rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ta książka to jakby skrzyżowanie "Nas" Zamiatina z "Wyspą" Huksleya oraz dowolną pozycją Paolo Coelho. Jest przyszłość niby idelna. Narrator nam o niej opowiada bez emocji, nic nie wynika z akcji (chyba największy grzech autora - wyłożyć kawę na ławę zamiast pozwolić bohaterom coś zrobić, by pokazali, jacy są i gdzie są). Ale jak coś ma wynikać z akcji, skoro jej nie ma? Dostajemy masę okrągłych zdań (tu podobieństwo do brazylijskiego miszcza), ale jakoś trudno w nie uwierzyć. Dobrnąłem do końca, bo książka jest krótka, ale... szkoda czasu.

Ta książka to jakby skrzyżowanie "Nas" Zamiatina z "Wyspą" Huksleya oraz dowolną pozycją Paolo Coelho. Jest przyszłość niby idelna. Narrator nam o niej opowiada bez emocji, nic nie wynika z akcji (chyba największy grzech autora - wyłożyć kawę na ławę zamiast pozwolić bohaterom coś zrobić, by pokazali, jacy są i gdzie są). Ale jak coś ma wynikać z akcji, skoro jej nie ma?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Treść bardzo ciekawa, na swoje czasy zapewne rewelacja. Obecnie mocno się zestarzała, w szczególności język i forma trącą myszką, aż skręca. Ale warto przebrnąć.

Treść bardzo ciekawa, na swoje czasy zapewne rewelacja. Obecnie mocno się zestarzała, w szczególności język i forma trącą myszką, aż skręca. Ale warto przebrnąć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciąga, napisana z przymrużeniem oka. Trochę czytadło, ale baaardzo przyjemne.

Wciąga, napisana z przymrużeniem oka. Trochę czytadło, ale baaardzo przyjemne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Godny następca "Warkota", nawet ciut lepszy. Na pewno fabuła bardziej misterna, zaskakujaca.

Godny następca "Warkota", nawet ciut lepszy. Na pewno fabuła bardziej misterna, zaskakujaca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajna, taki wrocławski "Zły". Fajna intryga, ciekawe postacie, dużo lokalnego kolorytu i miłości do Wrocławia.

Bardzo fajna, taki wrocławski "Zły". Fajna intryga, ciekawe postacie, dużo lokalnego kolorytu i miłości do Wrocławia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyłączę się do kilku przedmówców. Wizja świata jest oszałamiająca, intrygująca i mocno niepokojąca. Styl i fabuła raczej przeszkadzają niż pomagają. Drażnił mnie slang informatyczny, długie tyrady bohaterów, chaotyczna akcja, mnóstwa rzeczy trzeba się domyślać. Nawet styl czasem był niepotrzebne skomplikowany (typu: "Poszedł Hunt" zamiast "Hunt poszedł).

Warto przeczytać dla wizji, ale akcja zaczyna się dopiero grubo po połowie książki, wcześniej bohaterowie się snują i smędzą.

Przyłączę się do kilku przedmówców. Wizja świata jest oszałamiająca, intrygująca i mocno niepokojąca. Styl i fabuła raczej przeszkadzają niż pomagają. Drażnił mnie slang informatyczny, długie tyrady bohaterów, chaotyczna akcja, mnóstwa rzeczy trzeba się domyślać. Nawet styl czasem był niepotrzebne skomplikowany (typu: "Poszedł Hunt" zamiast "Hunt poszedł).

Warto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od razu mówię, że to raczej książka dla młodszej młodzieży, choć pewnie dorosły też ją przeczyta z zainteresowaniem. Czytałem ją w podstawówce i była dla mnie objawieniem. Autor z wielką erudycją omawia najróżniejsze odkrycia i wynalazki, podają mnóstwo faktów, ciekawostek, anegdot. I nawet jeśli po jej przeczytaniu nie będziemy chcieli zostać wynalazcami, to dowiemy się dużo o otaczającym nas świecie, szczególnie w kwestii "a skąd się wzięło...?".

Od razu mówię, że to raczej książka dla młodszej młodzieży, choć pewnie dorosły też ją przeczyta z zainteresowaniem. Czytałem ją w podstawówce i była dla mnie objawieniem. Autor z wielką erudycją omawia najróżniejsze odkrycia i wynalazki, podają mnóstwo faktów, ciekawostek, anegdot. I nawet jeśli po jej przeczytaniu nie będziemy chcieli zostać wynalazcami, to dowiemy się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Manifest komunistyczny Fryderyk Engels, Karol Marks
Ocena 5,9
Manifest komun... Fryderyk Engels, Ka...

