rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Jaclyn Hyde Annabeth Bondor-Stone, Connor White
Ocena 7,0
Jaclyn Hyde Annabeth Bondor-Sto...

Na półkach:

Jaclyn Hyde jest świetną uczennicą i wszyscy ją podziwiają. Dziewczynka ogarnięta jest jednak manią perfekcji. We wszystkim musi być najlepsza. Gdy razem z przyjaciółkami znajduje przepis na Miksturę Perfekcji w domu szalonego naukowca, szybko decyduje się na przyrządzenie eliksiru. W ten sposób budzi do życia Jackie, jej upiorne alter ego, które pakuje ją w niemałe kłopoty.

W przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych książek od Zygzaków, które miałam okazję recenzować, „Jaclyn Hyde" mnie nie porwała. Jest to jednak naprawdę całkiem przyjemna książka dla młodych czytelników, która niesie ze sobą bardzo ważne przesłanie — nikt nie jest idealny, a popełnianie błędów jest naprawdę okej. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach to ważne, aby dzieciaki wiedziały, że każdy się czasem myli i nie ma w tym absolutnie nic złego. Spotykam się często zarówno z dziećmi, jak i młodzieżą, i wiem, że te dzieciaki naprawdę nie pozwalają sobie na najmniejszy błąd, przez co wiecznie żyją w stresie i pod ogromną presją, co, niestety, odbija się na ich zdrowiu. Jaclyn Hyde to bohaterka, która pokazuje, że nie trzeba być perfekcyjnym na każdym kroku, że pomyłki mogą nas wiele nauczyć. Dajmy tą książkę naszym dzieciakom i pozwólmy im po prostu być sobą 💚

Jaclyn Hyde jest świetną uczennicą i wszyscy ją podziwiają. Dziewczynka ogarnięta jest jednak manią perfekcji. We wszystkim musi być najlepsza. Gdy razem z przyjaciółkami znajduje przepis na Miksturę Perfekcji w domu szalonego naukowca, szybko decyduje się na przyrządzenie eliksiru. W ten sposób budzi do życia Jackie, jej upiorne alter ego, które pakuje ją w niemałe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam książki dla najmłodszych, a „Max Einstein. Genialny wynalazek" Jamesa Pattersona i Chrisa Grabensteina to kolejna perełka w mojej biblioteczce 💛

Max Einstein nie jest zwykłą dwunastolatką. Zamiast do szkoły chodzi na zajęcia na uniwersytecie, jej największym idolem jest Albert Einstein, a w dodatku kompletnie nie wie, kim są jej rodzice. W końcu przed nią i innymi genialnymi dziećmi staje niezwykle ważne zadanie — muszą zmienić świat na lepsze.

Byłam nieco sceptycznie nastawiona, bo jednak niezbyt się czuję w takich klimatach fizyczno-matematycznych nie czuję się zbyt pewnie. A tutaj... Byłam naprawdę zachwycona! Bardzo szybko wkręciłam się w przygody Max i jej przyjaciół. Bohaterowie są naprawdę fajni, nie da się ich właściwie nie lubić. Poza tym książka jest bardzo ładnie wydana. Ilustracje są niesamowite. Ogromnym plusem jest też dodatek na końcu książki, w którym można znaleźć zagadki i eksperymenty do samodzielnego zrobienia. Świetna sprawa dla tych najmłodszych czytelników...!

Uwielbiam książki dla najmłodszych, a „Max Einstein. Genialny wynalazek" Jamesa Pattersona i Chrisa Grabensteina to kolejna perełka w mojej biblioteczce 💛

Max Einstein nie jest zwykłą dwunastolatką. Zamiast do szkoły chodzi na zajęcia na uniwersytecie, jej największym idolem jest Albert Einstein, a w dodatku kompletnie nie wie, kim są jej rodzice. W końcu przed nią i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki Klaudii Bianek zawsze czytam z ogromną przyjemnością. Coś w tworzonych przez nią historiach sprawia, że niemal za każdym razem stają się one bliskie mojemu sercu, a ja jeszcze długo nie mogę o nich zapomnieć 💕 Z historią Elizy i Filipa jest dokładnie tak samo i chociaż pierwszy tom zdecydowanie bardziej mi się podobał, to i ten przeczytałam z wypiekami na twarzy. W „Zawsze i na zawsze" Klaudia Bianek zabiera nas z powrotem do Lilecka, nad którym pojawiły się czarne chmury. Życie Elizy ponownie się komplikuje, a ona musi znaleźć w sobie siłę, aby stawić czoła nowym przeciwnościom losu.

