rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

❛❛Władza nigdy nie budzi zaufania, bo jest ponad nami. Niewiele trzeba, by wmówić ludziom, że coś władza ukrywa❜❜

Po końcówce Rewizji, która była pełna emocji i zaskoczeń, nie mogłam się doczekać, aż zacznę czytać tę część i wiecie co? Znowu się nie zawiodłam, ani trochę! Uwielbiam Chyłkę, uwielbiam Zordona - brawo dla ciebie, Zordi, rehabilitujesz się po akcji z Romami, uwielbiam ich relację. Mam wrażenie, że każda kolejna część sprawia, że zatracam się w tej serii coraz bardziej i jeszcze bardziej ją uwielbiam - nawet jeśli tutaj na początku nie mogłam się w nią wgryźć, a wątki polityczne to nie jest do końca moja bajka. Dla mojego ukochanego duetu zniosę wszystko. Ta dwójka ma w sobie po prostu to coś, co sprawia, że już od Kasacji po prostu przez to przepływam i się zachwycam coraz bardziej.

❛❛Alkoholizm jest przestępstwem osobistym, w którym nigdy nie dochodzi do zatarcia skazania.❜❜

Chyłka budzi się w szpitalu na Bielanach, a zaraz po tym pojawia się jej dawny znajomy ze studiów. Jak się okazuje, równie piekielnie zdolny prawnik, który finalnie został najmłodszym sędzią TK. Potrzebuje pomocy od prawniczki, a Joanna, jak to Joanna, bierze się do roboty praktycznie od razu. Po zawirowaniach jakie zafundowała mi w Rewizji oraz tamtejszym finalne nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko, ale dla tej kobiety dosłownie nie ma rzeczy niemożliwych. Wydaje mi się, że nawet jakby przejechałby po niej czołg, to i tak podniosłaby się, otrzepała spódnicę, a później popędziła do sądu, bronić klienta i zrobiłaby to z bardzo dobrym, a przynajmniej względnie dobrym skutkiem. Tym razem jednak cała sprawa jest jeszcze bardziej zagmatwana niż to było w przypadku Langera czy Bukano, a rzeczywistość sądowa nie jest tym, do czego Chyłka się wykształciła i była przyzwyczajona. Joanna jednak radzi sobie jak umie, nawet jeśli oznacza to nagłe zniknięcie, a potem pojawienie się ponownie, jak gdyby nigdy nic. Dodajmy do tego zakropione alkoholem wieczory na Argentyńskiej, rozprawy sądowe w kontrze z bezlitosnym prokuratorem i demony przeszłości, z którymi prawniczka musi się zmagać.

Muszę przyznać, że ta część jednak trochę mi się dłużyła i nieco dłużej musiałam poczekać na dojście do jakiś wniosków, ale nie zmieniło to faktu, że czytało się bardzo przyjemnie. Jak ja uwielbiam te dialogi! Duet Chyłki i Zordona znów pracujący razem tylko mnie uświadomił jak bardzo uwielbiam to duo i jak bardzo nie wyobrażam sobie tego, że znowu mogliby się znaleźć po przeciwnych stronach barykady czy nawet zakończyć swoją znajomość, bo to po prostu jest niewykonalne. Tematy polityczne i związane z Trybunałem jednak trochę utrudniały mi czytanie, a cały ten wątek z morderstwem, mam wrażenie, że przeciągnął się za bardzo i zbyt wiele wątków się w nim znalazło, dlatego chyba nie dam takiej samej oceny jak wcześniej, ale to chyba jedyny zarzut jaki mogłabym postawić tej części, bo poza tym bardzo mi się wszystko podobało. Czytałam potwornie zaniepokojona zniknięciem Chyłki, nie mogąc się doczekać tego, co się z nią dokładnie stało. I ta końcówka! Końcówka w ogóle mnie rozwaliła i sprawiła, że piątą część chciałabym czytać w trybie natychmiastowym, już teraz. T e r a z.

❛❛Miała wrażenie, jakby odkryła się za bardzo, jakby mógł zobaczyć ją całkowicie nagą, odartą ze wszystkich warstw, które nakładała codziennie rano, by radzić sobie ze światem.❜❜

Pierwsze co chciałabym powiedzieć w kwestii bohaterów: Brawo, Kordian Oryński, nie jesteś już tak bardzo do wyjebania jak byłeś i bardzo ładnie się rehabilitujesz.

Poza tym: Ta część była dla mnie prawdziwym rollercoasterem emocjonalnym nie tylko przez wzgląd na to, że znów pracowali razem nad sprawą, a ja potwornie się za tym stęskniłam, ale przede wszystkim i ponad wszystko przez wzgląd na Cymelium Chyłki. Nie spodziewałam się czegoś takiego w żadnych moich snach i wyobrażeniach. Nie mogłam się pozbierać po przeczytaniu tego rozdziału i mam wrażenie, że dalej na samą myśl o nim ogarnia mnie potworny chłód. A Zordon i jego zachowanie później! Ten nieporadny adwokat naprawdę wziął sprawy w swoje ręce. Zupełnie po męsku, czego totalnie się nie spodziewałam, ale kibicowałam mu przez cały czas. Bardzo mi się spodobało też to, że jednak uczucia w nim odżyły i chociaż za wszelką cenę starał się pokazać to, że nic takiego nie miało miejsca, to jednak każdy to widział, przede wszystkim Kormak. Sama Chyłka, miałam wrażenie, że opuściła swoją gardę, docierając do myśli, których chyba sama po sobie nigdy się nie spodziewała i kurcze, to też było bardzo fajne! I bardzo przyjemnie się czytało to, że ta bezwzględna prawniczka ma jednak odsłonę, w której uczucia mają jakieś znaczenie. No i ten jeden fragment na Argentyńskiej! O. Mój. Boże. To naprawdę było coś! Czytałam to z wypiekami na twarzy. Wow. Najbardziej jednak ze skarpetek wywaliła mnie końcówka. Musiałam to jedno konkretne zdanie przeczytać kilka razy, aby utwierdzić się w tym, że nic mi się nie przywidziało. Nie mogę się doczekać przez to następnej części jeszcze bardziej!

Chyłka dalej nie zawodzi, w prawdzie nie czułam się 1:1 tak jak po Rewizji, ale wciąż było mocno. Naprawdę mocno. Chcę już wiedzieć do dalej!

❛❛Władza nigdy nie budzi zaufania, bo jest ponad nami. Niewiele trzeba, by wmówić ludziom, że coś władza ukrywa❜❜

Po końcówce Rewizji, która była pełna emocji i zaskoczeń, nie mogłam się doczekać, aż zacznę czytać tę część i wiecie co? Znowu się nie zawiodłam, ani trochę! Uwielbiam Chyłkę, uwielbiam Zordona - brawo dla ciebie, Zordi, rehabilitujesz się po akcji z Romami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

❛❛- Czy to ci nie przeszkadza? To, że twoi mężowie trafiali na pierwsze strony gazet, tak często o nich mówiono, że prawie przyćmili twoje osiągnięcia i ciebie samą? To, że gdy ludzie plotkują o tobie, zawsze w tle jest siedmiu mężów Evelyn Hugo?
- Nie. Ponieważ to są tylko mężowie. Ja jestem Evelyn Hugo.❜❜

Złota era Hollywood, statuetki Oscarów, filmowe uniesienia i klapy. Szmaragdowa zieleń sukienki Evelyn Hugo, rude włosy Celii St. James, idealnie skrojone garnitury Harry'ego Camerona. Miłość, ból, cierpienie i żal. Rollercoaster emocjonalny. Mogłabym tak w nieskończoność opisywać epitetami Siedmiu Mężów Evelyn Hugo i nie znudziłoby mi się to nawet przez sekundę. Bo to była niesamowita lektura. Wspaniała historia, która uderza w czytelnika dopiero po czasie. Uderza, wnika tak głęboko, że człowiek nie jest w stanie skupić się na niczym innym, a na sam koniec i tak zostaje pozostawiony samemu sobie z nadmiarem emocji, bólem i łzami w oczach.

Taki właśnie efekt na ludziach wywierała Evelyn Hugo. Niesamowita kobieta o wielu twarzach i wielu sekretach z historią równie głęboką, co nieprzewidywalną, która mnie osobiście pochłonęła bez końca.