Na półkach:

Warto to przeczytać, by przekonać się, co napędzało komunistów. Widać, że momentami byli zaślepieni ideologią, bo niektóre argumenty mógłby obalić bystry gimnazjalista, ale nie sposób nie zauważyć, że inne pozostają aktualne po dziś dzień. Z tego nie wynika, że należy ponownie wprowadzać komunizm, ale skoro kiedyś różne problemy doprowadziły do rewolty kiedyś, to może warto zacząć się zastanawiać, co nas czeka.

Warto to przeczytać, by przekonać się, co napędzało komunistów. Widać, że momentami byli zaślepieni ideologią, bo niektóre argumenty mógłby obalić bystry gimnazjalista, ale nie sposób nie zauważyć, że inne pozostają aktualne po dziś dzień. Z tego nie wynika, że należy ponownie wprowadzać komunizm, ale skoro kiedyś różne problemy doprowadziły do rewolty kiedyś, to może warto...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przenicowany świat Arkadij Strugacki, Borys Strugacki
Ocena 7,3
Przenicowany ś... Arkadij Strugacki, ...

Na półkach:

Może momentami naiwna, może zbyt idealistyczna, ale nie można się w życiu tylko dołować. Warto!

Może momentami naiwna, może zbyt idealistyczna, ale nie można się w życiu tylko dołować. Warto!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kawał dobrej roboty pisarskiej. Wyrazisty bohater, rozterki wewnętrzne, zagadkowe morderstwo, ciemne sprawy - czegoż więcej chcieć od dobrego kryminału?

Kawał dobrej roboty pisarskiej. Wyrazisty bohater, rozterki wewnętrzne, zagadkowe morderstwo, ciemne sprawy - czegoż więcej chcieć od dobrego kryminału?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kawał dobrej roboty pisarskiej. Wyrazisty bohater, rozterki wewnętrzne, zagadkowe morderstwo, ciemne sprawy - czegoż więcej chcieć od dobrego kryminału?

Kawał dobrej roboty pisarskiej. Wyrazisty bohater, rozterki wewnętrzne, zagadkowe morderstwo, ciemne sprawy - czegoż więcej chcieć od dobrego kryminału?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Amerykański korespondent Polskiego Radia odmalowuje Amerykę chyba obiektywnie, choć z wyraźną sympatią. Książka to kawał dobrej reporterskiej roboty. Nie ma tu losów pojedynczych ludzi (czasem wspiera się swoim doświadczeniem), ale jest panorama kraju, o którym co by nie mówić, jest niezwykły.
Marek Wałkuski opisuje system amerykańskiej edukacji, kwestie rasowe, etniczne, stosunek do broni, wolności wypowiedzi, samochodów, rozwałkowuje patriotyzm, muzykę, religie i kilka innych spraw.
Nawet jeśli wydaje nam się, że wiemy o USA sporo, warto przekonać się, że jeszcze kilka spraw zostało do odkrycia.

Amerykański korespondent Polskiego Radia odmalowuje Amerykę chyba obiektywnie, choć z wyraźną sympatią. Książka to kawał dobrej reporterskiej roboty. Nie ma tu losów pojedynczych ludzi (czasem wspiera się swoim doświadczeniem), ale jest panorama kraju, o którym co by nie mówić, jest niezwykły.
Marek Wałkuski opisuje system amerykańskiej edukacji, kwestie rasowe, etniczne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do przypuszczenia, że powieść oparta jest na przeżyciach autora, można dojść samemu. Tytułowy bohater pokazany jest w trudnych momentach życia. Najpierw upada, potem dzięki uporowi, zaradności oraz pomocy innych wydostaje się na powierzchnię. Nie jest to rzecz wielkiego kalibru, ale czyta się z przyjemnością.

Do przypuszczenia, że powieść oparta jest na przeżyciach autora, można dojść samemu. Tytułowy bohater pokazany jest w trudnych momentach życia. Najpierw upada, potem dzięki uporowi, zaradności oraz pomocy innych wydostaje się na powierzchnię. Nie jest to rzecz wielkiego kalibru, ale czyta się z przyjemnością.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bracia Sisters" to ballada z Dzikiego Zachodu. Mamy gorączkę złota, jest dwóch płatnych morderców i zlecenie, jest ślepy koń o imieniu Baryłka. Jeden morderca szuka miłości i zakochuje się w prawe każdej spotkanej kobiecie, drugi ciągle leczy kaca, co przeszkadza mu w wykonywaniu obowiązków służbowych i czuje dzikość w sercu. Nie jest to rzecz wielkiej wagi, ale warto przeczytać.

