-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2019-08-09
2019-10-25
Rewelacyjna. Napisana zwięzłym językiem i w prosty sposób. 125 stron czystej wiedzy okraszonej kolorowymi ilustracjami. Przekaz tej książki jest prosty, możesz jeść ile chcesz (w obrębie wskazanych składników) i mieć frajdę z aktywności fizycznej, a wypadkową tego będzie zdrowie i smukłe ciało. Każdy opis w tej książce jest skondensowany. Wszystko łatwo policzyć. Wystarczy 1,5 g białka na każdy kilogram masy ciała i nieograniczona ilość warzyw. Aktywność wystarczy dostosować do możliwości organizmu, czyli kiedy dostaję zadyszki zmniejszam tempo. Wszystko wydaje się takie proste i przyjemne. Ten wspaniały poradnik zmienił moje podejście. Od dziś do zawsze, dbanie o siebie będzie stanowiło dla mnie frajdę. Dodatkowo nie muszę rezygnować z czekolady :)
Rewelacyjna. Napisana zwięzłym językiem i w prosty sposób. 125 stron czystej wiedzy okraszonej kolorowymi ilustracjami. Przekaz tej książki jest prosty, możesz jeść ile chcesz (w obrębie wskazanych składników) i mieć frajdę z aktywności fizycznej, a wypadkową tego będzie zdrowie i smukłe ciało. Każdy opis w tej książce jest skondensowany. Wszystko łatwo policzyć. Wystarczy...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-20
Liznełam, przekartkowałam. Poniżej parę notatek. Potężny pakiet wiedzy. Potrzeba kupy czasu i skupienia, żeby się wczytać.
W tamtym czasie miałam inne priorytety.
Zachęcam śmiałków do lektury tej i innych książek autora. Mój krótki kontakt z tym tomiszczem ruszył moje szare komórki.
s.14 "Chodzi o to, że my, ludzie, żyjemy wystarczająco dostatnio i wystarczająco długo, i jesteśmy dostatecznie inteligentni, by tworzyć wszystkie możliwe rodzaje stresujących wydarzeń jedynie w naszych głowach."
s.15 "Homeostaza (...) założenie, że organizm ma określony idealny poziom wysycenia tlenu, idealny stopień kwasowości, idealną temperaturę i tak dalej. Wszystkie te zmienne utrzymane są w homeostatecznej równowadze, czyli wstanie, w którym wszystkie rodzaje wskaźników fizjologicznych znajdują się na optymalnym poziomie. Mózg, co należy zaznaczyć, wyewoluował, aby dążyć do homeostazy."
s. 411
"W pobliżu silnych wiatrów pozwól, bym był źdźbłem trawy.
W obliczu mocnych murów pozwól mi był huraganem.
Czasami radzenie sobie ze stresem to rozwalanie ścian. Ale czasami trzeba być źdźbłem trawy targanym i zginanym przez wiatr, jednak wciąż stojącym długo po tym, jak wiatr ustał."
Liznełam, przekartkowałam. Poniżej parę notatek. Potężny pakiet wiedzy. Potrzeba kupy czasu i skupienia, żeby się wczytać.
W tamtym czasie miałam inne priorytety.
Zachęcam śmiałków do lektury tej i innych książek autora. Mój krótki kontakt z tym tomiszczem ruszył moje szare komórki.
s.14 "Chodzi o to, że my, ludzie, żyjemy wystarczająco dostatnio i wystarczająco długo, i...
2022-08-19
Rewelacyjna jest ilość fachowej wiedzy, poetyckie metafory, odniesienia do literatury, sztuki, czarny humor, szacunek.
Zabrakło mi indeksu.
Autorka miała ambicję napisać wielkie dzieło i zrobiła to po swojemu. Miejscami jest chaotycznie. Ciężko się przez to brnie. Mozolnie. Czasem babski niezorganizowany bełkot o wszystkim i niczym. Autorka ma szeroką wiedzę, jest oczytana. Po trudnej lekturze coś w głowie zostaje. Warto czytać porcjami.
Musimy mieć wiedzę, by nasza marna służba zdrowia mogła nas uleczyć, czytać książki i źródła internetowe, by uzupełniać brak komunikacji ze strony medyków.