❛❛Ludziom wydaje się, że intymność dotyczy wyłącznie sfery seksu. Intymność to mówienie prawdy. Kiedy uświadamiasz sobie, że możesz powiedzieć komuś prawdę, kiedy możesz się przed tą osobą otworzyć, kiedy stajesz przed nią nago, a ona mówi: ,,Jesteś ze mną bezpieczna". To właśnie intymność.❜❜

To jedyna z tych historii, która wydaje się zupełnie niepozorna. Sięgasz po nią, bo nie spotkałaś się wcześniej z takim tytułem, z takim kolorem, z taką tematyką. Myślisz sobie, od razu szufladkując i nakładając łatki, że będzie to historia jakiejś nie mogącej się na nikogo zdecydować, pustej laleczce, która skacze z kwiatka na kwiatek. Może nawet usłyszałaś już coś od niej wcześniej, widziałaś wzmianki czy urywki wywiadów. To wszystko i tak nie ma znaczenia, bo zaczynając czytać, wkraczasz świat wielkich ekranów, reflektorów, sławy, w świat czegoś, co mniej czy bardziej każda z nas pożądała na jakimś etapie swojego życia. Tych pięknych sukienek, nagród, kamer, kultowych czarno-białych klapsów filmowych.

Historia Evelyn zaczyna się jednak na długo przed tym i trwa na długo po tym jak osiągnęła szczyt. Jeśli miałabym ją jakoś w skrócie streścić, to zabrakłoby mi na to miejsca, bo nie wybaczyłabym sobie, gdybym coś ominęła lub czemuś ujęła. Bo pomimo tego, że Hugo zaistniała w Hollywood i na swój sposób uformowała tamtejszą historię, to jednak jej życie nie było tylko aktorstwem, jak przez wiele lat sądziła. Poza chwilami uznania, snucia wizji o zdobyciu tej wymarzonej statuetce, to były też sceny brutalne, na swój sposób wyrachowane, bo Evelyn błądzi. Błądzi, miota się i plącze we wszystkim. W decyzjach, w uczuciach, w myślach. Nie nie była, nie jest i nie będzie krystalicznie czystą postacią przez wiele rzeczy, które zrobiła, ale pomimo to od początku aż do samego końca pozostała panią własnego losu, nie dając sobie odebrać absolutnie niczego - no chyba, że nie było to zależne od niej lub za późno zorientowała się tym, co właściwe.

❛❛Czasami rozwód nie jest wstrząsającą porażką. Czasami po prostu chodzi o to, że dwoje ludzi musi wyjść z otaczającej ich mgły.❜❜

Postać Evelyn pochłonęła mnie i zamieszkała w moim sercu na dobre. Już od pierwszych stron zapałałam do nią sympatią, choć nic nie powinno na to wskazywać. Patrzyłam jak ta najpierw młoda dziewczyna bierze sprawy w swoje ręce, wyjeżdża do Californii, aby być kimś, aby coś znaczyć. Potem przyglądałam się jak ta wznosząca się i jaśniejąca coraz bardziej gwiazda po drodze na szczyt popełnia niezliczoną ilość błędów i potyka się o własne decyzje. Po drodze do postaci, które wywarły na mnie ogromne wrażenie dołączyli jeszcze Celia i Harry. Całe to trio pokochałam doszczętnie, zafascynowałam się nimi tak, jak dawno nie zachwycałam się żadną inną postacią. Żadną inną książką ostatnio się nie zachwyciłam do tego stopnia, jak to się stało właśnie z tą. Przyjaźń Evelyn i Harry'ego była dla mnie piękna i to jak rozumieli się niekiedy bez słów czy miłość taka jak Evelyn i Celii była czymś, czego bardzo chciałabym doświadczyć i pomimo tego, że obydwie te relacje potwornie odbiły się na Evelyn, to jestem pewna, że żadnej nie żałowała.

Może ta opinia nie będzie obiektywna, bo piszę ją na gorąco, kiedy emocje nie opadły, ale jestem pewna, że w przypadku tej książki jeszcze długo nie opadną. Nie musiałam długo się zastanawiać nad oceną, szukać błędów, bo po prostu ich nie widziałam. Przepłynęłam przez nią, w towarzystwie śmiechu, ciepła radości, ale też ogromnej ilości łez. Na długo ją zapamiętam i choć te współczesne wstawki sprawiały, że czułam się tak jakby reklamami przerwano mi wspaniały film, to bardzo szybko do niego wracałam, pochłaniając kolejne lata w historii Evelyn, niezależnie od tego, gdzie wywiały ją wiatry jej losu i tak naprawdę byłabym w stanie przeżywać to raz po raz, nie nudząc się ani trochę. Bo przy ludziach takich jak Hugo, Celia czy Harry nie da się nudzić. Można płakać czy cieszyć się razem z nimi, ale nigdy nudzić się.

❛❛- Czy to ci nie przeszkadza? To, że twoi mężowie trafiali na pierwsze strony gazet, tak często o nich mówiono, że prawie przyćmili twoje osiągnięcia i ciebie samą? To, że gdy ludzie plotkują o tobie, zawsze w tle jest siedmiu mężów Evelyn Hugo?
- Nie. Ponieważ to są tylko mężowie. Ja jestem Evelyn Hugo.❜❜

Złota era Hollywood, statuetki Oscarów, filmowe uniesienia i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

❛❛But someone once told me we always end up where we're meant to be, and this is where I'm meant to be. With you.❜❜

Lil disclaimer: English isn't my first language, sorry for the mistakes!

RHYS LARSEN IS A FUCKING STANDARD AND I DO NOT TAKE OTHER OPTIONS.

Ladies, what a ride it has been. Oh. My. God. I need a second to get myself straight, because... How can he, they, she can be so perfect? How's that even possible?

Thanks to TikTok I knew more or less what to expect when it comes to this book, but Bridget and Rhys have my heart anyway. Their story was so intense, so beautiful, so... I don't know, even marvelous at some point. I literally couldn't put this book down. Even though I wasn't sure I will like royalty vibes in books but Twisted Games proved I was wrong, because from now on it for sure will be one of my favorite tropes. The way Rhys was totally different from Alex stirred something in me but in absolute good way! This man, oh god, I love him so much already. I wish some of his kind existed in real life. His story, on the other hand, was so devastating. It hurt so much that I got tears in my eyes when I discovered the truth. I'm so happy he got Bridget in the end. That they both have each other and that they're happy!

The story itself wasn't such surprising as I thought it would be and at some point, I was afraid I won't catch up with all that was going on. But that's all right. It doesn't have to be perfect for me to love it, because I do so anyway and already. Despite the fact, I guess correctly who has leaked the photos to press. Fuck you, Elin. Disrespectfully. I had and have nothing to you. Even respect. Bye.

I'm so happy I finally read it and would recommend it to all those who haven't read it yet. It's absolutely worth it, I promise!

❛❛But someone once told me we always end up where we're meant to be, and this is where I'm meant to be. With you.❜❜

Lil disclaimer: English isn't my first language, sorry for the mistakes!

RHYS LARSEN IS A FUCKING STANDARD AND I DO NOT TAKE OTHER OPTIONS.

Ladies, what a ride it has been. Oh. My. God. I need a second to get myself straight, because... How can he, they,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

❛❛I'm not sure what I did right in my life to deserve your love, but I'll stop at nothing to protect it❜❜

I absolutely LOVED this book. At first, I wasn't convinced at all. I admit it in the simplest way I can. Thought it would be boring and I won't like it. But then... oh me, oh my, I burst like a bubble. And I mean it with every single word I'm writing here. The characters, the plot, the groveling! Rowan Kane is another book boyfriend on my list and I'm sure the other Kane brothers will join him as soon I get their books in my hands.

After about 100 pages my interest started to build up and I was fascinated even more and more with other pages. I don't know, I could say I've got a thing for emotionally unavailable grumpy men who face that sunshine girl, who loves life, has the biggest heart on earth, and smile despite the obstacles life is putting her through. Rowan and Zahra were that kind of couple and I completely lost my mind and heart for them. And sis... that smut scenes... Oh my god. Let me rest for some time because that was hot! H-o-t.

It got me after reading the whole book how fascinated I was. I mean it. Rowan was that kind of boyfriend whose Zahra become a soft spot. I loved reading how he was changing and smiling more when she was around him. And how he was trying to get her back when he realise how important was she. I love it with all my heart.

And the epilogues!!! Oh my god. That was perfect. Just perfect.

Would I recommend it? Yes!!! And I already did. So draw a conclusion on your own xoxo

❛❛I'm not sure what I did right in my life to deserve your love, but I'll stop at nothing to protect it❜❜

I absolutely LOVED this book. At first, I wasn't convinced at all. I admit it in the simplest way I can. Thought it would be boring and I won't like it. But then... oh me, oh my, I burst like a bubble. And I mean it with every single word I'm writing here. The...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

❛❛Nienawiść rodziła nienawiść, zbrodnia pociągała za sobą zbrodnię. Nie stanowiło to żadnego novum w historii ludzkości. Właściwie było jednym z fundamentów jej historii, pomyślała Chyłka.❜❜

Emocje trochę opadły i ze spokojną głową mogę usiąść do napisania tej recenzji. Rewizja zabrała mnie ze sobą w taką emocjonalną podróż, że nie byłam w stanie się od niej oderwać i zarwałam większość nocy, aby tylko dowiedzieć się jak kolejne perypetie mojej ukochanej prawniczki oraz tego niekiedy jeszcze nieporadnego aplikanta jakim jest Zordon. Po Zaginięciu wiedziałam już, że tak łatwo nie odpuszczę i bardzo szybko będę musiała dowiedzieć się jak potoczyły się dalsze losy tych dwójki i ta część zupełnie powaliła mnie na łopatki.

