Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Barbara Wysoczańska ponownie postanowiła zaskoczyć czytelnika. Uwielbiam jej twórczość i powtarzam, jak zdarta płyta, że to jedna z autorek, która mnie nigdy nie zawiodła. "Obiecaj, że wrócisz" jest gwarancją wyśmienitej przygody literackiej.
Cofamy się ponownie do czasów drugiej wojny światowej, w której przemoc i brutalność była na porządku dziennym. Nikt tak nie potrafi stworzyć słowem obrazu, który wdziera się w pamięć, jak Basia Wysoczańska. Każde napisane przez nią słowo, każda zapisana strona ma fabularne znaczenie i tworzy mariaż niesamowitych zdarzeń. Są jak struny, które grają melodię dla mojej duszy.
Karolina wraz z synkiem zamieszkuje u teściów, podczas gdy jej mąż jest więziony w jenieckim obozie w ZSRR. Ich codzienność zmienia się jeszcze bardziej w momencie, gdy pewien oficer SS, postanawia przejąć ich domostwo, a kobiety w nim zamieszkujące zrobić swoimi służkami. W tym samym czasie zostaje zwolniony z więzienia, przyjaciel rodziny, który zrobi wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo Karolinie i jej dziecku. Nie wie tylko, z kim przyjdzie mu się zmierzyć...
"Obiecaj, że wrócisz" to historia, obok której nie można przejść obojętnie. Autorka zabiera czytelnika do świata brutalnego, pełnego zła, niepozostawiającego złudzeń. Takiego, w którym człowieka obdzierano z godności i traktowano gorzej niż szmacianą lalkę. Wreszcie do świata, w którym życie ludzi zależało od ideologii oraz karierowiczów chcących udowodnić swoją wyższość przywódcy. Nie łatwo o tym czytać, jednak Basia, nawet z najtrudniejszej tematyki potrafi zrobić arcydzieło. Ta autorka nie boi się wyzwań. W swojej książce porusza tematy owiane w naszym kraju zmową milczenia.
Tej historii od samego początku towarzyszy ogromna nienawiść do innych nacji. Szeregowanie ludzi według pochodzenia. Jednak choć brzmi to brutalnie, nie można odebrać temu autentyczności. Z drugiej strony bohaterowie są pełni nadziei na lepsze jutro i starają się żyć tak, jakby wojna była tylko tłem ich historii. Nikt inny nie potrafi tak plastycznie ubrać emocji w słowa, jak pani Basia. Tą historię się chłonie, czuje każdą częścią ciała i zwyczajnie nie można się od niej oderwać. Zdecydowanie Wam polecam tą historię.

Barbara Wysoczańska ponownie postanowiła zaskoczyć czytelnika. Uwielbiam jej twórczość i powtarzam, jak zdarta płyta, że to jedna z autorek, która mnie nigdy nie zawiodła. "Obiecaj, że wrócisz" jest gwarancją wyśmienitej przygody literackiej.
Cofamy się ponownie do czasów drugiej wojny światowej, w której przemoc i brutalność była na porządku dziennym. Nikt tak nie potrafi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze czytając książkę, która jest debiutem autorskim mam pewnego rodzaju taryfę ulgową dla treści. Jednak są takie debiuty, które wcale tego nie potrzebują.
„Na własnym podwórku” to zdumiewająca opowieść o tym, że każda historia ma swój początek i koniec. To swego rodzaju przestroga, przed mówieniem tego, co ślina na język przyniesie. Nic co powiedziane na głos, nie ginie.
Nie ma trudniejszego momentu dla rodzica, niż zaginięcie dziecka. Wyrzuty sumienia potrafią zjadać od środka. Do tego wzajemne oskarżenia mogą prowadzić do rozpadu rodziny. Człowiek zapomina o bożym świecie będąc pogrążonym we wszechogarniającym strachu o zaginionego. Cierpią na tym wszyscy, bliscy, rodzina, dzieci. Takie treści pomimo swojej powszechności w literaturze, ciągle są mocno angażujące i wywołujące dreszcze na skórze.
Fabuła została wykreowana początkowo z perspektywy dwóch osób: matki oraz starszego syna Igora. O ile rozpacz matki, to normalny stan w takiej sytuacji, o tyle część opowiedziana z perspektywy dziecka była niezwykle interesująca i wciągająca. To właśnie jego punkt widzenia był tak przejmujący, że podczas czytania czuło się fizyczny ból, cierpienie i niemoc. Ta część książki odsłania karty z pozoru idealnej, choć mocno dysfunkcyjnej rodziny. Obrazuje nieświadomą naiwność, na którą są narażeni najmłodsi. Świat widziany oczami dziecka nie jest zakłamany, ono myśli zerojedynkowo. Czarne to czarne, Białe to białe.
Troszkę zabrakło mi w książce samego śledztwa i jego postępów, pracy śledczych oraz innych jednostek zaangażowanych w poszukiwania. Otrzymałam natomiast ogrom informacji na temat dysfunkcyjnej rodziny, w której każdy jest tak samo winny. Z jednej strony nie mogłam zrozumieć zachowania bohaterów, z drugiej sprawili, że pojawiła się cała gama emocji. Tych dobrych i tych złych.
Zakończenia domyśliłam się już na początku i taki pewnie był zamysł autorki. Natomiast wszelkie okoliczności, które wpłynęły na ten finalny stan rzeczy mnie mile zaskoczyły i spowodowały, że opowiedziana historia zyskała inny wydźwięk.
Podsumowując, spędziłam z tą książką dobry czas i uważam, że to debiut, o którym warto mówić.

