-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-11-27
Grzyby od dawna fascynują naukowców. To naprawdę niesamowite stworzenia. Czemu mówię "Stworzenia"? A no dlatego, że grzyby nie należą ani do roślin, ani do zwierząt, tworzą zupełnie osobne królestwo, które nadal kryje wiele tajemnic!
Oczywiście w książce o grzybach nie może zabraknąć atlasu, który pomoże odróżnić gatunki jadalne od niejadalnych! Piękne ilustracje Joanny Gwis robią genialne wrażenie zarówno na małych jak i dużych czytelnikach!
Jednak rozpoznawanie grzybów, to tylko początek i ułamek tego, co czeka Was w książce. Dzięki najnowszej propozycji Naszej Księgarni dowiecie się m.in
- Co jest niezbędne podczas wyprawy na grzyby?
- Czy rzeczywiście istnieje gatunek grzyba, zwany hubą?
- Gdzie rosną najdroższe grzyby świata?
- W jakim kraju za zbieranie grzybów można trafić do więzienia?
- Czym jest grzybek herbaciany?
- Co potrafią drożdże?
- Jacy są grzybowi rekordziści?
I wiele, wiele innych zaskakujących informacji!
Książka "Grzyby" ma prawie 100 stron, a każda z nich to niesamowita dawka wiedzy i zabawy. Tak, zabawy! Te wszystkie ciekawostki nie raz rozbawią Cię na całego! Zapewniam, przetestowane na nas samych!
Myślicie, że to koniec niezwykłości tej książki?? O nie!
Lilianna Fabisińska nie zapomniała o bardzo ważnym aspekcie grzybów. Jakim? A, no czysto kulinarnym! Zdradza nam kilka pysznych i prostych przepisów. Dzięki książce możemy pobuszować z dzieckiem w kuchni i przygotować np. schabowe z boczniaków, omlet "grzybek" (wracają wspomnienia z dzieciństwa i smak omletu babci), pieczarki faszerowane, czy ciasto pleśniak. I co?? Macie ochotę na takie pyszności??
Do momentu sięgnięcia po tą książkę, wydawało mi się, że o grzybach wiem barrrrrrdzo dużo! Dopiero letura "Grzybów" uświadomiła mi jak bardzo się mylę. Podczas wspólnego czytania (z Zuzką oczywiście, która nomen omen także kocha grzybobrania). Każda strona książki odkrywała przed nami coraz to nowe zaskakujące fakty z życia grzybów. Co więcej, Lilianna Fabisińska dokonała rzeczy bardzo trudnej: zainteresowała młodego czytelnika, trudnym tematem i przedstawiła go w sposób niezwykle przystępny i fascynujący.
Powiem Wam tak: jestem totalnie zauroczona tą książką. Taka dawka wiedzy podanej w tak przystępny i przyjemny sposób, zasługuje na to, by "Grzyby" znalazły się pod choinką u każdego grzecznego i mniej grzecznego szkraba!
Grzyby od dawna fascynują naukowców. To naprawdę niesamowite stworzenia. Czemu mówię "Stworzenia"? A no dlatego, że grzyby nie należą ani do roślin, ani do zwierząt, tworzą zupełnie osobne królestwo, które nadal kryje wiele tajemnic!
Oczywiście w książce o grzybach nie może zabraknąć atlasu, który pomoże odróżnić gatunki jadalne od niejadalnych! Piękne ilustracje Joanny...
2016-07-13
Bohaterkę książki Feribę poznajemy zaraz po jej narodzinach. Towarzyszymy jej również przez całe dzieciństwo i dorosłe życie. Od dziecka Feriba nie ma łatwego życia. Jej matka zmarła przy jej narodzinach, ojciec związał się w inną kobietą, która owszem była dla niej miła, ale traktowała ją raczej jak służącą i sprzątaczkę niż jak córkę. Potem Feriba cudem uniknęła zaplanowanego przez rodziców ślubu. W końcu szczęście się do niej uśmiecha i wychodzi za Mahmuda, inżyniera, która niezwykle kocha swoją żonę i dzieci. Szczęście kończy się, gdy w kraju wybucha wojna. Mahmud zostaje uznany za wroga państwa i zamordowany, teraz już Feriby i dzieci nic nie trzyma w Kabulu. Trzeba uciekać!
Jak łatwo z normalnego obywatela państwa zmienić się w wygnańca, który szuka spokojnego skrawka ziemi, gdzie znowu będzie mógł zacząć normalne życie. Lecz czy normalne życie jest możliwe dla uchodźcy? To pytanie jest szczególnie ważne w obecnym czasie, gdy do Europy napływa niezliczona ich ilość z krajów opanowanych wojną. Każdy uchodźca ma swoją własną historię, każdy zapewne zasługuje na wysłuchanie i pomoc. Pomoc rozumianą jako danie wędki, a nie ryby. Niestety rozmawiając z wieloma znajomymi, którzy mieli okazję mieszkać za granicą, wszyscy podkreślają, że zdecydowana większość muzułmańskich imigrantów czeka jedynie na wygodne życie zapewnione przez opiekę socjalna europejskich krajów. Mimo wszystko nie można wszystkich mierzyć jedną miarą...
Wracając do książki, czytelnik ma okazję towarzyszyć Feribie i Salimowi, jej najstarszemu synowi w trudnej podróży, przez Turcję, Grecję, Włochy. Chcą oni dostać się do Anglii, gdzie mają rodzinę. Wędrówka jest trudna i męcząca, tym bardziej, że najmłodsze dziecko Feriby w chwili ucieczki ma zaledwie trzy miesiące. Ciężko postawić się w miejscu tej kobiety, decyzja o opuszczeniu kraju musiała być dla niej wyjątkowo trudna. Na nią i jej dzieci czaka mnóstwo przeciwności losu, nie raz będą spać pod gołym niebem i głodować. Jednocześnie równie często trafiają na cudownych ludzi, którzy dają im nie tylko dach nad głową, ale również dobre słowo i iskierkę nadziei na to, że cała ta wędrówka ma sens i że wszystko pójdzie dobrze. Czy rzeczywiście tak będzie? Czy rodzina dotrze do Anglii? O tym musicie przekonać się już sami!