Mam wielki żal, że autorka pracuje z preparatami i denatami. Chciałabym trafić za życia do takiej właśnie doktorki, co zawiłości wytłumaczy i anegdotką uraczy.
Rewelacyjna jest ilość fachowej wiedzy, poetyckie metafory, odniesienia do literatury, sztuki, czarny humor, szacunek.
Zabrakło mi indeksu.
Autorka miała ambicję napisać wielkie dzieło i zrobiła to po swojemu. Miejscami jest chaotycznie. Ciężko się przez to brnie. Mozolnie. Czasem babski niezorganizowany bełkot o wszystkim i niczym. Autorka ma szeroką wiedzę, jest oczytana....
2021-11-25
Część opisowa zajmuje 1/5 książki. Spis przepisów jest alfabetyczny i tematyczny. Przepisy proste, smaczne, pomysłowe, przemyślane. Bardzo podoba mi się, że w każdej książce jest inny kolor czcionki. Graficznie są jednolite i ładnie prezentują się na półce.
Część opisowa zajmuje 1/5 książki. Spis przepisów jest alfabetyczny i tematyczny. Przepisy proste, smaczne, pomysłowe, przemyślane. Bardzo podoba mi się, że w każdej książce jest inny kolor czcionki. Graficznie są jednolite i ładnie prezentują się na półce.
Pokaż mimo to2021-11-25
Krótka część opisowa, jednak z bardzo ważną tabelką z zamiennikami. Wskazuje czym zastąpić migdały, masło, jajka, mleko, orzechy. Atutem jest indeks wg produktów. Bardzo podoba mi się, że w każdej książce jest inny kolor czcionki. Graficznie są jednolite i ładnie prezentują się na półce.
Przepisy przemyślane i smaczne.
Krótka część opisowa, jednak z bardzo ważną tabelką z zamiennikami. Wskazuje czym zastąpić migdały, masło, jajka, mleko, orzechy. Atutem jest indeks wg produktów. Bardzo podoba mi się, że w każdej książce jest inny kolor czcionki. Graficznie są jednolite i ładnie prezentują się na półce.
Przepisy przemyślane i smaczne.
2021-11-25
1/3 książki to część opisowa. W dalszej części są przepisy. Ciekawy dodatek na końcu książki, gdzie jeszcze może ukrywać się pszenica. Wykaz źródeł, indeks potraw z podziałem na rozdziały i spis treści. Międzynarodowe przepisy. Adnotacja na górze strony "dzieci to lubią" stanowi przydatną wskazówkę. Bardzo podoba mi się, że w każdej książce jest inny kolor czcionki. Graficznie są jednolite i ładnie prezentują się na półce.
Zabrakło indeksu wg produktów.
1/3 książki to część opisowa. W dalszej części są przepisy. Ciekawy dodatek na końcu książki, gdzie jeszcze może ukrywać się pszenica. Wykaz źródeł, indeks potraw z podziałem na rozdziały i spis treści. Międzynarodowe przepisy. Adnotacja na górze strony "dzieci to lubią" stanowi przydatną wskazówkę. Bardzo podoba mi się, że w każdej książce jest inny kolor czcionki....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-25
Część opisowa zajmuje 1/6 książki. Indeks jest alfabetyczny i tematyczny. Przepisy proste, smaczne i pomysłowe.
Część opisowa zajmuje 1/6 książki. Indeks jest alfabetyczny i tematyczny. Przepisy proste, smaczne i pomysłowe.
Pokaż mimo to2021-11-25
Część opisowa zajmuje 1/3 książki. Indeks jest alfabetyczny i tematyczny. Przepisy proste, smaczne i pomysłowe. Brakuje indeksu wg produktów. Wszystkie mają ładna grafikę. Każda ma czcionkę w innym kolorze.
Część opisowa zajmuje 1/3 książki. Indeks jest alfabetyczny i tematyczny. Przepisy proste, smaczne i pomysłowe. Brakuje indeksu wg produktów. Wszystkie mają ładna grafikę. Każda ma czcionkę w innym kolorze.