Zawsze czytając książkę, która jest debiutem autorskim mam pewnego rodzaju taryfę ulgową dla treści. Jednak są takie debiuty, które wcale tego nie potrzebują.
„Na własnym podwórku” to zdumiewająca opowieść o tym, że każda historia ma swój początek i koniec. To swego rodzaju przestroga, przed mówieniem tego, co ślina na język przyniesie. Nic co powiedziane na głos, nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając pierwszą książkę autora zastanawiam się, jak to możliwe, że czynny policjant pisze tak ciekawe historie. Dziś znam odpowiedź. Policjant je spisuje, a pomysły kreuje życie.
„Zbawca” to druga książka autora, która nie pozostawia złudzeń. To kolejna mocna, dosadna i głęboko wrzynająca się w pamięć opowieść o krzywdzie najmłodszych. Nie ma chyba trudniejszego i bardziej emocjonalnego tematu, niż brutalność wobec dzieci. Po raz kolejny kryminalni zmierzą się z sadystycznymi ludźmi, dążącymi do posiadania władzy i igrającymi z życiem niewinnych osób, wobec czego? Zbawcy! Ogary i owieczki, to oni są sługami. Wykonują zadania i robią to doskonale, a on patrzy i rozkoszuje się ich niemocą.
Po raz kolejny Krystian Stolarz przedstawił pracę policjantów wydziału kryminalnego niezwykle obrazowo. Nie ukrywa, że jest ona mocno obciążająca psychicznie i niejednokrotnie wyniszczająca. Niby można skorzystać z pomocy psychologa, ale robią to tylko słabi, a w kryminalnych takich być nie może. Do tego kreacja partnerów policyjnych, zupełnie do siebie nie pasujących. Ba, wręcz dążących się antypatią i niechęcią. Nie ukrywam, że niejednokrotnie targała mną złość na Raua, przez co był bardziej autentyczny i zwyczajnie ludzki.
Krystian Stolarz, jako czynny policjant doskonale odtwarza aurę panującą na komisariacie. Fabuła przesiąknięta jest policyjnym żargonem, anegdotami i docinkami. Jest wulgarnie i wyzywająco, czyli tak jak być powinno w takiej sytuacji. Podobało mi się również to, że autor tradycyjnie wodzi czytelnika za nos, nie podając rozwiązania na tacy. Wręcz przeciwnie, tak miesza i kotłuje fabułą, że finalnie odbiorca ma mętlik w głowie i sam już nie wie, co myśleć. Osobiście, do tej pory nie wiem, kto był zbawcą. Liczę, że dowiem się w następnej części książki.

Czytając pierwszą książkę autora zastanawiam się, jak to możliwe, że czynny policjant pisze tak ciekawe historie. Dziś znam odpowiedź. Policjant je spisuje, a pomysły kreuje życie.
„Zbawca” to druga książka autora, która nie pozostawia złudzeń. To kolejna mocna, dosadna i głęboko wrzynająca się w pamięć opowieść o krzywdzie najmłodszych. Nie ma chyba trudniejszego i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niewątpliwie "Zdejmij z nieba księżyc" to jedna z tych książek, których nie da się pominąć w bookmediach. Pokazywał ją każdy książkoholik, więc ja również chciałam się przekonać co skrywa się pod tą zielonkawą okładką.
Niełatwo czyta się książki, których tematyka związana jest ze śmiercią. Tym bardziej, gdy odchodzi młody człowiek, mający całe życie przed sobą. Osoba uwielbiana w społeczeństwie, pozytywna, tętniąca życiem. Taka, którą zwyczajnie się lubi. Do tego żona mężczyzny, dla którego była niemalże powietrzem. To trudne doświadczenie, a opisać je dobrze, to sztuka, bo jak przedstawić żałobę i rozpacz po stracie ukochanej?
Niewątpliwie autorka bardzo dobrze pokazała ból i trudność życia po śmierci drugiej połówki. Czytając tą książkę można było namacalnie poczuć stratę, z jaką przyszło się zmierzyć Joshule. Niewątpliwie ta pozycja wzrusza, wywołuje gulę w gardle i moczy oczy. Z całą pewnością trzeba mieć zapas chusteczek, szczególnie zbliżając się do finału powieści.
Co mnie ujęło, to sposób, w jaki autorka przedstawiła postać Lauren. Uwielbiałam ją za postawę, pozytywne myślenie i życie chwilą. Pomimo choroby, potrafiła się cieszyć tym co ma i być zwyczajnie szczęśliwą. Tacy bohaterowie to rzadkość w dzisiejszej literaturze. Joshua to chyba najukochańszy z mężów, jakich spotkałam. Anioł, którego życzę każdej kobiecie. Uczucie jakimi się darzyli jest przepiękne, pokrzepiające i rozczulające. Również bohaterowie drugoplanowi odegrali w tej historii ważne role i udowodnili, że dobroć i wsparcie są w naturze człowieka, a empatia to nie jest obcobrzmiące słowo, a zwyczajna wrażliwość na losy innych ludzi.
Fabuła skonstruowana na zasadzie "listów z zaświatów" nie jest mi obca, bo widziałam to już w moim ukochanym filmie PS. I love you. Jest to niebywale przyjemne w odbiorze i również w wersji papierowej zdecydowanie wpasowała się w mój gust.
Mam jednak jedno kluczowe zastrzeżenie do treści. W moich oczach ta fabuła została przegadana. Miejscami opisy emocji i uczuć za bardzo się dłużyły. Natomiast działania po otrzymaniu listów, w moim odczuciu zostały spłycone do minimum. Szkoda. Wydaje mi się, że tu można było wykreować to inaczej, by stworzyć hit 2024 roku.
Całościowo, książka bardzo mi się podobała. Wypłakałam oczy, zużywając paczkę chusteczek, a to chyba najlepsza rekomendacja.

Niewątpliwie "Zdejmij z nieba księżyc" to jedna z tych książek, których nie da się pominąć w bookmediach. Pokazywał ją każdy książkoholik, więc ja również chciałam się przekonać co skrywa się pod tą zielonkawą okładką.
Niełatwo czyta się książki, których tematyka związana jest ze śmiercią. Tym bardziej, gdy odchodzi młody człowiek, mający całe życie przed sobą. Osoba...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeciwieństwa się przyciągają. Jest to stare przysłowie, które w dalszym ciągu jak najbardziej można uznać za aktualne. Emily Henry po raz kolejny stworzyła historię pełną wdzięku, humoru i pozytywnej energii.
Jak się okazuje, nie ma sytuacji bez wyjścia. Przekonała się o tym Daphne, gdy tuż przed ślubem została porzucona przez narzeczonego. Musiała wynieść się ze wspólnego mieszkania, a pomocną dłoń zaoferował jej były partner, nowej dziewczyny jej ex narzeczonego. Brzmi pokręcenie? Tak właśnie było. Jednak odbierz to jako wielką zaletę, dzięki której ta książka czyta się sama. To prawda, że jest w niej wiele sytuacji mało prawdopodobnych, ale kto by się tym przejmował, jeśli autorka użyła najlepszych motywów w komediach romantycznych: rommates to lovers i fake dating! Ja osobiście je uwielbiam, a w połączeniu ze stylem Emily Henry stworzyły iście rozrywkową, letnią pozycję. "Funny Story" zgodnie z tytułem ma bawić, jednak jest to również powieść o ludziach z krwi i kości, których serca zostały złamane. To taka słodko-gorzka historia, pokazująca wzloty i upadki, ale i dająca nadzieję na lepsze jutro. Na pewno nie można powiedzieć, że jest to banalna historia. Niesie ona przesłanie, rady, by w związku jednak zachować pewną autonomię, by nie oddawać siebie całego partnerowi, zatracając własne ja. Bardzo się cieszę, że również takie fragmenty znalazły swoje miejsce w fabule tej książki.
Pomimo swojej przewidywalności "Funny Story" to rewelacyjna książka, z którą fani gatunku spędzą dobrze czas. Ja osobiście czekam na kolejną pozycję autorki, bo dla takich emocji czytam książki.

