Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki H.P. Lovecraft: Ogar i inne opowiadania H.P. Lovecraft, Gou Tanabe
Ocena 7,0
H.P. Lovecraft... H.P. Lovecraft, Gou...

Na półkach:

Jak dla mnie ekstra. Kreska tylko trochę mangowa, klimat grozy zachowany chociaż oczywiście daleko mu do oryginalnej treści opowiadań. Ilustracje na wysokim poziomie, niektóre po prostu przewspaniale czarne i niepokojące :) wydanie również pierwsza klasa!

Jak dla mnie ekstra. Kreska tylko trochę mangowa, klimat grozy zachowany chociaż oczywiście daleko mu do oryginalnej treści opowiadań. Ilustracje na wysokim poziomie, niektóre po prostu przewspaniale czarne i niepokojące :) wydanie również pierwsza klasa!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba tylko dla fanów. Ja takim jestem i mi pierwsze pisarskie kroki Kerouaca bardzo się spodobały, fajna ciekawostka. Te listy to w dużej mierze mocno takie pojebane można powiedzieć ale jest w nich jakaś młodzieńcza wolność, frustracja i szaleństwo.

Chyba tylko dla fanów. Ja takim jestem i mi pierwsze pisarskie kroki Kerouaca bardzo się spodobały, fajna ciekawostka. Te listy to w dużej mierze mocno takie pojebane można powiedzieć ale jest w nich jakaś młodzieńcza wolność, frustracja i szaleństwo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja pierwsza styczność z Wiedźminem. Jak dla mnie wielkie rozczarowanie. Książka nie porywa, ba! jest zwyczajnie nudna. Autor rzuca nas w szereg wydarzeń, które są jakimś nieskładnym zlepkiem średnio udanej historii. Niby jest tu sporo akcji ale emocji nie budzi praktycznie żadnych, chyba że te negatywne. Słabe, sztampowe postaci, słabe dialogi, moim zdaniem sporo przerysowanych scen i dialogów. Postaci na ogół jednowymiarowe. Wiele elementów tej historii wypadło wręcz żałośnie, jesteśmy rzucani po różnych lokacjach, co chwilę zmieniają się postaci napotkane przez Wiedźmina. Poza tym drażnił mnie wulgarny język. W tej książce wyszło to jakoś tak.. buracko. Najbardziej drażni jednak dość dziwaczny świat fantasy gdzie Wiedźmin za wykonaną pracę otrzymuje faktury, z którymi są jakieś przekręty. Albo te motywy, że magicy coś tam mają opatentowane. Jak dla mnie to się jakoś gryzie, w ogóle nie pasuje mi do takiego świata. A na dodatek te portale. Słabo. Ja srogo się zawiodłem ale pomimo tego sięgnę po siedmioksiąg. Może po prostu ta część, wydana po tylu latach jest tak słaba, może to był tylko taki skok na kasę.

Moja pierwsza styczność z Wiedźminem. Jak dla mnie wielkie rozczarowanie. Książka nie porywa, ba! jest zwyczajnie nudna. Autor rzuca nas w szereg wydarzeń, które są jakimś nieskładnym zlepkiem średnio udanej historii. Niby jest tu sporo akcji ale emocji nie budzi praktycznie żadnych, chyba że te negatywne. Słabe, sztampowe postaci, słabe dialogi, moim zdaniem sporo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybiórczymi fragmentami na prawdę wspaniała, bardzo fajne i mądre, życiowe przemyślenia Thoreau. Niestety przez dłuższy czas ze stron wieje okropną nudą, no chyba że ktoś lubi np. opis na 3 strony o tym jak wiewiórka je orzeszka, cały rozdział o grubości lodu na stawie i inne temu podobne smaczki. Tak czy inaczej na tej pustyni nudy da się odnaleźć wartościowe fragmenty i dlatego książka jest mimo wszystko dobra.

