-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2023-02-01
2023-01-02
2023-07-17
2023-07-17
2020-12-16
2020-12-15
Ok, nie wiem czy potrafię być jeszcze obiektywna jak chodzi o Malcolma XD. Jest najlepszy. Po prostu. Uwielbiam te książki, uwielbiam te historie, uwielbiam postać mecenasa Korytki i wątek pogrzebu, a przewijająca się od pierwszej książki Malcolma XD nazwa miejscowości, z której pochodzi rozbawia mnie za każdym razem tak samo mocno. Nie mogę się doczekać kolejnej książki.
Ok, nie wiem czy potrafię być jeszcze obiektywna jak chodzi o Malcolma XD. Jest najlepszy. Po prostu. Uwielbiam te książki, uwielbiam te historie, uwielbiam postać mecenasa Korytki i wątek pogrzebu, a przewijająca się od pierwszej książki Malcolma XD nazwa miejscowości, z której pochodzi rozbawia mnie za każdym razem tak samo mocno. Nie mogę się doczekać kolejnej książki.
Pokaż mimo to2020-12-10
Przy przeglądaniu tej pozycji (zaraz po pierwszej części Alaantkowego BLW) przyszło mi na myśl, że w tej serii brakuje jednej rzeczy - jednej jedynej strony z pierwszą pomocą dla przewrażliwionych matek i dla tych, których po prostu wizja zadławienia i zakrztuszenia odsuwa od przyrządzania przepisów zawartych w książkach. Chociaż tak, jak przy poprzedniczce - oceniam na ten moment wyłącznie odbiór książki "jako książki", bo nic z niej jeszcze nie ugotowałam to wciąż zastanawiam się jak już się odważę... ile to rzeczywiście będą te "4 porcje" i czy mąż się naje :) Ale to chyba nie o to chodzi w tym BLW żeby najadł się Mąż... ;)
Przy przeglądaniu tej pozycji (zaraz po pierwszej części Alaantkowego BLW) przyszło mi na myśl, że w tej serii brakuje jednej rzeczy - jednej jedynej strony z pierwszą pomocą dla przewrażliwionych matek i dla tych, których po prostu wizja zadławienia i zakrztuszenia odsuwa od przyrządzania przepisów zawartych w książkach. Chociaż tak, jak przy poprzedniczce - oceniam na ten...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-10
Na ten moment oceniam książkę jako książkę, bo nie przygotowałam z niej na razie żadnego przepisu. Bardzo pożyteczny wstęp - krótki, treściwy, wystarczający. Ładnie wydana, bez zbędnych "porad cioci Krysi". Prosto, krótko na temat. Przepisy również wydają się bardzo przystępne i zróżnicowane - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mam nadzieję, że wykorzystam ją wiele razy i wszyscy będą zadowoleni. :)
Na ten moment oceniam książkę jako książkę, bo nie przygotowałam z niej na razie żadnego przepisu. Bardzo pożyteczny wstęp - krótki, treściwy, wystarczający. Ładnie wydana, bez zbędnych "porad cioci Krysi". Prosto, krótko na temat. Przepisy również wydają się bardzo przystępne i zróżnicowane - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mam nadzieję, że wykorzystam ją wiele razy i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-10
Nie czytałam jeszcze "Wzgórza Psów", więc nie ośmielę się stwierdzić, że jest to najgorsza książka Jakuba Żulczyka, chociaż mam szczerą nadzieję, że ktoś, kto napisał wcześniej tyle dobrych rzeczy nie stworzy już nigdy takiego grafomaństwa jak "Czarne Słońce". Ledwo przez to przebrnęłam. I to popychana tylko swoim charakterem, który później ma ogromne wyrzuty sumienia, że zaczął czytać książkę i jej nie skończył. Zresztą... Tyle osób ją czytało, w mediach ciągle gdzieś ta okładka, tyle się o niej mówiło. A ja jedyne co mogę stwierdzić to to, że książka była momentami obrzydliwa. Wiele razy zastanawiałam się - święty najświętszy, coś Ty Żulczyk wziął, że Ci się to w głowie zrodziło? Tak naprawdę uznałabym tą pozycję tylko na dwie gwiazdki, ale naprawdę jestem pełna podziwu, że takie chore wizje mogą pojawić się komuś w głowie - za to dodaję jeszcze jedną. Co nie zmienia faktu, że ta książka wciąż jest po prostu słaba...