Przeciwieństwa się przyciągają. Jest to stare przysłowie, które w dalszym ciągu jak najbardziej można uznać za aktualne. Emily Henry po raz kolejny stworzyła historię pełną wdzięku, humoru i pozytywnej energii.
Jak się okazuje, nie ma sytuacji bez wyjścia. Przekonała się o tym Daphne, gdy tuż przed ślubem została porzucona przez narzeczonego. Musiała wynieść się ze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ania jako nieliczna z autorek potrafi wycisnąć ze mnie wszystkie emocje. Każdy wie, jak trudne dla rodzin były czasy w momencie wojny. Nękania, prześladowania i mordy, to porządek dzienny.
To właśnie ten niezwykle traumatyczny okres wykorzystuje autorka w kreacji swoich książek.
„Ocaleni dla miłości” to wielce prawdziwa, nastawiona na autentyczne przeżycia pozycja.
Opowiada o zakazanej w czasie wojny miłości polskiej dziewczyny i Żyda. Ich walka o siebie, ogromne uczucie i poświęcenie, stały się w moim odczuciu hołdem dla miłości. Fabularnie nie jest to lekka książka. Wręcz przeciwnie, jest mocno dramatyczna. Bohaterowie walczą o każdą godzinę życia, bycia razem, bo warto. Taka miłość często się nie zdarza, jest wyjątkowa, wielka jak bezkres.
Tym razem autorka jednak postawiła na coś więcej. Stworzyła w swojej powieści dwie przestrzenie czasowe, wtedy i dziś. Każda przedstawia losy bohaterów tej samej rodziny i fundamentem obu historii jest miłość. W obu przypadkach bohaterkami są kobiety i muszę przyznać, że wyjątkowo silne. Niezależnie od sytuacji, ogromu cierpienia i rozpaczy, Henia potrafiła się podnieść i iść dalej przed siebie w imię miłości. Agata walczy z tu i teraz. Jej problemy są zgoła inne niż te z 1942 roku. Jednak warte poznania.
„Ocaleni dla miłości” wzbudza wiele skrajnych emocji. Pomimo ogromu zła, autorka lekko i umiejętnie snuje swoją historię, by nie przytłoczyć czytelnika. Dramatyczne chwile przeplatane są z ludzką empatią, poświęceniem i zwyczajną dobrocią serca. Ta opowieść snuje się wokół wrażliwości ludzkiej, napełnia nieopisanym smutkiem i uzależnia. Zdecydowanie jest to powieść, którą każdy powinien przeczytać.

Ania jako nieliczna z autorek potrafi wycisnąć ze mnie wszystkie emocje. Każdy wie, jak trudne dla rodzin były czasy w momencie wojny. Nękania, prześladowania i mordy, to porządek dzienny.
To właśnie ten niezwykle traumatyczny okres wykorzystuje autorka w kreacji swoich książek.
„Ocaleni dla miłości” to wielce prawdziwa, nastawiona na autentyczne przeżycia pozycja.
Opowiada...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Utracony to druga część serii Odmieńcy z West Emerald. Jak już zapewne wiecie, pierwszy ton bardzo mi się podobał, zatem poprzeczka została ustawiona dość wysoko.
Tym razem bohaterami zostają drugoplanowe postacie z Znienawidzonego. Tess Ballerini oraz Micah Lyonne. Ona zawsze grzeczna, ułożona, wiedząca czego chce i nie wahająca się sięgnąć "po swoje". Obecnie nadzoruje kampanię wyborczą swojego ojca. On buńczuczny, z traumatyczną przeszłością. Nic ich nie łączy i tak powinno zostać. Jednak los i tym razem postanowił spłatać figla.
Niezwykle gorąca opowieść, zgoła odmienna od pierwszej części. W "Utraconych" odniosłam wrażenie, że autorka skupiła się na relacji pomiędzy początkowymi wrogami. Żar, niebywała rządza, ogromne pożądanie i dzikość! Było to czuć na każdej stronie. Dopiero z czasem, z biegiem fabuły zobrzwowało się coś więcej. Pojawiły się uczucia, czułość, namiętność i więź łącząca dwoje, początkowo obcych sobie ludzi. Odważnych, nie bojących się wyzwań, z twardymi charakterami.
Autorka bardzo ciekawie wykreowała fabułę. Poprowadziła ją w kierunku polityki, rodzinnych waśni, ale także zawiści w życiu prywatnym. Plot twist, który wystąpił na końcu książki całkowicie zaskoczył i spowodował, że cała kreacja nabrała odpowiednich barw i stała się bardzo dobra. Co prawda początkowo historia dość powolnie się rozwijała, by z połową książki nabrać niebywałego tempa i co krok zaskakiwać czytelnika.
"Utracony" to opowieść niewątpliwie zaskakująca, emocjonalna i pełna zwrotów akcji. Do tego niebywale gorąca ze względu na wiele intymnych ujęć. To książka z pazurem, która niewątpliwie wprawi w czytelnika w osłupienie.