Ta książka przeniosła mnie w inny świat, w świat Bliskiego Wschodu, gdzie życie jest jednocześnie proste, ale z drugiej strony niezwykle skomplikowane i podyktowane słowami Koranu. Autorka pisze powieść w taki sposób, że nie sposób się od niej oderwać, a każde trudności i nieszczęścia przeżywamy jak swoje własne. Dla mnie ta książka była wyjątkowo wzruszająca, ze względu na to, że sama jestem matką i myśl o sytuacji w jakiej znalazła się bohaterka jest dla mnie nie do pomyślenia.
Mimo, iż na co dzień zaczytuje się w większości w kryminałach i thrillerach, ta książka prawdziwie mnie wciągnęła i poruszyła. Nadia Hashimi napisała cudowną, pełną emocji książkę, która zmusza czytelnika do przemyśleń na temat, który jest obecnie tak aktualny, czy imigrantów z krajów islamskich. Polecam tą książkę każdemu kto szuka czegoś więcej niż prostych historii o miłości. W tej książki obok miłości odnajdziecie jeszcze wiele innych uczuć...
Bohaterkę książki Feribę poznajemy zaraz po jej narodzinach. Towarzyszymy jej również przez całe dzieciństwo i dorosłe życie. Od dziecka Feriba nie ma łatwego życia. Jej matka zmarła przy jej narodzinach, ojciec związał się w inną kobietą, która owszem była dla niej miła, ale traktowała ją raczej jak służącą i sprzątaczkę niż jak córkę. Potem Feriba cudem uniknęła...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-09
Są takie książki, o których cokolwiek się napisze, zawsze będzie miało się wrażenie, że to niewystarczające. Są takie książki, które zostają z Tobą bardzo długo, może nawet całe życie. Są takie książki, po których już nic nie jest takie samo, jakim było przed lekturą. Jeśli czytaliście „Małe życie”, wiecie o czym mówię, jeśli nie czytaliście, koniecznie nadróbcie zaległości.
http://www.pozeramstrony.pl/2017/03/hanya-yanagihara-mae-zycie-recenzja.html
Są takie książki, o których cokolwiek się napisze, zawsze będzie miało się wrażenie, że to niewystarczające. Są takie książki, które zostają z Tobą bardzo długo, może nawet całe życie. Są takie książki, po których już nic nie jest takie samo, jakim było przed lekturą. Jeśli czytaliście „Małe życie”, wiecie o czym mówię, jeśli nie czytaliście, koniecznie nadróbcie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-04
Literatura New Adult w połączeniu z lekką dozą fantastyki, tak w skrócie opisałabym zakres tematyczny "Samobójcy". Jako fanka kryminałów naprawdę obawiałam się starcia z tą pozycją. Uwielbiam jednak odkrywać nowe lądy i zaskakiwać samą siebie. "Samobójca" zapewnił mi kilka wyśmienitych wieczorów! Czekam z niecierpliwością na kontynuację!
Flora to spokojna, dosyć zamknięta w sobie dziewczyna. Mimo, że jest bardzo młoda, życie jej nie oszczędza. Zarówno z matką i z ojcem ma raczej słabe relacje, a niespodziewana śmierć ukochanego brata kilka lat temu zabiera jej całą radość życia. Co więcej, dziewczyna obwinia się o tę śmierć, bo brat zginął, gdy jechał wyciągnąć ją z tarapatów. Ta rodzinna tragedia rozbiła rodzinę Flory, a ona od tego momentu nie może znaleźć ukojenia swojego bólu. Z drugiej strony mamy Felisa. Nie jest on zwykłym śmiertelnikiem. Należy do klany Niezmiennych, którzy opiekują się ludzkimi duszami. Właśnie dostał pod swoje skrzydła pierwszą duszę, którą jest właśnie Flora. Wszystko byłoby proste, gdyby nie to, że dziewczyna posiada duszę Samobójcy, a Felis się w niej zakochuje. Postanawia zawalczyć o jej przeznaczenie, choć sam jak się okazuje ryzykuje tym samym bardzo wiele!
Miłość, magia, niebezpieczeństwo - wszystko to czeka na Was w "Samobójcy"! Agnieszka Ziętarska stworzyła niezwykłą historię, która wciąga już od pierwszych stron. Dwójka głównych bohaterów choć tak od siebie różna, okazuje się tak naprawdę idealnie dobrana. Są charakterni, zadziorni i potrafią walczyć o swoje.
Autorka osadziła swoją powieść w świecie prawie identycznym do realnego. Gdyby nie istnieje Niezmiennych, rzecz mogłaby dziać się pod każdą szerokością geograficzną. To chyba cieszy mnie szczególnie. Fajnie, że całość nie została przekombinowana, a magię znajdziemy wyłącznie w istnieniu opiekunów dusz.
Kolejna rzecz, która działa jak najbardziej na plus, to różnorodność narracji. Agnieszka Ziętarska opowiada kolejne wydarzenia przez punkt widzenia Flory i Felisa. Dzięki temu czytelnik dowiaduje się, co czują bohaterowie i jak postrzegają kolejne zdarzenia.
"Samobójca" to niezwykła opowieść o przepracowaniu straty, podnoszeniu się z najgorszych nawet kłopotów, o tym, że czasami w najmniej spodziewanym momencie w naszym życiu może pojawić się ktoś, kto obróci je do góry nogami, da szczęście i nadzieję na lepsze jutro.
Mimo, że na karku mam trzydzieści lat wpadłam w tą powieść jak nastolatka. Wzdychałam razem z Florą do Felisa, trzymałam kciuki, by chłopakowi udało się zmienić los dziewczyny. Przeżywałam każde kolejne wydarzenia. Jeśli autorce udało się przekonać do fantastyki, taką fankę realizmu jaką jestem to znaczy, że to naprawdę świetny debiut. Cóż, teraz pozostało mi czekać na kontynuację, która mam nadzieję już niedługo!
Jak zapatrujecie się na literaturę New Adult? Czytacie, czy raczej omijacie szerokim łukiem? Jak widzi się Wam "Samobójca"??
Literatura New Adult w połączeniu z lekką dozą fantastyki, tak w skrócie opisałabym zakres tematyczny "Samobójcy". Jako fanka kryminałów naprawdę obawiałam się starcia z tą pozycją. Uwielbiam jednak odkrywać nowe lądy i zaskakiwać samą siebie. "Samobójca" zapewnił mi kilka wyśmienitych wieczorów! Czekam z niecierpliwością na kontynuację!