Powrót do tej historii był dla mnie ogromną przyjemnością. Uwielbiam Lilecko i jego mieszkańców. Klaudia kreśli naprawdę przepiękny obraz rodziny pełnej ciepła, wsparcia i zrozumienia, której członkowie mogą na sobie polegać pomimo kłótni i nieporozumień. Moim ulubieńcem zdecydowanie jest jednak czteroletni Jaś, niepełnosprawny synek Elizy. Każdy jego sukces i postęp cieszył mnie tak bardzo, że wszystkie inne wydarzenia z życia bohaterów blakły w ich obliczu. Opisy uczuć i przemyśleń Elizy, choć są nieco monotonne tematycznie, to dla mnie są napisane w taki sposób, że trudno pozostać niewzruszonym. Kilka razy łezka mi się w oku zakręciła, a to chyba dobry z AK, prawda? 💕 Mam zresztą wrażenie, że „Zawsze i na zawsze" jest napisane dużo lepszym językiem niż tom pierwszy. Jak to mówią... Praktyka czyni mistrza 🌸

Książki Klaudii Bianek zawsze czytam z ogromną przyjemnością. Coś w tworzonych przez nią historiach sprawia, że niemal za każdym razem stają się one bliskie mojemu sercu, a ja jeszcze długo nie mogę o nich zapomnieć 💕 Z historią Elizy i Filipa jest dokładnie tak samo i chociaż pierwszy tom zdecydowanie bardziej mi się podobał, to i ten przeczytałam z wypiekami na twarzy. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Catherine i Eliott poznają się w czasie wakacji i od razu zaprzyjaźniają. Niestety, on znika, gdy ona potrzebuje go najbardziej. Kiedy wraca, nic już nie jest takie samo. Oboje są innymi ludźmi. Catherine skrywa mroczny sekret, a Eliott zostaje oskarżony o potworną zbrodnię. Czy uda im się odnaleźć ich własne szczęśliwe zakończenie...?

Książkę czytało się wyjątkowo przyjemnie, jednak bardzo długo wydawało mi się, że to nie będzie nic wyjątkowego. Owszem, Eliott i Catherine to całkiem fajni bohaterowie, nietrudno ich naprawdę polubić, choć oboje mają swoje za uszami. Podobała mi się atmosfera ich historii — chociaż między nimi było niemal cukierkowo, to wciąż czuło się jakiś mrok i niepokój. McGuire buduje napięcie w niesamowity sposób, a zakończenie... Mnie zwaliło z nóg. Naprawdę kompletnie się tego nie spodziewałam i jestem zachwycona tym, jak autorką poprowadziła historię, łącząc ze sobą romans z mrocznym thrillerem i odrobiną kryminału. I choć może nie jest to książka, która zostanie ze mną na dłużej, to z pewnością jest to naprawdę bardzo przyjemna lektura na ciepłe, wiosenne wieczory. Od siebie mogę po prostu gorąco polecić! 💜

Catherine i Eliott poznają się w czasie wakacji i od razu zaprzyjaźniają. Niestety, on znika, gdy ona potrzebuje go najbardziej. Kiedy wraca, nic już nie jest takie samo. Oboje są innymi ludźmi. Catherine skrywa mroczny sekret, a Eliott zostaje oskarżony o potworną zbrodnię. Czy uda im się odnaleźć ich własne szczęśliwe zakończenie...?

Książkę czytało się wyjątkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Gołąb i wąż" Shelby Mahurin to była prawdziwa petarda, więc miałam naprawdę ogromne oczekiwania. „Krew i miód" spełniły je, ale... tylko częściowo.

Przede wszystkim akcja bardzo długo się rozkręcała. Przez większość czasu Lou i Reid po prostu się kłócili i biegali po lasach, starając się udowodnić, że panują nad sytuacją. Było to strasznie irytujące i już myślałam, że spiszę książkę na starty. Zdążyłam się porządnie wynudzić, ale potem, na szczęście, akcja mocno się rozkręciła i przyspieszyła...! Zakończenie pozamiatało. Po prostu nie mam słów, aby opisać, co tam się zadziało, i chociaż pewne niuanse udało mi się przewidzieć, to i tak byłam zachwycona, zrozpaczona i zszokowana jednocześnie. Postaci drugoplanowe — Coco, Beau, Ansel, a nawet Madame Labelle — to prawdziwy majstersztyk, chociaż prawdziwą perełką jest Lou. Uwielbiam sposób, w jaki Mahurin wykreowała swoją główną bohaterkę, uwielbiam jej balansowanie na granicy dobra i zła, gotowość spalenia świata w imię miłości, nutkę szaleństwa i okrucieństwa, a jednocześnie niesamowitą wrażliwość i empatię... Lou to po prostu świetna postać, jedna z moich ulubionych bohaterek z książek fantasy. Reid w tej części nieco bardziej mnie irytował i miałam ochotę nim porządnie potrząsnąć, ale w ostatecznym rozrachunku jestem w stanie mu to wybaczyć. Tak więc... pozostaje tylko czekać na kolejny tom ❤️

„Gołąb i wąż" Shelby Mahurin to była prawdziwa petarda, więc miałam naprawdę ogromne oczekiwania. „Krew i miód" spełniły je, ale... tylko częściowo.

