rozwiń zwiń
Aleksandra

Profil użytkownika: Aleksandra

Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 8 tygodni temu
560
Przeczytanych
książek
750
Książek
w biblioteczce
172
Opinii
1 765
Polubień
opinii
Warszawa Kobieta
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Jako dziesięcioletnia dziewczynka lubiłam takie książki. Znacie ten typ, prawda? Proste romanse, ale posiadające urok – o pierwszych miłościach, pocałunkach i tym, że dla każdego istnieje druga połówka. Szczególnie miło wspominam serię wydawnictwa Adamus z bardzo charakterystycznymi okładkami i na swoim koncie mam ich naprawdę wiele. I właśnie ostatnio mogłam cofnąć się w czasie – zapewniła mi to Zoe Sugg.
Inaczej Zoella i myślę, że ten pseudonim mówi Wam więcej niż samo nazwisko autorki „Girl Online”. Dwudziestopięcioletnia vlogerka odniosła ogromny sukces. W 2011 roku zdobyła nagrodę za Najlepszy Blog o Urodzie, dwa lata później otrzymała tytuł Najlepszej Brytyjskiej Vlogerki. Opowiadania pisała od najmłodszych lat i nareszcie też zrealizowała swoje marzenie, wydając książkę.
Jakby na przekór modzie, Zoe Sugg nie wydaje poradnika, zbioru rozważań, czy też autobiografii. Prezentuje nam za to historię Penny – dziewczyny nieśmiałej, która zdecydowanie woli chować się za aparatem, niż stanąć po jego drugiej stronie. Fotografia to jej pasja i każdy o tym wie. Jednak gdy wraca do domu, zasiada do pisania i przybiera zupełnie inną twarz, prawdziwą i nieskrępowaną. Girl Online pozwala jej na to, czego rzeczywistość niekiedy zabrania. Jej blog cieszy się ogromną popularnością, a wsparcie jakie otrzymuje od swoich czytelników jest ogromne. Kiedy jednak jej sprawy osobiste przybierają nieoczekiwany obrót, wyjeżdża z rodzicami do Nowego Jorku. To, co ją tam spotyka przypomina czarowny sen, ale nie od dziś wiemy, iż niedopowiedzenia prowadzą do katastrofy, prawda?
Przy książce Zoelli wybuchało wiele kontrowersji. Musiała ona odpierać ataki, sugerujące, że być może to wcale nie ona napisała tę powieść, a także zaznaczać na każdym kroku, iż jest to tylko i wyłącznie fikcja literacka. Znając jej filmy, byłam ciekawa, jakie pozostawia wrażenia, zwłaszcza, iż już pierwsze recenzje były dość entuzjastyczne.
Wspomniane opinie też nie bez powodu – jak się przekonałam – były na tyle pozytywne. Na swojej drodze dawno nie spotkałam, tak prostej – bez żadnego fantastycznego zabarwienia! – powieści obyczajowej, która ujęłaby w unikalny, nowoczesny sposób nastoletnią miłość. Tak dobre wyczucie motywu może zdziwić, zwłaszcza, że Zoella daje czytelnikowi – czy też raczej żeńskiej części odbiorców – właśnie te elementy, na które czekamy w tego typu książkach. Znajdziemy w niej zatem nie tylko magiczne wręcz dopasowanie, ale również wątek problemowy – niezwiązany bezpośrednio z samym uczuciem. Fakt faktem, jest to pozycja niezwykle słodka, sugeruje to już sama oprawa graficzna. Mimo tego, nie powiedziałabym, iż wspomnianego lukru było za dużo, a wręcz przeciwnie – pewne prawdy życiowe, które Zoe stara się rzucić w kierunku młodych czytelników, wyrównują ten poziom.
„Girl Online” się połyka – jest to głównie zasługa bardzo nieskomplikowanej narracji, która faktycznie ma podobny wydźwięk, co same filmy Zoelli. Dyskwalifikuje to równocześnie tę pozycję, jako „ta z wysokiej półki”, ale nie odbiera w żaden sposób wspomnień, gdy z zaciekawieniem przerzucałam czym prędzej kolejne strony. Głównym atutem historii Penny jest fakt, iż można się z nią utożsamiać pod pewnymi względami. Tworzy to bardzo przyjemną więź między czytelnikiem, a samą bohaterką.
Zazwyczaj heroiny powieści obyczajowych nie przypadają mi do gustu. Gdy jednak zaczęłam komentować, doradzać i wylewać swoje frustracje na głos, wiedziałam, że ja i Penny dobrze się rozumiemy. Jest to bohaterka naprawdę zwyczajna – posiada nawet tę pasję fotografowania, jako cechę, która teraz jest niezwykle „na topie”. Jej przemyślenia jednak, to jak traktuje swoich czytelników… Stwarza obraz ciepłej, miłej dziewczyny, której chce się kibicować!
Z przymrużeniem oka patrzyłam na przewidywalność tej pozycji. Ten mankament nie psuł mi bowiem zabawy z lektury, po której oczekiwałam jedynie rozrywki. Warto podejść do tej pozycji właśnie z takim nastawieniem. Czy jest to pozycja jedynie dla fanów Zoelli? Nie tylko – myślę, że również osoby szukające czegoś nowego w sferze obyczajówek, będą zadowolone z lektury. „Girl Online” to powieść urocza, na jedno popołudnie, która – choć nie odkrywcza – zdecydowanie wciąga.