Flora to spokojna, dosyć zamknięta w...
2016-07-05
Nie znam kobiety, która chociaż raz w swoim życiu nie próbowała się odchudzać. Każda z nas wie, że stracenie kilku kilogramów jest niezwykle trudne, to wyzwanie, które czasami przekracza nasze siły. Poddajemy się z różnych powodów: nie umiemy przestać podjadać, szukamy wymówek od wysiłku fizycznego. Powodów są tysiące. Myślę, że cel osiąga jakieś 10% z nas. Dlatego dzisiaj zaprezentuje Wam książkę, o której ostatnio zrobiło się głośno, gdyż nie jest ona poradnikiem, ani dietą. Sama nie wiem jak tą książkę nazwać, może Wy coś wymyślicie...
Anna Gruszczyńska, autorka książki nie jest dietetykiem, jest kimś znacznie wiarygodniejszym! Przez ponad 15 lat walczyła z bulimią i kompulsywnym jedzeniem. Dzisiaj może powiedzieć o sobie, że zwyciężyła. Na tym nie poprzestaje prowadzi bloga o odżywianiu i unikaniu jej błędów. Teraz sprawdziła się jako autorka książki, w której w 30 dni krok po kroku pomaga nam zacząć zdrowo i mądrze się odżywiać i przejść na szczupłą stronę mocy bez wpadek.
Na początku książki autorka zapoznaje nas z czterema potworami, prześladującymi kobiety: Obżartusem, Podjadkusem, Wymówkusem i Leniusem! Moim potworem zdecydowanie jest ten drugi. Oj, nie raz zdarza mi się o 22 buszować po szafkach w poszukiwaniu pysznego, chrupiącego ciasteczka.
Książka podziela jest na 30 dni. Każdy dzień ma dla nas dobre rady, ciekawostki i specjalne zadania, które mają przede wszystkim poprawić naszą motywację i pomóc nam uwierzyć w siłę sprawczą. Chcieć to móc! Za każde zadanie przyznajemy sobie punkty. W ciągu 30 dni wyzwania każda z nas może zdobyć maksymalnie 100 punktów i każdej z Was tego życzę dziewczyny! Dodatkowo każdy dzień kończy się posumowaniem: opisem treningu, opisaniem trudności związanych z aktywnością fizyczną, jadłospisem i humorometrem, gdzie wklejamy naklejki odpowiadające naszemu nastrojowi w ciągu danego dnia.
Zadania przygotowane przez autorkę są różnorodne: czasem musimy znaleźć chwilę na medytację, innym razem wypić 10 szklanek wody dziennie. Ważne jest to, by zadania wykonywać, bo każde z nich przybliża nas do osiągnięcia wymarzonej sylwetki!
Uważam, że ta książka jest świetną pomocą dla kobiet, które z natury szybko się poddają i za wszelką cenę szukają wymówek. To taka przyzwoitka w odchudzaniu,. Ja zaczynam moje wyzwanie już od jutra, za 30 dni dam Wam znać jak mi poszło i czy straciłam zbędne kilogramy, które pozostały mi po Michalince...
Już dzisiaj jednak mogę Wam powiedzieć, że warto spróbować, może ta metoda jest właśnie dla was. A jeśli nawet nie schudniecie, to na pewno dowiecie się mnóstwa przydatnych rzeczy na temat zdrowego odchudzania. Ja jednak wierzę w siłę kobiet i trzymam za Was wszystkie kciuki:)
Nie znam kobiety, która chociaż raz w swoim życiu nie próbowała się odchudzać. Każda z nas wie, że stracenie kilku kilogramów jest niezwykle trudne, to wyzwanie, które czasami przekracza nasze siły. Poddajemy się z różnych powodów: nie umiemy przestać podjadać, szukamy wymówek od wysiłku fizycznego. Powodów są tysiące. Myślę, że cel osiąga jakieś 10% z nas. Dlatego dzisiaj...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-27
Dzisiaj literatura trudna. Więzienna. Miesiąc temu pisałam Wam o fenomenalnym reportażu Drauzio Varelli „Klawisze”, a dziś przeniesiemy się do Chin wraz z recenzją książki „Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu”.
Liao Yiwu znany jest czytelnikom literatury faktu z reportaży o Chinach. Bardzo możliwe, że czytaliście bądź słyszeliście o reportażu „Prowadzący umarłych”. Tym razem autor nie mówi o swoich obserwacjach, o innych ludziach, lecz przedstawia własną, tragiczną historię. Historię, którą kilkukrotnie musiał pisać od nowa, gdyż władza Chin przechwytywała maszynopisy tej książki. Yiwu nie poddał się i wydał ją, a wszystko dlatego, że obecnie żyje już w bezpiecznym miejscu. Opuścił Chiny i miejmy nadzieję, że jego koszmar skończył się raz na zawsze.
Czerwiec, rok 1989, w Chinach na placu Tiananmen, dochodzi do fali studenckich protestów. Studenci żądają zmian politycznych, demokratyzacji oraz walki z ogólną korupcją. Szybko okazuje się, że władza nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji i dochodzi do brutalnego tłumienia manifestacji. Giną setki ofiar, nie tylko studenci zaczynają się buntować. Liao Yiwu, młody poeta w przypływie buntu i weny twórczej tworzy wiersz Manifest. To brutalny, poetycki obraz chińskiej rzeczywistości. Za ten właśnie utwór Yiwu zostaje ściągany przez władze, a w końcu trafia do więzienia jako kontrrewolucjonista i więzień polityczny.
Yiwu w swojej książce ”Za jeden wiersz…” opisuje nie tylko pobyt w więzeniu (a raczej kilku zakładach, ponieważ co jakiś czas był przenoszony), ale również wspomina swoje dzieciństwo, okres małżeństwa, wydarzenia z 1989 roku oraz samo powstawanie Manifestu. Czytelnik ma więc cały obraz: wie jakim człowiekiem był Yiwu przed więzieniem i patrzy, jak się zmienia wraz z kolejnymi latami za kratami. Mamy również pełen ogląd jego sytuacji rodzinnej i uczuciowej.