Przede wszystkim akcja bardzo długo się rozkręcała. Przez większość czasu Lou i Reid po prostu się kłócili i biegali po lasach, starając się udowodnić, że panują nad sytuacją. Było to strasznie irytujące i już myślałam, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzecia część „Baśnioboru" za mną. W „Pladze cieni" bohaterowie — Kendra i Seth — dojrzewają, a akcja robi się nieco mroczniejsza, ale to nadal świetna książka dla dzieciaków! Opisy magicznego świata i mistycznych stworzeń to po prostu majstersztyk. Uwielbiam całe uniwersum Baśnioboru, a każda część zaskakuje mnie czymś nowym. W tej pojawiły się... smoki! 🤎 Na chwilę obecną jest to zdecydowanie najbardziej wzruszająca część. I smutna, bo Mull tym razem serwuje słodko-gorzkie zakończenie. Aż mi się łezka w oku zakręciła! 🤎 Na chwilę obecną ta część podobała mi się najbardziej. Jestem ciekawa, co wydarzy się w kolejnym tomie, więc od razu biorę się za kolejnego audiobooka 🤎

Trzecia część „Baśnioboru" za mną. W „Pladze cieni" bohaterowie — Kendra i Seth — dojrzewają, a akcja robi się nieco mroczniejsza, ale to nadal świetna książka dla dzieciaków! Opisy magicznego świata i mistycznych stworzeń to po prostu majstersztyk. Uwielbiam całe uniwersum Baśnioboru, a każda część zaskakuje mnie czymś nowym. W tej pojawiły się... smoki! 🤎 Na chwilę obecną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tori i Eric są przyjaciółmi i zawsze mogą na sobie polegać. Kiedy więc w przypływie paniki Eric mówi matce, że już się ustatkował i nawet zaręczył, od razu biegnie po pomoc do Tori. Prosi ją, aby przez tydzień udawała jego narzeczoną. Tylko, że... Wychodzi na to, że żadne z nich nie będzie musiało udawać, że mu zależy

„Przyjacielski układ" to nie jest zła książka, ale... Czegoś mi w niej zabrakło. Może to kwestia tego, że wszystko potoczyło się tak szybko? Lubię, kiedy uczucie między bohaterami rodzi się powoli, lubię śledzić ich wahania i rozterki, a tutaj tego, niestety, nie było. Tori i Eric od początku mają do siebie słabość, tylko muszą się do tego przyznać i tym razem nie uciec przed uczuciem. Tori i Eric są całkiem fajnymi postaciami. Zwłaszcza Tori, która jest twardą babką i idzie przez życie jak burza. Tylko że... Jakoś nie umiałam się z nimi zżyć. Trochę irytowali mnie swoim stylem bycia, tymi wiecznymi zachwytami nad sobą nawzajem. Książkę czyta się bardzo szybko i bardzo przyjemnie, parę razy nawet się zaśmiałam, ale, niestety, nie zakochałam się w tej historii, choć spędziłam z nią całkiem miło czas.

Tori i Eric są przyjaciółmi i zawsze mogą na sobie polegać. Kiedy więc w przypływie paniki Eric mówi matce, że już się ustatkował i nawet zaręczył, od razu biegnie po pomoc do Tori. Prosi ją, aby przez tydzień udawała jego narzeczoną. Tylko, że... Wychodzi na to, że żadne z nich nie będzie musiało udawać, że mu zależy

„Przyjacielski układ" to nie jest zła książka, ale......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piąta część heksalogi Anety Jadowskiej — „Egzorcyzmy Dory Wilk" — po prostu zmiata z planszy. Wszystkie części były dobre, ale ta naprawdę przeszła moje najśmielsze wyobrażenia. Przede wszystkim dostałam mnóstwo Baala, który jest moją ukochaną postacią 💕 Jadowska naprawdę fajnie wykreowała Karmazynowego Księcia wraz z całą jego historią, słabościami i dziwactwami. Baal jest po prostu cudowny 🥰 Miron, po tym jak zawiódł mnie w czwartej części, znów był diabelnie (he he 😅) uroczy i wszystko mu wybaczyłam. Piekło i demony w wykonaniu Jadowskiej wypadają naprawdę dobrze. Naprawdę lubię uniwersum Thornu i to, że jest tak rozbudowane. Poza tym (pewnie się powtórzę) uwielbiam narrację Jadowskiej i jej lekko uszczypliwy ton. Po prostu cud, miód i orzeszki 💕