❛❛Kordian nie zawahał się przed kłamstwem. W miejscu, gdzie było ono na porządku dziennym, nie wypadało nawet myśleć o mówieniu prawdy.❜❜

Sprawa, w którą teraz wplątała się Joanna Chyłka - a z premedytacją piszę, że wplątała się, bo po zaskakującym zakończeniu z poprzedniej części, czytelnik doskonale wie jak potoczyło się życie zarówno zawodowe jak i prywatne tej bezwzględnej pani mecenas- jest zaskakująca, jak wszystkie inne, które już w swojej karierze prowadziła. Podwójne zabójstwo na Ursynowie wstrząsa Warszawą i robi się gorąco jak tylko okazuje się, że podejrzanym sprawcą jest mąż raz ojciec dwójki kobiet, które stały się ofiarami. W dodatku w grę wchodzi kwestia polisy ubezpieczeniowej, a jest to niemała kwota. Joanna, gdzieś pomiędzy kolejnymi butelkami tequili, wódki czy piw podejmuje się obrony Roma, bo w tej części autor podaje nam jak na tacy kwestię dyskryminacji mniejszości romskiej i wszystkich nieprzyjemnych sytuacji z jakimi ci ludzie muszą się stykać na co dzień. Jest to bardzo ciekawa sprawa, a pikanterii dodaje fakt, że ulubiony duet nie stanowi już duetu, bo znajdują sie po przeciwnych stronach barykady - Chyłka reprezentuje w sądzie Bukano, a Zordon ze swoim nowym patronem firmę ubezpieczeniową, która nie chciała wypłacić horrendalnej sumy polisy, opiewającej na milion złotych.

Emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania były wręcz nie do opisania. Nie sądziłam, że tak bardzo się wciągnę, mając w pamięci to, że z seriami bywa różnie i często zdarza się tak, że im więcej części, to tym jest gorzej i ciężko utrzymać tę samą jakość, która pojawiła się w tomie pierwszym. Mam wrażenie, że w przypadku Chyłki jest zupełnie inaczej. Zupełnie. Rewizja okazała się być dla mnie świetną pozycją, pełną wartkiej akcji, niesamowicie zabawnych dialogów, ale także dała mi szansę na spojrzenie na to wszystko z innej strony. Nie będę ukrywać, że w pewnym momentach byłam potwornie zażenowana, wściekła, było mi smutno, a nawet przykro i szczerze mówiąc jestem wdzięczna za każe jedno takie uczucie, bo tylko utwierdziło mnie w tym, że cała ta seria zasługuje na całą uwagę, którą już jej się poświęciło i którą jeszcze jej poświęcę. Sprawa była wartka, ciekawa, wiele się dowiedziałam, ale i tak finał dosłownie zmiótł mnie z planszy. Zostałam pozostawiona z tak wielkim niedopowiedzeniem, że na już potrzebuje następnego tomu. Ponadto jeszcze spotkanie z ojcem Chyłki narodziło w mojej głowie tyle pytań, na których odpowiedzi już się nie mogę doczekać. Mam nadzieje, że Immunitet będzie się czytało równie dobrze jak tę pozycję i że wkrótce dowiem się czegoś więcej o przeszłości Joanny.

❛❛Rozłączyła się, żałując, że w ogóle wybrała jego numer. Pieprzony Zordon i pieprzone emocje. Miała ich w nadmiarze, od kiedy spotkali się w Parku Skaryszewskim. Nie sądziła, że poczuje cokolwiek, ale kiedy tylko go zobaczyła, coś w niej drgnęło.❜❜

Jeśli chodzi zaś o sam duet Chyłki i Zordona to po pierwsze:

Do wyjebania jesteś, Kordian Oryński.

Aczkolwiek pozwolę sobie zacząć od początku. Wiedziałam podświadomie, że z Joanną będzie źle. Nic w tym dziwnego. Alkohol robi z ludźmi podłe rzeczy i czytanie o tym jak stacza się coraz bardziej, stawiając ponad wszystko inne upojenie i kolejne butelki trunków było ciężkie i trudne. Czasami naprawdę nie wierzyłam moim oczom w to, co przeczytały na kartkach papieru i trzymałam kciuki, aby stało się coś, co jakoś potrząsnęłoby nią i postawiło z powrotem do pionu. Tym kimś okazał się być Zordon - a jakże. Nie zmienia to jednak faktu, że on z kolei potwornie mnie drażnił w tym tomie. Doskonale wiedziałam, że po ich niewyjaśnionym pójściu w swoje strony ta relacja nie będzie idealna, że sam Kordian nie przyszedł do Żelaznego & McVaya po nic, ale jednak? Donosić na byłą patronkę, Zordon? A potem szukać na nią brudów? Nie sądziłam, że tak bardzo pieniądze namąciły mu w głowie, ale jednak tak się stało i chwała za to, że udało mu się jako tako zrehabilitować. Mówię jako tako, bo do pełnej rehabilitacji dużo mu jeszcze brakuje i mam nadzieje, że nie odwali takich numerów, nawet jeśli znowu będzie miał Langera na karku.

Pomimo tego, że ta dwójka tyle się nie widziała, Kordian harował jak wół, aby plakietka na jego gabinecie znowu się zmieniła, a Chyłka pogrążała się w nałogu, to muszę przyznać, że dalej wyczuwałam między nimi tę chemię, która na poważnie wytworzyła się w poprzednim tomie. Wzmianki o uczuciach i podejrzenia, które wysnuwał Kormak są jak najbardziej trafne i wręcz siedzę jak na szpilkach, aby poczytać o tym jak ich relacja rozwija się oraz kiełkuje jeszcze bardziej.

Podsumowując: to była niesamowita podróż, którą już teraz chciałabym kontynuować i mam nadzieje, że następny tom rozłoży mnie na łopatki równie mocno jak i ten.

❛❛Nienawiść rodziła nienawiść, zbrodnia pociągała za sobą zbrodnię. Nie stanowiło to żadnego novum w historii ludzkości. Właściwie było jednym z fundamentów jej historii, pomyślała Chyłka.❜❜

Emocje trochę opadły i ze spokojną głową mogę usiąść do napisania tej recenzji. Rewizja zabrała mnie ze sobą w taką emocjonalną podróż, że nie byłam w stanie się od niej oderwać i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

❛❛— Jeśli chcesz sensacji, idziesz do dziennikarzy — dodała Joanna. — Chcesz skazania, idziesz do prokuratora. Chcesz obrony, idziesz do mnie.❜❜

Mój powrót do Chyłki tak naprawdę w tym roku wyszedł zupełnie niespodziewanie, ale przepadłam jak tylko odświeżyłam sobie Kasację, bo jednak ten duet prawniczy kupił mnie jeszcze lata temu i teraz zrobił to znowu, więc chyba nikogo nie zdziwił fakt, że odgruzowałam Zaginięcie w swojej biblioteczce i zabrałam się do czytania, tak szybko jak tylko mogłam!

Ta sprawa była jeszcze lepsza niż ta w pierwszej części i muszę przyznać, że nie tęskno mi za Langerem. Nie mniej jednak byłam tak samo, a nawet jeszcze bardziej zaintrygowana całym tym przedsięwzięciem, detalami, szczegółami i mam wrażenie, że przeżywałam wszystko razem z bohaterami. Początek, potem własne śledztwo, które Chyłka prowadziła razem z Zordonem, rozprawy sądowe, wypadki i inne zdarzenia, na które narazili się bohaterowie. Aż ciężko się było oderwać od lektury! Tym razem to było porwanie dziecka i chociaż nie jest to nigdy motyw przyjemny do ugryzienia, to jednak chylę czoła, bo jednak zostało to przedstawione w taki sposób, że niczego się nie spodziewałam - być może coś podejrzewałam, ale trochę jak Chyłka wobec Zordona i jego teorii spiskowych, pozostawałam wobec tego nieufna.

Jeśli natomiast o nich chodzi - ach, co to było za napięcie! Bardzo mi się to podobało, nawet jeśli mecenas wypadała na zbyt niedostępną, a zaloty jej aplikanta niekiedy były zbyt szczeniackie. Bardzo mi się przyjemnie to jednak czytało, niekiedy nawet z wypiekami na twarzy i wręcz czułam to wszystko, co wisi w powietrzu między nimi! Mam kilka swoich ulubionych scen, ale jednak ta bilardowa skradła moje serce i mam wrażenie, że do tej pory ją sobie odtwarzam w głowie. Tak trzymaj, Zordon!

