wyprawa-do-starozytnej-hellady-z.html

Europa swe jednolite korzenie wywodzi z głębokich otchłani starożytności, czerpiąc pełnymi garściami z dziedzictwa Grecji, Rzymu, rzadko zdając sobie sprawę, że one z kolei przyswoiły sobie wiele z Bliskiego Wschodu. Myśliciele i artyści zainteresowani tą spuścizną kulturową tworzyli swe dzieła. Zresztą, to trwa do dziś. Czemu się dziwić? Na swój sposób każda epoka ma w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
687
389

Na półkach: ,

Nie przepadam za książkami, których akcja rozgrywa się w starożytności, jednak dla "Fryne Hetera" robię wyjątek. Historia opowiedziana przez Heterę, luksusową prostytutkę, wciąga od pierwszej strony. Wartka akcja, wplecenie autentycznych wydarzeń w fabułę, intrygi i walka o władzę, to wszystko powoduje, że książkę świetnie się czyta i trudno się od niej oderwać.
Wielkie brawa za erudycję autora i wysoki poziom tekstu - to co wybitnie przeszkadza mi w polskiej literaturze to bardzo słaba (albo nawet brak) redakcji. Ta pozycja jest wyjątkiem, czyta się ją tak, jakby nie napisał jej polski autor, żadnych potknięć, niejasności czy błędów stylistycznych. Polecam.

Nie przepadam za książkami, których akcja rozgrywa się w starożytności, jednak dla "Fryne Hetera" robię wyjątek. Historia opowiedziana przez Heterę, luksusową prostytutkę, wciąga od pierwszej strony. Wartka akcja, wplecenie autentycznych wydarzeń w fabułę, intrygi i walka o władzę, to wszystko powoduje, że książkę świetnie się czyta i trudno się od niej oderwać.
Wielkie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
53
32

Na półkach: ,

Podchodziłam do tej powieści bez większych wymogów, sądząc, że przygody kobiety lekkich obyczajów nie mogą być zbyt porywające (zależy co kto woli oczywiście),ale jednak okazało się to całkiem dobrze napisaną fabułą, godną nawet scenariusza na kinowy film.
Jedyne czego żałowałam, to że powieść jest tak krótka. Ciekawy zabieg literacki wprowadzenia do książki jej osobistej relacji z przeżyć w antycznej Grecji, spodobał mi się już po pierwszych stronach. Wprowadził nutkę tajemnicy i kazał się domyślać co też wydarzyło się po ostatnim rozdziale książki.

Podchodziłam do tej powieści bez większych wymogów, sądząc, że przygody kobiety lekkich obyczajów nie mogą być zbyt porywające (zależy co kto woli oczywiście),ale jednak okazało się to całkiem dobrze napisaną fabułą, godną nawet scenariusza na kinowy film.
Jedyne czego żałowałam, to że powieść jest tak krótka. Ciekawy zabieg literacki wprowadzenia do książki jej osobistej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
203
153

Na półkach:

Niesamowicie odważna historia, a przy tym napisana tak, że trudno nie uwierzyć w jej prawdziwość. Jabłoński zwraca uwagę na temat kompletnie pomijany przy rozważaniach na temat starożytności, szczególnie pomijany w polskiej szkole, chociaż bez jego zaakceptowania trudno jest zrozumieć antyk. We "Frynie Heterze" wątki związków jednopłciowych pojawiają się na każdym kroku, są opisane tak, jakby nie było w tym nic szczególnego (bo i nie ma...). Autor genialnie zauważa, że dzisiejsi historycy zacierają prawdę właśnie z powodu nietolerancji czy homofobii. Ma też parę ciętych uwag na temat chrześcijaństwa... Nic, tylko czytać!

Niesamowicie odważna historia, a przy tym napisana tak, że trudno nie uwierzyć w jej prawdziwość. Jabłoński zwraca uwagę na temat kompletnie pomijany przy rozważaniach na temat starożytności, szczególnie pomijany w polskiej szkole, chociaż bez jego zaakceptowania trudno jest zrozumieć antyk. We "Frynie Heterze" wątki związków jednopłciowych pojawiają się na każdym kroku, są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
588
25

Na półkach:

Bardzo dobra pozycja. Na samym początku zwraca uwagę, dbałość o szczegóły historyczne, w które wpleciona jest akcja, a także odwzorowana kultura i społeczeństwo starożytnej Grecji. Druga połowa książki już nieco słabsza, niestety, ale to nie przekreśla ogólnie tej pozycji. Jest to dobrze napisana, z ciekawym pomysłem książka. Polecam.

Bardzo dobra pozycja. Na samym początku zwraca uwagę, dbałość o szczegóły historyczne, w które wpleciona jest akcja, a także odwzorowana kultura i społeczeństwo starożytnej Grecji. Druga połowa książki już nieco słabsza, niestety, ale to nie przekreśla ogólnie tej pozycji. Jest to dobrze napisana, z ciekawym pomysłem książka. Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
574
346

Na półkach: , , , ,

Całkiem ciekawa opowieść o Fryne na tle postaci, która zdominowała ówczesny świat - Aleksandra Macedońskiego. Czyta się dosyć szybko, przyjemnie. Co do genialności w fabule, czy kreowaniu postaci - cóż, tego nie ma. Po prostu przyjemne czytadło, osadzone w interesujących czasach. Duży plus za kalendarium i bibliografię.

Całkiem ciekawa opowieść o Fryne na tle postaci, która zdominowała ówczesny świat - Aleksandra Macedońskiego. Czyta się dosyć szybko, przyjemnie. Co do genialności w fabule, czy kreowaniu postaci - cóż, tego nie ma. Po prostu przyjemne czytadło, osadzone w interesujących czasach. Duży plus za kalendarium i bibliografię.