Kolejne areszty i więzienia, do których trafia poeta pełne są groźnych przestępców. Pełno tam zabójców, gwałcicieli, złodziei, podpalaczy. On jako poeta, człowiek sztuki musi odnaleźć się w tym świecie zła i przemocy. Już podczas pierwszego przeszukania, przyjęcia do aresztu, we własnym poczuciu zostaje obdarty z godności i szacunku. Z czasem jest coraz gorzej, czytelnik widzi, że autor stara się nadal być tym samym człowiekiem, ale jest to trudne w nieludzkich warunkach chińskiego więzienia. Obserwujemy zezwierzęcenie więźniów, świat tak brutalny, że aż czasami, ciężko jest odwracać i czytać kolejne kartki.
W genialny sposób Liao Yiwu pokazuje nam zasady rządzące więzieniem. Każda cela ma swoich przywódców i poddanych, są również neutralnych, do których należał nasz bohater. Przywódcy wysługują się swoimi niewolnikami do wszystkiego: od ubierania, przez iskanie wszy, aż po zaspokojenie seksualne. Rządzi ten, kto jest silniejszy. Nikt się nie buntuje wobec takiemu porządkowi rzeczy, bo pewne jest, że bunt skończy się jedynie surową i brutalną karą. W każdej celi również zawsze znajdują się tzw. Żywi umarli, czyli skazani na śmierć, którzy non stop są skuci, a ich egzystencja zależy od pozostałych więźniów.
To nie jest książka dla wrażliwych i słabych psychicznie. Opisy są makabryczne i brutalne.
Dzisiaj literatura trudna. Więzienna. Miesiąc temu pisałam Wam o fenomenalnym reportażu Drauzio Varelli „Klawisze”, a dziś przeniesiemy się do Chin wraz z recenzją książki „Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu”.
Liao Yiwu znany jest czytelnikom literatury faktu z reportaży o Chinach. Bardzo możliwe, że czytaliście bądź słyszeliście o reportażu „Prowadzący...
2016-09-06
Po tą książkę pragnęłam sięgnąć od momentu zakończenia "Jedwabnika", tyle jednak było pozostawionych na później książek do przeczytania, że niestety musiała poczekać. Lecz, gdy tylko przeczytałam kilka pierwszych stron wsiąknęłam totalnie. Nie było już odwrotu, przecież każdy kolejny rozdział zawierał nowe informacje na temat śledztwa.
Śledztwo w sprawie uciętej nogi, było pierwszym, które para detektywów rozwiązywała we własnym interesie. W końcu nie co dzień dostaje się paczkę z fragmentem ciała innego człowieka. Paczkę co prawda otrzymała Robin, lecz nie była to "wiadomość" jedynie dla niej, ale przede wszystkim dla jej szefa, który przecież sam kiedyś stracił nogę i od tej pory był niepełnosprawny. Strike w przeszłości nie raz nacisnął komuś na odcisk, zresztą od razu jego podejrzenie pada na konkretne osoby, które w czasie trwania śledztwa kolejno się wykruszają...
Ta część powieści jest mocno skupiona na Robin. W jej życiu wiele się dzieje. Ślub tuż, tuż, później nagłe zerwanie, zwątpienie w swoją miłość i w siebie samą. Na dodatek ta nieszczęsna paczka... Robin trzyma się dzielnie, ale to tylko pozory. Wewnątrz niej kotłują się różne emocje, dziewczyna jest skołowana.
Ciekawym zabiegiem jest to, że niektóre rozdziały napisane są z punktu widzenia mordercy. Czytelnik dokładnie widzi jakie kierują nim żądzę, jak chory jest jego umysł, jednocześnie nie zna jego tożsamości. To niesamowite, bo dzięki temu jeszcze bardziej "wkręcamy się" w akcję i bardzo osobiście traktujemy cel, jakim jest znalezienie sprawcy i ukaranie go. Genialne!
Autor(ka) książki świetnie wplotła w sprawę morderstw wątek zaburzenia zwanego Apotemnofilią, czyli niewyjaśnionego pragnienia amputacji kończyny. Wokół tego wątku zresztą toczy się spora część śledztwa, tropy prowadzą na internetowe forum na ten temat. Czy ten ślad okaże się istotny? Który z podejrzanych okaże się chorym mordercą?
Rzadko kiedy czytając powieści składające się z kilku tomów, mam wrażenie, że wszystkie są tak samo dobre. Zazwyczaj mam swoją ulubioną część. W przypadku Galbraitha, każda powieść to mistrzostwo. Szybka akcja, wielość wątków, ciekawi, nietuzinkowi bohaterowie, zakończenie, które totalnie zadziwia czytelnika. Czego chcieć więcej? Do tego wszystkiego dodać trzeba, świetnie oddaną przez autorkę mroczną, dżdżystą atmosferę Londynu. Klasa sama w sobie.
Nie mam pojęcia, czy "Żniwa zła" to ostatnia z części przygód Cormorana. Mam nadzieję, że nie. Autor tak mnie oczarował i dał porwać swoimi powieściami, że czuję się uzależniona i będę z wytęsknieniem czekać na kolejne książki. Oby jak najszybciej! Już mam syndrom odstawienia!
Po tą książkę pragnęłam sięgnąć od momentu zakończenia "Jedwabnika", tyle jednak było pozostawionych na później książek do przeczytania, że niestety musiała poczekać. Lecz, gdy tylko przeczytałam kilka pierwszych stron wsiąknęłam totalnie. Nie było już odwrotu, przecież każdy kolejny rozdział zawierał nowe informacje na temat śledztwa.
Śledztwo w sprawie uciętej nogi,...
2017-06-19
Dzisiaj książka, którą w obecnych czasach powinien przeczytać każdy. Książka o terroryzmie i terrorystach. Jeśli wydaje się Wam, że o tych sprawach wiecie już wszystko za sprawą programów w telewizji, to nic bardziej mylnego. Autor, Kacper Rękawek na dodatek opowiada o tym brutalnym świecie w sposób ciekawy i przystępny dla każdego czytelnika. Zapraszam na recenzję książki „Człowiek z małą bombą”
Nasze obecne postrzeganie terroryzmu i tego co za sobą niesie zaczęło kształtować się od czasów ataku z 11 września. Uświadomiliśmy sobie wtedy do czego zdolna jest Al-Kaida i jej podobne twory. Od tamtej pory ataki mnożą się i choć Osama Bin Laden nie żyje, mamy do czynienia z czymś jeszcze gorszym, ISIS, które rośnie w siłę i pokazuje, że potrafi zastraszyć ludzi na całym świecie.