Piąta część heksalogi Anety Jadowskiej — „Egzorcyzmy Dory Wilk" — po prostu zmiata z planszy. Wszystkie części były dobre, ale ta naprawdę przeszła moje najśmielsze wyobrażenia. Przede wszystkim dostałam mnóstwo Baala, który jest moją ukochaną postacią 💕 Jadowska naprawdę fajnie wykreowała Karmazynowego Księcia wraz z całą jego historią, słabościami i dziwactwami. Baal jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak napisać książkę dla dzieci, którą pokochają także dorośli? Nie wiem, ale możecie zapytać o to Anetę Jadowską, bo jej się to udało! „Franek i Finka. Cyrk martwych makabresem" mają w sobie wszystko to, co powinna mieć dobra książka fantasy (nie tylko dla dzieci!) — dużo magii, zagadkę, elfy, ekscentrycznego dziadka, wścibskich głównych bohaterów i, oczywiście, smoki! 💜

Franek i Finka na czas wakacji trafiają pod opiekę ekscentrycznego dziadka, który nie tylko prowadzi najlepszy cyrk po drugiej stronie Bramy, ale także wie całkiem sporo o magii i magicznych stworzeniach. Bliźnięta znajdują się w samym centrum walki o wygraną w konkursie cyrkowym, a w dodatku ich magia również zaczyna się budzić. Zaklęcie mamy przestaje działać i dzieci przypominają sobie wcześniejsze wizyty dziadka oraz świat magii. Wszystko byłoby cudownie, gdyby tylko ktoś nie czyhał na ich życie...

Takich książek dla dzieci potrzeba nam więcej...! 💜 Czytałam z zapartym tchem i dosłownie nie mogłam się oderwać. Cały czas coś się działo, a dzieciaki z jednych tarapatów wpadały od razu w drugie. Akcja jest wartka, a sama fabuła niezwykle wciągająca. Franek i Finka to naprawdę świetne postaci — zabawni, odważni, inteligentni i, jak na bliźnięta przystało, gotowi skoczyć za sobą w ogień, chociaż stale się przekomarzają i droczą. Książka jest pełna niesamowitych bohaterów. Mamy tu szalonego dziadka Baltazara Bączka i jego odwiecznego wroga Sylwestra Żuczka, tajemniczą wiedźmę Branwen, Ulę i jej Dziadunia, który jest niedźwiedziem, piękne i szalenie niebezpieczne elfy oraz Sznurówkę, urocze smocze niemowlę. Uwielbiam narrację Anety Jadowskiej, lekką i zabawną, a przy tym nieco uszczypliwą, i właśnie to dostałam we „Franku i Fince" 💜 No i te ilustracje Magdaleny Babińskiej...! Są naprawdę niesamowite i sprawiają, że książka jest jeszcze bardziej magiczna 💜

Jak napisać książkę dla dzieci, którą pokochają także dorośli? Nie wiem, ale możecie zapytać o to Anetę Jadowską, bo jej się to udało! „Franek i Finka. Cyrk martwych makabresem" mają w sobie wszystko to, co powinna mieć dobra książka fantasy (nie tylko dla dzieci!) — dużo magii, zagadkę, elfy, ekscentrycznego dziadka, wścibskich głównych bohaterów i, oczywiście, smoki!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Niewidzialne życie Addie LaRue" czytałam dość długo. Nie żałuję tego jednak ani trochę, bo dzięki temu mogłam rozkoszować się tą historią i płynąć przez nią bez żadnego pośpiechu.

„Niewidzialne życie Addie LaRue" to książka niemal bez akcji. Historia rozwija się powoli, niespiesznie, ale w żadnym razie nie nudzi. Teraźniejszość przeplata się z przeszłością, a opowieść Addie z opowieścią Henry'ego. Za to ostatnie sto stron to prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Razem z nimi płyniemy przez tą historię, unosząc się i rozkoszując każdym zdaniem. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Z kolei ostatnie dwadzieścia stron... Schwab sprawiła, że w tak krótkim czasie moje serce rozpadło się na kawałeczki i złożyło ponownie. To, co mnie przede wszystkim urzekło w tej książce, to język — piękny, bajkowy, choć mroczny. I forma, bo uwielbiam retrospekcje, a „Niewdzialne życie Addie LaRue" jest ich pełne. Bohaterowie również są cudowni. Addie jest niesamowita pod każdym względem, a Henry, choć nie jest typem bohatera, w którym zakochuję się bez pamięci, budzi same ciepłe uczucia. Jednak to Addie rozkochała mnie w sobie swoją inteligencją, wrażliwością, uporem i odwagą. Skazana na zapomnienie Addie LaRue jest bohaterką, której nie można zapomnieć 🌼 Zakochałam się w tej historii. Zakochałam się bez pamięci i jestem przekonana, że jeszcze kiedyś do niej wrócę.

„Niewidzialne życie Addie LaRue" czytałam dość długo. Nie żałuję tego jednak ani trochę, bo dzięki temu mogłam rozkoszować się tą historią i płynąć przez nią bez żadnego pośpiechu.

