-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Biblioteczka
Kiedy przeczytałam "Męża na niby"z zainteresowaniem wypatrywałam kontynuacji losów Zosi i jej rodziny.
Urzekł mnie styl Niny Majewskiej - Brown i stwierdziłam, że takiego poczucia humoru mi trzeba.
Zofia próbuje ułożyć sobie życie po tym, jak jej niewierny mąż Paweł zdradził ją z młodą pryszczatą siksą. Kiedy okazuje się, że kochanka nie jest w ciąży z nim... Paweł próbuje wrócić do Zosi.
Fakt jest taki, że niewierny mężulek nie ma czego szukać u żony, którą zranił, więc zamieszkuje u swojej teściowej. Matka Zofii jest dość specyficzna, żeby nie powiedzieć wredna, niesprawiedliwa i toksyczna. Obwinia ona Zosię za rozpad jej małżeństwa i nakłania do tego, aby w końcu przejrzała na oczy i przyjęła złotego Pawełka z powrotem do domu. Bo przecież on jest taki kochany, uczynny, inteligentny, a zdrada, to przecież pikuś - zbłądził chłopina na chwileczkę, ale już jest okey.
Zofia jak dla mnie posiada anielską cierpliwość i dzielnie znosi ciosy ze strony swojej rodzicielki. Niejednokrotnie obiecuje sobie w myślach, że nie da się więcej tak traktować, ale kiedy tylko szanowna mamusia dzwoni, by wygłosić kolejną pouczającą lekcję, córka wysłuchuje całej tyrady obraźliwych słów.
Gdyby tak odrzucić styl, w jakim została opisana ta historia, można by rzec, że Zośka ma naprawdę pod górkę, bo: samotne macierzyństwo nie jest niczym przyjemnym, chociaż jej Pola to akurat grzeczne dziecko, praca z młodzieżą, która raczej woli siedzieć w smart fonach, niż zakuwać słówka z anglika też nie napawa optymizmem. Jeśli dołożymy do tego wredną koleżankę z pracy, którą Zośka najchętniej utopiłaby w łyżce wody i mamusię z piekła rodem, oraz teściową, która doznała cudownego przebudzenia i po wielu latach dostrzegła synową, mamy obraz kobiety, wokół której wzrasta piętro energetycznych wampirów.
Niemniej Zośka z pozoru stonowana i grzeczna, zaczyna się zmieniać.
Paweł natomiast za wszelką cenie stara się udowodnić żonie, że bardzo ją kocha, a epizod ze zdradą był największym jego błędem.
Jak myślicie, warto dać niewiernemu mężowi kolejną szansę?
Czy Zosia dostrzeże zmiany, jakie zaszły w jej mężu, czy też uzna, że mydli jej oczy?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź, sięgając po książkę.
Zdarza Wam się, że podczas czytania śmiejecie się w głos?
Żona na zamówienie wbrew pozorom nie jest historią, którą przeżywa się, współodczuwając ból po zdradzie głównej bohaterki.
Tak jak wspomniałam, styl Autorki jest rewelacyjny i myślę, że dobrze jest sięgnąć po właśnie taki przekaz, gdzie nie mamy dramatu, tylko wartką akcję przeplataną prześmiesznymi dialogami.
Żona na zamówienie to bardzo zabawna i życiowa opowieść o codzienności kobiety, której los postanowił dorzucić nieco zawirowań. Przyszło jej zmagać się z trudami dnia codziennego w pojedynkę, ale obok niej jest ktoś, kto za wszelką cenę chce jej pomóc.
Jeśli macie ochotę na historię pełną humoru, otuloną podchodami byłego męża i całą masą zwrotów akcji oraz chcecie zobaczyć jaki progres zrobiła Zosia w swoim życiu, to Was zachęcam, abyście sięgnęli po tę dylogię.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Pascal.
Kiedy przeczytałam "Męża na niby"z zainteresowaniem wypatrywałam kontynuacji losów Zosi i jej rodziny.
Urzekł mnie styl Niny Majewskiej - Brown i stwierdziłam, że takiego poczucia humoru mi trzeba.
Zofia próbuje ułożyć sobie życie po tym, jak jej niewierny mąż Paweł zdradził ją z młodą pryszczatą siksą. Kiedy okazuje się, że kochanka nie jest w ciąży z nim... Paweł...
Strasznie nie lubię pisać recenzji, kiedy tak naprawdę nie wiem co mam napisać.
Sięgnęłam po Inną Blue, ponieważ blurb obiecywał interesującą książkę.
Czy to, że nie wiem co mam napisać, wynika z zachwytu po przeczytanej lekturze i brak mi słów, bo emocje mną targają, czy też z zupełnie z czegoś innego?
Blue Echohawk jest zbuntowaną dziewiętnastolatką (lub też dwudziestolatką), która robi wszystko, aby otoczenie odbierało ją przez pryzmat wrednej i aroganckiej osoby.
Prawda jest jednak zupełnie inna, ponieważ dziewczyna jest strasznie samotna. W moim odbiorze jej wewnętrzne pogubienie sprawia, że nawet gdyby ktoś wmawiał jej, że jest mądra i śliczna, ona i tak by w to nie uwierzyła. Brak poczucia własnej wartości wynika z tego, że jako dwuletnia dziewczynka została porzucona przez matkę. Wychował ją mężczyzna, który był samotnikiem, ale ona kochała go jak ojca.
Sytuacja zmienia się, kiedy do szkoły trafia nowy nauczyciel historii. Pan Wilson jest niewiele starszy od Blue, ale dla niej jest osobą z innego świata. Ona dla niego jest zagdaką z ogromnie wrażliwą duszą.
Czy dociekliwy nauczyciel zdoła dotrzeć do Blue?
Czy uda mu się ją rozgryźć?
Widzę ogólny zachwyt tą książką, ale ja go nie podzielam.
Ta historia nie potrafiła mnie porwać, była zbyt monotonna i nudna. Być może jest to powieść dla młodszego grona czytelniczek i stąd brak u mnie zachwytu.
Oczywiście fakt, że dziewczyna nie zna swojego nazwiska, nie wie, kiedy obchodzi urodziny, nie wie, kim byli jej rodzice, jest smutny i niewyobrażalny, ale nawet ten przytłaczający watek nie był w stanie sprawić, że czytało mi się przyjemnie. Wstyd się przyznać, że przeczytanie książki zajęło mi siedem wieczorów i było raczej obowiązkiem niż przyjemnością.
Nadmienię jeszcze, że styl autorki nie przypadł mi do gustu, co również spowalniało czytanie.
Nie będę nikogo zniechęcała, ponieważ to, co ja czuję, jest subiektywnym odczuciem i zawsze lepiej przekonać się samemu, czy dana książka trafia w nasz gust.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Strasznie nie lubię pisać recenzji, kiedy tak naprawdę nie wiem co mam napisać.
Sięgnęłam po Inną Blue, ponieważ blurb obiecywał interesującą książkę.
Czy to, że nie wiem co mam napisać, wynika z zachwytu po przeczytanej lekturze i brak mi słów, bo emocje mną targają, czy też z zupełnie z czegoś innego?
Blue Echohawk jest zbuntowaną dziewiętnastolatką (lub też...
Jakiś czas temu otrzymałam w propozycjach recenzenckich ''Dwanaście warunków Pani prezes"i po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że brzmi ciekawie i może kiedyś po nią sięgnę, jeśli najdzie mnie ochota na książkę tego gatunku.
Nie potrafię jednak odmówić, kiedy zwraca się do mnie sam Autor. Lubię pomagać debiutantom i zawsze daję im szansę, bo wiem, że każdy (bez względu na to, jakie dzieło mu wyszło) na nią zasługuje.
Michał jest dwudziestoletnim studentem historii, mieszka we Wrocławiu, dzieląc mieszkanie z kolegą.Chłopak jest bardzo przystojny, ale nieśmiały i stwarza wrażenie takiej życiowej sieroty. Michał pracuje na myjni samochodowej i w zasadzie ledwo wiąże koniec z końcem, ponieważ pomaga finansowo schorowanej matce.
Pewnego dnia w miejscu pracy poznaje piękną nieznajomą, która odstawiła swoją wypasioną furę do myjni.
Marta jest nieprzystępną i zimną niczym Królowa śniegu kobietą. Świadoma swojej urody oraz pozycji zawodowej roztacza wokół siebie specyficzną aurę, którą nieśmiały chłopak jest oczarowany.
Michał co tydzień myje samochód Pani prezes międzynarodowej firmy, jednak pewnego razu zostaje zaproszony przez nią na kolację.
Tam otrzymuje intratną propozycję. Zimny układ za niezłą kasę z pewnymi warunkami sprawi, że chłopak przekroczy granicę, której nigdy przekroczyć nie chciał.
Co wyjdzie z tej znajomości?
Czy Martę stać na coś więcej niż granie zimnokrwistej ryby?
Dwanaście warunków Pani prezes w pierwszej chwili przypomina fabułę ''50 twarzy Greya" z odwróconymi rolami.
Niemniej plus dla Autorki za pokazanie czegoś więcej niż ciągłe erotyczne sceny BDSM, ponieważ mamy tutaj historię, która pokazuje wielkie poświęcenie syna względem schorowanej mamy. Niejeden młody student wybrałby pewnie imprezę z kumplami niż mycie okien, czy też czekanie z matką pół dnia w kolejce do lekarza. W książce został ukazany problem sponsoringu oraz układ z dużą różnicą wieku między kobietą, a mężczyzną.