Utracony to druga część serii Odmieńcy z West Emerald. Jak już zapewne wiecie, pierwszy ton bardzo mi się podobał, zatem poprzeczka została ustawiona dość wysoko.
Tym razem bohaterami zostają drugoplanowe postacie z Znienawidzonego. Tess Ballerini oraz Micah Lyonne. Ona zawsze grzeczna, ułożona, wiedząca czego chce i nie wahająca się sięgnąć "po swoje". Obecnie nadzoruje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zatańcz ze mną" to historia, która ujęła mnie swoją tematyką. Wielokrotnie wyobrażałam sobie jak wyglądałoby spotkanie z osobami, z którymi spędziłam kilka lat swojego życia. Z częścią znałam się tylko pobieżnie, ale było kilka osób, które były mi naprawdę bliskie. Właśnie taką okoliczność wykorzystała autorka, by stworzyć tło dla książki.
Podobała mi się ta opowieść. Poczułam się tak, jakbym ja osobiście stawiła się na tym balu absolwentów. Autorka umiejętnie stworzyła fabułę. Nie odkryła wszystkich kart od razu, tylko krok po kroku tłumaczyła relację pomiędzy bohaterami. To mnie zdecydowanie ujęło i potęgowało moją ciekawość.
Do tego ujęła mnie sama relacja pomiędzy dwojgiem bohaterów. Powiedzenie stara miłość nie rdzewieje okazało się jak najbardziej aktualne i jak było widać, taka miłość może być jeszcze piękniejsza niż za młodzieńczych czasów. Czuć było chemię, pożądanie i niesamowite uczucie, które po latach się odrodziło.
Autorka poruszyła w tej pozycji również wiele życiowych tematów, chociażby rozwód i jego wpływ na życie dziecka. Nie unikała takich haseł jak zawiść, złośliwość i podłość. To wszystko w połączeniu z miłością dało fajną, ale dość pikantną historię.

"Zatańcz ze mną" to historia, która ujęła mnie swoją tematyką. Wielokrotnie wyobrażałam sobie jak wyglądałoby spotkanie z osobami, z którymi spędziłam kilka lat swojego życia. Z częścią znałam się tylko pobieżnie, ale było kilka osób, które były mi naprawdę bliskie. Właśnie taką okoliczność wykorzystała autorka, by stworzyć tło dla książki.
Podobała mi się ta opowieść....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem olbrzymią fanką twórczości pani Magdy. Od zawsze uwielbiałam jej książki za lekkość i atrakcyjność fabularną. Nie mogłam się więc doczekać aż ponownie będę miała możliwość spotkania z kolejnymi bohaterami jej powieści.
Sięgnęłam po "Nigdy za ciebie nie wyjdę'" i przepadłam. Jak zawsze.
Liwia z pozoru prowadzi normalne życie. Wychowywana jest przez babcię, pracuje na stacji benzynowej. Wszystko wydaje się być stabilne, aż do momentu, gdy jej nowym szefem zostaje pewien młody, niezwykle przystojny mężczyzna. Dodam, że od samego początku zainteresowany naszą dość wygadaną bohaterką. Czy jest szansa na inną relację niż pracownica-szef?
Uwielbiam pióro Magdy Krauze! Mało osób potrafi z taką lekkością i pomysłowością stworzyć swoje dzieła. Do tego trafiając idealnie w moje gusta czytelnicze. Poznając książki autorki odnosi się wrażenie, że nie ma tu zbędnych elementów. Wszystko do siebie pasuje. Jest idealne i świetnie dobrane.
"Nigdy za ciebie nie wyjdę'" ma wielką zaletę. Jest zwyczajnie przezabawna. Moim sercem zawładnęły seniorki, które kolokwialnie mówiąc dawały czadu. Ich dialogi wywoływały u mnie salwy śmiechu i co chwila szczerzyłam się do czytanych literek. Takiej charyzmy u bohaterów już dawno nie widziałam i zostałam całkowicie zaczarowana. Główni bohaterowie również zostali świetnie wykreowani. Ona zadziorna, a on z klasą. Genialne zestawienie.
Ta książka jest absolutnie czarująca, oparta na wzajemnym szacunku i empatii. Historia, której potrzebuje każdy z nas, kładąca nacisk na tu i teraz, na łapanie chwil i wyciskanie z życia tego, co najlepsze. Ja dałam się ponieść i gwarantuję, że każdy przy tej lekturze będzie mógł się porządnie zrelaksować.

Jestem olbrzymią fanką twórczości pani Magdy. Od zawsze uwielbiałam jej książki za lekkość i atrakcyjność fabularną. Nie mogłam się więc doczekać aż ponownie będę miała możliwość spotkania z kolejnymi bohaterami jej powieści.
Sięgnęłam po "Nigdy za ciebie nie wyjdę'" i przepadłam. Jak zawsze.
Liwia z pozoru prowadzi normalne życie. Wychowywana jest przez babcię, pracuje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie znałam wcześniej twórczości autorki, jednak widziałam wiele poleceń od osób, których zdanie sobie cenię. Postanowiłam sprawdzić czy i mi spodoba się styl autorski Eweliny.
Przenieśmy się na prom wycieczkowy, na którym przypadkowo spotyka się Ania i Oliwier. Żadne z nich nie spodziewało się, że ta znajomość nakreśli nową ścieżkę ich życia. Nie byli na to gotowi, jednak serce nie sługa, nie wybiera idealnych momentów.
Autorka stworzyła historię, opartą na wielkim uczuciu, któremu na przeszkodzie stoi zdrowie, a raczej jego brak. To walka z tym co podpowiada rozum i serce. Wybór jest niezwykle trudny. Podobał mi się sposób, w jaki Ewelina pokazała emocje. Czuć je było na każdej przewróconej stronie. Skala uczucia w tym opowiadaniu była ogromna. Zostało ono niezwykle malowniczo przedstawione. Niczym nakreślone ręką najlepszego malarza. To właśnie dlatego nie czuło się tu przesłodzenia i wyimaginowania. Ten romans to kawał dobrej lektury podczas której czytelnik jest spełniony. Lubię książki, w których jest różnica wieku pomiędzy bohaterami. Jednak z reguły są to związki z dominującym partnerem. W tym przypadku było cudowne partnerstwo, które powinno towarzyszyć każdemu związkowi. Dodatkowo autorka nie bała się wplatać w fabułę również tematów trudnych, zdrowotnych, które mogą dotyczyć niemalże każdego. Zatem autentyczność tej książki wcale nie była naciągana. Na uwagę zasługuje również fakt relacji rodzicielskiej, która ma zarówno wady i zalety. Podobała mi się początkowa relacja matki z córką, natomiast na późniejszym etapie książki pozostawała wiele do życzenia. Jak w życiu. Raz z górki, raz pod górkę.
„Bądź tak po prostu” niby niewiele, a znaczy więcej niż milion słów.