„Niewidzialne życie Addie LaRue" to książka niemal bez akcji. Historia rozwija się powoli, niespiesznie, ale w żadnym razie nie nudzi. Teraźniejszość przeplata się z przeszłością, a opowieść...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Silna Anna Cieplak, Natalia Fiedorczuk, Aneta Jadowska, Katarzyna Berenika Miszczuk, Agnieszka Płoszaj, Dominika Słowik
Ocena 6,4
Silna Anna Cieplak, Natal...

Na półkach:

Mam bardzo mieszane uczucia. Wiecie, jak to jest z antologiami. Jedne opowiadania zachwycają, inne wypadają bardzo słabo. W tym przypadku jest dokładnie tak samo 🤷 Oczywiście, moim ulubieńcem jest opowiadanie Jadowskiej (zaskakujące...!) 🧡 Uważam jednak, że potrzeba nam wciąż więcej książek pokazujących, że dziewczyny mają moc. Autorki poruszają mnóstwo ważnych tematów, np. dyskryminację, toksyczne związki, homoseksualizm, niepełnosprawność. O tym wciąż trzeba mówić! Bohaterki wszystkich opowiadań to dziewczyny, które nie boją się walczyć o swoje, a jeśli do tej pory się bały — dociera do nich, że muszą krzyczeć, gdy dzieje się im krzywda. I chociaż mnie ta książka nie zachwyciła, to uważam, że jest ważna. Ważne jest, aby wciąż zapewniać młode dziewczyny, że są silne i potrafią poradzić sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu, a jeśli w to wątpią, to muszą wiedzieć, że nigdy nie zostaną same.

Mam bardzo mieszane uczucia. Wiecie, jak to jest z antologiami. Jedne opowiadania zachwycają, inne wypadają bardzo słabo. W tym przypadku jest dokładnie tak samo 🤷 Oczywiście, moim ulubieńcem jest opowiadanie Jadowskiej (zaskakujące...!) 🧡 Uważam jednak, że potrzeba nam wciąż więcej książek pokazujących, że dziewczyny mają moc. Autorki poruszają mnóstwo ważnych tematów, np....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku było ciężko. Zupełnie nie mogłam się wgryźć w historię, styl autora nie bardzo mi odpowiadał. Pierwsze sześćdziesiąt stron to była droga przez mękę, a potem zadziała się dziwna magia i historia przedstawiona w książce zupełnie mnie pochłonęła. Nie mogłam się dosłownie oderwać… Bo sama historia jest naprawdę niesamowita. Młodziutka Ingrid traci całą rodzinę w trakcie epidemii dżumy. W bólu i samotności wydaje na świat córeczkę, owoc miłości zakazanego romansu z katem, którego szczerze pokochała. Będąc na skraju śmierci, wycieńczona i z dzieckiem w ramionach wyrusza w drogę do domu czarownicy Zoriny, aby uratować nie tylko siebie, ale i dziecko. Zorina uczy ją sztuki zielarstwa i uzdrowiania, a sama Ingrid odkrywa, że widzi więcej niż zwykły człowiek... To jednak dopiero początek jej historii, która wcale nie będzie spokojna i szczęśliwa.

Historia Ingrid jest niesamowita, ale to jej córka, Maria, stała się moją ulubienicą. Jest naprawdę świetnie wykreowaną postacią, intrygującą i ujmującą. Z miłą chęcią sięgnę po kolejne tomy, aby wiedzieć, jak potoczyły się dalej jej losy... Mam nadzieję, że w kolejnych częściach jeszcze większa część akcji rozgrywać się będzie w Polsce, bo to jest to, co najbardziej mnie fascynuje. Przy bohaterkach postacie męskie schodzą zdecydowanie na dalszy plan, bo to Ingrid, Zorina, Maria, Anna, Juliana grają pierwsze skrzypce. To one mają dostęp do świata, do którego nie ma dostępu żaden z mężczyzn. I to jest naprawdę fascynujące, bo bohaterki Paczkowskiego są jednocześnie kruche i niezniszczalne. To prawdziwe wojowniczki, których nic nie jest w stanie złamać. I chociaż w ich sercach i duszach legnie smutek, to nie poddają się i walczą o siebie i swoich bliskich.

A swoją drogą serduszko zabiło mi dziesięć razy szybciej, gdy natknęłam się na nawiązania do „Sagi o Ludziach Lodu" Margit Sandero! Cała książka nieco mi przypominała cykl Norweżki. I jest to zdecydowany plus, bo kocham takie klimaty. Jeśli szukacie polskiej powieści o czarownicach, to chyba właśnie ja znaleźliście. „Kronika Czarownic" jest dobra i na pewno zasługuje na uwagę.