O ile wrażliwość Michała może irytować w tej powieści,o tyle byłby on świetnym bohaterem w innej książce. I właśnie ta jego romantyczna dusza z przewagą cech kobiecych, spowodowała, że za choinkę nie pasował mi do tej roli, w której został osadzony. Chociaż w dalszej części lektury ona procentuje, to mimo wszystko jego łzy i wrzaski były nie na miejscu.
Druga sprawa - współlokator Michała był tak irytujący, że omijałam szerokim łukiem jego wypowiedzi, ale myślę, że był to celowy zabieg, żeby stworzyć taką postać.
Sama Marta okazała się interesującą postacią. Mimo chłodu, jaki z niej emanuje, Autorka bardzo starannie opisała, co miało wpływ na to, że stała się właśnie taka.
Jeśli chodzi o styl... tutaj mam problem. Zbyt duża ilość przymiotników opisująca postać, lub cokolwiek innego była niepotrzebna. Czasami miałam wrażenie, że korzystam ze słownika synonimów i w tym przypadku, dużo oznaczyło zbyt dużo za dużo. I tutaj uwaga w stronę Wydawnictwa Novae Res za redakcję i korektę, która moim zdaniem nie została przeprowadzona wnikliwie. Wydaje mi się, że w ogóle nie została przeprowadzona. Ktoś, kto zna się na swojej pracy, dostrzegłby przeokropnie długie zdania wypełnione czterema, pięcioma przymiotnikami.
Dialogi natomiast były podzielone, bo zdarzały się świetne i takie trochę naciągane.
Książka niewątpliwie ma też wiele mocnych stron. Kartki nie są zapchane jakimiś zbędnymi opisami, a to znak, że Autorka ma coś do powiedzenia. Są w niej emocje, jest przekaz, jest historia, więc jeśli po mojej opinii macie ochotę zobaczyć kontrast między wrażliwym Michałem, a zimną Panią Prezes, to Was do tego zachęcam.
Jakiś czas temu otrzymałam w propozycjach recenzenckich ''Dwanaście warunków Pani prezes"i po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że brzmi ciekawie i może kiedyś po nią sięgnę, jeśli najdzie mnie ochota na książkę tego gatunku.
Nie potrafię jednak odmówić, kiedy zwraca się do mnie sam Autor. Lubię pomagać debiutantom i zawsze daję im szansę, bo wiem, że każdy (bez względu na...
Pierwszy tom Sponsora przeczytałam w mig z wielkim zainteresowaniem. Wypatrywałam w zapowiedziach drugiej części, ponieważ byłam bardzo ciekawa, jak ta historia się rozwinie, co się wydarzy i jaki będzie finał.
Zakończenie pierwszej części pozostawiło ogromny niedosyt i ciekawość. Kontynuacja losów Kaliny i Nathana, którzy po mistrzowsku skomplikowali sobie życie, należy niewątpliwie do intrygujących historii.
Kalina po wypadku dochodzi do siebie. Okazuje się jednak, że jest sparaliżowana od pasa w dół, więc siłą rzeczy porusza się na wózku inwalidzkim. Jest jej bardzo ciężko, ponieważ opieka nad siostrą, złamane serce, i bolesna rehabilitacja dają się dziewczynie we znaki.
Z Nathanem nie ma kontaktu od długiego czasu, aż do momentu, kiedy przypadkowo znajdują się w tym samym miejscu w tym samym czasie. Spotkanie to nie należy do udanych, ale sprawy w swoje ręce bierze mała Sabrina, która tak jak w pierwszej części, tak i w tej jest dla mnie starą maleńką i do tego okropnie irytującą materialistką.
Kalina i Nathan powoli zbliżają się do siebie, pokonując trudności, których nie zabraknie na drodze do wspólnego szczęścia. Podejmują dojrzałe decyzje, uczą się szczerze ze sobą rozmawiać. Nathan walczy ze swoimi słabościami, a Kalina chwilami sprawia wrażenie bardziej stanowczej i dojrzalszej. I właśnie szkoda, że tylko chwilami.
Czy tym razem tych dwoje ma szansę na wspólną przyszłość?
Czy miłość wystarczy?
Czytając drugą część Sponsora od samego praktycznie początku, odniosłam wrażenie, że chyba lepiej byłoby dla tej historii, aby zamknąć ją w jednym tomie. Jak pierwsza część mnie oczarowała, tak przy drugiej były momenty, które zahaczały o absurd. I tak mi przemknęło przez myśl, że "co za dużo to i ..." Mam tu na myśli głównie to, że człowiek niepełnosprawny wymaga jednak opieki przy takich czynnościach jak kąpiel, czy korzystanie z toalety. Kalina ma na głowie jeszcze pięcioletnią siostrę więc ten, kto ma dzieci, rozumie, że przy takim bąblu też jest mnóstwo obowiązków. Ona ma do pomocy tylko przyjaciela, który nie może poświęcić jej całego swojego czasu. Jest jeszcze kilka wątków, które chciałabym poprzeć argumentami, ale byłby to spam, a to się nie godzi.
Plus dla Autorki za rezygnację z prowadzenia fragmentów z perspektywy Kaliny i Nathana.
Ogólnie rzecz ujmując K.N. Haner, nie szczędzi nam emocji. Nie oszczędza też swoich bohaterów i prowadzi dynamiczną akcję, waląc im kłody centralnie pod nogi i to nie jakieś tam maleńkie, tylko konkrety.
Ta część jest taką trochę sinusoidą emocjonalną Kaliny i Nathana. Widać, że się starają, że chcą, że obojgu im zależy, ale w dalszym ciągu popełniają po drodze wiele błędów. W moim odczuciu ten tom Sponsora jest bardziej subtelny w opisie scen erotycznych, za co też należy się plus :)
Mimo tych niewielkich błędów logicznych, o których wspomniałam na samym początku w podsumowaniu, dylogię uważam za udaną i z ręką na sercu stwierdzam, że czytając, nie straciłam czasu :)
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Pierwszy tom Sponsora przeczytałam w mig z wielkim zainteresowaniem. Wypatrywałam w zapowiedziach drugiej części, ponieważ byłam bardzo ciekawa, jak ta historia się rozwinie, co się wydarzy i jaki będzie finał.
Zakończenie pierwszej części pozostawiło ogromny niedosyt i ciekawość. Kontynuacja losów Kaliny i Nathana, którzy po mistrzowsku skomplikowali sobie życie, należy...
Miałam w swoim życiu okres, kiedy zaczytywałam się w powieściach historycznych, dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po Kwiaciarkę, której akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Francji.
Czy spodziewałam aż takiej niespodzianki?
Otóż nie!
W pierwszym tomie powieści autor wprowadza nas w swoją historię i szczerze powiem, że w tej książce jest taki synchron i chronologia, że jestem naprawdę pod wrażeniem.
Marcela de Lagarde jest bardzo piękną kobietą. Gdyby jeszcze uroda szła w parze z charakterem, mielibyśmy idealny obraz kobiecej kwintesencji, niemniej autor postarał się o to, żeby Marcela namieszała w tej powieści. Od jej okrutnej intrygi i spisku, do którego wciągnęła swojego kochanka i notabene Sędziego śledczego zaczyna się cała lawina wydarzeń, które wraz z toczącą się akcją książki mocno zaskakują i sprawiają, że kartki powieści umykają niepostrzeżenie.
Marcela nie cofnie się przed niczym, nawet przed tym, żeby zabić własnego męża. Nie, nie... Nie własnymi rękoma - ona ma od tego "ludzi" a dokładnie rzecz ujmując - kochanka, Filipa Karven.
Przed laty Marcela bardzo kochała Filipa, lecz kochała również pieniądze, a ten nie miał grosza przy duszy, dlatego wyszła za mąż bez miłości, ale za to dla kasy. Dzięki jej protekcji Filip objął posadę Sędzi śledczego.
Marcela po otrzymaniu listu od męża, z którego dowiaduje się, że ten zna jej tajemnicę sprzed lat i pragnie ją ogłosić światu, wpada na okrutny pomysł. Po dokonaniu perfidnej zbrodni Marcela i Filip sądzą, że pozbyli się problemu i na wieki zamknęli usta nieżyjącemu hrabiemu. Nie wiedzieli jednak, że w trakcie bestialskiego morderstwa mieli przypadkowych świadków.
Fatalnym zbiegiem okoliczności i w zasadzie dzięki temu, że śledztwo prowadził właśnie Filip, o zbrodnie zostają posądzeni dwaj uczciwi mężczyźni.
Czego chcieć więcej? Zbrodnia doskonała, wina za czyn zepchnięta na biednych robotników, można żyć dalej... ale to byłoby zbyt proste.
Marcela dowiaduje się, że jej mąż dzięki źle ulokowanym inwestycjom, stał na progu bankructwa. Świadomość tego, że przyzwyczajona do dobrobytu i luksusów Marcela zostaje praktycznie z niewielką ilością pieniędzy,sprawia, że kobieta traci grunt pod nogami. Lecz przebiegła istota i na to znajduje sposób. Przypadkowo dowiaduje się, że znienawidzony przed laty brat dorobił się ogromnej fortuny i prawdopodobnie długo nie pociągnie, ponieważ jest bardzo chory. Marcela odwiedza brata i odgrywa rolę zmartwionej jego stanem zdrowia siostry. Ten jednak nie zapomniał, że aktoreczką nie przestaje się być z dnia na dzień i nie wierzy w ani jedno słowo.Bez ogródek oświadcza jej, że cały spadek zapisał swojemu dziecku i kobiecie, którą kiedyś omamił i zostawił w ciąży.
Marcela jednak ma kolejny cel - odziedziczyć fortunę brata za wszelką cenę.