Nie znałam wcześniej twórczości autorki, jednak widziałam wiele poleceń od osób, których zdanie sobie cenię. Postanowiłam sprawdzić czy i mi spodoba się styl autorski Eweliny.
Przenieśmy się na prom wycieczkowy, na którym przypadkowo spotyka się Ania i Oliwier. Żadne z nich nie spodziewało się, że ta znajomość nakreśli nową ścieżkę ich życia. Nie byli na to gotowi, jednak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

O twórczości autora słyszałam już wcześniej, jednak osobiście nie czytałam jego książek. Zmieniło się to za sprawą "Szklarza", który zawładnął całkowicie moim umysłem.
Daniel Komorowski stworzył znakomicie skonstruowaną, niepokojącą zagadkę. Fabuła tej historii jest szalenie intrygującą, z dynamiczną akcją i krwawymi scenami, niepozostawiającymi miejsca wyobraźni. Zbrodnie niebywale efektowne, otulone smakiem brutalnych doznań kryminalnych.
"Szklarz" to doskonale skonstruowany kryminał z wieloma zwrotami akcji. Autor wodzi czytelnika za nos, insynuując różne rozwiązania zagadki, by finalnie całkowicie zaskoczyć. Takie książki chcę czytać.

O twórczości autora słyszałam już wcześniej, jednak osobiście nie czytałam jego książek. Zmieniło się to za sprawą "Szklarza", który zawładnął całkowicie moim umysłem.
Daniel Komorowski stworzył znakomicie skonstruowaną, niepokojącą zagadkę. Fabuła tej historii jest szalenie intrygującą, z dynamiczną akcją i krwawymi scenami, niepozostawiającymi miejsca wyobraźni. Zbrodnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Macie też tak, że czytając książkę przeżywacie ból i cierpienie w taki sposób, jakby sytuacja bohaterów była Waszą własną? Zdarza się Wam odczuwać strach i bezradność, która długo po odłożeniu lektury nie chce odpuścić?
Mi przy książkach Izy towarzyszą wszystkie wymienione wyżej emocje, dlatego jej powieści są przeze mnie tak bardzo lubiane.
"Mój Aniele" jest to kontynuacja losów bohaterów, występujących w pierwszej i drugiej części Wady. Obie te historie łamały serca i pozostawiły głęboką rysę na moim bijącym organie. Niezaprzeczalnie musiałam zasięgnąć wiedzy z czym przyszło zmierzyć się Kamilowi po stracie syna i odejściu od żony. W jednej sekundzie runął jego cały, latami budowany świat i nie zostało nic, oprócz bólu, cierpienia, żalu i niezrozumienia. Jak w takiej sytuacji dalej żyć? Czy będąc w żałobie potrzebujemy wsparcia? Czy można ją samemu przepracować?
Iza Maciejewska w swojej nowej książce pokazuję każdą możliwą stronę żałoby. Rozkłada ten stan na czynniki pierwsze, głęboko wnikając do jego struktur. Zawsze wydawało mi się, że rozumiem, co czuje osoba, której zawalił się świat. Jednak czytając "Mój Aniele" zrozumiałam, że tak naprawdę nie wiem nic o stracie.
Przedstawiona historia jest oparta na cierpieniu i niewyobrażalnym bólu, z którym zwyczajnie ciężko się zmierzyć. Pokazuje te ciemne strony życia i co krok pojawiające się nowe kłody pod nogami. Jednocześnie ukazuje również światło, którym są przyjaciele i wsparcie jakim mogą obdarzyć potrzebującego. Autorka pięknie zaprezentowała cały proces żałoby, przepracowywania traumy i powolnego wychodzenia z marazmu życia. Ukazała czym dla człowieka są ludzka życzliwość i wsparcie osób, które często są dla nas zupełnie obce. Dodatkowo tą trudną podróż okrasiła szczyptą nadziei na lepsze jutro, zmieszała ze źdźbłem dobrego humoru i niezwykle przyjemnymi dla czytelnika, pokrzepiającymi cytatami. Czytając "Mój Aniele" odnosiłam wrażenie, że towarzyszy mi w podróży ktoś, kto dobrym słowem potrafi podnieść na duchu, podać pomocną dłoń gdy upadnę i sprawić, że moje usta z podkowy zmienią swoje położenie w kierunku ku górze.
Ta książka pokrzepi złamane dusze, poda pomocną dłoń i powie "hej, będzie lepiej". Nie ma w życiu sytuacji bez wyjścia.

Macie też tak, że czytając książkę przeżywacie ból i cierpienie w taki sposób, jakby sytuacja bohaterów była Waszą własną? Zdarza się Wam odczuwać strach i bezradność, która długo po odłożeniu lektury nie chce odpuścić?
Mi przy książkach Izy towarzyszą wszystkie wymienione wyżej emocje, dlatego jej powieści są przeze mnie tak bardzo lubiane.
"Mój Aniele" jest to kontynuacja...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra passa trwa i nieustannie udowadnia nam to Marcel Moss, który książki wydaje z prędkością światła. Jeszcze nie zdarzyliśmy się otrząsnąć po „Porwanych”, a już na rynku ukazała się kolejna historia napisana ręką autora.
Akcja „Polany” zaczyna się dość spokojnie. Autor ujawnia fragmenty życia głównego bohatera lecz początkowo nie odkrywa zbyt wielu kart. Czytelnik ma wrażenie, że mało w tej fabule do siebie pasuje. Początek jest mocno rozciągnięty, niespieszny. Jednak jak to bywa u Mossa, przyjdzie czas na zagranie mocniejszymi kartami.
Co mnie mocno zaintrygowało to powiązania z lasem, pewnymi wierzeniami i zabobonami, przechodzącymi z pokolenia na pokolenie. Było to niesamowicie tajemnicze i lekko niepokojące. W mojej ocenie również mocno abstrakcyjne, a jak wiecie mi z fantastyką nie jest po drodze. Niemniej w tym wykonaniu odebrałam to korzystnie. Autor doskonale bawił się emocjami czytelnika, zacieśniając je, by po chwili lekko zluzować uścisk. Chyba nikt nie potrafi tak dobrze bawić się z odbiorcą w kotka i myszkę.
Małomiasteczkowy klimat, wszechstronna wiedza o innych mieszkańcach i ogromną zmowa milczenia. Rodzinne tajemnice prowadzące do tragedii i zerwane więzi. Jak wiecie Marcel Moss nie boi się wyzwań i zawsze sięga po trudną tematykę. Jednak nic nie jest takie, jak to się widzi. Każdy medal ma dwie strony i często są one obie mroczne i zaskakujące.
Wciągnęłam się w tą historię. Czuć było powiew świeżości, ponieważ fabularnie to coś innego niż dotychczas dostarczał nam autor. Niepewność wywoływała na skórze ciarki, a z zaskoczenia niejednokrotnie otwierałam buzię.
Warto sięgnąć i sprawdzić czy i Wam taka odsłona autora się podoba.