Na początku było ciężko. Zupełnie nie mogłam się wgryźć w historię, styl autora nie bardzo mi odpowiadał. Pierwsze sześćdziesiąt stron to była droga przez mękę, a potem zadziała się dziwna magia i historia przedstawiona w książce zupełnie mnie pochłonęła. Nie mogłam się dosłownie oderwać… Bo sama historia jest naprawdę niesamowita. Młodziutka Ingrid traci całą rodzinę w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wcale nie chciałam czytać tej książki. Opis brzmiał zbyt młodzieżowo, okładka nie zachęcała... A potem obejrzałam film i przepadałam. Zakochałam się w nim bez pamięci i uznałam, że nie zaznam spokoju, póki nie poznam książkowego pierwowzoru. Mój szalony pomysł pokrył się z promocją w Empiku, no i... Przeczytałam.

Sama byłam zaskoczona, jak bardzo podobała mi się ta książka. Połknęłam ją dosłownie w kilka godzin. Książkowy Noah jest tak samo cudowny jak filmowy 💛 Oczywiście, książka w wielu aspektach różni się od filmu i... Nastał ten dzień, w którym szczerze muszę przyznać, że filmowe rozwiązania chyba bardziej przypadły mi do gustu. Nie mówię, że książka jest zła...! Jest bardzo przyjemna, lekka i niesamowicie urocza, więc to idealna lektura, jeśli macie ochotę na trochę (albo raczej dużo) pluszu i cukru 💛 Ciężko mi oceniać takie książki, bo chyba nie podchodzę do nich w stu procentach poważnie. Póki się urocze, a bohaterowie mnie nie irytują, jestem zadowolona 😅

Wcale nie chciałam czytać tej książki. Opis brzmiał zbyt młodzieżowo, okładka nie zachęcała... A potem obejrzałam film i przepadałam. Zakochałam się w nim bez pamięci i uznałam, że nie zaznam spokoju, póki nie poznam książkowego pierwowzoru. Mój szalony pomysł pokrył się z promocją w Empiku, no i... Przeczytałam.

Sama byłam zaskoczona, jak bardzo podobała mi się ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę oszukiwać — „Dziecko śniegu" Eowyn Ivey z bibliotecznej półki zdjęłam tylko dlatego, że naprawdę oczarowała mnie ta okładka. Jest w niej coś naprawdę magicznego i hipnotyzującego ❄️ Sama historia, częściowo inspirowana rosyjską baśnią, również zapowiadała się bardzo ciekawie. Jack i Mabel zawsze marzyli o dziecku. Szukając ukojenia, przeprowadzają się na Alaskę. Pewnego dnia podczas chwili beztroski lepią śniegową dziewczynkę. Następnego dnia figurki jednak już nie ma. Na śniegu za to znajdują odciski dziecięcych bucików...

Początkowo się bardzo nudziłam. Akcja rozwija się powoli, jakby autorka najpierw chciała oddać dokładnie klimat alaskańskiej głuszy. Moim zdaniem udaje się jej to naprawdę świetnie, ale mniej cierpliwego czytelnika może zniechęcić. Bardzo się cieszę, że nie mam w zwyczaju odkładać książek w połowie, bo później akcja zdecydowanie się rozkręca. W domu Jacka i Mabel pojawia się tajemnicza dziewczynka, która wywraca ich życie do góry nogami. Dużą rolę odgrywa również stara rosyjską baśń o śnieżnej dziewczynce. Autorka naprawdę świetnie poprowadziła historię — czytelnik nigdy nie dowie się, co było rzeczywistością, a co jedynie baśnią. Ta częściowo baśniowa konwencja naprawdę mnie uwiodła i sprawiała, że książka stała się wyjątkowa. Mimo początkowej niechęci, ostatnie rozdziały czytałam z wypiekami na twarzy. To naprawdę ujmująca historia i cieszę się, że wpadła w moje ręce ❄️.

Nie będę oszukiwać — „Dziecko śniegu" Eowyn Ivey z bibliotecznej półki zdjęłam tylko dlatego, że naprawdę oczarowała mnie ta okładka. Jest w niej coś naprawdę magicznego i hipnotyzującego ❄️ Sama historia, częściowo inspirowana rosyjską baśnią, również zapowiadała się bardzo ciekawie. Jack i Mabel zawsze marzyli o dziecku. Szukając ukojenia, przeprowadzają się na Alaskę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O „After" Anny Tood słyszeli już chyba wszyscy... Poza mną. Naprawdę bardzo długo żyłam w niewiedzy, że coś takiego powstało, a kiedy się dowiedziałam, uznałam, że muszę na własnej skórze sprawdzić, na czym polega fenomen tej książki. Sprawdziłam i... Nie rozumiem 🙈