Pokaż mimo to2021-11-25
Autor książki jest lekarzem. Popierając swoje teorie, przytacza wiele wyników badań, obserwacje ze swojego życia i gabinetu. Rozbrajający sarkazm jest tak zabawny, że nabyłam książkę. Przepisy tak mnie zaciekawiły, że nabyłam wszystkie 5 dostępnych woluminów autorstwa Williama Davisa, Marty Szloser, Wandy Gąsiorowskiej.
Pszenne męskie piersi, pszenny piwny brzuch, to nie wszystko co mogą nam dać wypieki, i nie chodzi o te na twarzy. "Mogą wywoływać wzrost poziomu cukru, bóle stawów, obrzęk, objawy choroby refluksowej żołądka, umysłowego odrętwienia i łupieżu."
Pszenica przeszła wiele modyfikacji w ciągu ostatnich 50 lat. Z łanów które powiewały na wietrze, jak włosy dziewczyny, została przekształcona w karłowaty twór o sztywnej łodydze z dużą ilością dużych ziaren. Wygenerowano jej również odporność na roundup. Wiele pokarmów przeszło przemiany w imię wydajności. Wyobraźcie sobie kurczaka z 6 nogami, 4 piersiami i bez głowy.
Gluten sprawia że mąka lepi się, rozciąga i powstają z niej wspaniałe wypieki.
"Gliadyna, białko pszennego glutenu obecne we wszelkich postaciach pszenicy, od puszystych bułek, po najbardziej gruboziarniste wielozbożowe chleby, potrafi sprawić, że jelita stają się przepuszczalne."
Autor książki jest lekarzem. Popierając swoje teorie, przytacza wiele wyników badań, obserwacje ze swojego życia i gabinetu. Rozbrajający sarkazm jest tak zabawny, że nabyłam książkę. Przepisy tak mnie zaciekawiły, że nabyłam wszystkie 5 dostępnych woluminów autorstwa Williama Davisa, Marty Szloser, Wandy Gąsiorowskiej.
Pszenne męskie piersi, pszenny piwny brzuch, to nie...
2021-11-16
"Amerykański Narodowy Instytut Zdrowia (NIH, National Institutes of Health) stwierdził, że obwód talii przekraczający 89 cm u kobiety i 101,5 u mężczyzny jest oznaką - niezależnie od wagi – niezdrowego nadmiaru tłuszczu trzewnego".
"Według Centers of Disease Control and Prevention (Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób) prawidłowy stosunek obwodu talii do bioder nie powinien przekraczać 0,8."
"Nadmiar tłuszczu trzewnego wiąże się z wieloma problemami zdrowotnymi. Najpoważniejsze z nich to: wysokie ciśnienie krwi, udar, choroby serca, cukrzyca, rak piersi, demencja."
Przejęłam się ta informacją, bo nie jestem gruba, ale wymiar przekroczyłam. Zastanawiałam się, czy powyższe wskaźniki dotyczą też wysokich osób. Z racji tego w jestem dość niska, nie szukałam wymówek i wdrożyłam program antywzdęciowy oraz zaczęłam jeść do każdego posiłku MUFA jednonienasycone kwasy tłuszczowe (m. in. słonecznik, awokado, oliwki i czekoladę). "Jak się okazuje, jedynym sposobem, by pozbyć się nadmiaru tłuszczu, zarówno podskórnego, jak i trzewnego jest... jedzenie właściwych tłuszczów)." Zastosowałam też dietę kontrolowanego postu (inną niż wskazana w książce), bo wolałam okno żywieniowe niż liczenie kalorii. Spektakularne nie schudłam, ale wiedzę pozyskałam.
Książka ładnie graficznie wydana, ciekawe informacje, wyróżnione pola, ładna czcionka, przejrzyste rozdziały, przepisy, ćwiczenia, motywujące teksty, historie sukcesu osób, które przeszły przez program żywieniowy, wszystko wydaje się łatwe do zastosowania. Pozycja skierowana bardziej do osób o 40 roku życia, czyli dla mnie jak znalazł. Polecam, bez względu na to ile masz lat.
"Amerykański Narodowy Instytut Zdrowia (NIH, National Institutes of Health) stwierdził, że obwód talii przekraczający 89 cm u kobiety i 101,5 u mężczyzny jest oznaką - niezależnie od wagi – niezdrowego nadmiaru tłuszczu trzewnego".
"Według Centers of Disease Control and Prevention (Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób) prawidłowy stosunek obwodu talii do bioder nie...