Kacper Rękawek, autor książki to ekspert od spraw terroryzmu oraz jego zwalczania. W ramach prowadzonych badań rozmawiał z ponad pięćdziesięcioma terrorystami w Egipcie, Irlandii i Wielkiej Brytanii oraz ponad setką antyterrorystów z dwudziestu krajów. Nie jest to jednak typ nudnego doktora, opowiadającego o swojej pracy. To pasjonata z niesamowitą żyłką do pisania i przekazywania opowieści. Już od pierwszego rozdziału, zabiera, wręcz wciąga czytelnika do swojego świata i opowiada o nim w taki sposób, że naprawdę trudno się oderwać. Ale po kolei…
„Człowiek z małą bombą” to książka składająca się z 14 rozdziałów. Każdy z nich poświęcony jest innemu aspektowi terroryzmu. Niektóre z nich zostały poruszone w literaturze po raz pierwszy i to jest chyba najciekawsze w całej publikacji. Nagle zostajemy uświadomieni, niemal oświeceni. Czujemy, że nasza wiedza urosła do niewyobrażalnych rozmiarów. Kacper Rękawek nie skupia się jedynie na metodach działania i werbowania nowych członków organizacji. Autor zdradza czytelnikowi, że jedynie niewiele zamachów dochodzi do skutki i kończy się sukcesem, bo wielu terrorystów to zwykli amatorzy i ciamajdy. To niesamowite prawda? Co więcej dzięki „Człowiekowi z małą bombą” dowiecie się również jaki związek ma „Ojciec Chrzestny” z dzisiejszym terroryzmem, jak działają „samotne wilki” oraz czemu w życiu terrorystów tak ważne są miłość i gry komputerowe… Tak, tak dobrze przeczytaliście.
Kolejną rzeczą jaka wyróżnia tą książkę spośród innych tomiszczy o zjawisku terroryzmu jest fakt, że Rękawek pokazuje, że terrorysta też człowiek. Nie zawsze ma twarz bestii, która pragnie rozlewu krwi. Zamachy i ich planowanie to tylko wycinek ich życia. Na co dzień żyją jak każdy z nas. Sama radykalizacja zaś wynika często z tak prozaicznych przyczyn jak bieda, bezrobocie, czy próba znalezienia akceptacji w jakieś grupie. Oczywiście w żadnym wypadku nikogo to nie usprawiedliwia, jednak fakt, że autor rozmawiał z setkami terrorystów daje mu szeroki pogląd, który ma szansę ujrzeć światło dzienne.
Od pierwszego zdania pokochałam styl pisania Kacpra Rękawka. Człowiek ten zaraża swoją pasją, przekazuje kolejne informacje w taki sposób, że czytelnik myśli, że autor jest jego dobrym kumplem, z którym rozmawia w barze przy piwku. Ktoś mógłby się przyczepić, że to zbyt lekko, tym bardziej, że temat jest ważny. Ja uważam, że ta lekkość pióra i „nie spinanie się” to ogromna zaleta książki, która ułatwia również jej odbiór zwykłemu, szaremu człowiekowi, który niezbyt orientuje się w polityce międzynarodowej.
Prawda jest taka, że jeśli wydawnictwo Czarne decyduje się opublikować jakąś książkę, to czytelnik może brać ją w księgarni w ciemno. Ja osobiście przynajmniej nie zawiodłam się nigdy. „Człowiek z małą bombą” to niezwykle interesująca pozycja, dająca pogląd na wiele aspektów współczesnego terroryzmu. Szczególnie ważna w obecnych czasach, gdy przynajmniej raz w miesiącu słyszymy w serwisach informacyjnych o nowych wydarzeniach.
Dzisiaj książka, którą w obecnych czasach powinien przeczytać każdy. Książka o terroryzmie i terrorystach. Jeśli wydaje się Wam, że o tych sprawach wiecie już wszystko za sprawą programów w telewizji, to nic bardziej mylnego. Autor, Kacper Rękawek na dodatek opowiada o tym brutalnym świecie w sposób ciekawy i przystępny dla każdego czytelnika. Zapraszam na recenzję książki...
więcej mniej Pokaż mimo toDawno, naprawdę dawno nie czytałam tak dobrej i tak misternie wymyślonej książki. Tym bardziej mi miło, bo do tej pory nie miałam nic wspólnego z tą autorką, a tu od razu takie pozytywne zaskoczenie. Aż chce się siągnąć po kolejne jej książki. Podobało mi się zręczne i naprawdę dopracowane połączenie wątków teraźniejszych z czasami wojny. Brawo dla pisarki!!! Jedyne co mogę zrobić to szczerze polecić książkę. Narzekać nie mam na co, bo nie raził żaden szczegół. Po prostu mistrzostwo!
Dawno, naprawdę dawno nie czytałam tak dobrej i tak misternie wymyślonej książki. Tym bardziej mi miło, bo do tej pory nie miałam nic wspólnego z tą autorką, a tu od razu takie pozytywne zaskoczenie. Aż chce się siągnąć po kolejne jej książki. Podobało mi się zręczne i naprawdę dopracowane połączenie wątków teraźniejszych z czasami wojny. Brawo dla pisarki!!! Jedyne co...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-29
Ciężko było mi zabrać się do tej recenzji. Czemu? W tej książce tyle się dzieje, że nie sposób oddać to słowami. Jednak trzeba przynajmniej spróbować...
"Dwadzieścia siedem snów" to opowieść o trzech kobietach, połączonych nie tylko pokrewieństwem, lecz również wspólną magiczną klątwą, w którą wierzą nie tylko one same, lecz wierzy w nią również cała wieś. Trzy kobiety są zaplątane w niezwykle trudne relacje, które postanawia opisać i zreperować pisarka, która zamieszkała w pokoju gościnnym u Szarej, najstarszej z trzech wspomnianych pań.Każda z kobiet jest inna, ma odmienny temperament, wybiera inną życiową drogę. Czy znajdzie się coś co je połączy?? Czy uda się unicestwić klątwę wiszącą nad kobietami z tej rodziny od setek lat? O tym musicie przekonać się same...