„After" to naprawdę kiepska książka. Fabuła opiera się na tym, że Tessa, grzeczna, ambitna studentka, poznaje Hardina, który jest typowym „bad boyem". Książka ma ponad sześćset stron, które niemal w całości wypełniają sceny nic nie wnoszących kłótni i słabo opisanego seksu. Gdyby je usunąć, z książki nie zostałoby praktycznie nic. Postaci są wyjątkowo irytujące, zwłaszcza Tessa, która na przestrzeni jakichś piętnastu stron zmienia się z niemal świętej kujonki w prawdziwą nimfomankę. Już dawno nie widziałam tak mało prawdopodobnej metamorfozy bohaterki. Sama książka to kopalnia stereotypów — kujonka musi być nudną cnotką w długiej spódnicy, a chłopak z tatuażami łobuzem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Jakby tego było mało, powieść jest napisana na naprawdę bardzo niskim poziomie. Tessa wiecznie nazywa Hardina „niegrzecznym chłopakiem" (i to, o zgrozo, ma całkiem poważnie brzmieć!) i w kółko zachwyca się jego kolczykiem w wardze lub, jak ona to nazywa, „metalowym w ustach". Całość zresztą jest wyjątkowo cringowa i ja naprawdę nie wiem, dlaczego jest tak wielbiona i stała się takim hitem, ponieważ istnieje naprawdę mnóstwo dużo lepiej napisanych i ciekawszych romansów dla nastolatek, które nie są tak płytkie i… nudne.

O „After" Anny Tood słyszeli już chyba wszyscy... Poza mną. Naprawdę bardzo długo żyłam w niewiedzy, że coś takiego powstało, a kiedy się dowiedziałam, uznałam, że muszę na własnej skórze sprawdzić, na czym polega fenomen tej książki. Sprawdziłam i... Nie rozumiem 🙈

„After" to naprawdę kiepska książka. Fabuła opiera się na tym, że Tessa, grzeczna, ambitna studentka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeszcze jedna książka Mony Kasten i znów jestem totalnie zachwycona! Wprawdzie ze wszystkich czterech części „Again", które czytałam do tej pory, ta podobała mi się najmniej, ale nadal jest przecudowna i z pewnością jeszcze kiedyś do niej wrócę 💙

Everly nie może udawać, że Nolan jest tylko przyjacielem. Fakt, że jest jej wykładowcą szybko okaże się jednak najmniejszym z ich problemów, bo oboje muszą uporać się z własną przeszłością...

Książki Mony są nieco schematyczne. Bohaterowie pragną być razem, ale najpierw muszą pokonać demony przeszłości i nauczyć się na nowo cieszyć teraźniejszością. Zazwyczaj taki schematyzm mnie razi, ale nie w tym przypadku. Te książki są po proste za dobre 💙 Już rozpaczam, że została mi tylko jedna część do przeczytania...

Jeszcze jedna książka Mony Kasten i znów jestem totalnie zachwycona! Wprawdzie ze wszystkich czterech części „Again", które czytałam do tej pory, ta podobała mi się najmniej, ale nadal jest przecudowna i z pewnością jeszcze kiedyś do niej wrócę 💙

Everly nie może udawać, że Nolan jest tylko przyjacielem. Fakt, że jest jej wykładowcą szybko okaże się jednak najmniejszym z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeszcze żadna z książek Mony Kasten mnie nie rozczarowała. „Trust again" jest naprawdę tak samo cudowne jak wszystkie pozostałe, które do tej pory czytałam.

Tym razem główną bohaterką jest Dawn, która przysięgała sobie, że już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Spencer jednak nie zamierza się poddać, bo stracił dla niej głowę, gdy tylko ją zobaczył. Żeby odnaleźć razem szczęście, muszą jednak najpierw pokonać demony przeszłości...

Cud, miód i orzeszki! 💕 Jestem koszmarnie nieobiektywna w tej chwili, ale nic nie mogę poradzić na to, że po prostu kocham historie, które tworzy Mona. Bohaterów nie da się nie kochać, nie można nie zaangażować się całym sobą w ich historię i problemy. Płakałam i śmiałam się razem z Dawn i Spencerem, zakochując się w tej książce bez pamięci. To jest naprawdę niesamowite, jak bardzo przeżywam wszystko to, co spotyka bohaterów, i jak bardzo się z nimi zżywam. Seria „Again" Mony Kasten to chyba jednak z moich ulubionych romansowych serii i z czystym sumieniem będę polecać ją każdemu.

Jak do tej pory moją ulubioną parą nadal jest Sawyer i Isaac, ale Dawn i Spencer depczą im po piętach 😍

Jeszcze żadna z książek Mony Kasten mnie nie rozczarowała. „Trust again" jest naprawdę tak samo cudowne jak wszystkie pozostałe, które do tej pory czytałam.

Tym razem główną bohaterką jest Dawn, która przysięgała sobie, że już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Spencer jednak nie zamierza się poddać, bo stracił dla niej głowę, gdy tylko ją zobaczył. Żeby odnaleźć razem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Związek Lary Jean i Petera jest naprawdę idealny. Wszystko jednak kiedyś się kończy. Lada dzień oboje skończą liceum i nadszedł czas, aby odpowiedzieć na pytania dotyczące przyszłości oraz podjąć decyzje dotyczące studiów. Czy ich związek to przetrwa...?