Czy i tym razem jej się uda?
Więcej fabuły nie mogę zdradzić, bo już i tak dość dużo wyklepałam. Niemniej w drugim tomie cała akcja i konsekwencje czynów znajdą swoje rozwiązanie.Nie zabraknie emocji, których ta powieść dostarcza bez żadnych ograniczeń.
Xavwer de Montepin stworzył naprawdę kawał świetnej powieści. Poruszył nie tylko watek bogatej warstwy społecznej, ale ukazał nam przekrój społeczności biednych robotników i sprytnych złodziejaszków. Dzięki temu, że opisy są bardzo zrozumiałe, na bieżąco dowiadujemy się, że większość bohaterów jest ze sobą powiązanych, chociaż oni nie maja o tym pojęcia. Wartka akcja, świetnie przemyślany watek kryminalny nieskalany "Kryminalnymi" z TV, oryginalność i barwni bohaterowie, to świadectwo Kwiaciarki, która jest warta, aby ją poznać. Ze swej strony polecam :)
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Dragon
Miałam w swoim życiu okres, kiedy zaczytywałam się w powieściach historycznych, dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po Kwiaciarkę, której akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Francji.
Czy spodziewałam aż takiej niespodzianki?
Otóż nie!
W pierwszym tomie powieści autor wprowadza nas w swoją historię i szczerze powiem, że w tej książce jest taki synchron i chronologia,...
Po przeczytaniu "Iliasa" zapisuję Małgorzatę Falkowską do grona Autorek, po której książki będę sięgać z wielką przyjemnością.
Gabrysia ma dziewiętnaście lat i egzamin maturalny za sobą. Wizja beztroskich i najdłuższych wakacji w jej życiu oscyluje wokół Marka- chłopaka, z którym jest w związku od dwóch lat.
Marek natomiast ma zupełnie inny plan. Funduje dziewczynie (a raczej ona jemu) udany seks, po czym następują magiczne słowa "że to koniec, że jest inna".
Gabi jest załamana. Ciężko radzi sobie z tym porzuceniem, wylewa morze łez, wyzywa byłego od najgorszych, by ostatecznie wpaść na pomysł, że najlepszym lekarstwem będzie wyjazd z dala od Torunia.
Dzięki pomocy cioci, która pracuje w biurze podróży, dziewczyna wyjeżdża do pracy na malowniczą grecką wyspę - Kos.
Ilias jest synem właściciela hotelu. Wiedzie beztroskie życie, nie przejmując się tym, że na każdy wydatek trzeba zapracować. Pewien incydent sprawia, że bogaty tatuś wyciąga konsekwencje z występków synalka i każe mu samemu zapracować na naprawę samochodu. Ilias, zostaje animatorem i zabawia wczasowiczów hotelu. Nocą zabawia przypadkowe kobiety, bo seks jest dla niego lekarstwem na wszystko. Z początku sceptyczny, z czasem wykazuje duże zaangażowanie w pracę, zwłaszcza że na horyzoncie pojawiła się ruda piękność o zniewalająco zielonych oczach.
Od tej chwili niedostępna Gabi budzi uśpione uczucia w Iliasie. Decydując się na tę historię, będziecie świadkami, iż tych dwoje pasuje do siebie jak wół do karety, ale...
Miłość to tak silne uczucie, które potrafi góry przenosić. Ilias wdraża w swoim życiu szereg zmian, bo tak naprawdę gdzieś tam w środku tkwi w nim wartościowy i uczuciowy mężczyzna. Zdaje sobie sprawę, że miłość wymaga poświęceń, wymaga przede wszystkim szczerości i jeśli ma być prawdziwa i trwała, trzeba pozamykać za sobą stare drzwi.
Przyznam się bez bicia, że po pierwszych przeczytanych kartkach pomyślałam " no kurcze, będą się chyba bzykać do końca książki" jednak zostałam bardzo mile zaskoczona.
W książce znajdziecie całą masę emocji. Ilias będzie zabiegał o względy Gabi, która jak żadna inna nie zwraca na niego uwagi. Uszczypliwe dialogi, zbiegi okoliczności, wspólna praca, to tylko namiastka tej historii. Będziecie świadkami przemian, a niektóre z Was pewnie uronią łzę.
Małgorzata Falkowska pisze lekko, co sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie.
Serdecznie polecam tę gorącą powieść, która umili i ociepli wasze serducha, dostarczając mnóstwa wrażeń.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Po przeczytaniu "Iliasa" zapisuję Małgorzatę Falkowską do grona Autorek, po której książki będę sięgać z wielką przyjemnością.
Gabrysia ma dziewiętnaście lat i egzamin maturalny za sobą. Wizja beztroskich i najdłuższych wakacji w jej życiu oscyluje wokół Marka- chłopaka, z którym jest w związku od dwóch lat.
Marek natomiast ma zupełnie inny plan. Funduje dziewczynie (a...
Emocje towarzyszące rozstaniom często porównywane są do emocji towarzyszących śmierci bliskiej osoby.
Ból po zdradzie i odrzuceniu jest nieunikniony, jednak czy warto pielęgnować w sobie wspomnienia, czy może lepiej wybaczyć, zapomnieć, tłumaczyć sobie, że przecież nic się nie stało, że to nie koniec świata, że nie ja pierwsza i nie ostatnia?
''Na krawędzi uczuć'' to historia sześciu doświadczonych życiowo kobiet, którym los zafundował niemiłą niespodziankę. Różni ich wiek, charakter miejsce zamieszkania, doświadczenie i każda z nich cierpi na swój sposób.
Jak żyć, kiedy nagle okazuje się, że prawda tak okrutnie boli?
Basia, Marta, Jowita, Edyta, Karolina i Anna miały całkiem udane życie, były plany na przyszłość, zmaganie z trudami dnia codziennego, ot taki zwykły ludzki żywot.
Kobiety nie radzą sobie z własnymi emocjami, wspomnieniami, brakiem akceptacji samej siebie. Zadają sobie mnóstwo pytań, obarczają się winą, że czegoś nie zrobiły, o coś nie zadbały, coś przeoczyły.
W podniesieniu ich samooceny mają im pomóc warsztaty w nadmorskim Świnoujściu, które ma poprowadzić psycholog Edyta, która również boryka się z trudnościami.
Tam będą starały się na nowo poukładać swoje życie. Będą pracowały nad odbudową wewnętrznej równowagi i zrozumieniem, że życie przecież toczy się dalej i od nich samych zależy, w którym kierunku chcą zmierzać.
Czy uda im się stanąć na nogi i z uśmiechem witać każdy dzień?
Czy uda im się zrozumieć i wybaczyć?
Anna Partyka Judge opowiedziała nam sześć historii, które tak naprawdę mogłyby przydarzyć się nam, naszym bliskim, znajomym, koleżankom, sąsiadkom.
''Na krawędzi uczuć'' to powieść, do której scenariusz napisało samo życie.
''Autorka dedykuje tę książkę kobietom silnym i słabym, kobietom odważnym i pełnym strachu, kobietom, które nie przestają marzyć!''- Bo życie tak naprawdę bywa nieprzewidywalne. Nikt z nas nie jest przygotowany na cios od losu, bo na coś takiego nie sposób się przygotować. On przychodzi, zadaje ból i męczy jak przysłowiowa "sraczka"- najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby wstać i iść naprzód. Nie zadawać sobie pytań: ''Dlaczego? Może byłam zbyt zajęta pracą? Może byłam zaniedbana, nieatrakcyjna? O jejku, a może mu moje obiady nie smakowały?...." Takie obarczanie się winą do niczego dobrego nie prowadzi.
Bohaterki książki wierzą, że im się uda, wierzą, że gdzieś tam za barierą, która jeszcze jest zbyt mocna, czeka nie dobre i szczęśliwe życie.
''Na krawędzi uczuć'' to książka o kobietach i dla kobiet i choć dużo w niej cierpienia, to styl autorki równoważy całość.
Serdecznie polecam Tobie i Tobie, Tobie również :)
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Replika.
Emocje towarzyszące rozstaniom często porównywane są do emocji towarzyszących śmierci bliskiej osoby.
Ból po zdradzie i odrzuceniu jest nieunikniony, jednak czy warto pielęgnować w sobie wspomnienia, czy może lepiej wybaczyć, zapomnieć, tłumaczyć sobie, że przecież nic się nie stało, że to nie koniec świata, że nie ja pierwsza i nie ostatnia?
''Na krawędzi uczuć'' to...
Po dwóch wcześniejszych częściach Kobiet nieidealnych czekałam na kolejny tom.
Szczerze? Obawiałam się trochę, czy i tym razem Autorki utrzymają poziom. Często w takich książkach składających się z tylu tomów, zdarza się powielanie tematów, zachowań bohaterów itp.
Joanna w przeciwieństwie do swoich przyjaciółek jest zrównoważoną i spokojną kobietą. Raz tylko zdarzyło jej się wprawić w osłupienie swoje koleżanki, kiedy to wzięła ślub z poznanym na wakacjach Tunezyjczykiem. Kiedy w końcu udaje się parze zamieszkać razem, Joanna mniej czasu poświęca restauracji, którą rozkręca wraz z Izą. Sytuacja nie wygląda dobrze, bo kobiety co rusz potykają się o kłody, które ktoś im rzuca pod nogi.
Mąż Joanny Ramza zmaga się z polskimi realiami, wkraczając w nowy dla niego świat. Joanna dodatkowo musi skupić się na swojej córce, którą niewątpliwie coś gryzie. Trochę dużo tych problemów spadnie Joannie na głowę, ale kiedy ma się obok siebie trzy mocne filary, i idealnego faceta, życie nabiera zupełnie innych kolorów i nawet wydarzenia z przeszłości okażą się wyzwaniem, któremu ...?
