-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2021-11-05
2020-03-15
2019-11-15
Pozycja pokazująca ogromny potencjał w gatunku fantastyki, otwierający ogromne pole do tworzenia oryginalnych historii o dużej wartości literackiej.
Autor zabiera czytelnika w podróż po Ameryce, próbując odpowiedzieć co to znaczy tak naprawdę być Amerykaninem i zbadać genezę, a także wczesne i późne uwarunkowania kulturowe. Amerykańskość zostaje przedstawiona jako subiektywny koncept. Autor zadaje pytania, dając czytelnikowi możliwość odpowiedzenia na nich samemu. Punktuje dobre i złe strony amerykańskiej kultury. Czytałem wersję autorską, w której autor wręcz jedzie po bandzie w niektórych krytycznych fragmentach. Standardowa wersja jej ich pozbawiona, dbając o bardziej przychylne przyjęcie powieści w Ameryce. Oczywiście polecam czytanie tylko wersji autorskiej.
Neil zarzuca czytelnika masą smaczków i nawiązań min. do popkultury, muzyki, a także innych literackich dzieł. Sporo z nich pewnie niestety zatraca się w tłumaczeniu. Gaiman popisuje się też szeroką wiedzą na temat wszelakich bóstw wyznawanych w różnych częściach świata na przekroju dziejów.
[Interpretacja/małe spoilery]
Historia o konflikcie nowych i starych bogów staje się alegorią do obecnego w 2001 wieku starcia nowych technologii nabierających coraz większego znaczenia w życiu Amerykanów (i nie tylko), zabierając miejsce w umysłach zarezerwowane dotychczas dla religii. Gaiman negatywnie ocenia obie strony konfliktu. Zauważając brutalne, zwierzęce i płytkie genezy niektórych wierzeń, przyjmuje ogólne stanowisko antyreligijne, stawiając na samoświadomość duchową jednostki i uniwersalne wartości (miłość, empatia, życzliwość, ogólnie pojęta dobroć). Nie wróży dawnym religiom przyszłości, dominuje ton, że są skazane na wymarcie lub odejście w niszę. Dostaje się też nowym technologiom i środkom przekazu, coraz bardziej dominujących i definiujących ludzkie żywoty. Autor z niesamowitą precyzją przewiduje (powieść powstała w 2001 roku) jak negatywny wpływ będzie miał rozwój technologii mobilnej i internetu na społeczeństwo.
Trudno mi też nie przenieść alegorii o wojnie bóstw na współczesny grunt, gdzie trwa konflikt kulturowo-polityczny, także w Polsce, pomiędzy postępowym myśleniem, a konserwantyzmem z zachowaniem tradycji religijnej. W tym kontekście łatwo się domyślić, jakie jest stanowisko autora.
Pod przykrywką powieści fantasty, dostajemy więc głęboką analizę kulturową. Wartkiej akcji tu nie uświadczymy, ale też nie jest ona tu najważniejsza. Mnie najbardziej spodobały się właśnie przerywniki fabularne, w których autor badał genezy powstania Ameryki i konkretnych migracji. Szokujący jest fragment o niewolnictwie, w którym Neil akcentuje ogrom cierpienia, uzmysławiając, że czarnoskórych niewolników traktowano równie okrutnie, jak Żydów w obozach koncentracyjnych. Spodobało mi się też bardzo wyznanie, po co tak naprawdę czytamy ksiązki.
[Koniec Interpretacji/małych spoilerów]
Pod wieloma względami, zwłaszcza jako powieść fantasy, jest to powieść wybitna. Z pewnością nie jest to łatwa i przyjemna lektura, ale otwiera pole do przemyśleń, dyskusji i interpretacji. Udowadnia jak duży potencjał literacki tkwi w gatunku powieści fantastycznych. Powieść nieprzypadkowo zgarnęła największe nagrody w gatunku (Hugo, Nebula, Locus), ale została też doceniona przez wielu krytyków zafiksowanych na podziale powieści literackich i gatunkowych. Podziale, który co chwila powtarzam, nie ma żadnego sensu, czego ta powieść jest świetnym przykładem.
Pozycja pokazująca ogromny potencjał w gatunku fantastyki, otwierający ogromne pole do tworzenia oryginalnych historii o dużej wartości literackiej.
Autor zabiera czytelnika w podróż po Ameryce, próbując odpowiedzieć co to znaczy tak naprawdę być Amerykaninem i zbadać genezę, a także wczesne i późne uwarunkowania kulturowe. Amerykańskość zostaje przedstawiona jako...
Gaiman musi mieć bardzo oddaną grupę psychofanów, że sprawili, aby tak przeciętna książka wygrała nagrodę Hugo. Przeznaczona dla młodego czytelnika i prawie w całości osadzona w tradycji chrześcijańskiej z elementami różnych mitologii wrzuconymi do miksu. Ostatecznie książka głównie dla dzieci, ale swoim dzieciom tego do czytania nie dam. Dość powiedzieć, że całość opiera się na smutnej koncepcji, że ludzie po śmierci pochowani na cmentarzu... zostają duchami mieszkającymi na cmentarzu mającymi tam chyba mieszkać po wsze czasy. Serio, w książce dla dzieci coś takiego...
Gaiman musi mieć bardzo oddaną grupę psychofanów, że sprawili, aby tak przeciętna książka wygrała nagrodę Hugo. Przeznaczona dla młodego czytelnika i prawie w całości osadzona w tradycji chrześcijańskiej z elementami różnych mitologii wrzuconymi do miksu. Ostatecznie książka głównie dla dzieci, ale swoim dzieciom tego do czytania nie dam. Dość powiedzieć, że całość opiera...
więcej Pokaż mimo to