W ogólnym rozrachunku jestem bardzo zadowolona, ale też zła na siebie, że tyle czekałam z tym, żeby dorwać się do całości i móc poznać całą historię tego duetu. Nie mogę się już doczekać, aż będę czytać Rewizję oraz kolejne tomy. Mam też wrażenie, że na swój sposób ta seria może zostać poniekąd moim comfort read, bo przeżywam to wszystko jakoś inaczej. Jakoś tak lepiej. Pomimo tego, że nie są to sprawy pokrzepiające, to jednak Chyłka spełniła swoje zadanie i podniosła mnie na duchu wtedy, kiedy tego potrzebowałam najbardziej. Czekam na więcej!

❛❛— Jeśli chcesz sensacji, idziesz do dziennikarzy — dodała Joanna. — Chcesz skazania, idziesz do prokuratora. Chcesz obrony, idziesz do mnie.❜❜

Mój powrót do Chyłki tak naprawdę w tym roku wyszedł zupełnie niespodziewanie, ale przepadłam jak tylko odświeżyłam sobie Kasację, bo jednak ten duet prawniczy kupił mnie jeszcze lata temu i teraz zrobił to znowu, więc chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

❛❛To, co najpiękniejsze w życiu, nie trwa długo.❜❜

Długo zbierałam się do tego, aby przeczytać tę książkę. Naprawdę długo. Nie tylko przez wzgląd na to, że nie mogłam jej nigdzie dostać, a później wahałam się czy czytać w oryginale czy też pokusić się o polskie tłumaczenie, aż w końcu udało mi się. I próbuje doprowadzić się do porządku, aby cokolwiek napisać. Cokolwiek sensownego.

Nie jest to historia idealna, o nie. Zdecydowanie nie. Jest słodka, delikatna, jest wyszukana i cukierkowa do przesady. Nie każdemu może się to podobać, z czego doskonale zdaje sobie sprawę. Rozumiem to. Ale mi jednak przypadła ona do gustu. Poppy i Rune to wyjątkowa para. Na tyle wyjątkowa, że pewnie jeszcze na długo ze mną zostaną, tak jak pamięć o niej została przy nim na bardzo długo, po tym, gdy już odeszła. Czytało się tę historię jednak na tyle szybko i płynnie, że po wszystkim zostały mi tylko łzy, bo pomimo tego, że była wyidealizowana, że czasami była naciągana i przerysowana, to dotknęła mnie. Potwornie mnie dotknęła. Nie spodziewałam się, że właśnie ta książka dotknie mnie w taki sposób. Myślałam, że to raczej tylko kolejny, popularny teraz romans. Ale tak nie było.

To historia o bólu. O pięknej i trwałej miłości. Ale też o smutku. Ból, smutek, płacz, miłość, przyjaźń i pocałunki. Wszystkie pocałunki Rune'a i Poppy, które były jednak warte poświęconego im czasu. I nie żałuje, że to zrobiłam.

❛❛To, co najpiękniejsze w życiu, nie trwa długo.❜❜

Długo zbierałam się do tego, aby przeczytać tę książkę. Naprawdę długo. Nie tylko przez wzgląd na to, że nie mogłam jej nigdzie dostać, a później wahałam się czy czytać w oryginale czy też pokusić się o polskie tłumaczenie, aż w końcu udało mi się. I próbuje doprowadzić się do porządku, aby cokolwiek napisać. Cokolwiek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

❛❛Trzeba skonkretyzować wroga. Dzięki temu staje się mniej straszny, a bardziej realny.❜❜

Zaczynam ten rok z Mrozem, nie pierwszym moim życiu, ale za to jednym jakich miło wspominam. Nie jest to także moje pierwsze spotkanie z Chyłką, ale zawsze miło jest wrócić do wygadanej pani mecenas z Warszawy. Do Zordona też, choć jego mam wrażenie, że zapamiętałam jakoś inaczej te cztery lata temu.

Duet Chyłka x Oryński zawitał w moim życiu dawno patrząc na to po ilu latach sięgnęłam po reread i od tamtej pory nie daje mi spokoju praktycznie co chwilę. Nie jest to jednak wada, a wręcz przeciwnie. Wykreowani są w ten sposób, że nie jestem w stanie o nich zapomnieć i czasami, gdy wracam do nich myślami, pierwsze co mi przychodzi do głowy, to oczywiście niekiedy nieporadność początkującego Zordona i cięty język Chyłki.

Nie jest i nie była to nigdy literatura na miarę epopei, ale czy o to w tym wszystkim chodzi? Nie. Mam wrażenie, że sięgając po Chyłkę wiele osób oczekuje arcydzieła na miarę co najmniej Pana Tadeusza, a jest to zupełnie niepotrzebne. To nie jest żadna epopeja. To prawnicza, niekiedy jak to sam autor w posłowiu przyznaje podkoloryzowana rzeczywistość z barwnymi postaciami, osadzone w stolicowych realiach. Jest to historia, w której mecenas musi wybronić mordercę, który odmawia współpracy, mając w dodatku świeżą aplikancką krew na głowie. Całość otoczona jest nie tylko lekkim suspensem, zabawnym humorem i adwokackim żargonem, który jednak nie zanudzona na śmierć.

Drugie spotkanie z Chyłką w tej części podobało mi się tak naprawdę tak samo jak to było za pierwszym razem. Nie czytam tych książek czy jakikolwiek innych z nazwiskiem Mróz na okładce, oczekując cudów na papierze, bo czytam je po to, aby odpocząć i się odprężyć, nawet jeśli sytuacje przedstawione na kartkach potrafią być potworne i brutalne. I już planuje sięgnąć po następne części.

❛❛Trzeba skonkretyzować wroga. Dzięki temu staje się mniej straszny, a bardziej realny.❜❜

Zaczynam ten rok z Mrozem, nie pierwszym moim życiu, ale za to jednym jakich miło wspominam. Nie jest to także moje pierwsze spotkanie z Chyłką, ale zawsze miło jest wrócić do wygadanej pani mecenas z Warszawy. Do Zordona też, choć jego mam wrażenie, że zapamiętałam jakoś inaczej te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

❛❛Czasem emocje okazywały się zbyt trudne, żeby od razu sobie z nimi poradzić.❜❜

Kolejne Lipowo, kolejne sprawy, kolejne perypetie prywatne i kolejny raz niezawodna Klementyna.

Muszę przyznać, że trochę zbierałam się do tego, aby przeczytać tę część. Nie tylko ze względu na jej objętość, bo nie należy do najmniejszych książek, ale głównie przez wzgląd na pamięć o tym, co działo się w poprzednich częściach i o tym, co mnie ostatnio zirytowało, tudzież odpychało. Tak, głównie chodzi mi tutaj o ten nieszczęsny trójkąt miłosny, który ciągnie się już i ciągnie, niczym ten ze Zmierzchu, co naprawdę bywa już uciążliwe i męczące. Daniel, który nie potrafi podjąć żadnej, dorosłej decyzji, Emilia, która jak zwykle samolubna, nie widzi niczego i nikogo poza czubkiem własnego nosa i w tej części także naiwna Weronika, która pomimo trudnej przeszłości popełniała te same, głupie błędy. A do tego niedopowiedzenia między nimi, niedomówienia i najróżniejsze kłótnie, zaczepki słowne i to wyczekiwanie na to czy w końcu coś się zadzieje czy nie. Nie ukrywam, ale było to ciekawe przez dwa tomy, ale tutaj dla mnie było to już mało zjadliwe. Świetnie za to czytało się o Klementynie i to jest chyba postać, której w tej części nie mam nic do zarzucenia - i tak naprawdę nigdy nie miałam. To twarda babka, która chodzi swoimi drogami i jak ten kot, zawsze spada na cztery łapy, pomimo tego, że życie rzuca jej kłody pod nogi. Nie zawiodła mnie jeszcze ani razu i chyba głównie ona pozwoliła mi przeczytać Norę tak szybko.

Historii nie jestem w stanie odmówić tego, że porywa, bo porywa niesamowicie, wciąga i nawet sprawia, że nie da jej się w pewnym momencie odłożyć. Jest zawiła, jest dużo nazwisk, czasem ciężko coś ogarnąć, ale ostatnio nie miałam szansy przeczytać czegoś takiego, nawet jeśli nie do końca to było realne, a to przeplatanie przeszłości z czasami współczesnymi czasem przyprawiało o ból głowy. Było naprawdę w porządku, bo nie jest to seria, od której trzeba wymagać cudów i raczej nie o cuda tu chodzi. Raczej o małomiasteczkowy kryminał, który przeplata się z obyczajowymi elementami, a który dodaje na półkę z ulubionymi książkami z sentymentu i sympatii do jednej wytatuowanej Pani Komisarz.