Wybiórczymi fragmentami na prawdę wspaniała, bardzo fajne i mądre, życiowe przemyślenia Thoreau. Niestety przez dłuższy czas ze stron wieje okropną nudą, no chyba że ktoś lubi np. opis na 3 strony o tym jak wiewiórka je orzeszka, cały rozdział o grubości lodu na stawie i inne temu podobne smaczki. Tak czy inaczej na tej pustyni nudy da się odnaleźć wartościowe fragmenty i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to zwykle bywa u Jacka słowa płyną, płyną, płyną. Rewelacja.

Jak to zwykle bywa u Jacka słowa płyną, płyną, płyną. Rewelacja.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dwie poprzednie książki Zafona, które przeczytałem (Marina!, Książę Mgły) były znacznie lepsze. Tutaj Zafononowi nie udało się stworzyć tak bardzo poruszającej, tajemniczej i mrocznej historii pomimo tego iż zastosował podobne triki co wcześniej. Znowu mamy dawne nieodgadnione tajemnice i zagadki, osierocone dzieci, scenerie dotknięte zębem czasu, wartką akcję w kulminacji no i walkę z siłami nadprzyrodzonymi. To ostatnie akurat w tej książce szczególnie nie przypadło mi do gustu, zbyt dużo było tutaj zjawisk magicznych i w zasadzie każdą tajemnicę można było podpisać pod jakieś magiczne sprawki.

Zakończenie jest raczej słabe, cała historia przynajmniej u mnie nie wywołała wielkich emocji (a tego od Zafona zawszę oczekuję i otrzymuje!), wątki są raczej przewidywalne.

Ale pomimo tego książkę czyta się szybko i z przyjemnością, a to za sprawą wspaniałego stylu Zafona, który potrafi stworzyć niepowtarzalną atmosferę.

Dwie poprzednie książki Zafona, które przeczytałem (Marina!, Książę Mgły) były znacznie lepsze. Tutaj Zafononowi nie udało się stworzyć tak bardzo poruszającej, tajemniczej i mrocznej historii pomimo tego iż zastosował podobne triki co wcześniej. Znowu mamy dawne nieodgadnione tajemnice i zagadki, osierocone dzieci, scenerie dotknięte zębem czasu, wartką akcję w kulminacji...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kopiec Zealia Bishop, H.P. Lovecraft
Ocena 7,1
Kopiec Zealia Bishop, H.P....

Na półkach:

Trzy krótkie opowiadanka. Tytułowy "Kopiec" moim zdaniem najsłabszy. Dlaczego? Bo najmniej w nim grozy, strachu i budowania napięcia czyli tego za co Lovecrafta cenię najbardziej. W zamian za to dostajemy jednak dość obszerny opis dawnych miast oraz innych światów przedwiecznych wraz z opisem zasad i reguł w nich panujących.

Dużo bardziej podobały mi się pozostałe opowiadania. Krótsze, ale treściwe. "Klątwa Yiga" nie zaskoczyła ani trochę, od razu możemy się domyślić jak to się skończy i chyba dlatego już od początku ogarnia nas niepokój. A najlepsze było opowiadanie pt "Sploty Meduzy" prosta historia, może trochę banalna ale napięcie stopniowo rośnie, a niepokój wzmaga się wraz z kolejnymi wydarzeniami. No i nie mogłem z tego że to opowiadanie takie rasistowskie było! Ostatnie zdanie powaliło mnie na kolana, tak się uśmiałem :)

Trzy krótkie opowiadanka. Tytułowy "Kopiec" moim zdaniem najsłabszy. Dlaczego? Bo najmniej w nim grozy, strachu i budowania napięcia czyli tego za co Lovecrafta cenię najbardziej. W zamian za to dostajemy jednak dość obszerny opis dawnych miast oraz innych światów przedwiecznych wraz z opisem zasad i reguł w nich panujących.

Dużo bardziej podobały mi się pozostałe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kerouac jak zwykle obłędny, porywa mnie i pędzi na złamanie karku. Czy ktoś równie dobitnie potrafi opowiedzieć o życiu, słodkim jak owoc i tak bardzo brudnym zarazem? Geniusz! Wariat!