Zdecydowanie za dużo dziś klepię.
Niech ten znak zapytania, stanowi dla was zachętę do sięgnięcia po tę część, lub też do nadrobienia poprzednich, jeśli ktoś nie czytał :)
Kobiety nieidealne - Joanna to kolejna bardzo błyskotliwa i refleksyjna historia.
Autorki ponownie pokazały, że ich duet jest tak samo udany, jak książki, które wspólnie piszą.
Jest życiowo i jest zabawnie, czyli tak jak bywa w naszym życiu. Autorki nie stronią od trudnych tematów i stawiają swoje bohaterki na różnych zakrętach życia.
To właśnie autentyczność bohaterów i sytuacji sprawia, że czeka się na kolejną część z ogromną ciekawością.
Ze swej strony polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Replika.
Po dwóch wcześniejszych częściach Kobiet nieidealnych czekałam na kolejny tom.
Szczerze? Obawiałam się trochę, czy i tym razem Autorki utrzymają poziom. Często w takich książkach składających się z tylu tomów, zdarza się powielanie tematów, zachowań bohaterów itp.
Joanna w przeciwieństwie do swoich przyjaciółek jest zrównoważoną i spokojną kobietą. Raz tylko zdarzyło jej...
Pominęłam gwiazdki, bo w tym przypadku mam z nimi problem :)
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, od czego zacząć.
Kiedy skończyłam czytać tę książkę, wiedziałam już, że ta recenzja będzie jedną z najkrótszych, a to z tego powodu, że postanowiłam nie oceniać każdego opowiadania. Jest to praca zbiorowa i absolutnie nie można mierzyć wszystkich jedną miarką, zwłaszcza że niektóre historie są piękne, a pozostałe...?
W opowiadaniach zaczytywałam się, będąc nastolatką i faktycznie byłam wtedy nimi zauroczona.
Czy Zakochane Trójmiasto. Antologia, skradło moje serce?
Z niektórymi Autorami opowiadań spotkałam się po raz pierwszy na karach tej książki, a szczerze powiem, że zawsze jestem ciekawa Autorów, których jeszcze nie miałam okazji czytać, pozostałych znam, czytam, lubię, cenię...
Szalenie ciężko ocenić jest książkę jako całość, zwłaszcza że poziom był tak różny.
O miłości można pisać wiele i też wiele zostało napisane. Znajdziemy tutaj miłość po zdradzie, miłość po rozstaniu, miłość zakazaną, lub nieosiągalną.
Pozwólcie, że z osobistych względów nie wskażę personalnie Autorów, których opowiadania przypadły mi do gustu, i tych, przy których poczułam rozczarowanie lub też musiałam czytać kilka razy zdanie, żeby zrozumieć, co Autor miał na myśli.
Co tu dużo mówić!
Widać kto się przyłożył i widać, kto odwalił pracę na kolanie.
Już wiem, że po żadną antologię nie sięgnę....Moim zdaniem jest to nagłaśnianie i rozdmuchiwanie książki na potrzeby świąt czy innych Walentynek. Szkoda tylko, że nie wszyscy dali szansę swoim opowieściom.
Jeśli ktoś lubi krótkie historie i pomijając te mniej udane zawarte w tej antologii, to myślę, że dla tych kilku napisanych sercem opowiadań, warto sięgnąć po tę książkę.
Poza tym jest to moje subiektywne odczucie i dlatego wychodzę z założenia, że każdy odbierze tę książkę po swojemu.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję portalowi Czytajmy polskich autorów, oraz Wydawnictwu Novae Res.
Pominęłam gwiazdki, bo w tym przypadku mam z nimi problem :)
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, od czego zacząć.
Kiedy skończyłam czytać tę książkę, wiedziałam już, że ta recenzja będzie jedną z najkrótszych, a to z tego powodu, że postanowiłam nie oceniać każdego opowiadania. Jest to praca zbiorowa i absolutnie nie można mierzyć wszystkich jedną miarką, zwłaszcza że...
Kiedy tylko przeczytałam opis książki, bardzo chciałam ją przeczytać. Gdzieś tam wierzyłam, że ta historia będzie jedną z tych, które zostaną w mojej pamięci.
Czy tak się stało?
Tak sobie myślę, że najgorsze w związkach są niedopowiedzenia. Historia naszych bohaterów mogła być piękną, słodka i pełna namiętności bajką, gdyby nie fakt, że Autorka postanowiła pogmatwać im życie, stawiając ich na piedestale par bez przyszłości.
Martyna studiuje medycynę. Jest poukładaną, samodzielną i bardzo pilną studentką. Za dobre wyniki w nauce otrzymuje stypendium i dodatkowo dorabia, udzielając korepetycji.
Łukasz kończy fizjoterapię, ale marzy o medycynie. Gra w piłkę ręczną i jest dobrze rokującym zawodnikiem.
Początek relacji Martyny i Łukasza nie zapowiadał, że tych dwoje cierpi na ''dwubiegunowość lub jakieś inne schorzenie'', ponieważ ich związek rozwijał "standardowo". Problem pojawił się, kiedy ojciec Łukasza poprosił Martynę o korepetycje. Miała ona udzielać ich Łukaszowi, aby przygotować go do egzaminów na medycynę. Dziewczyna z entuzjazmem i zapałem podeszła do tematu, natomiast Łukasz, nie dość, że miał ogromne braki, to bimbał sobie równo. Kiedy okazało się, że Martyna może nie zaliczyć roku, obudziła się w porę i rzuciła w diabły tego niewiedzącego czego, chce od życia, rozpieszczonego chłopca.
Od tej pory zaczęły się rozstania i powroty...pojawiło się też dziecko, potem kolejne....
Łukasz wpadł w uczuciową matnię, która na przestrzeni lat doprowadziła go do psychicznej samozagłady. I o ile zawodowo można by go uznać za autorytet, o tyle jako człowiek, facet, ojciec okazał się totalnie do niczego. Martyna z kolei miała u swojego boku Krzysztofa - mężczyzna - wzór. Najbardziej poukładana postać tej powieści. Ona sama również radziła sobie całkiem dobrze, gdyby nie ta obezwładniająca tęsknota za miłością... w jej przypadku destrukcyjną.
Czy tych dwoje dostanie szansę od losu i znajdą się kiedyś w odpowiednim miejscu i czasie?
Na to pytanie znajdziecie odpowiedź, sięgając po tę książkę.
Szczerze powiem, że ciężko było mi odłożyć tę książkę, pomimo tego, że w pewnym stopniu mnie zawiodła.
W pierwszej kolejności zawiódł mnie główny bohater, którego Jolanta Kosowska przyodziała w przyciasny garnitur, zakładając mu na głowę przyciasny kask. No za cholerę nie mogłam zrozumieć gościa. Imponował mi jako fachowiec w swoim zawodzie, pięknie mówił o dzieciach z mózgowym porażeniem dziecięcym, które na sam jego widok uśmiechały się promiennie, ale nie zagrał mi życiowo. Niesamowicie dotknął mnie fakt jego obojętności wobec swoich dzieci. Nie odnalazłam w nim ani krzty ciepłych rodzicielskich uczuć. Dla niego najważniejsza była Martyna, a cała reszta mogłaby nie istnieć. Pani Jolanto, stworzyć taki ewenement, to sztuka!
Druga sprawa to zaczęty wątek siostry Łukasza - Ewy, gdzie wcześniej dowiadujemy się, że Łukasz jest jedynakiem (taka niezgodność razi).
Kolejny mankament to akcja dziejąca się na przestrzeni lat... Tutaj już po kilku cofnięciach się w latach, potem po odjęciu dwudziestu sześciu miesięcy i dodaniu kolejnych czterech lat, potem siedmiu, i dziesięciu - wyszło mi, że muszę skończyć liczyć, bo okaże się, że nasi bohaterowie już dawno wąchają kwiatki od spodu.
Raziła mnie masa powtórzeń oraz opisów, które w tej historii nie były zoptymalizowane.
I teraz minus do Wydawcy; Czcionka taka, że bez lupy nie podchodź, co przekłada się na wydłużony czas czytania. Numeracja stron mikroskopijna.
W ogólnym rozrachunku ta historia jest naprawdę interesująca. Gdyby tak nie było, po przeczytaniu kilku kartek, rzucałabym książką w kąt i wracała do niej z przymusu. A tak nie było. Zwyciężyła ciekawość, w którą stronę Pani Jolanta poprowadzi swoich bohaterów, co się jeszcze wydarzy ( a działo się dużo)
”Prawdziwa miłość zaczyna się kiedyś i później trwa już wiecznie..”
Jeśli lubicie powieści o miłości, która rani, boli, dławi, zabiera energię, a przy tym jest tak niewyobrażalnie silna, to zachęcam do przeczytania.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję portalowi Czytajmy polskich autorów oraz Wydawnictwu Nowae Res.
Kiedy tylko przeczytałam opis książki, bardzo chciałam ją przeczytać. Gdzieś tam wierzyłam, że ta historia będzie jedną z tych, które zostaną w mojej pamięci.
Czy tak się stało?
Tak sobie myślę, że najgorsze w związkach są niedopowiedzenia. Historia naszych bohaterów mogła być piękną, słodka i pełna namiętności bajką, gdyby nie fakt, że Autorka postanowiła pogmatwać im...