No i oczywiście będzie mi brakować pewnej osoby.

❛❛Czasem emocje okazywały się zbyt trudne, żeby od razu sobie z nimi poradzić.❜❜

Kolejne Lipowo, kolejne sprawy, kolejne perypetie prywatne i kolejny raz niezawodna Klementyna.

Muszę przyznać, że trochę zbierałam się do tego, aby przeczytać tę część. Nie tylko ze względu na jej objętość, bo nie należy do najmniejszych książek, ale głównie przez wzgląd na pamięć o tym, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Podeszłam do tej książki z neutralnym stosunkiem. Lubię twórczość Mroza i nie wstydzę się tego - o gustach najzwyczajniej w świecie się nie dyskutuje. Zdawałam sobie sprawę, że może być tu jeden schemat, że może faktycznie odkryje to, co ludzi w tych wszystkich jego seriach razi, ale wiecie co? Oprócz wątku przemocy domowej i kobiety, która z miłości do dziecka zrobi wszystko, aby wyrwać się spod buta tyrana, jakim okazał się być jej mąż, nie było w tej książce żadnych schematów - a przynajmniej dla mnie. Jeśli dla was są, w porządku, szanuje to, ale mi czytało się to przede wszystkim sprawnie, płynnie i czułam się wciągnięta w wartki potok akcji.

Usiadłam do niej wczesnym popołudniem, obecnie mamy 20, kiedy skończyłam i przysiadłam do tej recenzji na świeżo. Może nie powinnam tego robić, a dać sobie na wstrzymanie i sklecić coś sensownego dopiero, gdy ochłonę, chociaż nie była to książka tego typu, z której musiałam zbierać z podłogi swoją szczękę, głowę, ręce, cokolwiek. Była w porządku, nawet bardzo w porządku. Nie odczuwam więc potrzeby tworzenia niepotrzebnego dystansu do wydania swojej opinii.

Lubię strukturę książek Remigiusza. Są jednocześnie proste, ale zawiłe. Płytkie, ale dotykające ważnych tematów. Wydawane jak grzyby rosnące po deszczu, a jednak wciąż zbierające szerokie szeregi fanów. Bohaterowie wydają się typowi, prostolinijni, nawet banalni, ale ostatecznie coś sprawia, że pałamy do nich sympatią. Forst, Chyłka, czy tutejszy Werner. Nie uwierzę, że mimo wszystko nikt się nie uśmiał, nie utożsamił czy nie przekonał do któregoś z nich podczas czytania. Nie wiem, co konkretnie to <i>coś</i> znaczy, ale naprawdę mi się podoba.

Ta historia, nie owijając w bawełnę, przypominała mi jeden z tych thrillerów, które czytałam w tym roku. <i>za zamkniętymi drzwiami</i>? <i>ocalałe</i>? Nie wiem, długo by szukać, długo wymieniać, ale nie o tym. Im bardziej jednak się w nią zagłębiałam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że detektyw ze mnie taki jak z koziej dupy trąba. Cóż, przepraszam za wyrażenie, ale dzisiaj mam wyjątkowo dziwny humor i po prostu nie umiem określić tego inaczej. Nagle każdy był dla mnie podejrzany, nawet sam Damian zaczął mi czymś śmierdzieć, a okazało się, że była to tylko jedna wielka podpucha. Chylę czoła natomiast za poprowadzenie postaci Ewy alias Kasandry. Nie spotkałam się z czymś takim, wgniotło mnie to w fotel i mam wrażenie, że czym prędzej zamówię przez to drugą część, bo coś mi nie daje spokoju i chce wiedzieć, co dalej.

Czy polecę? Pewnie tak, aczkolwiek dobrze zdaje sobie sprawę, ile w tym momencie ludzi patrzy na mnie spode łba, proszę nie bijcie, zaznaczyłam na początku, że to tylko MOJA opinia i tego się trzymam. Historia była wartka, zgrabnie napisana - jak na Remigiusza przystało - i wzbudzająca zaintrygowanie, dlatego zacieram rączki na drugą część i dopisuje ją sobie do listy książek do kupienia.

Podeszłam do tej książki z neutralnym stosunkiem. Lubię twórczość Mroza i nie wstydzę się tego - o gustach najzwyczajniej w świecie się nie dyskutuje. Zdawałam sobie sprawę, że może być tu jeden schemat, że może faktycznie odkryje to, co ludzi w tych wszystkich jego seriach razi, ale wiecie co? Oprócz wątku przemocy domowej i kobiety, która z miłości do dziecka zrobi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

mróz, śnieg, przesądy i wyspa, którą na przemian targa dobro i zło - ogólnie reasumując ciężki orzech do zgryzienia, a wśród tego wszystkiego lud, który czci boginię. to od niej zależy, czy przeżyją czy nie, a niebo które zaczyna mienić się na czerwono okazuje się być już nie tylko przykrym powrotem do przeszłości, ale też pewnego rodzaju próbą, której trzeba się podjąć.

przyznam się bez bicia - kupiłam tę książkę dla okładki. nie mówcie mi, że nie jest piękna, bo i tak w to nie uwierzę. wiem, wiem, nie powinno się tego robić, ale ten jeden raz sobie wybaczyłam i mam nadzieje, że od was również dostanę rozgrzeszenie. w każdym razie nie o tym mowa, a o pewnej nastolatce, która jest główną bohaterką tejże pozycji. ósa - zahartowana przez życie i pogodę nastolatka, która pomimo przeciwnościom losu sprostała zadaniu jej powierzonemu. ona jako postać sama w sobie mnie niezbyt zaintrygowała. oczywiście nic jej nie zarzucam i niczego nie ujmuję, bo dziewczyny czy kobiety z krwi i kości, które mają odwagę, aby coś zmienić, ale o wiele bardziej skupiłam się na ivarze. zawsze gdy się pojawiał, a później znikał, miałam niedosyt i trochę żałuje, że było go tak mało. a co z samą historią? cóż, tutaj jestem nią całkowicie zauroczona, o ile można to w ten sposób określić. uwielbiam motyw wędrówki w książkach i homo viator jest dla mnie jak najbardziej trafione. choć czasami czułam się jak przy hobbicie, to nie traktuje tego w tym przypadku jako coś złego - wręcz przeciwnie. ten wszechobecny lód i mróz w książce sprawił, że czasami miewałam ciarki na plecach, a po całym natłoku raczej przeciętnych pozycji ucieszyłam się, że tekst wywołał u mnie jakiekolwiek wrażenia.

myślę, że jest to ten rodzaj książki, któremu warto poświęcić trochę czasu - mi się podobała i z chęcią przeczytam drugą część, jak tylko wpadnie mi w łapki. i wam również ją polecam, na pewno się nie zawiedziecie, no chyba, że to zupełnie nie jest wasz klimat - wtedy może być różnie, ale coś czuje, że każdy znalazłby tu coś dla siebie.

mróz, śnieg, przesądy i wyspa, którą na przemian targa dobro i zło - ogólnie reasumując ciężki orzech do zgryzienia, a wśród tego wszystkiego lud, który czci boginię. to od niej zależy, czy przeżyją czy nie, a niebo które zaczyna mienić się na czerwono okazuje się być już nie tylko przykrym powrotem do przeszłości, ale też pewnego rodzaju próbą, której trzeba się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

włochy ciągną do siebie wielu z nas. piękne miasta, urokliwe uliczki, może nawet język - te i wiele innych rzeczy składa się na magnes, który sprawia, że większość ludzi widzi w tym kraju szansę na wypoczynek, nacieszenie oczy wspaniałymi widokami, a nawet chwilowe oderwanie się od rzeczywistości. dla ezia, młodego szlachcica, włochy stały się jednak czymś zupełnie przeciwnym. czymś w rodzaju ucieleśnienia cierpienia, samotności i walki o przetrwanie. jak całe jego późniejsze życie.

nie wiem, dlaczego ludzie uważają te książkę za coś złego - na lubimyczytać znalazłam może kilka, czy kilkanaście opinii pozytywnych, a reszta zlewała się w morze rozczarowania i wytykania błędów. mi osobiście się ona bardzo podobała i wydaje mi się, że na swój sposób jest podobna do greya - niewielu potrafi się nią zachwycić. nie o tym jednak rzecz. niektórzy z was być może pamiętają z mojej wcześniejszej odsłony, że byłam i jestem fanką assassin's creed. te gry są dla mnie jedną z ulubionych serii. podobnie jest z książkami. może to ja jestem dziwna, czy jeszcze nie dojrzałam do tego, aby ocenić tę książkę, tak jakby ktoś sobie życzył, ale przecież nie będę specjalnie kłamać, że faktycznie coś było nie tak, skoro dla mnie całość wyszła bez zarzutu. uwielbiam ezia i nawet po przejściu gry, którą praktycznie znam na pamięć ten bohater wciąż potrafi mnie czymś zachwycić. jego historia jest dla mnie ciekawa pod każdym względem i wiem, że z chęcią wrócę do tej pozycji za jakiś czas, choć przede mną jeszcze inni asasyni.