A tytułowa Maggie Cassidy na zawsze pozostanie w głowie...

Kerouac jak zwykle obłędny, porywa mnie i pędzi na złamanie karku. Czy ktoś równie dobitnie potrafi opowiedzieć o życiu, słodkim jak owoc i tak bardzo brudnym zarazem? Geniusz! Wariat!

A tytułowa Maggie Cassidy na zawsze pozostanie w głowie...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z najlepszych jakie czytałem!

Conan to po prostu żywa wartka akcja i krwawa jatka. Jeńców nie bierze. Opowiadania są krótkie, akcja maksymalnie szybka. Nie ma tu zbędnych opisów i niepotrzebnego przedłużania akcji. Mi ten styl bardzo opowiadał bo Howard potrafi we wspaniały sposób przeplatać ze sobą baśniowe piękno krain, miejsc, zjawisk i przyrody z krwawymi walkami, barbarzyńskimi postawami i całą hordą piekielnych potworów. Wszystko to nasączył momentami bardzo ciężkim klimatem grozy i strachu (i to tak autentycznie!).

Opowiadania czyta się jednym tchem. Nie ma w nich jakiejś wielkiej głębi ale pomimo tego Howardowi udało się sprytnie przemycić swoje filozofie. No i postać Conana - nie sądziłem że taki gruboskórny osiłek który na koniec zwykle sieka wszystko na plasterki, zwycięża i z uśmiechem na twarzy wyciąga skrwawiony miecz z ciała wroga... tak bardzo przypadnie mi do gustu!

Jedna z najlepszych jakie czytałem!

Conan to po prostu żywa wartka akcja i krwawa jatka. Jeńców nie bierze. Opowiadania są krótkie, akcja maksymalnie szybka. Nie ma tu zbędnych opisów i niepotrzebnego przedłużania akcji. Mi ten styl bardzo opowiadał bo Howard potrafi we wspaniały sposób przeplatać ze sobą baśniowe piękno krain, miejsc, zjawisk i przyrody z krwawymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mnie ta książka na kolania nie powaliła ale pomimo tego uważam, że nie można przejść koło niej obojętnie.

To co budzi w niej największy podziw to zdecydowanie odwzorowanie średniowiecznych reali z dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Tam gdzieś na samym końcu książki (w notce o poprawionym wydaniu) Eco pisał, że w ogródku rosły cukinie (czy jakoś tak), a potem zmienił to na dynię bo okazało się, że w XIVw. ludzie jeszcze tego warzywka nie znali:)

I wychodzi na to, że ta książka to przede wszystkim doskonałe odwzorowanie średniowiecznych realiów. Na tym chyba Eco skupił się najbardziej i jeśli ktoś fascynuje się tym okresem to ta książka z pewnością będzie perełką. Bo kryminał w sam sobie jest raczej średniej jakości, akcja niestety nie trzyma tempa. Moim zdaniem niepotrzebnie jest tam aż tyle dysput religinjych, metafizycznych itd. To jest oczywiście pochodna tego iż Eco chciał całkowicie trzymać się nastrojów panujących w XIVw ale tym samym cierpi na tym akcja całej powieści. Tak samo Wilhelm - z jednej strony imponuje swoją inteligencją, z drugiej strony wydaje mi się, że pewne jego zachowania były jakieś mocno naciągane.

Podsumowując. Myślę, że autorowi najbardziej zależało na tym aby jak najwierniej odwzorować w książce epokę średniowiecza. Kosztem całej reszty. I jeśli ktoś tej ogromnej dbałości o szczegóły nie doceni to możliwe iż bardzo się przy tej książce wynudzi.

Mnie ta książka na kolania nie powaliła ale pomimo tego uważam, że nie można przejść koło niej obojętnie.