Jako dziesięcioletnia dziewczynka lubiłam takie książki. Znacie ten typ, prawda? Proste romanse, ale posiadające urok – o pierwszych miłościach, pocałunkach i tym, że dla każdego istnieje druga połówka. Szczególnie miło wspominam serię wydawnictwa Adamus z bardzo charakterystycznymi okładkami i na swoim koncie mam ich naprawdę wiele. I właśnie ostatnio mogłam cofnąć się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie od dziś wiadomo, że za naszymi plecami dzieje się wiele. Jako wnuczka byłego pracownika służb, o których z oczywistych powodów nie będę wspominać, przez całe dzieciństwo próbowano zderzyć mnie z tą rzeczywistością – z dobrym skutkiem. Myślę, iż oczywistością jest podchodzenie do mediów i ogółem politycznych manewrów z odpowiednim dystansem. Czemu o tym wspominam? Gdyż bohaterowie „Trojga” mieli z tym poważny problem…
Sarah Lotz mieszka w Kapsztadzie. Jest zarówno autorką książek, jak i scenariuszy filmowych. Na swoim koncie ma już kilka powieści, jednak w Polsce zasłynęła dzięki ubiegłorocznej premierze o tajemniczych katastrofach czterech samolotów – wspomnianym „Trojgu”. W tym roku do zagranicznej sprzedaży trafi również sequel czarnego tomiszcza – „Day Four”.
Nazwali ten dzień Czarnym Czwartkiem, jednak nie ma on nic wspólnego z krachem na giełdzie, który był zwiastunem Wielkiego Kryzysu. Ten dzień przeraża bardziej niż tamte wydarzenia. Niebo się zawala i w czterech różnych miejscach na ziemi dochodzi do katastrof wielkich samolotów pasażerskich. Giną setki – poszatkowani, zaginieni, ledwo rozpoznawalni. Tym bardziej ciężko zrozumieć, jak przetrwało ta czwórka… Wśród nich jest również Pamela May Donald – leżąc w pogorzelisku, ledwo przytomna, pozostawia wiadomość, którą usłyszy cały świat.
„Troje” byli niezwykle modni jeszcze te kilka miesięcy temu. Ich genialna reklama przyciągnęła naprawdę wielu i całkowicie słusznie – kto bowiem nie oparłby się całej czarnej książce w równie „kolorowej” kopercie? Ta kampania przyciągnęła również mnie, jednak na przekór trendom, sięgnęłam po tę pozycję, gdy ostygł entuzjazm. Teraz, gdy o tej pozycji jest tak cicho, zastanawiam się – ludzie, gdzie jesteście? Przecież ta książka jest wyjątkowa!
Widzimy to już od pierwszych stron – konsekwencję w pomyśle. Lotz miała naprawdę jasną wizję, jak chce prowadzić wydarzenia i jak budować napięcie. Wielu czytelników ta specyfika – która w gruncie rzeczy jednocześnie gubi odbiorcę w niuansach fabuły – może zniechęcić. Mnie ten eksperyment jednak wydaje się – do tej pory – świetnym, oryginalnym zabiegiem. W „Trojgu” nic nie jest oczywiste – pozorny racjonalizm miesza się z eterycznymi, duchowymi i spiskowymi elementami, tworząc napiętą strukturę. Nie powiedziałabym jednak, iż ciągnie to za sobą również w jakikolwiek sposób tempo akcji, które zadziwia jednostajnością. Był to w dużej mierze wynik formy, którą przyjęła autorka.
Od strony historii, czysto fabularnej, jest to powieść, po której nie spodziewałabym się takiego sukcesu. Warto zaznaczyć, iż spiski to temat powszedni i półki księgarń z sensacją są nimi wypełnione. Z tego też względu to właśnie forma wybija „Troje” na piedestał! Lotz nie pisze zwykłą prozą – ona łączy różne gatunki, które nawzajem się uzupełniają. Fabuła zatem podpierana jest przez listy, maile, wypowiedzi prasowe, artykuły, rozmowy z czatów, wywiady… Jedno słowo potrafi zdradzić czytelnikowi wiele – i nie, nie jest to nieświadome nadużycie, a sprytna manipulacja, która sprawia, iż ta powieść jest nietuzinkowa.
Co ciekawe – tytułowa trójka bohaterów nie występuje w powieści bezpośrednio. Odnajdujemy ich w opowieściach naocznych świadków lub też najbliższych. Buduje to niejednolity, wielowarstwowy obraz i przyznajmy – jest to ciekawy zabieg, zwłaszcza, gdy zeznania nie pokrywają się. Do ostatniej strony nie umiałam określić swojego stanowiska względem tych postaci.
Ta książka to tajemnica – nawet zakończenie pozostawia czytelnika w zawieszeniu, które pozwala na dowolną interpretację. Wierzymy w to, co chcemy wierzyć i wybieramy to wyjaśnienie – mniej lub bardziej rzeczywiste. „Troje” to naprawdę dobra pozycja, którą – mam nadzieję – odświeżyłam tym, którzy już mają ją za sobą, a także tym, co o niej zapomnieli. Warto sięgnąć i czekać na kolejną, ja z pewnością to uczynię.