,,Człowiek nie powinien być sam na tym świecie. Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha-rozkwita"
Książki można podzielić na takie, które od początku nie mają tego czegoś, co pozwoli zapomnieć o bożym świecie i na takie, które pozwalają zapomnieć o bożym świecie....... nie dają się odłożyć niczym przyklejone do rąk na super glue.
Czereśnie zawsze muszą być dwie, posiadają mnóstwo tego kleju.A ja coś takiego uwielbiam.
Powieść jest dość zawiła i opowiada o niesamowitych zbiegach okoliczności, które przytrafiają się bohaterom.
Oprócz zbiegów okoliczności jest w niej dużo miłości. Miłości i przyjaźni głównej bohaterki, do starszej od siebie kobiety. Miłości głównej bohaterki, do nieodpowiedniego faceta, który okazuje się naprawdę solidną mendą społeczną.Miłości człowieka do miejsca-domu.....I MIŁOŚCI MĘŻCZYZNY DO KOBIETY, ORAZ KOBIETY DO MĘŻCZYZNY.
Zosia Krasnopolska, jest dziewczyną o dość specyficznym usposobieniu. Nie lubi imprez, wagarów i izoluje się od rówieśników. Przynosi za to same piąteczki wymagającym rodzicom.
Zosia poznaje panią Stefanię, która ostatecznie wywiera na jej życiu ogromny wpływ. Po wielu latach przyjaźni, która była czymś, co nie zdarza się każdemu człowiekowi, Zosia otrzymuje w spadku willę w Rudzie Pabianickiej.
Dziewczyna porzuca dotychczasowe życie i wyjeżdża do Rudy będąc w ciąży z tym, którego nieco wyżej nazwałam solidną mendą
Willa okazuje się być miejscem, w którym Zosia znajduje dom, miłość, poczucie bezpieczeństwa i odnajduje siebie.
Do całej fabuły dochodzą jeszcze duchy z przeszłości, w zasadzie jeden duch i mnóstwo innych intrygująco interesujących faktów.Teraźniejszość i przeszłość zawarte w książce tak się zazębiają, że podczas czytania, człowiek zdaje sobie sprawę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że każdy człowiek, którego spotykamy na swojej drodze, nie jest przypadkowy.
Nie chcę streszczać książki, bo nie o to chodzi...
Powiem tak; Kiedy Zosia poznaje Szymona, nie ma wybuchu tysiąca gwiazd i opisu motylków w brzuchu. Ta relacja rozwija się małymi krokami, by w efekcie pokazać, że miłość jest przyjaźnią zbudowaną na konkretnym fundamencie.
Książka naprawdę godna polecenia :)
,,Człowiek nie powinien być sam na tym świecie. Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha-rozkwita"
Książki można podzielić na takie, które od początku nie mają tego czegoś, co pozwoli zapomnieć o bożym świecie i na takie, które pozwalają zapomnieć o bożym świecie....... nie dają się odłożyć niczym przyklejone...
Bez względu na to, jakiego rodzaju tajemnicę staramy się ukryć, nigdy nie można być pewnym tego, że prawda nie ujrzy światła dziennego.
Osobiście hołduję zasadzie, że od kłamstwa wolę najgorszą prawdę i dlatego na początku ciężko było mi zrozumieć i polubić bohaterkę książki ''Grzesznica" Doroty Wachnickiej.
Dominika urodziła się z zamiłowaniem do życia w luksusie. Zafascynowana zdjęciami z wielkiego świata, marzyła o takim życiu. Jej rodzice byli dyplomatami i na ówczesne lata stanowiło to otwartą furtkę na Zachód, o czym zwykły śmiertelnik mógł pomarzyć. Kiedy ojciec Dominiki został nominowany do objęcia stanowiska ambasadora Polski w Belgii, Dominika akurat przezywała swoje pierwsze miłosne uczucie, które zatrzymało ją w Polsce. Jednak kiedy chłopak zostawia ją dla innej, Dominika dołącza do rodziców, którzy po kolejnej nominacji ojca Dominiki, przebywali w Stanach Zjednoczonych.
Dominika oprócz solidnego wykształcenia zdobywa też inne umiejętności.
Bycie luksusową prostytutką otwiera jej drzwi do życia, o jakim zawsze marzyła. Obracała się w świecie przepychu i rozwiązłości. Za swoje usługi zgarniała sowitą zapłatę, a oprócz tego obdarowywana była kosztownymi prezentami. Zwiedzała świat i spotykała na swej drodze mnóstwo ludzi. Na szczęście na jej drodze stanął Marcus, za którego Dominika wychodzi za mąż.
Młodzi małżonkowie, na wieść o tym, że zostaną rodzicami, wyprowadzają się do Londynu, by po dwóch latach osiąść w Polsce. Dominika to taki wolny duch i szybko dociera do niej, że bycie matką na pełen etat, wcale jej się nie podoba, dlatego podejmuje pracę w firmie konsultingowej.
Wśród jej współpracowników jest ktoś, kto zna jej przeszłość. Michał jest bardzo religijnym człowiekiem i pod otoczką zagorzałego katolika, korzysta z uciech, jakie oferują agencje towarzyskie. W jego mniemaniu hipokryzja ta, z automatu jest rozgrzeszana podczas codziennych porannych mszy św i nie czuje on wyrzutów sumienia wobec żony.
Michał w obawie, że zostanie rozpoznany przez Dominikę, posuwa się do okrutnego podstępu.
Jak potoczą się dalsze losy bohaterów, którzy mają wiele do ukrycia?
Czy prawda wyjdzie na jaw?
Dorota Wachnicka zabiera nas do świata, pełnego luksusu, wypchanych portfeli, kosztownych prezentów i uciech cielesnych. Strzępki wspomnień Dominiki uświadomiły mi, że jej miłość do luksusu była silniejsza od poszanowania własnej godności. Uważam, że aby pracować w tym fachu, trzeba być chyba kobietą pozbawioną zahamowań i nieanalizującą zbyt wiele. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Dominika nigdy nie żałowała swojej przeszłości.
Na początku nie poczułam sympatii do głównej bohaterki. Nie lubiłam jej za tę małostkowość, za to pragnienie mamony, za tajenie prawdy przed niezłomnym mężem, który odnajduje się w każdym życiowym zadaniu. Kiedy jednak historia brnęła dalej i Autorka pokazała nam Dominikę jako kochającą żonę i troskliwą matkę, odkrywałam w niej całkiem fajną kobietę.
Dorota Wachnicka stworzyła bardzo wiarygodnych bohaterów. Postać Michała, mimo iż to czarny charakter tej historii, została pokazana po mistrzowsku.
Książkę bardzo szybko się czyta, a to z uwagi na bardzo przystępny język, jakim operuje Autorka, oraz na dynamikę akcji.
Grzesznica jest to opowieść o trudnych wyborach, intrydze i o tym, że przed grzechami przeszłości nie da się uciec, bo prędzej czy później prawda będzie chciała ujrzeć światło dzienne. Jest to również historia o pięknej miłości męża do żony, bo to Marcus w głównej mierze zasługuje na bycie wzorem w tej powieści.
Zakończenie stanowi element zaskoczenia, ale o tym musicie przekonać się sami!
Recenzja powstała dzięki współpracy z portalem Czytajmy polskich autorów, oraz Wydawnictwem Edipresse
Bez względu na to, jakiego rodzaju tajemnicę staramy się ukryć, nigdy nie można być pewnym tego, że prawda nie ujrzy światła dziennego.
Osobiście hołduję zasadzie, że od kłamstwa wolę najgorszą prawdę i dlatego na początku ciężko było mi zrozumieć i polubić bohaterkę książki ''Grzesznica" Doroty Wachnickiej.
Dominika urodziła się z zamiłowaniem do życia w luksusie....
To już kolejna książka Penelope Ward, którą przeczytałam i kiedy wydaje mi się, że autorka ma pewien utarty schemat, którego się trzyma, to ostatecznie moje przypuszczenia zostają rozwiane wraz z toczącą się akcją. Książki tej autorki czyta się naprawdę w błyskawicznym tempie i pisane są w taki sposób, który nie pozwala się od nich oderwać. Lekkość tworzenia, interesujące dialogi, kreacje bohaterów brak zbędnych opisów i rewelacyjna fabuła powodują bardzo miło spędzony czas.
Amelia i Justin w dzieciństwie nie odstępowali się na krok. Jednak z powodu pewnej sytuacji ich drogi się rozeszły, by po latach za sprawą domu, który oboje otrzymali w spadku po zmarłej babci Amelii, znów się skrzyżowały.
Amelia ma dwadzieścia cztery lata i dopiero co rozstała się ze swoim chłopakiem, który dopuścił się zdrady. Dziewczyna postanawia wyjechać do domu babci, by tam w spokoju oddać się błogiemu lenistwu. Sytuacja zmienia się, kiedy w drzwiach staje Justin, współwłaściciel domu i przyjaciel sprzed lat, wraz ze swoją dziewczyną.
Amelia oczywiście jest oczarowana tym, na jakiego przystojniaka wyrósł jej dawny przyjaciel, natomiast w krótkim czasie okazuje się, że charakter nie idzie w parze z wyglądem. Justin jest opryskliwy i wrogo nastawiony wobec Amelii i na razie, nic nie wskazuje na to, żeby ich relacje stały się cieplejsze.
Chyba że wydarzy się coś zaskakującego...
Jesteście ciekawi, jakie niespodzianki czekają na Was w tej książce?
Czy dojdzie do zawieszenia broni?
I nie myślcie, że wszytko będzie tutaj takie proste cukierkowe i przewidywalne.
Co to, to nie!