To co budzi w niej największy podziw to zdecydowanie odwzorowanie średniowiecznych reali z dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Tam gdzieś na samym końcu książki (w notce o poprawionym wydaniu) Eco pisał, że w ogródku rosły cukinie (czy jakoś tak), a potem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem jak to się stało ale byłem wielkim fanem mitologii Cthulhu oraz samego Lovecrafta już długo przedtem zanim sięgnąłem po książkę! To chyba przez mroczną poświatę jaka wytworzyła się wokół samotnika z Providence oraz wszechobecności jego literackich tworów w popkulturze.

Bo są gry, komiksy, filmy, muzyka - Kult Cthulhu czai się za rogiem i napełnia przerażeniem.

W końcu trzeba było zapoznać się więc z samymi opowiadaniami!

Nie wszystkie porwały, nie wszystkie zachwyciły... ale! każde z nich tonęło w ciemności, grozie, przerażeniu! Na to czekałem i to właśnie dostałem! Historie Lovecrafta nie zawsze są zaskakujące, niewiele w nich zwrotów akcji, wartkiej akcji ale w zamian otrzymujemy to co kochał Lovecraft ponad wszystko, to czemu poświęcił życie czyli lęk, niepokój, przerażenie. O TAK!

Poza tym proza Lovecrafta to dla mnie mistrzostwo pisarstwa. Budowanie nastroju, osaczanie czytelnika niepokojem, straszenie tajemnicą. To właśnie siła jego opowiadań - boimy się tego czym to coś może być, boimy się tego czego nie rozumiemy, czego nawet nie widzimy. Obłęd!

Ach no i wszystko to pisane w tym pięknym starym stylu. Takim jak to ludzie kiedyś pisali do siebie listy - Z KLASĄ, z wyszukanym słownictwem, z takim wyrafinowaniem. Delicje!

Najlepsze opowiadania w tym zbiorze? Zdecydowanie "Szepczący w ciemności", "Koszmar z Dunwich", "Kolor z przestworzy" oraz "Muzyka Ericha Zanna"

Nie wiem jak to się stało ale byłem wielkim fanem mitologii Cthulhu oraz samego Lovecrafta już długo przedtem zanim sięgnąłem po książkę! To chyba przez mroczną poświatę jaka wytworzyła się wokół samotnika z Providence oraz wszechobecności jego literackich tworów w popkulturze.

Bo są gry, komiksy, filmy, muzyka - Kult Cthulhu czai się za rogiem i napełnia przerażeniem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak długo zwlekałem z tym żeby sięgnąć po, którąś z książek Zafona, aż w końcu padło na Marinę bo... akurat była pod ręką:) Podobno książki wybitne, te prawdziwe dzieła można rozpoznać już po pierwszym zdaniu i po raz kolejny przekonałem się, że COŚ w tym stwierdzeniu jest! "Marina kiedyś powiedziała mi, że wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło" Omal nie padłem jak rażony prądem po tym wstępie bo to właśnie było TO COŚ.

A imię Marina nie potrafiło wyjść z mojej głowy jeszcze kilka dni po tym kiedy skończyłem przygodę z tą lekturą. A trwało to zaledwie dwa dni, choć gdybym mógł to przeczytałbym to za jednym rzutem. To tytułowa, młoda dziewczyna Marina była tym magnesem, który przyciągał mnie do tej książki z taką siłą.

Dosłownie każdy fragment książki, który dotyczył Mariny elektryzował mnie i wywoływał jakieś takie ciepło. Zafon stworzył dziewczynę - ideał, nigdy przedtem nie zdawałem sobie sprawy, że można aż tak bardzo zafascynować się książkową postacią! Tutaj autor po prostu ukłuł mnie boleśnie w serce bo dzięki niemu poznałem tą niezwykłą dziewczynę, która opętała moje myśli. Do tego stopnia, że teraz za każdym razem próbuje się powstrzymać od myśli o tej książce bo przecież ta historia jest tak smutna i tak bolesna!

Z jednej strony nie mogłem uwierzyć, że ta historia Mariny tak bardzo zagrała mi na emocjach i zrobiłem się taki wrażliwy. Z drugiej strony już dawno nie poczułem się żadną powieścią tak poruszony i zafascynowany żebym myślał o niej non stop, a potem jeszcze znowu i znowu!