Nie od dziś wiadomo, że za naszymi plecami dzieje się wiele. Jako wnuczka byłego pracownika służb, o których z oczywistych powodów nie będę wspominać, przez całe dzieciństwo próbowano zderzyć mnie z tą rzeczywistością – z dobrym skutkiem. Myślę, iż oczywistością jest podchodzenie do mediów i ogółem politycznych manewrów z odpowiednim dystansem. Czemu o tym wspominam? Gdyż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Czerwoną królową” można już chyba – z pewną dozą nieśmiałości – nazwać fenomenem, który podbił serca blogerów książkowych, a i wśród zwykłych czytelników jest o tej pozycji głośno. Nie jestem wyjątkiem i lekturę najnowszej propozycji Wydawnictwa Otwarte mam za sobą. Zapowiadano bowiem naprawdę wyjątkową powieść, która oczaruje czytelnika akcją i samym konceptem. Jak się okazało – większość podziela to zdanie. Z tego też względu nabrałam wody w usta i zastanowiłam się głęboko – czemu „Czerwona królowa” ponadprzeciętnie mnie rozczarowała?

Historia Mare Barrow stworzyła debiutantka – Victoria Aveyard. Odnajduje się w Young Adult, ale również w tematyce historycznej i dystopijnej. Ukończyła scenariopisarstwo na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Po – jak wspomina – strasznym, bezrobotnym roku od zakończenia studiów, skierowała swe myśli znów ku pisaniu, ale tym razem powieści. Efektem tego jest „Czerwona królowa”.

Mare nie będzie miała wymarzonej osiemnastki i wcale też nie czeka na ten „magiczny” dzień. W jej świecie bowiem jest to niemalże wyrok śmierci dla wszystkich o czerwonej krwi, którzy jeszcze nie odnaleźli zawodu. Dziewczyna z godnością przystaje na swój los, wiedząc, iż nie ucieknie przed przeznaczeniem – wojskiem. Los jednak nie jest tak oczywisty i Mare wpada w pułapkę intryg Srebrnych – potężnych bogów na ziemi o niezwykłych mocach. Czy słaba Czerwona ma szansę wygrać ich grę?

Zaznaczę na początku, iż do powieści Aveyard nie oczekiwałam wiele. Już sam opis, jak i tytuł zdradziły mi, iż ta historia zaliczy się do typowych książek spod szyldu młodzieżowych. Nie skazywałam jej z tego względu z góry na niepowodzenie, gdyż często właśnie takie lektury zaskakują niebanalnym rozwiązaniem, jednym elementem, który pokocham. Do tej pory przeglądając oceny, pobieżnie czytając opinie, zastanawiam się – co pominęłam?