2021-04-13
Pigułka wiedzy. Mistrzowsko napisana. Zwięźle i wstrząsająco. Widać, jak umiejętnie autorka przekuwa język mówiony na rękopis. Starannie zredagowana, żadnych literówek. Ciekawe grafiki pomiędzy rozdziałami. Temat świeży i aktualny. Historie, których nie znajdziecie w internecie. Widać mnóstwo pracy i profesjonalizm wynikający z doświadczenia. Świetny materiał na serial dokumentalny, liczący co najmniej 20 odcinków. Czyli tyle, ile podrozdziałów ze wstępem i zakończeniem. Autorka mogła napisać 20 książek, ale pozostała przy krótkiej, treściwej, soczystej formie. Każdy tekst jest jak gong ostrzegawczy, mówiący „STOP!”. Sygnał, który powinien pojawić się w umyśle każdej z nas w drodze do stracenia przez kata, którym same dla siebie potrafimy być. Książka może spełnić rolę hamulca w pełnej nienawiści szarży na siebie, swoje ciało, cudze ciała i odmienne od ogółu osobowości kilka pokoleń wstecz i do przodu.
Adekwatny i wieloznaczny tytuł. Skojarzył mi się z:
1. Wyzyskiem przez domniemanych speców od poprawiania urody. Dokonujących swoich „cudów” czasem po trzymiesięcznym przeszkoleniu. Wewnątrz ciała i umysłu, poprzez szumnie zwaną psychodietetykę (termin tak nowy, ze fiksuje poprawianie pisowni w edytorze tekstu). Zewnątrz, w każdy wymyślny sposób, jaki Wam się wyobrazi. Przepostaciowanie ewoluuje na naszych oczach.
2. Naciągniętym na sztalugi płótnem. Czyż nie malarstwo przed wynalezieniem fotografii było jednym ze źródeł kanonów piękna. Pod wpływem nacisku ogólnie przyjętej sztancy kobiety formowały się. W skrajnych przypadkach narażały zdrowie, nawet życie, oszpecając się i okaleczając? Gorsety, toksyczne tusze do rzęs, wyrywanie włosów, wciskanie ciała w za małe ubrania i obuwie.
3. Wiotczejąca skóra starzejących się kobiet, naciągnięta nićmi i botoksem przywodzi na myśl garbowanie. Nastrzykiwanie i inne zabiegi upiększające przypominają starodawną sztukę mumifikacji. Czy czeka nas era żywych trupów? Może powstanie eliksir „Death Becomes Her: Magic Potion” i będzie jak w filmie „Ze śmiercią jej do twarzy (1992)”.
Pierwsze pytanie: Czy trudno jest zaakceptować upływający czas? Przybywające plamki, fałdki i firanki? Współcześnie wirus zabija starszych i słabych. Może warto zdrowo zjeść, poćwiczyć i zadbać o zgraną paczkę przyjaciół, pasjonujące hobby, by stać się dziarską i wesołą staruszką, odporną na przemijające mody, „covidy” i inne takie.
Pytanie drugie: Potrafiłabyś wyobrazić sobie siebie jako radosną i szczęśliwą niezależnie od wartości jaką wskazuje data twoich urodzin?
Pytanie trzecie: Potrafiłabyś wyobrazić sobie siebie jako radosną i szczęśliwą niezależnie od wyników i odczytów przyrównanych do wskaźników?
Ciągła walka ze sobą i ze swoim ciałem. Jaki ma cel i sens. Zawsze jest coś co można udoskonalić, polepszyć. Nawet mając ciało bogini.
Pytanie czwarte: Wyobraź sobie nieplanowany ubytek twojego ubrania, plama w widocznym miejscu lub dziura, rozpięta spódnica, niesforna bluzka, przez którą piersi „podziwiają” świat. Co zrobisz wiedząc, że nie możesz się przebrać przez jakiś czas? Jak zmienia się twoje poczucie pewności siebie i wyluzowania. Teraz wyobraź sobie, że widzisz taką osobę jadąc godzinę w pociągu lub dłuższy czas na spotkaniu. Co myślisz? Jak długo zajmujesz sobie tym czas?