Panie Zafon to nie książka to jakieś czary! PIĘKNE baśniowe czary w tajemniczej i nieco mrocznej Barcelonie.

No i dzięki tej lekturze zupełnie inaczej wyobrażam sobie to miasto i koniecznie muszę je kiedyś odwiedzić! A to za sprawą mrocznej atmosfery i mistrzowskich opisów miejsc i aury jakie stworzył ten pisarz.

Aż teraz nie wiem co dalej pisać, wystarczy przeczytać przecież pierwsze zdanie i dać się wchłonąć w zamglone, ciemne uliczki Barcelony!

Tak długo zwlekałem z tym żeby sięgnąć po, którąś z książek Zafona, aż w końcu padło na Marinę bo... akurat była pod ręką:) Podobno książki wybitne, te prawdziwe dzieła można rozpoznać już po pierwszym zdaniu i po raz kolejny przekonałem się, że COŚ w tym stwierdzeniu jest! "Marina kiedyś powiedziała mi, że wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło" Omal nie padłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prześmieszne skecze, bulwersujące gagi, przezabawna narracja i dialogi, które kruszą kamienie! Książka jest prześwietna! Trzecia jaką czytałem ze świata dysku i zdecydowanie najlepsza. Mort całkowicie przekonał mnie do twórczości Pratchetta:)

Prześmieszne skecze, bulwersujące gagi, przezabawna narracja i dialogi, które kruszą kamienie! Książka jest prześwietna! Trzecia jaką czytałem ze świata dysku i zdecydowanie najlepsza. Mort całkowicie przekonał mnie do twórczości Pratchetta:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Billy Pilgrim to jeden z najsympatyczniejszych postaci jakie spotkałem w literaturze. Rzeźnia z jednej strony jest absurdalna i zabawna, z drugiej przerażająca i smutna bo przecież głównie jest to książka o wojnie, a trup ściele się gęsto. Zdarza się.

Billy Pilgrim to jeden z najsympatyczniejszych postaci jakie spotkałem w literaturze. Rzeźnia z jednej strony jest absurdalna i zabawna, z drugiej przerażająca i smutna bo przecież głównie jest to książka o wojnie, a trup ściele się gęsto. Zdarza się.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że dla kogoś kto historię ma w małym paluszku i dobrze zna te wszystkie wydarzenia opisane w książce (niemal wszystkie postaci są autentyczne) ta książka to majstersztyk.

Ale ja z historii jestem na tyle cieńki, że książka była bardzo męcząca. Zaledwie fragmentami robiło się ciekawiej. Za dużo postaci, zbyt dużo polityki i historii. A szkoda bo mogło być zdecydowanie bardziej przystępnie.

Myślę, że dla kogoś kto historię ma w małym paluszku i dobrze zna te wszystkie wydarzenia opisane w książce (niemal wszystkie postaci są autentyczne) ta książka to majstersztyk.

Ale ja z historii jestem na tyle cieńki, że książka była bardzo męcząca. Zaledwie fragmentami robiło się ciekawiej. Za dużo postaci, zbyt dużo polityki i historii. A szkoda bo mogło być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najpierw obejrzałem film. Był rewelacyjny, opowiadał o wielkiej przygodzie, pokazywał piękne sceny (przeplatane czasem z tymi smutnymi), wspaniałe przyrodnicze krajobrazy. Film pokazał mi wspaniałą podróż ku wolności.

Ale książka była już inna. Nie była przygodowa. To był dokument, reportaż a nie opowiadanie przygodowe. Krakauer starał się podążać śladami supertrampa i posklejać informacje o jego podróży. Mi taka forma podobała się bo dzięki temu jeszcze bardziej uświadomiłem sobie że to wszystko działo się na prawdę, że ci ludzie istnieją, do tych miejsc można dotrzeć nawet dziś.