Nie czytałam jeszcze "Wzgórza Psów", więc nie ośmielę się stwierdzić, że jest to najgorsza książka Jakuba Żulczyka, chociaż mam szczerą nadzieję, że ktoś, kto napisał wcześniej tyle dobrych rzeczy nie stworzy już nigdy takiego grafomaństwa jak "Czarne Słońce". Ledwo przez to przebrnęłam. I to popychana tylko swoim charakterem, który później ma ogromne wyrzuty sumienia, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-01
Mam ogromny problem z tą książką. Jest bardzo dobrze uporządkowana - zachowany podział "od góry do dołu człowieka" znacznie ułatwia nawigację i znalezienie pożądanych informacji. Tylko... jakby tych informacji gdzieś brakowało. Mam z jednej strony świadomość tego, że to nie książka ma diagnozować choroby. Ta pozycja ma chyba bardziej na celu uspokajać. Jednak z drugiej strony... jest w niej tyle powtórzeń, że momentami miałam wrażenie jakby te ponad 400 stron powstało trochę na siłę i trochę nie wiem dlaczego. Niby czyta się przyjemnie, niby język jest lekki, przystępny, momentami mocno żartobliwy, ale... przeczytałam i nie za wiele w głowie mi zostało. Przeczytane i już. Tyle. Jeśli mogłabym komuś polecić to na pewno nie tym, którzy mają obsesję na punkcie wyszukiwania sobie nowotworów w Google, a takich ludzi nie brakuje. Przed takimi tą książkę trzeba chronić ;)
Mam ogromny problem z tą książką. Jest bardzo dobrze uporządkowana - zachowany podział "od góry do dołu człowieka" znacznie ułatwia nawigację i znalezienie pożądanych informacji. Tylko... jakby tych informacji gdzieś brakowało. Mam z jednej strony świadomość tego, że to nie książka ma diagnozować choroby. Ta pozycja ma chyba bardziej na celu uspokajać. Jednak z drugiej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mam mocno mieszane uczucia jak chodzi o tą książkę. Miałam ogromne ciśnienie na jej lekturę, chociaż należę do tej (z pewnością) mniejszości, która NIGDY NIE SŁYSZAŁA ŻADNEGO PODCASTU Okuniewskiej. Kojarzę nazwisko, kojarzę, że je nagrywa, a książka przyciągnęła mnie gdzieś w Social Mediach piękną okładką i tak właśnie zapragnęłam ją przeczytać. Przeczytałam i... niewiele mi w głowie z niej zostało. Nie odmienia życia, choć nie jest też zła. Czyta się szybko i przyjemnie, jednak z ciągle powtarzającym się pytaniem - kto właściwie jest adresatem tej książki? Osoby, które mają problem w relacjach czy może osoby, które żyją w relacjach poprawnych? Młodzi? Starsi? Po przejściach? Spragnieni uczuć? Tak naprawdę książka może być dla każdego, ale... mam obawę, że każdy niewiele z niej wyciągnie. Doceniam ogrom pracy Autorki, bo pozycja jest naprawdę obszerna, do tego piękne i przemyślanie wydana, ale... nie jest to jakieś arcydzieło, o którym będę długo pamiętać.
Mam mocno mieszane uczucia jak chodzi o tą książkę. Miałam ogromne ciśnienie na jej lekturę, chociaż należę do tej (z pewnością) mniejszości, która NIGDY NIE SŁYSZAŁA ŻADNEGO PODCASTU Okuniewskiej. Kojarzę nazwisko, kojarzę, że je nagrywa, a książka przyciągnęła mnie gdzieś w Social Mediach piękną okładką i tak właśnie zapragnęłam ją przeczytać. Przeczytałam i... niewiele...
więcej Pokaż mimo to