"Bracia Sisters" to ballada z Dzikiego Zachodu. Mamy gorączkę złota, jest dwóch płatnych morderców i zlecenie, jest ślepy koń o imieniu Baryłka. Jeden morderca szuka miłości i zakochuje się w prawe każdej spotkanej kobiecie, drugi ciągle leczy kaca, co przeszkadza mu w wykonywaniu obowiązków służbowych i czuje dzikość w sercu. Nie jest to rzecz wielkiej wagi, ale warto...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zew oceanu. 312 dni samotnego rejsu Tomasz Cichocki, Marcin Mastalerz
Ocena 8,1
Zew oceanu. 31... Tomasz Cichocki, Ma...

Na półkach:

Książki "podróżnicze" zwykle nie grzeszą solidnością literacką. Tym razem jest inaczej. Oprócz opisu bardzo interesującego rejsu (obfitującego w krytyczne momenty, wyzwania, momenty załamania itp), mamy kawał przyzwoitej literatury. To wszystko sprawia, że książka jest ze wszech miar godna polecenia.

Książki "podróżnicze" zwykle nie grzeszą solidnością literacką. Tym razem jest inaczej. Oprócz opisu bardzo interesującego rejsu (obfitującego w krytyczne momenty, wyzwania, momenty załamania itp), mamy kawał przyzwoitej literatury. To wszystko sprawia, że książka jest ze wszech miar godna polecenia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajnie się czyta, dobrze słucha (bo czyta Gosztyła). Fajerwerków nie ma, ale jest to solidna powieść przygodowa.

Fajnie się czyta, dobrze słucha (bo czyta Gosztyła). Fajerwerków nie ma, ale jest to solidna powieść przygodowa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno się czyta, bo autorka zastosowała specyficzny sposób narracji, pełen wtrąceń, dopowiedzeń, monologów wewnętrznych czy dialogów widzianych ze strony jednego z rozmówców. Powieść zawiera dwa wątki, które w pewnym momencie się splatają.
Warto ją przeczytać, jeśli interesujemy się Ukrainą, bo zawiera przemyślenia nad tożsamością Ukraińców, ich najnowszą historią oraz współczesną (sprzed wojny z Rosją) sytuacją.

Trudno się czyta, bo autorka zastosowała specyficzny sposób narracji, pełen wtrąceń, dopowiedzeń, monologów wewnętrznych czy dialogów widzianych ze strony jednego z rozmówców. Powieść zawiera dwa wątki, które w pewnym momencie się splatają.
Warto ją przeczytać, jeśli interesujemy się Ukrainą, bo zawiera przemyślenia nad tożsamością Ukraińców, ich najnowszą historią oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznijmy od tego, że książkę przesłuchałem, nie przeczytałem. Głos Karoliny Gruszki z pewnością jest zmysłowy, ale po pierwsze nie pomaga to w odbiorze, a po drugie lektorka bardziej czyta niż interpretuje (może jestem za bardzo rozpieszczony przez Krzysztofa Gosztyłę).

Z formalnego punktu widzenia autor zastosował tu ciekawy wybieg (zupełnie niewspółczesny) - książka ma trzech różnych bohaterów, z których każdy jest na pierwszym planie przez jakiś czas, a pozostali albo jeszcze nie istnieją, albo są gdzieś w tle. Zaczyna się od Leniny, potem pojawia się Bernard Marks (Lenina schodzi na plan dalszy), a na końcu pałeczkę przejmuje John (Bernard w tle, Lenina wraca na chwilę).

Powieść powstała w latach 20. ubiegłego wieku, więc to fantastyka retro. Wynalazki typu czuciofilmy wywołują lekki uśmiech na twarzach czytelników, ale ogólnie nie jest do śmiechu. Huxley (o ile nie splagiatował pomysłu - są takie hipotezy) okazuje się prorokiem. Prorokiem apokalipsy, bo chyba tak można ocenić świat, który nam zaproponował, a który powoli (z naciskiem na "powoli") staje się rzeczywistością.