Nie nazwał bym też podróży Alexa wspaniałą przygodą, a tak właśnie wyobrażałem sobie to po filmie. Z książki wynika że była to bardziej tułaczka, walka z przyrodą, ze słabościami, ze samym sobą, szukanie nie tylko wolności ale też próba umiejscowienia siebie w świecie. Nie wiem trudno to określić. Po lekturze Alex jawi się jako wielki buntownik, a nie poszukiwacz przygód.

Książka jest smutna i gorzka. Czytając ją samemu nie dowierza się w to wszystko, w to że to się tak potoczyło.

Fajnie że autor co do pewnych spraw snuje tylko domysły. My również czytając, możemy jedynie domyślać się co tak na prawdę kierowało Alexem.

Wielki plus za cytaty z książek (czasami te które podkreślał sam Alex) na początku każdego rozdziału!

Szkoda, że książka nie jest uzupełniona o żadne zdjęcia, fragmenty jego dzienników itp. Chociaż nie tak dawno odnalazłem książkę Back to the Wild, w której można znaleźc to wszystko - zdjęcia robione przez Alexa, jego dzienniki i wszystko inne.

A co do tych dwóch rozdziałów wtrąconych przez autora to jak dla mnie bez sensu. Nawet ich nie czytałem :) po co on się tam na siłę wpychał?

Zdecydowanie warto zapoznać się z tą lekturą!

Najpierw obejrzałem film. Był rewelacyjny, opowiadał o wielkiej przygodzie, pokazywał piękne sceny (przeplatane czasem z tymi smutnymi), wspaniałe przyrodnicze krajobrazy. Film pokazał mi wspaniałą podróż ku wolności.

Ale książka była już inna. Nie była przygodowa. To był dokument, reportaż a nie opowiadanie przygodowe. Krakauer starał się podążać śladami supertrampa i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to prawdziwy horror szoł! Pierwszy kontakt jest odrzucający jak cios z pięści prosto w nozdrza. Ciężko cokolwiek zrozumieć ze slangu, w którym jest napisana. Potem jednak, z każdą stroną zrozumienie treści przychodzi nam coraz łatwiej, nie trzeba nawet zbyt często zaglądać do słownika z tyłu książki ponieważ te nieznane słówka szybko i intuicyjnie się przyswaja. A więc nie rezygnuj z czytania po pierwszych stronach bo stracisz wiele!
Zaraz po tym pierwszym ciosie, kiedy już powoli podnosimy się z ziemi, otrzymujemy jeszcze potężniejszy cios, którą jest treść książki sama w sobie. Każda strona jest wypełniona agresją, wulgarnością i przemocą. Aż momentami się niedobrze robi od tej brutalności!

Akcja jest bardzo dynamiczna. Wszystko dzieje się bardzo szybko i następuje dużo zwrotów akcji. Nie ma mowy o nudzie!

Książka robi na prawdę spore wrażenie. Język, którym jest napisana to majstersztyk. Burgess stworzył ponadto brutalny, brudny klimat. Wielkie brawa i za to.

Tylko mi się zakończenie nie podobało. Jakoś takie, zbyt trywialne, zbyt proste i naiwne było.

Ta książka to prawdziwy horror szoł! Pierwszy kontakt jest odrzucający jak cios z pięści prosto w nozdrza. Ciężko cokolwiek zrozumieć ze slangu, w którym jest napisana. Potem jednak, z każdą stroną zrozumienie treści przychodzi nam coraz łatwiej, nie trzeba nawet zbyt często zaglądać do słownika z tyłu książki ponieważ te nieznane słówka szybko i intuicyjnie się przyswaja....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje pierwsze zetknięcie z prozą Bukowskiego. Jest zabawnie, bardzo zabawnie. Jest też chamsko i grubiańsko. Może nawet bardziej chamsko i grubiańsko niż zabawnie. Ale to właśnie przez to jest zabawnie. Ale jest też ponuro bo taką wizję świata, brudnego, zataczającego się jak jakiś pijak, szpetnego, bez sensu - przedstawia nam ten tłuścioch Nick Belane. Taki z niego nieudacznik, pijacza morda i prostak, a jednak polubiłem tego gościa. I tą jego niewyparzoną mordę, która zazwyczaj tylko jeszcze pogorszą jego beznadziejną sytuację.