Pierwszą częścią „Do wszystkich chłopców..." byłam zachwycona, drugą zdecydowanie mniej, trzecia to była już, niestety, droga przez mękę. Lara Jean jest zdecydowanie jedną z najbardziej irytujących bohaterek serii młodzieżowych, jaką znam. Sama nie wie, czego chce od życia, ciągle zmienia zdanie i powinna dostać medal za wymyślanie problemów, gdy tych prawdziwych jej zabraknie. Miałam wrażenie, że autorka sama za bardzo nie wie, o czym ma być ta książka, więc mamy mnóstwo scen pieczenia ciastek i uroczych rozmów z młodszą siostrą i ojcem, które kompletnie nic nie wnoszą do historii. Jestem naprawdę bardzo rozczarowana.

„Do wszystkich chłopców, których kochałam" to zdecydowanie jedna z tych serii, kiedy film jest znacznie lepszy niż książka. Naprawdę rzadko się tak zdarza, ale w tym przypadku nie mam wątpliwości — filmy naprawdę lubię, książki (poza pierwszym tomem) uznaję za naprawdę bardzo przeciętne.

Związek Lary Jean i Petera jest naprawdę idealny. Wszystko jednak kiedyś się kończy. Lada dzień oboje skończą liceum i nadszedł czas, aby odpowiedzieć na pytania dotyczące przyszłości oraz podjąć decyzje dotyczące studiów. Czy ich związek to przetrwa...?

Pierwszą częścią „Do wszystkich chłopców..." byłam zachwycona, drugą zdecydowanie mniej, trzecia to była już, niestety,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy usłyszałam pierwszy raz o książce „Historia świata na czterech łapach" Mackenzi Lee, wiedziałam, że muszę koniecznie ją przeczytać. I to była naprawdę dobra decyzja! Książka jest zabawna, lekka i baaaaardzo przyjemna. Udział psów w historii świata został przedstawiony w formie króciutkich anegdot, a każda z nich wzbogacona jest o przepiękne ilustracje autorstwa Petry Eriksson. Najwspanialsze jest to, że tak naprawdę „Historia świata na czterech łapach" to świetna lektura dla czytelnika w każdym wieku i naprawdę fajna opcja prezentowa dla każdego miłośnika psów. Ja byłabym zachwycona takim prezentem! 💙

Kiedy usłyszałam pierwszy raz o książce „Historia świata na czterech łapach" Mackenzi Lee, wiedziałam, że muszę koniecznie ją przeczytać. I to była naprawdę dobra decyzja! Książka jest zabawna, lekka i baaaaardzo przyjemna. Udział psów w historii świata został przedstawiony w formie króciutkich anegdot, a każda z nich wzbogacona jest o przepiękne ilustracje autorstwa Petry...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Na Święta przytul psa" Lizzie Shane to jedna z najbardziej uroczych historii świątecznych, jakie czytałam w ostatnich latach! Jest cudownie zabawna i rozczulająca, a ja zupełnie się w niej zakochałam już po kilku pierwszych stronach ❤️

Ally Gilmore przyjeżdża do Pine Hollow, małego miasteczka, w którym mieszkają jej dziadkowie. Pomaga im prowadzić schronisko dla psów „Kosmaci Przyjaciele", ale... Jakiś Grinch postanawia wstrzymać finansowanie schroniska. Ally nie ma zamiaru pozostać bierna i zaczyna walkę o uratowanie schroniska, a z pomocą przychodzi jej Ben West, nazywany przez mieszkańców Ebenezerem Scrooge'm.

Święta Bożego Narodzenia i pieski to dla mnie połączenie idealne, a ta historia ma w sobie ponadto sporo dobrego humoru, pełno uroczych scen z udziałem podopiecznych Ally, dzieci i jej dziadków, a także całą galerię naprawdę świetnych bohaterów, których nie można nie lubić. Ben i Ally są przeuroczy zarówno osobno, jak i w duecie. Oczywiście, najbardziej polubiłam tych psich bohaterów. Zwłaszcza Bażanta ❤️ Tak, „Na Święta przytul psa" to jeden z tych uroczych, świątecznych romansów, ale... To naprawdę dobry uroczy świąteczny romans, po który warto sięgnąć, jeśli lubi się taki klimat. No i... Są pieski! ❤️🐕

„Na Święta przytul psa" Lizzie Shane to jedna z najbardziej uroczych historii świątecznych, jakie czytałam w ostatnich latach! Jest cudownie zabawna i rozczulająca, a ja zupełnie się w niej zakochałam już po kilku pierwszych stronach ❤️

Ally Gilmore przyjeżdża do Pine Hollow, małego miasteczka, w którym mieszkają jej dziadkowie. Pomaga im prowadzić schronisko dla psów...

więcej Pokaż mimo to