Zdaję sobie sprawę, że analogie do współczesności, które wypatrzyłem, niektórym mogą się wydać naciągane, ale przynajmniej warto się nad nimi zastanowić. Nowy wspaniały świat z naszego punktu widzenia jest koszmarem. Nie ma religii, ale jest uwielbienie dla "Pana naszego Forda". Są seanse mające wpajać zasady tamtej rzeczywistości, które jako żywo przypominają wiece poparcia, zebrania partyjne czy czyny społeczne z epoki komunizmu. Mogą też przywodzić na myśl np. współczesne korporacyjne imprezy integracyjne (team building) albo spotkania amwayowców. Wolno wszystko, byle tylko ludzie odrzucili negatywne emocje i skupili się na pracy (brzmi znajomo?). Są rozrywki, ale tylko takie, które kosztują, co napędza gospodarkę (proszę poczytać kolumny dzienników ekonomicznych - wzrost, wzrost, wzrost). Jest programowanie ludzi do konkretnych celów (do tego na szczęście nie doszliśmy). Ludzie są także "warunkowani" na kupowanie nowych rzeczy ("mało łat, lepszy świat") - do tego również dążymy: kto naprawiał buty, ubranie czy drukarkę w ostatnim roku? Proszę przypomnieć sobie reklamy środków dezynfekcyjnych, a potem posłuchać hasła "Cywilizacja to sterylizacja".

Ludzie o zdolnościach twórczych wykorzystywani są do tworzenia haseł (wypisz, wymaluj agencje reklamowe), przywołane już czuciofilmy mają dostarczyć bezpiecznych emocji niezbędnych do funkcjonowania (zupełnie jak hollywoodzkie filmy rozrywkowe), a soma (narkotyk) daje poczucie szczęścia (prozac?). Ból i cierpienie są w znacznym stopniu wyeliminowane ("wygraj z bólem", "wzięłam najsilniejszy ibuprom i mogłam płynąć dalej" - to cytaty z naszych reklam). Rodzenie pozostawiono zwierzętom, ludzie powstają w fabrykach, śmierć odbywa się w oparach somy (narkotyku szczęścia) i nie jest powodem do smutku (u nas kobiety masowo żądają znieczuleń, cesarskich cięć, a śmierć oddaliśmy "fachowcom" - lekarzom, zakładom pogrzebowym).

"Nowy wspaniały świat" to książka, którą trzeba przeczytać. Oczywiście świat może pójść i zapewne pójdzie w innym kierunku, ale warto przekonać się, jak wygląda jeden z możliwych końców ludzkości. Oby się nie spełnił.

Zacznijmy od tego, że książkę przesłuchałem, nie przeczytałem. Głos Karoliny Gruszki z pewnością jest zmysłowy, ale po pierwsze nie pomaga to w odbiorze, a po drugie lektorka bardziej czyta niż interpretuje (może jestem za bardzo rozpieszczony przez Krzysztofa Gosztyłę).

Z formalnego punktu widzenia autor zastosował tu ciekawy wybieg (zupełnie niewspółczesny) - książka ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor na wstępnie ostrzega, że nie trzyma się ściśle ustalonych konwencji. I rzeczywiście - mamy fabułę przeplataną narracją rodem z dobrego podręcznika historii. Nie jest to wada - wręcz przeciwnie.
Książka jest ciekawa, bo opisuje to, co działo się na Kresach wschodnich po rozpoczęciu się wojny. Ten temat w literaturze czy filmach jest poruszany skąpo. Książka pokazuje beznadzieję tamtej sytuacji - trzymać z jednymi mordercami czy drugimi. A to i tak było fraszką w porównaniu z sytuacją Żydów. Widzimy też kulisy polityki Trzeciej Rzeszy, ścierające się frakcje (wspierać nierosyjskie narody by rozsadzić ZSRR czy nie).

Gorąco polecam.

Autor na wstępnie ostrzega, że nie trzyma się ściśle ustalonych konwencji. I rzeczywiście - mamy fabułę przeplataną narracją rodem z dobrego podręcznika historii. Nie jest to wada - wręcz przeciwnie.
Książka jest ciekawa, bo opisuje to, co działo się na Kresach wschodnich po rozpoczęciu się wojny. Ten temat w literaturze czy filmach jest poruszany skąpo. Książka pokazuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początek rzeczywiście trudny, bo trudno się zorientować, co się dzieje, kim są bohaterowie. Potem jest zdecydowanie lepiej. Narrator opisuje rowerową wycieczkę do Niemiec, dodając liczne dygresje. Widzimy świat angielskich dżentelmenów, ich spojrzenie na Niemcy. Angielski humor w najlepszym wydaniu.

Początek rzeczywiście trudny, bo trudno się zorientować, co się dzieje, kim są bohaterowie. Potem jest zdecydowanie lepiej. Narrator opisuje rowerową wycieczkę do Niemiec, dodając liczne dygresje. Widzimy świat angielskich dżentelmenów, ich spojrzenie na Niemcy. Angielski humor w najlepszym wydaniu.

Pokaż mimo to