wielu ma tę książkę za coś słabego, inni mówią, że wywołała w nich mieszanie uczucia i była nawet nudna, ale wiecie co? ja wcale nie mam jej za taką. dla mnie to coś bardzo przyjemnego, czemu warto poświęcić trochę uwagi. będę się pewnie zastanawiać jak głupia, co jest ze mną nie tak skoro nie potrafię się wpasować w towarzystwo, ale ktoś mi kiedyś powiedział, że ważne jest to, aby nie iść za tłumem, tylko swoją własną drogą. ezio to zrobił, więc i ja dam radę. a wam polecam całą tę serię i mam nadzieje, że jeśli ktoś kiedyś przeczyta, to dacie mi znać, czy przypadła wam do gustu! x

włochy ciągną do siebie wielu z nas. piękne miasta, urokliwe uliczki, może nawet język - te i wiele innych rzeczy składa się na magnes, który sprawia, że większość ludzi widzi w tym kraju szansę na wypoczynek, nacieszenie oczy wspaniałymi widokami, a nawet chwilowe oderwanie się od rzeczywistości. dla ezia, młodego szlachcica, włochy stały się jednak czymś zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

mówi się, że życie pisze różne scenariusze. czasem bardziej kolorowe, a czasem mniej. nikt tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć do końca, co nas spotka następnego dnia, tygodnia, czy nawet roku. layken razem ze swoim bratem nie podejrzewała, że ich życie potoczy się właśnie taką ścieżką. po śmierci ojca zostają zmuszeni do przeprowadzki w zupełnie nowe miejsce, na co obydwoje nie patrzą zbyt optymistycznie. do pewnego momentu. a przynajmniej do momentu, w którym w jej i tak sfatygowanym życiu pojawia się ktoś tak jak will.

trochę słyszałam o tej książce i w ogóle o całej trylogii - że najsłabsza w dorobku colleen, że nie warto tracić czasu, że są lepsze jej książki, którym można podarować trochę uwagi. z drugiej jednak strony obiło mi się o uszy, że historia lake i willa wcale nie jest taka okropna jak to się mówi. ja, jeśli chodzi o książki, wolę osobiście wyrobić sobie opinię na temat konkretnej pozycji i uznałam, że w tym przypadku zaryzykuje. poza tym to była jedna z pierwszych książek jaką zamówiłam po powrocie do czytania i wiecie co? naprawdę mi się podobała. nie wiem, czy to głównie przez fakt, że znalazłam się w mniej więcej tym samym przedziale wiekowym, co bohaterowie i przez to ich polubiłam, czy to jednak była zasługa stylu pisania hoover.

ciężko mi przychodzi napisać coś sensownego po ponad roku od przeczytania, ale szczerze mówiąc fabuła tej książki, jak i całej trylogii zapadła mi w pamięć na tyle dobrze, że nawet po takim upływie czasu jestem w stanie opowiedzieć niektóre wątki. na początku myślałam, że to będzie nic innego jak kolejne wattpadowe opowiadanie, które jednak ukazało się w formie książki. no wiecie, nastoletnia miłość, do tego jeszcze sąsiedzka, randki i inne nastoletnie gesty, które czasem przyprawiają już o mdłości, ale czy tak było? zdecydowanie nie. ta książka była o wiele lepsza niż jakaś opowiastka na wspomnianej wyżej platformie. bohaterowie wykreowani na tyle realistycznie, że nie byłam w stanie się oderwać od czytania, co wtedy jeszcze mi się nie zdarzyło.

od tej książki tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z książkami tej autorki, która tak naprawdę trwa do dziś. kiedy tylko mogę polecić komuś coś colleen, robię to bez zawahania, bo wiem, że się nie zawiodą, podobnie jak ja. wam również bardzo polecam tę serię, jak i pisarkę. bardzo, ja się nie zawiodłam i nie mogę się już doczekać, aż sięgnę po jej następne książki.

mówi się, że życie pisze różne scenariusze. czasem bardziej kolorowe, a czasem mniej. nikt tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć do końca, co nas spotka następnego dnia, tygodnia, czy nawet roku. layken razem ze swoim bratem nie podejrzewała, że ich życie potoczy się właśnie taką ścieżką. po śmierci ojca zostają zmuszeni do przeprowadzki w zupełnie nowe miejsce, na co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

tajemnicza postać uchodząca za piromana, nostalgiczne chwile, przepiękna wyspa i kontakt z córką, który wciąż się budują brzmią zachęcająco, prawda? cóż, brzmieć jak najbardziej mogą, ale wierzcie mi, z czymś intrygującym niewiele ta książka ma wspólnego. jeśli mam być tak zupełnie szczera, to muszę przyznać, że traktuję tę książkę jaką najgorszą bieżącego roku. zaczęte i niedokończone wątki, irracjonalne wręcz zachowanie głównego bohatera i powiew kryminalny, który został zmarnowany. właśnie tak mogłabym streścić tę pozycję, ale mam zamiar powiedzieć coś więcej. niekoniecznie pochlebnie.

może zacznę od tego, że naprawdę opis z tyłu obiecuje coś o wiele lepszego niż pierwsza część. podpalenia na malutkich wyspach i brak śladów sprawcy wydają się być ciekawe. liczyłam, że może autor skupi się na tym nieco później w książce, ale im dalej byłam, tym bardziej to się oddalało i mniej więcej po połowie straciłam już wiarę w to, że się doczekam jakiegoś kryminalnego wątku, który potrwałby dłużej niż moment w tej mniejszej cegiełce. poza tym dalej nie przypadłam sobie do gustu z fredrikiem. miałam wrażenie, że przez to jego zestarzenie się, stawał się jeszcze gorszy do zniesienia i czasami jego zachowanie, czy myśli mnie wręcz obrzydzały. może znowu trafiłam na książkę, do której nie dojrzałam, czy nie była ona skierowana do przedziału wiekowego, w którym się obecnie znajduje, ale naprawdę miałam wrażenie, że coś poszło nie tak. i to mocno nie tak. całość uratowało chyba tylko przeniesienie akcji do paryża na jakiś czas, choć tak naprawdę tam też welin pokazał, że nigdy nie będzie sympatii pomiędzy nim, a mną.

nie wiem, co mogę dodać na koniec, ale na pewno nie polecę wam tej książki. w moim osobistym odczuciu czas spędzony z nią był po prostu zmarnowany i wciąż się zastanawiam - bardzo mocno - nad tym, czy przypadkiem to ja nie jestem jakaś znieczulona na ludzi i moja empatia to jakiś żart, ale nie sądzę, aby było ze mną, aż tak źle. ta pozycja dostała ode mnie trzy gwiazdki, choć wciąż waham się czy to nie jest za dużo. raczej już nigdy do niej nie wrócę, bo całe moje pokłady cierpliwości, które i tak są niewielkie, zostały zmarnowane przy pierwszej próbie przeczytania i nie zamierzam robić sobie czegoś takiego po raz drugi.

tajemnicza postać uchodząca za piromana, nostalgiczne chwile, przepiękna wyspa i kontakt z córką, który wciąż się budują brzmią zachęcająco, prawda? cóż, brzmieć jak najbardziej mogą, ale wierzcie mi, z czymś intrygującym niewiele ta książka ma wspólnego. jeśli mam być tak zupełnie szczera, to muszę przyznać, że traktuję tę książkę jaką najgorszą bieżącego roku. zaczęte i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

policjanci każdego dnia spotykają się z różnego rodzaju przestępstwami. ci pracujący w wydziale kryminalnym mają na swojej drodze więcej okrucieństwa niż inny, co niestety bądź stety potrafi zahartować na wszystko inne. nikogo więc nie zdziwił fakt, że ewa barska, komisarz wrocławskiej policji, podeszła do morderstwa młodej kobiety z wyjątkowym profesjonalizmem. niestety tamta sprawa miała odmienić całe jej życie i to zrobiła. ślady, które prowadziły daleko w przeszłość, tajemnicza sekta, która zaszyła się w bieszczadach i pewien przystojny wykładowca z uniwersytetu, z którym połączyło ją coś, co nie powinno mieć miejsca to tylko kilka rzeczy, które sprawiły, że stosunkowo poukładane życie ewy przewróciło się do góry nogami i nabrało znacznego tempa.