Książka jest podzielona na dwie części, które wzajemnie się ze sobą przeplatają. Te części nazwałabym "Na jawie" i "W śnie". Jawa to oczywiście realne (choć czasem nie do końca) wydarzenia, w których dużą rolę odgrywa pisarka, jej natchnienie i zachwyt usłyszaną historią. Sen to opowieść o klątwie, i losach bohaterek, przyczynach stanu zastanego i o diable, który prześladuje Milenę, jedną z kobiet. Sen odczytałam jednocześnie jako zapiski, szkic książki autorki-bohaterki. Obie części są napisane bardzo dobrze, z tym, że część senna, jest napisana w sposób bardziej magiczny, zagadkowy i liryczny.
Nie sądziłam, że przypadnie mi do gustu książka, w której ukrywa się tyle magii i tajemniczych zjawisk. Tutaj jednak te zjawiska nie wyglądają "kosmicznie", zdają się być naturalną częścią życia.
Od razu polubiłam wszystkie bohaterki ksiązki, mimo iż żadna z nich nie jest kryształowa. Każda ma swoje za skórą, cechuje je spory temperament i nieustępliwość.
Zachwycił mnie styl pisania autorki. Miejscami jest ostro i brutalnie, gdy trzeba zamienia się w liryczną pisarkę. Cudo. Poza tym, w części "Na jawie" znajdziecie mnóstwo cudownych i mądrych fragmentów na temat cierpienia, książek, pracy, pisania.
Spędziłam przy książce bardzo miłe godziny i muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrej książki nie będącej kryminałem (za którymi jak wiecie przepadam), tym bardziej, że wyszła ona spod pióra polskiej autorki. Już teraz wiem, że postaram się w najbliższym czasie sięgnąć po inne pozycje Marty Alicji Trzeciak. Póki co, polecam Wam "Dwadzieścia siedem snów" - idealna lektura na wakacje!
Ciężko było mi zabrać się do tej recenzji. Czemu? W tej książce tyle się dzieje, że nie sposób oddać to słowami. Jednak trzeba przynajmniej spróbować...
"Dwadzieścia siedem snów" to opowieść o trzech kobietach, połączonych nie tylko pokrewieństwem, lecz również wspólną magiczną klątwą, w którą wierzą nie tylko one same, lecz wierzy w nią również cała wieś. Trzy kobiety są...
2016-09-12
Maisie przez to kobieta, której los nie oszczędzał. Przez lata borykała się z problemem przemocy domowej. Jej mąż prawie ją zabił, wtedy właśnie jej cierpliwość skończyła się i wraz z dziećmi odeszła. Po latach nauczyła się żyć normalnie, ale nadal życie kładło przed nią kolejne kłody. Jej ukochana mama zaczęła chorować na demencję i całe domowe życie zostało podporządkowane staruszce. Co więcej, Maisie niezbyt dobrze dogaduje się z córką- nastolatką. Jej największym szczęściem jest jej syn Jeremy, pomaga jej i zawsze może na niego liczyć.
Od lat Maisie nie chodziła na randki. Po ucieczce od męża skupiła się na dzieciach i matce. Jednak okazuje się, że policjant, który nie raz ratował ją przed mężem - katem, jest w niej zakochany i zaprasza ją na kolację. Okazuje się, że między tą dwójką zaczyna iskrzyć. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że w dniu kiedy zakochani lądują w łóżku, dochodzi do najstraszniejszego wydarzenia w życiu kobiety. Jej syn ginie, nikt nie wie gdzie jest, a Maisie obwinia siebie o tą sytuację.
Książka oscyluje wśród trzech bardzo ważnych tematów:
Pierwszym z nich jest przemoc domowa i to jak bardzo niszczy ona człowieka. Widzimy obraz kobiety, która tak bardzo uzależniona jest od męża, który się nad nią znęca, że potrzeba tragedii, by w końcu postanowiła odejść i zacząć żyć normalnie. Na przykładzie Maisie widać również to, że ofiary przemocy domowej w dalszym życiu borykają się z problemem niepewności i ciągłego zwątpienia we własną wartość.
Kolejnym istotnym tematem jest homoseksualizm. Co prawda, akcja książki rozgrywa się w latach 90., ale powiedzmy sobie szczerze, w wielu rejonach, myślenie o homoseksualistach nie uległo wielkiej zmianie. Jeremy czuje, że jest z nim coś "nie tak", próbuje z tym walczyć, ma nawet dziewczynę. Jednak natury nie da się oszukać. Fragmentami wnikamy w myśli chłopaka i widzimy jak na dłoni jego dylematy. Boi się on ośmieszenia, wyszydzania i dlatego tłumi w sobie swoje prawdziwe "ja". Jak się okazuje, do niczego dobrego to nie prowadzi.
Równie ważnym wątkiem w książce jest demencja starcza i jej wpływ na całą rodzinę chorego. Birdie, która w przeszłości była pełna życia i werwy, staje się zwariowaną staruszką, która miewa dni, kiedy nie poznaje najbliższych. Ta sytuacja najbardziej dotkliwa jest dla jej córki, która podporządkowuje dzień chorobie matki, a w zamian dostaje na przemian miłe słowo i najgorsze wyzwiska. Kobieta jednak nie poddaje się, i stara się by ostatnie lata matki były możliwie najlepsze.
"Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" przeczytałam jednym tchem. To świetna, wielowątkowa powieść, która wzrusza i skłania do przemyśleń, a przecież o to też chodzi w czytaniu. Mamy przezywać i myśleć.
Z czystym sumieniem polecam!
Maisie przez to kobieta, której los nie oszczędzał. Przez lata borykała się z problemem przemocy domowej. Jej mąż prawie ją zabił, wtedy właśnie jej cierpliwość skończyła się i wraz z dziećmi odeszła. Po latach nauczyła się żyć normalnie, ale nadal życie kładło przed nią kolejne kłody. Jej ukochana mama zaczęła chorować na demencję i całe domowe życie zostało...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie wiem czy mogę być obiektywna, bo ubóstwiam Tess Gerritsen. Dla mnie ta książka jest jedną z najciekawszych dotąd przeczytanych. Fabuła jest ciekawa, nieco mroczna, ale to jeszcze podsyca ciekawość czytelnika.
Moja recenzja
www.degustatorka.blogspot.com
Nie wiem czy mogę być obiektywna, bo ubóstwiam Tess Gerritsen. Dla mnie ta książka jest jedną z najciekawszych dotąd przeczytanych. Fabuła jest ciekawa, nieco mroczna, ale to jeszcze podsyca ciekawość czytelnika.