Podpowiedź: Odszukajcie reklamę „Mentosów”, przedstawiającą kobietę, która łamie obcas. Nie jest moim zamiarem lokowanie produktu, nie chodzi o pastylki, ale o pewność siebie, pomysłowość i zaradność, w które ubrana jest bohaterka.
Osobiście, jedyna rzecz, którą w sobie poprawiłam to wada wzroku. Niewiele widziałam bez okularów. Nie do końca podobałam się sobie ze szkłami na nosie. Specjalnie wybrałam takie w czerwonej oprawce, jakie ma tytułowa „Brzydula”. Miały dodawać mi powagi w pracy. Okulary były mi niezbędne, bo pracowałam na budowie. Z czasem zaczęłam obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Gdyby spadły, lub zakurzyły się, mogłabym spaść kilka metrów w dół. Ówczesny partner nie znosił moich małych oczek za szkiełkami. Prywatnie wolałam nosić soczewki. Z czasem wszystko zaczęło przeszkadzać. Suchość oka, kosmetyki uczulały. Przestałam się malować na co dzień. Przez lata na budowie słyszałam komplementy. Mężczyźni, którzy bezsilnie próbowali wybić kompleksy z głowy matkom, siostrom, żonom i córkom, potwierdzali to, co jest prawdą. Najpiękniejsza jesteś, kiedy czujesz się dobrze ze sobą i w swoim ciele, nie potrzebujesz żadnych dodatków i ulepszeń. Widziałam kobiety, które mimo wieku, braku makijażu i modnej fryzury emanują pewnością siebie. Stałam się jedną z nich. Nie maluję się do pracy od 11 lat, przestałam farbować włosy. Wiem, w czym dobrze wyglądam dzięki przyjaciółkom i własnemu realnemu osądowi. Ludzie z najbliższego kręgu akceptują mnie taką, jaka jestem. Jedyne co pozostało mi ze stanu „wojny”, to ciągła walka z kilogramami i podjadaniem słodyczy. Gdy chcę być „wyrazista” wybieram do tego ubiór i zachowanie, jest wtedy wielobarwne i odważne. Bywam „Mistrzem ciętej riposty”, jestem przebojowa zgodnie ze „Strategią pepperoni” i gdzie mogę walę „Pięścią w szklany sufit”. Moje ciało i moja osobowość opowiadają historię o moim ciekawym życiu. Uśmiecham się do siebie i do ludzi. Życzę udanego życia każdemu z Was.
Pigułka wiedzy. Mistrzowsko napisana. Zwięźle i wstrząsająco. Widać, jak umiejętnie autorka przekuwa język mówiony na rękopis. Starannie zredagowana, żadnych literówek. Ciekawe grafiki pomiędzy rozdziałami. Temat świeży i aktualny. Historie, których nie znajdziecie w internecie. Widać mnóstwo pracy i profesjonalizm wynikający z doświadczenia. Świetny materiał na serial...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-31
Parafrazując "w zdrowym ciele zdrowy mózg, a zdrowy mózg to udane życie...pożycie również". Wyobraźcie sobie, że w cenie książki dostajecie 12 porad neurobiologa i psychiatry z wieloletnim doświadczeniem, który prześwietla mózgi i wie o nich wszystko. Dodatkowo opowiada o nich zwracając się w przyjacielski sposób, zabawia anegdotami, pokazuje wszystko co wie. Książka doskonale uzupełnia "Z ADHD można wygrać" dzięki syntetycznemu zestawieniu obszarów mózgu i ich zaburzeń.
Parafrazując "w zdrowym ciele zdrowy mózg, a zdrowy mózg to udane życie...pożycie również". Wyobraźcie sobie, że w cenie książki dostajecie 12 porad neurobiologa i psychiatry z wieloletnim doświadczeniem, który prześwietla mózgi i wie o nich wszystko. Dodatkowo opowiada o nich zwracając się w przyjacielski sposób, zabawia anegdotami, pokazuje wszystko co wie. Książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-02
Rewelacyjna, zawierająca nadal aktualną wiedzę. Napisana prostym językiem. Dobrze się czyta - krótkie rozdziały. Istotne zagadnienia podano w szarych polach.
