-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Biblioteczka
2021-06-10
2021-06-10
2021-06-02
Główną bohaterką „Mojego greckiego lata” jest Agata, która utknęła w poczuciu obowiązku wobec prowadzącego pasożytniczy tryb życia męża. Ucieka w pracę, przekierowuje myśli na problemy klientów, którym gotuje i chcąc nie chcąc przygląda się, a nawet radzi. Otrzymuje propozycję dwumiesięcznego wyjazdu na grecką wyspę, Kefalonię, do rezydencji swoich klientów, gdzie ma zająć się kuchnią. W myśl zasady, że czasem przerwa jest potrzebna, w wieloletnim związku również, zgadza się i trafia do... raju. Ale nawet w nim prześladuje ją dziwny sen. Na wyspie adaptuje się od razu, pomagają jej w tym gruzińskie korzenie, bywa brana za Greczynkę.
„Moje greckie lato” ma kolor nieba, mieni się w greckim słońcu i odsłania to, co kryje się w cieniu. Morska bryza pozwala na leniwy spacer po rozgrzanym piasku, a serwowane dania (tu muszę zgłosić zażalenie!, do książki powinna być dołączana deska serów, albo osiem!) powodują narastający głód.
Stworzone przez pisarkę postacie są żywe, mają różne oblicza. Powoli ukazują to, co pod bogactwem i (pozorną) pewnością siebie. Chęć wzbudzenia zainteresowania, błędy i ich konsekwencje, obojętność i skoncentrowanie na sobie sukcesywnie niszczą ich relacje. Kiedy fasada, pod wpływem działań głównej bohaterki, kruszeje dostrzegamy, że to zwyczajni ludzie. Choć bohaterów jest wielu, są tak ze sobą powiązani i tak przedstawieni, że po lekturze wydaje się, że zyskaliśmy nowych znajomych.
Agata dobrze radzi innym, ale sama walczy z poczuciem obowiązku i winy, stawiając po drugiej stronie szczęście, którego definicję, jak się jej wydaje zna. Tylko jakoś nie umie jej wprowadzić w życie.
W „Moim greckim lecie” znajdziemy wiele językowych smaczków (!), jak również odniesień do historii i greckiej kultury. Autorka zabiera nas w piękne miejsca, które obrazowo przedstawia i przemyca fakty, tworząc tym samym złudzenie prawdziwości. Powieść pachnie, smakuje, a nawet gra grecką muzyką.
Najnowsza powieść Kamili Mitek zaserwowała mi kilkugodzinne wakacje, oderwanie się od polskiego nie-lata i pełną smaków opowieść o tym, że światła w życiu trzeba poszukać.
„Czasem trzeba o sobie zapomnieć, a czasem to właśnie o sobie pamiętać”.
Główną bohaterką „Mojego greckiego lata” jest Agata, która utknęła w poczuciu obowiązku wobec prowadzącego pasożytniczy tryb życia męża. Ucieka w pracę, przekierowuje myśli na problemy klientów, którym gotuje i chcąc nie chcąc przygląda się, a nawet radzi. Otrzymuje propozycję dwumiesięcznego wyjazdu na grecką wyspę, Kefalonię, do rezydencji swoich klientów, gdzie ma zająć...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-15
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-14
2021-04-01
2021-04-01
2021-04-01
2021-03-31
Główną bohaterką „tortu” jest Joanna Lisek, kobieta przed czterdziestką, rozwiedziona, wychowująca siedmioletniego syna, Filipa. W pracy Joanna przemyka jak cień, gdzie powoli zostaje zastępowana (jak się jej wydaje) przez koleżankę — Katarzynę. Relacje kobiet są napięte, nie tylko z powodu różnic temperamentów, ale i mocno splątanych ścieżek życia osobistego.
Joanna i jej były mąż choć zdają się ze sobą dogadywać (dla dobra dziecka), to kiedy mają okazję dać upust złośliwości, czynią to oboje, z ochotą.
Bohaterka codziennie jedynie stara się przetrwać do następnego dnia, a łatwo nie jest.
Stare myśli rodzą nowe, konflikty kwitną w najlepsze, auto postanawia się zepsuć, a do tego wszystkiego utwardzacz do kleju nie sprawdza się jako kosmetyk stylizujący włosy. Nic nie zapowiada końca ery chaosu. Impreza, na którą bohaterka musi pójść z osobą towarzyszącą, zbliża się wielkimi krokami.
To trzecia książka Kamili Mitek, którą przeczytałam i śmiałam się najczęściej i najgłośniej...
Kamila ponownie (wg chronologii po raz pierwszy) w lekkiej (pozornie) powieści zamieszcza głęboką treść. Widzimy, że wiemy o ludziach tylko tyle, ile nam sami powiedzą; jak nauczeni ciszy zapominamy nie tylko jak pytać, ale i jak mówić o tym, co dla nas ważne. Niewypowiedziane słowa bolą i dźgają w najmniej spodziewanych momentach. Kontrola, którą sprawujemy nad emocjami, jest pozorna.
Motywem przewodnim dla mnie było wydawanie sądów bez materiału dowodowego, po pozorach, wyglądzie, zachowaniu, które nijak mają się do prawdy. Są jak przypadkowe zdania, z których nie da się zbudować pełnej opowieści.
Kamila Mitek zauważa jak dziedziczymy skłonność do przemilczania i jak wpojone poczucie winy pęta, często na lata.
Uważni czytelnicy/czytelniczki zauważą również odniesienia dla konkretnych twórców, literatury, którzy, jak mniemam, są dla autorki ważni.
„Na śniadanie tort szpinakowy” to otulająca jak miękki kocyk powieść na szare, deszczowe dni, w której rodzicielska czułość, humor i miłość do drugiego człowieka, przeplatając się z codziennymi problemami, przypominają, że żebyśmy docenili słońce, musimy przetrwać pochmurne dni.
Główną bohaterką „tortu” jest Joanna Lisek, kobieta przed czterdziestką, rozwiedziona, wychowująca siedmioletniego syna, Filipa. W pracy Joanna przemyka jak cień, gdzie powoli zostaje zastępowana (jak się jej wydaje) przez koleżankę — Katarzynę. Relacje kobiet są napięte, nie tylko z powodu różnic temperamentów, ale i mocno splątanych ścieżek życia osobistego.
więcej Pokaż mimo toJoanna i jej...