Dobra passa trwa i nieustannie udowadnia nam to Marcel Moss, który książki wydaje z prędkością światła. Jeszcze nie zdarzyliśmy się otrząsnąć po „Porwanych”, a już na rynku ukazała się kolejna historia napisana ręką autora.
Akcja „Polany” zaczyna się dość spokojnie. Autor ujawnia fragmenty życia głównego bohatera lecz początkowo nie odkrywa zbyt wielu kart. Czytelnik ma...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Serię Nadmorską zawsze połykam na raz. Nie dozuje przyjemności. Kosztuję jej dopóki nie skończę. "Na skrzydłach marzeń" to książka, która daje nadzieje, pokrzepia serca i wskazuje wartości, którymi warto się w życiu kierować.
Od samego początku czytania miałam wrażenie, że autorka inspirowała się mocno pewnym wydarzeniem, które miało miejsce jakiś czas temu w Polsce. Nigdy nie zagłębiałam się w życie Gołębiowskiego, niemniej zarys fabularnie mi zdecydowanie przypominał wydarzenia sprzed dwóch lat. Może dlatego łatwiej było się wciągnąć w wir zdarzeń i mocniej wejść w tą historię.
Autorka skradła moje serce pokazując, jak różne oblicza ma bogactwo. Jedni je kochają, inni nienawidzą. Ci, którzy nie zaznali go pragną, a Ci którzy mają na wyciągnięcie ręki, uważają za przekleństwo. W mojej ocenie jest to niezwykle trafne spostrzeżenie, wielokrotnie niedostrzegane wśród społeczeństwa.
Agata Przybyłek jak nikt inny operuje słowem pisanym niczym pędzlem, tworząc malownicze scenerie, w których oczami wyobraźni się przepada. Czytelnik delektuje się jej książkami, jak najlepszym deserem. Nie są to długie opowiadania, dzięki czemu ich treść jest idealnie wyważona. Mowa tu o codziennym życiu, problemach i bolączkach, mniejszych i większych radościach oraz smutkach. Życiu, nie odbiegającym od mojego bądź Twojego. Również o nadziei i przypadkowych momentach, zmieniających jego tor. Nie sposób nie wspomnieć o wielkich pasjach i marzeniach, które determinują bohaterów książki i są ich drogowskazem, za którym podążają. Autorka stworzyła ciekawe osobowości, wiedzące czego oczekują od życia i podążające wyznaczoną ścieżką. Podobała mi się ich zawziętość, ale również dobro, które ich cechowało.
Ta część serii Nadmorskiej zdecydowanie skradła moje serce i sprawiła, że moja ochota na odwiedzenie Bałtyku wzrosła do granic możliwości.

Serię Nadmorską zawsze połykam na raz. Nie dozuje przyjemności. Kosztuję jej dopóki nie skończę. "Na skrzydłach marzeń" to książka, która daje nadzieje, pokrzepia serca i wskazuje wartości, którymi warto się w życiu kierować.
Od samego początku czytania miałam wrażenie, że autorka inspirowała się mocno pewnym wydarzeniem, które miało miejsce jakiś czas temu w Polsce. Nigdy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu pierwszego tomu książki, nie byłam zachwycona. Czułam niedosyt i liczyłam, że zapełni się on po lekturze drugiego tomu. Czy tak się stało?

Dani skupia się głównie na swojej karierze i nie zwraca zbytnio uwagi na życie miłosne, chyba że chodzi o krótkotrwałe przygody bez zobowiązań. Zafir natomiast jest prawdziwym romantykiem, który wierzy w miłość i szczere relacje. Kiedy Zaf ratuje Danę z kłopotów, a nagranie z tego incydentu zyskuje olbrzymią oglądalność, postanawiają zawrzeć fałszywy związek. Jakie konsekwencje za sobą to pociągnie?

Przyznam szczerze, że męczyła mnie ta książka ogromnie. Wielokrotnie rzucałam nią w kąt, by znów przeczytać kilka stron. I tak po miesiącu dobrnęłam do końca.

Główna bohaterka to dla mnie wielkie nieporozumienie. Lubię czytać o głupich przygodach, natomiast nie do końca o niemądrych ludziach, a Danika właśnie taką była. Wznosiła modły do bogini o seks. Serio? Przecież to jest jakaś abstrakcja. Wieczne wzmianki o seksie, pociągu seksualnym i wszystkim co z nim związane. Natomiast mało uczuć, emocji i samej relacji. Nie było czuć chemii, a wszystko zostało sprowadzone brutalnie mówiąc do łóżka. Do tego ogromna ilość wulgaryzmów, które w tym gatunku mi wyjątkowo przeszkadzały.

To nie tak, że jest to zła książka. Ona jest po prostu nie dla mnie. Miała też mocne strony w postaci uroczego Zafira. Poruszała wiele ważnych społecznie tematów, które są popularne i wdzięczne w tego rodzaju książkach. Do tego została przedstawiona z pewną dawką poczucia humoru, co wielu będzie odpowiadało.

Po przeczytaniu pierwszego tomu książki, nie byłam zachwycona. Czułam niedosyt i liczyłam, że zapełni się on po lekturze drugiego tomu. Czy tak się stało?