Wydana przez Uniwersytet w Toronto w 1997 r. (20 lat temu). Wyprzedzała wiedzę w Polsce w tamtym czasie. Z leków podawanych przez autorkę w tabelach dostępne było 15 %. Autorka zaleca stosowanie filtrów HEPA, które raczej nie były w tamtych czasach dostępne.
W 1997 r. zmagano się z alergiami w Kanadzie, USA i krajach rozwiniętych Europy tak jak teraz w Polsce. Wysokość zachorowań jest proporcjonalna do rozwoju technologicznego. Można stwierdzić, że ulepszając i modyfikując wszystko przybliżamy siebie do samozagłady.
Alergia jest przesadną reakcją organizmu. Można coś zjeść lub mieć z czymś kontakt raz w życiu - pierwszy i ostatni. Za pierwszym razem wykształcają się przeciwciała, odpowiedzialne za reakcję alergiczną. Za drugim razem może dojść do reakcji alergicznej, która może nawet przerodzić się w reakcję anafilaktyczną, a ta w przypadku nieudzielenia pomocy w odpowiednio krótkim czasie może zakończyć się śmiercią.
"Rzymski filozof Lukrecjusz w swoim poemacie "De rerum natura" napisał: "co dla jednych jest pożywieniem, dla innych śmiertelną trucizną". Innymi słowy, co jednemu wyjdzie na zdrowie, to drugiemu zaszkodzi."
Mam nieodparte wrażenie, że z rzeczami które uczulają jest jak z cukrem, unika się nagłaśniania informacji o szkodliwości substancji, którymi w małych ilościach codziennie jesteśmy truci.
Alergia jest poważnym schorzeniem, które może prowadzić do śmierci.
Autorka jako uczulające podaje: roztocza kurzu domowego, pleśnie i pochodzącą z nich penicylinę, substancje zapachowe, balsam peruwiański, nikiel, gumę, jad owadów, orzechy, białka zwierzęce, rozdrobnione części owadów, jad owadów, pyłki drzew. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla każdego, szczególnie dla przyszłych rodziców, jako przeciwwagę dodałabym "Brud jest zdrowszy niż myślisz" i "Zamień chemię na jedzenie". Warto znać temat alergii, może pomóc rozwikłać przyczynę pokrzywki na ciele niemowlęcia, czasem nawet uratować od powolnej (jak w przypadku astmy) lub nagłej (jak w przypadku anafilaksji) śmierci. PS Wykrywalność śmierci z powodu alergii nie jest wysoka, bo wysypka i opuchlizna szybko znikają, ślad po ukąszeniu może być zbyt mały by został odnaleziony, śladowa ilość substancji niewykryta. Zgon może zostać zakwalifikowany jako ostra niewydolność oddechowa lub inna niewydolność. Watro unikać substancji, które wywołują swędzącą wysypkę, opuchliznę, pieczenie języka i inne nietypowe reakcje. Pocieszające jest że z czasem reakcje alergiczne potrafią się wygaszać, a jeśli chcą z nami zostać na dłużej...w naszym rozwiniętym kraju można trafić na zaawansowanych lekarzy i cały arsenał leków.
Rewelacyjna, zawierająca nadal aktualną wiedzę. Napisana prostym językiem. Dobrze się czyta - krótkie rozdziały. Istotne zagadnienia podano w szarych polach.
Wydana przez Uniwersytet w Toronto w 1997 r. (20 lat temu). Wyprzedzała wiedzę w Polsce w tamtym czasie. Z leków podawanych przez autorkę w tabelach dostępne było 15 %. Autorka zaleca stosowanie filtrów HEPA, które...