Moja recenzja
www.degustatorka.blogspot.com
2017-07-10
Każdy z nas ma mocne i słabe strony. Na pewno nie raz wstajesz z łóżka z postanowieniem „To ten dzień! Zmienię swoje życie!”, ale zapał znika tak samo szybko jak się pojawił… Jest tak? Jeśli znajdziesz 10 minut dziennie przez 80 kolejnych dni, być może poradnik „Ja wersja 2.0” pomoże Ci stać się szczęśliwszym i bardziej kreatywnym człowiekiem…
Być może niektórzy z Was kojarzą autorkę poradnika, Annę Gruszczyńską… Niecały rok temu Ania, autorka bloga Wilczogłodna, wydała interaktywny poradnik „To nie jest dieta”, w którym pokazywała chcącym schudnąć jak zrobić to mądrze i w taki sposób, by efekt utrzymał się przez długi czas. Wiem, że wiele osób dzięki temu programowi zgubiło zbędne kilogramy, mimo, że wcześniejsze próby diet, motywacji zdawały się na nic. Tym razem Ania chce przeprogramować naszą głowę. W jaki sposób?
Cała książka na pewno ma wiele wspólnego z Twoim smartfonem. Tutaj także mamy kilka aplikacji, które należy zaktualizować by działały poprawnie i były kompatybilne z całym systemem (czyt. Tobą). Jakie umiejętności, składniki osobowości masz szansę podrasować dzięki książce?
- szczęście i efektywność
- relacje z innymi
- komunikacja
- dbałość o ciało
- harmonia i spokój ducha
- przedsiębiorczość i finanse
- kreatywność
Potrzeba 80 dni, w ciągu których poświęcisz około 10-15 minut na wykonanie zadań przygotowanych przez autorkę. Przyznam szczerze, że na początku podchodziłam do tego poradnika dosyć sceptycznie, jednak fakt, że odbiorca musi zaangażować się w zadania, dać coś od siebie, a nie tylko brać od autora, sprawia, że plan aktualizacji ma o wiele większe szansę powodzenia niż tradycyjne poradniki ze „złotymi radami”
Ale po kolei…
Każdy dzień, a więc każdy krok naszej aktualizacji to inne zadanie, a czasem po prostu krótki motywujący tekst od autorki, odnoszący się do jednej z umiejętności, które kształtujemy. Anna Gruszczyńska radzi w książce m.in:
-jak rozmawiać ze sobą
- jak przeprowadzić detoks cukrowy
- jak zacząć ćwiczyć
- na czym polega metoda małych kroków
Zadania, które autorka przygotowała dla czytelnika, są bardzo zróżnicowane, ale łączy je to, że wymagają zaangażowania oraz pomysłowości. Bardzo fajną, acz drobną rzeczą jest to, że na koniec każdego dnia należy wpisać, co przydarzyło nam się pozytywnego. To inspiracja do tego, by zauważać drobne przyjemności, by cieszyć się nawet tym, że zupa nam dziś wyszła wyjątkowo dobra!
80 dni na zmiany to sporo czasu. Tak naprawdę wszystko leży w naszej głowie, to, czy aktualizacja przebiegnie poprawnie zależy od nas samych. Anna Gruszczyńska systematyzuje pwne informacje i skłania nas do przemyśleń na temat naszych relacji z innymi, przedsiębiorczości oraz komunikacji. Daje impuls, na który my albo zareagujemy, albo nie.
Uważam, że „Ja wersja 2.0” to świetna propozycja dla osób, które nie znoszą typowych poradników, gdzie autor sypie złotymi radami jak z rękawa, ale z ich przystosowaniem do naszego życia jest już nieco gorzej i trudniej. Każdemu czasem przyda się update, prawda?
Każdy z nas ma mocne i słabe strony. Na pewno nie raz wstajesz z łóżka z postanowieniem „To ten dzień! Zmienię swoje życie!”, ale zapał znika tak samo szybko jak się pojawił… Jest tak? Jeśli znajdziesz 10 minut dziennie przez 80 kolejnych dni, być może poradnik „Ja wersja 2.0” pomoże Ci stać się szczęśliwszym i bardziej kreatywnym człowiekiem…
Być może niektórzy z Was...
2016-08-01
Każdy ma swój azyl, miejsce na ziemi, w którym czuje się bezpiecznie. Zazwyczaj jest to dom, ale nie dla Ayeshy, która w domu zaznaje jedynie poniżenia i cierpień. Bohaterkę poznajemy w dniu, kiedy decyduje się uciec wraz z córką od swojego oprawcy. Taka decyzja wymagała od niej nie lada odwagi, gdyż mąż skutecznie izolował ją od świata, przez co nie miała nawet własnych oszczędności. Czemu uciekła? Stwierdziła, że nie pozwoli dłużej, aby Sabina, jej córka patrzyła na jej klęskę.
Dom do którego trafia Ayesha jest co najmniej dziwny. Piękna willa, a w niej trójka mieszkańców z pokręconym życiorysem i po masie życiowych potyczek. Mamy tu Crystal, tancerkę go go, która poraża Ayeshę swoją pewnością siebie i otwartością na świat, Joy, smutną, samotną staruszkę, bojącą się wszelkich nowinek ze świata oraz pana domu, Haydena, byłą gwiazdę pop, który to udaje, że dla świata nie istnieje, wszytsko przez tragiczny wypadek, w którym zginęła jego narzeczona.
Przybycie Ayeshy i Sabiny zmienia wszystko. Z biegiem czasu, zamarły dom ożywa, a każdy z mieszkańców zmienia swoje życie i podejście do świata. Wszystko wygląda na sielankę, lecz mąż Ayeshy wcale nie przestał jej szukać.... Czy ją znajdzie? Czy Ayesha odnajdzie się w Londynie? I czy znajdzie szczęście? Zostawię Was z tymi pytaniami, odpowiedzi poznacie czytając książkę.
Jeśli spodziewacie się, że ta książka to jakieś smutne, smętne romansidło to grubo się mylicie. To cudowna opowieść o tym, że nie wolno się poddawać, że szczęście może czekać tuż za rogiem i, że czasami trzeba w życiu zaryzykować. Całość czyta się jednym tchem, historia przedstawiona przez autorkę jest niezwykle wciągająca i ciepła w odbiorze. Idealna na hamak, spokojnie na pewno przy niej nie uśniecie!