zarówno za pierwszym jak i za drugim razem przeczytałam tę książkę bardzo szybko. plusem całej tej historii jest to, że jest skonstruowana bardzo dobrze i wciąga praktycznie od samego początku. do tego każda jedna postać jest naprawdę intrygująca i szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy ostatnim razem nikt mnie nie zirytował. tutaj naprawdę każdy przypadł mi do gustu i choć niektórzy mieli mniej czy więcej sekretów, to tylko napędzało to bardziej moją ciekawość. czytałam wszystko z wypiekami na twarzy, zaintrygowana tym, co mogę odkryć na kolejnej stronie. wszystkie te morderstwa studentek historii, a późniejszy wątek z sektą, która była prowadzona przez wyjątkowego psychopatę sprawiły, że ciarki przechodziły mi po plecach, choć przy kryminałach już rzadko to się zdarza. nie spodziewałam się nawet, że mordercą okaże się ta osoba, która rzeczywiście zabijała. autorka tak mnie wodziła za nos, że obstawiłam zupełnie kogo innego, kto w rzeczywistości był zupełnie niewinny. lubię coś takiego, bo choć moje zdolności detektywistyczne najlepsze nie są, to mogę przeprowadzić własne śledztwo i dojść do konkretnych wniosków, a nie dostać od razu wszystko na tacy.

bardzo mi się podobała ta książka i nie żałuje, że miałam okazję ją przeczytać. cieszę się też, że zajmuje miejsce na mojej półce. myślę też, że naprawdę warto poświęcić jej chwilę, bo pomimo tego, że to kryminał poprzeplatany z wątkami romansu, to wszystko jest wyważone. niczego nie ma za dużo i niczego nie brakuje. takich książek powinno być jak najwięcej i osobiście uważam, że na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po jakieś pozycje tej autorki, bo jeśli są napisane tak, jak zostały napisane szpony, to wiem, że na pewno mi się spodoba.

policjanci każdego dnia spotykają się z różnego rodzaju przestępstwami. ci pracujący w wydziale kryminalnym mają na swojej drodze więcej okrucieństwa niż inny, co niestety bądź stety potrafi zahartować na wszystko inne. nikogo więc nie zdziwił fakt, że ewa barska, komisarz wrocławskiej policji, podeszła do morderstwa młodej kobiety z wyjątkowym profesjonalizmem. niestety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

wojna zagościła w europie na dobre. ludzie wydawali się zapomnieć o czymś takim jak pokój, czy szacunek do drugiej osoby. wyścig szczurów o przeżycie trwał w najlepsze, a całym tym wojennym bałaganie bracia zaniewscy, którzy musieli stawić czoła przeciwnościom losu i wszystkim osobom, które los przed nimi postawił. bronek, myślami wybiegający w przyszłość, uciekł, aby jakąś sposobnością przedostać się do francji, gdzie formowała się polska armia. staszek, po tym wszystkim, co spotkało go u boki marii i christiana, trafia do obozu w mauthausen, gdzie zostaje skazany na katorżniczą prace w kamieniołomie. maria trafia do rodzinnego domu leitnerów, a sam christian popychany przez żądzę zemsty ściga po kontynencie seryjnego morderce, który zdążył mu się wymknąć. do akcji wraca również mój ulubiony kapitan obelt, czego zupełnie się nie spodziewałam, bo myślałam już, że w ogóle go nie uświadczę, a tu proszę. niespodzianka goniąca niespodziankę.

cóż, jedno mogę powiedzieć na pewno: w tej części naprawdę bardzo dużo się działo i nie mogę nie wspomnieć, że mi się to nie podobało. mając świadomość tego, że wojna tak naprawdę dopiero się zaczynała, mogłam snuć najróżniejsze domysły odnośnie tego, co się mogło z nimi stać, gdy już skończyłam czytać, ale nie zrobiłam tego. byłam tak zafascynowana tym, co przeczytałam na tych niemalże sześciuset stronach, że nie było mi w głowie to, co mogłoby się wydarzyć w czysto teoretyczny sposób. to była pierwsza grubsza książka jaka wpadła mi w łapki od jakiegoś czasu, ale nawet tego nie poczułam. wiem, że wielu z was może się ze mną nie zgodzić, bo nie jest to przecież zgodne z historią w stu procentach, czy też, że autorem jest mróz, ale moje zdanie prezentuje się właśnie tak, a nie inaczej. jak na razie każda jedna jego książka bardzo mi się podobała i cała trylogia parabellum się do nich zalicza. a jeśli chodzi stricte o te trzy części, to jestem jednak w stanie wybrać swojej faworytki. zarówno pierwsza, druga, jak i ta część bardzo mi się podobały.

doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to naprawdę nie jest tematyka dla każdego i być może właśnie to historyczne osadzenie akcji może wielu z was odepchnąć, ale gdy się przymruży na to oko to i tak zostają bardzo dobrze skonstruowane postacie, orientalne klimaty (to wszystko sprawa bronka) i wielkie pole popisu dla wyobraźni. i w tym wszystkim chyba to właśnie dotknęło mnie najbardziej. wcale nie świetna fabuła, czy bohaterowie, choć to jest naprawdę bardzo duży plus, ale sam fakt, że moja wyobraźnia mogła mi podsuwać wizję europy ogarniętej wojną, a zarazem zupełnie inny świat, do którego na jakiś czas trafił jeden z braci zaniewskich.

wojna zagościła w europie na dobre. ludzie wydawali się zapomnieć o czymś takim jak pokój, czy szacunek do drugiej osoby. wyścig szczurów o przeżycie trwał w najlepsze, a całym tym wojennym bałaganie bracia zaniewscy, którzy musieli stawić czoła przeciwnościom losu i wszystkim osobom, które los przed nimi postawił. bronek, myślami wybiegający w przyszłość, uciekł, aby jakąś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

każdy z nas prędzej czy później marzy o spokojnym życiu. zwłaszcza, gdy wcześniej stało się wiele złego i wydarzenia te odcisnęły na nas niezmywalne piętno. quincy jednak nigdy nie pogodziła się z tym, co się stało. w zaakceptowaniu swojej niechcianej sławy pomogły jej tabletki, a także ucieczka od tabloidów, które niczym hieny czekały na jakieś smakowite kąski, z których udałoby się stworzyć dobry artykuł. przeszłość jednak niczym jak boomerang pojawia się przy niej znowu. gdy mija dziesięć lat od masakry w sielskim domku letniskowym w samym sercu lasu, gdzie życie stracili jej wszyscy przyjaciele, a quincy przeżyła, wydaje się, że to jest początek końca, a ucieczka przed mordercą dalej trwa.

przyznam się bez bicia, że spodziewałam się raczej jakiegoś gniota. no wiecie - obiecanki cacanki na okładce raczej się nie sprawdzają, ale to był jeden z nielicznych razów, kiedy naprawdę się nie zawiodłam. fabuła okazała się wręcz fenomenalna, a czytając te flashbacki z przeszłości, miałam wrażenie, że przenoszę się w czasie i sama biorę udział w masakrze, która na dobre spędziła sen z powiek quincy. swoją drogą ta część książki przypomniała mi trochę until dawn. uwielbiam tę gierkę, więc oczywiście potraktowałam te retrospekcje jak najbardziej na plus i gdyby tak zebrać całość, to było tu naprawdę niewiele rzeczy, do których mogłabym się przyczepić. bohaterowie - każdy jeden z nich - zostali wykreowani naprawdę tak, że każdy potrafił mnie czymś zaskoczyć. oczywiście quincy bywała dla mnie czasami irytująca, bo wiedziałam ze sama siebie oszukuje z tym pozornym idealizmem w jej życiu i tylko czekałam, aż stanie się coś, co pozwoli jej zrzucić tę głupkowatą maskę. to była charakterna dziewczyna, tak jak wspominała o tym sam - swoją drogą świetna laska i nie mogłam się z tym nie zgodzić.

nawet nie zorientowałam się, kiedy dotarłam do końca tej historii. finału nie spodziewałam się ani trochę i szczerze mówiąc do ostatniej chwili podejrzewałam osobę, która jak się potem okazało naprawdę miała z tym wszystkim niewiele wspólnego. choć niewiele, to i tak nie jest do końca adekwatne słowo. w każdym razie zmierzam do tego, aby powiedzieć, że nie mogłam się oderwać od tej pozycji i nie żałuje ani trochę, że ją przeczytałam. aktualnie mogę nawet dodać, że to chyba najlepszy thriller w tym roku, jeśli nie w ogóle, który wpadł mi w łapki.