2018-05-02
Krótko, zwięźle i na temat. Autorka podaje fakty oparte na własnych doświadczeniach, zaczerpnięte od ekspertów oraz z szerokiej literatury. Źródła wiedzy podaje w treści i na końcu książki. Imponuje zgromadzona w książce wiedza, tym bardziej że autorka podaje że jest jedynie mamą 4 pociech (ze źródeł wiem, że jest germanistką, stąd z jeszcze wiekszą estymą podziwiam oszczędny i klarowny język, okraszony wysmakowaną odrobiną sarkazmu). Pomysłowo nazwane tytuły rozdziałów i podrozdziałów, zwięzły język. Wspaniała faktura papieru (niezwykle gładki). Ciekawe czcionki. Oryginalne zaokrąglenia narożników. Przepisy. Wszystko stwarza klimat przydatnego poradnika, wypełnionego esencją wiedzy. Przekaz książki: zwróćmy się w stronę natury, omijajmy sztuczne barwniki, aromaty, konserwanty, biały chleb, bialą mąkę i bez kozery nazywany "bialą śmiercią" biały cukier. Kupujmy żywność o jak najprostszym składzie, poddaną prostej i krótkiej obróbce. Kierujmy się rozumem: po co cukier w czymś, co powinno być naturalnie słodkie, po co aromaty i barwniki w czymś co powinno mieć zapach i kolor. Spróbować warto. Nie zaszkodzi, może nawet wyjdzie na zdrowie. Polecam. Książka bardzo na czasie. PS. Jestem ciekawa czy nastąpi wielki odwrót od sztuczności. Czy nasi dziadkowie jej potrzebowali?
Krótko, zwięźle i na temat. Autorka podaje fakty oparte na własnych doświadczeniach, zaczerpnięte od ekspertów oraz z szerokiej literatury. Źródła wiedzy podaje w treści i na końcu książki. Imponuje zgromadzona w książce wiedza, tym bardziej że autorka podaje że jest jedynie mamą 4 pociech (ze źródeł wiem, że jest germanistką, stąd z jeszcze wiekszą estymą podziwiam...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-22
Rewelacja. Świetnie napisana. Piękna graficznie. Budzi grozę w opisach brutalności niewolnictwa, wyzysku człowieka, zębowych kłopotach władców. Ciekawe opisy jak i z czego co powstawało kiedy i dlaczego. Czytanie jej przypomina podróż w czasie i przestrzeni usypaną drobinami cukru. Ponoć cukier potrzebny jest dla mózgu, takie książki też... Czekam na książki o soli, kawie, czekoladzie, papierze, paliwie. Mogłyby też być ciekawe, jeśli napisano by je w podobny sposób. Super książka zawierająca ciekawe i nieznane fakty.
Rewelacja. Świetnie napisana. Piękna graficznie. Budzi grozę w opisach brutalności niewolnictwa, wyzysku człowieka, zębowych kłopotach władców. Ciekawe opisy jak i z czego co powstawało kiedy i dlaczego. Czytanie jej przypomina podróż w czasie i przestrzeni usypaną drobinami cukru. Ponoć cukier potrzebny jest dla mózgu, takie książki też... Czekam na książki o soli, kawie,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pięknie i starannie wydana książka. Miły papier, ładna czcionka, duże litery (tym razem nie zarzucę wydawcy rozwałkowania treści, bo czcionka ułatwia czytanie). Ładne i wesołe ilustracje zebrane przez Barbarę Kuropiejską-Przybyszewską. Żadnej literówki. Kontakt z tym woluminem jest miłym wrażeniem estetycznym. Ogolnie książka ma walor uspokajający, że nie należy obawiać się brudu.
Wszystko powinno zachęcać do przeczytania, gdyby nie treść....stąd połowa gwiazdek.
Irytuje, to że temat mikrobiomu jest raczkujący, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi i wymaga dalszych badań. Niektóre testy nie są podejmowane lub wręcz wstrzymywane z uwagi na aspekt etyczny. W końcu chodzi o badanie flory bakteryjnej zamieszkującej usta, układ pokarmowy, genitalia, jelita, kupę. Nie odkryto jeszcze 99,999 procent drobnoustrojów. (Skąd autorzy znają takie szacunki, coś mi tu nie pasuje). Jaki jest cel pisania o tym książki? Fajnie wiedzieć, że autorzy prowadzą badania. Zapiera dech w piersiach obszerna literatura dostępna tylko w języku angielskim (w tym jedno opracowanie polskich naukowców). Satysfakcję przynosi czytelnikowi tylko fakt, że jest coś pierwotnego, co jeszcze nie zostało zbadane i odkryte przez człowieka...i właśnie o tym czyta. Dużo ciekawostek.