Pokaż mimo to

avatar
6392
221

Na półkach: , ,

W Atenach ona była najpiękniejsza

Konstandinos P. Kawafis, grecki poeta, urodzony i mieszkający w Aleksandrii, wielbiciel literatury starożytnej, otrzymuje pewnego dnia 1923 roku zaproszenie na spotkanie z Fryne, słynną ateńską heterą… szkopuł w tym, że prawdziwa Fryne była równolatką Aleksandra Macedońskiego… Poeta, z zamiarem zdemaskowania oszustki, przybywa na spotkanie. Na spotkanie z grecką przeszłością… Fryne snuje opowieść o swoim życiu, epoce, kulturze greckiej, demokracji ateńskiej, o ludziach, których znała – Demostenesie, Diogenesie, Aleksandrze, Arystotelesie…
Fryne – najpiękniejsza hetera ówczesnych Aten – jest jak najbardziej postacią historyczną. Przyjaciółka rzeźbiarza Praksytelesa – posłużyła mu za modelkę m.in. do Afrodyty z Knidos. Wśród jej kochanków byli najznamienitsi obywatele tego miasta – arystokraci, artyści i politycy. Nie budzi więc zdziwienia, że postać ta została przez autora literacko wykorzystana do przedstawienia bogactwa kulturowego i duchowego cywilizacji greckiej. Cywilizacji, stojącej w obliczu zmian. Cywilizacji, czującej na plecach oddech Filipa i Aleksandra Macedońskiego.
Dziś przyjmuje się, że bitwa pod Cheroneą (338 r. p.n.e.) jest wydarzeniem granicznym, przełomem, kresem niepodległości Grecji. Ale ludzie, za życia których się wydarzyła, z pewnością nie mieli świadomości aż takiego przełomu. Dla nich bitwa ta była oczywiście ważna, ale nikt żadnych magicznych wrót do innych czasów nie przekraczał – po prostu żyli dalej. Świat wokół nich się zmieniał, a oni starali się znaleźć w nim swoje miejsce. I o tym właśnie jest opowieść Fryne – o codzienności. Na szczęście dla nas jej codzienność była bardzo interesująca.
W świecie, w którym cały panteon bóstw determinował ludzki los, życie Fryne nie stanowi wyjątku – jego zmienne koleje zostały określone już przy jej narodzinach. Nad wypełnieniem przepowiedni czuwa z oddali mag Apollonios – na skutek jego zakulisowych machinacji Fryne opuszcza ukochane Ateny, udając się do Macedonii, a następnie – śladem podbojów Aleksandra – przez Azję do Aleksandrii. Bo Fryne ma do wypełnienia zadanie… zadanie, które zmieni na zawsze historię. Ale, szczerze mówiąc, ten wątek wcale nie był dla mnie najważniejszy. Tak samo, jak w „Egipcjaninie Sinuhe” – poszczególne przygody głównego bohatera nie stanowią o wartości powieści. One są tylko pretekstem do podróży przez starożytny świat, gdzie oczami Fryne obserwujemy życie mieszkańców, poznajemy panteon wyznawanych przez nich bóstw, bierzemy udział w niektórych obrzędach. I mamy okazję zapoznać się z komentarzami Fryne – nie tylko na temat obyczajów jej rodaków czy czasów współczesnych Poecie.
Wiedza historyczna i etnograficzna autora budzi podziw. Jeszcze większy podziw budzi umiejętność dzielenia się tą wiedzą z czytelnikami – w książce nie ma ani jednej dłużyzny czy autorskiego wykładu ex cathedra. „Fryne hetera” napisana jest pięknym językiem, bardzo plastycznym i sugestywnym, miejscami wręcz malarskim. Szczególnie cenię sobie fakt, że przedstawiony przez Witolda Jabłońskiego wizerunek starożytnej Grecji tętni barwami, sprzeciwiając się stereotypom, które z uporem przedstawiają naszych kulturowych przodków w białych chitonach przed oślepiająco białymi świątyniami.
Uderzający w powieści jest szacunek dla wszystkich, dziś uznawanych za pogańskie, kultów i wierzeń – wszystkie są równoprawne, żadnemu autor nie odbiera prawa do istnienia. Po prostu przedstawia je, opisuje, nie dokonując wartościowania – to należy już do czytelnika. Wprawdzie Fryne wypowiada się z niechęcią o bogu Żydów i o chrześcijaństwie – ale jakiego innego komentarza na temat monoteizmu można oczekiwać po osobie wychowanej w kulturze, w której żaden bóg nie żąda wyłączności?
Ktoś powiedział, że pamięć o zmarłych sprawia, że nadal żyją wśród nas. Dzięki Witoldowi Jabłońskiemu Fryne, najpiękniejsza z ateńskich heter, jest z nami i oprowadza nas po swoim świecie. Wysłuchajmy jej opowieści – naprawdę warto.

Recenzja ukazała się 2008-10-06 na portalu katedra.nast.pl

W Atenach ona była najpiękniejsza

Konstandinos P. Kawafis, grecki poeta, urodzony i mieszkający w Aleksandrii, wielbiciel literatury starożytnej, otrzymuje pewnego dnia 1923 roku zaproszenie na spotkanie z Fryne, słynną ateńską heterą… szkopuł w tym, że prawdziwa Fryne była równolatką Aleksandra Macedońskiego… Poeta, z zamiarem zdemaskowania oszustki, przybywa na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    125
  • Przeczytane
    115
  • Posiadam
    51
  • Ulubione
    8
  • Fantastyka
    5
  • Teraz czytam
    3
  • Literatura polska
    2
  • Historyczne
    2
  • Lit. polska
    2
  • Chcę w prezencie
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Fryne hetera


Podobne książki

Przeczytaj także