Penelope Ward zaczyna mnie przyzwyczajać do tego, że jej książki po prostu można brać w ciemno, bo i tak się okaże, że w środku znajdziemy ekscytującą historię z takimi zwrotami akcji, jakich można jej pozazdrościć.
Mieszkając z wrogiem, to książka o silnym uczuciu między dwojgiem ludzi, które, mimo iż przez rozłąkę zostało uśpione na kilka lat, to wybucha ze zdwojoną siłą.
Jeśli dołączymy do tego emocjonalną huśtawkę, która Autorka funduje co jakiś czas, to mamy gwarancję trzymania książki w rękach do bladego świtu.
Nie wspomnę już o tym, jak zbudowany jest watek miłosny, w jaki sposób mężczyzna i kobieta walczą z pożądaniem.
Co tu dużo pisać.
Polecam wszystkim, czytelniczkom lubiącym romantyczne historie, w których dwoje ludzi musi przejść długa i wyboistą drogę, aby w końcu osiąść na opoce zbudowanej z prawdziwej i szczerej miłości.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
To już kolejna książka Penelope Ward, którą przeczytałam i kiedy wydaje mi się, że autorka ma pewien utarty schemat, którego się trzyma, to ostatecznie moje przypuszczenia zostają rozwiane wraz z toczącą się akcją. Książki tej autorki czyta się naprawdę w błyskawicznym tempie i pisane są w taki sposób, który nie pozwala się od nich oderwać. Lekkość tworzenia, interesujące...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czy istnieje łatwa miłość? Taka, która przychodzi, wyzwala w nas najpiękniejsze emocje i zostaje na zawsze- na tym samym poziomie nie wymagając od nas żadnego wkładu, żadnych starań, poświęceń?
Otóż nie!
Mimo że miłość jest najpiękniejszym uczuciem, to trzeba o nią dbać, by nie wygasła, nie wypaliła się, by nie odeszła.
O czym jest Trudna miłość Gabrieli Gargaś?
Trudna miłość w tej powieści jest wypaleniem, znudzeniem, tęsknotą za tym, co było kiedyś, rutyną, pretensją, brakiem wsparcia, zdradą, kłamstwem, brakiem zainteresowania, ogromnym żalem i smutkiem...przyjaźnią. Jest próbą dokonania trudnych wyborów, wybaczaniem pomieszaną ze złością - oto gama emocji w otoczce niezwykle opowiedzianej historii.
Natalia jest niespełna czterdziestoletnią kobietą zajmującą się domem. Gotuje, piecze, sprząta, prasuje, robi zakupy, ot taki etat, za który nie dostaje się w zamian nic.
Natalia jest żoną Wiktora, którego uczestnictwo w życiu domowym polega na wrzuceniu brudnych gaci do kosza na pranie, zjedzeniu obiadu, obejrzeniu telewizji, przeczytaniu gazety i na spełnieniu ''obowiązku małżeńskiego'' raz w miesiącu - ehh jaki bohater!
Julka jest córką Natalii i Wiktora. Czternastolatka wkroczyła właśnie w okres, kiedy burza hormonalna bierze górę nad wszystkim innym. Natalii ciężko jest porozumieć się z córką.
Gośka - atrakcyjna i wesoła przyjaciółka Natalii z dość liberalnym podejściem do instytucji małżeńskiej, która nie ukrywa, że lubi sobie skoczyć to tu, to tam.
Natalia właśnie osiągnęła etap, w którym zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem. Zadaje sobie pytania: kim się stała przez te lata, do czego doszła, czego nie zrobiła, czego żałuje? Co dało jej bezgraniczne poświęcenie się rodzinie?
Dzięki tajemniczemu i wyimaginowanemu Nieznajomemu odnajduje wiarę w lepsze jutro. Dostrzega, że potrzebowała właśnie takiej odskoczni. Odnajduje miłość i przeżywa całą sobą to, za czym tak bardzo w życiu tęskniła, co dawało jej szczęście i budziło rankiem z uśmiechem na ustach... I bardzo szkoda, że ten wątek nie poszedł dalej.
To przeżycie będące na pograniczu jawy i snu daje Natalii drogowskaz do wzięcia życia we własne ręce, co w dalszej części książki jej się udaje.
Bohaterka z wielką determinacją podejmuje walkę o siebie.Wie czym chce się zająć, by poczuć się spełnioną kobietą. Dzięki pracy i kontaktom jej małżeństwo przezywa epokę odrodzenia i gdy już wydaje się, że wszystko będzie cacy, Autorka wytacza ciężkie działa i fabuła powieści wchodzi w wątek, w którym są już tylko emocje, emocje, emocje...
Gabriela Gargaś pisze o kobietach i dla kobiet. Jednak pomyślałam sobie, że po tę książkę powinni sięgnąć również mężczyźni. Zrozumieliby wtedy, że w małżeństwie nie wystarczy tylko zajmować miejsce na kanapie, czy przy stole czekając na podany przez żonę obiad. To tak na dłuższą metę po prostu nie działa.
Przecież tak naprawdę niewiele trzeba, aby zbudować szczęśliwy, szczery, trwały związek oparty na miłości, wzajemnym szacunku, trosce o ukochaną osobę. Trzeba pamiętać o tym, że należy cały czas pielęgnować swój związek, wykorzystywać wspólnie każdą sekundę, minutę, aby być szczęśliwym a co najważniejsze, szczęściem dzielić się z innymi.
Trudna miłość to historia pełna skomplikowanych relacji, niełatwych uczuć i taka, która wymaga podjęcia niełatwych wyborów.
Jak to u Gabrieli Gargaś bywa, książka z dużym ładunkiem emocji. Polecam :)
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
Czy istnieje łatwa miłość? Taka, która przychodzi, wyzwala w nas najpiękniejsze emocje i zostaje na zawsze- na tym samym poziomie nie wymagając od nas żadnego wkładu, żadnych starań, poświęceń?
Otóż nie!
Mimo że miłość jest najpiękniejszym uczuciem, to trzeba o nią dbać, by nie wygasła, nie wypaliła się, by nie odeszła.
O czym jest Trudna miłość Gabrieli Gargaś?
Trudna...
Walentynki - dla jednych, dzień, na który czekają cały rok, a dla drugich, komercyjna nagonka nakazująca kochać w tym dniu najbardziej jak się da.
A co ten dzień zmieni w życiu bohaterów książki ''Miłość z błękitnego nieba" Krystyny Mirek?
Angelika jest rodowitą krakowianką, która mieszka i pracuje w Monachium.
Jej życie nie było usłane różami, a wszystko, co do tej pory osiągnęła, zawdzięcza ciężkiej pracy, determinacji, zawziętości i ambicji.
Kiedy przed laty opuszczała Kraków, było jej bardzo ciężko. Matka nie dawała jej poczucia bezpieczeństwa. W domu brakowało na życie, a matka przebierała w facetach jak w ulęgałkach.
Angelika po latach wraca do Krakowa w interesach, bo właśnie tutaj ma podpisać najważniejszy w jej dotychczasowej karierze kontrakt. Dziewczyna jest z tych osób, które mocno stąpają po ziemi i nie poddają się bez walki, dlatego nie zawaha się przed niczym, byle cel został osiągnięty.
Jak wizyta w rodzinnym mieście odmieni jej życie?
Daniel jest młodym i przystojnym mężczyzną, który prowadzi własną firmę komputerową.
Nie jest zainteresowany stałym związkiem i zadowala się krótkim romansami, traktując kobiety dość przedmiotowo. Jego postępowanie spędza sen z powiek zatroskanym rodzicom, którzy marzą, aby syn się ustatkował.
Jego firma stoi właśnie przed podpisaniem kontraktu z niemiecką firmą, na którym mu bardzo zależy. Daniel również nie ma hamulców, aby kontrakt został podpisany na jego warunkach.
Przedstawicielem tej firmy jest słynąca z nieugiętości, Angelika. Daniel początkowo próbuje swoich sztuczek z podrywem, jednak kiedy zauważa, że Angelika nie jest jedną z tych kobiet, które do tej pory spotykał na swojej drodze, zrozumiał, że kobieta jest wyjątkowa.
Jak zakończą się ich negocjacje?
Czy upór i dążenie do postawienia na swoim stanie się priorytetem, czy też okaże się, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż praca?
''Miłość z błękitnego nieba'' można traktować jako piękną i romantyczną bajkę o dwojgu młodych ludzi, których los rzuca na jeden tor. Jedni mówią, że jest zbyt przewidywalna i banalna, a ja mówię, że jest interesująca i nie doszukuję się w niej czegoś, co akurat dla tej historii byłoby zbędne.
Niewątpliwie dużym atutem tej powieści są bardzo autentyczni bohaterowie. Autorka przedstawiła ich wiarygodnie i nie przykleiła im łatki pt: ''ona ładna, on przystojny, teraz się zakochają i będzie cacy" , tylko pokazała też ciemne strony ich życia. Wszystkim, którzy sądzą, że w cienkiej książce nie można opisać pięknej i wartościowej historii, powiem, że są w błędzie. Znajdziecie tutaj opowieść o twardym życiu, o poświęceniu czegoś w zamian za coś, o poszukiwaniu siebie i o tym, że ciężko jest walczyć z duchami przeszłości i aby stawić im czoło, trzeba być naprawdę odważnym człowiekiem. To opowieść o przełamywaniu barier oraz własnych uprzedzeń, o wybaczaniu i zrozumieniu, że ucieczka, to tylko krótkotrwała alternatywa.
''Miłość z błękitnego nieba'', to w końcu historia o miłości, która przychodzi niespodziewanie i jest dowodem na to, że przed przeznaczeniem nie można uciec.