każdy z nas prędzej czy później marzy o spokojnym życiu. zwłaszcza, gdy wcześniej stało się wiele złego i wydarzenia te odcisnęły na nas niezmywalne piętno. quincy jednak nigdy nie pogodziła się z tym, co się stało. w zaakceptowaniu swojej niechcianej sławy pomogły jej tabletki, a także ucieczka od tabloidów, które niczym hieny czekały na jakieś smakowite kąski, z których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

dwanaście lat. właśnie tyle czasu frederick spędził na swojej wyspie, z daleka od cywilizacji, postępu technicznego i ludzi. jedynym jego towarzyszami były stare kotka oraz psica, które jednak nie potrafiły zastąpić kontaktu z drugim człowiekiem. kontakty międzyludzkie ucieleśniły się jednak w znajomym pracującym w straży przybrzeżnej oraz listonoszu, który zjawiał się co kilka dni, aby dostarczyć pocztę. ten człowiek przywykł do bycia samotnikiem. nie było nikogo poza nim samym i wydawało się, że już nikt oraz nic nie zakłóci jego dziennej rutyny. a przynajmniej tak mu się wydawało. wszystkie plany się krzyżują, gdy zjawia się harriet. jego dawna miłość, a wraz z nią przeszłość, o której tak bardzo starał się zapomnieć.

szczerze mówiąc, to nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce. to zdecydowanie nie moje klimaty i gdyby nie to, że kiedyś, zupełnie przypadkowo kupiłam drugą część, to nigdy nie pokusiłabym się o przeczytanie tej. nie lubię jednak zaczynać czegoś od któregoś tomu, czy też od końca, więc uznałam, że mojemu kaprysowi musi stać się zadość. już na początku przekonałam się, że raczej tego pożałuje, bo frederick okazał się być wyjątkowo bezpłciową postacią - oczywiście według mnie - i nie przypadł mi do gustu. odniosłam też wrażenie, że zaczęto tu zbyt wiele tematów i żaden nie został dokończony. w pewnym momencie nawet miałam wrażenie, że w ogóle nie mam pojęcia, o czym czytam. nie podobało mi się to i nie wiem, czy może jeszcze nie dojrzałam do takiej literatury, czy o co chodzi, ale mam wrażenie, że w drugiej części będzie jeszcze gorzej. cały ten wątek powracającej niczym boomerang przeszłości być może był ciekawy, ale na pewno nie został przedstawiony w taki sposób. zamiast poczuć się zaintrygowana, tym co stało się z frederickiem i dlaczego porzucił rozwijającą się w dosyć zawrotnym tempie karierę chirurga, to byłam tym tylko znużona i przeczuwałam, że raczej nie dowiem się, co się stało, bo to unikanie tematu było coraz bardziej uciążliwie.

podsumowując, mam do dodania tylko tyle, że nie mam pojęcia jak przeczołgam się przez drugą część, bo wątpię, że pójdzie mi z nią lepiej. w dodatku wiem, że zostałam skazana na fredericka, a jak już wspominałam, nie pałam do niego zbytnią sympatią. mam jednak nadzieje na to, że uda mi się przebrnąć przez drugą pozycję i nie odłożyć jej po drodze.

dwanaście lat. właśnie tyle czasu frederick spędził na swojej wyspie, z daleka od cywilizacji, postępu technicznego i ludzi. jedynym jego towarzyszami były stare kotka oraz psica, które jednak nie potrafiły zastąpić kontaktu z drugim człowiekiem. kontakty międzyludzkie ucieleśniły się jednak w znajomym pracującym w straży przybrzeżnej oraz listonoszu, który zjawiał się co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

wielu ludzi uważa i mówi, że góry to osobny żywioł, którego podobnie jak pozostałych nie da się skontrolować. polskie tatry w zimie są szczególnie niebezpieczne i choć tyle mówi się o czasem nawet głupich wypadkach, w których ktoś zginie, to jednak dalej się znajdą tacy, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji i swojego braku doświadczenia. wiktor forst doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a pomimo tego trup na giewoncie nieźle go zaskoczył. nie przypuszczał jeszcze wtedy, że zostanie odsunięty od śledztwa i będzie musiał odpowiadać przed sądem za swoje zachowanie, które tak naprawdę nie wniosło niczego ani nie zmieniło nic w toczącym się śledztwie.

wiedziałam, że sięgając po mroza się nie zawiodę, bo jestem w tej grupce, która uwielbia jego książki, choć nie mam ich na koncie zbyt wiele. w dodatku fabuła okazała się naprawdę świetna, miejsce akcji również - w życiu nie spodziewałam się, że przewinie się tu motyw rosji, tego języka i więzień w głębi kraju. forst od samego początku skradł moje serce. niezależnie od tego, czy chodziło o jego stosunki z przełożonymi, odzywki, czy nadmierne narzucanie się oldze. ona sama natomiast niezbyt przypadła mi do gustu. na tle osicy, czy samego wiktora wypadła, według mnie, raczej nijako i gdyby nie fakt, że była postacią, która pojawiała się co rusz, to jestem pewna, że nie zawracałabym sobie nią głowy w tej recenzji. nie wiem, czy to tylko moje osobiste odczucie, czy ktoś jeszcze to zauważył, a może tylko sobie to wymyśliłam, ale nie przywiązałam się do niej i to nie zmieniło się przez całą książkę.

cała ta historia jest naprawdę bardzo ciekawa. ja poczułam się zaintrygowana od pierwszych stron, bo rzadko kiedy trafiam na kryminał, który dzieje się w górach i jest dobrze napisany. oczywiście spodziewałam się tego, ale nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo się wciągnę i zaczynam żałować coraz bardziej, że nie mam kolejnych tomów na półce, bo ciągnie mnie do forsta coraz bardziej.

wielu ludzi uważa i mówi, że góry to osobny żywioł, którego podobnie jak pozostałych nie da się skontrolować. polskie tatry w zimie są szczególnie niebezpieczne i choć tyle mówi się o czasem nawet głupich wypadkach, w których ktoś zginie, to jednak dalej się znajdą tacy, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji i swojego braku doświadczenia. wiktor forst doskonale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

nauka i religia od wieków spierają się ze sobą pod wieloma względami. jest to temat, którego lepiej nie poruszać, aby nie zostać uznanym za heretyka, czy kogoś zacofanego. każdy jednak przynajmniej w jakimś tam stopniu jest z pewnością ciekawy jak tak naprawdę powstał świat, skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy. te pytania oraz cały zestaw innych, które dotyczą egzystencji człowieka czasem potrafi spędzić sen z powiek lub wręcz przeciwnie - pomóc zasnąć, bo odpowiedzi nie da się tak łatwo odnaleźć. gdy w genewskim centrum badań jądrowych dzieje się coś, co tak naprawdę może zachwiać filarami religii, a wybitny naukowiec zostaje zamordowany, staje się jasne, że zaczął się pewnego czasu wyścig z czasem.

anioły i demony to pierwsza część przygód i tułaczki po świecie profesora z harvardu, roberta langdona. muszę przyznać, że jest to jeden z moich ulubionych bohaterów książkowych i choć moje pierwsze wyobrażenia, a tom hanks to dwa różnie światy, to nie zmienia to faktu, że i tak uwielbiam tego człowieka. wciągnięty w historię przez którą świat zwrócił swoje oczy ku watykanowi, a wybór nowego papieża i przyszłości rzymu staje pod znakiem zapytania, cudem uchodzi z życiem. towarzyszy mu vittoria vetra, piękność, z którą zjeździł miasto wzdłuż i wszerz, poruszając się po pradawnej ścieżce oświecenia, aby dopaść porywacza i mordercę, który z zimną krwią, co godzinę zabijał kolejnego z czterech porwanych kardynałów.

byłam i jestem sobie wdzięczna za to, że trafiłam na tę pozycję i z chęcią do niej wracam, bo udaje mi się znaleźć za każdym razem coś, co wcześniej mi umykało. choć ta książka nie należy do najcieńszych, a wątek fabularny może nie każdemu odpowiadać, to ja jednak znajduje się w gronie zwolenników twórczości browna i czytam jego książki z uśmiechem na twarzy. może nie wszystkie, bo jednak były takie, na których się nieco zawiodłam, ale ta z pewnością należy do moich ulubionych. włoski klimat, dreszczyk emocji i postacie, których nie da się nie lubić - ewentualnie nienawidzić - to jest to, co naprawdę potrafi zaintrygować czytelnika i sprawić, że nie będzie mógł się oderwać od lektury.

nauka i religia od wieków spierają się ze sobą pod wieloma względami. jest to temat, którego lepiej nie poruszać, aby nie zostać uznanym za heretyka, czy kogoś zacofanego. każdy jednak przynajmniej w jakimś tam stopniu jest z pewnością ciekawy jak tak naprawdę powstał świat, skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy. te pytania oraz cały zestaw innych, które dotyczą egzystencji...

więcej Pokaż mimo to