Aveyard nie zaskakuje, co dotarło do mnie dobitnie po kilku dniach od lektury, gdy zastanawiałam się, czemu tak bardzo czuję się zmęczona tą pozycją. Niemalże każda scena, najmniejsze elementy wątków wywoływały u mnie prawdziwą lawinę asocjacji do innych serii fantasy, które mam za sobą i których też nie mogę posądzić o bycie wybitnie oryginalnymi pod względem fabularnym. Pomijając już tak oczywiste skojarzenia do „Rywalek” Kiery Cass, czy „Igrzysk śmierci” Suzzane Collins, mogłabym wymienić jeszcze gros powieści, w których istotne cząstki pokrywają się lub mają podobny przebieg, co w książce Aveyard.

I tutaj czai się największy problem i dodatkowo mankament „Czerwonej królowej” – ta lektura jest przewidywalna i zdecydowanie niespójna. Zabrakło mi prawdziwej konsekwencji w prowadzeniu fabuły, która stworzyłaby jeden wyraźny wątek. Tymczasem Aveyard zmienia zdanie tak często, jak jej bohaterka – widać to już przy początkowych rozdziałach powieści. Czułam w pewnym momencie, iż produkt w moich rękach jest po prostu niedopracowany i autorka miała jeszcze poprawić dane rozdziały.

Warto dodać, iż fabuła bardzo współgra z narracją, co w tym wypadku nie jest żadną zaletą. Aveyard pisze poprawnie, ale zdecydowanie nie odznacza się dojrzałością przedstawiania sytuacji. Efektem tego „Czerwona królowa” kłóci się, idea rywalizuje z marnym pismem. Koncept bowiem nakreślał takie człony fabuły, jak honor, poświęcenie, czy też walka – natomiast przez złe opisy te momenty były po prostu karykaturalne.

Mare Barrow to jedna z tych żeńskich postaci, których nie lubię. W jej kreację Aveyard w moich oczach nie włożyła nic oryginalnego – siedemnastoletnia Czerwona buntuje się wobec systemu – co mimo starań autorki nie wypada szlachetnie – kocha swoją rodzinę ponad życie i jednocześnie ulega miłosnym ekstazom. Ot, standardowy typ kobiecy z powieści dla młodzieży.

„Czerwona królowa” stała się dla mnie rozczarowaniem, którego nie podejrzewałam. Aveyard nie stworzyła oryginalnej i zapierającej dech w piersiach historii – fabuła mknie do przodu, by zaskoczyć czytelnika jedynie raz i to nawet nie mocnym uderzeniem w twarz! Czekałam, szukałam i błagałam przez całą lekturę, by cokolwiek pozostawiło po sobie miłe wspomnienie – moje prośby nie zostały wysłuchane. Dla mnie ta powieść była stratą czasu, niestety.


Pozdrawiam

„Czerwoną królową” można już chyba – z pewną dozą nieśmiałości – nazwać fenomenem, który podbił serca blogerów książkowych, a i wśród zwykłych czytelników jest o tej pozycji głośno. Nie jestem wyjątkiem i lekturę najnowszej propozycji Wydawnictwa Otwarte mam za sobą. Zapowiadano bowiem naprawdę wyjątkową powieść, która oczaruje czytelnika akcją i samym konceptem. Jak się...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Aleksandra

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [37]

Anne Bishop
Ocena książek:
7,6 / 10
27 książek
4 cykle
Pisze książki z:
716 fanów
Anne Rice
Ocena książek:
6,5 / 10
43 książki
8 cykli
Pisze książki z:
1255 fanów
Kathleen Duey
Ocena książek:
7,0 / 10
4 książki
1 cykl
17 fanów

Ulubione

Wisława Szymborska - Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Wisława Szymborska Nic dwa razy: Wybór wierszy - Nothing Twice: Selected Poems Zobacz więcej
Paulo Coelho Alchemik Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Oscar Wilde Portret Doriana Graya Zobacz więcej
Anna Onichimowska Lot Komety Zobacz więcej
Holly-Jane Rahlens Nieskończoność Zobacz więcej
Amelia Atwater-Rhodes W gąszczach mroku Zobacz więcej
Anne Rice Krzyk w niebiosa Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
560
książek
Średnio w roku
przeczytane
31
książek
Opinie były
pomocne
1 765
razy
W sumie
wystawione
535
ocen ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
2 945
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
28
minut
W sumie
dodane
5
cytatów
W sumie
dodane
9
książek [+ Dodaj]