Ja ze swej strony polecam!
Walentynki - dla jednych, dzień, na który czekają cały rok, a dla drugich, komercyjna nagonka nakazująca kochać w tym dniu najbardziej jak się da.
A co ten dzień zmieni w życiu bohaterów książki ''Miłość z błękitnego nieba" Krystyny Mirek?
Angelika jest rodowitą krakowianką, która mieszka i pracuje w Monachium.
Jej życie nie było usłane różami, a wszystko, co do tej pory...
Zastanawialiście się kiedyś ile to par z pozoru wyglądających na szczęśliwe, żyje obok siebie, a nie ze sobą? W niby związkach samotność jest dominująca. Często jednak ludziom brak odwagi, aby zmienić coś w swoim życiu, bo są dzieci, bo przecież jest przywiązanie, jest jeszcze obawa przed osądem ''co ludzie powiedzą"jeśli się rozwiodę.
Zostać czy odejść?
Kiedy kończy się miłość, fascynacja, pożądanie, a kiedy zaczyna iluzja?
Cecylia i Wiktor są małżeństwem z kilkunastoletnim stażem. Ona jest ornitologiem, on wykładowcą -w trakcie habilitacji. Żyją na wysokim poziomie, gdzie nie muszą odliczać drobniaków na chleb. Wraz z nim rodzinę tworzy trzynastoletnia córka, którą oboje kochają nad życie.
Cecylia zdaje sobie sprawę, że już nie kocha męża. To,co pozostało po dawnym płomiennym uczuciu, już jej nie wystarcza. Nie potrafi zadowolić się mieszkaniem z kimś, kto z dnia na dzień staje dla niej kimś obcym. Oboje stworzyli między sobą ogromną przepaść, która powoduje, że nie mają wspólnych tematów, nie spożywają razem posiłków, śpią obok siebie...mijają się.
Oboje poszukują fascynacji i dowartościowania na zewnątrz.
Ona koresponduje z mężczyznami na Tinderze.
On ma romans ze swoją studentką.
I kiedy niemal decyzja o rozwodzie zapadła już w głowie Cecylii, zdarza się wypadek, który sprawia, że żona będzie potrzebowała męża. Wszystkie plany strzelają w łeb i trzeba z pokorą przyjąć to, co przewrotny los przyniósł.
Czy Wiktor stanie na wysokości zadania?
Czy poświęcając się żonie, uspokoi swoje sumienie, a może kierują nim egoistyczne pobudki, ponieważ chce jak najszybciej "postawić zonę na nogi", by móc zamieszkać z kochanką...
Czy tragedia może być początkiem nowego życia?
Natasza Socha w swoim specyficznym stylu przedstawiła historię dwojga ludzi, którzy wiedzą, jak wygląda miłość. Wiedzą również jak wygląda życie, kiedy tej miłości już nie ma. Przedstawiła nam obraz ludzi, którzy gubią gdzieś po drodze wspólnego życia potrzebę wzajemnej adoracji, patrzenia na siebie cały czas tymi samymi oczami, co na początku.
Związki najczęściej zabija rutyna, lenistwo i brak starań, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że często dzieje się to niezauważone.
Ot po prostu pewnego dnia zdajemy sobie sprawę, że jest beznadziejnie, bo akurat koleżanka z pracy pochwaliła się prezentem, który dostała od męża, druga z kolei powiedziała, że spędziła z mężem cudowne chwile we dwoje, bo odstawili dzieci do dziadków, a sobie urządzili prawdziwą randkę ze wszystkimi możliwymi podrywami świata, następna dzieliła się z radością, jaką przyjemność może przynieść przygotowywanie kolacji wspólnie z partnerem. Są to elementy, które scalają ludzi. Są to cząstki życia, z których budujemy wspólny, zgodny, tętniący życiem związek
Autorka pokazała nam, jak wygląda
relacja dwojga ludzi, w której brak jest podstawowego czynnika - czyli wspólnych rozmów. I nie chodzi tutaj o rozmowy o niezapłaconym rachunku za prąd lub o tym, kto dziś wyniesie śmieci. Chodzi tutaj o mówieniu o swoich pragnieniach, o dawaniu ukochanej osobie tego, co sprawi jej radość, przyjemność.
Życie we dwoje jest sztuką dawania i brania jednocześnie. Nie można żądać, nie dając nic od siebie.
Życie we dwoje to ciągłe staranie się, to potrzeba ujrzenia radości na twarzy ukochanej osoby, bo właśnie uczyniliśmy coś, co tę radość wywołało.
Dbajmy o szczegóły, dbajmy o te maleńkie elementy, które czasem wydają nam się nieistotne, bo umykają nam gdzieś pośród codziennego zmęczenia.
Wszystkich którzy chcą poznać historię Cecylii i Wiktora i dowiedzieć się jak wygląda (Nie) miłość w ich wykonaniu,serdecznie zachęcam do lektury.
Potraktujcie to jako życiowy poradnik, może nawet jako terapię.
Zastanawialiście się kiedyś ile to par z pozoru wyglądających na szczęśliwe, żyje obok siebie, a nie ze sobą? W niby związkach samotność jest dominująca. Często jednak ludziom brak odwagi, aby zmienić coś w swoim życiu, bo są dzieci, bo przecież jest przywiązanie, jest jeszcze obawa przed osądem ''co ludzie powiedzą"jeśli się rozwiodę.
Zostać czy odejść?
Kiedy kończy się...
Najtrudniejszy bywa początek i kiedy czasem słyszę : ''Słuchaj, ja tam po debiuty nie sięgam, bo czort wie, czego się mogę spodziewać, czytam tylko sprawdzonych i znanych autorów" to zwyczajnie nie rozumiem takiego podejścia.
Oczywiście, że debiut to sprawdzian dla czytelnika, ale w głównej mierze dla samego autora, bo od jego wyniku zależy, czy warto w danym kierunku podążać dalej. Ewentualnie co zmienić lub co wyeksponować...
Czy ''Dziewczyna z warkoczem'' okazała się dla mnie miłym sprawdzianem?
Zapraszam na moją subiektywną, szczerą i sercem pisaną opinię.
Nie jestem okładkową sroką, niemniej okładka ''Dziewczyny z warkoczem'' mnie urzekła. Opis z tyłu książki sugerował, że historia będzie lekka, pomimo zdrady i rozwodu. Bo ileż to razy okazywało się, że takie sytuacje otwierały kobiecie oczy na to, czego wcześniej dostrzec nie chciała i rozwód ostatecznie objawił się jako błogosławieństwo, a nie moment w życiu, który zaczyna i kończy dzień potokiem wylanych łez. Może liczyłam nawet na minimalny komizm związany z tą ''panią z mięsnego''.
Czy otrzymałam to, na co liczyłam?
Krysię poznajemy w momencie dla niej bardzo tragicznym, ponieważ właśnie rozwiodła się z mężem, który zdradził ją z Honoratką, panią ze sklepu mięsnego. I Honoratka wcale nie należy do grona kobiet jakoś specjalnie atrakcyjnych.
Krysia ugodzona do żywego tym faktem, nie potrafi stanąć na nogi. Praca, która do tej pory sprawiała jej satysfakcję, nie jest już w stanie oderwać myśli od tego, że jej życie legło w gruzach. Ma żal do byłego męża za to, że kiedy ona leżała w szpitalu, starając się zrobić wszystko, aby po kilku latach bezowocnych starań o dziecko, nareszcie im się udało, szanowny małżonek miętosił się w jej mieszkaniu i jej łóżku z obcą babą.
Krysia wiedziona chęcią zmiany wizerunku postanawia obciąć włosy. Nic tak nie polepsza kobiecie humoru, jak nowa fryzura. Kiedy jednak wchodzi do zakładu fryzjerskiego, który niegdyś prowadziła pani Irenka, okazuje się, że ten zmienił właściciela. A jest nim mężczyzna, który kilka chwil wcześniej uchronił ją przed wypadkiem na przejściu dla pieszych.
Od tej chwili Krystyna coraz częściej łapie się na tym, że przystojny fryzjer, Igor, gości w jej myślach.
Czy Igor stanie się jej antidotum na złamane serce?
Czy może nie warto wkraczać w nowy związek, tuż po rozwodzie?
Podobał mi się zamysł, podobała mi się fabuła i podobało mi się bardzo przedstawienie Krysi jako kobiety z niesamowitym pokładem miłości do drugiego człowieka. Autorka w bardzo realistyczny sposób przestawiła jak silnie rozwinięty instynkt macierzyński, może otworzyć serce obcej kobiety w kierunku dziecka, które również tej matczynej miłości łaknie. Ten watek był najmocniejszą stroną tej historii.Podobała mi się również Krysia, która czasami w książce bywała bardzo odważna i waleczna, a nawet stać ją było na sarkazm. Jestem również pod wrażeniem pomocy, jaką bohaterka otrzymała od swojej japońskiej rodziny. Zastanawiałam się, czy tacy ludzie dziś istnieją? Tacy bezinteresowni i oddani?
Niestety były też rzeczy, które mnie irytowały.
Nie lubiłam mdlejącej na każdym kroku Krysi. Bywały momenty, że miałam wrażenie, iż cierpi na nieuleczalną chorobę i ostatkami sił powstrzymywałam się przed zajrzeniem na końcowe kartki, czy aby nasza bohaterka nie zeszła z tego świata. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że Krysia tuż po omdleniach miała siłę na igraszki.