Bohaterowie są ciekawie i dobrze skonstruowani. Nawet Ayesha, która początkowo jest aż zbyt skromna i nieobyta, z czasem zyskuje na charakterze i zwyczajnie, nie da się jej nie lubić! Choć cała fabuła jest nieco bajkowa, i aż nazbyt niesamowita, to przecież czasem można się przenieść w inny równoległy świat. Do tego są książki!
Kochani, jeśli dopiero wyjeżdżacie na urlop i nadal nie wiecie jaką książkę ze sobą zabrać, to z czystym sumieniem mogę polecić Wam "Moje miejsce na ziemi". To pozytywna, lekka książka, od której ciężko się oderwać.
Każdy ma swój azyl, miejsce na ziemi, w którym czuje się bezpiecznie. Zazwyczaj jest to dom, ale nie dla Ayeshy, która w domu zaznaje jedynie poniżenia i cierpień. Bohaterkę poznajemy w dniu, kiedy decyduje się uciec wraz z córką od swojego oprawcy. Taka decyzja wymagała od niej nie lada odwagi, gdyż mąż skutecznie izolował ją od świata, przez co nie miała nawet własnych...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-19
Opis wydawnictwa
„Znam łacińską nazwę każdej rozgwiazdy, ale nie pamiętam własnego nazwiska. Wszystko jest dla mnie nowe, czuję się jak zafascynowane światem dziecko, a nie trzydziestoczteroletnia kobieta wracająca do zdrowia po urazie głowy. Podobno uczyłam na uniwersytecie w Seattle, ale nie pamiętam. Miałam życie. Teraz mam tylko tę wyspę, męża, który nie odstępuje mnie na krok i dziwny, powracający sen.
W rzadkich przebłyskach pamięci układam mozaikę ze wspomnień, która różni się od tego, co mówi Jacob. Coraz bardziej zdezorientowana krok po kroku docieram do prawdy, ale ktoś próbuje mi przeszkodzić. Muszę być szybsza.”
Idealna para
Główną bohaterką książki jest Kyra, biolog morski, która niedawno doznała amnezji w wyniku wypadku podczas nurkowania. Kobieta nie może poradzić sobie z tym, że nie pamięta nic z ostatnich czterech lat jej życia. Poznajemy również jej męża, przystojnego, cierpliwego Jacka, który bardzo troskliwie zajmuję się żoną. Próbuje chronić ją przed całym światem. Cała akcja książki rozgrywa się na niewielkiej wyspie, gdzie wszyscy się znają. Para małżonków mieszka w posiadłości odziedziczonej po rodzicach Jacka.
Z czasem gdy zaczynamy pochłaniać książkę, w naszej głowie rodzą się pytania wątpliwości. Czy to wszystko nie jest zbyt idealne? Aż surrealistyczne?
Nowe pytania, nowe odpowiedzi
Kolejne rozdziały książki z jednej strony powodują u czytelnika coraz więcej wątpliwości, z drugiej zaś obfitują we wspomnienia, które zaczynają pojawiać się w umyśle Kyry. Wspomnienia te dają kobiecie wiele do myślenia i postanawia ona zrobić wszystko, by dowiedzieć się jak najwięcej o swoim życiu. Jak się jednak okazuje rzeczywistość, która ją otacza jest stworzona na potrzeby intrygi. Czyjej? W jakim celu? Tego musiscie przekonać się już sami…
Mystic Island
Autorka książki stworzyła niesamowite miejsce akcji. Wyspa Mystic Island jest nieco mroczna, jednak podczas czytania odnosiłam wrażenie, że chyba odnalazłabym się na tym końcu świata. Miejsce akcji świetnie zgrywa się w tym przypadku z fabułą i stanowi niezwykle ważny element w całej intrydze.
Uważam, że najlepszą recenzją dla książki, jest fakt, że pochłonęło się ją w zawrotnym tempie. Wtedy, gdy czytelnik odsuwa od siebie myśl, by przestać, by położyć się spać. Czytamy, czytamy, kolejne rozdziały przechodzą przez nasze palce. W tej książce wszystko się zgadza: jest napięcie, jest zagadka, świetnie wykreowane miejsce akcji, ciekawi bohaterowie. Czy można chcieć czegoś więcej? Nie sądzę.
Coś czuję, że teraz gdy ja już nacieszyłam się lekturą, książka zacznie krążyć wśród moich znajomych….
A Wy lubicie thrillery psychologiczne? Zachęciłam Was choć trochę tą recenzją? Czujecie, że „Mroczna toń” mogłaby pochłonąć i Was?
Opis wydawnictwa
„Znam łacińską nazwę każdej rozgwiazdy, ale nie pamiętam własnego nazwiska. Wszystko jest dla mnie nowe, czuję się jak zafascynowane światem dziecko, a nie trzydziestoczteroletnia kobieta wracająca do zdrowia po urazie głowy. Podobno uczyłam na uniwersytecie w Seattle, ale nie pamiętam. Miałam życie. Teraz mam tylko tę wyspę, męża, który nie odstępuje mnie...
Chyba w dorobku Tess Gerritsen nie było jak na razie książki lepszej niż ta. Tajemnicza, zapierająca dech w piersiach, tak wciągająca, że poszłam spać w środku nocy, by tylko jak najszybciej skończyć. Podoba mi się cały pomysł na fabułę. Tajemnicze stowarzyszenie "chrześcjiańskie", zagubienie Maury ze starym przyjacielem, tajemnica ukrywana w ziemi na odludziu. Wieje grozą, wieje ciekawością co będzie dalej. Jestem zachwycona! Prawda jest jednak taka, że nie spotkałam się z książką tej autorki, która nie przypadłaby mi do gustu. Gerritsen pisze thrillery w sposób tak naturalny jak ja robię naleśniki! Po prostu cudo!
Chyba w dorobku Tess Gerritsen nie było jak na razie książki lepszej niż ta. Tajemnicza, zapierająca dech w piersiach, tak wciągająca, że poszłam spać w środku nocy, by tylko jak najszybciej skończyć. Podoba mi się cały pomysł na fabułę. Tajemnicze stowarzyszenie "chrześcjiańskie", zagubienie Maury ze starym przyjacielem, tajemnica ukrywana w ziemi na odludziu. Wieje...
więcej Pokaż mimo to