Mogło być krócej i ciekawiej. Podejrzewam, byłaby to tylko broszura lub porywający artykuł. Niestety, najciekawszy i zapierający dech w piersiach fragment książki pojawia się na wewnętrznej stronie okładki i na s.27. Żeby nie psuć zabawy śmiałkom, którzy zechcą tę pozycję przeczytać przytoczę go w cytatach. Ciekawostką jest też przeszczep materii kałowej opisany na s. 375.
Autorzy potwierdzają, że brud sprzyja budowaniu odporności od pierwszych dni życia. Informują, że żyjemy w zbyt higienicznym środowisku, które sprzyja rozwojowi atopii i alergiom. Dziecięce rączki lądujące co chwilę w buzi, są naturalnym mechanizmem budowania flory bakteryjnej, która sprzyja walce z zagrażającymi zdrowiu wirusom i bakteriom. Przykładowo ziemia, której dotyka dziecko zawiera martwe bakterie i jest nieszkodliwa. Deska sedesowa zawiera martwe bakterie i martwe komórki naskórka. Kupa z którą malec może mieć kontakt, faktycznie jest obrzydliwa nie stanowi takiego zagrożenia jak surowe mięso. Tutaj autorzy zalecają higienę i wszelkie środki ostrożności. Najstraszniejsza jest pleśń, która może zagrażać zdrowiu, powodując alergie. Dlatego należy unikać zatęchłych, zawilgoconych i niewietrzonych budynków. Autorzy polecają posiadanie psa lub kota (s.284). Niestety w moim przypadku nie uratowało to dziecka przed alergiami.
Przeczytałam i przeanalizowałam książkę pod kątem przydatności dla rodzica dziecka z alergią. Temat alergii jest ujęty zdawkowo na stronach: 156-158 (alergie pokarmowe), 182-189 (alergie pokarmowe), 252-253 (w aspekcie szczepień), 273 (z aspekcie kontaktu z brudem jako zabezpieczenia przed alergiami), 353-361 (astma i alergia), 335 (pleśnie). Martwi mnie niewystarczająca wiedza autorów (profesorów) w tym temacie. Polecają zjadanie śladowych ilości orzechów jako zabezpieczenie przed alergią. Moje dziecko po takim kontakcie doznało anafilaksji.
NA SKRÓTY:
PÓŁ KSIĄŻKI: Jeśli nie chcecie, jak ja brnąć przez momentami nudne rozdziały polecam przeczytać: Wstęp i rozdziały: 1. Mikrobiom, 5. Karmienie piersią, 6. Antybiotyki, 7. Probiotyki, 12. Środowisko, 13. Schorzenia, 14. Testy.
KWADRANS Z KSIĄŻKĄ: Jeśli interesuje was liźnięcie tematu wystarczy sam "Wstęp" i rozdział "1. Mikrobiom" lub przytoczony przeze mnie cytat.
Warto tę pozycję przekartkować i odłożyć z nadzieją, że za kilka lat znajdą się pełniejsze odpowiedzi na zadane pytania.
Konstrukcja książki opisana jest na s.21 „Odpowiada ona rozwojowi dziecka od okresu ciąży, przez poród i niemowlęctwo, a następnie okres poniemowlęcy i przedszkolny”. Czyli jeśli ktoś ma dużo czasu przed narodzinami dziecka może ją przeczytać, by nie wariować z czyszczeniem wszystkiego. Potem też watro poczytać, bo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Potwierdzają to autorzy na s. 292 „Dom powinien być tak czysty, by był zdrowy, i wystarczająco brudny, by był szczęśliwy. Nikt nie chce mieszkać w szpitalu czy muzeum. Dom powinien być zamieszkany, powinien tętnić życiem i zapewniać ciepło i wygodę”.
Wszystko to opisałam, żeby zaoszczędzić Wam czas. Jednakże posiadając wiedzę, jaką posiadam teraz i tak zajrzałabym do książki, z ciekawości ;)
Pięknie i starannie wydana książka. Miły papier, ładna czcionka, duże litery (tym razem nie zarzucę wydawcy rozwałkowania treści, bo czcionka ułatwia czytanie). Ładne i wesołe ilustracje zebrane przez Barbarę Kuropiejską-Przybyszewską. Żadnej literówki. Kontakt z tym woluminem jest miłym wrażeniem estetycznym. Ogolnie książka ma walor uspokajający, że nie należy obawiać się...
więcej Pokaż mimo to