Bywały momenty, że nie ogarniałam jej ciągłego płaczu. Jestem w stanie zrozumieć, że, osoby emocjonalne różnie reagują, ale Krysia balansowała na cienkie linie, przeskakując raz na stronę normalnej twardej egzystencji, by po chwili przeistoczyć się w wątłą niemal umierającą kobietę.
Druga kwestia, to ciągłe dokarmianie Krysi przez jej japońską rodzinę. Jestem w stanie zrozumieć oddanie Japończyków, ich wrodzoną grzeczność i usłużność, ale ten wątek pokazał nam Krystynę w świetle takiej niezaradnej życiowo sierotki, która bez skrupułów bierze, a w zamian nic nie daje.
Na dalszą część recenzji zapraszam ; https://czytelniczyniedosyt.blogspot.com/2019/02/dziewczyna-z-warkoczem-agnieszka-jordan.html
Najtrudniejszy bywa początek i kiedy czasem słyszę : ''Słuchaj, ja tam po debiuty nie sięgam, bo czort wie, czego się mogę spodziewać, czytam tylko sprawdzonych i znanych autorów" to zwyczajnie nie rozumiem takiego podejścia.
Oczywiście, że debiut to sprawdzian dla czytelnika, ale w głównej mierze dla samego autora, bo od jego wyniku zależy, czy warto w danym kierunku...
Odkąd wpadł mi w ręce ''Drań z Mannhatanu" autorstwa obu Pań, wiedziałam, że obok kolejnych propozycji nie przejdę obojętnie.
Dlaczego?
Z uwagi na styl, fabułę oraz poczucie humoru.
Może i te wszystkie okładki wieją jakimś tanim romansidłem, ale kochani - nie oceniamy książki po okładce :)
Milioner i bogini to opowieść o pięknej dziennikarce i przystojnym milionerze, którzy przypadkowo trafiają na siebie w windzie.
Bianca śpieszy się na wywiad z właścicielem firmy, którym jest Dexter Triutt. Dex właśnie wraca tą samą windą z siłowni, gdy nagle dochodzi do awarii. Gaśnie światło, winda staje, a między obojgiem dochodzi do dialogu. Swoją drogą, bardzo zabawnego dialogu, od którego lawina pociesznych wydarzeń jest tylko kwestią czasu.
Podczas kiedy Dex (właściciel firmy, z którym Bianca ma umówiony wywiad) dowiaduje się, że ta intrygująca dziewczyna nie ma o nim dobrego zdania i używa pod jego adresem dosadnych epitetów, mężczyzna wpada na pomysł i podaje fałszywe nazwisko.
Od tej pory Dex (Jay) dwoi się i troi, wymyślając coraz to nowsze kłamstwa, a Bianca... no cóż jest nim po prostu zauroczona.
Z uwagi na to, że do wywiadu twarzą w twarz nie doszło, Bianca przeprowadza wywiad z Dexem na czacie i z biegiem czasu dowiaduje się, że nie jest on zadufanym w sobie dupkiem, tylko czarującym człowiekiem, który kieruje się w życiu wartościowymi zasadami.
Wydawać by się mogło, że kluczowym momentem w książce będzie to, kiedy prawda wyjdzie na jaw, ale Autorki poszły o kilka kroków dalej, wzbogacając fabułę o akcje, których się nie spodziewałam.
Jak to w książkach obu Pań bywa, przepełnione są one dużą dawką romantyzmu i erotyki. Napięcie między Deksem i Biancą jest tak potężne, że można by było siekierę powiesić.
Rodzinne tajemnice sprzed lat dadzą o sobie znać i uderzą ze zdwojoną siłą.
Jak potoczą się losy Bianci i Dexa, których ciągnie do siebie jak Kubusia Puchatka do beczki miodu?
Czy będzie im dane dać upust namiętności?
Ogromnym walorem tej książki jest to, że jeśli już się ją zaczęło czytać, to nie sposób ją zostawić na jutro... Ostatnio lubię właśnie takie lekkie okraszone smaczną dawką humoru książki, które może i nie są literaturą wysokich lotów, ale jeśli czytelnikowi sprawiają przyjemność, cóż więcej chcieć od książki?
W tej historii fajne jest to, że bogaty facet władający milionowym imperium, okazuje się człowiekiem, który dzięki poznanej kobiecie odkrywa i docenia życie zwykłych zjadaczy chleba. Cieszy się, że ktoś pokazał mu, że zjedzenie zwykłego hamburgera siedząc w parku na trawie, może być o wiele przyjemniejsze niż obiad w ekskluzywnej restauracji. Miliony na koncie nie przysłaniają mu oczu.
''Milioner i bogini'' to historia, w której znajdziemy: wielką miłość, potężną namiętność, sztukę wybaczania, mnóstwo zwrotów akcji, tajemnicę sprzed lat, która wychodzi na jaw w najmniej oczekiwanym momencie. Przy tej książce nie ma mowy o nudzie, a zarwanie nocy może się okazać koniecznością, jeśli oczywiście zwycięży ciekawość.
Serdecznie polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Odkąd wpadł mi w ręce ''Drań z Mannhatanu" autorstwa obu Pań, wiedziałam, że obok kolejnych propozycji nie przejdę obojętnie.
Dlaczego?
Z uwagi na styl, fabułę oraz poczucie humoru.
Może i te wszystkie okładki wieją jakimś tanim romansidłem, ale kochani - nie oceniamy książki po okładce :)
Milioner i bogini to opowieść o pięknej dziennikarce i przystojnym milionerze,...
Po (Nie) Miłość, przyszedł czas na (Nie) Piękność i o ile w pierwszej części mamy opowieść, tak w moim odczuciu ( Nie) Piękność jest w pewnym stopniu poszukiwaniem na wielu przykładach czegoś, co dla każdego z nas ma inny punkt odniesienia.
Nasturcja i Paulina - dwa bieguny, które wizualnie i mentalnie nie mają z sobą nic wspólnego, a mimo to przyciągają się i uczą się od siebie nawzajem.
Nasturcja jest typowym przykładem kobiety, która do wyglądu nie przywiązuje wagi. Uważa siebie za brzydką i twierdzi, że skoro natura poskąpiła jej wszystkiego, co ładne, to żadna "szpachla" jej nie pomoże.
Paulina od najmłodszych lat miała wpajane przez matkę, że piękno jest najważniejsze. Matka twierdziła, że tylko piękna kobieta jest w stanie zatrzymać przy sobie mężczyznę. Każdego dnia od wczesnego dzieciństwa Paulina przechodziła musztrę, w której matka mówiła jej, jak ma siedzieć, jak mrugać, jak składać usta i jak się uśmiechać. W konsekwencji Paulina stała się niewolnicą swojego odbicia w lustrze.
Wszystko się zmienia, kiedy obie kobiety się poznają.
Czy ich relacja stanie się terapią dla jednej i drugiej kobiety?
Obsesyjna dbałość o siebie, życie w niewoli narzuconych sobie zasad, mocno zderza się z totalnym brakiem dbałości o siebie będące również powodem niewoli na własne życzenie oraz izolacji z czystej wygody, bądź lenistwa.
Natasza Socha w swojej książce poruszyła temat, który w dzisiejszych czasach i szczególnie w dobie Instagrama pokazuje z jak ważnym problemem mamy do czynienia.
Dlaczego problemem?
Otóż nie wiem jak Wy, ale ja, kiedy przeglądam zdjęcia na Instagramie, dochodzę do wniosku, że dziś wszystkie dziewczyny, kobiety, które zmieniają coś w sobie (usta, kości policzkowe, nosy, brwi, brody...) robią to na ''jedno kopyto''. Wszystkie są do siebie podobne. Brak im oryginalności, ponieważ został wyznaczony jakiś tam kanon urody, do którego dążą. Uzależnione od lustereczka i tony kosmetyków na podorędziu, podbijają świat swoją powierzchownością.
A co z wnętrzem?
Między tym całym (niby pięknem) żyją też ludzie, dla których brak jest miejsca w dzisiejszym świecie. A skoro z wielu powodów nie chcą być pospolici, zostają oryginalni w swojej naturalności.
Jednak ta oryginalność jest postrzegana przez społeczeństwo jako objaw brzydoty, więc często bywa tak, że ludzie ci mimo pięknego wnętrza, błyskotliwego umysłu, dobrego serca, wrażliwości i wielu talentów stają się niewidzialni, by uniknąć zderzenia z opinią społeczną.
Każdy z nas jest inny, każdy z nas też inaczej pojmuje piękno i brzydotę, które jak świat stary idą ze sobą w parze.
Dla jednych ładna buzia, to nie wszystko, ponieważ poszukują w drugim człowieku zupełnie innych wartości piękna.
Drudzy z kolei widzą tylko to, co "zrobione na cacy"i nie ważne, że w głowie plewy.
Może warto poszukać w tym wszystkim równowagi, zanim ulegnie się manipulacjom wymyślonym przez przereklamowanych kreatorów mody?
Może warto zastanowić się nad tym, że żeby ''wejść między wrony wcale nie trzeba krakać tak jak one".
A może każdemu z nas potrzeba tylko więcej pewności siebie, a piękno samo z nas wyjdzie?
Serdecznie polecam!
Po (Nie) Miłość, przyszedł czas na (Nie) Piękność i o ile w pierwszej części mamy opowieść, tak w moim odczuciu ( Nie) Piękność jest w pewnym stopniu poszukiwaniem na wielu przykładach czegoś, co dla każdego z nas ma inny punkt odniesienia.
więcej Pokaż mimo toNasturcja i Paulina - dwa bieguny, które wizualnie i mentalnie nie mają z sobą nic wspólnego, a mimo to przyciągają się i uczą się od...