Dani skupia się głównie na swojej karierze i nie zwraca zbytnio uwagi na życie miłosne, chyba że chodzi o krótkotrwałe przygody bez zobowiązań. Zafir natomiast jest prawdziwym romantykiem, który wierzy w miłość i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie to uczucie, gdy sięgacie po książkę o lekkim i spokojnym tytule, a otrzymujecie historię, od której nie możecie się oderwać? Taką, która wyciska z Was tony emocji i powala na łopatki? Dzięki "Czereśniowemu sadu" mogłam się w taką zanurzyć i utonąć w morzu emocji.
Miałam możliwość poznać już twórczość autorki i wiedziałam, że lekkość jej pióra i umiejętność obserwacji świata, da nam cudowną książkę. Jednakże tego, co otrzymałam zupełnie się nie spodziewałam.
"Czereśniowy sad" to fascynująca opowieść, której historia rozpoczyna się właśnie podczas zbiorów czereśni. Wielokrotnie przenosi nas wstecz, do dawnych czasów, dzięki którym czytelnik poznaje i ma możliwość zrozumienia zachowań bohaterów. Akcja książki rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych. Splata teraźniejszość z przeszłością, stopniowo odkrywając karty i tkając z nich niezwykle refleksyjne opowiadanie. Zawiłe relacje rodzinne, nieprzepracowane traumy, utracone nadzieje i różne ujęcia miłości. To wszystko w cudowny sposób serwuje nam Aleksandra Rochowiak w swojej nowej powieści. Nie muszę dodawać, że ta książka to olbrzymi ładunek emocjonalny, który wybucha wraz z ujawnieniem kolejnych rodzinnych tajemnic, ściskając gardło i serce.
"Czereśniowy sad" jest pozycją, której nie odłożysz tak po prostu na półkę. Będziesz do niej wracać myślami, analizując i przeżywając po wielokroć. Mnie ta historia poruszyła i sprawiła, że zdecydowanie trafia do mojej topki najpiękniejszych książek

Znacie to uczucie, gdy sięgacie po książkę o lekkim i spokojnym tytule, a otrzymujecie historię, od której nie możecie się oderwać? Taką, która wyciska z Was tony emocji i powala na łopatki? Dzięki "Czereśniowemu sadu" mogłam się w taką zanurzyć i utonąć w morzu emocji.
Miałam możliwość poznać już twórczość autorki i wiedziałam, że lekkość jej pióra i umiejętność...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niełatwo czytać książki, które poruszają bolesne tematy związane z dziećmi. Jeszcze trudniej, gdy te dzieci muszą nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości, do której wcale nie były gotowe. Jednak wszystko to w wydaniu Hannah Bonam-Young nie jest przytłaczające. Przeciwnie, świetnie się to czyta.

Chloe wychowywała się w rodzinie zastępczej, ponieważ jej biologiczna matka nie była zainteresowana rodzicielstwem. Gdy pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że jej matka urodziła dziecko, którego zdrowie stanowczo zostało nadszarpnięte przez pijaństwo matki, decyduje się na adopcję siostry. Nie może dopuścić, by mała, bezbronna istota powieliła jej los. Jednak w świetle prawa nie jest to takie proste. Na szczęście na horyzoncie pojawia się światełko w postaci programu "Razem raźniej". Chloe nie zdaje sobie nawet sprawy, jak bardzo uczestnictwo w nim zmieni jej życie.

Już na samym początku ujęła mnie autorka tym, że zawarła występującą w książce tematykę. Czytelnik od pierwszej strony wiedział czego może się spodziewać i nie był zaskoczony czytając również erotyczne fragmenty.

Muszę przyznać, że tematyka jest bardzo różnorodna, ale jej kaliber dość mocny i mogący przytłaczać. Nic z tego. Autorka świetnie sobie poradziła, tworząc książkę przyjemną w odbiorze. Każda scena jest niewątpliwie przemyślana i przybliża czytelnika do finału tej niezwykle angażującej historii. Niemniej fabuła nie pędzi. Można ją raczej zaliczyć do tych spokojnych, mających na celu przybliżyć czytelnikowi przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość. Bohaterowie tej powieści są niewątpliwie lekko przesłodzeni. Mają tak wielkie serca, że dla każdego znajdzie się w nich miejsce. Z początku mocno przewija się w tej powieści motyw grumpy and sunshine, by po czasie przekształcić się w coś zgoła innego. Uznać należy również fakt, że Hannah Bonam-Young bardzo subtelniej wplotła do treści bohaterów z niepełnosprawnościami, którzy używając języka migowego porozumiewali się ze światem. Czytając "Powiedz, żebym został" odniosłam wrażenie totalnego braku granic i wielkiej tolerancji płynącej z tej książki. Mnie takie historie chwytają za serce, dlatego czekam na kolejny tom tej znakomitej powieści.

Niełatwo czytać książki, które poruszają bolesne tematy związane z dziećmi. Jeszcze trudniej, gdy te dzieci muszą nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości, do której wcale nie były gotowe. Jednak wszystko to w wydaniu Hannah Bonam-Young nie jest przytłaczające. Przeciwnie, świetnie się to czyta.

Chloe wychowywała się w rodzinie zastępczej, ponieważ jej biologiczna matka nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przygodne spotkanie na szlaku. Ilu z nas go doświadczyło. Jednak mogę przypuszczać, że mało z tych historii miało dalszy ciąg.
"Do zobaczenia za rok" jest niezwykłą książką, w której losy obcych sobie osób, przypadkowo się krzyżują. Darię i Dawida połączyła górska wędrówka i niespodziewana burza. Nie sądzili, że wspólna chwila tak odmieni ich życie, że nie będą mogli wyrzucić siebie z głów. Obiecują sobie wzajemnie, raz w roku spotykać się na szlaku, by móc wspólnie go przemierzać, ramię w ramię, noga w nogę. Aż do dnia, w którym Daria się nie pojawia.

Poznałam wiele książek Asi i w głębi duszy czułam, że każda historia, którą stworzy ta autorka, stanie się mi bliska.
Lubię opowiadania, których piękno jestem w stanie sobie wyobrazić. Asia z taką dokładnością opisywała górskie szlaki, że czytelnik mógł sam poczuć się jak turysta, pokonujący kolejne kilometry wśród roztaczających się wokół gór. Niemalże piałam z zachwytów zamykając oczy i widząc rozpościerające się szczyty górskie, rośliny i strumyki.

Z drugiej strony czułam się przygnębiona, czytając historię dziewczyny, której życie płynące miodem, zamieniło się w koszmar. Życie, na które się nie godziła, wychodząc za mąż. Została zamknięta w klatce, z kluczem pilnie strzeżonym przez własną teściową. Brzmi okrutnie i takie właśnie było. Czułam złość, żal i smutek, na ludzi, którzy potrafią wykorzystać ludzkie słabości do swoich niegodnych zamiarów.

