-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2018-05
2018-06
Dyskomfort. Tak mogłabym określić uczucie, jakie towarzyszyło mi podczas lektury danej książki. Podobnego wrażenia doznaje człowiek, który usłyszy zgrzyt kredy o szkolną tablicę. Miałam niekiedy zbliżone odczucia, kiedy oglądałam hiszpańskie horrory w stylu "Sierocińca". Gdybym miała strzelać, powiedziałabym, że "Z cienia" napisał Hiszpan. Nie pomyliłabym się. Almodóvar też potrafi niepokoić i robi to dobrze. W tym wypadku zachwytu niestety nie było.
Dlaczego dotrwałam do końca? Byłam ciekawa rozwiązań fabularnych, jakie zastosuje autor. Oczywiście, opowieść jest dość nietypowa, jeśli chociażby o sposób narracji chodzi. Niestety jej absurdalność i sztuczność mocno mnie drażniły. Historie bohaterów nie wzruszyły mnie specjalnie. Być może owa dziwność okazała się głównym winowajcą.
Wytrwałam, ale następnym razem przeznaczę czas na inną, ciekawszą lekturę.
https://www.facebook.com/PiknikNaSkrajuKsiazki/
Dyskomfort. Tak mogłabym określić uczucie, jakie towarzyszyło mi podczas lektury danej książki. Podobnego wrażenia doznaje człowiek, który usłyszy zgrzyt kredy o szkolną tablicę. Miałam niekiedy zbliżone odczucia, kiedy oglądałam hiszpańskie horrory w stylu "Sierocińca". Gdybym miała strzelać, powiedziałabym, że "Z cienia" napisał Hiszpan. Nie pomyliłabym się. Almodóvar też...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06
Mocno niepokojąca jest to lektura. Jedna z tych, które wdzierają się w mózg niczym drzazga pod paznokieć. Siedzą, siedzą i wyjść nie chcą. Poruszane są w niej tematy tabu, niewygodne, odpychające. Nie przypadkiem "Kwiat, który zakwita o zmierzchu" przywodzi na myśl innego południowoafrykańskiego twórcę - Coetzee. W jego "Hańbie" pojawiały się podobne motywy, a opowieść została bardzo wyraźnie osadzona w realiach RPA, rozdartej przez liczne konflikty na tle rasowym.
Główna bohaterka, podobnie jak autorka, jest z zawodu lekarzem. Jej opowieść przybiera formę dziennika adresowanego do chrześcijańskiego Boga. W swoistym pamiętniku zwierza się z najgłębszych, najbardziej wstydliwych myśli. Nienawiść do fizycznych aspektów kobiecości, rozczarowanie pracą lekarza i sytuacją we własnym kraju, pogłębiająca się depresja. Trudne to tematy i niełatwo się o nich czyta.
Całość składa się z czterech części, czterech odsłon życia bohaterki. Są to wizje niepokojące, pełne sprzeczności, czasem wręcz bolesne. Na pewno nie będzie to lektura, którą polecę każdemu. Przedstawia jednak kobiecy punkt widzenia i z tego względu uznaję ją za głos ważny, istotny. Okazuje się też swoistą polemiką kobiety, istoty słabszej z natury i bardziej narażonej na agresję, ze Stwórcą. Niczym biblijny Hiob, nie mogący pogodzić się ze zsyłanymi na niego nieszczęściami.
Osoby, które cenią twórczość Coetzee, powinny się z pewnością zapoznać z książką Kopano Mabaso. Prezentuje ona nieco inny punkt widzenia, lecz jej wizja jej równie niepokojąca, drażniąca, czasem odpychająca, pozbawiona jakichkolwiek wskazówek moralnych. Muszę przyznać, że (tak jak w przypadku "Hańby") "Kwiat..." mnie zmęczył, jednak ostatecznie nie żałuję, że po tę lekturę sięgnęłam.
https://www.facebook.com/PiknikNaSkrajuKsiazki/
Mocno niepokojąca jest to lektura. Jedna z tych, które wdzierają się w mózg niczym drzazga pod paznokieć. Siedzą, siedzą i wyjść nie chcą. Poruszane są w niej tematy tabu, niewygodne, odpychające. Nie przypadkiem "Kwiat, który zakwita o zmierzchu" przywodzi na myśl innego południowoafrykańskiego twórcę - Coetzee. W jego "Hańbie" pojawiały się podobne motywy, a opowieść...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jakże niebezpieczne są małe miasteczka! Niby senne i niepozorne, a równocześnie pełne psychopatów. Trup ściele się gęsto w niewielkich miejscowościach. Oczywiście jest to pewna konwencja literacka, ale zawsze mnie odrobinę śmieszyła.
“Kredziarz” to historia na czasie. “Stranger things” i kolejna adaptacja “To” - od analogii się nie ucieknie. Akcja toczy się, podobnie jak u Stephena Kinga, dwutorowo. Pierwsza część rozgrywa się w latach osiemdziesiątych, a jej bohaterami są młodzi, niesforni chłopcy (i jedna dziewczyna - zawsze w takich klikach musi być jedna dziewczyna), zmuszeni do zmierzenia się z brutalną, trudną rzeczywistością. Równocześnie zostajemy przeniesieni do współczesności oraz spotykamy te same dzieciaki - przegranych życiowo czterdziestolatków, którzy uciekają przed przeszłością w nałogi i nie potrafią ułożyć sobie życia.
Muszę przyznać, że nie oczekiwałam po “Kredziarzu” oryginalności i, według mnie, dość wtórne to dzieło. Jednak, podobnie jak w przypadku serialu “Stranger things” dałam się wkręcić i przeczytałam książkę jednym tchem. Jest w tym pewna słabość do podobnych klimatów. Równie nostalgicznym wspomnieniem darzę wczesne “Terminatory”, “Bloba zabójcę” i inne dzieła różnej wartości artystycznej. Ta forma rozrywki chyba najbardziej mi odpowiada.
“Kredziarz” do pewnego momentu wyjątkowo mi się podobał. W chwili, gdy zaczęły wyjaśniać się różne wątki, czar prysł. Niestety autor, moim zdaniem, za bardzo poplątał tak dobrą historię. Motywacje niektórych postaci wydały mi się słabo uzasadnione, nie wszystkie elementy opowieści do siebie pasowały. Niekiedy uznałabym to nawet za atut, lecz w “Kredziarzu” ogromnie mnie to drażniło.
Nie żałuję, że sięgnęłam po książkę Tudora. Na tle przeczytanych przeze mnie kryminałów (a tego gatunku nie darzę specjalnym uznaniem) prezentuje się naprawdę nieźle. I, gdyby nie wspomniana końcówka, byłoby bardzo przyzwoicie. Niestety, zakończenie to spory zawód. Wyszło typowo i przeciętnie. Szkoda, wielka szkoda.
https://www.facebook.com/PiknikNaSkrajuKsiazki/
Jakże niebezpieczne są małe miasteczka! Niby senne i niepozorne, a równocześnie pełne psychopatów. Trup ściele się gęsto w niewielkich miejscowościach. Oczywiście jest to pewna konwencja literacka, ale zawsze mnie odrobinę śmieszyła.
więcej Pokaż mimo to“Kredziarz” to historia na czasie. “Stranger things” i kolejna adaptacja “To” - od analogii się nie ucieknie. Akcja toczy się, podobnie jak u...