A pani śmierć, kosmici, ci wszyscy szmuglarze, listonosz i ta cała banda klientów Belane'a. Skąd ten Bukowski ich w ogóle wytrzasnął?!

Czytając "Szmirę" momentami samemu można poczuć się na jak na gigantycznym kacu, tak tutaj wszystko się kręci i dziwnie zdarza. Ciężko to zrozumieć bo... bo wiele spraw nie ma tutaj sensu. I taka to właśnie jest lektura. Bez sensu.

Ale czyta się to fantastycznie. I o dziwo Bukowskiemu udało się w tym pijackim mętliku przemycić kilka fajnych spostrzeżeń i myśli na temat naszej nudnej egzystencji.

Jest pijacko. Chamsko. Sflaczało. Śmierdzi stęchlizną i oparami z whisky. Jest brudno. Czyta się rewelacyjnie. No i te dialogi! Dialogi są najlepsze!

Moje pierwsze zetknięcie z prozą Bukowskiego. Jest zabawnie, bardzo zabawnie. Jest też chamsko i grubiańsko. Może nawet bardziej chamsko i grubiańsko niż zabawnie. Ale to właśnie przez to jest zabawnie. Ale jest też ponuro bo taką wizję świata, brudnego, zataczającego się jak jakiś pijak, szpetnego, bez sensu - przedstawia nam ten tłuścioch Nick Belane. Taki z niego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wielki Projekt Stephen Hawking, Leonard Mlodinow
Ocena 7,3
Wielki Projekt Stephen Hawking, Le...

Na półkach:

Wcale nie taka prosta lektura. No i trochę chyba jednak czego innego się spodziewałem. Duuuużo tu fizyki, dużo przeróżnych fizycznych, astronomicznych pojęć. Wszystko jest raczej tłumaczone w prosty i przyjazny sposób ale i tak należy czytać Wielki Projekt bardzo uważnie, nie raz mocno główkując nad tym o czym przed chwilą pisali autorzy. I chyba spodziewałem się więcej odpowiedzi na pytania, może trochę więcej filozofii.

Wcale nie taka prosta lektura. No i trochę chyba jednak czego innego się spodziewałem. Duuuużo tu fizyki, dużo przeróżnych fizycznych, astronomicznych pojęć. Wszystko jest raczej tłumaczone w prosty i przyjazny sposób ale i tak należy czytać Wielki Projekt bardzo uważnie, nie raz mocno główkując nad tym o czym przed chwilą pisali autorzy. I chyba spodziewałem się więcej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moim zdaniem najgorsza część z sagi o Enderze. Scott chyba trochę zbyt dużo namieszał, nie potrzebnie wszystko tak długo przeciągał. Całość można było skończyć na Ksenocydzie. Ta część nie jest już tak interesująca i wciągająca jak poprzednie. Przede wszystkim sporo rzeczy stało się tutaj przewidywalnych, losy Jane, Petera, Valentine, Wang-mu, losy Lusitanii. Mało zaskoczenia jak dla mnie dlatego czytanie nieco męczy i dłuży. Akcja rozwija się powoli. A Scott chyba jeszcze nigdy tak mocno nie skupił się na relacjach między poszczególnymi osobami jak w tej części.

Książka dobra ale w porównaniu do poprzednich części wypada słabo.

Moim zdaniem najgorsza część z sagi o Enderze. Scott chyba trochę zbyt dużo namieszał, nie potrzebnie wszystko tak długo przeciągał. Całość można było skończyć na Ksenocydzie. Ta część nie jest już tak interesująca i wciągająca jak poprzednie. Przede wszystkim sporo rzeczy stało się tutaj przewidywalnych, losy Jane, Petera, Valentine, Wang-mu, losy Lusitanii. Mało...

więcej Pokaż mimo to