Uwielbiam w twórczości autorki fakt, że jej bohaterowie nie są idealni. Mają swoje wady i zalety, dzięki czemu są niezwykle realni i autentyczni. Przemierzając ich ścieżki czytelnik nie fantazjuje, a ma nieoparte wrażenie, że ta historia toczy się tu i teraz, gdzieś obok niego.

"Do zobaczenia za rok" to niewątpliwie książka, która zapada w pamięć. Słodko-gorzka historia, wciąga autentyzmem przekazu, malowniczym krajobrazem i piękną historią miłosną. Nie mogłam się od niej oderwać.

Przygodne spotkanie na szlaku. Ilu z nas go doświadczyło. Jednak mogę przypuszczać, że mało z tych historii miało dalszy ciąg.
"Do zobaczenia za rok" jest niezwykłą książką, w której losy obcych sobie osób, przypadkowo się krzyżują. Darię i Dawida połączyła górska wędrówka i niespodziewana burza. Nie sądzili, że wspólna chwila tak odmieni ich życie, że nie będą mogli...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawać by się mogło, że młodzieńcza miłość jest bardzo ulotna. Jednak o pierwszym prawdziwym uczuciu wiele się mówi i chodzą słuchy, że może ono przetrwać latami. Przecież stara miłość nie rdzewieje.
Historia stworzona przez Tomasza Kieresa jest niezwykle dojrzałą powieścią o pięknej, nastoletniej miłości, która przez meandry życia została zapomniana, by po latach powrócić i przypomnieć o swoim istnieniu. Autor niespiesznie przedstawił los Oli i Tomka, opowiadając ją z perspektywy kiedyś i dziś. Mogliśmy wraz z bohaterami przeżyć jeszcze raz ich pierwsze spotkania i poczuć siłę uczucia, które rozpaliło ich serca. Wydawać by się mogło, że pokonają każdą przeszkodę, by kroczyć wspólnie przez życie. Niestety potykają się już na pierwszym zakręcie, kiereszując swoje uczucia. Nic nie boli tak, jak po raz pierwszy złamane serce.
Ta książka jest raczej spokojnym opowiadaniem. Autor niespiesznie prowadzi narrację, dając możliwość delektowania się tą lekturą. Nie znajdziecie tu fajerwerków uczuć czy miłości spadającej nagle jak grom z jasnego nieba. Za to jest subtelność, delikatność i świadomość poruszanej tematyki. Jestem również oczarowana sposobem, w jaki autor przestawił miłość rodzicielską. Więź, która pojawiła się w książce jest wielce oczekiwana przez każdego rodzica. Życzyłabym sobie by mieć z córką w przyszłości tak cudowny kontakt. To wszystko przedstawione oczami mężczyzny dodatkowo zyskuje w oczach czytelnika.
Dla wielu ta historia może być mocno przerysowana, natomiast dla mnie ma wszystko, czego oczekuje od książki obyczajowej. Prawdziwa miłość i piękne uczucie, które pojawia się ponownie znienacka, by porządnie namieszać w poukładanym świecie. Takie historie warto czytać.

Wydawać by się mogło, że młodzieńcza miłość jest bardzo ulotna. Jednak o pierwszym prawdziwym uczuciu wiele się mówi i chodzą słuchy, że może ono przetrwać latami. Przecież stara miłość nie rdzewieje.
Historia stworzona przez Tomasza Kieresa jest niezwykle dojrzałą powieścią o pięknej, nastoletniej miłości, która przez meandry życia została zapomniana, by po latach powrócić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Nie czekaj już dłużej Alina Adamowicz, Gabriela Gargaś
Ocena 7,2
Nie czekaj już... Alina Adamowicz, Ga...

Na półkach:

Są takie historie, które pomimo swojej prostoty, zapadają głęboko w pamięć. Pozostawiają w głowie kłęby myśli, refleksji i analiz. "Nie czekaj już dłużej" to jedna z takich książek.
Dzieło, które wspólnie stworzyły Alina Adamowicz i Gabriela Gargaś jest niewątpliwie wyjątkowe. Autorki nie napisały tylko opowieści o trzech różnych kobietach, zmagających się z różnymi życiowymi problemami. Ta książka to swoisty manifest kobiecości, pełen wskazówek i rad, podanych nienachalnie, nie wprost. Czytelnik poznaje trzy bohaterki, zaprzyjaźnione, które dokonując wyborów, kreują swój los. Nie zawsze są to trafione decyzje. Wielokrotnie to los kpi z kobiet, prowadząc je ścieżką, którą podążać nie mają ochoty. Jedno jest pewne, ich życie nie jest magiczną bajką, w której każdy z uśmiechem na ustach przez nie kroczy. Te kobiety zmagają się z życiowymi problemami, rozterkami i popełnionymi błędami. Jednak w tym wszystkim są dla siebie wielkim wsparciem.
Autorki doskonale wplotły w treść fabuły wiele rad, których ciężko wypatrywać na pierwszy rzut oka. Pokazały niejednokrotnie dość feministyczne podejście, nawiązując do tego, że kobiety są ważne, mają prawo głosu, powinny być doceniane, ale są też ludźmi i popełniają błędy. Nie ma osób nieskazitelnych, co nie oznacza, że są źli.
"Nie czekaj już dłużej" to taki cichy poradnik, wirtualna wizyta u psychologa. Zupełnie nienachalna, bardzo delikatna i ledwo wyczuwalna, ale jest! Zaznaczyła swoją obecność w tej fabule i wypadło to bardzo dobrze. Wydaje mi się, że ta książka jest raczej skierowana do żeńskiej grupy czytelniczej. Jest swoistym manifestem kobiecości, pokazaniem siły pań i walki, którą podejmują, by osiągnąć marzenia i godnie żyć. Wszystko okraszone lekkim piórem i swobodą wypowiedzi, sprawiającą że książka o trudnej tematyce staje się przyjemna w odbiorze.

Są takie historie, które pomimo swojej prostoty, zapadają głęboko w pamięć. Pozostawiają w głowie kłęby myśli, refleksji i analiz. "Nie czekaj już dłużej" to jedna z takich książek.
Dzieło, które wspólnie stworzyły Alina Adamowicz i Gabriela Gargaś jest niewątpliwie wyjątkowe. Autorki nie napisały tylko opowieści o trzech różnych kobietach, zmagających się z różnymi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to